„-Pierwszy raz widzę coś takiego
na oczy. Istne dziwadło, na honor, dziwadło nad dziwadłami. Znaczy
się, to jest ten osławiony bazyliszek?
-Nie- Geralt uniósł potwora wyżej,
by rycerz mógł się lepiej przyjrzeć- To nie jest bazyliszek. To
jest kuroliszek.-A jaka jest różnica?
-Zasadnicza. Bazyliszek zwany też regulusem, jest gadem, a kuroliszek, zwany też skoffinem albo kokatryksją, jest ornitoreptylem, to znaczy ni to gadem, ni to ptakiem (…)
-A którego z nich, powiedz, można ukatrupić za pomocą zwierciadła?
-Każdego. Jeśli walnąć prosto w łeb.”
Andrzej Sapkowski
„Wiedźmin”
Nie wiem. No to się wypowiem.
Jestem dinozaurem. To nawet Automobilownia o mnie napisała. Fakt. Lubię rzeczy niezmienne i stałe. A nawet stare. Starzyznę lubię.
Nie przeszkadza mi to lubić też
nowiznę. Aczkolwiek podchodzę do niej krytycznie i bez wielkich
kredytów zaufania.
Tak to już jest u McDonalda (cytat)
Zaczęło się wszystko od Pani
Agnieszki, która robi bardzo fajne zdjęcia z podróży- LINK,
w której to podróży jest niemal bezustannie. Też bym tak chciał.
Ale nie mogę. Poprzez znajomego nam Grega i dzielącą nas
przestrzeń internetu nastąpiło pytanie- co tu kupić do podróży?
Bezlusterkowego.
A ja co?
A ja nic.
Trzeba było zgłębić. Mówią że
bezlusterkowce to przyszłość fotografii. Przyszłość, nie
przyszłość, a może i niecała przyszłość (tak mi się
przynajmniej laicko wydaje), ale zbliżyłem się ostatnio do tego
gatunku zwanego ornitoreptylem i zrobiłem ogląd.
Coś mi pękło
Robię oglądA to pękł mi światopogląd (...)
Światopogląd rzecz nabyta
Się załata go i kwita
Wezmę tylko grubych nici
I już się jak nowy świci.
Stanisław Klawe
Na początku zgłębiania jęknąłem z
przerażenia, choć cichutko. Drogo. No dość drogo. Dla kogoś kto
zgłębia na co dzień używane złomy po 250 zł sztuka wszystko
wydaje się drogie. Tak jak dla kogoś kto ma w ręku młotek
wszystko wygląda na gwóźdź. No ale potem pomyślałem- dawno nie
kupowałem nic nowego.
Życie musi trochę kosztować.
Życie musi trochę kosztować.
Nie mam normalnego spojrzenia na rynek.
Mam nienormalne- wystarczy spojrzeć na mój telefon- LINK. Mogę wam
wyjaśniać dlaczego na co dzień nie używam smartfona, choć używam
go od święta, ale ponieważ ten wpis ma dotyczyć bezlusterkowców-
to się powstrzymam.
Na początek wrażenie ogólne-
bezlusterkowcem też się da robić zdjęcia. Nie gorsze niż
lustrzanką.(no ale zdjęcia, tak naprawdę daje się robić prawie
byle czym). Sporo bezlusterkowców ma takie same lub większe
możliwości jak lustrzanki- zależy jaki wypas się kupi. W
niektórych aspektach- bardzo kuszących, np. w ostrzeniu
autofokusem- najlepsze bezlusterkowce są lepsze niż większość
lustrzanek. W przeciwieństwie do sporej ilości lustrzanek dają
możliwość natychmiastowego łączenia się z telefonem i wysyłania
zdjęć i filmów na fejsika, insta, snapczata, krupczata i inne
miejsca sieciowe w jakie chcielibyśmy je wysłać.
Co prawda lustrzanki też się ostatnio
uczą i co nowsze modele- dają także zespolenie ze światem
wirtualnym.
Jakie są podstawowe różnice, dla
dinozaurów mojego pokroju?
Bezlusterkowce są z zasady mniejsze.
Większość najtańszych modeli jest w porównaniu z lustrzanką
nieco uproszczone- przypomina aparaty kompaktowe z wymiennym
obiektywem. Nie. Źle napisałem- spora część bezlusterkowców to
SĄ aparaty kompaktowe z wymiennym obiektywem. Nawet wielkość
matrycy się zgadza, co gorsza.
Strzeżcie się zatem, Rodacy!
Tu następuje pierwszy opór dinozaura.
Atawistyczny, nieprzyjemny opór. Strzelanie zdjęć kompaktami nigdy
nie dawało mi zbyt dużo przyjemności. Miałem w życiu dwa cyfrowe
kompakty i robienie nimi zdjęć przypominało mi zawsze jeżdżenie
Daewoo Matizem. Niby można, niby się do przodu człowiek
przemieszcza, ale dreszczu nijakiego nie ma. I do tego to drażniące
pyrkotanie trzycylindrówki.
Ja zupełnie nie przypominam tego gościa. Od razu widać, że te kompaktowe bezlusterkowce to są nie dla mnie. |
O ja przypominam tego gościa. Też jestem nieogolony, tylko włosków nie mam na żel. |
Wielkość matrycy także robi różnicę,
która w przedbiegach każe przesunąć niektóre firmy do tylnej
linii, a niektóre wysunąć na przód. No bo praw fizyki pan nie
zmienisz i nie bądź pan głąb (cytat). Woda, napotykając na otwór
czyli szczelyne wypływa, a duży piksel zbiera więcej światła i
daje niższe szumy, których potem nie trzeba programowo usuwać.
Oczywiście oprogramowanie idzie naprzód i coraz lepiej wszystko co
nieładne jest programowo usuwane- nawet w aparatach kompaktowych,
nawet w bezlusterkowcach z małą matrycą. No ale po co usuwać, jak
można bez usuwania.
Drugą wyraźną różnicą dla
dinozaurowych bazyliszków fotograficznych są wizjery. W
bezlusterkowcach niemal wszystkie wizjery są telewizorami. Czasem
trafią się hybrydowe- optyczno- elektroniczne. Fuji takie robi.
No i teraz pytanie- co lubicie. Lubicie raczej patrzeć w telewizor? Czy za okno? Żadne z owych rozwiązań nie jest złe- każde ma swoje zalety i wady. Telewizory w wizjerach pokazują teoretycznie jak będzie wyglądać realne zdjęcie na ekranie. Jeżeli oglądacie zdjęcia głównie na ekranach- nie będzie wam to przeszkadzać, choć ta „identyczność” z realnym zdjęciem jest trochę umowna- zależy to przecie od ekranu, jak oddaje kolory i kontrasty. Sony Bravia zrobi to trochę inaczej niż telewizor marki Rubin. I pewnie nieco inaczej niż wyświetlacz w bezlusterkowcu. Niemniej oglądanie zdjęcia na ekranie przed zrobieniem go ma dużo zalet i niewiele wad- może tylko przy szybkich zdjęciach w ruchu, kiedy ekran nie zdanża.
No i teraz pytanie- co lubicie. Lubicie raczej patrzeć w telewizor? Czy za okno? Żadne z owych rozwiązań nie jest złe- każde ma swoje zalety i wady. Telewizory w wizjerach pokazują teoretycznie jak będzie wyglądać realne zdjęcie na ekranie. Jeżeli oglądacie zdjęcia głównie na ekranach- nie będzie wam to przeszkadzać, choć ta „identyczność” z realnym zdjęciem jest trochę umowna- zależy to przecie od ekranu, jak oddaje kolory i kontrasty. Sony Bravia zrobi to trochę inaczej niż telewizor marki Rubin. I pewnie nieco inaczej niż wyświetlacz w bezlusterkowcu. Niemniej oglądanie zdjęcia na ekranie przed zrobieniem go ma dużo zalet i niewiele wad- może tylko przy szybkich zdjęciach w ruchu, kiedy ekran nie zdanża.
-Ja zawsze zdanżam
-Zdążam!
-No, proszę- i pan zdanża. (cytat)
W odróżnieniu od wizjerów
telewizorowych ten optyczny zawsze zdanża. Widać na nim nie
zdjęcie- tylko scenę. Patrzymy bez pośredników. No, ale zdjęcie
jakie z tego powstanie trzeba sobie po prostu wyobrazić. Ponieważ
przez ostatnie dwadzieścia lat właśnie sobie wyobrażałem, to po
prostu lubię wizjery optyczne i uznaję je za przyjemne. A
elektroniczne za mniej przyjemne. Kwestia przyjemności.
Która jednak troszeczkę odstręcza
mnie od bezlusterkowców.
Następna rzecz to rozmiary. Chwalą
się ci producenci że wszystko u nich jest najmniejsze. Aparaty,
obiektywy. Tylko lampy muszą być mniej więcej takie same jak u
innych, bo by nie działały- co zauważył słusznie
Foto-nieobiektywny- LINK. Wszystko takie
minimini, maciupeńkie filigranowe. Mieści się w kieszeni. Tylko
oby z małym obiektywem. Ale czy to jest wygodne?
Niestety nie zawsze. Jest tu odwieczna
walka postu z karnawałem- albo się mieści w kieszeni, albo jest
wygodne. Wniosek- mamy za małe kieszenie.
No oczywiście- może trochę
przesadzam.
Przeleciałem prawie całego
Fotojokera, Media Markta i kawałek jeszcze Sklepu Bez Nazwy,
przyglądając się wyłącznie obsłudze i wygodzie trzymania
bezlusterkowców. Co do jakości materiałów- jest bardzo dobra, na
ogół. The real steel w większości przypadków- precyzyjne,
ślicznie nacinane metalowe pokrętła, ładne przełączniki super
przyjemne w dotyku i w klikaniu. Cudna jakość wykonania. Natomiast
pod względem trzymania prawie wszystkich tych aparatów- raczej jest
to padaka. Wysiadają w porównaniu z zupełnie dowolną lustrzanką
EOS, nawet analogową. Nieliczne modele- Sony A7, Fuji XT-1 i XT-2,
Panasoniki G6 i G7 są wygodne i nadadzą się do manewrów z
dłuższym obiektywem.
Niestety nie spełniają tego kryterium
malutkie i śliczne Olympusy OM-D- powiem szczerze, że z byle jakim
zoomem o świetle f/2,8 obiektyw wydaje się cięższy od aparatu.
Może one, te aparaty bezlusterkowe powinny być po prostu trochę
cięższe?
Stylówa też im nie pomaga.
Stylówa też im nie pomaga.
Ładne, eleganckie i kanciaste.
Pojechali po całości i konsekwentnie- uchwyty też są kanciaste.
Tylko człowiek, który ma to trzymać jest mało kanciasty.
To co mi się bardzo nie podoba w
niektórych systemach bezlusterkowych to jest atak obiektywów z
power zoomem. Czyli takich, w których zmiana ogniskowej odbywa się
nie ręcznie, tylko poprzez silniczek elektryczny. Po kiego grzyba?
Identyczny ruch ręki w normalnym zoomie przestawia nam ogniskową w
ułamek sekundy, a tutaj przekręcamy pierścień i czekamy aż
silnik za pomocą zzzzzzz zmieni nam punkt widzenia. To jest
anachronizm z lat 90-tych, kiedy pożegnaliśmy ostatnie power zoomy
Canona i Minolty. Dzisiaj wróciły- z nadziei zachęcenia do
bezlusterkowców tych użytkowników kompaktów, którzy nigdy nie
kręcili żadnymi pierścieniami, tylko naciskali przyciski W i T i
czekali cierpliwie jak się zbliży lub oddali.
Jest to mniej więcej taka beznadzieja
jak kratki nawiewu wentylacji, które w najnowszym Porsche Macan są
(podobno) przestawiane za pomocą dotyku na ekranie wyświetlacza (po
znalezieniu tej funkcji w menu), zamiast własnym palcem w sekundę
ręcznie.
W power zoomach bryluje głównie Sony,
jakby co.
Tak że już wiadomo, że te
najmniejsze kompaktowe bezlusterkowce to raczej nie dla mnie. Ale
okazuje się że jednak muszę! No po prostu ja MUSZĘ kupić sobie
takie coś. No po prostu POWINIENEM. Przeczytajcie sami:
„Dzięki doskonałemu wyglądowi
oraz nowy stylowym akcesoriom ta fotograficzna perełka idealnie
nadaje się dla blogerów. Obsługuje się ją tak łatwo jak
smartfona, ale jakość zdjęć jakie uzyskuję sprawiła, że moje
konto na Instagramie wygląda teraz o niebo lepiej"
No jeszcze nie słyszałem reklamy
skierowanej do takiego targetu. Widać blogerów jest już jak psów-
bo inaczej chyba nie reklamowaliby tego w ten sposób. Sam nie wiem
czy się cieszyć, czy martwić. Może jeszcze ten aparat nadaje się
do innych grup społecznych do których się zaliczam? „Dzięki
swej prostocie obsługi doskonale nadaje się dla rysowników
historyjek obrazkowych” „Dzięki odpornej obudowie doskonale
nadaje się dla osobowości nieco paranoidalnych, acz wesołych”,
„Dzięki pyłoszczelności nadaje się świetnie dla bałaganiarzy
i osób nie przywiązujących wagi do wyglądu otoczenia”.
Na szczęście znalazłem folder
Olympusa, gdzie wyraźnie napisano: „Należący do serii PEN
Light aparat PEN E-PL 7 został zaprojektowany z myślą o
fashionistkach i blogerkach modowych(...)” Ufff. A już się
bałem. Chrońcie mnie niebiosa przed fashionistkami!
Wziąłem raz w łapki E-PL 7 i
stwierdzam, że jednak nie zaprojektowano go z myślą o blogerach
fotograficzno- historyczno- podróżniczo- ogólnieględzących. Za
malutki do łapek takiego blogera. Sprawdzone.
Ten kto twierdzi, że bezlusterkowce nie są droższe od lustrzanek może zerknie sobie na taką subiektywną tabelkę. Ostrzegam, że tabelka jest oczywiście tendencyjna, ale zawiera prawdę. Na szybko znalezioną na Ceneo (grudzień 2016). Mogą być jakieś błędy. Ale obraz jakiś, obraz cenowy się z tego wyłania.
Podsumowując-
takie Sony znalazło sobie doskonałą okazję, żeby sprzedawać
aparaty kompaktowe w cenie lustrzanek, a obiektywy do nich prawie dwa
razy drożej niż Canon. Co oczywiście nie znaczy że jest to zły
system i złe aparaty. Nie twierdzę też, broń boże, że Canon
1200D jest równie dobry jak te najnowsze bezlusterkowce.
Prawdopodobnie jest nieco gorszy pod względem szumów na wysokich
czułościach. Jest także „mniej automatyczny” i wymaga
ustawienia paru rzeczy w menu, żeby dać równie nasycone i
kontrastowe zdjęcia jakie np. Fuji da z automatu.
Wszystkie
systemy bezlusterkowe zyskują nowe możliwości obiektywowe za
pomocą dokupienia przejściówki łączącej ich bagnet z bagnetami
innych systemów. Ale autofokus nie ze wszystkimi działa.
Nie
po to Lechu skakał przez płot, żebyśmy kupowali za ciężką kasę
aparaty autofokus, a potem musieli kręcić ostrością manualnie.
Jak
kto chce autofokus mieć, ten musi za przejściówkę płacić co
najmniej kilkaset złotych. No ale kto bogatemu zabroni?
Nikt
nie zabroni.
Tylko
czy to na pewno o to chodziło, żeby do malutkiego i lekkiego
aparatu dokupywać przejściówkę i jakiś obiektyw od „dużego”
systemu lustrzankowego? A nie dałoby się tego zrobić tak od razu?,
bez żadnych przejściówek? No pewnie by się dało, jak by się
trochę obiektywów wyprodukowało.
Nie mogę jakoś w internecie znaleźć
podsumowań, które powiedzą mi w jaki system bezlusterkowy warto
wejść.- traktując rzeczy ogólnie. Albo są to opisy porównawcze
aparatów, w których o obiektywach ani słowa nie ma. Kup sobie tu
człowieku aparat, do którego każdy obiektyw kosztuje tyle co
wycieczka do Australii i się potem męcz. Albo sobie dokupuj
przejściówki do innych systemów i kręć manualnie ostrością.
To
może i nawet zrozumiałe, że takich systemowych zestawień za
bardzo nie ma- zjedzie redakcja jakiś system, że osprzęt drogi, to
potem nie dostanie nic do testów, bo się firma obrazi. Ja i tak nic
nie dostanę do testów to mogę sobie pojechać jak chcę. Trzeba
będzie kiedyś napisać taki opis wszystkich systemów dla głąbów,
napisany przez głąba. I neofitę. Neo- fit.
Ogólnie
rzecz biorąc, i pokrótce, z obserwacji bazyliszka neofity:
Canon
M
Ja
wiem co tam jest! Tam nic nie ma. Po dokupieniu przejściówki
do obiektywów EF miałoby to jakiś sens. Ale wtedy byłoby na
wstępie droższe niż podobnej klasy lustrzanka. To jest wszystko co oferuje system Canon M. To już Canon EOS trzydzieści lat temu wchodził z większym przytupem. |
Obiektywów
systemowych typu M jest dzisiaj aż niesamowite siedem do wyboru, z
czego jasność czterech z nich kończy się na f/6,3. Podniet
jakichkolwiek- brak. Już w sklepowym oglądzie autofokus działa wolniej niż w Sony.
Więc
jednak nie. Nawet z przejściówką.
Nikon1
Tu do
niedawna też prawie nic nie było, ale teraz jednak już coś jest.
Nikon na wstępie strzelił sobie w stopę z karabinu maszynowego i
do wszystkich aparatów zamontował matryce 1 calowe. Takie jak w
kompaktach. Podobno mało szumią, jak na tak małe. J.N.G.- jeśli
wiecie co mam na myśli.I byłoby jak u Canona, gdyby nie to, że stworzyli jedynego na świecie bezlusterkowca (AW1), którego można zanurzyć do 15 metrów głębokości bez ŻADNEJ dodatkowej obudowy. Plus dwa obiektywy, które można włożyć pod kran.
To znaczy, w ogóle to każdy obiektyw, jeżeli ktoś ma taki kaprys, można włożyć pod kran, ale tylko te dwa nikonowskie będą potem działać.
Fotodinoza
wkładała kiedyś jeden obiektyw pod kran- LINK.
Jest
to moim zdaniem jedyny ratunek dla tego systemu, który od czasów
swego debiutu wlecze się w ogonie. Zwłaszcza od czasu zaprzestania
produkcji słynnych wodoodpornych Nikonosów, które ten sprzęt
mógłby chcieć zastąpić. Ja bym w to szedł, Nikonie!
Jest
oczywiście tylko jeden problem- cena. Nie. Są dwa problemy- cena i
maksymalna czułość AW1 do 6400 ISO. To mniej niż potrafią inne
aparaty bezlusterkowe Nikona, a akurat pod wodą to by się przydało
więcej, niż mniej.
Chyba wszystkie obiektywy Nikona to konstrukcje dla amatora, który nie wie co to jasność. Za wyjątkiem jednego, 32mm ze światłem f/1,2.
Tak
naprawdę lekką podnietę i wyróżnik stanowią jedynie te
podwodne.
Olympus/
Panasonic Mikro 4/3
Bodajże najstarszy
system. Najbogatszy, rozwijany przez dwie firmy i otwarty dla innych
producentów. Efekt jest- jest dużo do wyboru. Widać, że chłopaki
się podzielili kształtami- Olek robi bezlusterkowce jako małe
aparaty kompaktowe i większe, takie które się wyślizgują z rąk,
choć są śliczne, a Panas- małe aparaty kompaktowe i większe,
takie które się dobrze trzyma w ręku, choć są niezbyt śliczne.
Wszystkie
Olympusy są małe. Tak to już jest u McDonalda.
To jest naciągane porównanie rozmiarów. Nie uzyskamy takiego samego kadru z Olympusa i z pełnoklatkowej lustrzanki- będą się różnić głębią ostrości. |
Obiektywów
dużo, firmowych, niefirmowych, co tam kto chce. Trafiają się i
ciekawe okazy.
Prawdziwy
i poważny system. Ceny obiektywów nie są może najniższe, ale w
porównaniu z Sony i tak jest nieźle.
Szkoda tylko, że system Micro 4/3 jest zafiksowany na mniejsze niż w lustrzankach matryce. Ale i tak są prawie dwa razy większe niż w Nikonach1.
Warto.
Jak ktoś ma małe łapki.
Sony
Dużo
do wyboru. Styl tych aparatów przywodzi na myśl rodowód wzięty z
kompaktów. Seria 5000 to jest kompakt, nic innego. Sensowne
sterowanie dostajemy, począwszy od serii 6000, choć tak naprawdę
dobrze trzyma się dopiero najlepszą serię A7. Najmniejszy A5000 jest kompaktem. Dopiero A6000 jest nieco lustrzankowy. Różnica w rozmiarach też jest wyraźna. |
Dla
chętnych na niższe modele z mniejszą matrycą sytuacja obiektywowa
jest co najmniej dobra. Jest sporo ładnych, sensownych stałek, są
szerokie kąty. Jest ok.
Tylko
te ceny!
Przykład,
łatwy do porównania: Sony 70-200/4 G za 5300,- contra Canon
70-200/4 L za 2600,-
To
jest więcej niż dwukrotność ceny!
No,
ale kto bogatemu zabroni.
Nikt
nie zabroni.Wolność jest.
Fuji
Przekrój
aparatów jest przyzwoity. Od razu po nich widać, że raczej nie
stworzono ich z myślą o zielonych amatorach. Nawet najtańsze
modele mają porządne kółka nastaw. Być może to kwestia
materiałów, ale Fuji trzyma się wygodniej niż odpowiadające im
wielkością Olympusy i Sony. Trzeba też stwierdzić, że firma ta
robi troszkę wyższe aparaty niż inne, dzięki czemu choć małe,
nie wydają się aparatami dla krasnoludków.
Wyższe
modele znowu, tak jak Olympusy trafiają do uczuć i logiki
tradycjonalnych dinozaurów i bazyliszków- wszystko tu wydaje się
na miejscu.
No i
wizjery są optyczno- elektroniczne- do wyboru.
Obiektywy
są ciekawe. Bardzo. Namęczyli się panowie optycy z Fuji, żeby
stworzyć ładne rzeczy i skusić tych co to wiedzą o co w
obiektywach chodzi.
Niedobór
panuje tylko wśród teleobiektywów. Jasnych nie ma. Ale wygląda na
to, że Fuji takich rzeczy nie przewiduje. Wygląda na to, że
założono iż użytkownik o żadnych długich i jasnych zoomach nie
pomyśli i że w tej kategorii nie będą się w ogóle ścigać.
Ceny szkieł nie są niskie. Nie ma tu tanich stałoogniskowców. Za to są same jasne.
Fuji
z nich wszystkich najbardziej przypada mi do gustu. Wzięli mnie pod
włos tymi obiektywami.
Ale
zaraz nie napisałem jeszcze o Pentaxie. To jest w ogóle jakiś
bezlusterkowy Pentax?
Może
i jest, ale nikt go nigdy nie widział. Spuśćmy się na zasłonę milczenia.
No i
co myśli fotodinozowy bazyliszek?
Te
bezlusterkowce nie są takie straszne.Zwłaszcza one są dobre dla minimalistów, którzy zadowolą się jednym lub dwoma obiektywami. A już szczególnie są dobre dla kogoś, kto od razu kupi wymarzony obiektyw (np. w zestawie), bo wie co potrzebuje.
Dla
bajerantów, którzy kupują aparat dla szpanu, polecam jednak jakąś
starą analogową Leicę lub Nikona. Większa chwała, i przynajmniej
nie spotkacie na swej drodze innej fashionistki z takim samym
Olympusem E-PL7 w kolorze ecrú.
W
ogóle, to myślę, że lustrzanki powinny czym prędzej przejąć od
bezlusterkowców ich dobre cechy- czyli autofokus hybrydowy (fazy i
kontrastu- ja WIEM, że tego się niby nie da zrobić w zwykłej
lustrzance, ale od czego są inżynierowie i postęp techniczny?
Niech wymyślają- jak w Sony, czy jakoś inaczej), szybkostrzelność,
sterowanie dotykowo-ekranowe i komunikowanie się bezprzewodowe ze
wszystkim co się rusza. Życzyłbym sobie idealnej hybrydy
lustrzanki i bezlusterkowca, w której nie zrezygnowano z wygody na
rzecz stylu i małych wymiarów. Być może w tę stronę pójdzie ów
cały postęp.
No, te bezlusterkowce są całkiem kuszące.
No, te bezlusterkowce są całkiem kuszące.
Ale
ja nie lubię za bardzo kupować rzeczy nowych.
Poczekamy z zakupem aż się wszystkie zestarzeją. Na razie osobom które też nie lubią kupować rzeczy nowych polecam jednak lustrzanki. Tu można pohulać już dziś.
Poczekamy z zakupem aż się wszystkie zestarzeją. Na razie osobom które też nie lubią kupować rzeczy nowych polecam jednak lustrzanki. Tu można pohulać już dziś.
Ale
jak ktoś chce kupować nowego bezlusterkowca, to niech oczywiście
kupuje!
Kto
bogatemu zabroni?
Fabrykant
bazyliszek
z Fotodinozy i dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty.P.S.
Na sto procent ten mój neoficki ogląd bezlusterkowców zawiera setkę błędów. Uprzejmie za to przepraszam i zalecam nie traktować tego tekstu jak prawdy objawionej.
Jeżeli się podobało - będę bardzo wdzięczny za jakiekolwiek udostępnianie tekstu.
Dzięki!
A ja tam kupiłem. Z założenia, że i tak, jak całe życie nie będzie autofocus'ów, że _stare_ szkła będą działać nadal. No i duża klatka.
OdpowiedzUsuńKiedyś na rynku był Samsung... Dawał wybór "małe w kieszeń" albo wygodniejsze. Robił całkiem fajne obiektywy, miał matrycę APS-C... Tylko nie miał marketingu i już nie robi aparatów... A dla były leniwych w sam raz małe body + 30/2 + 16/2.4 i w trasę. Cały czas jako leniwiec noszę taki zestaw z nx300 w plecaku "do roboty" bo "lustro" jest za duże i za ciężkie...
OdpowiedzUsuńSzkoda Samsunga. Strasznie mnie zdziwił, że padł ze swoim systemem. Wydawałoby się, że firma która produkuje wszystko od telefonów do statków handlowych może pozwolić sobie na utrzymywanie jakiejś mniej dochodowej gałęzi. Ale widać- nie.
UsuńPewnie było ich stać - ale chyba honor nie pozwalał wlec się smętnie w ogonie stawki
Usuńno patrzcie, to coś jak z kabrioletami - ucięli dach, auta mniej, a ty płacisz więcej...
OdpowiedzUsuńCuś w podobie, tylko zapomnieli wspawać wzmocnienia podłogi.
UsuńBezdachowiec
UsuńDroga kokieterio, strasznie przepraszam, ale Twój komentarz dziękczynny został bez sensu i bez powodu usunięty. To znaczy powód był- zbyt duże paluszki Fotodinozy do małego ekraniku- kliknęło się nie to co się chciało i chyba nie da się cofnąć. Bardzo przepraszam i polecam się, mimo wszytko.
UsuńNiestety teraz już nie pamiętam, jakich to elokwentnych fraz użyłam, zatem musimy się obejść smakiem pamięci!:)
Usuńw internecie nic nie ginie.
OdpowiedzUsuńCytuję: "Toż to wyzwanie mi Fotodinoza rzuciła! Z wielką przyjemnością byłabym nieustająco w podróży, ale jeszcze nie opracowałam na to metody. Jak na razie zwątpiłam w zakup bezlusterkowca, a Pan Autor takiego trudu się podjął! Chyba muszę poprosić o wspólny rekonesans terenowy. A tymczasem dziękuję za nieocenioną pomoc <3 "
Przerażające to i fantastyczne zarazem! Trzeba zatem naprawdę rozważnie stawiać słowa.
UsuńDziękuję, Szanowny Przem M. Obsługa bloga przez androida sprawia mi niejaki kłopot, a z komputerem przywitam się dopiero za tydzień. Jestem zanadto oldskulowy jak na tego całego Bloggera, niestety.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA czemu "Fuji" mniejszymi literami niż nazwy konkurentów? Czyżby szanowny Autor nie poważał tej firmy?
OdpowiedzUsuńA właśnie cena skierowała mnie na tory "lusterkowca". Wygoda, szybkość działania za cenę sporo niższą niż bezlusterkowiec+sensowne szkła. Chyba, że nie chcemy wymieniać obiektywów... ale wtedy są bardzo uniwersalne kompakty - od małych po superzoom.
Zwierzę się- poprawiałwm trzy razy "Fuji" żeby było większą czcionką i trzy razy wredny Blogger zamieszczał go mniejszą. Poddałem się. Może jeszcze spróbuję go przekonać.
UsuńNo i odkrył Pan Szanówny to co i ja odkryłem. Jest drogo w tych bezlustrach.
Znana i Szacowana Firma Której Nazwa Zaczyna Się od "P" (dokładniej to "Pe" jak Pentax) znowu przespała. Ciekawe kiedy obudzą się ze swojego świata marzeń w którym wystarczy produkować solidne aparaty, takie stworzone do robienia zdjęć, by przetrwać na rynku.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że na a7 nie widnieje napis "pentax".
Marketing Olympusa, mistrzostwo. Nie powstawał raczej na trzeźwo ;)
Podoba mi się to co robi Fuji, szczególnie GFX - świetna kontynuacja dalmierzowej historii, chociaż bez dalmierza. Bezlusterkowce (kto wymyślił tą nazwę, brzmi idiotycznie) nie powinny dziwić, kiedyś było to kompletnie coś normalnego, tylko cyfrowa rewolucja jakoś pominęła tą gałąź sprzętu. Teraz jest nowość to i są chore ceny i nie do końca sensowne aparaty :)
Napisałem ja, Padalec.
UsuńEee tam, pięcioletnia nowość to już staroć ;) Ale kosić kasę to koszą niemiłosiernie. Liczę wciąż na rozwój chińskiej optyki, tylko to może wylać zimny kubeł na głowy tradycyjnych producentów.
UsuńA Pętaks to chyba tylko kopiarki Ricoha utrzymują. Chociaż udawany średni format cyfrowy robią taniej niż inni.
Usuńo padalcu i innych żmijach literackich było już na wcześniejszych Fotodyniach
UsuńZ tej Fotodinozy zrobiłeś Fabrykancie jakiś fotograficzny Non-Mirror-Hall (voyez-S.V.P. chateau de Versailles). A wszystko przez tę panią Agnieszkę (cherchez la femme..) chcącą podróżować fotografując czy też fotografować. podróżując.Kobiety są wszystkiemu winne. (Zaczęło się od węża. W swym doradztwie pominąłeś kom-pakty o których mawiał dawno temu mój kolega-fotograf. Cóż mi po Canonie Marku-1 z silnikiem doczepnym robiącym sto klatek na sekundę i bocznymi magazynkami na 100 metrów taśmy kinematograficznej (były takie!)jeśli nie będzie mi się chciało tego dźwigać podróżując lub podróżować dźwigając?.I kolega brał w podróż coś małego, sprawdzonego już przez Cartiera-Bressona czy innego pana K. Coś kultowego jak to się mówi czyli Leicę. Jest taka. Nazywa się oczywiście Pan-Asonic a.k.a. Lumix100. Oczywiście z obiektywem olajkowskiej nazwie i wielkiej jasności.Wszysto z porządnej germańskiej stali firmy Krupp. Gniotsja nie łamjotsa, doskonałe dla podróżniczki.I filmować może w kinowej rozdzielczości 2K.I radiofonię internetowo-satelitarną ma. Cena obleci. tak na marginesie, dlaczego Japczycy robiąc swe najdroższe aparaty upodobali sobie imię Marek. Nawet Olek ma jakiegoś Marka...
OdpowiedzUsuńNiestety nie da się zawrzeć wszystkiego w jednym wpisie na bloga. Kompakty też bywają interesujące, ale już nie ogarniam.
UsuńW rezultacie ten wąż skłania się ku lustrzance (ma nadzieję tym zwierciadłem nie ukatrupić siebie - obiecuje nie walić mocno prosto w łeb. Na horyzoncie Nikon D7200 lub D5600 (sugestia Autora Dinozaura). Większy ma za to problem z uniwersalnym, lekkim, jasnym i tanim obiektywem (takich rzeczy ponoć nie ma).
UsuńTakie rzeczy tylko w Erze (cytat). Sugerowałem kompromis dwuobiektywowy, bo sam taki stosuję.
UsuńTak, sugerował Autor, ale z doświadczenia wiem, że w drodze nie ma szans na zmianę obiektywu. Przynajmniej ja nie będę w stanie tego ogarnąć:)A jakiś drugi jasny (można krótka stałka?) będzie w kolejnych planach.
UsuńI słusznie.
UsuńNo, wreszcie się wziąłem i przeczytałem o tych aparatach, co to kuroliszkom niegroźne, bo bezzwierciadlane. Bardzo kuszące cacka, od najmniejszych Nikonów 1, do największych czyli „siódemek” Sony. A, i Hassela X1D. (tu skasowane 20 zdań) Zobaczyłem, że się wymądrzam, więc usunąłem. Może u siebie na blogu wykorzystam? :-) Napiszę więc tylko, że mi też rzecz najbardziej podoba się w wykonaniu Fuji. Duży wybór krótkiej i skromny długiej optyki – coś jak w Leice. A mi pasuje styl pracy z dwoma - trzema stałkami. No, i te X-T są całkiem ładne. Świetny tekst. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, właśnie liczyłem na jakieś wymądrzanie, bo ja w tym temacie zbyt mądry nie jestem. No ale zawsze może być dialog międzyblogowy.
Usuńooo kurcze, ale ladne te Olympusy, Fuji i Panasoniki, klasykowe takie, z pewnoscia za 15 lat kupie sobie ktoregos na zlomie za 10zl!
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwoscia az samochody znow stana sie takie "eitsowe", bo wtedy byly najladniejsze!
Coś czułem że ci kanciaste klasyki podpasują. Ale trzeba powiedzieć, że ci projektanci się naprawdę starają.
UsuńOoo, nowoczesność i feszyn w fotodinozie! Dwie kwestie Fabrykancie, jeśli pozwolisz. Wydaje mi się że lansowanie powezoomów w systemach bezlusterkowych może mieć dwie przyczyny. Pierwszą z nich że te kompakty z wymiennymi obiektywami mają nam (amatorom) zastąpić również kamery i tam bywa to przydatne, np. płynne najazdy i odjazdy podczas filmowania. Poza tym pozwalają też producentom na zaprojektowanie wybitnie "naleśnikowatego" zooma standardowego w rodzaju 16-50 (Sony) bez troszczenia się o jakikolwiek element pozwalający na wygodne zoomowanie ręczne.
OdpowiedzUsuńA jeśli już jesteśmy przy Sony, to są tu produkowane przez firmy trzecie (m.in. Metabones) adaptery na obiektywy do systemu Canon EOS które tłumaczą niezgodne protokoły komunikacji i w efekcie uzyskujemy pełne sterowanie przysłoną oraz funkcjonalny AF. Podobno działa to całkiem dobrze, ale niech lepiej wypowiedzą się ci co mieli z tym rozwiązaniem kontakt. Czyż nie brzmi to kusząco?
powerzoomów, nie znalazłem możliwości edycji komentarza.
UsuńNawet kusząco, nie powiem. Ale nadal niezbyt tanio. Niemniej chętnie spróbowałbym takich różnych zestawień od Sony, Canona i Metabonsa. Łączenie systemów, to było bądź co bądź marzenie od dawien dawna. Na każdym forum Nikona i Canona odzywały się głosy, że gdyby tak można było wziąć od jednego aparaty, a od drugiego obiektywy, to życie byłoby piękniejsze. Nie wiem czy byłoby, ale jest to fajne. Do tego wielu użytkowników bardzo chwali autofokusy w tych bezlusterkowcach.
UsuńA ja nabyłem z drugiej ręki body Samsunga NX5 i jestem superzadowolony. Mam kilkanaście obiektywów z ubiegłego wieku (niektóre z lat 50-tych). Adaptery i znów pracują obie rączki. Lewa jak za dawnych czasów obsługuje obiektyw z jego wszystkimi funkcjami. Prawa to migawka, wb, iso, podgląd (tu jest więcej funkcji niż dawniej, ale i tak jest zajebiście).
OdpowiedzUsuńAle trzeba mieć takie obiektywy....