|
Pabianice ul. Zamkowa. Fabryka Bawełny Krusche i Ender |
Miało się pojechać do mitycznej
Byczyny. Może kiedyś się pojedzie, a wtedy Byczyna przestanie być
mityczna. Na razie postanowiłem poszukać mitów blisko domu.
W sumie lubię grzebać w stercie
rzeczy niepotrzebnych i niedrogich. Takich którym nikt się za
bardzo nie przygląda. A wystarczy trochę bliżej je obejrzeć, żeby
zobaczyć, że mają bardzo dużo zalet. Z takim nastawieniem do
rzeczywistości, to takiego mita w sumie nietrudno znaleźć.
Tymczasem za pomocą poczty polskiej i
czeskiej nadszedł naprawiony obiektyw, od pana Jirziego Otiska.
Sigma AF 28/1,8 High Speed Wide, jasny stałoogniskowy. Po zamontowaniu nowego mikrochipa współpracuje z moimi Canonami na wszystkich przesłonach
i we wszystkich odsłonach i to nasunęło mi myśl o reportażu. I o
mariażu.
Miasta i obiektywu.
Ja jestem chyba w duchu rasowym
reporterem, ale bez rodowodu.
I w pewien sposób lubię stawiać
sobie jakieś zadania, a może to i rzecz fotograficznie uniwersalna,
takie zadania. Każdy ograniczony zadaniem spręża się wewnętrznie,
mobilizuje, nakierowuje na cel i działa, zamiast siedzieć ciągiem
na fejsbuku.
Wpadłem zatem do Pabianic i włączyłem układ krążenia (ang. cruising out of control system).
Wszystko będzie zatem jednym jedynym
obiektywem, bez skrótów, kadrowań i efektów specjalnych. I do
tego jeszcze czarno białe. Bo czarno białe- to ładne jest.
Pabianice, odkąd je mimochodem od lat
odwiedzam, zawsze sprawiały na mnie wrażenie miasta, które ma
pewne rzeczy zupełnie na wyrost i poza swoją skalą. Nigdy nie
wnikałem w to głębiej, ale jak zagadka tkwiło to gdzieś w
świadomości i żądało wyjaśnienia. Co mam na myśli pisząc o
rzeczach poza skalą? Przede wszystkim główna oś miasta, ulica
Zamkowa, szeroka tak bardzo, że Boeing 727 mógłby spokojnie na
niej lądować, kosząc skrzydłami latarnie i brzozy. W 800
tysięcznej Łodzi takiej ulicy nie ma, a jak już jest, to środkiem
idą osobno rozdzielone tory tramwajowe, mocno ograniczając wrażenie przestronności.
W Pabianicach- środkiem leci aleja jak
Champs Élysées i to w pewnym miejscu poszerzona jak oryginał o Plac
Zgody, zwany w Pabianicach Starym Rynkiem.
|
Pabianice ul. Zamkowa. |
Do tego dwa obiekty wykraczające
zupełnie poza skalę historyczną, jaką mają na ogół podłódzkie
miasteczka i sama Łódź, wszystkie powstałe na dobrą sprawę w
XIX wieku- renesansowy zamek i gotycki kościół w samym centrum.
Po nich można się zorientować, że
gdy po dawnym terenie Łodzi hasały jeszcze między leśnymi
ostępami niedźwiedzie (dla Francuzów- szablozębne niedźwiedzie
polarne), to w Pabianicach budowała się jakaś nie byle jaka
cywilizacja.
Niedźwiedzie polarne dla Francuzów,
to dlatego, że kiedy Szanowna Współfabrykantka we wczesnych latach
90-tych pojechała do Francji do robót, kilka razy była całkiem
serio i z poważną troską pytana przez Francuzów czy bardzo się
dają w polskich miastach we znaki buszujące dzikie niedźwiedzie.
Bardzo. Bez strzelby żaden pięciolatek
nie rusza się z domu.
Było to co prawda bardzo dawno temu,
ale zupełnie niedawno pan Włoch (mieszkający obok lotniska), od
którego wynajmowaliśmy mieszkanie pytał nas, również serio, ile
trwa taka podróż lotnicza z Polski do południowych Włoch-
dziesięć- dwanaście godzin?
Bez międzylądowania w Moskwie nie
doleci, panie. Lepiej nie próbować. Tylko najodważniejsi dają
radę.
-Egeszege togo masajo buroki.
-Co?
-No tak powiedział facet w
Budapeszcie i buraki dostał
-Ty! Wracaj do kraju! Piorunem- do
kraju!
Ale gdzie przez Pireneje!?
Najkrótszą drogą!
(cytat- Laskowik i Smoleń. "S
tyłu sklepu warzywnego ")
Zatem do kraju. Pabianice. Miasto z
długą historią. Wycieczka doń nie wymaga zbyt dużych przygotowań
do podróży- dla najoszczędniejszych łodzian wystarczy bilet
tramwajowy, bo już w 1901 roku miasto zostało połączone z Łodzią
torami tramwajowymi. Wcześniej niż linią kolejową. Ale to działo
się jak Łódź już kwitła i eksplodowała na wszystkie strony.
A kiedy rzeczywiście niedźwiedzie i
tury chadzały sobie nad łódką, wtedy w XI wieku okolice Pabianic
należały do księcia Władysława Hermana. Nie mogąc doczekać się
potomka, postanowił on ofiarować ziemie pabianickie na rzecz
kościelnej kapituły krakowskiej, jako wotum w intencji narodzin
syna. Zatem można by rzec, że bez Pabianic nie mielibyśmy króla
Bolesława Krzywoustego (rocznik 1085), który się po tej darowiźnie
narodził.
Krakowska kapituła pod wodzą biskupa
Jana Muskaty postanowiła stworzyć z Pabianic centrum dowodzenia
regionu sieradzkiego, co się udało- dobra pabianickie obejmowały
wkrótce huty szkła i żelaza, młyny i okoliczne wsie. Wielki
majątek i duże dochody. Miejscowość uzyskała prawa miejskie
około 1350 roku, choć starania o to trwały kilkadziesiąt lat.
Drugi zabytek stoi zupełnie niedaleko-
na środku pustawego placu, który był pierwotnie miejskim rynkiem
przylegającym do pabianickich Champs Élysées, dzisiaj rynek jest
trochę wyliniały i wybrakowany. Sam zabytek jednak- bardzo zacny,
to kościół Świętego Mateusza z 1583 roku. Nie ma w Łodzi
żadnego równie starego kościoła, a i w okolicy też niewiele,
nawet licząc z klasztorem w Łagiewnikach.
|
Pabianice. Stary Rynek. Kościół św. Mateusza. |
|
Pabianice, Stary Rynek. Kościół św. Mateusza. |
|
Pabianice Kościół św. Mateusza. Najważniejsze drzwi w mieście- z pabianickim herbem. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/2,0 ISO 400, monochrome/ filtr zielony |
Pabianice na pierwszy ogląd nie
sprawiają aż tak wyjątkowego wrażenia- można przemknąć ich
Polami Elizejskimi i nie zauważyć ciekawostek. Jak tak właśnie
robiłem przez długi czas, prawie nigdy nie zagłębiając się w
boczne uliczki. Widać też sporo pustkowi i wygonów w pobliżu
centrum, które także wzmagają poczucie nieładu. Zatrważająco
straszne są także przedmieścia od strony Rzgowa (czyli
najłatwiejszego dojazdu od Gierkówki, DK1)- jest to wojewódzkie
centrum banerów, reklam i natłoku wszystkiego co nieestetyczne, ale
też (co pocieszające) wielkie centrum handlu tekstyliami. Wygląda
jednak jak najgorszy sen internauty, w którym to śnie nie można
dotrzeć do treści które chce się obejrzeć, bo wszystko, ale to
wszystko zasłaniają wyskakujące okienka. Ja tam się tak czuję, w
każdym razie. A nie lubię się tak czuć.
Otóż w Pabianicach jest wiele
ciekawego kontentu. I bardzo, bardzo wiele ciekawego kontekstu.
Przede wszystkim są tam dziesiątki fabryk w samym centrum miasta,
niektóre są w ruinie, niektóre nie działają, ale niektóre
jednak nadal działają, tak że można sobie z sentymentem
powspominać jak wyglądała Łódź sprzed piętnastu lat- dzisiaj
już wszystkie łódzkie fabryki zostały przerobione na biura,
magazyny, sklepy i hotele. Tutaj- lepiej lub gorzej egzystują. Już
samo to jest wyjątkowe.
|
Pabianice, ul. Szewska. |
|
Pabianice, ul. Szewska.Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/4 ISO 400, monochrome/ filtr zielony |
|
Pabianice, ul. Kościelna. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/2,0 ISO 400, monochrome/ filtr czerwony. |
|
Pabianice, ul. Sejmowa. |
Połowa pabianickiego centrum nadaje się
natychmiast i bez żadnych zmian do kręcenia filmów z XIX wieku.
Bruk, proszę Państwa- połowa uliczek w pobliżu centrum jest
brukowana kocimi łbami, czego nie widziałem dawno, w żadnym
mieście. Zabudowa kamieniczna jest zwarta, wpół drogi między
dużym miastem, a miasteczkiem. Generalnie wystarczyłoby wykopać
wszystkie samochody i kamera! akcja! jedziemy "Ziemię Obiecaną
2".
|
Pabianice, ul. Kościelna. |
|
Pabianice, ul. Garncarska. |
|
Pabianice, ul. Garncarska. |
|
Pabianice, ul. Garncarska. Sigma AF 28/1,8 High Speed Wide + canon 5D, f/1,8 ISO 400 |
|
Pabianice, ul. Wyszyńskiego. |
|
Pabianice, ul. Wyszyńskiego. |
Część fabrycznych i pofabrycznych
gruntów w centrum jest bardzo zaniedbana, co oznacza, że żaden
deweloper nie strzelił tam swojej wypasionej i prestiżowej
mieszkaniówki ogrodzonej murem ze szlabanem, tylko wszystko zostało
od biedy tak jak zdechło dawno temu. Zostały liczne relikty, które
co prawda nie zaciekawią turystów liczących na cukierkowe
anturaże, liczne kafejki z parasolkami i sklepy z pamiątkami made
in China, ale zainteresuje wariatów pragnących brutalnej
autentyczności. Tych, którzy lubią zbyry (cytat, licencja- Foka).
Stare kamieniczki, domy dawnych tkaczy,
drewniane szopki i komórki na podwórzach.
|
Pabianice, ul. Sejmowa. Na daszku- małpki, w tle- prawdopodobnie nieczynna transformatorownia |
|
Sigma AF 28/1,8 High Speed Wide + canon 5D, f/2,0 ISO 400, monochrome/ filtr zielony. |
|
Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/2,0 ISO 400, monochrome/ fitr zielony |
Jeśli mam podpowiadać kierunek, to
należy trzymać się przede wszystkim blisko zapleczy, byle nie od
frontu, nie od frontu...
Chyłkiem, boczkiem, skrótem można
zwiedzać i odkrywać zagadki Pabianic.
|
Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/3,5 ISO 400, monochrome/ fitr czerwony |
|
Pabianice, ul. Gdańska. Dawna siedziba UB, w czasie II Wojny- Gestapo. |
|
Pabianice, ul. Gdańska. Dawna siedziba UB. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/1,8 ISO 400, monochrome/ fitr zielony |
|
Pabianice, ul. Gdańska. Dawna siedziba UB. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/1,8 ISO 400 |
|
Ul. Gdańska. Dawna siedziba UB. Sigma AF 28/1,8 High Speed Wide + canon 5D, f/1,8 ISO 400 |
Trzeba tylko się pilnować, żeby nie
drażnić zanadto autochtonów, większość z nich jest oczywiście
przyjaznych i zaciekawionych, dwóch panów bezdomnych pragnęło na
przykład spojrzeć sobie przez lipko aparatu na swoje miasto, co im
oczywiście umożliwiłem, pan grabarz także pozwolił mi wejść do
kaplicy Kindlerów (dziękuję!), tylko przy Starym Rynku jeden z
panów autochtonów spojrzał na mnie mocno kosym wzrokiem, nie
przerywając opróżniania flaszeczki.
Ze spotkań pabianickich- miałem także
bezpośrednie spotkanie z pabianickim pitokiem (ang. peatock de
Pabianice)
|
Europejski Park Rzeźby. Najciekawszy element parku. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/2,0 ISO 200, monochrome/ fitr czerwony |
Wśród zapuszczonych i odnowionych
fabrycznych murów rozrzucono rodzynki fabrykanckich pałacyków i
willi, dzisiaj będących na ogół budynkami publicznymi. Takich
pałacyków nie ma w takiej ilości w innych sąsiadujących z Łodzią
miastach. Najbardziej okazałe z nich stoją przy głównej ulicy
Zamkowej- to dawne siedziby właścicieli największych zakładów
włókienniczych- Krusche i Ender, i nie
muszą się one wstydzić porównań z łódzkimi pałacami.
|
Pabianice, ul. Zamkowa. Po lewej dawny pałac Enderów, po prawej- pałac i fabryczny kantor rodziny Krusche z alegorią prządek na tympanonie. |
Niemniej
te ukryte w bocznych uliczkach, gorzej odnowione, także mają dużo
uroku.
|
Pabianice, ul. Konopna. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/2,2 ISO 400 |
|
Pabianice, ul. Konopna. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/2,2 ISO 400 |
|
Pabianice, ul. Konopna, róg Konstantynowskiej. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/7,1 ISO 400, monochrome/ filtr zielony |
Do XVI wieku miasto przeżywało lepsze
i gorsze czasy, potem może więcej gorszych, gdy Pabianice
podupadły, wyludniając się znacznie, tracąc prawa miejskie oraz
protekcję kapituły krakowskiej.
Odnowę zawdzięcza planom Franciszka
Druckiego- Lubeckiego, zarządcy gubernianego w Księstwie
Warszawskim, a potem ministra skarbu w Królestwie Polskim, wszystko
to pod rosyjskim zaborem. Drucki- Lubecki, choć rusofil, to jednak i
wizjoner, pragnący przemysłowego rozwoju.
Już w latach 1820-tych sprowadzono do
Pabianic saksońskich osadników, którzy dostali wsparcie kredytami
i działki nad rzeczką Dobrzynką.
W krótkim czasie rozwinęły się
warsztaty tkackie i folusznicze, między innymi zakład Gottlieba
Krusche.
Z pierwszego okresu przemysłowego
miasta pochodzi niesamowity pabianicki "Dom Tkacza" przy
ul. Świętego Jana. Jest to potężna piętrowa drewniana chata w
stylu saksońsko- łużyckim, jak na spadochronie zrzucona w centrum
Polski. Podobne uczucie miałem kiedyś widząc stacje kolejowe w
Tunezji- wszystkie jak żywcem wzięte z francuskich, alpejskich
miasteczek.
|
Pabianice, ul. Św. Jana. Dom Tkacza. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/8 ISO 400, monochrome/ filtr zielony. |
|
Pabianice, ul. Św. Jana. Dom Tkacza. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/8 ISO 400, monochrome- filtr zielony |
Osada tkaczy rozrosła się szybko, a
boom nastąpił w 1850 roku, kiedy Krusche, wraz z synem Bernardem
sprowadzili maszynę parową i zaczęli inwestować w nową,
olbrzymią fabrykę w centrum miasta. Wkrótce Pabianice rozkwitły
zakładami włókienniczymi, chemicznymi i maszynowymi. Przy ulicy
Zamkowej powstały wspomniane fabrykanckie pałace i dopiero rzut oka
na archiwalne zdjęcia pokaże nam czym była wtedy owa szeroka jak
Boeing ulica.
|
Pabianice, Ulica Zamkowa, początek XX wieku. |
Należy tu dodać dla nieświadomych,
że do gwałtownego rozwoju zarówno Pabianic, jak i Łodzi
przyczyniło się zniesienie ceł pomiędzy Królestwem Polskim (pod
zaborem rosyjskim), a samą Rosją, które otworzyło wielkie rynki
zbytu dla polskich fabryk.
Łódź okazała się lepiej położona
i skomunikowana i pokonała Pabianice w tym wyścigu do rozwoju.
Dzięki Bogu- u nas w Łodzi płynęło aż 18 rzek (!!!), a w
Pabianicach bodaj tylko dwie, można było w Łodzi napędzać
więcej wodnych kół.
(Turystów pragnących dzisiaj obejrzeć
wszystkie 18 łódzkich rzek zapraszamy w strojach nurka do łódzkiego
systemu kanalizacyjnego).
Potężnym wciąż działającym
kompleksem jest Polfa Pabianice, dawne zakłady chemiczne Schweikerta
i jego kolejnych wspólników. Ludwik Schweikert, syn Fryderyka,
założyciela rodu, który to nestor z pomagiera kowalskiego w Starowej Górze
(wieś pod Łodzią) został przemysłowcem i posiadaczem kilku
łódzkich fabryk i pałaców.
Ludwik studiował chemię na
politechnice w Zurychu, potem wraz z Robertem Resigerem, a później
specjalistą od chemii Emanuelem Froehlichem zainwestował w zakłady
w Pabianicach. Karierę zaczęło robić to przedsiębiorstwo po
fuzji dokonanej ze szwajcarską CIBA A.G.( Co to jednak, proszę Państwa, znaczy dobre towarzystwo na studiach!) Do dziś istniejąca
fabryka zajmuje wielki, różnorodny teren blisko centrum miasta, jej
środkiem płynie zaś rzeka Dobrzynka.
|
Pabianice, ul. Piłsudskiego. Polfa, dawniej zakłady chemiczne Schweikerta. |
|
Pabianice, ul. Piłsudskiego. Polfa, dawniej zakłady chemiczne Schweikerta. |
|
Pabianice, ul. Piłsudskiego. Polfa, willa Schweikerta. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/2,0 ISO 400, monochrome- fitr zielony |
Jak wspomniało się
wcześniej- można zerknąć na zabytki od frontu, ale równie
ciekawie, a może jeszcze ciekawiej (dla fanatyków) wyglądają one
od zaplecza. Kiedyś spójny olbrzymi teren, dzisiaj ulega pewnej
brzegowej dezintegracji.
|
Pabianice, ul. Piłsudskiego. Tereny dawnych zakładów Schweikerta dawnej Pabianickiej Fabryki Papieru Leonarda Fesslera, a potem Roberta Saengera. Sigma AF 28/1,8 High Speed Wide + canon 5D, f/5,6 ISO 400, monochrome- filtr zielony |
|
Pabianice, ul. Piłsudskiego. Tereny dawnej Pabianickiej Fabryki Papieru Leonarda Fesslera, a potem Roberta Saengera. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/7,1 ISO 400, monochrome- filtr zielony. |
|
Pabianice, ul. Piłsudskiego, tereny dawnej Pabianickiej Fabryki Papieru Leonarda Fesslera, a potem Roberta Saengera (dzięki czytelnikowi za korektę błędnego podpisu). |
Jednym z głównych atutów Pabianic
jest wspomniany kontekst. Zaskakujący. Miasto w którym renesansowe,
naprawdę renesansowe i gotyckie, naprawdę gotyckie zabytki stoją
wśród rozległych ceglanych fabryk z XIX wieku.
|
Pabianice, Stary Rynek. Z lewej neogotyk. W środku renesans. Po prawej gotyk. |
Wypieszczona i eksponowana naprzeciw
zamku "Fabryka Wełny" to ceglane mury dawnych zakładów
Krusche i Ender, po części zamienione na centrum handlowe, po części
na hotel, spa i restauracje (znów przekracza to wszystko skalę
małego miasta).
|
Pabianice, ul. Lipowa przy Zamkowej. Dawne zakłady bawełniane Krusche i Ender. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/8 ISO 400 |
|
Pabianice, ul. Grobelna. Hotel "Fabryka Wełny", dawne zakłady bawełniane Krusche i Ender. W tle kościół św. Mateusza. |
|
Pabianice, ul. Lipowa. Hotel "Fabryka Wełny", dawne zakłady bawełniane Krusche i Ender |
Tuż obok, równie wielka,
niezagospodarowana część tych fabrycznych budynków. Czeka na
lepsze czasy.
|
Pabianice, ul. Zamkowa. Dawne zakłady bawełniane Krusche i Ender. |
|
Pabianice, ul. Zamkowa. Dawne zakłady bawełniane Krusche i Ender. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/8 ISO 400 |
|
Pabianice, ul. Lipowa. Dawne zakłady bawełniane Krusche i Ender. |
|
Pabianice, ul. Lipowa. Dawne zakłady bawełniane Krusche i Ender. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/7,1 ISO 400, monochrome- filtr zielony |
W tej odnowionej części najłatwiej
odnajdą się turyści żądni wypasu i elegancji- chcemy podjechać
gdzieś Range Roverem na obiad? Proszę bardzo.
|
Pabianice, ul. Lipowa. Dawne zakłady bawełniane Krusche i Ender. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/9 ISO 400, monochrome- filtr zielony |
Hej w dryndy! do hotelów! na
wiedeński sznycel!
Na piwko, na koniaczek, na kanapkę miękką!
Uśmiechnie się, dziewczątka, kelner wasz, jak szpicel,
Niejedną taką widział, niejedną, serdeńko...
Julian Tuwim "Wiosna"
Fabryka Krusche i Ender była, proszę
Szanownych Państwa, czwartą pod względem wielkości fabryką
bawełny w Polsce! Nie jest to tylko ta część, którą widać na
pierwszy rzut oka z ulicy Zamkowej i nie jest to tylko to miejsce,
pod które podjeżdżają Range Rovery.
Na tyłach, w stronę południową, gdy
miniemy parkingi przyhotelowe, leżą cichutko wielkie magazyny i
szedowe niskie hale, zajęte dziś przez hurtownie, paintballa, i
warsztaty, między innymi piaskarnię . Wszystko to poraża
rozmiarem, rozległością i nasuwa skojarzenia z dawnymi zakładami
Poznańskiego, zamienionymi dziś bezpowrotnie na Manufakturę. I
znów tworzy zaskakujący kontekst z wypasionym, luksusowym hotelem,
z którym sąsiaduje niemal przez płot.
|
Pabianice, pobliże ul. Grobelnej. Dawne zakłady bawełniane Krusche i Ender |
|
Pabianice, pobliże ul. Grobelnej. Dawne zakłady bawełniane Krusche i Ender |
|
Pabianice, pobliże ul. Grobelnej. Dawne zakłady bawełniane Krusche i Ender |
|
Pabianice, pobliże ul. Grobelnej. Dawne zakłady bawełniane Krusche i Ender |
|
Pabianice, okolice ul. Grobelnej. Dawne zakłady bawełniane Krusche i Ender. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/10 ISO 400, monochrome- filtr zielony |
Ciekawie też prezentuje się
wspomniana pabianicka rzeczułka Dobrzynka, która w przeciwieństwie
do wszystkich rzeczułek łódzkich jest doskonale eksponowana w
centrum miasta, płynie między murami fabryk i wzdłuż parku, w
mieście jest na niej kilka stawów, zalewów retencyjnych, a nawet
łowisk rybackich (100 metrów w linii prostej od hotelu "Fabryka
Wełny"! Z okien można obserwować łowiących wędkarzy. Co
za niespotykana, luksusowa rozrywka! Takie rzeczy tylko w Pabianicach).
|
Pabianice, ul. Zamkowa. Hotel "Fabryka Wełny"- dawne zakłady bawełniane Krusche i Ender. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/2,0 ISO 400 |
|
Pabianice, ul. Zamkowa. Rzeka Dobrzynka. |
|
Pabianice, ul. Grobelna. Rzeka Dobrzynka. Sigma AF 28/1,8 High Speed Wide + canon 5D, f/7,1 ISO 400, monochrome- filtr zielony |
I oglądając stare Pabianice nie można
do końca wyrobić sobie zdania, czy to wielkie miasto, czy też
małe. Pół na pół. 80 tysięcy mieszkańców. Liczne blokowiska. Dzisiaj jest
przytłoczone cieniem sąsiedniej Łodzi, jeszcze bardziej okazałej
i jeszcze bardziej pełnej reliktów przeszłości i to do Łodzi
ciągną turyści. Ale jak słusznie zauważył Krzysztof Gol- gdyby
takie Pabianice leżały sobie samotnie na Podlasiu, to mogłyby być
nawet i miastem wojewódzkim.
Tymczasem oddalając się niewiele od
centrum (zależy tylko w którą stronę) szybko trafimy na obrazki
wzięte prosto z małych miasteczek z XVIII i XIX wieku- niską
zabudowę, kręte uliczki. Suniemy sobie wolniutko po bruku
podziwiając świat. Życie toczy się jakby senniej, psy
przechadzają się pod płotami i poszczekują na obcych.
|
Pabianice ul. Bugaj. |
Wtem!
Urocza kapliczka, nie wymieniana w żadnych przewodnikach. Czyżby to
neobarok? Niech ta się wypowie, kto się zna.
|
Pabianice ul. Bugaj. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/9 ISO 400 |
|
Pabianice ul. Bugaj. |
Z czasów dynamicznego rozwoju pochodzi
w Pabianicach większość kościołów w centrum. Podobnie jak w
Łodzi żyła tu mieszanka kultur i wyznań- katolicy, żydzi i
protestanci z Niemiec. Ci ostatni zbudowali piękny rotundowy kościół
ewangelicki, do którego obraz ołtarzowy namalował sam Wojciech
Gerson, założyciel Zachęty, sam też ewangelik.
|
Pabianice- kościół ewangelicki, ul. Zamkowa. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/7,1 ISO 400, monochrome- filtr pomarańczowy |
Żydowska społeczność, biorąca
czynny udział w rozbudowie przemysłowej miasta osiedliła się
głównie w okolicach dzisiejszego Starego Rynku. Od 1864 roku
zaczęła w Pabianicach działać szkoła dwu wyznaniowa- katolicko
żydowska, w której uczyły się dzieci obu społeczności. Pod
koniec XIX w powstała żydowska szkoła wyznaniowa i klasycystyczna
bóżnica (dziś nieistniejąca) przy ulicy Bóżniczej.
(Przed 1939 rokiem Żydzi stanowili 18%
procent Pabianiczan).
Stosunki polsko- żydowsko- niemieckie
stanowiły zapewne melanż współpracy, koegzystencji, konkurencji i
niechęci. Dziś jest to zwykle temat cukrowany, lub podostrzany,
zależnie od poglądów. Niemniej w Pabianicach współpraca ta
wyglądała na rzeczywiście wyjątkowo dobrą. Katolicy polscy i
niemieccy zbudowali wspólnie swój neogotycki kościół (oprócz
osadników protestanckich z Saksonii silny był także napływ do
Pabianic Niemców z Bawarii i Austrii). Pierwotnie Niemcy stanowili
34% mieszkańców, ale po tym jak w zaborze rosyjskim nastąpiło
uwłaszczenie chłopów i ich masowy ruch, jako siły roboczej do
miast, liczba Germanów w 1914 roku zmalała do 10%. Należy też
wziąć pod uwagę, że rodziny pierwotnie niemieckie w dużej części
polonizowały się na potęgę. Między innymi rodzina najbardziej
znanego Pabianiczanina- św. Maksymiliana Kolbego.
Rzecz jasna koegzystencja wyznań
skończyła się wraz z nadejściem II Wojny Światowej- ludność
żydowska, zamknięta przez Niemców w getcie, jednym z pierwszych
na terenie Polski. W 1942 nastąpiły straszliwe sceny likwidacji
getta przez niemiecką policję i oddziały SA, większość
żydowskich Pabianiczan została zgładzona w Chełmnie nad Nerem.
Bóżnicę hitlerowcy zdewastowali już w 1939 roku, ruinę rozebrano
po wojnie, w latach 60-tych.
Więcej o życiu żydowskiej
społeczności w Pabianicach można poczytać tutaj:
Co ciekawe, w Pabianicach zachował się
dobrze, choć nie w całości, cmentarz żydowski, założony w 1849
roku. Można go zwiedzać uzyskawszy klucz do furtki w Muzeum Miasta.
|
Pabianice. Cmentarz żydowski ul. Jana Pawła II. |
Ze świątyń różnych wyznań
znajdzie się w mieście także kościół
Mariawitów, niewielki ceglany budynek leżący po zachodniej
stronie miasta.
Najciekawszym kościołem w Pabianicach
jest jednak chyba kościół Baptystów, stojący jako ruina pomiędzy
blokami i domami osiedla przy ul. Waryńskiego. Po prostu nie
widzieliście jeszcze nigdy w życiu takiego
kontekstu.
Baptyści fajni.
Niemniej i tak najbardziej dla mnie pociągającym zabytkiem
sakralnym jest wspaniała ewangelicka kaplica cmentarna, dawne
mauzoleum rodziny Kindlerów, zbudowane przez Zofię Kindler ku
pamięci zmarłego męża Ludwika. Później rodzina przekazała
budynek na rzecz parafii ewangelickiej Pabianic. Stoi ta kaplica na
skrzyżowaniu ulic przy miejskich cmentarzach w południowej części
miasta. Jest to obiekt niezwykły ze względu na styl- przykład
absolutnie wzorcowej wiedeńskiej secesji, o przedziwnych
kontrastach, subtelnych detalach, zestawionych z gładkimi, masywnymi
proporcjami bryły- prosto jak z Otto Wagnera. Lubimy to, drogie
tygrysy! Zaprojektował ją Johanes Wende, ten sam który w Łodzi
postawił kościół św. Mateusza przy Piotrkowskiej, Secesja
wiedeńska nie była w Polsce specjalnie popularna, być może
dlatego ten budynek tak mnie pociąga. Według mnie- najwyższa
światowa klasa.
|
Pabianice. Kaplica ewangelicka Kindlerów. Ul. Kilińskiego |
|
Pabianice. Kaplica ewangelicka Kindlerów |
|
Pabianice. Kaplica ewangelicka Kindlerów |
Do środka
kaplicy Szanowni Czytelnicy nie musicie się już pchać, zrobiłem
to już za was i rozczarowałem się nieco- wnętrze bardzo surowe.
Na cmentarzu
ewangelickim za to- ciekawie, choć z umiarkowaniem- monumenty
pabianickich przemysłowców znów stoją w interesującym anturażu,
nie jako wielkie budowle znane z łódzkich cmentarzy, lecz
skromniejsze pomniki, najbardziej niespodziewany chyba Oskara
Kindlera i jego żony, w formie rozległego, płaskiego poletka-
kurhanu.
|
Pabianice. Cmentarz ewangelicki. Brama cmentarna i nagrobek pastora Bidermanna. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/1,8 ISO 200, monochrome- filtr czerwony |
|
Pabianice. Cmentarz ewangelicki. Kurchan- grobowiec Kindlerów |
|
Pabianice. Cmentarz ewangelicki. Pomniki rodziny Krusche |
Dopiero lata
90-te XX wieku skłoniły Pabianiczan do epatowania fantazyjnymi
budowlami funeralnymi. Nawet się domyślam kto to zaprojektował.
Wiem, ale nie powiem.
No, w sumie- to
też jakiś znak czasu.
|
Pabianice. Cmentarz ewangelicki. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/2,2 ISO 200 |
Tak właściwie
to można by te mity ciągnąć i ciągnąć i ciągnąć w
nieskończoność- wokół miasta rozlokowały się letnie rezydencje
fabrykantów, w tym wielki i wspaniały pałac Kindlerów w
Ksawerowie, a gdy ruszymy z Pabianic przez Rzgów w stronę Łodzi
natkniemy się na relikty największej bitwy I wojny światowej na
froncie wschodnim- na przykład olbrzymi, choć bardzo zapuszczony
cmentarz wojenny w Gadce Starej, gdzie leży kilka tysięcy żołnierzy
z obu stron konfliktu. Notabene sama Łódź po tych walkach była
jednym wielkim szpitalem, pełnym rannych.
|
Cmentarz wojenny w Gadce Starej. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/1,8 ISO 200, monochrome- filtr pomarańczowy |
|
Cmentarz wojenny w Gadce Starej. Sigma AF 28/1,8 + canon 5D, f/2,2 ISO 200, monochrome- filtr pomarańczowy. |
|
Cmentarz wojenny w Gadce Starej. |
O samych Pabianicach można myśleć,
że to "Łódź w przeszłości i miniaturze", ale mimo
pewnych podobieństw miasto ma swój własny mocny charakter. To
miejsce wielce kontrastowe, skąd stary duch jeszcze nie uleciał, a
nowy jeszcze jakby nie do końca się osadził. Walka żywiołów. W
sam raz dla odkrywców.
Dlatego jak lubicie kontrasty- możecie
wpaść je pozwiedzać. A jeśli lubicie rzeczy miękkie i mało
kontrastowe... No cóż. Polska jest nie dla Was.
Fabrykant
Co do obiektywu Sigma AF 28/1,8 High Speed Wide Aspherical- tutaj pisało się już o nim, to jestem nim szczerze
zachwycony. Po re-chipowaniu jest to niezwykle wszechstronne, jak na stałkę szkło,
dające bardzo dobrą ostrość w centrum od pełnej przesłony, a
przy tym otwarciu przyjemnie winietujące. Brzegi uzyskują bardzo
dobrą jakość przy f/5,6. Przymknięty do f/8 daje obraz na całym kadrze ostry jak żyleta. Klasa! Na pełnej klatce nadaje się do
reportażu że hej! Stosunkowo szeroki kąt i bardzo wysoka jasność
daje możliwość pokombinowania z klimatem zdjęcia- albo na niskich
przesłonach podkreślimy centralny element, a przy tym pokażemy
dużo nieostrego tła z mocną winietą, albo po przymknięciu
uzyskamy bardzo zacne szkło pejzażowe, o wielostronnych
zastosowaniach. Słabszy kontrast, z racji starego typu powłok
przeciw- refleksyjnych uratuje osłona przeciwsłoneczna, której po
prostu nie należy nigdy zdejmować.
Autofokus dość głośny i nie najszybszy, ale po naprawach spisuje się świetnie i trafia tam gdzie trzeba (w przeciwieństwie do wcześniejszych doświadczeń z tym szkłem, opisanych w linku powyżej).
Jak to zwykle na Fotodinozie- zdjęcia
z ramką są nieco obrobione i podostrzone, a zdjęcia bez ramki są
prosto z aparatu, zmniejszone, lecz w żaden sposób nie zmieniane i niewyostrzane. Wszystkie zdjęcia powiększają się po kliknięciu nań.
Źródła:
Bardzo dobry fotoreportaż, dużo pracy, ale efekt wartościowy i taki "półprzewodnicki". Zdjęcia znakomite.
OdpowiedzUsuńDzięki. Musze powiedzieć, że trochę się napracowałem. Za to było przyjemnie.
UsuńPanie Fabrykancie, trzeba przyznać, żeś się Pan postarał. To chyba wpis z największą ilością zdjęć na Fotodinozie. Co prawda ich nie liczyłem, ale nie kojarzę, żeby w jakimś innym wpisie było ich tak dużo. Oczywiście, to bardzo dobrze. Trzeba przyznać, że czarno - białe, to jednak klimacik mają. Jakieś takie ciekawsze są. Bo koloru to już wszędzie pełno, ten kolor to nam się na ulicach sam w oczy pcha. A czerń i biel, to jednak jakąś tajemnicę w sobie mają. Tak jak na tych pabianickich fotkach. No i muszę przyznać, że znowu żeś mnie Pan zabrał w podróż w czasie i przestrzeni. Takie Pabianice, kto by pomyślał, niby nic, a jednak coś. Takich Pabianic to w Polsce pewnie jest więcej, czekają na swoje odkrycie, jakby kogoś spytać z czym się kojarzą, to raczej byłby problem, żeby odpowiedzieć, ale wystarczy tam być i dobrze patrzeć, a fascynująca historia wyziera z każdego miejsca. Trochę żeś jednak tych tajemnic Pabianicom wydarł, Panie Fabrykancie. Ale to dobrze. Czuję się, jakbym przed chwilą tam był, a przecież nie ruszyłem się z wygodnej kanapy. Dobra, jedź Pan znowu w jakieś nieoczywiste miejsca i rób Pan taki półprzewodnik. Będziem czytać. I komentować też. Bo tak sobie myślę, że nie sztuka pojechać w egzotyczne miejsca, gdzie wszystko jest inne i karmić zmysły tą odmiennością. Sztuką jest pojechać do sąsiedniego miasteczka, albo na ulicę obok i w pozornej banalności znaleźć rzeczy niezwykłe. Wypatrzeć je, zrozumieć i wiedzieć na co się patrzy. To jest sztuka. I to się Panu w Pabianicach udało. Pojechałeś Pan na wyprawę tramwajem. Powtórzę jeszcze raz: tramwajem. Niesamowite!!!
OdpowiedzUsuńJa jednak muszę przyznać, że te Pabianice to jednak mi się z czymś kojarzą. A konkretnie z zespołem Proletaryat. Nawet nie wiem, czy jeszcze grają. Ale kiedyś grali i ich uwielbiałem. Tzn. jak byli punkowi, bo jak się stali metalowi, to już trochę mniej. I tak sobie o nich przypomniałem, jak żeś Pan o tych Pabianicach napisał, bo już ze 20 lat ich nie słyszałem. Jutro przejrzę swoje płyty, bo gdzieś tam chyba ich jeszcze mam i znowu popłynie w przestrzeń: "Hej, naprzód marsz, Proletriaaaaaaaat..."
A i jeszcze mi się z czymś Pabianice kojarzą. Telewizor tam kiedyś kupiłem. Używany. Kineskopowy. Jakieś 10 lat temu. Fajny był, dopóki grał. A potem coś w nim pyknęło, zaśmierdziało i dokonał żywota. I jeszcze pamiętam, że jak już z nim wracałem, i byłem prawie pod Warszawą, to poprzedni właściciel zadzwonił, że pilota zapomniałem. To się wróciłem. I w sumie cały dzień poświęciłem na to, żeby przywieźć telewizor z Pabianic. Taka tam historyjka. Też już prawie o tym zapomniałem. Ale żeś mi Pan przypomniał.
I jeszcze jedno. Przecież ja tam kogoś z rodziny mam. Przyszywanej i dalekiej, ale rodziny. Jakiś szwagier teścia ciotecznej siostry mojej babci ze strony mamy tam mieszka. Albo mieszkał. Ciekawe czy żyje.
No to chyba tyle. To i tak sporo skojarzeń, jak na miasto, które pozornie się z niczym nie kojarzy. Ja tak naprawdę też lubię miejsca zapomniane przez Boga i ludzi. Bo w takich miejscach nic nie muszę. Mogę być kim jestem i dobrze się z tym czuję. W miejscach bogatych i pełnych przepychu jednak odczuwam swoją marność. A w takich Pabianicach mógłbym mieszkać. I miałbyś Pan do mnie blisko na kawkę. Mógłbyś Pan tramwajem podjechać. A nuż by się coś jeszcze w tych Pabianicach ciekawego znalazło?
Dyrektor
(ponieważ Pan żeś się tak skromnie podpisał, to i ja nie będę kłuł w oczy tytułami)
Waldeck_13
Jeszcze jedną dygresję wtrącę, na temat zwiedzania najbliższych okolic. Kiedyś przez dłuższy czas mieszkałem (bo już nie mieszkam) na Muranowie w Warszawie. Pozornie miejsce jakich wiele. Bloki mieszkalne, sklepy, ulice itd. Parę lat tam przemieszkałem i nie interesowałem się co to za miejsce. Czułem podskórnie, że jakieś inne i nietypowe, ale nie wiedziałem dlaczego. Ale jak się zainteresowałem, to krew mi ścięło w żyłach. Muranów to cmentarzysko. Postawione na gruzach getta, których nigdy stamtąd nie wywieziono. Wystarczy pogrzebać czubkiem buta w ziemi i napotykamy na gruzy. Zresztą te gruzy wyłażą w każdym miejscu, nie trzeba nawet grzebać. W tych gruzach nadal są Żydzi. Oczywiście, tylko jakaś ich część. Ci którzy zginęli w gruzach, już tam pozostali. Nigdy ich nie ekshumowano. Leżą tam nadal. Pod tymi gruzami, pod tymi blokami. A nawet w samych blokach. W ścianach konkretnie. Bo jak powstał Muranów? A no z gruzów getta. Po wojnie nie było z czego budować, nie było pustaków, cegieł, itd. Były za to miliony metrów sześciennych gruzu. I z tego budowano osiedle Muranów. Przywieziono z ZSRR maszyny do mielenia gruzu i po dodaniu zaprawy, wytwarzano cegły, z których budowano bloki. A że razem z gruzem mielono kości pozostałych tam Żydów? Nikt się tym nie przejmował. Budowano nową stolicę, liczył się czas, bito kolejne rekordy normy. Jeden z bloków został postawiony w 6 dni! I dlatego kości Żydów z getta są w murach bloków Muranowa. Resztę gruzów getta zarównano i na tym postawiono osiedle. Takie historie. Wystarczyło tylko trochę poczytać i pochodzić po okolicznych uliczkach. I Pan również żeś tam był, prawie spod mojego bloku żeś Pan robił test tego strasznie długiego teleobiektywu, celując w zegar na Pałacu Kultury.
UsuńCzasem nie trzeba nigdzie jechać. Wystarczy spojrzeć pod nogi, tam gdzie akurat stoimy. I naprawdę czasem możemy się zdziwić, tym co zobaczymy. Tylko oczy trzeba mieć szeroko otwarte. A głowę jeszcze szerzej.
DANN
Waldeck_13
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńGrają, Proletaryat ma w tym roku 30lecie :)
UsuńTak. Ten wpis o Pabianicach to rzeczywiście jest pewną iluzją, bo wszędzie da się dużo odkryć, jeżeli się tylko trochę poskrobie. O Warszawie nie wspominając, bo już o niej, jako o kopalni rzeczy przeszłych napisałem przecież. A historia XX wieku, zwłaszcza w naszej części świata, to jest jeden wielki syf moralny, niestety, i to co gorsza sięgający mackami po dzień dzisiejszy. Czasem chce się płakać.
OdpowiedzUsuńZdjęć dużo- wziąłem się po prostu do roboty. Ale muszę ku prawdzie czasu i ekranu sprostować i zawieść Szanownego Czytelnika- nie wybrałem się do Pabianic tramwajem. Bo Prawda jest Dobra (Prawda i Dobra to nazwy podłódzkich wsi). Tramwaj był tylko wymieniony jako potencjalny środek lokomocji dla najoszczędniejszych. Widać nie jestem najoszczędniejszy, ale tramwajem niestety trudno byłoby dostać się do Gadki Starej na cmentarz wojenny. Zatem w użytku był najwierniejszy Fiat Punto II 16v, ten który bywał nawet w Albanii.
Za to planuję następne fotoreportaże wykonane za pomocą pociągu podmiejskiego. Okaże się.
Tak czy siak- dziękuję za miłe słowo i ciekawe opowieści.
Ten tramwaj to tylko taka figura retoryczna była. Ja oczywiście nie wiem, czym się Pan przemieszczałeś, chodziło mi o to, że pojechałeś Pan odkrywać nieznane lądy tam, gdzie można się dostać tramwajem. O ten kontrast mi chodziło. W każdym razie, tramwajem czy samochodem, ważne żeby ciekawe rzeczy znaleźć. A jak się znajdzie, to się nimi podzielić. Na Fotodinozie na przykład.
OdpowiedzUsuńNiestety też się boję, że groźne demony, które odcisnęły tak mocne piętno na Europie w XX wieku, wcale nie umarły. Gorzej, mają się całkiem dobrze. Czekają tylko, żeby ktoś wyjął korek z butelki i wypuścił je na wolność. Zaczynam się bać.
Waldeck_13
Powiem Panu, Panie Waldeck, że przez połowę życia jako wesoły pesymista wieszczyłem że Ruskie wejdą. Każdą rozmowę o przyszłości kończyłem "...o ile Ruskie nie wejdą". Wszyscy znajomi się ze mnie śmiali od czasów studenckich. Do czasu aż Ruskie nie weszli na Krym. Wtedy się okazało, że ja jednak prorokiem jestem. A co będzie dalej? Nie wiadomo. Pożyliśmy sobie z przyjemnością i w spokoju ostatnie 25 lat, więc przynajmniej tyle nasze.
UsuńPanie Fabrykancie, obyś Pan nie był prorokiem złego. Ale fakt, że nieciekawie się dzieje. Z dwóch odwiecznych polskich zagrożeń (tego ze wschodu i tego z zachodu) do dzisiejszych czasów ostało się już tylko to wschodnie. Na Zachodzie bez zmian, chciałoby się powiedzieć, ale ze wschodu to jakiś lodowaty nieprzyjemny wiaterek zaciąga. Oby się w wichurę nie przerodził. Oby.
UsuńDANN
Waldeck_13
Bardzo interesujący półprzewodnik, inaczej określany jako "semi-conductor". I to nawet pasuje do linii tramwajowej nr. 41? do Pabianic, która też zatrudniała konduktorów.Zawsze zasypiałem , jako dziecko, w tym tramwaju wracając z Pabianic do Łodzi z odwiedzin u cioci chrzestnej - Marysi. A wujek czasem mnie strzygł bo miał zakład fryzjerski na ulicy Zgoda 2 - dom narożny. Ten dom stał przy dosyć szerokiej ulicy (ale nie takiej jak pabianiackie Champs Elysee) wiodącej z Łodzi do Sieradza. Wszyscy w Pabianicach nazywali tę ulicę " autostradą". A co do fotografii to bardzo udane sł eksperymenty z filtrami. Zielony filtr rzadko bywa używany a tu przyczynią się do zwiększenia kontrastów i przyciemnienia czerwonej cegły domów. Jedno z najlepszych zdjęć, mym skromnym zdaniem, to żelazna secesyjna ("Jugendstil")brama fabrykanckiej willi Schweikerta. "Low key" w najlepszym wydaniu.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za krytyczny (choć pochwalny) komentarz. Mnie się też ta brama wydała ładna i dałem ją w większym formacie. Filtry to fajna rzecz, zwłaszcza że w wydaniu elektronicznym nie pogarszają jakości obrazu.
UsuńBrawo, po prostu brawo. Soczysty, piękny wpis.
OdpowiedzUsuńDzięki. Fajnie, że się podobało.
Usuńkawal dobrej roboty! fajny polprzewodnik :) nie wiedzialem ze takie fajne sa Pabianice! Stalowa Wola tez ma fajny klimat, ale nie az tak, poza tym wioski na wschod od Chelma, im blizej granicy, tym fajniej wygladaja, spokojnie tak, i jakby dalej w latach 60 :)
OdpowiedzUsuńJa tam nie był. Ale mam ochotę pozwiedzać.
OdpowiedzUsuńTo zapraszam na wschód. Do granicy z UA mam 13 km, a i uroczyska po byłych wsiach są wraz ze swoimi artefaktami na swój sposób urocze.
UsuńPozdrawiam.
Panie Marcinie; z mojej strony duze gratulacje do tego reportazu !!! A historia to lubi sie powtarzac.... i moze ktoregos dnia.... ;)) Z mojego punktu widzenia 28 mm to najbardziej universalna i najbardziej nie doceniana ogniskowa. Poniewaz kazdy szanujacy sie Fotograf ma stalke 35 mm nie ma tez za duzo objektywow tego typu a Taki stary ef 28 mm f1.8 usm jest nawet troche drozszy niz (podobno) nowoczesny ef 28 mm f 2.8 is usm :) Jeszcze by mnie troche interesowalo jak sie ta Sigma radzi z kolorami i aberracja chromatyczna ?
OdpowiedzUsuńDziękuję! Skupiłem się tu mocno na czarno-bieli, mogę Panu jedynie polecić stary wpis o tym obiektywie, choć nie pamiętam czy o chromatykę tam zahaczyłem, za to jest trochę kolorowych zdjęć z tego szkła.
OdpowiedzUsuńhttp://fotodinoza.blogspot.com/2014/03/ekscytacja-penym-otworem-czyli-sigma.html
28mm/1,8 Canona jest zapewne także bardzo wdzięcznym szkłem, niejaki pan Erik Refner (5 nagród w World Press Photo, w tym WPP of the year 2002)używa 28/1,8 jako praktycznie jedynego obiektywu. http://www.worldpressphoto.org/people/erik-refner .
Bardzo ładne zdjęcia. Musze się jednak przyczepić do tego, że rzekoma fabryka chemiczna Schweikarta, to tak naprawdę Pabianicka Fabryka Papieru Leonarda Fesslera, a potem Roberta Saengera.
OdpowiedzUsuńDziękuję za zwrócenie uwagi - poprawione!
Usuń