wyświetlenia:

czwartek, 28 maja 2015

Back to the 90-ties. Sigma AF 400/5,6 vs Canon 400/5,6 L Część 2.

Sigma AF 400/5,6 + Canon D60, f/10, 1/1000 sek., Okolice Kielc.
Część pierwsza dostępna tutaj.
Część 2. Sigma- nie Sigma.
Sigma 400/5,6.
Stalowa lufa garłacza, w kolorze szarym.
Sprzęt w starym dobrym stylu. Dinozaur. Smok, ale taki puchaty i milasty jak w Neverending Story (Ach, kocham was, wszystkie wy obiektywy, jesteście takie słodziutkie... Ten test nie będzie raczej obiektywny.)
Sigma AF 400/5,6, osłona wysunięta
Jak na 400 milimetrów optyki, jest obiektywem niezwykle małym i lekkim, pomimo metalowego pancerza, znacznie lżejszym niż konkurencyjne czterysetki. Widać, że Sigma celowała mocno w poręczność tego szkła, bo taki też był największy sens stałoogniskowych, niezbyt jasnych teleobiektywów. Tu się udało znakomicie- sprzęt jest lżejszy niż 70-200/2,8, równie manewrowy.
Gruby Canon EF 70-200/2,8 L, cienka Sigma AF 400/5,6 z wsuniętą osłoną

Nie ma najmniejszych problemów z używaniem go z ręki, pomimo braku stabilizacji, oby tylko warunki światła były nie najgorsze.
Wygląda archaicznie, dość niespotykanie jak na akcesorium do Canona EOS- wszystkie dzisiejsze obiektywy są bardziej krępe i grubsze. Ten oldskul podkreśla też błyszczący proszkowy lakier, oraz całkowicie metalowa obudowa, z wbudowaną osłoną pe- słon. Bagnet metalowy, ujawnia od tylnej strony głęboko schowaną soczewkę, ładnie wysłoniętą dodatkową przesuwną tuleją- nie widać żadnej elektroniki jak w tańszych zoomach.
Od strony frontowej- wspomniana wysuwana metalowa osłona. Trudno, że nie tulipanowa, tylko jak wiaderko, ale za to jest zakładana jednym ruchem i nie można jej zgubić- poproszę taką do każdego obiektywu. Dzisiaj przeglądam w myślach wszystkich mych przyjaciół twarze, i myslę sobie, och psia krew czyż wszyscy są gówniarze... Tfu... wróć! Sio Witkacy! Znowu te cytaty- dzisiaj przeglądam w myślach obiektywy jakie miały taką osłonę i wśród autofokusów nie było ich zbyt wiele, z bardziej znanych Canon 200/2,8 L w pierwszej wersji, także 300/4L miał taką. U Nikona bodaj tylko manualne Nikkory
Niemal jednolity z tubusem pierścień mocowania statywowego zdradza pochodzenie naszego obiektywu z wczesnych serii. Mocowanie wyposażono w paseczek z uszkiem do przypięcia paska, być może był taki na wyposażeniu pierwotnym, bo Sigmy sprzedawano ze sztywnym futerałem.

Żeby nie minąć się z prawdą, całą prawdą i tylko prawdą, należy tu powiedzieć, że mój obiektyw to w ogóle nie jest Sigma. Tylko Photoline. To relikt tych zamierzchłych czasów, o których pisało się już w artykule o Cosinie 19-35/3,5-4,5 . Czasów, gdy sporo amerykańskich i europejskich dystrybutorów miało ambicję wypuszczania sprzętów pod swoją własną marką.
"Co dnia cię budzi nowy ranek pełen niespodzianek
O trzymaj się, chłopaku trzymaj się
I gdy cię nagle spławi panna wredna i zachłanna
To trzymaj się, chłopaku trzymaj się
Bo choć jej przychylałeś nieba ,to nie polecisz na milicję...
Się wie, że no niestety trzeba mieć ambicję" (cytat).
Ambicje były. Rebranding fotograficzny szalał. Powstawały zatem obiektywy- klony Sigmy, Cosiny, Tamrona z nazwami dziś kompletnie nieznanymi. O tak jak właśnie "Photoline", które jest jakąś wymarłą efemerydą, i gdyby nie obserwacja, że dużo o niej piszą na francuskich forach internetowych, to nigdy nie trafiłbym do źródeł. Otóż dokopałem się następującej kuriozalnej informacji źródłowej, że była to otóż marka francuska (!) supermarketów Auchan (!!!). Mamy zatem jakiegoś Oszana (zwanego Oszołomem) zamiast Sigmy. Ale, co nam to szkodzi, skoro wiemy że wyprodukowano go w rzeczywistości w Bandai pod Fukushimą, znacznie przed tym, zanim miejsce to zaczęło być znane skądinąd.

Część 3. Bitwa złomów (cytat).
Dawniej, panie, to były czasy! Dawniej to było używanie! Nie produkują już takich obiektywów... Ale... nadal sprzedają w sklepach jako nowe. Co? Jak to?
Tak to. 
U góry: Canon EF 400/5,6 L USM, na dole Sigma AF 400/5,6 z Canonem D60
Sprzedają nadal konkurenta Sigmy 400, pochodzącego dokładnie z tych samych czasów co ona- z początku lat 90-tych. Z tym że mowa nie o konkurencie bezpośrednim, ale o mistrzu, zawodniku wagi ciężkiej, którego Sigma miała zamiar podgryzać po kostkach- o Canonie 400/5,6 serii L. To L to od "Luxury" jest. Konstrukcja produkowana od roku 1992 (Producenci nigdy się jakoś nie chwalą zakończeniem produkcji). Nadal dostępny w sklepach! Nówka salonówka! To ci dopiero!
Jarosław Brzeziński, autor książki "System canon EOS" opisał go następującymi słowy:
"Pomyślany jako znacznie lżejsza mniejsza i tańsza ale znakomita optycznie alternatywa w stosunku do 400/2,8 L USM, sprawdza się we wszystkich tych kategoriach z wyjątkiem ostatniej- optycznie znacznie ustępuje większemu bratu, pomimo dość małego otworu względnego i użycia jednej soczewki ze szkła UD i jednej zeszkła Super UD (która ma działać tak, jak soczewka fluorytowa). Eliminacja widma wtórnego nie jest idealna, co pogarsza- teoretycznie znakomitą- ostrość i kontrast" Po takim dictum, robi nam się nieco raźniej na duszy i odważamy się wystawić supermarketowego kundla z Auchana kontra Pancerna lufa serii Luxury.

Zrobiliśmy zatem test porównawczy, jakby to były nadal lata 90-te. Back to the 90-ties, yeah! Ubraliśmy się w polar z lat 90-tych, wsiedliśmy w samochód prawie z lat 90-tych i po drodze puściliśmy sobie trochę przebojów z lat 90-tych, na przykład takie Wind of Change Scorpionsów (1992), jakież to aktualne:
"Follow the Moskva
Down to Gorky Park
Listening to the wind of change
An August summer night
Soldiers passing by
Listening to the wind of change
The world is closing in
Did you ever think
That we could be so close, like brothers
The future's in the air
Can feel it everywhere
Blowing with the wind of change "
Z pewnością, Ukraińcy nie pomyśleli, że mogą być tak blisko, jak bracia, albo nawet jeszcze bliżej z rosyjskimi żołnierzami. O tempora, o mores, o k...Wiatry zmian wieją kędy chcą.
Wróćmy do lat 90-tych. Odmłodniali o 23 lata, strzeliliśmy krótki i całkowicie półprofesjonalny test sklepowy. Bo- jak wspomniano, w sklepie można spotkać przedmiot naszego testu. Poza sklepem rzadko można go spotkać z jednej głównej przyczyny- jest drogi. Niestety na dzień dzisiejszy to 4750,- (Tutaj można sprawdzić aktualne ceny Canona 400/5,6) . Cena została mu się chyba jeszcze z czasów gdy Queen śpiewało smutno "Show Must Go On", gdy Freddie czuł już nadchodzący schyłek. Canon nie poczuł jeszcze tego schyłku i cena została mu nieadekwatna do reszty oferty- za 1000 złotych więcej można mieć znacznie bardziej uniwersalny, a przede wszystkim stabilizowany zoom 100-400 L, a za cenę o 500 zł większą- super uniwersalny zoom 70-200/2,8L i firmowy konwerter x2, który ma szansę dać zbliżone efekty. Zakup wiekowego 400/5,6 L, choćby nowego jak z fabryki, słabo się dzisiaj kalkuluje.
Niemniej jest to szkło z najwyższej półki, nawet na paluszkach trudno dosięgnąć i z drżeniem kolan braliśmy go w ręce (w pluralis majestatis). Dlatego test ten przypomina dzisiejsze testowanie Mercedesa W126 300SE, fabrycznie nowego, z używanym Hyundaiem Sonatą z tego samego rocznika 1992. Faktyczna różnica cenowa jest mniej więcej adekwatna. Stawiamy zatem najlepszego nowego Mercedesa wobec marki własnej supermarketu Auchan.

Canon 400/5,6 L USM jest drugą L-ką na Fotodinozie, pierwszą przetestowaliśmy pod kranem TUTAJ, wykazując, że canonowskie L-ki to szajs.

Jak zawsze na Fotodinozie- zdjęcia bez ramki są nieobrobione, zmniejszone bez wyostrzania. Zdjęcia z ramką są obrabiane. Wszystkie zdjęcia powiększają się po klinięciu nań.

W porównaniu zewnętrznym obu obiektywów widać sporo różnic. Canon jest większy o dobre 10 centymetrów, cięższy i znacznie bardziej biały. Nadal całkiem dobry do manewrów bez statywu. Wyposażono go w limiter ostrzenia i srebrną tabliczkę, głoszącą chwałę Canona. Ma także identyczną wbudowaną i wysuwaną osłonę jak Sigma.
Do Canona dodają miękki futerał, Sigma także była sprzedawana z futerałem
Cały test został przeprowadzony w oparciu o pełen półprofesjonalizm i ramę okna w sklepie Fotoaparaciki.pl, za pomocą aparatu APS-C, który pozwala przymykać do woli przesłonę na Sigmie, no wolność normalnie, wolność i swoboda! Na aparacie Canon D60.
Canon EF 400/5,6 L USM vs Sigma AF 400/5,6
Canon L, oczywiście pozwala przymykać wszystko co się chce na dowolnym aparacie swojej marki, byle nie był on kompaktem.
Pierwsze zdjęcie z serii wyostrzane autofokusem, potem autofokus wyłączany. Wycinki to środkowe 10% kadru.
Oto efekty:
Sigma AF 400/5,6, f/5,6, 800 ISO
Canon EF 400/5,6 L, f/5,6, 800 ISO
Z lewej Sigma 400/5,6, z prawej Canon 400/5,6 L, wycinki 10% kadru
Z lewej Sigma AF 400/5,6, z prawej Canon EF 400/5,6 L USM,
pełne kadry na f/5,6, ISO 400 (powiększają się po kliknięciu)
Z lewej Sigma AF 400/5,6, z prawej Canon EF 400/5,6 L USM, od góry przesłony f/5,6, f/6,3, f/8, dalej było za ciemno,
wycinki 10% kadru

Z lewej Sigma AF 400/5,6, z prawej Canon EF 400/5,6 L USM, pełne kadry na f/5,6, ISO 400 (powiększają się po kliknięciu)
Z lewej Sigma AF 400/5,6, z prawej Canon EF 400/5,6 L USM, od góry przesłony f/5,6, f/6,3, f/8, dalej było za ciemno,
wycinki 10% kadru
A oto zaskakujące wnioski.
Canon wykazuje zachowanie klasyczne- jest dobry na pełnym otworze, a potem ostrość obrazka nieznacznie wzrasta i jest bardzo dobra.
Na pełnym otworze widać w Canonie delikatne wady chromatyczne, ale w porównaniu z Sigmą- to pikuś. Na wyższych przesłonach- znikają.
Tylko ta cena.

Stuletnia Sigma jest w stanie troszeczkę podskoczyć nowemu Canonowi w jednym, ale za to dość ważnym miejscu- na pełnym otworze. Na f/5,6 obrazki z obydwu obiektywów wyglądają w centrum kadru stosunkowo podobnie, choć Sigma daje zawsze niższy kontrast i nieco niższą ostrość, oraz emanuje wadami chromatycznymi nawet w centrum kadru. Niestety na wyższych przesłonach sprawa wygląda dla Sigmy gorzej- jakość obrazka wyraźnie spada na przesłonach f/6,3 i f/8. A potem- zdziwienie: wygląda, że przy przesłonach f/11 znowu zaczyna rosnąć.
W sklepie nie było odpowiednich warunków i światła na wgłębienie się w temat.
Żeby to sprawdzić przeprowadziłem serię testów Sigmy, z zamocowanym stabilnie obiektywem i w pełnym słońcu pozwalającym na przymknięcie przesłony. I rzeczywiście!
Sigma AF 400/5,6, pełne kadry, nieco zmniejszone, ISO 100 (powiększają się po kliknięciu)
Sigma AF 400/5,6, 10% kadru, ISO 100 (powiększają się po kliknięciu)
I jeszcze dokładniej: Sigma AF 400/5,6, 10% kadru, ISO 800 (powiększają się po kliknięciu)
Sigma ma achillesową piętę- nie wiem czy jest to przypadek tylko tego egzemplarza, czy wszystkich- na przesłonach f/6,3- f/8 kontrast i ostrość całego kadru znacząco spada, by wrócić do normalnego, wysokiego poziomu przy f/9 i dalszym przesłanianiu.
Na Optyczne.pl pisali o takim efekcie jako o błędzie w umiejscowieniu przesłony w konstrukcji optycznej obiektywu, ale moje kompetencje nie sięgają tak daleko. Może się tu wypowie jakiś optyk światły. Ja jestem ciemny, jak tabaka w rogu.

I tak cię lubię, Sigmo.
Nawet mogę cię pocałować w piętę achillesową.

Do czasu tego testu trochę mnie dziwiło, że zdjęcia z czterystetki wychodziły tak różnej jakości. Teraz sprawa jest jasna- trzeba strzelać albo na w pełni otwartej przesłonie (to dobra wiadomość dla posiadaczy nowych cyfrowych Canonów), albo, o ile słońce pozwoli, na mocniejszym przymknięciu. W sumie, to dobrze tak przetestować sobie swoje obiektywy, żeby wiedzieć o nich wszystko. Na dobrą sprawę fotografia, to pokonywanie różnych ograniczeń...

Ograniczenia należy pokonywać na przykład programem do obróbki zdjęć- tutaj pierwszy z zamieszczonych zestaw wycinków, a każdy z wycinków osobno potraktowany został najprostszym automatycznym wyrównaniem kontrastu. Przyjdzie walec i wyrówna. Poniżej wersja oryginalna.
Poprawiane (wyrównany kontrast)


Wady chromatyczne są widoczne na zdjęciach aż do f/8. Przesłona f/8 jest niby wysoka, ale to raptem tylko jedna działka ponad otwór względny obiektywu. Od f/9 zdjęcia są wręcz idealne, mają bardzo dobrą ostrość, równy kontrast i tak jest aż do f/16, przy której to przesłonie widać znów lekki spadek ostrości.
 
Pewnym problemem Sigmy jest ,w życiu realnym, autofokus. Jest przede wszystkim wolny, jak na tele do sportu- zbyt wolny, a po drugie trochę kapryśny- nie zawsze ustawi ostrość tam gdzie trzeba, czasem trzeba wykonać drugą próbę. Winny jest tu nieco także wiekowy aparat z jakim używam tego obiektywu. Sigma ustawia ostrość na dwa- trzy razy, o w ten sposób: "bzzzzzzzzzzzzzzz...bzz...bzz.", najpierw dojazd do odpowiedniej odległości, potem dostrajanie do obiektu. Canon w tym samym celu robi tak: "..." Gotowe. No jest pewna różnica.
Sigma AF 400/5,6 + Canon 30D, f/5,6, 1000 ISO
Sigma AF 400/5,6+ Canon 30D, f/5,6, 800 ISO

Zrobienie powyższych zdjęć wymagało sporo prób.

I tak cię lubię, Sigmo.
Milość ci wszistko wibaczi. Bo milość mój mily to ja.
Sigma AF 400/5,6, f/9, 100ISO, Sandomierz- Wisła
Co tu o tym myśleć...
Canon jest bardzo dobry. Niedoskonałości chromatyczne na pełnym otworze są, moim zdaniem pomijalne. Krótkie sprawdzenie nie pozwala może zbyt dogłębnie go ocenić. Jest to jednak świetne szkło do wszystkiego, które nie ma praktycznie wad, za wyjątkiem ceny, lub choćby stabilizacji w tej cenie. No i tej samej wady, którą ma także Sigma- wymaga dobrych warunków światła lub statywu.
Sigma AF 400/5,6 + C.D60, f/5,6, 800 ISO, Cmentarz Stary- Łódź, bez obróbki, zmniejszone
Sigma nie jest ideałem. Jest dobra na pełnym otworze, powyżej na f/6,3- f/8 - słaba. Od f/9 do f/16 jest znowu bardzo dobra. Ma wolny i nie zawsze dokładny autofokus, nie działa z nowymi Canonami inaczej niż na f/5,6 i przekłamuje pomiar światła na 6D. Ale, niestety. Miłość nie wybiera. Obiektyw, który pozwala na taki punkt widzenia jaki daje 400/5,6 nie musi być dla mnie idealny. Najważniejsza jest przecież zabawa w robienie zdjęć, a to umożliwia Sigma doskonale. I jest najtańszym sposobem na poważny teleobiektyw do Canona.
Sigma AF 400/5,6 + Canon D60, f/5,6, 800 ISO, Cmentarz Stary w Łodzi
Sigma AF 400/5,6 + Canon D60, f/10, 400 ISO, nieobrabiane, zmniejszone
Sigma AF 400/5,6 + Canon D60, f/5,6, 1/250 sek, 400 ISO
Sigma AF 400/5,6 + Canon D60, f/5,6, 1/200 sek, 800 ISO

Sigma 400/5,6, druga (pierwsza?) seria, czyli uwaga, NIE dotyczy to następnych wersji tj. APO, oraz APO Tele Macro:

Zalety:
Dobra ostrość na pełnym otworze
Bardzo wysoka ostrość i jakość zdjęć na f/9 do f/16
Niewielkie wymiary i waga jak na ogniskową
Bardzo solidna konstrukcja.
Mała średnica filtrów 72mm
Cena (dla mocowania Canon- bardzo rozsądna)

Wady:
Znaczny spadek kontrastu pomiędzy przesłonami f/6,3- f/9
Widoczne wady chromatyczne na f/5,6- f/8
Wolny i czasem mylący się autofokus
Brak współpracy na współczesnych cyfrówkach APS-C Canona inaczej niż na f/5,6
Powoduje błędny pomiar światła na pełnoklatkowym Canonie 6D

Fabrykant
dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty

P.S.
Podziękowania dla sklepu www.fotoaparaciki.pl

P.S. II
Informujemy:
Fotodinoza wysprzedaje precjoza:
Canon EF-M tutaj:
http://allegro.pl/genialny-do-nauki-canon-ef-m-bez-ceny-minimalnej-i5379521697.html

Canon EF 38-76 tutaj:
http://allegro.pl/mroczny-msciciel-ef-38-76-ostrzejszy-niz-28-80-i5367777403.html

Lampa 300EZ tutaj:
http://allegro.pl/mocna-i-trwala-lampa-canon-300ez-do-analogow-i5379630213.html

poniedziałek, 25 maja 2015

Back to the 90-ties. Wszystkie Sigmy AF 400 /5,6. Część 1

Kocham te wszystkie obiektywy. One są takie słodziutkie, maleńkie i niewinne. To tylko ich konstruktorzy dają czasem tyłów.
Tymczasem spojrzałem przez lipko aparatu i tak mi się spodobało, że nie dałem rady. Zakochałem się w lunecie. Wszistko wibaczam. Bo milość, mój mily- to ja (cytat).
I luneta 400mm trafiła już raz na Fotodinozę, a teraz trafia inna luneta.
Sigma AF 400/5,6 + Canon D60, bez obróbki, zmniejszone. f/13 ISO 400
Stałoogniskowe AF 400/5,6.
I w tym zakochaniu długoogniskowym tak się rozpisałem, że muszę podzielić na części- najpierw posmarujemy masełkiem podkładowym, a w następnej części będzie smakowita bitwa antycznych potworów. Oba stare, jeden bardziej legendarny od drugiego.
Pierwszy na Fotodinozie artykuł dwuczęściowy. Voilà! (Tak zwany -Kfazi Miś, Wuala).

Obiektyw 400mm to potężne tele, w miarę niezłe do celów przyrodniczych, na tyle długie, że są już pewne szanse ucieczki przed rozwścieczonym bawołem, który akurat nie życzy sobie żeby mu robić zdjęcia, całkiem fajne do zbliżeń krajobrazów i niektórych sportów, tych sportów, co to gdzieś tam biegają na horyzoncie, a nie grają w tenisa stołowego. Do tenisa stołowego są trochę krótsze niż 400mm. 
Sigma AF 400/5,6 + Canon D60 f/5,6 ISO 400
 
Sigma AF 400/5,6 + Canon D60, bez obróbki, zmniejszone. f/10 ISO 400


400mm kompresuje świat do linii i nakładających się planów i daje obrazek jak z teleskopu Hubble'a. I to jest w nim piękne i kuszące. Rzecz jasna nie można nazwać go uniwersalnym. Żeby zrobić komuś porządny portret, taki w którym fotograf nawiązuje kontakt bezpośredni z modelem, należy wyposażyć się w krótkofalówkę, lub skorzystać z sieci GSM. Żeby użyć tego co potocznie zwą "zoomem nożnym" należy wyposażyć się w dobre buty do wędrówki i prowiant. Żeby wreszcie znaleźć motyw godny uwiecznienia tym kieszonkowym Hubblem, trzeba przestać patrzeć jak normalny człowiek- na rzeczy normalnie postrzegane, a zacząć patrzeć jak dowódca łodzi podwodnej- przez peryskop w stronę horyzontu.

Dzisiaj na rynku występują w większości stałoogniskowe czterysetki profesjonalne, ze światłem f/2,8 w cenie nowego samochodu, lub ze światłem f/4 i stabilizacją, w cenie niezłego używanego. Dawniej, szanujące się firmy produkowały jeszcze stałoogniskowe czterysetki ze światłem f/5,6, które miały bardzo poważne zalety: były niewielkie, łatwo manewrowalne, stosunkowo lekkie i miały ceny znacznie rozsądniejsze (choć nie można ich nazwać niskimi). Dlaczego już ich właściwie nie robią? Oprócz zalet miały także i wady, a największa- dla producentów- była ta, że zmniejszały sprzedaż drogich, jasnych i stabilizowanych. Oprócz tego- przyznaję- zoomy przy tej ogniskowej są bardziej użyteczne i uniwersalne.
Były niezbyt jasne. Oczywista oczywistość. Nie nadawały się do wszystkiego co by człowiek chciał. A człowiek chciał wszystko. Ale dziwnym trafem tęsknota za tym skutecznym i rozsądnym sprzętem przelewa się czasem przez fora internetowe, póki ich dawni użytkownicy nie wymarli.
O Sigmie 400/5,6 jest w tych narracjach mniej, ze względu na to, że w latach 80-tych i 90-tych nie była firmą z pierwszej ligi, a zatem najlepiej sprzedawały jej się tanie obiektywy. Droższe traktowane były z pewną taką nieśmiałością. A 400/5,6 do nich należała, choć i tak kosztowała 1/3 kwoty jaką trzeba było płacić za firmówki First Party..

Część 1. History will teach us nothing.
Wszystkie Sigmy 400/5,6 autofokus.

Zacznijmy od początków, prapoczątków. To jest właśnie typowy przedstawiciel prawie wymarłego gatunku, jak wspomnieliśmy- całkiem fajnego i praktycznego, obiektyw z gatunku "Semi Pro", dla zaawansowanego entuzjasty z ograniczonym budżetem. Tego samego, którego pragną usunąć ze swojego targetu wszystkie firmy fotograficzne z Sony na czele- napisało się o tym opowiadanie- o Półprofesjonaliście..
Firmy chciałyby mieć najchętniej za klientów następujące grupy osób: kasiastych amatorów (można im wmówić wszystko, za każdą cenę), kasiastych entuzjastów, gotowych kupować sprzęt profesjonalny jakby nim zarabiali na życie, oraz kasiastych profesjonalistów, którzy robią to rzeczywiście.
Entuzjaści z ograniczonym budżetem są przekierowani na firmy trzecie (Third Party), a jeśli tam nie znajdą tego czego potrzebują (coraz częściej nie znajdują, bo Sigma i Tamron aspirują do coraz to wyższego poziomu)- muszą skierować wzrok na sprzęt używany, bo nowego się już nie produkuje.
I ja właśnie nic innego nie robię, dniami i nocami, tylko kieruję wzrok na sprzęt używany.

No i muszę się przyznać- patrzę, patrzę i nic nie kumam. Nic nie kumam w temacie, który jest moim ulubionym konikiem- historii obiektywów Sigma autofokus, konkretnie historii obiektywu 400mm f/5,6. Przekopuję się przez internet szpadlem i grzęznę w niejasnościach, koła buksują, no i nie daje się dojść do sedna. Coś tam wiem, ale nie wiem najważniejszego- o jakim obiektywie jest ten artykuł? Niezły dylemat, prawda?
Z grubsza- nie wiem jaki obiektyw testuję.

Jest to sprawa tak skomplikowana, że jej wyjaśnienie zajmie większość artykułu, tak że właściwe testowanie nie będzie już konieczne.

Początki były zamierzchłe. Obiektyw 400/5,6 manualny produkowała Sigma od 1978 roku pod przydomkiem "Super Tele XQ". Niestety obiektywy te musiały wymrzeć przed potopem- znalazłem tyko jedno zdjęcie takiego manualnego szkła w internecie. Ale wystarczy.
  Ten obiektyw należy uznać za przodka naszych autofokusów, bo Sigma produkowała także lustrzany obiektyw o tych samych parametrach.
Następny krok w historii był bardzo odważny. Sigma zaproponowała jako pierwsza firma na świecie obiektyw o ogniskowej 400mm z autofokusem. Było to w roku 1988.
Było to raptem rok po prezentacji pierwszego aparatu systemu EOS.
Podkreślmy to- było to na trzy lata przed zaprezentowaniem pierwszej bardzo jasnej 400-tki przez Canona (400/2,8 L) i na 5 lat przed wypuszczeniem przez niego podobnego szkła Semi-Pro tj. Canona 400/5,6L. Nasza Sigma wyprzedziła tym obiektywem także wszystkie długie teleobiektywy Minolty i Nikkory 400mm autofokus.

Ten obiektyw był produkowany do... no właśnie nie wiadomo do którego roku. Mroki średniowiecza kryją wczesne lata autofokusów Sigmy. Sporo internetowych źródeł podaje że do 1994-5 roku, bo wtedy wszedł na rynek najbardziej znany spośród czterysetek- obiektyw 400/5,6 APO Tele Macro.
Ale to nie jest prawda. Po drodze była jeszcze jedna wersja, o której pisze dużo źródeł, a jak się przyjrzeć uważnie- to dwie, o którech pisze tylko Fotodinoza.
Otóż mój obiektyw wygląda tak:
A w internecie można znaleźć tak samo opisane obiektywy, które wyglądają tak:
Wytęż wzrok i znajdź jeden szczegół jakim różnią się te obiektywy, oprócz koloru.
Różnią się! Okienko od skali odległości skacze raz przed, a raz za pierścień ostrzenia. Niestety nie dowiecie się z całkowitą pewnością- która była wcześniejsza. Ja przeprowadzę spekulację- wcześniejsza była ta z okienkiem od tylnej strony, bo bardziej przypomina kształtem manualną Sigmę.
Do tego wszystkiego następne wersje 400/5,6 także, jak zauważycie występują z okienkiem raz z przodu, a raz z tyłu. Być może chodzi o mocowania pod różne bagnety (Canon, Nikon, Pentax), które wymuszało zmianę konstrukcji.

Ostrzegam, że powyższa spekulacja nie jest oparta na niczym pewnym. 

Drzewo genealogiczne Sigmy 400 autofokus według tej spekulacji wygląda tak:

 Sigma AF 400/5,6 (wrzesień1988-?)
Sigma AF 400/5,6. Osłona schowana

okienko skali odległości od strony tylnej- za pierścieniem ostrzenia
Średnica przedniej soczewki 72mm
minimalna odległość ostrzenia 4m
przesłona maksymalna: f/22
11 elementów w 8 grupach
prawdopodobnie dwie soczewki ULD.
wymiary: 85 x 213,5 mm
waga: 890 gram

Szkło całkowicie metalowe, z wysuwaną, wbudowaną osłoną przeciwsłoneczną, mimo potężnej ogniskowej lekkie i nieduże. Wyposażone w niezdejmowane mocowanie statywowe, swoim pierścieniem prawie gładko wpasowane w tubus. Produkowane w czterech wariantach kolorystycznych lakierowania- czarnym, białym, szarym i oliwkowym. Podobne opcje miały też inne teleobiektywy Sigmy z tamtych czasów. Pierwszy obiektyw autofokus o tej ogniskowej.
 
Sigma AF 400/5,6 (?- 1993(?))
Sigma AF 400/5,6. Osłona schowana

okienko skali odległości od strony frontowej- przed pierścieniem ostrzenia.
Średnica przedniej soczewki 72mm
minimalna odległość ostrzenia 4m
11 elementów w 8 grupach
prawdopodobnie dwie soczewki ULD.
wymiary: 85 x 213,5 mm
waga: 1100 gram
Nie mam szczerego pojęcia czym różniły się, oprócz wyglądu te wersje.Ta ma wygładzone krawędzie, brak karbowania na osłonie przeciwsłonecznej. Nie wiem też czy różnica w wadze była rzeczywista, czy też jest to jakieś przekłamanie. W internecie znajduje się znacznie więcej zdjęć tej odmiany czterysetki, niż tej poprzedniej.

Sigma AF 400/5,6 APO(1993(?)- 1994)- info z katalogu 1993.
Sigma AF 400/5,6 APO. Osłona schowana


Sigma AF 400/5,6 APO. Osłona wysunięta.

Średnica przedniej soczewki 72mm
minimalna odległość ostrzenia 4m
przesłona maksymalna: f/22
11 elementów w 8 grupach
" w konstrukcji użyto szkła SLD"
wymiary: 85 x 212,5 mm
waga: 1445 g.
Szerszy niż u poprzednika pierścień ostrzenia, duży napis APO na mocowaniu statywowym, sam pierścień tego mocowania- wyraźnie grubszy- odstaje od profilu tubusu. Zmiana konstrukcji optycznej- więcej soczewek. Na pierwszym zdjęciu- okienko skali odległości za pierścieniem, a na drugim zdjęciu (katalogowym)- przed. 

Sigma AF 400/5,6 APO Tele Macro, 1994- 1996.
Sigma AF 400/5,6 APO Tele Macro. Osłona schowana

Średnica przedniej soczewki 77mm
minimalna odległość ostrzenia 1,6m
przesłona maksymalna: f/32
10 elementów w 7 grupach
dwie soczewki ze szkła SLD
wymiary: 90,5 x 257,2 mm
waga: 1445g. / 1500 (HSM) g.
Pierwsza wersja APO Tele Macro z matowym lakierem, zdaje się że gumowanym- typu "Zen", szeroki pierścień ostrości. Wyjątkowo mała minimalna odległość ostrzenia była przebojem wśród teleobiektywów. (biła Canona o zabójcze 1,9m). Znowu zmieniono ilość soczewek, tym razem jest ich mniej.

Sigma AF 400/5,6 APO Tele Macro/ Tele Macro HSM 1996- 2001- info z katalogu 1996.
Sigma AF 400/5,6 APO Tele Macro. Osłona schowana
Sigma AF 400/5,6 APO Tele Macro, wersja biała. Osłona schowana

Średnica przedniej soczewki 77mm
minimalna odległość ostrzenia 1,6m
przesłona maksymalna: f/32
10 elementów w 7 grupach
dwie soczewki ze szkła SLD
wymiary: 90,5 x 257,2 mm
waga: 1445g. / 1500 (HSM) g.
Druga wersja, na pozór bardziej plastikowa- pokryta gładkim satynowym lakierem w wersji białej, lub czarnej, pierścień ostrzenia jeszcze większy i karbowany wzdłuż osi obiektywu. Ten wariant jest popularniejszy, bo dłużej produkowany, najbardziej znany i uznawany za najlepszy z czterysetek Sigmy. Wiele osób używa go do dziś, nie przejmując się brakiem możliwości przymknięcia przesłony na Canonie. Wariant z silnikiem zwykłkym, oraz cichym silnikiem ultrasonicznym HSM- pierwszy raz w gamie Sigmy.
W roku 1996 kosztował 590 $, podczas gdy Canon 400/5,6 L- 1470 $.

Fotodinoza ostrzega: Ministerstwo Zdrowia, albo Opieki Społecznej, wybór należy do Ciebie- Mimo wielu starań powyższy spis może nie być kompletny i w pełni zgodny z prawdą.

Po 2001 roku, w którym nastąpił armageddon i Canon wprowadził nowe protokoły elektroniczne, które w efekcie powodowały brak współpracy tych obiektywów Sigmy z nowszymi aparatami Canona inaczej niż na pełnym otworze przesłony- czterysetka zniknęła z rynku zastąpiona przez zoomy. Występowały także jakieś problemy z Sigmami dedykowanymi do Minolty/Sony. Ostatnia wersja APO Tele Macro była rechipowana w serwisach do współpracy z nowymi lustrzankami, ale nie wiem czy jeszcze jest to możliwe.
Trzy generacje Sigmy- na górze AF 400/5,6 APO Tele Macro, w środku AF 400/5,6 APO Macro, na dole pierwszy AF 400/5,6. Osłony wysunięte. Zdjęcie wzięte z:
http://www.dpreview.com/forums/thread/2813649

Mój (drugi najstarszy) wariant Sigmy współpracuje w pełni z Canonem D60, współpracuje wyłącznie na pełnym otworze z wszystkimi moimi aparatami APS-C (Canon 30D, 40D,400D), ale z 6D robi zdjęcia w automacie prześwietlone o dobre 2EV, trzeba go tresować w trybie M.

No i w następnej części- TUTAJ, za dni parę, potresujemy troszeczkę naszą Sigmę i postawimy ją naprzeciw godnego konkurenta. Będzie szybka bitwa Sigma AF 400/5,6 contra Canon 400/5,6 L. Nie ma jeszcze takiego testu w internecie. Kogo obstawiacie? Miejmy nadzieję, że Sigma potrenuje troszkę przed tym starciem...

Pompuj pompuj pompuj, człowieniu
Trenuj
A ujrzysz progres w okamgnieniu
Jeśli ktoś rzuci ci wyzwanie
Jak spartanie vis a vis wygranej staniesz.

Fabrykant
dyrektor kreatywny wyjątkowo walnięty o sprzęty.

Źródła i źródełka:
Canon EOS System- Jarosław Brzeziński
System Nikon- Marcin Górko
Minolta Dynax System- Paweł Baldwin

Katalogi Sigmy z r. 1993 i 1996

Różne wersje Sigmy 400AF:
http://www.dpreview.com/forums/thread/2813649

http://www.photoclubalpha.com/2009/03/06/sigma-classic-400mm-tele-quick-rechip/

http://www.dyxum.com/lenses/Sigma-400mm-F5.6_lens397.htmlhttp://www.trademarkia.com/photoline-74033482.html

http://www.csse.monash.edu.au/~carlo/Sigma-AF-400mm-f5.6-APO-B.html

czwartek, 21 maja 2015

Poszerzanie języka polskiego 3. Znowu o niczym.

To jest jubileusz! Sto drugi felieton na Fotodinozie. Setny, niestety przegapiliśmy z roztargnienia. Będziemy zatem świętować numer 102, jak Rudy 102. Jubileuszowy felieton chciałoby się napisać o czymś wystrzałowym i dobitnym, żeby wszystkim w pięty poszło. Na przykład o stosunkach polsko- żydowsko- niemieckich. Albo o wyborach prezydenckich. Albo o ekspansji Islamu.
Ale nie. 
Przy okazji rozmyślań o ekspansji Islamu zauważyło się, że ten język polski jakiś taki niewyekspansjonowany. Trzeba go poszerzyć! Do dzieła!

Głośne protesty osób z kredytami we frankach:
Frankofonia

Waga z małymi szalkami:
Szaleństwo

Człowiek zażywający wakacji:
Wakat

Wakacje spędzane w pozycji horyzontalnej:
Vacatio Legis

Kamień nagrobny kredytobiorcy we frankach szwajcarskich:
Frankenstein

Natychmiastowy zwrot:
Remigjuż!

Krytyk udzielający się głównie w telewizji:
Papą- Krytyk

Lubiący siusiać w lesie:
Naturszczyk

Człowek, któremu się ciągle szczęści:
Fartuch

Podczas spisu zimowych zmarzlin:
Kryminalistę !

Efekt wczorajszej burdy na dyskotece:
Limonowe

Rdzewiejąca od podwozia Łada Samara:
Spód nikł

Górnik udający, że pracuje na przodku, w rzeczywistości przeglądający internet w komórce:
Pseudo-e-fedryna.

I to by było chwilowo na tyle. Na więcej weny nie starczyło.

Zdradliwa wena, raz jest, raz jej nie ma.
Choć pot zstępuje na czoło jak morena
Zżera mnie trema, myślę o tym o czym nie powinienem
W tym momencie, chyba się przekręcę.
Coraz goręcej i pióro drży w ręce,
Rozpoczęte dzieło i coś się zacięło.
A ile to już lat minęło, od kiedy wszystko się zaczęło
Rewolucja jak z mono do stereo.
Inne pomysły bombardują wyobraźnię
Jak meteorytów deszcze, chłopcze chcesz jeszcze ?
(cytat)


Fabrykant 
dyrektor cuś mało kreatywny, ale zawsze walnięty o sprzęty.

P.S.: Poprzedni wpis z tej serii- tutaj:
 http://fotodinoza.blogspot.com/2014/06/poszerzanie-jezyka-polskiego-2-znowu-o.html

P.S.: Szykuje się potężny test obiektywu na Fotodinozie. Pozostańcie zatem nastrojeni na nasze faliste, niczym blacha falista fale.

czwartek, 14 maja 2015

Wiesiek idzie. Rady na to nie ma.

No coś mi się wydaje, że świat opisywany się powoli kończy. Nie jest to, wbrew pozorom jęczenie jakiegoś fotodinozowego starucha, tylko proste stwierdzenie faktu. Można powiedzieć nawet, że jest to coś w rodzaju profetyzmu. Wieszczenia. Fotodinoza wieszczem. Lustrzanki znikną z rynku. Zostaną niszą.
Znikną, otóż, i choć dziś niewiele na to wskazuje- co chwila wychodzi jakiś nowy model aparatu, albo obiektywu, Chińczycy wchodzą dziś do gry, zalewają go tanim sprzętem, Canon strzela w plecy Nikonowi, a Sony chciałoby utopić ich w łyżce wody. Premiery się ukazują, targi fotograficzne się targują. Dzieje się. Niby.

Niemniej lustrzanki straciły wyraźną przewagę w kwestii jakości obrazu, wobec innych typów aparatów fotograficznych.
Niemniej coraz mniej tematów fotograficznych wymaga użycia lustrzanki.
Niemniej ludzie mają tendencję do sybarytyzmu w każdej dziedzinie- chcą maksymalnej wygody, kosztem wszystkiego innego.

Jeszcze tego nie widać, jeszcze miliony osób włóczą się po świecie z lustrzanką na szyi i plecakiem obiektywów, ale słoneczko zdąża już ku zachodowi. Tak to wygląda. I choć nie znikną zupełnie, tak samo jak nie znikła zupełnie fotografia analogowa- to jednak Wiesiek idzie. Rady na to nie ma.
Podobno największa na świecie prywatna kolekcja aparatów analogowych.
Oferta
Tak mnie tknęło, podczas pisania literackiej opowieści o Tokio, podczas czego przegryzłem się przez ofertę Sony- i to mnie jakoś zastanowiło.

Otóż jak wczytać się w te katalogi, to zaawansowanemu entuzjaście fotografii dużo bardziej opłaca się dziś kupić bezlusterkowiec, niż lustrzankę firmy Sony. Z prostych przyczyn- więcej "obiektywów środka" jest dla niech oferowanych, oraz Sony sprzedaje przejściówkę do bezlusterkowców, pozwalającą na używanie na nich wszystkich obiektywów do lustrzanek. Podobnej przejściówki o działaniu odwrotnym (obiektywy od bezlusterkowców do zamontowania na lustrzance) nie przewidziano.

Jest to wszystko, oczywiście bardzo opłacalne dla Sony- bezlusterkowce są równie drogie jak lustrzanki, pomimo, że pozbawiono je jakichś 30% mechanicznych komponentów- czysty zysk. Wycofano się też z najtańszych modeli lustrzanych.
Lustrzanki Sony zostały zatem zepchnięte do roli sprzętu dla pełnych profi, do tego z obiektywami cenowo rozstrzelonymi pomiędzy tanie amatorskie, a bardzo drogie profesjonalne. To sytuacja pewnego dyskomfortu dla użytkownika.

Sony jest w pewnym sensie producentem osobnym- nie zdobyła nigdy takiego zaufania profesjonalistów jak Canon czy Nikon i dzisiaj jakby się z tym pogodziła- skręt w stronę bezlusterkowców dla bardziej amatorskiego gremium jest wyraźny. Ale pozostałe- Nikon i Canon także zmieniły strukturę swojej oferty w stosunku do produkcji sprzed 10-ciu czy 15-tu lat.
Każda z tych firm ma swoją politykę, a może i kilka polityk. Najbardziej tradycyjną i pełną prowadzi dzisiaj chyba Nikon, który dba aby wilki były syte, a owce całe. U niego powstaje ostatnio sporo "obiektywów środka", wyraźnie przeznaczonych nie dla full profesjonalistów, tylko dla entuzjastów, spektrum ma szerokie i dla każdego. W Canonie ścierają się dwie opcje- część dobrych i dostępnych szkieł jest zastępowana dwukrotnie droższymi następcami, a do tego przez długie lata Canon zaniedbał obiektywy przeznaczone pod lustrzanki z małą matrycą APS-C, oddając całkowicie pola "niemarkowej" konkurencji z Sigmy, Tamrona etc. Teraz nieco się to zaczęło zmieniać. Niemniej Canon nadal dba o zaawansowanych entuzjastów z pełnoklatkowym aparatem i ma dla nich dużą ofertę.
Zdjęcie rocznicowe z okazji 5 milionowego wyprodukowanego obiektywu Canon EF

Znów wojna na górze. Będą zmiany w strukturze.
Lustrzanki nadal mają spore przewagi dla profesjonalnego użytkowania- większe baterie, lepsze możliwości rozbudowy, znacznie lepsze uchwyty i optyczne wizjery. Ale w oczach entuzjasty fotografii te atuty nie muszą być znaczące. Coraz więcej klientów kupuje aparaty bezlusterkowe, a coraz mniej- lustrzanki.
To zrozumiałe- coraz mniej ludzi ma ochotę i możliwość zarabiać na fotografii, a do tego właśnie najlepiej przydaje się lustrzanka. Dlaczego coraz mniej?
Różne tendencje się na to składają- powszechność fotografii wpływa na jej strukturę- każdy może robić dziś zdjęcia, ilość robionych zdjęć się zwiększa, pole do działań zawodowych się kurczy. Tam gdzie niegdyś był tylko fotoreporter ze swoją lustrzanką- dzisiaj trafiają setki osób z aparatem w smartfonie zastępując jego działanie. Gazety papierowe przeżywają także pewien schyłek, co odbija się na rynku fotoreporterskim.

Co do branży ślubnej, to spadek ilości małżeństw na świecie jest wyraźny, a w Europie jest bardzo zauważalny.

No chyba że ślubni przekwalifikują się na rozwody i pogrzeby. Zwłaszcza w tych ostatnich koniunktura jest w miarę stała.

Lustrzanki jak na razie rządzą w dziedzinie fotografii przyrodniczej czy też lotniczej, gdzie potrzebne są długie obiektywy i bardzo dobra ergonomia, ale już w fotografii reklamowej widać ustępstwa na rzecz bezlusterkowców, no i w modzie oraz reklamie, zwłaszcza studyjnej od zawsze rządził średni format, a nie lustrzanki.

Kompakty tymczasem wymierają niemal całkowicie, zastępowane przez równie dobre, lub lepsze aparaty w telefonach. Sprzedaż kompaktów spadła w 2014 roku o, uwaga uwaga- 40%, ciągnąc za sobą w dół zyski całej branży fotograficznej. 2014-ty był najgorszym rokiem od lat. Kompakty najprawdopodobniej znikną w ogóle, bo telefony są równie małe i równie dobre.

Wygoda über alles
Następną rzeczą jest sybarytyzm dostatniego świata. To co się liczy naprawdę- to wygoda. Ludzie są gotowi poświęcić dla niej wiele- na pewno cenę, niemal na pewno- trwałość, a jak podrążyć głębiej, to może nawet wolność, w różny sposób rozumianą- od zbierania danych o sobie przez wielkie korporacje internetowe, poprzez nadzór policyjnych kamer i kartotek, aż po bezczynność w razie poważnego zagrożenia czy inwazji.
Wygoda owa kasuje rzeczy dotychczas popularne, choćby miały one jakieś drobne przewagi nad tymi wygodniejszymi. Na przykład trzydrzwiowe samochody, na przykład telefony nie będące smartfonami.
To nastawienie powoduje też schyłek lustrzanek, których nikomu nie chce się nosić, jeśli tylko większość zdjęć da radę zrobić smartfonem. Ponieważ większość osób nie jest specjalnie wyczulona na estetykę fotografii (a sądząc po wyglądzie części naszego kraju- na estetykę w ogóle)- większość osób zadowoli większość zdjęć ze smartfona. Mniejszość nie ma głosu.
Nie mówię tu wcale, że smartfony robią złe zdjęcia- broń boże. Nie wszędzie dadzą radę, ale do dużej ilości zastosowań nadają się znakomicie.
Od czasu jak piszę Fotodinozę i moje słuszne poglądy na wszystko (cytat) stały się szerzej znane wśród znajomych, co jakiś czas słyszę z ich ust następujący komentarz: "te twoje sprzęty, może i fajne, ale kto by to wszystko nosił..." Prawda znajomi? Jacyś tak wszyscy leniwi się zrobili i niechętni do wysiłku. Może się starzeją? He he he.

Konsekwencje
Niektórzy sądzą, że branża fotograficzna skurczy się do trzech graczy- Nikona, Canona i Sony, którzy mają teraz 60% rynku fotograficznego. To moim, laika zdaniem- jednak nieprawda. Sektor aparatów kompaktowych, który w zastraszającym tempie znika z rynku wykosi wiele mniejszych firm produkujących aparaty, ale kilka z nich- Fuji, Olympus, Samsung od długiego czasu zajmuje się bezlusterkowcami i konkuruje z powodzeniem z Sony, a bije w tej dziedzinie na głowę Canona i Nikona. Nie będzie z nimi tak łatwo. Najprawdopodobniej zyski dużych firm będą, przynajmniej przez pewien czas nieco spadać, gdy tymczasem mali idą powolutku w górę. No chyba, że ich wykupią, na co się raczej nie zanosi, a już na pewno się na to nie zanosi w przypadku Samsunga. Już szybciej to on wykupi któregoś z dużych graczy.
Do tego nie są brani pod uwagę Chińczycy, którzy wsuwają się chyłkiem do środka i choć na razie nie są nawet zauważani- potencjał mają niewąski. Wystarczy w branży fotograficznej powtórzyć casus Lenovo i z producenta komponentów stać się zauważaną marką- jest to do zrobienia i jest to prawdopodobne.
Wydaje mi się że najbardziej na całym tym bigosie ryzykuje Nikon. To on produkuje całe spektrum aparatów. To on traci na sprzedaży kompaktów. I to on nie produkuje nic innego niż sprzęt fotograficzny. Szanowny Marcin Górko zwykł mawiać : "Canon? Canon? Nie znam... A, chodzi o tego producenta drukarek i faksów?". Owszem Nikoś był szacownym homogenicznym producentem optyki i aparatów, ale teraz nawet drukarki i faksy nie mogą go ratować, w przeciwieństwie do Canona, Sony, już nie mówiąc o Samsungu
Statek "Prelude FNLG", największy transportowiec świata, długośc- pół kilometra, własność Shell, producent- Samsung.
Konsekwencje dla Fotodinozy i entuzjastów są raczej pozytywne. Skoro sprzęt lustrzankowy odchodzi do lamusa- będzie być może nieco taniej, a z pewnością będzie trochę lepiej, bo lustrzanki nie odejdą bez walki. Może wreszcie doczekamy matrycy pelnoklatkowej w jakimś tanim aparacie- to w miarę prosty i logiczny ruch, który dałby aparatom niewątpliwą przewagę nad smartfonami.
Siedźmy więc w tej niszy, coraz bardziej niszowej i bawmy się składaniem wytartych klisz. W przenośni i dosłownie.

Fabrykant


Źródła i źródełka:

http://www.spidersweb.pl/2014/07/bezlusterkowce-a-lustrzanki.html

http://www.komputerswiat.pl/artykuly/blogi/2014/01/na-rynku-aparatow-fotograficznych-zostana-tylko-trzy-firmy-ktore.aspx

http://www.fotopolis.pl/n/20566/sprzedaz-aparatow-cyfrowych-ciagle-spada/

http://www.unic.un.org.pl/rok_rodziny/mi_raport.php#3