wyświetlenia:

czwartek, 1 czerwca 2017

Fale miłości. Polska Ulicznie 2017

Fot. Paweł Sasor. Zdjęcie wyróżnione w konkursie "Polska Ulicznie 2017".

Moja miłość do zdjęć przeżywa różne fale. Czasami idę za tropem jakiegoś zdjęcia, albo fotografa i nic. Nic nie bierze. A wydawałoby się że powinno żreć jak dzikie. Wszystko się zgadza- i twórca dobry i temat (zwłaszcza temat!) nośny a tu nie ma chemii, zupełnie inaczej niż u Curie- Skłodowskiej. Tak było właśnie ze zdjęciami znanego René Burri, fotografa ulubionej agencji Magnum. Bo ja tak właśnie na Agencji Magnum się wykształciłem i ją poważam a priori. Pan Burri niedługo po drugiej wojnie postanowił się zająć tematem Niemiec, niemieckich stref okupacyjnych. Pomyślałem- temat dla mnie. Podniecony przekrojowymi artykułami na Automobilowni- LINK opisującymi motoryzacyjną złożoność tej epoki, wspominającą nędzę jaka dotknęła po wojnie nawę najbogatsze kraje Europy Zachodniej, rzuciłem się do przekopywania archiwów Magnum.
Ale nic. Nie bangla.

Może spodziewałem się czegoś innego, czy jak? Zdjęcia René Burri, za wyjątkiem niektórych wyjątków, zdają mi się mało wnikliwe, mało wciągające. Zbyt grzeczne jakieś, jak na ten niegrzeczny czas. No co ja zrobię. Może jestem zbyt wybredny? Może się za bardzo wyalienowałem z rozentuzjazmowanego tłumu?
(Przyczyną może być autocenzura fotografa, który planował wydanie swojego albumu zarówno w Zachodnich, jak i Wschodnich Niemczech).


René Burri 1961, Osiedle robotnicze fabryki Krupp, Zagłębie Ruhry.
René Burri 1959, Frankfurt nad Menem.

Jednak pojawił się na szczęście lek na moją alienację, który przypomniał mi jakie zdjęcia powinienem oglądać, żeby pisać same pozytywne wpisy na Fotodinozę.

Rozstrzygnął się konkurs fotograficzny "Polska ulicznie 2017"- LINK

I jakoś od razu przypomniało mi się, że streetfoto to chyba moja ulubiona bajka. Bo streetfoto to jakby najbliższe dziedzictwo klasycznego fotoreportażu, Cartier Bressonów i braci Capa, zaprawione przy tym szczyptą absurdu i ironii. A absurd i ironię lubimy co najmniej równie mocno jak fotografię.
W konkursie zwyciężyło jedno bardzo dobre zdjęcie. Mogę tylko żałować że nie mogło zwyciężyć ich więcej. Ale na szczęście są też zdjęcia wyróżnione, może i równie dobre. Każdy gust jest inny, ale i tak współczuję jurorom. Musieli się namęczyć. Ja na szczęście nie muszę. Mogę żyć lekko, łatwo i przyjemnie. Mogę sobie zamieszać w tych werdyktach jak chcę.

fot. Marcin Urbanowicz. Pierwsza nagroda w konkursie "Polska Ulicznie 2017"

Zdjęcie zwycięskie pana Marcina Urbanowicza. Tak to świetne zdjęcie. Bardzo dobre. Myślę że sięga jakichś nieokreślonych granic streetfotografii. Ono jest dobre w sensie ogólnym a nie stricte "ulicznym". Przez intensywne kolory i rodzaj złapanej na zdjęciu kurtyny ma posmak egzotyki, przez niedookreśloność centralnego detalu emanuje tajemnicą, która jest sednem tego obrazu. Aż chciałoby się puścić je jak film. Ino fotografia to nie plik avi- zostajemy z tą tajemnicą na zawsze.
Dodatkowo ta drabina. Symbolikę drabiny odkrył już pionier fotografii- Henry Fox Talbot, kiedy szukał tematyki do swoich pierwszych zdjęć w latach czterdziestych XIX wieku.



Fot. Henry Fox Talbot, 1844
 Drabina nadaje wymiar metafory. Widząc ją na zdjęciu uruchamiamy cały bagaż skojarzeń- potencjalny ruch, dążenie ku górze, symbol wywyższenia, a może i drogi do doskonałości. Drabina społeczna, drabina jakubowa, drabinka w turnieju.

Właściwie nie. To nie tajemnica jest najistotniejsza w zdjęciu pana Urbanowicza- najistotniejsza jest chyba jednak metafora. I lakoniczność.

Pan Urbanowicz to zdolny chłop- drugie jego zdjęcie trafiło do wyróżnionych. O nim za chwilę.

Ale przeskoczę dalej do zdjęcia które znam od czasu jak śledziłem facebookowe profile i internetowe portale streetfotowe. Zdjęcie pana Michała Czarneckiego. To zdjęcie przykuwa. Niby takie zwykłe. Niby zwykła ulica, w zwykły dzień. Egzotyki- zero. Ale nagle zapalają się lampki na tablicy sterowniczej- przecież to Święta Rodzina! Co prawda czteroosobowa.

Fot. Michał Czarnecki. Zdjęcie wyróżnione w konkursie "Polska Ulicznie 2017".

Bluźnierstwo interpretacji? Być może. Bo przecież nie bluźnierstwo fotografii.
Postaci na zdjęciu mają w gestach szlachetność renesansowego malarstwa. To jak obraz Rembrandta, albo Vermera. Odczytujemy natychmiast dobrą relację między nimi. Jakiś pozytyw który emanuje pomimo zmęczenia.
Dobre światło i umiarkowana kolorystyka, pomimo dużej ilości elementów widocznych na fotografii dopełniają jakości tego obrazu.

Fajne jest to, że w konkursu wyróżniono bardzo różne prace, zarówno klasyczne podpatrzenia społeczne, jak to opisane powyżej, zdjęcia absurdalne, ale też zdjęcia można by powiedzieć ciążące ku abstrakcji. Obserwujące geometrie świata. Albo jego nicość. Jednym z wzorów współczesnego łowcy nicości jest Josef Hoflehner- LINK, jego zdjęcia bardzo mi się podobają, czasem próbuję go naśladować. Od dzisiaj będę próbował też naśladować wspomnianego pana Marcina Urbanowicza, który dał nam taką oto fotografię, walącą obuchem koloru w łeb, nie gorzej niż znany nam Alex Webb- LINK. Abstrakcja czystej wody i to wprost z naszego brudnego życia wzięta. Piet Mondrian musiał to sobie namalować, a pan Urbanowicz wziął aparat i ciach!- zaraz abstrakcja. Mówiłem, że zdolny chłop.

Fot. Marcin Urbanowicz. Zdjęcie wyróżnione w konkursie "Polska Ulicznie 2017"

Kilka zdjęć z konkursu jest nieodparcie śmiesznych- najbardziej podoba mi się to pani Barbary Abramowicz. 


Fot. Barbara Abramowicz. Zdjęcie wyróżnione w konkursie "Polska Ulicznie 2017"

Oprócz ładnej symetrycznej kompozycji zawiera w sobie prochowy ładunek zaskoczenia. Chwilkę może zająć zanim człowiek zaskoczy- co w tej symetrycznej scenie jest nie tak. No przecież psy zwykle nie latają na wysokości lamperii. Pozornie jest to zdjęcie tzw. łatwe. W znaczeniu, że łatwo uzyskano efekt. Ale tylko pozornie! Zastanówcie się. Czy Wy też tak zrobilibyście to zdjęcie? Pies skacze. Co robicie? Jak ustawiacie aparat?
Mnie natychmiast korci, żeby zrobić mu portret.
Naprawdę bardzo dobrego fotograficznego wyczucia wymagało takie właśnie ustawienie zdjęcia- z oddali, obejmując całą scenę komponując ją symetrycznie, tak żeby pies był tylko małym jej elementem. To wszystko pozwoliło dosypać do pieca dużą dawkę absurdu. Portret psa nie miałby ani ćwierci tej mocy.

Jest w tym konkursie także jedna petarda absurdu, przy której jednak śmiech gaśnie na ustach i która każe zastanowić się nad sobą i światem. Przynajmniej mnie każe. Nie wiem jak Wam. Bo to zdjęcie stricte polskie. A ja z Polski jestem właśnie. To zdjęcie arcypolskie, jakby napisał Krzysztof Varga w swoim cotygodniowym felietonie (który czytam, i który zapewne wpływa na moją literacką frazę). Nie mogłaby ta fotografia zostać zrobiona w żadnym innym kraju. Nigdy. Ja to przemyślałem.


fot. Paweł Sasor. Zdjęcie wyróżnione w konkursie "Polska Ulicznie 2017".

Ten kadr, sfotografowany przez Pawła Sasora, jest ewidentnie i nieodparcie śmieszny. Jednak pomyślmy- bohater tego kadru odczuwa ją absolutnie z innej strony. Nie podziela naszych odczuć.
Raczej patos, poświęcenie i skupienie.

To zdjęcie, przez swój dysonans jest zatem jednocześnie śmieszne i dramatyczne jednocześnie. To się rzadko zdjęciom zdarza. Zacząłem zastanawiać się co musiało by stać się z tą fotografią, żebyśmy mogli utożsamiać się z jej bohaterem. A zatem co tak naprawdę jest sednem naszego śmiechu. Anturaż oczywiście i kolor. Z walizką u boku i w płaszczu Batmana, leżąc w śniegu będziemy śmieszni, choćbyśmy i nieszczęścia opłakiwali.
Nie mam odwagi przerabiać tego zdjęcia, zresztą nie wypada mi tego robić. Możecie tylko wyobrazić sobie jak odbieralibyśmy ten kadr w czerni- bieli, gdyby jeszcze usunąć z niego walizkę.

Jak niewiele trzeba, żeby z rzeczy do kogoś istotnych skonstruować pośmiewisko. Żeby pęc balon patosu (Kłapouszku ja go pękłem- cytat).

Rzecz dotyczy religii i wiary. Niektórzy uważają je oczywiście za przesąd, niegodny XXI wieku i obruszą się na moje przemyślenia i wirtualne przeróbki zdjęć z zabawnych na poważne. Ale to przecież są ważne przemyślenia- dotyczą tego czym jesteśmy, dokąd zmierzamy i jaki jest nasz stosunek do świata w którym żyjemy.
A ponieważ skłoniło mnie do tego jedno zaledwie zdjęcie, jest to dowód na to, że to zdjęcie bardzo dobre. Może nawet i najlepsze.

Gratulacje dla wszystkich laureatów "Polski ulicznie". Należało się!

(Wszystkie zdjęcia zwycięskie do obejrzenia- TUTAJ )

Fabrykant



2 komentarze:

  1. Czy na konkursie "Polska Ulicznie" było coś o ulicznicach???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hurgot Sztancy3 czerwca 2017 13:59

      chyba nie, ale na pewno było coś o pszczołach!

      Usuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.