wyświetlenia:

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Dwa lata jak dla brata

Było to tak. Zaczęliśmy sobie pisać (w pluralis majestatis) ze dwa lata temu. Gdzieśtak. Znaczy się dwulecie można ogłosić, a już od 1 stycznia można będzie się chwalić: „Prowadzę od trzech lat bloga, zacząłem w 2013”.
Czy coś się zmieniło w ostatnim roku?
Nic się nie zmieniło- marazm i stagnacja.

Gienia o Gienia
nic się nie zmienia
Coca-Cola, browar, szukam szerszenia
Marzenia
O Henia!
Bo jeśli o nich mowa
mam marzenie- wizja młodzieżowa
Chcę z tobą uprawiać scoobie doobie doo
Wop-bop-a-looma-wop-bem-boo.
(cytat)

Czy zmienił się mój stosunek do pisania?
Może się trochę zmienił. Bardziej chce mi się pisać o tematach interesujących, ale wymagających. Dlatego też zabiera to trochę więcej czasu. Trzeba szperać, węszyć, tropić, drążyć, robić zdjęcia, obrabiać je, przycinać, kompilować. Fajna robota.

Czy zmienił się mój stosunek do fotografii?
Zmienił się.
Robię mniej fotografii.
Bardziej się nad nimi zastanawiam.
Jak już się zastanowię- to robię

61 wpisów w 2015 roku.Wychodzi 1,15 wpisu na tydzień. Fotodinoza się opuściła w swej regularności szwajcarskiego zegarka.

-Wiesz wnusiu dlaczego ludzie najbardziej cenią szwajcarskie zegarki? Bo inne zegarki są raz lepsze, raz gorsze, a szwajcarskie są zawsze takie same (cytat).
Zatem jesteśmy już tylko podrabianym w Chinach szwajcarskim zegarkiem za 100 dolarów. Bo podobno w Szanghaju można kupić różne- Breitlingi, Omegi, Patki i Rolexy za 5, 10, 50 i najdroższe- za 100 dolarów. Te ostatnie podobno nie do odróżnienia od oryginału, póki ich zegarmistrz nie otworzy i nie zbada.

Tak że póki co, nie otwierajcie trybików Fotodinozy, niech dalej uchodzi za szwajcarski chronometr.

Chociaż nie mogę powiedzieć- jestem nawet zadowolony z tych 61 wpisów. Nie były to złe wpisy, bo siedem z nich trafiło do pierwszej dziesiątki najczęściej wyświetlanych. Sam je sobie też czasami wyświetlam i czytam, jaki to byłem mądry i elokwentny pół roku temu.

Niemniej trzy wpisy z 2014 roku trzymają się dzielnie w tabeli wyników, a jeden to w ogóle na drugim miejscu- To test Sigmy 1000 f/8, Opis najgorszego obiektywu świata, oraz z cyklu „Tu byłem Tony Halik”- wybrzeże amalfiańskie.

Jest dużo wpisów, które darzę sentymentem i drapię za uszkiem jak wierne pieski- O Dingo, na przykład, w którym to wpisie zupełnie niespodziewanie połączył się mój sentyment do fotografa Dingo, z sentymentem do auta Twingo, bo jak się mi okazało (dopiero podczas pisania) ten właśnie fotograf robił mu słynną sesję reklamową.

Zdjęcia pana Marka Powera także naznaczyły mój sposób widzenia świata i dowiodły, że ogląd człowieka z zewnątrz, ogląd bez sentymentów, za to z dużą dawką ironii może być bardziej żywy i trafny niż ogląd fotografów zaangażowanych bezpośrednio.

A ostatnio- łódzcy fotografowie z pionierskiego XIX wieku, z których jeden sfotografował wystawę drugiego, drugi zaś fotografował pierwszego czarnoskórego aktora szekspirowskiego. Bardzo to wszystko było ciekawe, pouczające, a przy tym swojskie, swoje, familiarne.

Osiągnąłem także pewne ukryte cele.

A dojdziesz do celi
tak jak doszło wielu (cytat)

Cele te przyświecały mi jakieś dwa lata temu, gdy postanowiłem pisać o sprzętach, o jakich na ogół nikt nie pisze. Zostać niszą. I to się udało. Bardzo mnie to cieszy. Jestem w tak niszowej niszy, że nikogo innego tu nie ma. Jestem sam w tej piwnicy ciemnej, w tej tiurmie, samotny w całym internecie. I jak na przykład ktoś pragnie sprzedać na Allegro Sigmę 21-35/ 3,5-4,5, albo 400/5,6, to akuratnie musi linkować na Fotodinozę. No bo gdzie ma linkować?

Uzyskanie statusu śmieciowego fotograficznego celebryty wymagało co prawda sił i środków. Trzeba było najpierw kupić te obiektywy, żeby je sobie przetestować. Niektóre udało się potem sprzedać. Ale żeby się na tym zarobiło- no nie za bardzo. Za to było tanio. Pozdrawiam tych którzy kupili i mam nadzieję, że obiektywy i aparaty służą dzielnie i pilnie jak Mickiewicz w Wilnie.

Co do popularki, to chyba krzywa wzrostu osiągnęła już optymalne apogeum i lepiej chyba nie będzie. Nie ma po prostu więcej entuzjastów tych starych gratów. Prognozuję to na podstawie ładnych wykresików i statystyk, jakie Blogger wyświetla na zapytanie. Oprócz dwóch kominów, które wybuchły w statystykach popularki- jeden jeszcze za ś.p. Złomnika, gdy wygrało się u niego konkurs, a drugi ostatnio, gdy nałożyły się dwa niespodziewane linkowania- ze strony forum Minolty, gdzie dobry człowiek podlinkował Fotodinozę w zapytaniu, oraz drugie linkowanie, z zupełnie niespodziewanego miejsca- z portalu Na Temat, gdzie akurat omawiano film dokumentalny o Sebastiao Salgado i wrzucono na koniec linek do mojego wpisu o Nim.

Za to jakie przetasowania na listach statystyk czytelników!
Hiszpanie awansowali!
Turcy pojawili się w stawce na wysokim miejscu!
Niemcy i Wielka Brytania spadły!
Algieria zniknęła z rywalizacji!
Na czele ciągle Rzeczypospolita Polska, a USA na drugim miejscu. (Prawie jak w wyścigu dwóch prezydentów: Leonid Breżniew zdobył zaszczytne drugie miejsce, przedstawiciel USA był przedostatni).

Co do narodów świata, które oglądają Fotodinozę, to zauważyłem, że jeśli temat jakkolwiek dotyka danej nacji, np. fotograf jest Francuzem (jak Dingo), to liczba wejść z francuskiego internetu wzrasta. Na przykład po zamieszczeniu wpisu o Balearze zanotowało się wzrost odwiedzin z Hiszpanii, a po wpisie o Canonie T90, jako o czołgu haute couture, wyraźnie wzrosła ilość czytelników z Rosji. Ciekawe dlaczego?

Patrząc chłodnym okiem na Fotodinozę stwierdzam, że poziom może lekuchno się obniżył, ale też bardzo wyrównał. Brak coś ostatnio wystrzałowych i szaleńczych artykułów, ale może mniej jest o głupotach, a więcej o konkretach. Więcej konkretu, mniej bajeru, tak jak to było w życzeniach świątecznych.

W ramach wystrzałów jest kilka planów, ale nie mogę niczego obiecać, bo nie mogę niczego dotrzymać. Zwłaszcza terminów.

Czy jeszcze trochę pociągniemy?

Może...

Całkiem niezłe jest to, że się człowiek dużo przy tym pisaniu dowiaduje. No bo zwykle jak zaczyna o czymś pisać- to nie wie. Na początku jest tylko zainteresowanie. Dopiero risercz pozwala zgłębić temat i do czegoś się dokopać. Czasem do niespodziewanych zakończeń, a czasem na manowce.

Jak biec do końca,
potem odpoczniesz,
potem odpoczniesz
cudne manowce,
cudne manowce,
cudne
cudowne manowce
(cytat)

Po opisaniu sporych kawałków fotograficznego wszechświata stwierdzam, że ten wszechświat jest często inny niż się wydaje. Co chwila w jakiś sposób jestem zaskakiwany.

Jak mało jednak człowiek wie.
No ale przecież zawsze może się dowiedzieć.

Czasem wpis nie powstaje, bo temat okazuje się mało nośny. Mam parę zaczętych tematów, o tak słabej nośności, że załamały się pod okiem pierwszego czytelnika.

W tej całej blogerce nic mnie już nie zdziwi, przestałem już kompulsywnie oglądać słupki wzrostowe popularności, patrzę ino, czy ktoś nie skomentował ciekawie, żeby mu co odpowiedzieć, a słupki niech tam sobie rosną, czy opadają, wedle woli. Nie jestem już Ferdynandem Wspaniałym, biegającym ze znalezionymi 5-cio groszówkami od jednej wagi publicznej do drugiej i wołającym za każdym razem „Schudłem!” albo „Utyłem!”.

Celem statystyk i podsumowań w 2015-tym na Fotodinozie przetestowano następujące sprzęty:


Canon24-105/4 L na niezbyt poważnie








(razem z nim Tamron 28-80/3,5-5,6)



Na szczęście nie wyświetlam Wam żadnych reklam i w związku z tym mogę sobie pisać co chcę. Mogę też podciągać opisywanie zdjęć ściąganych z licznych stron świata pod „artystyczno-krytyczną analizę, nie powodującą powstania u krytyka korzyści materialnych”.

Z resztą- jak będą chcieli nas zaaresztować- paragraf się znajdzie.
 
Z pozdravem

Fabrykant

dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty
oraz
wesoły pesymista.


7 komentarzy:

  1. hurgot sztancy28 grudnia 2015 18:04

    dużo zdrowia i pomysłów, panie dzieju, w Kolejnym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdeczne dzięki Monsieur Hurgot. Miło że Pan zagląda.

    OdpowiedzUsuń
  3. powodzenia w przyszlym roku! jak to mowie - "aby gorzej nie bylo" :)
    choc z fotografia zbyt wiele wspolnego nie mam, to czytam czesto z ciekawoscia, ale zeby nie bylo ze ze mna jest az tak zle, to pare lat temu tez sie pobawilem pod koniec roku: http://www.elektroda.pl/rtvforum/topic2169558.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo!!! Zadziwiająco dobre efekty, nie spodziewałem się że da się takie uzyskać. Też mnie korci, żeby popróbować. Pan to jest jaki Leonardo Da Vinci Panie Benny szanowny! Maszynami latającymi się Pan przypadkiem nie zajmuje?

      Usuń
    2. Dziękuję za te dwa lata. Trafiłem na blog po publikacji na temat pierwszych EOSów i lubię tu zaglądać. To moja półka cenowa, moje sentymenty. Tak jak najbardziej lubimy muzyke, którą poznaliśmy w szkole średniej, tak i ja ciepło wspominam aparaty i obiektywy, na które zarabiałem w liceum i na pierwszych latach studiów. Po Practice i trzech Pentaconach (35/2.8, 50/1.8 i 135/2.8), na których nauczyłem się, do czego są pokrętła przyszedł czas na EOSa 500, potem używanego 650. I obiektywy - 28-80 USM w zestawie z pięćsetką, 50/1.8, Tamron 80-210, Soligor 19-35, Cosina 100/3,5 Macro (może warto go przetestować, Szanowny Fabrykancie?), Cosina 100-400 i parę innych... I wciąz, wciąz brakowało światła! ASA 400, nawet czasem 800 i wciąz było ciemno i/lub wolno! Urzeczony AF-em oglądałem dwadzieścia parę lat temu w komisie EOSa EF-M i mogłem pojąć, po co to komu... A teraz chętnie bym kupił coś takiego synowi do nauki! Dziękuję i za notki "sprzętowe" i "artystyczno-filozoficzne", dzięki którym dowiaduję się tego, co każdy fotoamator wiedzieć powinien.
      Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
      Tomek

      Usuń
    3. Dzięki za miłe słowa i wspomnienia. O, ja bardzo chętnie przetestowałbym Cosinę 100/3,5 jako kolejnego Trabanta, ale najpierw musiałbym ją mieć. Znaczy się zakupić. Niestety nie można mieć wszystkiego. Z resztą na Allegro bardzo rzadko się trafiają i są całkiem w cenie. Może kiedyś... Pozdrawiam!

      Usuń
    4. hehe nie przesadzajmy, Leonardo ze mnie zaden ;) maszynami latajacymi niestety nie, za wysoka polka cenowa, choc kusi rzecz jasna bardzo, no i lubie ogladac "katastrofy w przestworzach".
      jak by to byla Ameryka, to pewnie jakis stary samolot bym mial ;) ale tutaj lepiej nie, zeby z za krat nie ogladac swiata ;)

      Usuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.