wyświetlenia:

poniedziałek, 12 listopada 2018

Top 10 +++ Nie najtańsze tylko NAJDROŻSZE obiektywy do Canona EOS, które mają coś w sobie.

Zbudowałbym ja dom najwyższy na świecie
W samym by sercu miasta stał.
A schodów by bez liku było w domu tym,
Okropnie dużo w górę w dół ciut-ciut
I donikąd schody też bym miał,
Bo sobie tak akurat życzyłbym.


W podwórku to ja chcę dorodny mieć drób
Co krok "gul, gul", "kwa, kwa", "gę, gę"
Taki koncert - ojojoj! - jak ze snu,
Tu indyk, tam znów gęś, coś z kaczek i coś z kur
I już każdy w krąg połapie się,
Że właśnie ja, milioner, mieszkam tu.

Gdybym był bogaczem
Dejdel didel dejdel
Digu digu didel, dejdel dum...



Zrobiło się już Top Ten dziesięciu NAJTAŃSZYCH obiektywów do Canona EOS - LINK, to teraz trzeba zrobić Top Ten najdroższych. Taki dream team, bez ograniczeń. Na wszelki wypadek jednak - przymrużcie jedno oko. Do rzeczy zatem:

10+. Canon 1200 f/5,6 L USM  ostatnia polska cena 402.900,- zł


Jeden z niewielu solidnych testów Canona 1200mm : https://www.the-digital-picture.com/Reviews/Canon-EF-1200mm-f-5.6-L-USM-Lens-Review.aspx

Jeżeli interesujecie się sprzętem fotograficznym, albo chociaż czytacie Fotodinozę, to musieliście o nim słyszeć. To najdłuższy kiedykolwiek produkowany obiektyw autofokus działający z Canonem EOS. Niech was nie zmyli przesłona f/5,6 - jak na tę długość może uchodzić za superjasne szkło. Nie produkują go już, a nawet wtedy kiedy go produkowali powstawał na indywidualne zamówienie. Dzisiaj występuje tylko w jednym miejscu - raz na parę lat na Ebay'u. Wtedy robi się mały szum i piszą o tym wydarzeniu portale fotograficzne.
Ostatnia cena nowego obiektywu w Polsce to właśnie wspomniane czterysta tysięcy złotych. Dzisiaj nie wiadomo, bo zmieniła się relacja do dolara, a Canony 1200 f/5,6 robią się coraz bardziej egzotyczne. Sprzęt był zaprojektowany do poprzedniego mocowania Canon FD z lat 80-tych, ale z tym bagnetem nigdy nie był sprzedawany. Na igrzyska w Los Angeles w 1984 roku Canon, celem szumu i promocji, dostarczył fotoreporterom do użytkowania pięć sztuk tego szkła, ale potem wszystkie wróciły do producenta, by zostać pod koniec lat 80-tych przerobione na autofokus i mocowanie EF. Nieznana jest ilość wyprodukowanych w sumie egzemplarzy, podejrzewa się, że zostało wypuszczone około 20 sztuk. Z wyjątkiem wspomnianych pięciu sztuk żaden obiektyw nie wszedł do produkcji przed tym, zanim za niego nie zapłacił klient. Było to zrozumiałe, bo do jego stworzenia potrzeba było dwóch ogromnych soczewek z fluorytu, powstających metodą hodowania kryształów (nie licząc jedenastu pozostałych ze zwykłego szkła). Wytworzenie soczewki fluorytowej trwało minimum 18 miesięcy.





Nie jest to obiektyw bez wad. Pierwsza to rozmiar, przekraczający 83 centymetry i waga 16,5 kilograma. No ale, jak się ma kasę na ten obiektyw, to i na tragarza wystarczy. Druga "wada" to brak stabilizacji ostrości, ale ten obiektyw powstał przed jego wprowadzeniem na rynek. W zestawie sprzedawano Canona po prostu wraz z dedykowanym statywem w odpowiedniej walizce. 
Minimalna odległość ostrzenia to - tadam! - 14 metrów.
Za to sprzęt jest kompatybilny z konwerterem x 1,4 i x 2, po założeniu tego ostatniego otrzymujemy 2400 mm ze światłem f/11. Nie każdy apatat będzie zdolny do wyostrzenia przy takiej ciemnicy, ale jak już wyostrzy, to można zobaczyć przez niego sznurówkę, którą zgubił Neil Armstrong na księżycu.


Zdjęcie porównawcze - Londyn obiektywem 50mm. Fot https://www.mpb.com/en-uk/

Zdjęcie porównawcze - Londyn obiektywem 1200mm, z tego samego miejsca. Fot https://www.mpb.com/en-uk/ - ten sklep z używanym sprzętem sprzedawał Canona 1200mm w 2014 roku.

Legendy głoszą, że obiektyw ten powstał by umożliwić zrobienie zbliżenia twarzy japońskich zawodników baseballa, stojących na bazie na największym azjatyckim stadionie Koishen w Nishinomiya (118 metrów boiska, 80 tysięcy widzów, zbudowany w 1924 r).
Trzeba powiedzieć, że to dość egzotyczny obiektyw, jak na masowego producenta znanego z drukarek i faksów. Mówi się, że kilka egzemplarzy zostało zamówione przez służby specjalne paru krajów.
My name is Bond. James Bond.

Rozważałbym:
Sigmę 1000 f/8, którą Fotodinoza testowała - TUTAJ. Ciemniejszy, ale znacznie bardziej dostępny obiektyw ekstremalny. Dużo wad, ale za to cena używki zaledwie 3500,-


10. Canon 600 f/4 L IS USM III 48.800,- zł 
 







No, jak tanio od razu się zrobiło! Cena spadła dziesięciokrotnie w porównaniu z numerem 10+. A i tak jest to jeden z dwóch najdłuższych dzisiaj oferowanych przez Canona obiektywów, a przy tym w swoich parametrach nie ma żadnej konkurencji. żadna Sigma, Tokina czy Tamron nie produkują podobnie jasnych stabilizowanych stałooogniskowców, wielkości czteroletniego dziecka (po założeniu osłony). Nie ma też żadnych zoomów o tym zasięgu, które zachowują jasność f/4. Zatem w swej klasie - jedyny i najlepszy przedstawiciel dla aparatów Canon EOS. Ale nie tylko najlepszy, bo jedyny. Szkło cechuje całkowity brak dystorsji geometrycznych, praktycznie żadne aberracje chromatyczne, rewelacyjna ostrość i kontrast. Ma stabilizację obrazu zbliżającą się skutecznością do pięciu działek przesłony. Da się z tego obiektywu, ważącego 3,920 kg robić nieporuszone zdjęcia z ręki z czasem 1/25 - 1/15 sekundy! Rzecz wręcz niewiarygodna, ale potwierdzona.
Do tego w najnowszych wersjach tego garłacza wprowadzono dodatkowy tryb stabilizacji - włącza się dopiero po dociśnięciu spustu do końca i nie powoduje "pływania obrazu w wizjerze" kiedy ostrzymy na cel, znanego z tańszych obiektywów. Działa równie skutecznie. Stabilizacja wyczuwa również automatycznie, kiedy zamocujemy naszą lufę na statywie.
Ostrzenie manualne także wyposażono w dwa tryby - z przełożeniem szybkim i wolnym. Co kto lubi. Ja lubię.
Narzędzie idealne do strzelania dzikich i baaardzo dzikich zwierząt, z odległości gwarantującej przeżycie. Na oko połowa ze zdjęć konkursu "Wildlife Photographer of the Year" jest strzelana tym obiektywem. Większość strzelających Formułę 1 także go używa.


Canon 600 f/4 L IS USM. Fot. materiały producenta.



Jakość wykonania pozwala bezkarnie tłuc konkurencyjnych fotoreporterów po głowie, bez ryzyka uszkodzenia sprzętu, nawet w ulewnym deszczu (jest uszczelniony, a soczewki pokryte są specjalną warstwą ułatwiającą czyszczenie).
Obiektyw dostarczany z gustowną walizeczką i odpowiednim paskiem do noszenia.




Z dwóch najdłuższych Canonów wybieram 600 mm, bo jest jaśniejszy, trochę mniejszy i po założeniu konwertera x1,4 da 840 milimetrów ze światłem f/5,6. Ale jak nie lubicie używać konwertera, to Canon 800mm f/5,6 L IS USM jest do kupienia za jedyne 50.650,-
Kupiłbym i używał dwa razy do roku.



9. Tamron 24-70 f/2,8 Di VC USD G2 4900,- zł




No ale jak to?!!! Dlaczego nie Canon 24-70 f/2,8 L II ?! No i co tak tanio?!
Bogacze także liczą kasę. Kto bogatemu zabroni? Canon świetny, ale za 6850,-. Cena Tamrona wydaje się przy tym wręcz świąteczną promocją. Ale nie tylko o cenę tu chodzi. Otóż kupiłbym Tamrona przede wszystkim dla stabilizacji i oddawania nieostrości. Pal licho, że Canon nieco solidniejszy, w pełni uszczelniony (Tamron też, ale Canon robi uszczelnione obiektywy od trzydziestu lat, a ten jest pierwszym uszczelnionym Tamronem). Jednak Canon chwilowo nie ma stabilizacji (podobno ma być w następnej wersji obiektywu, ale ciekawe jaką będzie miał cenę?), a Tamron ma. 


Tamron 24-70 f/2,8 Di VC G2. Fot. materiały producenta.

Tamron 24-70 f/2,8 Di VC G2. Fot. materiały producenta.
Dlaczego zatem nie Sigma 24-70 f/2,8 Art DG OS HSM? Ma mniej więcej te same zalety, ale wyższą cenę i krótszą gwarancję. A ładny bokeh Tamrona bardziej mi się podoba. Zatem - kto bogatemu zabroni.
Nie należy się spodziewać, że wszystkie wymienione tu obiektywy 24-70mm są ideałami. Tamron jest słabszy na 70mm, Canon słabszy na 24mm (tak naprawdę zauważalne tylko dla purystów), a Sigma na brzegach. Canon i Sigma mają ciut większe aberracje chromatyczne. Wszystkie trzy są tak czy siak porządnymi allrounderami. Mam tylko jeden problem - ogniskowe 24- 70, choć przydatne, są tak naprawdę nieco bezpłciowym, mało spektakularnym zakresem. Hmmm. Chyba jednak zostanę przy moim Canonie 28-105 f/3,5- 4,5 za 350 złotych.



8. Canon 70-200 f/2,8 L IS III 9500,- zł




Najbardziej przydatny i użyteczny z wszystkich teleobiektywów do Canona. Kto nigdy nie próbował jasnego 70-200, ten powinien. Ja próbowałem, a nawet próbuję nadal, choć bez stabilizacji, bo mam starszą wersję tej białej lufy, bez literek "IS" (Image Stabilizer) w nazwie. Literki "IS" kosztują niestety u Canona strasznie drogo, około 4300,- złotych. Zaskakująco dużo, ale rzecz w tym, że obiektyw bez stabilizacji został wypuszczony na rynek w 1995 roku (23 lata i nadal w produkcji!), a najnowsza wersja L IS III w 2018-tym. Dlatego zawsze wzdychałem jeno do stabilizowanego 70-200, znacznie droższego.
Canon 70-200 IS USM L. Fot. materiały producenta

 Nie jest to zatem sprzęt najtańszy, ale żaden reporter się bez niego nie obędzie. Myślę, że (w poprzednich wcieleniach) stanowi z połowę sprzedawanych Canonów serii Luxury. Większość białych luf na konferencjach prasowych i premierach filmów, to właśnie te sprzęty.
Najnowszy wariant ma polepszoną szybkość autofokusa i wydajność stabilizacji. Jak wszystkie poprzednie wersje jest uszczelniony i przystosowany do służenia jako narzędzie obrony osobistej pracującego fotografa. I ataku.
Zasięg 70-200 jest fantastycznie uniwersalny. Z jasną przesłoną i ultradźwiękowym napędem silnika jest to sprzęt którym tnie się fotografię jak masełko - cicho, błyskawicznie i z gwarantowanym efektem, portretowym, pejzażowym i reporterskim.
Mlask!

Rozważałbym również:
Tamron 70-200 f/2,8 Di VC USD G2 za 5330,- - tym już nie miałbym serca tłuc innych fotoreporterów po głowach. Delikatniejsze. Ale optycznie wcale nie gorsze.
Sigma 120-300 f/2,8 DG OS HSM 10900,-. No trochę drożej. No i jednak sporo mniej uniwersalnie. 120 mm to nie jest specjalnie szeroko. Za to Sigma jest jednym z nielicznych zoomów z ogniskową 300mm i światłem f/2,8.





7. Sigma 200-500 f/2,8 APO EX DG HSM 70.000,- zł


Sigma 200-500 f/2,8, Fot. Gene Wang. Wikipedia

Jak może zauważyliście, to prawdopodobnie najdroższy obiektyw autofokus do Canona dostępny aktualnie na rynku. Można go kupić bez większego problemu w Polsce, w sklepie na rogu. O ile tylko mieszkacie na odpowiednim rogu.
To obiektyw symboliczny. Tym modelem Sigma zerwała z przeszłością i dokonała nowego otwarcia - przestała być traktowana jako "producent trzeci" i przeszła do pierwszej ligi. Żeby to zrobić, trzeba było trochę wstrząsnąć światem fotograficznym. I 200 - 500 f/2,8 wstrząsa. To monstrum.


Test polowy 200-500 f/2,8: https://www.tobiashjorth.com/sigma-200-500mm-f2-8-apo-ex-dg-review/

Ma WŁASNE zasilanie bateryjne (zoom i fokus jest poruszany silnikiem), WŁASNY wyświetlacz ciekłokrystaliczny i choć długością jest bliski Canonowi 1200mm f/5,6, to grubością przerasta go o kilka centymetrów. Waga 15,7 kilograma także jest rekordowa, jak na szkło autofokus do zwykłej lustrzanki. Patrząc na niego, można się w ogóle zastanawiać - czy nie mogli wbudować tam po prostu jeszcze aparatu?
Rekord świata w jasności, przebijający dotychczasowe obiektywy stałoogniskowe. Nikt więcej nie produkuje żadnego 500mm autofokus, ze światłem f/2,8. Jak na olbrzymi zoom, zdaje się ten sprzęt całkiem uniwersalny i o to zapewne chodziło twórcom. Nie jest poręczny w żadnym znaczeniu tego słowa, powiedziałbym, że raczej dwuosobowy, ale do sportów "przewidywalnych", takich jak wspomniany wcześniej baseball, oraz do dzikiej przyrody nadaje się bardzo dobrze. Dziwi mnie nieco, że nie wyposażono go w stabilizację, ale zapewne konstruktorzy zakładali, że nie ma takiego Pudziana, który będzie chciał robić nim zdjęcia bez pancernego statywu lub podparcia. W przeciwieństwie do Canona 1200mm statyw trzeba sobie dokupić samemu.

Rozważałbym:
Canon 400 f/2,8 L IS USM 43000,- - najdłuższy canonowski obiektyw ze światłem f/2,8, co sprawia, że w połączeniu z telekonwerterami x 1,4 i x 2 jest jednym z najbardziej uniwersalnych i nieprzesadnie dużych teleobiektywów, ale jednak nie umywa się do Sigmy. Nawet ceną.


6. Sigma 20 f/1,4 DG HSM 3600,- zł




O rany, jak tanio! Darmo! Najjaśniejszy na świecie obiektyw autofokus o tej ogniskowej. Fotodinoza miała okazję testowania tego szkła - LINK. Są różne ogniskowe o światłosile f/1,4, jest spory wybór 35mm, parę dwudziestekczwórek. Ale 20mm f/1,4 tylko to jedno. Dlaczego akurat 20mm? Lubię tę ogniskową. Jest bardzo dobra do trochę większych wnętrz, trochę łatwiejsza w użytkowaniu niż jeszcze szersze kąty, a już daje perspektywę, która wydaje się być oryginalna dla ludzkiego oka.







Sigma 20 f/1,4 jest szkłem do którego trudno się jakkolwiek przyczepić - świetnym jakościowo, bardzo miłym w obejściu. Na pełnym otwarciu zapewnia przyjemne, klimatyczne winietowanie, które znika po ledwo lekkim przymknięciu. Ideał szerokokątnego stałoogniskowca. Nawet rozmiar nie jest przesadny.
Rozważałbym:
Nic nie rozważałbym, bo to rekord świata.


5. Canon 11-24 f/4 L USM 
11.500,- zł




Tym razem mamy najszerszy rektalinearny obiektyw autofokus jaki został kiedykolwiek wyprodukowany do lustrzanki. Zadziwiające, że rekord należy do marki Canon. Canon zwykle tracił na rzecz Sigmy pierwszeństwo w superszerokokątnych szkłach i to tracił wielokrotnie, bo Sigma zrobiła z tego swoją politykę marketingową. Co Canon i Nikon wypuszczali coś szerokiego, to Sigma za chwilę wypuszczała o parę milimetrów szersze. Tym razem Canon rządzi i to dość radykalnie. Najszerszy zoom Nikona ma 12 milimetrów.
Obiektyw wygląda, jakby do zwykłego obiektywu dodać małe wiaderko do ogórków kiszonych - ma średnicę 108mm, z przednią soczewką niczym kula do kręgli. Zaokrąglony z przodu, ale zdjęcia daje o zupełnie prostych liniach. Zapewne właśnie dzięki temu.


Nestor internetu Ken Rockwel zrobił dobry test tego obiektywu. Ken Rockwel szybciej stoi niż ty biegniesz. Ken Rockwell potrafi zoomować obiektywem stałoogniskowym. To Ken Rockwell zrobił pierwsze zdjęcie świata. A potem jeszcze jedno, wcześniejsze. Fot: https://kenrockwell.com/canon/lenses/11-24mm.htm

Najlepsza w klasie ostrość, bardzo małe dystorsje tego szkiełka robią co mogą, żeby pomóc fotografowi. Ekstremalne szerokie kąty, a ten nokautuje szerokością wszystkie inne, są zawsze dość trudne w użytkowaniu, wymagają kombinowania, jak tu pokazać "wszystko", ale tak żeby było ciekawie. Obiektyw przy tym winietuje wyraźnie na pełnym otwarciu przesłony. Ja to wszystko lubię. Lubiłbym Canona 11-24.

Rozważałbym:
Sigma 12-24 f/4 ART DG HSM za 6000,-. Znów 1mm szerszy zasięg ogniskowych Canona robi różnicę. A skoro robi różnicę - warto przepłacać.

4. Canon 200mm f/2,0 IS L USM 25.000,- zł 
albo nie, jednak Sigma 135mm f/1,8 DG HSM Art 5500,- zł. 
Sam nie wiem. Chyba jednak Canon... 
Czy może Sigma? 


Fot. Dec1type, Wikipedia. Canon 200mm f/2,0 IS L USM, bez osłony


Sigma 135mm f/1,8 DG HSM Art, z założoną osłoną.


A to się porobiło!
200mm f/2,0 Canona to boski obiektyw portretowy, do strzelania z ciut większej odległości. Jest to boski obiektyw do strzelania w ciemnych warunkach oświetlenia - zdjęć teatralnych, koncertowych. Ale przede wszystkim używa go wielu fotografów modowych, do zdjęć na wybiegach. Miał swojego, jeszcze jaśniejszego poprzednika 200 f/1,8 z 1988 roku, najjaśniejsze szkło z automatycznym ostrzeniem o tej ogniskowej - ksywa "Oko Saurona". Wycofano go z produkcji po zbudowaniu 8 tysięcy egzemplarzy, bo do jego konstrukcji używano szkła z domieszką ołowiu, dzisiaj zabronionego. Nowszy model jest o 1/3 działki ciemniejszy, ale nie martw się Ewuniu, jakoś to będzie (cytat), podobno jest ostrzejszy, no i co najważniejsze - wyposażony w stabilizację. Najjaśniejsze 200mm i jeszcze stabilizacja na pokładzie! Nie może być lepiej. Obiektyw jest duży, ale nie olbrzymi. Wielu fotografów jest w stanie uzyskać z tego szkła ostre zdjęcia na czasie 1/5 sekundy. Mało jest teleobiektywów dających takie możliwości strzelania w półmroku, takich manewrów głębią ostrości. A przy tym niemal idealną jakość.
Boski bez dwóch zdań.

No, ale niestety przez niedługą chwilę testowałem też Sigmę 135mm f/1,8 DG HSM Art. I jestem pod wrażeniem. To jest najjaśniejsze 135mm autofokus, jakie można dopiąć do aparatu Canon EOS. Ma tylko jedną wadę, reszta to same zalety. No i ma pewne niewielkie przewagi nad Canonem 200 f/2. O cenie nie mówmy, bo przecież jesteśmy milionerami. Albo będziemy.

Wolna konkurencja kusi wielką karierą,
Każde zero chce zarabiać jak Del Piero
Z Juwentusu. Szybko, mocno zaraz.
Wszystko. Zrobić można wszystko naraz.
Szybko. Bo się spóźnię.
Szybciej. Bo nie zdążę
Prędko. Bo pieniądze.
Prędzej. Bo coraz gorzej.
Sukces za rogiem.
         Afro Kolektyw "Kto rano wstaje, ten się wygrubasi"

O cenie nie mówmy. Ale o wielkości możemy mówić. Canon to wielka biała armata, ważąca niestety ponad 2,5 kilograma. Kloc. Tymczasem Sigma 135 f/1,8 to najzwyklejszych rozmiarów szkło. Jest o centymetr KRÓTSZE od Sigmy 85mm f/1,4, a od Canona prawie O POŁOWĘ. Waży tylko 1130 gramów. Niezwykle poręczne i łatwe w manewrowaniu, nie zwracające uwagi. Jakość obrazu jest równie dobra jak u Canona (rewelacyjna), a jasność o 1/3 działki większa. Ogniskowa krótsza, ale kto strzelał podobnymi teleobiektywami, ten wie, że 65mm różnicy to nie jest wcale jakaś straszliwa przepaść. 
Do tego łatwo sobie zobrazować, że chcąc uzyskać podobną wielkość obiektu w kadrze z obiektywu 200 f/2,0 i obiektywu 135 f/1,8 (czyli z krótszym obiektem podchodząc bliżej celu, a z dłuższym się oddalając) uzyskamy dość podobny rozmiar głębi ostrości. Kto nie wierzy, może się pobawić suwaczkami w symulatorze głębi ostrości: https://dofsimulator.net/pl/ . Rzecz jasna, jeśli nie ruszamy się z miejsca to głębia ostrości z Canona jest mniejsza i tło bardziej rozmyte. Sigma ma tylko jedną poważną wadę - nie ma stabilizacji obrazu, która w tak długim obiektywie na pewno by się przydała.
Cóż, mam trochę czasu, zanim zostanę milionerem. Może uda się coś zdecydować. 
Tymczasem dwa zdjęcia z Sigmy 135mm f/1,8 DG HSM Art:










4. Sigma 14mm f/1,8 A DG HSM Art 6200,- zł




Najjaśniejsze 14mm na świecie, I to zupełnie powalająco jasne. Najbliżsi konkurenci mają jasność f/2,8. O ile w tak krótkich ogniskowych nie ma to wielkiego znaczenia, jeśli chodzi o czas naświetlania zdjęcia (łatwo utrzymać z ręki nawet długie czasy), to ma dość zasadnicze znaczenie w kwestii głębi ostrości. Jest to pierwsza na świecie Czternastka, w której łatwo jest uzyskać rozmyte tło, niezależnie czy celujemy w bliskie, czy dalsze obiekty. Jasność daje też duże przewagi nad ciemną konkurencją w kwestii ostrości obrazu - tam gdzie inne obiektywy pracują na pełnym otworze, Sigmę można przymknąć o prawie półtorej przysłony. Można też regulować, czy chcemy mieć na obrazku wszystko ostre, czy też ukryć pewne detale w rozmyciu. Sigma 14 f/1,8 mało winietuje i ma bardzo niewielkie jak na taki sprzęt dystorsje. Jest duży, ale wcale nie większy niż inne konkurencyjne stałki o tej ogniskowej. Skoro przelatuje przez Sigmę ponad dwukrotnie więcej światła niż przez owych konkurentów - nawet cena wydaje się umiarkowana.


Fot. Juzo Iwaki, materiały producenta, Sigma 14 f/1,8 na pełnym otwarciu.

Fot. Juzo Iwaki, materiały producenta, Sigma 14 f/1,8 na f/8.
Sigma 135mm f/1,8 DG HSM Art @ f/1,8. www.fotodinoza.blogspot.com

To instrument idealny do nocnego nieba, wnętrz, architektury, ciasnych zaułków. Nic tylko trzeba się wybrać z nim do starych miasteczek południowych Włoch - LINK. Kto bogatemu zabroni? (Biedniejsi muszą się tam zapuszczać z dwudziestopięcioletnią Sigmą 14 f/3,5)


3. Canon 85mm f/1,2 II L USM 7600,- zł 







Dlaczego nie nowiutka Sigma 105 f/1,4 DG HSM ART za 6100,-, zapewniająca podobny efekt zdjęciowy (rozmycie tła) i dłuższą ogniskową? Otóż rozmiar. Rozmiar monstrualny. Sigma 105 jest jednym z niewielu obiektywów, o stosunkowo krótkiej ogniskowej, jaki wyposażono w uchwyt statywowy. Uchwyt statywowy do "setki"? Większość fotografów kilka lat temu na takie dictum stuknęłoby się w głowę. Ale nie u Sigmy. Sigma stwierdziła - nie ograniczamy się z wymiarami. No i się nie ograniczali - przednia soczewka Sigmy 105 f/1,4 ma 105 mm średnicy. Mój pies mógłby przecisnąć się przez taką dziurę. Tymczasem wiekowy Canon 85/1,2, najjaśniejszy produkowany obiektyw autofokus jaki można dzisiaj kupić do Canona, jest w miarę poręcznym, normalnym sprzętem, choć niektórzy porównują jego rozmiar do grapefruita.
W Canonie zaprojektowano ten obiektyw z myślą o fotografach pokazów mody i portrecistach. Wprowadzono go na rynek w 1989 roku, razem z najjaśniejszym na świecie obiektywem autofokus 50mm f/1,0, o którym jeszcze tu przeczytacie. Jest jego bliskim kuzynem, ma niemal ten sam kształt (choć jest mniejszy!). Opracowanie ekstremalnie jasnej portretówki i hiperekstremalnie jasnego obiektywu standardowego było nokautem dla konkurencji, powodującym jej długi pobyt na deskach. Nikt nie miał takiego kompletu. 85mm to fantastyczna ogniskowa do portretów, nie wymagająca od fotografa długiego manewrowania i podchodów. W 85 f/1,2 zastosowano specjalnie wykonane soczewki, ze szkła stworzonego dla tego tylko obiektywu, wzmacniające efektowne rozmycie tła. Podobnie jak w 50/1,0 były małe kłopoty ze zmieszczeniem styków na bagnecie razem z olbrzymiego rozmiaru tylną soczewką, ale jakoś się udało. Canon pisze o nim "definitive portrait lens". Szczera prawda. 






Fotodinoza z jednym okiem, na przesłonie f/1,2. Canon 85 f/1,2 L USM. Zdjęcie sprzed paru lat, więc kłamie.

Obiektyw miał jednak pewne mankamenty - silnik autofokusa był z konieczności dokładny (wymagała tego mikroskopijna głębia ostrości jaką można było uzyskać z 85 1/2), ale raczej wolny. Ostrzenie "manualne" odbywało się nie mechanicznie, ale za pomocą elektrycznego silnika, co powodowało że bez podłączenia do aparatu nie działało w ogóle i różniło się dokładnością od tego do czego przyzwyczaiły fotografów obiektywy manualne. Niemniej sprzęt ten, pomimo zabójczej ceny, sprzedawał i sprzedaje się nadal nieźle. Jest po prostu zbyt idealny, by poważni fotografowie portretowi mogli go sobie odmówić, daje niespotykane możliwości manewrowania głębią ostrości i rozmyciem tła. W 2006 roku wprowadzono jego drugą wersję, przyspieszając działanie autofokusu niemal dwukrotnie i poprawiając powłoki przeciwodblaskowe. 
Poproszę zapakować!


2. Canon 200-400 f/4 L IS USM 47.500,- zł




Przyjmuje się uznawać obiektywy Canon serii L za jedną wielką idealną rodzinę. Szczyt techniki i jakości, na jaki stać japońskich inżynierów. Pozbawiony wad pancerny legion, godny ręki najlepszego reportera. Kosztujący dużo, ale dla wymagających - wart swojej ceny. Ja też je tak traktowałem. Ale to nie do końca prawda. To przecież tylko optyka, soczewki poukładane jedne za drugimi. Nie są wszystkie takie same. Tańsze, bardziej popularne L-ki mają troszkę dalej do ideału, niż te droższe, troszkę więcej kompromisów zawarto w ich technice. Jednak  blisko szczytu listy "chcę to" stawiam obiektyw wcale nie najdroższy i nie najrzadszy na świecie. Za to, według wielu opinii jest to jeden z najlepszych jakościowo zoomów w ogóle. I to nie koniec jego zalet.
Stałoogniskowe długie teleobiektywy nie są zbyt praktyczne i poręczne. Wymagają trochę biegania, żeby ustawić ten kadr który chcemy, w przypadku krótkich obiektywów jest to kilka kroków do przodu i do tyłu, ale takie 400 mm wymaga przejścia niezłych paru metrów, żeby zmienić odpowiednio punkt widzenia. 200-400 f/4 został zaprojektowany, żeby maksymalnie zuniwersalizować jego użytkowanie nie tracąc rewelacyjnej jakości obrazu. Jako jedyny do tej pory Canon, ma na pokładzie wbudowany extender x 1,4, co czyni go jednocześnie szkłem 280-560mm f/5,6. Odbyło się to za pomocą 33 soczewek ustawionych w 24 grupach, co jest zapewne bliskie rekordowi świata w skomplikowaniu.


Fot. GodeNehler, Wikipedia.


Wbudowany konwerter włącza się dogodną, specjalnie blokowaną wajchą i Canon twierdzi, że nie wolno tego robić podczas ostrzenia czy zoomowania, bo można uszkodzić układ stabilizacji. Jednak niektórzy próbowali i nic się nie stało. Zatem nie wolno, ale można, jak u Szwejka.
 200-400 f/4 ma najprawdopodobniej najlepszą stabilizację ze wszystkich canonowskich obiektywów - przekracza 4 działki przesłony, co oznacza, że przy 400mm można w praktyce uzyskać z niego ostre zdjęcia na czasie 1/20 sekundy.
Ma ten sprzęt parę ciekawostek, na przykład jest normalne manualne ustawianie ostrości, ale dla chętnych jest TEŻ ręczne ustawianie ostrości za pomocą silnika, z dwoma prędkościami do wyboru. Jest także przycisk presetu ostrości.


Canon 200-400mm f/4 L IS USM, materiały producenta.

Canon 200-400mm f/4 L IS USM, materiały producenta.
Zrobili chłopaki z Japonii naprawdę dobre, niezwykle uniwersalne narzędzie dla fotografów przyrody, sportu, spotterów lotniczych. Nie jest najlżejsze (3,6 kg), ale za to stosunkowo rozsądne rozmiarowo, jak na parametry - długość 36 cm, średnica 12,8.
Doskonale zmieści się w mojej szafie.


1.Canon 50/1,0 L USM cena na Ebay ok. 11.000,- zł







Jeżeli jesteś bogaczem, to wypada go mieć, pomimo tego że już od lat go nie produkują. Co gorsza, nie był ideałem. No, ale jednak wypada. To najjaśniejszy obiektyw autofokus jaki kiedykolwiek wyprodukowano do Canona EOS. Grzech nie kupić. W swoim czasie Canon postanowił sprawić, że cały świat fotograficzny wypowie zadziwione "wow". I udało się we wrześniu 1989 roku. Tadeusz Mazowiecki zostawał właśnie pierwszym niekomunistycznym premierem, na Dworcu Wschodnim stał pociąg z ośmiuset obywatelami NRD, którzy przez kilka tygodni okupowali ambasadę RFN w Warszawie i właśnie dostali od swojego byłego państwa gwarancję bezkarnego tranzytu przez DDR do Niemiec Zachodnich, a Canon wypuszczał tymczasem swoje epokowe dzieło. Masa - kilogram, wielkość solidnej kuli armatniej, ale najjaśniejszy i miłościwie panujący. Reklamy głosiły: "brighter, then a human eye". Gdy był nowy, kosztował 1800 dolarów. Nie sprzedawał się zbyt dobrze. Kiedy po dziesięciu latach skończono jego produkcję, niewiele później trzeba było zapłacić dwukrotność tej ceny za używany egzemplarz. To szkło zostało legendą za życia. Zaprojektować go i wykonać było trzydzieści lat temu niezwykle trudno. Ma najprawdopodobniej najwyższy stosunek wagi do rozmiaru wśród wszystkich obiektywów. Na swój czas był najbardziej skomplikowanym obiektywem 50mm - 11 soczewek, w tym dwie olbrzymie asferyczne, z ultradźwiękowym napędem autofokusa, który musiał na małej powierzchni poruszać tą całą szklarnią. Dość powiedzieć, że elektroniczne styki od strony bagnetu NAKLEJONO na tylną soczewkę, tak była wielka! Kolejnym wyzwaniem była dokładność autofokusa. Mówi się popularnie o "papierowej głębi ostrości" w jasnych obiektywach. Tutaj grubość papieru trzeba podzielić na cztery. Pomagał w tym limiter autofokusa o zaskakujących zakresach: od 1 m do nieskończoności lub od 6m do nieskończoności. 
Po co to wszystko?
Po to, żeby stworzyć McLarena F1 fotografii. To był cios w podbrzusze Nikona, Minolty i Pentaxa, którzy nie byli w stanie stworzyć tak jasnego szkła autofokus. A dlaczego? Bo ich mocowania bagnetowe miały znacznie mniejszą średnicę. Sądząc po wspomnianych naklejonych stykach, Canon też z ledwością dał radę. 
Jasność 50 f/1,0 jest zupełnie nie ze świata tego. Przez ten obiektyw na otwartej przesłonie przelatuje trzydziestodwukrotnie WIĘCEJ światła, niż przez amatorski obiektyw kitowy ustawiony na 50mm. Jest sześciokrotnie jaśniejszy od wszystkich profesjonalnych canonowskich zoomów. To przepaść, pozwalająca strzelać nim zdjęcia bez lampy w zatrważająco mrocznych warunkach. Przy otwartej przesłonie nie da się nim praktycznie robić zdjęć w słoneczny dzień, bo czas naświetlania wyskakuje poza skalę aparatów (1/8000 sek) nawet na czułości ISO 50.



Test Kena Rockwella: https://kenrockwell.com/canon/lenses/50mm-f1.htm
Pełny test Kena Rockwella: https://kenrockwell.com/canon/lenses/50mm-f1.htm
Canon 50 f/1,0 na pełnym otwarciu przesłony.


Jest to obiektyw stworzony dla Fotodinozy. Wręcz niesamowicie w jej duchu. Na pełnym otworze winietuje straszliwie, ma ostrość średnią i wykazuje spore wady chromatyczne. Jest trudny w użytkowaniu, pomimo wielu całkowicie współczesnych udogodnień. Jednak niedoścignioną egzotyką i małą głębią ostrości powoduje ślinotok pożądania u wielu fanatyków.
Ten obiektyw prawdopodobnie nie będzie już tanieć.


No ale obiektywy to jeszcze nie wszystko. Trzeba do nich mieć jakiś aparat do podpięcia. Oczywiście pełnoklatkowy, porządny. Co by tu podpiąć?
Ze sklepu koła fortuny wybieram Canona Elan - LINK. Solidny. Porządny. I kosztuje tylko 50 złotych. Pasuje!


Fabrykant



Wydaję właśnie moją debiutancką książkę.
 
To klasyczny kryminał, dziejący się - to dało się łatwo przewidzieć - w moim rodzinnym mieście Łodzi. Rzecz inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, kiedy to po rewolucji robotniczej zastrzelono w tramwaju łódzkiego milionera - Juliusza Kunitzera. Od tego się zaczyna, a potem trzeba to wszystko rozwikłać...

Książka o mieście próbującym zagoić rany i zbrodni, która może otworzyć je na nowo.

"Tramwaj Tanfaniego" jest do kupienia w dobrych łódzkich księgarniach, oraz wysyłkowo tutaj: LINK

Zapraszam także do obserwowania strony facebookowej "Tramwaju", a nic co łódzkie nie będzie Wam obce:

https://www.facebook.com/…/Tramwaj-Tanfani…/100072292126891/

Obserwujcie, udostępniajcie i polecajcie, a autor będzie rozkwitał.



Źródła i źródełka do tego wpisu:
http://www.canon-board.info/threads/83586-test-TAMRON-24-70-f-2-8-VC-USD
https://www.the-digital-picture.com/Reviews/Canon-EF-600mm-f-4-L-IS-II-USM-Lens-Review.aspx
https://photographylife.com/reviews/sigma-14mm-f-1-8-dg-hsm-art
https://www.the-digital-picture.com/Reviews/Sigma-14mm-f-1.8-DG-HSM-Art-Lens.aspx
https://www.optyczne.pl/425.1-Test_obiektywu-Sigma_A_14_mm_f_1.8_DG_HSM_Wstęp.html
https://www.canonrumors.com/reviews/review-canon-ef-50mm-f1-0l/
https://www.the-digital-picture.com/Reviews/Canon-EF-200mm-f-2-L-IS-USM-Lens-Review.aspx
https://blog.parkcameras.com/2017/02/history-of-canon-ef-1200mm-f56-l-usm.html
www.optyczne.pl"
Tradycyjny i cyfrowy Canon EOS System" Jarosław Brzeziński

15 komentarzy:

  1. podoba mi się sigma, bo jest w ładnym zielonym kolorze - Japan Photographic Green

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemodny. Nadaje się co najwyżej dla wojskowego. Czy jest Pan wojskowym, Panie Hurgot?

      Usuń
    2. w żadnym wypadku! choć kategoria wojskowa "A", to nie miałem przyjemności służyć Ojczyźnie
      a taki zielony z beżową tapicerką, mniam...

      Usuń
    3. Ja jednak gustuję w białych. Nienachalne. Eleganckie.

      Usuń
  2. Canon 50/1,0 L USM to był dla mnie najlepszy wydatek zeszłego roku. Naprawde świetny, najlepszy w swojej klasie jak dla mnie i zdecydowanie warty ceny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam budżetowego Canona 11-24 i wystarcza mi w większości przypadków. Oceniam go 10/10 bo nie ma z nim żadnych problemów. Zdjęcia wychodzą rewelacyjnie, jakość naprawdę na najwyższym poziomie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najtańsze też dają radę. Nawet te stare. W kwestii budżetowych obiektywów polecam wpis o najtańszych obiektywach do Canona: https://fotodinoza.blogspot.com/2018/07/top-10-najtansze-nowe-obiektywy-do.html

      Usuń
  4. Bravo !!! Po najtanszych i najdrozszych prosze jeszcze omowic...te srednie (n.p. ef135mmf2.0,ef35mmf2.0 IS,ef 70-200mmf4.0 IS II).
    A z tym nowym R-Bagnetem to bedzie jeszcze jasniej; er 28-70 f2.0 juz w drodze... Wszystkiego dobrego !

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie bardzo się połapałem - czy w/w obiektywy są do pełnoformatowych Canonów czy do mniejszych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie są do pełnej klatki FF. Rzecz jasna można je używać i na małej.

      Usuń
  6. Piękne są! Za cenę obiektywu można mieszkanie kupić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wiadomo - górnych granic cenowych nie ma w żadnej branży. Istnieją znaczki pocztowe, za które można kupić niezłe pałace.

      Usuń
  7. I po co ja tu wchodziłem :( Genialne szkła, niegenialne ceny

    OdpowiedzUsuń
  8. Te obiektywy to już jest naprawdę wyższa szkoła jazdy, dla profesjonalistów

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.