Znowu trzeba się cofnąć w
przeszłość. Ta teraźniejszość nie jest tak atrakcyjna.
Beverly
Hills 70-210
Ogniskowa 70-210 mm nie występuje
dzisiaj w ogóle w przyrodzie, z niewiadomych zupełnie względów.
Zatem jak usłyszycie o takich ogniskowych, to wiedzcie że sprzęty
z nimi związane pochodzą w najlepszym razie z lat 90-tych lub
początku 2000-ch.
Canon kiedyś produkował obiektyw o
takiej ogniskowej, ale było to tak dawno temu, że najstarsi
japońscy samurajowie nie pamiętają.
Człowiek to jednak słaby jest.
No, przyznam się.
Dokonałem ostatnio (słabo)
kontrolowanego zakupu obiektywu o takim zakresie. Polowałem długi
długi czas na Cosinę 70-210 2,8-4 ale się nie trafiała. A trafił
się okazyjnie inny bohater zestawienia 10-ciu tanich i ciekawych obiektywów do Canona- Canon EF 70-210 f/4.
Zabytkowa rzecz.
Jak tu nie kupić, skoro go się samemu
polecało.
Canon EF 70-210 f/4 |
Miejskie legendy krążą. Niektórzy
mówią, że jest tak dobry jak nowe L-ki o tym zakresie. Ale ci co
tak mówią zwykle chcą go sprzedać.
Zobaczy się czy prawdę mówią. Jest
to może techniczny i duchowy poprzednik Canona 70-200 f/4 L, ale
poprzednik niebezpośredni, trochę z innej epoki. I innej to jednak
nie znaczy gorszej. Była to bądź co bądź epoka, w której
wstydem było wypuszczenie obiektywu o konstrukcji całkowicie
plastikowej i pozbawionego okienka ze skalą odległości. Niemniej
do fotografii cyfrowej to było jeszcze daleko.
Końcówka lat 80-tych. Wszystkie firmy
starały się wtedy jak tylko mogły, bo stawką było pozostanie na
rynku po autofokusowej rewolucji. Kto się nie starał ten wypadał.
EF 70-210 f/4 był pierwszym telezoomem z autofokusem wyprodukowanym przez Canona. Ukazał się w
roku 1987-ym, na samym początku systemu Canon EOS, razem z pierwszą
lustrzanką- Canonem 650- LINK.
Produkowano go strasznie krótko, bo ledwie do 1990. Co oznacza,
niestety niestety, że najmłodsze egzemplarze mają 27 lat. Ja cię
przepraszam, jaki on jest stary! No, ale skoro trzydziestoletnie
Mercedesy nadal jeżdżą, a czterdziestoletnie Boeingi nadal latają,
to czemu nie 27-letni Canony? Musieli ich jednak natłuc wielkie
ilości, bo w przeciwieństwie do wielu innych obiektywów- ten jest,
o dziwo, nadal bardzo popularny i łatwo dostępny. Na Allegro nadal
wiszą ze trzy czy cztery egzemplarze.
Do tego jest to również ostatni TAKI
Canon. To jest ostatni w historii canonowski zoom ze stałym światłem,
który NIE JEST serią L.
To ciekawe, prawda? Pod swoją serią
"Luxury" Canon zgromadził wszystkie zoomy, które nie
zmieniały przesłony podczas zmiany ogniskowej, a amatorzy od 1990 roku
musieli się zadowolić tymi gorszymi, które ciemniały podczas
zoomowania. To ci spryciarz!
70-210 jest jeszcze z innej strony
oryginałem na tle dzisiejszej stawki, bo to obiektyw typu pompka
(push- pull), konstrukcja od czasów lat cyfrowych już niestosowana.
Ogniskową w tym szkle zmienia się pchając tubus do przodu lub
ciągnąc do tyłu. Jest w tym pewna zaleta intuicyjnej poręczności
i prostoty konstrukcyjnej, ale też pewna wada w postaci zasysania i
wydmuchiwania kurzu. O ile w czasach filmów kurz ten nie stanowił
wielkiego problemu i przy wywoływaniu zostawał usunięty, o tyle
przy nieruchomej matrycy cyfrowej stwarza większe problemy. Nie
mówiąc już o elektrostatyczności matrycy, przez którą przecież prądy
elektryczne płyną tajemnicze.
Cóż. W najgorszym razie trzeba będzie
częściej czyścić- pomyślałem sobie i dokonałem zakupu tej
rzekomej pra L-ki bez czerwonego paska.
Intencje
i nadzieje
Intencją było sprawienie sobie czegoś
mniejszego i lżejszego niż 70-200/ 2,8 L, bo przyznam szczerze-
70-200 L jest wielki. I nie jest lekki. Nie na każdy wyjazd można
go ciągać. Czasami też zwyczajnie się nie chce dokładać te kilo
sześćset do plecaka. Do tego 70-200 ma potężną wadę, o której
nie myślą reporterzy- strasznie rzuca się w oczy. Jest biały. Kto
żądny sławy i nachalnych pytań przechodniów- temu w to graj. Ale
jak kto chce zniknąć w tłumie, to z 70-200/2.8 L nie da rady. Nie
ma go jak ukryć.
Dlatego szczupła czerń leżała mi na
myśli. No i żeby nie kosztowała tyle co L-ka.
Canon EF 70-210 f/4 (uwaga- zdjęcia bez ramek są wyłącznie zmniejszane, niepoprawiane i niewyostrzane) |
Canon EF 70-210 f/4 |
Canon EF 70-210 f/4 |
Canon EF 70-210 f/4 |
Canon EF 70-210 f/4 |
Canon EF 70-210 f/4 |
Drugą intencją było napisanie wpisu.
Drodzy czytelnicy- nie miałem
specjalnych złudzeń, że za 1/15- tą kwoty da się kupić
stuprocentowy odpowiednik nowego Canona 70-200/4 serii Luxury. No,
sorry Winnetou (cytat). Niemniej liczyłem nie tyle na genialną
ostrość i powalające zdjęcia prosto z aparatu, co po prostu na
zwykłą używalność.
Bo to, że jest lżejszy i mniejszy, to
od razu widać- nie tylko od mojego pancerfausta ze światłem f/2,8
ale nawet od 70-200 L ze światłem f/4.
Nasz bohater oprócz pompy ma jeszcze
inną cechę przy okazji- pierścień ostrzenia na przednim członie
tubusu, zatem sterowanie zoomowaniem, oraz ręczne ostrzenie może
się odbywać jedną ręką i w tym samym czasie. Wydaje mi się że
to rzecz całkiem przydatna filmowcom.
Nasz obiektyw ma też wyjątkowe (jak
na swoje lata powstania) możliwości zbliżania makro.
Tutaj szesnastolatki w wyuzdanych
pozach
Stoją w parkach głodne zbliżeń.
Ja w ich wieku to Leśmian, Petrarca
najwyżej.
Łona i Weber "Wyślij
sobie pocztówkę"
Można tym sprzętem naprawdę w miarę nieźle
zbliżyć, jak na reportersko- portretowe tele.
Canon EF 70-210 f/4 |
Canon EF 70-210 f/4 |
Należy tu pamiętać o tym, że
obiektyw ów projektowano gdy fotografia cyfrowa miała ledwo
wyrzynające się cztery piksele. Nikt nie myślał czy da on radę
świetnie działać z matrycami wielkości paznokcia z pikselami
upchanymi jak na wybiegu słonie.
Stoję przy mikrofonie
Ciasny ten klubik, ludzie poupychani
jak na wybiegu słonie.
Papierosy i pot, pot i papierochy
Mężczyźni mają koszulę, kobiety
suknie w grochy
Krople potu z sufitu na kafle
terakoty.
Napije się pani likierku? Nie, nie
mam ochoty.
(Bassisters orchestra)
Tak właśnie muszą się dziś czuć
pikselki na owych upchanych matrycach, o których szczerego pojęcia
nie mieli twórcy 70-210 f/4.
Może się zatem okazać, że
nowiutkim, sklepowym Canonem ten obiektyw da słabsze rezultaty niż
z moim wiekowym 5D, na którego matrycy słonie pikseli biegają jak
na wolnym wybiegu (12 Mpx na klatce 35mm).
Ale to obiektyw dla mnie, więc co mi
tam jakieś sklepowe aparaty.
Canon EF 70-210 f/4 |
Canon EF 70-210 f/4 |
Canon EF 70-210 f/4 |
Canon EF 70-210 f/4 |
Canon EF 70-210 f/4 |
No
i co? Dobry?
Szczerze mówiąc jestem powalony za
jak niewielką kwotę da się kupić tak dobry obiektyw.
Po pierwsze - po trzydziestu latach
sprzęt ten nie ma żadnych luzów. Ba! Nie wysuwa się samoistnie
gdy skierować go w dół! Tego nie potrafią nawet niektóre nowe
obiektywy o standardowym, obrotowym zoomowaniu.
Do tego obawy o dmuchanie kurzem w
matrycę można oddalić- tylna soczewka tego sprzętu jest
zamocowana na stałe i gdy przyłożyć do niej rękę podczas
zoomowania żaden zefirek jej nie muska. Bonus.
Zewnętrznie jest to przedstawiciel
najstarszej linii dinozaurów Canona- z wyglądem tej serii jestem
familiarnie zaprzyjaźniony- wychowałem się na nich, a konkretnie
na 50-tce f/1,8.- LINK.
Po drugie- porządna jakość! Zanim
jeszcze pokażę Wam testy mogę powiedziec, że na pierwszy rzut oka
niewiele ustępuje ostrością i kontrastem obiektywowi 70-200/ 2,8 L
(co prawda dwudziestoletniemu). Nie chce się wierzyć!
(Jednak ustępuje, co pokażemy za
chwilę)
Canon EF 70-210 f/4 |
Canon EF 70-210 f/4 |
Po trzecie- bokeh! Niewiarygodnie
ładny- Canon ślicznie oddaje jasne nieostre punkty obrazu.
Szczerze mówiąc- szczęka na ziemi
ustąpiła bananowi na gębie, który już nie ustępuje do tej pory.
Myślę że to jest jeden z najlepszych zakupów obiektywowych (za
poradą Marylin Monroe, rzecz jasna) jakie dokonałem za czasów
pisania Fotodinozy- jeśli chodzi o stosunek ceny do jakości. No
ale musiało się to wydarzyć prawem statystyki- jak ktoś dużo
poluje, to w końcu coś ładnego upoluje. Bardzo się zastanawiam
czy nie zaktualizować mojego zestawienia 10 tanich i ciekawych
obiektywów do Canona EOS, bo po doświadczeniach własnych chętnie
umieściłbym ten sprzęt na podium, a nie w środku zestawu.
Po czwarte- stałe światło f/4. O ile
dla 70mm nie jest to wielki cymes, bo oferują podobne niektóre
standardowe zoomy amatorskie, to dla 210mm już tak. Z pełną klatką
35mm daje to już bardzo małą głębię ostrości i naprawdę
piękne rozmycie tła dla fotografowanego obiektu- zdecydowana
różnica w porównaniu do amatorskich tele zoomów, które w
okolicach tych ogniskowych są już ciemne jak nieszczęście.
Z resztą, co tam ciemne! Dają one
zwykle mydlane, nijakie rozmycie tła, bez kontrastów, nasz
najnowszy, trzydziestoletni 70-210 bije je na głowę (o czym mało
kto pisze w jego recenzjach).
Burek
contra Luxurek.
Teraz nastąpi chwila prawdy, a nawet
dwóch prawd. Porównamy sobie obrazki z 70-210/4 i 70-200/2,8 L. Ten
ostatni jest weteranem wielu reporterskich bojów. Niejeden fotoreporter zginął marnie trafiony nim jako tępym narzędziem. Kupiony jako mocno
już używany i służący u nas już dobre 15 lat. Ale nadal
produkują takie nowe. Fotodinoza zatem, wyjątkowo, nie czuje się
dinozaurem- rarogiem użytkując ten obiektyw.
No to bardzo
proszę.
Kelner pyta czy nalać jeszcze?
Bardzo proszę.
Ktoś inny pyta czy chcę w pysk
Bardzo proszę.
Taco Hemingway
Canon EF 70-210 f/4 vs Canon EF 70-200/2,8 L USM |
Centrum
obrazu
Ustawiamy nasze obiektywy na słynnej
osi testowej Fotodinozy i lecimy. Test w stylu pełnego
półprofesjonalizmu (ang. Half Semi Full Proffesional Test).
Obydwa obiektywy bez osłony
przeciwsłonecznej. Na zdjęciach wycinki- 10% kadru- zdjęcia powiększają się do pełnego rozmiaru po kliknięciu na nie.
Aparat Canon
5D, z podparcia. Test dotyczy centrum obrazu:
Ogniskowa 70mm
Z lewej 70-210 f/4, z prawej 70-200/2,8 L |
Ogniskowa 100mm
Z lewej 70-210 f/4, z prawej 70-200/2,8 L |
Ogniskowa 130/ 135mm
(różnica w ogniskowych spowodowana
niedokładnym ustawieniem zooma push-pull)
Z lewej 70-210 f/4, z prawej 70-200/2,8 L |
Ogniskowa 200/ 210mm
Z lewej 70-210 f/4, z prawej 70-200/2,8 L |
Na 70 milimetrach- jeżeli chodzi o
ostrość, to pomiędzy obiektywami prawie nie widać różnić na
wszystkich przesłonach. Główna i wyraźna różnica, to wady
chromatyczne szalejące w całym kadrze na pełnym otwarciu i
otaczające tęczowymi obwódkami kontrastowe krawędzie. Na szczęści
po przymknięciu znikają.
Od przesłony f/5,6 i wyżej obydwa
wypadają podobnie.
Starszy obiektyw ma minimalnie słabszy
kontrast.
Na 100 mm.
Ostrość znów nie czyni wielkich
różnic pomiędzy oboma obiektywami, natomiast wady chromatyczne
utrzymują się w staruszku ciut dłużej, tj. do wyższych przesłon.
Różnice obrazu zacierają się przy f/8.
Na 130/ 135mm
Niewielka różnica w ostrości
widoczna na pełnym otworze przesłony. Na wyższych- zupełny brak
różnic. Spowodowane jest to lekkim spadkiem formy nowszego
obiektywu przy tej przesłonie- w nim także ujawniają się lekkie
wady chromatyczne- na tyle wyraźne, że przy f/11 stary obiektyw
wydaje się minimalnie lepszy.
Na 200/ 210 mm
Największe różnice w całym
zestawieniu. Na pełnym otworze stary 70-210 jest ewidentnie miękki.
A 70-200 odzyskuje wigor i jest świetny już od pełnego otworu.
Zatem bije staruszka na głowę, brutal jeden. Wyrównanie jakości
obrazów z obydwu teleobiektywów następuje dopiero przy f/11.
Najdłuższa ogniskowa to pięta
achillesowa staruszka. Wydawałoby się, że będzie to silnia
dyskwalifikacja dla 70-210, ale obejrzyjcie sobie sample, z których
większość jest zrobiona właśnie na tych „najgorszych”
ustawieniach, tj. pełnym otworze i najdłuższej ogniskowej. Jakoś
dziwnym trafem zdjęcia w całości robią całkiem dobre wrażenie,
w przeciwieństwie do oglądania pod lupą testowych wycinków.
Ocena testu:
Trzydziestoletni, tani jak barszcz
70-210/4 daje radę w centrum obrazu.
Róg
obrazu.
Jako że strasznie zmęczyłem się tym
profesjonalnym testowaniem- test brzegów potraktowałem trochę po
macoszemu i na ostatku. Może też dlatego że czułem iż zburzy on
mit o porównywalności obiektywu za 300 i za 4500 złotych.
Proszę bardzo, burzymy mity. Ale tak
naprawdę to je potwierdzamy.
Aparat Canon 5D, strzelane z ręki
(handhold), wyostrzanie bocznym/ dolnym punktem autofokusa, wycinki 15% kadru
z prawego dolnego rogu (powiększają się po kliknięciu):
70mm
135mm
200mm
No cóż, tutaj już tak słodko nie
jest. Obydwa obiektywy winietują na pełnym otwarciu, z tym że po
przymknięciu o działkę biała L-ka kasuje zupełnie swoje
winietowanie, a w 70-210 jest ono nadal lekko widoczne. Na dłuższych
ogniskowych trzeba go przymknąć do f/8 żeby zniknęło.
Na 70 mm:
Staruszek 70-210 uzyskuje przyzwoitą
jakość dopiero od f/8. Na pełnym otworze jest miękki.
70-200 L już od 2,8 jest dobry, a od
f/4 bardzo dobry i tak trzyma do końca.
Na 135mm:
70-210 niestety nigdy nie dogania
swojego młodszego konkurenta. Nawet po przymknięciu brzeg jest co
najwyżej średni. Winieta widoczna przy wszystkich przesłonach.
70-200 L jest bardzo dobry od pełnego
otworu. Właściwie nie widać różnic ostrości pomiędzy przesłoną
f/2,8 a f/8. Tylko winietowanie widać przy otwartej przesłonie, a
potem już nie. Rewelacja. Klękajcie narody!
Na 200 mm:
W 70-210 przynajmniej trochę poprawia
się winietowanie. Dość niewielkie nawet na pełnym otwarciu.
Ostrość niestety nie dogania nowszego obiektywu nawet na f/8. Na
każdej przesłonie raczej miękki.
70-200 bardzo dobry od pełnego
otwarcia i tak trzyma. Mało co winietuje. Narody! Znowu klękajcie!
Ocena testu:
Bardzo duże różnice pomiędzy obydwoma obiektywami. W rogu obrazu 70-210 radzi sobie słabo, a 70-200 L – świetnie.
Bardzo duże różnice pomiędzy obydwoma obiektywami. W rogu obrazu 70-210 radzi sobie słabo, a 70-200 L – świetnie.
Test
przymknięcia o 1/3 działki.
Zwykle każdy obiektyw polepsza swoją
ostrość przy przymknięciu przesłony. Dość często zauważalne
różnice daje nawet minimalne przymknięcie, które wyostrza obraz,
a niewiele jeszcze zmienia głębię ostrości. Ciekawe czy w 70-210
jest to metoda na uzyskanie dobrych rezultatów? Bo w 70-200/2,8-
jest. Znam go od lat i minimalnie przymykam. Ostrość oceniana w
centrum kadru:
Z lewej 70-210 f/4, z prawej 70-200/2,8 L |
Z lewej 70-210 f/4, z prawej 70-200/2,8 L |
Tutaj doznaję lekkiego zawodu.
O ile w 70-200/2,8 lekkie szturchnięcie
ostrogą przesłony o 1/3 EV wpływa zauważalnie na jakość (z
bardzo dobrej na super), o tyle w starym 70-210/4 takie głaskanie
nie daje specjalnych efektów. Trzeba mu huknąć: DO NOGI!!!
SIAD! APORT! I przywalić co najmniej jedną działkę przesłony,
żeby zauważyć lekkie zmiany.
Autofokus
W 70-210/4, staruszku wiekowym,
autofokus jest bardzo dokładny, ale wolny. Jest to taki staruszek
perfekcjonista, ale flegmatyk.
To, że będzie się
dotkniętym
przez dla płci indyferentyzm
To nie znaczy jeszcze, żeć
Miłych wrażeń nie da płeć
Wesołe jest życie staruszka
Gdzie spojrzy, tam bóstwo co krok
Tu biuścik zachwyci, tam nóżka
bo nie ten, bo nie ten już wzrok
przez dla płci indyferentyzm
To nie znaczy jeszcze, żeć
Miłych wrażeń nie da płeć
Wesołe jest życie staruszka
Gdzie spojrzy, tam bóstwo co krok
Tu biuścik zachwyci, tam nóżka
bo nie ten, bo nie ten już wzrok
Jeszcze tylko parę wiosen
Jeszcze parę przygód z losem
i kłopotów będzie mniej
Ach, cierpliwość tylko miej
Wesołe jest życie staruszka
Choć wczoraj zmoczyła go łza
Suchutki już dzisiaj wstał z łóżka
bo pamięć, bo pamięć nie ta
Suchutki już dzisiaj wstał z łóżka
bo pamięć, bo pamięć nie ta
Trzęsiesz się z niecierpliwości
żeby dożyć tych radości
Guzik rwiesz i wdzianko mniesz
tak już być staruszkiem chcesz
Jeszcze parę przygód z losem
i kłopotów będzie mniej
Ach, cierpliwość tylko miej
Wesołe jest życie staruszka
Choć wczoraj zmoczyła go łza
Suchutki już dzisiaj wstał z łóżka
bo pamięć, bo pamięć nie ta
Suchutki już dzisiaj wstał z łóżka
bo pamięć, bo pamięć nie ta
Trzęsiesz się z niecierpliwości
żeby dożyć tych radości
Guzik rwiesz i wdzianko mniesz
tak już być staruszkiem chcesz
Jeremi Przybora, Jerzy
Wasowski
Autofokus w 70-210 f/4 nadaje się do
śledzenia wolno poruszających się obiektów. Jak już coś w
kadrze pędzi, to mało zdjęć będzie trafionych. Ale kilka będzie,
więc nie jest tragicznie. Tutaj niestety występuje znaczna różnica
pomiędzy staruszkiem, a 70-200/2,8 L, który ma świetny autofokus
ultradźwiękowy.
Canon EF 70-210 f/4 |
Zbliżenie
na panią Henię.
Na obudowie naszego zabytkowego
obiektywu napisali „Macro”. Jest to takie trochę udawane macro.
Maksymalne powiększenie wynosi 1: 4,16, a maksymalne zbliżenie do
obiektu- 1,2m. Nie najgorzej, ale też do obiektywów przeznaczonych
typowo do powiększeń nie za bardzo podskoczy. Jest to dość dobre
narzędzie do ładnych, przyjemnych dla oka zbliżeń, ale nie
takich, które zapierają dech w piersiach. Niemniej lepiej niż
70-200 L, które ostrzy od 1,5 metra. Zatem starszy i tańszy
obiektyw daje w tej dziedzinie więcej swobody i wszechstronności.
Wspiera to jeszcze wspomnianym bardzo ładnym rozmyciem tła.
Wnioski
z testów. Praktyczne.
Generalnie pomiędzy 70 a 135mm o ile
nie potrzebujemy jasnej przesłony to damy radę uzyskać całkiem
podobne zdjęcia, jak z dziesięć razy droższego Canona 70-200/2,8,
O ILE TYLKO nasz cel znajduje się blisko centrum kadru i nie porusza
się zbyt szybko.
Na 200 mm dostajemy zdjęcia trochę
tylko gorsze niż z białego „Luxury”, nadal z zastrzeżeniami
jak powyżej.
Canon EF 70-210 f/4 |
Canon EF 70-210 f/4 |
Canon EF 70-210 f/4 |
Spore winietowanie jakie widać na
obrazku, wraz z ładnym rozmyciem tła daje miły klimat. EF 70-210
f/4 pomimo swoich wad, a może raczej wykorzystując jego wady jako
zalety nadaje się bardzo przyjemnie do portretów, detali,
nastrojowych kompresji krajobrazowych. Miękkie brzegi dodają
klimatu, ale trzeba o nich wiedzieć żeby nie sytuować w rogu
najistotniejszych elementów kompozycji.
Drastyczną różnicą jaka dzieli te
obiektywy jest oczywiście jasność. Przy f/2,8 zgodnie z prawami
optyki przelatuje przez profesjonalne szkło dwukrotnie więcej
światła niż przez obiektyw f/4. To oznacza możliwość
zastosowania dwukrotnie krótszego czasu naświetlania (np. 1/100
sekundy zamiast 1/50) lub dwukrotnie niższej czułości (np. 800
zamiast 1600 ISO). I kto potrzebuje jasnego obiektywu- nawet na
70-210 f/4 nie spojrzy.
Canon EF 70-210 f/4 |
Canon EF 70-210 f/4 |
Canon EF 70-210 f/4 |
Canon EF 70-210 f/4 |
Do tego 70-210 f//4 jest obiektywem
jedynie dobrym- ładnie ostrym dopiero po przymknięciu, z wiecznie
słabszymi brzegami , a 70-200/2,8 L wręcz świetnym, ostrym od
pełnej przesłony i to w całym kadrze.
Niestety takie coś musi kosztować
dość słono i to nie tylko w pieniądzach, ale i w wadze oraz
rozmiarach.
Tymczasem coś, co nie kosztuje, ani
nie waży także daje radę robić dobrą robotę- choć z pewnymi
ograniczeniami.
Dostało się zatem to co się chciało.
Zatem sukces, panie mecenasie.
Fabrykant
dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty.
Wydaję właśnie debiutancką książkę.
To klasyczny kryminał, dziejący się - co dało się łatwo przewidzieć - w moim rodzinnym mieście Łodzi. Rzecz inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, kiedy to po rewolucji robotniczej zastrzelono w tramwaju łódzkiego milionera - Juliusza Kunitzera. Od tego się zaczyna, a potem trzeba to wszystko rozwikłać...
Książka o mieście próbującym zagoić rany i zbrodni, która może otworzyć je na nowo.
"Tramwaj Tanfaniego" jest do kupienia w dobrych łódzkich księgarniach, oraz wysyłkowo tutaj: LINK
Fajny teścik i obiektyw też bardzo przyzwoity. To chyba tylko dostosowana do bagnetu EF wersja szkła zaprojektowanego do FD. Zresztą i jako manual uchodził za porządny sprzęt.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście. Wygląda na to że szkła z manuala wstawiono do obiektywu autofokus. Ino te canony FD to były metalowe od a do zet, a za autofokusa to już połowa z plastiku. Chociaż może to i dobrze, bo jest przynajmniej lekki.
UsuńA mówiłem Ci siostrzeńcu abyś w końcu naprawił tę balustradę na balkonie zanim się coś stanie! (to a propos : "słynnej osi testowej Fotodinozy"
OdpowiedzUsuńa coś się zdążyło wydarzyć? czyżby słynna oś była już ex-słynną osią?
UsuńTo tylko strachy na Lechy... tfu na Lachy. Wój straszy, a balustrada na szczęście stoi.
Usuńa propos: "Zatem sukces, panie mecenasie." Replika adwokata: "No, drogi kliencie, zawsze możemy się odwołać do wyższej instancji"(i zamienić sukces pierwszej instancji na porażkę w następnej , z następującymi konsekwencjami - czas i pieniądz)
OdpowiedzUsuńJak wiadomo: ciasto- pieniądz.
UsuńZawsze można prawniczo odwrócić kota ogonem na lewą stronę.
A ja pod wpływem różnych blogowych wpisów kupiłem sobie taką "starą", ale dobrze trzymającą się Sigm. Sigmę APO Macro Zoom 3,5-4,5/70-210mm z lat 1995-1997 http://www.sigma-imaging-uk.com/sigmalounge/images/stories/museum/199470210APOMacro.htm, która hula bez zająknięcia z 1Ds mk1. Jeśli autor będzie chciał i bywa w stolicy, mogę chętnie wypożyczyć do testów. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO fajnie! Sigmy APO były ogólnie uznawane za dobre. Dzięki za propozycję!
UsuńJa z podobnych powodów kupiłem kiedyś 70-210 ale ze światłem 3,5-4,5 - tego z silnikiem USM. Choć 70-200/4 ustępował ostrością i szybkością AF, byłem z niego bardzo zadowolony. Za około 1/3 wartości Elki był więcej niż wystarczająco dobry... do momentu aż nie uszkodziła się wewnątrz taśma flex. Oddałem kumplowi, który miał go zreperować, ale póki co od sześciu lat ciągle twierdzi to samo: "nie sprzeda, będzie go robił" :)
OdpowiedzUsuń:) . Nie on jeden, jak wiadomo. Ja też mam pełną szopę różnych złomów, których nie sprzedam i będę robił.
UsuńBardzo nieźle wypadł! Pal sześć brzegi, tam na zdjęciach tele rzadko jest coś ciekawego :-) Ciekaw tylko jestem, w którym miejscu przed 200 mm pojawia się wyraźna przewaga L-ki w centrum. Czy to 150 mm, czy może dopiero 190 mm?
OdpowiedzUsuńDwa sprostowania do wstępu:
17-55 ma stałe światło, a nie ma paska (wiem, wiem, APSowe szkła z zasady nie mają do niego prawa, nawet jeśli pracują tak wspaniale jak to)
28-300/5.6 jest pompką - premiera chyba 2004.
Bardzo dziękuję za te cenne sprostowania. W miarę posiadania chwili wolnej spróbuję zobaczyć gdzież następuje wyprzedzenie małego przez dużego.
UsuńU Pana Szanownego na blogasku dużo się bardzo ostatnio działo, próbowałem skomentować na wakacjach będąc, ale albo mój telefonowy eksplorer się żarł z komentarzami na Foto-nieobiektywny'm, albo też internet nie dawał rady. Obiecuję nadrobić.
Rzeczywiście- mea culpa, zapomniałem o 17-55, bądź co bądź dość popularnym.
UsuńPompy push-pull są też na wymarciu, ale wiedziałem że jeszcze je robią. Starszy 100-400 L używany masowo przez spotterów samolotowych też jest, o dziwo, pompką.
Pompki fajne są. Zwłaszcza w manualu, bo zooma i ostrzenie mamy cały czas pod palcami. Nazwa "one-touch zoom lens" wszystko tłumaczy.
UsuńI ja skoryguję co napisałem: wspomniany 28-300 ma oczywiście światło 3.5-5.6, a nie stałe 5.6.
Te długie, zwłaszcza jasne, zoomy warto sprawdzać "gęściej" przy dłuższym krańcu. Taki na przykład Nikkor 70-200/2.8 VR jeszcze przy 180 mm pracował świetnie przy 2.8, ale dalej "nie istniał" bez 3.5. Można więc było swobodnie go używać na pełnej dziurze, byle nie sięgać do samego krańca.
Dzięki za cenną podpowiedź. W przeciwieństwie do Szanownego Pana ja jestem niestety pełnym półprofesjonalistą i sobie bardzo po amatorsku testuję. Może uda mi się jeszcze dorobić testowo ten zakres pomiędzy 135 a 210 przy chwili wolnej.
UsuńKiedy test 70-210 3,4-4,5 USM. To podobno fajne szkiełko za niewielką kasę.
OdpowiedzUsuńNiestety najprawdopodobniej nigdy. Jestem amatorem, który wszystkie szkła do testów kupuje za własną kasę, lub ewentualnie pożycza. Raczej się nie zanosi na ten obiektyw. Trzeba szukać w innych internetach. Sorry
Usuń