Fot. Andrea & Magda, Sinai Park. http://andrea-magda.photoshelter.com/gallery-list |
A skoro moja Łódź wpłynęła na
fotograficzne morze, to w nim zanurkowałem.
Co prawda na krótko.
Zaraz trzeba było wyleźć i wytrzeć
się szarym ręczniczkiem rzeczywistości.
Bo do roboty trzeba lecieć, obiad
gotować, psy wyprowadzić.
Niemniej- co za cholerna przyjemność
takie zanurzenie!
Fotofestiwal 2017.
Szczerze mówiąc- prawie tam utonąłem.
Bo tam można utonąć z przyjemności w tym morzu zdjęć. I zaraz
wam tu zrelacjonuję wrażenia z tego tonięcia.
Jeżeli jednak myślicie, że w
fotografii jesteście na bieżąco, bo czytacie Fotodinozę, to nic
bardziej mylnego! Fotodinoza to konserwa wychowana na klasyce,
reporterach, agencjach Magnum i Cartier Bressonach, czerni- bieli,
zapatrzona w przeszłość i nie trzymająca żadnej ręki na żadnym
pulsie żadnej fotografii. Do tego aspołeczna, niesocjalizująca
się, nie uczestnicząca. Nie bywająca. Konserwa w sosie własnym.
(Niemniej konserwa otwarta).
Na tyle nie uczestnicząca, że to
pierwszy Fotofestival na jaki się wybrałem. Już po szesnastu
latach jego istnienia.
Wstyd?
Wstyd to kraść. (cytat)
Poprzednie Fotofestiwale śledziło się
jednak od samego początku w różnych publikacjach i w prasie, na
początku w świętej pamięci „Pozytywie”.
Tak naprawdę to „Pozytyw” jest
źródłem, praprzyczyną i sprawcą tego, że w ogóle wybrałem się
na Fotofestival 2017. Nawet mogę Wam powiedzieć który numer-
1/2005, ten:
W tym numerze po raz pierwszy
zobaczyłem zdjęcia pana Martina Kollara. To była miłość od
pierwszego wejrzenia. O tych zdjęciach napisało się TUTAJ.
A tu na Fotofestiwalu wielka wystawa
zdjęć szanownego pana Kollara! Zadzieram kiecę i lecę! Nie mogę
przeoczyć tego, że zdjęcia jednego z ulubionych fotografów same
przyjeżdżają pod mój dom. Lecimy. Kocham Pana, Panie Kollar!
(cytat strawestowany).
Fot. Martin Kollar, http://www.martinkollar.com |
Fotofestival to naprawdę poważna
impreza. Wystawy rozsiane po całym mieście, międzynarodowi goście,
wykłady, pokazy i przeglądy portfolio dokonywane przez prawdziwe
sławy- laureatów World Press Photo, fotografów, kuratorów,
krytyków fotografii. Każdy chętny może podsunąć im swoje
zdjęcia do oceny, choć łydki drżą.
Skupiłem się jednak na
najważniejszych wystawach w Art Inkubatorze na Tymienieckiego i w
Off-Piotrkowska. Do Art Inkubatora wstąpiłem jak zwykle z najwyższą
przyjemnością, bo to jest jedna z najfajniejszych rewitalizacji w
Łodzi- efektowna ale nieprzegadana i generalnie bardzo przyjemnie
pozostawiająca trochę stanu zastanego (architekci: Joanna
Kucharska- Kosatka, Wojciech Wycichowski).
Łódź w ogóle doskonale nadaje się
na wystawy. Mamy tu trochę pustych przestrzeni w nadmiarze. Gdzie
nie spojrzeć- pusta przestrzeń.
Fotofestiwal 2017 |
Fotografie z Fotofestiwalu 2017 są
przede wszystkim fantastycznie różnorodne. Każdy znajdzie tu coś
dla siebie. I miłośnicy fotografii konceptualnej i miłośnicy
fuzji fotografii ze sztukami graficznymi czy wideo i taka konserwa
jak Fotodinoza (no dobra, to kokieteria). Przyjemna fala zdjęć
ogarnia nas już od pierwszej wystawy i z początku surfując po tej
fali powoli zanurzamy się coraz głębiej, potem przystajemy i
zastanawiamy się nad tym co widzimy. Bo też hasłem tegorocznego
festiwalu jest „Dasz wiarę?”.
Wystawa Joana Foncouberty, Fotofestival 2017 |
Jest blisko do tego żeby uwierzyć. Na
przykład w zdjęcia zwierząt i roślin nieistniejących
zaaranżowane przez Joana Fontcuberty i to zaaranżowane z takim
wyrachowaniem, że wraz z fotografiami otacza nas zespół artefaktów
i spisanych historii które namawiają nas naocznie, żeby uwierzyć.
Absurd uwiarygodniony. Niesamowite. Fajnie tak uwierzyć w coś w
stylu Jary Cimrmana, największego czeskiego geniusza- był
wynalazcą, dramatopisarzem, kompozytorem, dentystą, filozofem,
globtroterem, architektem, ginekologiem-samoukiem, kryminologiem,
kryminalistą, kompozytorem, sportowcem, pedagogiem. Nie znacie?
Wyguglajcie.
Człowiek jednak lubi być leciutko
oszukiwany.
Wystawa Joana Foncouberty, Fotofestival 2017 |
Fot. Joan Fontcuberta, http://www.fontcuberta.com |
Martin Kollar, choć nie manipuluje ani
trochę, tylko spaceruje po świecie i fotografuje to co zobaczył,
daje obrazy niemal tak samo niewiarygodne. Czujemy tylko, że są z
życia wzięte, niektóre wręcz z naszego życia, choć układają
się w przedziwne układy i walą po głowie młotem kuriozalności.
Fot. Martin Kollar,z serii "Układ prowizoryczny". http://www.martinkollar.com |
Fot. Martin Kollar, http://www.martinkollar.com |
Wystawa Martina Kollara, Fotofestiwal 2017 |
Wystawa Martina Kollara, Fotofestiwal 2017 |
Te obserwacje są po prostu najwyższej klasy. Z jednej strony
dzikie, ale spokojna kompozycja nadaje im jakiejś podskórnej
łagodności. Martin Kollar patrzy z łagodną wyrozumiałością na
świat, który w niektórych miejscach zwariował. Na tej wystawie
nieomal dostawałem ataku śmiechu, ale powstrzymywałem się z
lekiego skrępowania, bo w rogu sali siedziała pani pilnująca
ekspozycji. Przecież nie wolno śmiać się w muzeum- wpoili mi to
od dziecka.
Wystawę zespołową „Śmietniki
zamiast serc” pod kuratelą Augustina Reberteza obejrzałem z
ciekawością, ale z niewielkimi tylko doznaniami estetyczno-
satysfakcjonującymi.
Najbardziej oczywiście podobały mi
się gołe baby.
Zdjęcia konceptualne nie są moją
domeną. Zwłaszcza nieco drażniące zdjęcia konceptualne. Nie jest
to moja bajka, choć doceniam ich jakość, oraz to jakie emocje
wywołują u widza. Czyli u mnie. Ale poszukuję na ogół zupełnie
innych emocji w fotografii i ciągnie mnie tam gdzie odrobina absurdu
i ironii rozjaśnia mroki.
Wystawa duetu Andrea & Magda, Fotofestiwal 2017 |
Fot. Andrea & Magda, Sinai Park, http://andrea-magda.photoshelter.com/gallery-list |
Wystawa duetu Andrea & Magda, Fotofestiwal 2017 |
I znalazłem na Fotofestiwalu
fantastyczne zdjęcia ironiczno- absurdalne które oglądałem chyba
z pół godziny kręcąc głową i uśmiechając się w zadziwieniu
(tym razem nie było pilnującej pani). To były zdjęcia „Sinai
Park” duetu włosko francuskiego Andrea & Magda.
(http://andrea-magda.photoshelter.com/gallery-list)
. Przedstawiają one to co się stało na półwyspie Synaj (Egipt).
Jeśli nie wiecie jak on wygląda, to powiem wam co tam jest. Tam nic
nie ma (cytat). To jest żółtopomarańczowa górzysta pustynia bez
skrawka niczego, znana z licznych wojen i konfliktów. Otóż
półwysep Synaj postawił na turystykę. Efekt tej decyzji przerasta
wszystko. Fotoreportaż Andrei i Magdy jest celny, w niektórych
miejscach wręcz zjadliwy, a do tego ma fantastyczne monolityczne
kolory z przewagą zółtopomarańczowego. Świetne!
Z wystawy konkursowej, czyli Grand
Prixowej najbardziej podobały mi się zdjęcia Jerome Ming'a
„Oobanken” (http://www.jeromeming.com/index.php/oobanken/)
. Znów być może dał się we znaki mój sentyment do
monolitycznego koloru, w tym wypadku do czerni i bieli. Bardzo
estetycznie zaaranżowana wystawa. Zdjęcia zupełnie
minimalistyczne, często studia jakichś pojedynczych przedmiotów,
dające impresję pewnej dziwności, poprzez zestawienia czy formy.
Zrobiło to na mnie wrażenie. Ten ład, spokój i statyka, a przy
tym nieokreślona zagadkowość.
Fot: Jerome Ming "Oobanken",http://www.jeromeming.com |
Wystawa Jerome Ming'a, Fotofestiwal 2017 |
Wystawa Jerome Ming'a, Fotofestiwal 2017 |
Zdjęcia pana Zenga Ge mają także coś
w sobie. Mroczność i tajemnicę, spojrzenie na świat za pomocą
krótkich błysków, odszukiwanie znaków w codzienności.
Fot. Zeng Ge, Hallucination |
Fajne były też fotografie Viatche...,
tfu , przecz z anglicyzmami, wróćmy do słowiańskich korzeni-
Wiaczesława Poliakowa „Lwów- Wola Boża”. Choć odrealnione,
poprzez dodanie kolorowego tła, jednak zobaczyłem w nich
najprawdziwszą Ukrainę, tę którą znałem z dawnych czasów. To
był żywy kraj na zdjęciach, pomimo tego że mocno przetworzonych.
Wydaje się że to paradoks, ale to była prawda. Nawet pomnik
Konarmii Budionnego spod Oleska tam był, choć trochę się chyba
posunął od czasów kiedy go ostatnio oglądałem.
Wystawa Viatcheslava Poliakowa, http://www.via-poliakov.com |
Jest też blisko do tego, żeby chcieć
nie wierzyć że takie rzeczy istnieją.
Wojny, dramaty i bieda na zdjęciach
kolektywu Noor, zasłużonego w dokumentach wojennych i projektach
społecznych- wystawa w Off-Piotrkowska zajmuje wielką pofabryczną
halę, dając melanż najróżniejszych emocji przy oglądaniu tego
obcego, a jednak naszego świata. http://noorimages.com
Wystawa kolektywu NOOR, Off Piotrkowska, Fotofestiwal 2017 |
Fot Yuri Kozyryev, NOOR, http://noorimages.com |
Fot. Francesco Zizola, NOOR, http://noorimages.com |
Wystawa kolektywu NOOR, Off Piotrkowska, Fotofestiwal 2017 |
Trzeba tu orzec, że nie mamy szansy
(ja i Fotodinoza w pluralis majestatis) opisać całego morza zdjęć
z Fotofestiwalu 2017. Zwłaszcza że na końcu zwiedzania- jest
księgarnia. A wejście do księgarni to jak wyjście z Morza
Bałtyckiego przez Skagerrak i Kattegat na szeroki przestwór oceanu.
To wręcz przytłacza. Nie byłem w
stanie przeczytać nawet wszystkich tytułów. Ale za to wytypowałem
książkę jaką sobie kupię na Fotofestiwalu, a raczej jury
Fotofestiwalu wytypowało ją za mnie-to fotopublikacja roku 2017:
„Zofia Chomętowska. Albumy fotografki”. Samo gęste. Mlask!
(O czarownej Zofii Chomętowskiej już
był wpis na Fotodinozie- LINK)
Wystawa książek wybranych do nagrody Fotopublikacja Roku, Fotofestival 2017 |
Wśród wystawionych na ekspozycji
nagrodzonych i wyróżnionych książek, które żeby obejrzeć
należałoby poświęcić dzień cały (kto ma czas- naprawdę
polecam) znalazłem jeszcze jedną rzecz, która na Fotofestiwalu
poprawiła mi humor- albumik „Louvre- Art Guide for Cyborgs”, na
której wszystkie najważniejsze eksponaty tego muzeum przedstawiono
jako miniaturki na ekranach telefonów komórkowych fotografujących
je turystów.
"Louvre, Art Guide for Cyborgs" Antonio Perez Rio. https://www.lensculture.com/projects/370033-art-for-cyborgs |
Fotofestiwal 2017 |
Chciałoby się mieć te wszystkie
książki.
No ale ich się nie będzie miało,
niestety.
Dlatego chociaż warto je przejrzeć na
wystawie.
Fotofestiwal będzie działał jeszcze
do końca weekendu (do niedzieli 11.06).
Zatem- Rodacy, lećcie oglądać morze
zdjęć, zanim zniknie, zanim będzie odpływ!
Przy okazji festiwalu, przeglądając
internety uświadomiłem sobie na szczęście, że życie
fotograficzno- wystawowe w Łodzi toczy się całkiem prężnie i kto
chętny- może sobie i na co dzień znaleźć jakieś ładne zdjęcia-
polecam na przykład ładną i ciekawie zaaranżowaną wystawę
zdjęć teatralnych, łódzkiego duetu HaWa, która to wystawa
wystawia się w Teatrze Szwalnia na Struga. Ich też się zapewne
niedługo zrecenzuje ostrym piórem Fotodinozy. Niech no tylko jakąś
osełkę znajdziemy.
Fabrykant
zanurzony i wynurzony.
O fotografowaniu, dalibóg, mniej wiem niż o Chinach (cytat strawestowany). Dlatego też odniosę się tutaj tylko do jednego fragmentu, a nawet pozwolę go sobie zacytować przy pomocy metody copy-paste:
OdpowiedzUsuń"Fotodinoza to konserwa wychowana na klasyce, reporterach, agencjach Magnum i Cartier Bressonach, czerni- bieli, zapatrzona w przeszłość i nie trzymająca żadnej ręki na żadnym pulsie żadnej fotografii. Do tego aspołeczna, niesocjalizująca się, nie uczestnicząca. Nie bywająca. Konserwa w sosie własnym. (Niemniej konserwa otwarta)."
To jest coś, co sam mógłbym umieścić w nagłówku lub stopce Automobilowni (oczywiście podmieniwszy nazwiska i kilka innych słów). "Konserwa w sosie własnym, niemniej konserwa otwarta" - to idealna charakterystyka mnie samego. Pozdrawiam bratnią duszę, jeśli mogę tak powiedzieć!!
Vice versa!
UsuńMuszę obejrzeć. Choć w internecie...
OdpowiedzUsuń