wyświetlenia:

czwartek, 14 maja 2015

Wiesiek idzie. Rady na to nie ma.

No coś mi się wydaje, że świat opisywany się powoli kończy. Nie jest to, wbrew pozorom jęczenie jakiegoś fotodinozowego starucha, tylko proste stwierdzenie faktu. Można powiedzieć nawet, że jest to coś w rodzaju profetyzmu. Wieszczenia. Fotodinoza wieszczem. Lustrzanki znikną z rynku. Zostaną niszą.
Znikną, otóż, i choć dziś niewiele na to wskazuje- co chwila wychodzi jakiś nowy model aparatu, albo obiektywu, Chińczycy wchodzą dziś do gry, zalewają go tanim sprzętem, Canon strzela w plecy Nikonowi, a Sony chciałoby utopić ich w łyżce wody. Premiery się ukazują, targi fotograficzne się targują. Dzieje się. Niby.

Niemniej lustrzanki straciły wyraźną przewagę w kwestii jakości obrazu, wobec innych typów aparatów fotograficznych.
Niemniej coraz mniej tematów fotograficznych wymaga użycia lustrzanki.
Niemniej ludzie mają tendencję do sybarytyzmu w każdej dziedzinie- chcą maksymalnej wygody, kosztem wszystkiego innego.

Jeszcze tego nie widać, jeszcze miliony osób włóczą się po świecie z lustrzanką na szyi i plecakiem obiektywów, ale słoneczko zdąża już ku zachodowi. Tak to wygląda. I choć nie znikną zupełnie, tak samo jak nie znikła zupełnie fotografia analogowa- to jednak Wiesiek idzie. Rady na to nie ma.
Podobno największa na świecie prywatna kolekcja aparatów analogowych.
Oferta
Tak mnie tknęło, podczas pisania literackiej opowieści o Tokio, podczas czego przegryzłem się przez ofertę Sony- i to mnie jakoś zastanowiło.

Otóż jak wczytać się w te katalogi, to zaawansowanemu entuzjaście fotografii dużo bardziej opłaca się dziś kupić bezlusterkowiec, niż lustrzankę firmy Sony. Z prostych przyczyn- więcej "obiektywów środka" jest dla niech oferowanych, oraz Sony sprzedaje przejściówkę do bezlusterkowców, pozwalającą na używanie na nich wszystkich obiektywów do lustrzanek. Podobnej przejściówki o działaniu odwrotnym (obiektywy od bezlusterkowców do zamontowania na lustrzance) nie przewidziano.

Jest to wszystko, oczywiście bardzo opłacalne dla Sony- bezlusterkowce są równie drogie jak lustrzanki, pomimo, że pozbawiono je jakichś 30% mechanicznych komponentów- czysty zysk. Wycofano się też z najtańszych modeli lustrzanych.
Lustrzanki Sony zostały zatem zepchnięte do roli sprzętu dla pełnych profi, do tego z obiektywami cenowo rozstrzelonymi pomiędzy tanie amatorskie, a bardzo drogie profesjonalne. To sytuacja pewnego dyskomfortu dla użytkownika.

Sony jest w pewnym sensie producentem osobnym- nie zdobyła nigdy takiego zaufania profesjonalistów jak Canon czy Nikon i dzisiaj jakby się z tym pogodziła- skręt w stronę bezlusterkowców dla bardziej amatorskiego gremium jest wyraźny. Ale pozostałe- Nikon i Canon także zmieniły strukturę swojej oferty w stosunku do produkcji sprzed 10-ciu czy 15-tu lat.
Każda z tych firm ma swoją politykę, a może i kilka polityk. Najbardziej tradycyjną i pełną prowadzi dzisiaj chyba Nikon, który dba aby wilki były syte, a owce całe. U niego powstaje ostatnio sporo "obiektywów środka", wyraźnie przeznaczonych nie dla full profesjonalistów, tylko dla entuzjastów, spektrum ma szerokie i dla każdego. W Canonie ścierają się dwie opcje- część dobrych i dostępnych szkieł jest zastępowana dwukrotnie droższymi następcami, a do tego przez długie lata Canon zaniedbał obiektywy przeznaczone pod lustrzanki z małą matrycą APS-C, oddając całkowicie pola "niemarkowej" konkurencji z Sigmy, Tamrona etc. Teraz nieco się to zaczęło zmieniać. Niemniej Canon nadal dba o zaawansowanych entuzjastów z pełnoklatkowym aparatem i ma dla nich dużą ofertę.
Zdjęcie rocznicowe z okazji 5 milionowego wyprodukowanego obiektywu Canon EF

Znów wojna na górze. Będą zmiany w strukturze.
Lustrzanki nadal mają spore przewagi dla profesjonalnego użytkowania- większe baterie, lepsze możliwości rozbudowy, znacznie lepsze uchwyty i optyczne wizjery. Ale w oczach entuzjasty fotografii te atuty nie muszą być znaczące. Coraz więcej klientów kupuje aparaty bezlusterkowe, a coraz mniej- lustrzanki.
To zrozumiałe- coraz mniej ludzi ma ochotę i możliwość zarabiać na fotografii, a do tego właśnie najlepiej przydaje się lustrzanka. Dlaczego coraz mniej?
Różne tendencje się na to składają- powszechność fotografii wpływa na jej strukturę- każdy może robić dziś zdjęcia, ilość robionych zdjęć się zwiększa, pole do działań zawodowych się kurczy. Tam gdzie niegdyś był tylko fotoreporter ze swoją lustrzanką- dzisiaj trafiają setki osób z aparatem w smartfonie zastępując jego działanie. Gazety papierowe przeżywają także pewien schyłek, co odbija się na rynku fotoreporterskim.

Co do branży ślubnej, to spadek ilości małżeństw na świecie jest wyraźny, a w Europie jest bardzo zauważalny.

No chyba że ślubni przekwalifikują się na rozwody i pogrzeby. Zwłaszcza w tych ostatnich koniunktura jest w miarę stała.

Lustrzanki jak na razie rządzą w dziedzinie fotografii przyrodniczej czy też lotniczej, gdzie potrzebne są długie obiektywy i bardzo dobra ergonomia, ale już w fotografii reklamowej widać ustępstwa na rzecz bezlusterkowców, no i w modzie oraz reklamie, zwłaszcza studyjnej od zawsze rządził średni format, a nie lustrzanki.

Kompakty tymczasem wymierają niemal całkowicie, zastępowane przez równie dobre, lub lepsze aparaty w telefonach. Sprzedaż kompaktów spadła w 2014 roku o, uwaga uwaga- 40%, ciągnąc za sobą w dół zyski całej branży fotograficznej. 2014-ty był najgorszym rokiem od lat. Kompakty najprawdopodobniej znikną w ogóle, bo telefony są równie małe i równie dobre.

Wygoda über alles
Następną rzeczą jest sybarytyzm dostatniego świata. To co się liczy naprawdę- to wygoda. Ludzie są gotowi poświęcić dla niej wiele- na pewno cenę, niemal na pewno- trwałość, a jak podrążyć głębiej, to może nawet wolność, w różny sposób rozumianą- od zbierania danych o sobie przez wielkie korporacje internetowe, poprzez nadzór policyjnych kamer i kartotek, aż po bezczynność w razie poważnego zagrożenia czy inwazji.
Wygoda owa kasuje rzeczy dotychczas popularne, choćby miały one jakieś drobne przewagi nad tymi wygodniejszymi. Na przykład trzydrzwiowe samochody, na przykład telefony nie będące smartfonami.
To nastawienie powoduje też schyłek lustrzanek, których nikomu nie chce się nosić, jeśli tylko większość zdjęć da radę zrobić smartfonem. Ponieważ większość osób nie jest specjalnie wyczulona na estetykę fotografii (a sądząc po wyglądzie części naszego kraju- na estetykę w ogóle)- większość osób zadowoli większość zdjęć ze smartfona. Mniejszość nie ma głosu.
Nie mówię tu wcale, że smartfony robią złe zdjęcia- broń boże. Nie wszędzie dadzą radę, ale do dużej ilości zastosowań nadają się znakomicie.
Od czasu jak piszę Fotodinozę i moje słuszne poglądy na wszystko (cytat) stały się szerzej znane wśród znajomych, co jakiś czas słyszę z ich ust następujący komentarz: "te twoje sprzęty, może i fajne, ale kto by to wszystko nosił..." Prawda znajomi? Jacyś tak wszyscy leniwi się zrobili i niechętni do wysiłku. Może się starzeją? He he he.

Konsekwencje
Niektórzy sądzą, że branża fotograficzna skurczy się do trzech graczy- Nikona, Canona i Sony, którzy mają teraz 60% rynku fotograficznego. To moim, laika zdaniem- jednak nieprawda. Sektor aparatów kompaktowych, który w zastraszającym tempie znika z rynku wykosi wiele mniejszych firm produkujących aparaty, ale kilka z nich- Fuji, Olympus, Samsung od długiego czasu zajmuje się bezlusterkowcami i konkuruje z powodzeniem z Sony, a bije w tej dziedzinie na głowę Canona i Nikona. Nie będzie z nimi tak łatwo. Najprawdopodobniej zyski dużych firm będą, przynajmniej przez pewien czas nieco spadać, gdy tymczasem mali idą powolutku w górę. No chyba, że ich wykupią, na co się raczej nie zanosi, a już na pewno się na to nie zanosi w przypadku Samsunga. Już szybciej to on wykupi któregoś z dużych graczy.
Do tego nie są brani pod uwagę Chińczycy, którzy wsuwają się chyłkiem do środka i choć na razie nie są nawet zauważani- potencjał mają niewąski. Wystarczy w branży fotograficznej powtórzyć casus Lenovo i z producenta komponentów stać się zauważaną marką- jest to do zrobienia i jest to prawdopodobne.
Wydaje mi się że najbardziej na całym tym bigosie ryzykuje Nikon. To on produkuje całe spektrum aparatów. To on traci na sprzedaży kompaktów. I to on nie produkuje nic innego niż sprzęt fotograficzny. Szanowny Marcin Górko zwykł mawiać : "Canon? Canon? Nie znam... A, chodzi o tego producenta drukarek i faksów?". Owszem Nikoś był szacownym homogenicznym producentem optyki i aparatów, ale teraz nawet drukarki i faksy nie mogą go ratować, w przeciwieństwie do Canona, Sony, już nie mówiąc o Samsungu
Statek "Prelude FNLG", największy transportowiec świata, długośc- pół kilometra, własność Shell, producent- Samsung.
Konsekwencje dla Fotodinozy i entuzjastów są raczej pozytywne. Skoro sprzęt lustrzankowy odchodzi do lamusa- będzie być może nieco taniej, a z pewnością będzie trochę lepiej, bo lustrzanki nie odejdą bez walki. Może wreszcie doczekamy matrycy pelnoklatkowej w jakimś tanim aparacie- to w miarę prosty i logiczny ruch, który dałby aparatom niewątpliwą przewagę nad smartfonami.
Siedźmy więc w tej niszy, coraz bardziej niszowej i bawmy się składaniem wytartych klisz. W przenośni i dosłownie.

Fabrykant


Źródła i źródełka:

http://www.spidersweb.pl/2014/07/bezlusterkowce-a-lustrzanki.html

http://www.komputerswiat.pl/artykuly/blogi/2014/01/na-rynku-aparatow-fotograficznych-zostana-tylko-trzy-firmy-ktore.aspx

http://www.fotopolis.pl/n/20566/sprzedaz-aparatow-cyfrowych-ciagle-spada/

http://www.unic.un.org.pl/rok_rodziny/mi_raport.php#3


9 komentarzy:

  1. Jeśli technika ekraników komórkowców, kompaktów,tabletów itp podąży za fantastyczną jakością "Retiny" MacIntosha (a Samsung już próbóje imitować) to lusterkowy system wizjerów nie będzie dawał większej przewagi nat elektronicznym wizjerkiem "Retinowym". Czyli ta cała zasłużona technika lustrzankowa będzie naprawdę zbędna . Nawet Sinar 13x18 ma kasetę z matrycą przenoszącą obraz z tego studyjnego aparatu od razu na komputer czy tablet. A oczywiście aparat bezlustrzany jest wygodniejszy,lżejszy i nie ma się tam co zepsuć choć psucie się jest ambiwalentnym marzeniem producentów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz. Dużo zysków- wygodniejszy, lżejszy, tańszy w produkcji, ale psuć się tam może mniej więcej tyle samo- tylko nie mechanicznie, a elektronicznie. Planowana data nieprzydatności do użytku jest w urządzeniach mechanicznych trudna do zrealizowania, natomiast w elektronice- bardzo łatwa. Postęp. Jaki postęp, Edek? Nooo... postępowy- do przodu (cytat się nasunął niespodziewanie). Miejmy nadzieję, że bezlusterkowce będą przynajmniej równie trwałe jak dzisiejsze lustrzanki, bo tak trwałe jak Nikony z lat 70-tych na pewno nie będą. Niestety.

      Usuń
  2. Panie Fabrykancie, wydaje mi się że rację Pan masz. Ale ja jak zwykle nie na temat i od czapy. Dlaczego Pan się już nie podpisujesz frazą: "Dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty"? Uprzejmie uprasza się Pana Fabrykanta, o przywrócenie powyższej frazy.


    Z poważaniem

    Dyrektor Artystyczny Nieco Nieetyczny (DANN)
    Waldeck_13

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze zapomniałeś o paru rzeczach, a jedna z nich jest istotna - łączność z bazą. Smartfon umożliwia wrzucenie zdjęcia na fejsa, na picase, na maila zaraz po jego zrobieniu. Albo przerobienie, otagowanie, wykorzystanie w jakiejś aplikacji i dopiero wrzucenie w świat. Aparat, nawet wyposażony w wifi, tego nie potrafi. Do tego to wifi działa o tyle o ile.

    Ma to też wpływ na fotografię profesjonalną - Thom Hogan pisał na swoim blogu, że coraz więcej mediów w USA bierze do publikacji darmowe zdjęcia ze smartfonów crowdsourcowane od czytelników (w zamian za mołojecką sławę), zamiast wysyłać drogich fotoreporterów, którzy raz że wymagają zapłaty, a dwa, że potrzebują czasu, żeby te zdjęcia zgrać ze swoich poważnych aparatów i puścić w sieć.

    Co do Fuji, Olympusa itp - nie jestem pewien. Wszyscy tracą na aparatach kasę, bo nie osiągnęli skali. Jak coś tam w gospodarce tąpnie, to pozamykają działy foto. Szczególnie Olympus, który ma w ogóle biznesowo ostatnio przerąbane. No i Nikon też jest w tzw dupie, bo poza sprzętem foto produkuje tylko urządzenia medyczne i steppery do produkcji układów scalonych, a w tym mu ostatnio nie idzie. Nie zdziwiłbym się, gdyby na rynku został Canon i Samsung.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za uzupełnienie. To tylko takie moje amatorskie rozważania. Co do łączności ze światem to zgadzam się, że to rzecz bardzo istotna. Samsung ma już co najmniej jeden bezlusterkowiec z taką smartfoniczną funkcją i obsługiwany androidem. To najpewniej będzie przyszłość aparatów, także lustrzanek, które będą musiały stać się bardziej hybrydowe. W ogóle- zmiany przed nami...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jo, zmiany ido.

    Ja chyba wysprzedaję moje lustrzankowe graty. Nadszedł ten czas.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja jakoś- wręcz przeciwnie. Jak Canonowskie- to tanio odkupię. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Canon, czekaj, canon? ta firma od kalkulatorów i kserokopiarek? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ja nic fotograficznego nie sprzedaję bo za dużo zachodu. Ex Orient lux!

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.