Właściwie, to powinni sprzedawać
tylko jeden model samochodu. Chyba się wszyscy zgodzą, prawda? Nic
by to nie szkodziło światu, gdyby wszyscy musieli jeździć takim
samym autem. Po co komu te różnice. Byłby to na przykład
Volkswagen Golf, produkowany przez wszystkich producentów globu, pod
różnymi markami- nazywałby się raz Ferrari, raz Renault, a raz
Wołga. Czy by to komu przeszkadzało? Chyba niewiele, a jakie
oszczędności projektowe i materiałowe! Jakie oszczędności w
naprawach, serwisowaniu, sprzedaży! Idziecie na przykład do sklepu
i prosicie o pompę paliwa. Nie musicie podawać żadnych roczników,
modeli, VIN-ów. Pompa jest jedna, bo wszyscy mają takie same! Co
za oszczędność czasu i przestrzeni (o czasoprzestrzeni celnie
napisał Krzysiek Gol- tutaj). Czy to nie piękne?
To nie jest nowa idea. Już wielu
producentów uważało podobnie i to parędziesiąt lat temu. Już
wielu producentów zastosowało schemat dążący do tego ideału. W
branży motoryzacyjnej o niego najłatwiej, czasem jest o tym głośno,
a czasem robi się po cichu przemarkowanie produktu i sprzedaje na
innych rynkach pod inną nazwą. A czasem na tych samych rynkach.
Czasem jest to sensowne, a czasem jest to strzał w stopę
producenta. Na naszym rynku są sprzedawane identyczne (niemal) auta,
które są jednocześnie Renault i Mercedesem, a nawet Dacią, oraz inne
będące jednocześnie Toyotą i Fiatem. No i fajnie. Od razu widać,
że te firmy nie różnią się niczym, oprócz znaczka i naszego o
nich wyobrażenia.
Tu jest o tym wpis na Złomniku:
Tymczasem jednak nie o samochodach tu
będzie. Heloł, tu portal o fotografii, o obiektywach starych i
nikomu nie potrzebnych. Ale nie tak starych jak u innych.
Będzie o obiektywie, który pobił
wszystkie rekordy badge engineering (przemarkowywania), we wszystkich
dziedzinach gospodarki światowej ever. Howgh.
Przy okazji przelecimy się po historii
fotografii i sprzętu.
Próbowałem sam rozplątać ten motek
nazw, kilka z nich już zniknęło z rynku i nie pojawiło się
więcej, a kilka z nich istnieje na drugim końcu świata. Niestety
nie da się dowiedzieć o tym wszystkiego. Można się dowiedzieć
troszeczkę, a reszta- to będą spekulacje.
Rzecz cała z przemarkowaniem i
sprzedażą tego samego, jako coś zupełnie innego w dziedzinie
fototgrafii wydaje się być tradycją, sięgającą jeszcze lat
50-tych i 60-tych. To była pierwsza fala rebrandingu.
Druga fala, znacznie solidniejsza, ale
mniej ciekawa, jest teraz, kiedy można sobie zamówić kontener
czegokolwiek elektronicznego z Chin, z dowolnym napisem na obudowie.
Jeśli nie wiedzieliście- to jest sprawą banalną zamówić trzysta
tysięcy sztuk aparatów kompaktowych pod nazwą Gosia Digital, albo
Gapczo Stevens Professional. Tak dzieje się przede wszystkim z
lampami błyskowymi. Druga fala jest związana z rozwojem taniego
przemysłu w Azji, oraz z tym, że wiele znanych niegdyś fotografom
marek zdechło i było/ jest tanio na sprzedaż np. Nissin i Exakta.
Wróćmy do pierwszej fali. Myślę, że
pierwsza fala pojawiła się wraz z rozwojem lustrzanek w latch
50-tych i przystąpieniem do tego rozwoju producentów Japońskich.
Jak pisał Marcin Górko fotoreporterzy europejscy i amerykańscy
odwiedzający Japonię przy okazji konfliktu w Korei nagle zauważyli
że obiektywy Nikkor nie są wcale gorsze niż ich własne Leiki,
Zeissy i Contaxy, a Japończycy nie ustępują Niemcom w dziedzinie
optyki. Są za to tańsi. David Douglas Duncan, reporter wojenny
"Life'u" kupił dla siebie wszystko co produkował Nikon i
zawiózł do USA, przyczyniając się do rozpropagowania firmy.
Wkrótce "Life" zamówił dla swoich reporterów zestawy u
Nikona.
(O D.D.Duncanie będzie jeszcze pewnie
na Fotodinozie)
Japończycy zaczęli być znani w
pewnych kręgach, jednak Japonia nie miała dobrej marki w tamtych
latach. Uznawani byli za zręcznych kopistów, produkujących
"japońskie jednorazówki" jak mawiano o ich wyrobach
samochodowych. W fotografii mieli jednak najlepszy towar za małe
pieniądze. Być może to skłoniło największych sprzedawców i
dystrybutorów sprzętu w USA do wprowadzania na rynek różnych
japońskich produktów pod własnymi markami. Robiły tak np. Ritz
Camera ("America's Camera Store Since 1918", niestety już
upadły), oraz kaliforniski producent optyki Vivitar (Ponder&Best).
Marki te przechodziły później z rąk
do rąk, co dodatkowo wzmaga zamieszanie.
Stąd zdaje się cała historia z
licznymi nazwami.
Tak działo się za czasów fotografii
manualnej i nie przerwało się, gdy na świat przyszedł autofokus.
Ekstremumem badge engineeringu został
niespodziewanie skromny, autofokusowy Trabant fotografii. Był to
Trabant, ale bardzo zdolny.
Wychodził pod następującymi 12-toma
nazwami:
Cosina,
Exakta, Phoenix, Promaster, Quantaray, Soligor, Tamron, Tokina,
Vitacon, Vivitar, Voightländer, Walimex
Wszystkie te nazwy dotyczyły obiektywu
AF 19-35/3,5-4,5. Wszystkie dane na niebie ziemi i w internecie
wskazują, że produkowała go Cosina.
Z wikipedii- foto by Przemysław |
Cosina
jest marką mało dzisiaj w Polsce znaną- nie sprzedaje już w ogóle
produktów pod własną nazwą. Ale w dwóch słowach można
powiedzieć o niej wszystko- produkuje obiektywy dla firm Nikon, oraz
Zeiss, dla tej ostatniej bodajże wszystkie obiektywy z bagnetem Sony
A i E oznaczone logiem Zeissa. Są to rekomendacje nie wymagające
komentarza. Dzisiaj Cosina skupiła się na optyce manualnej z
najwyższej półki, sprzedaje ja także pod własną marką
Voightländer, niedgyś niemiecką, bardzo cenioną i nietanią.
W latach 80-tych i 90-tych było
inaczej- Cosina zaczęła produkcję obiektywów z mocowaniami innych
producentów i na ogół były to obiektywy budżetowe.
Bardzo pomogło w rozwoju rozpoczęcie
produkcji szklanych soczewek asferycznych . A jeszcze bardziej
pomogło rozpoczęcie produkcji hybrydowych plastikowo- szklanych
soczewek asferycznych.
Asferyczne, to takie, których
powierzchnia nie jest wycinkiem wypukłej sfery, czy cylindra, ale ma
także wklęsłości przy brzegach- polepsza to jakość obrazu i
zmniejsza wady chromatyczne, daje możliwość skorygowania geometrii
obrazu. Jest to wynalazek znany od XVII wieku, ale trudny do
uzyskania w produkcji przemysłowej- wymaga mozolnego szlifowania
soczewek pod różnymi kątami. Pomysł na soczewkę hybrydową,
gdzie na szkło nanosi się odpowiednio profilowaną polimerową
powierzchnię pozwolił potanić soczewki asferyczne i zastosować je
w tanich obiektywach.
19-35/3,5-4,5 został wyprodukowany
najprawdopodobniej tuż po rozpoczęciu produkcji asferycznych
hybryd, w okolicach 1996 roku.
Cosina na swojej stronie internetowej
zdążyła już zapomnieć że go produkowała, z resztą taki tani
obiektyw, to dla niej dzisiaj despekt. Przeskoczyła na wysoką półkę
swoimi Voightländerami.
Ponieważ nie można w żaden sposób
ustalić kiedy zaczęto produkcję 19-35, doszedłem do tego metodą
Sherlocka Holmesa przeczesując roczniki Popular Photography.
Najwcześniejsza wzmianka o tym obiektywie to marzec 1996, gdzie jest
określany jako nowość. Znalazłem też test tegoż obiektywu jako
Vivitara, w numerze z tego samego roku.
Vivitar
to marka znana za oceanem- pod tą nazwą kryły się pierwotnie
obiektywy firmy Ponder&Best powstałej w 1938 roku, a założonej
przez dwóch niemieckich emigrantów w Kaliforni. W latach 70-tych
cała firma zmieniła nazwę na Vivitar i zaczęła współpracę z
japońskimi producentami optycznymi, Tokiną Kironem i Cosiną, która
produkowała dla Vivitara nie tylko obiektywy, ale i lustrzanki.
Vivitar prowadził umiejętnie marketing i wyważał ceny, zyskując
całkiem sporą sławę, przede wszystkim w rodzimym USA.
W latch 70-tych wypromowali serię
obiektywów manualnych "Vivitar Series 1", cenioną za
dobry stosunek cen do jakości. Potem w "Series 1" pojawiły
się także obiektywy autofocus, między innymi nasz
AF 19-35/3,5-4,5.
Sądząc po ilości dostępnych dzisiaj egzemplarzy- pod marką Vivitar wyprodukowano i sprzedano największą (może największą po "Cosinie") liczbę naszego obiektywu (spekulacja Fotodinozy).
Sądząc po ilości dostępnych dzisiaj egzemplarzy- pod marką Vivitar wyprodukowano i sprzedano największą (może największą po "Cosinie") liczbę naszego obiektywu (spekulacja Fotodinozy).
Po śmierci obu założycieli Vivitara
firma przejęta przez członków jej zarządu, powoli wycofywała się
ze sprzedaży obiektywów autofokus. Najprawdopodobniej ostatnie
autofokusy wypuściła w 2006 roku. Prawa do nazwy Vivitar przejęła
firma Sakar International, która od 2008 roku niespodziewanie
przywróciła do życia słynną "Vivitar Series 1"
nazywając tak zrebrandowane obiektywy Samyanga. No ale nie ma to już
nic wspólnego z Cosiną, z Japonią, ani z 19-35 AF.
Za to Exakta
ciuteczkę ma. Exakta to nazwa baaardzo zasłużona dla fotografii, w
ogóle nie japońska. Jej zasłużoność została maksymalnie
rozmieniona z grubych na drobne, a potem przepita pod płotem. Taki
los.
Exakta to marka, jak łatwo się
domyślić- germańska, niegdysiejsza własność firmy Ilhaage
Kamerawerk z Drezna, rocznik, uwaga uwaga- 1912. Była to firma,
która uwaga uwaga- w 1933 roku rozpoczęła produkcję pierwszej na
świecie lustrzanki jednoobiektywowej! My wszyscy lustrzankowcy z
niej- jednym słowem! Pierwsze aparaty stosowały dużą kliszę, o
szerokości 46mm i były stosunkowo potężne i nieporęczne. W
związku z tym- krach, bum bang, tadam!- firma Ilhaage w roku 1936
wypuściła pierwszą na świecie lustrzankę na film małoobrazkowy
36mm! My wszyscy w ogóle z niej- jednym słowem. Wszyscy, nawet moja
Mama strzelająca analogowym kompaktem.
To ci dopiero!
Do wynalazków Exakty należy także
pierwsze na świecie gniazdo lampy błyskowej wyzwalanej spustem
migawki, oraz pierwsza na świecie dźwignia do przewijania filmu.
Pierwsza lustrzanka 36mm nazywała się
Kine-Exakta, miała bagnet na gwint i wraz z akcesoriami była
pierwszym prawdziwym systemem fotograficznym, do którego rzesze
producentów z Niemieckiej Rzeszy produkowały liczne obiektywy,
pryzmaty i dodatki.
Jak wiemy Exakta była z Drezna, i jak
wiemy Drezno po II Wojnie należało do NRD. Exakta została wcielona
do koncernu Pentacon/ Praktica i produkowała aparaty do lat 70-tych,
potem zniknęła z rynku, choć nie z pamięci.
Tymczasem w Niemczech Zachodnich
powstała w latach 60-tych druga Exakta, produkowana przez Ilhaage
West, firmę nie mającą żadnych związków z drezdeńskim
oddziałem. Zachodnią Exaktę przeniesiono w 1970 roku do Japonii,
nawiązując bliską kooperację ze znaną nam firmą Cosina. I tu
historie powoli się splatają.
Niestety japońskie modele aparatów
nie sprzedawały się najlepiej. Zaczęły się kłopoty Ilhaage
West, która w końcu odsprzedała prawa do nazwy.
Nazwa jak wiemy była zasłużona-
każdy chciałby ją mieć. No więc mieli ją po kolei wszyscy,
niestety bez dobrych pomysłów co z nią zrobić. Najpierw
Szwajcarzy od roku 1984. Ich pomysłem było to o czym jest ten
artykuł- brandowanie nazwą Exakta obiektywów innych producentów.
Trwało to ładnych parę lat.
W okolicach początku lat 2000-ych w
nieistniejącym już komisie na ul. Narutowicza w Łodzi natknąłem
się na obiektyw do Canona EOS o nazwie Exakta. Exakta kojarzyła mi
się z NRD i byłem szczerze zdziwiony, że wschodni Niemcy produkują
cokolwiek do japońskiej lustrzanki.
Obiektyw działał z aparatem tylko w
środku sklepu, a na zewnątrz, na ulicy- zawieszał się. Nie
wiedziałem dlaczego. Teraz już wiem- bo był zrebrandowaną Sigmą,
która nie współpracowała z cyfrowym 10D inaczej niż na pełnym
otworze przesłony.
W 1995 roku prawa do nazwy przeszły na
niemiecką hurtownię pod nazwą Exakta Foto GmBH z Berlina. W roku
2001 Exaktę, przejął znany z optyki Schneider- Kreuznach. Nie
słychać o Exakcie dzisiaj. Jedyne informacje o Ilhaage i Exakcie
można znaleźć na stronach z koncówką ".org"- klubów
wielbicieli staroci.
Na Exaktę machnięto ręką w
pózniejszych latach 90-tych. Za zrebrandowanymi obiektywami tej
marki ciągnie się nie za dobra opinia. No i z pierwszymi
lustrzankami świata ma to już naprawdę mało wspólnego.
Dalej polecimy nazwy naszego obiektywu
alfabetycznie. Phoenix.
Niewiele można się dowiedzieć o Phoenixie, oprócz tego, że był
dystrybutorem obiektywów japońskich i koreańskiego Samyanga na
USA. Był i się zmył. Trochę reklam tej firmy przewija się w
Popular Photography z lat 90-tych. Phoenix zniknął z rynku w
okolicach 2008 roku.
Dzisiaj można znaleźć w internecie
Phoenix Imaging , która zajmuje się techniką obrazowania
cyfrowego. Sądząc po stronie internetowej to jakaś firma- krzak,
nie wiem czy ma coś wspólnego ze starym Phoenixem.
Promaster,
to podobny do powyższego projekt- rebrandowane obiektywy i akcesoria
fotograficzne na rynek amerykański, szerokiej gamy producentów-
byli tam i Tamron i Sigma i Cosina. Sprzedawali swoje AF 19-35 w
wersji najprawdopodobniej produkowanej przez Tamrona- z identycznym
wyglądem, a nawet identyczną czcionką jaką opisano tamronowski
obiektyw.
Promaster istnieje do dziś, ale współpraca z Japończykami co do obiektywów urwała się w okolicach 2011 roku z jednym wyjątkiem- telekonwertera, dość podobnego do dawnej konstrukcji Kenko/Cosina. Oprócz tego sprzedają mydło i powidło dla fotografów. Nie ma obiektywów- tracimy zainteresowanie.
Promaster istnieje do dziś, ale współpraca z Japończykami co do obiektywów urwała się w okolicach 2011 roku z jednym wyjątkiem- telekonwertera, dość podobnego do dawnej konstrukcji Kenko/Cosina. Oprócz tego sprzedają mydło i powidło dla fotografów. Nie ma obiektywów- tracimy zainteresowanie.
http://promaster.com/
Dalej mamy Quantaray
AF 19-35/3,5-4,5. To była marka stworzona przez wspomnianą sieć
sklepów Ritz Camera (since 1918). Na Quantaraya (tak jak i na
Exaktę) muszą uważać ci co mają Canony. To w większosci Sigmy,
analogiczne do modeli macierzystych, zatem stare modele sprawiają
te same problemy z cyfrowymi Canonami jak i sigmowskie oryginały-
pracują tylko na w pełni otwartej przesłonie, w innym wypadku
wyrzucają "Error". Nie dotyczy to co prawda modelu
19-35/3,5-4,5, bo jak wiemy produkowała go dla wszystkich
zainteresowanych Cosina.
Ritz Camera powstała z rodzinnego
studia fotograficznego założonego w Atlantic City, New Jersey,
gdzie w latach 20-tych była najpopularniejszym zakładem fotografii,
obsługującym lokalny rynek. W 1936 otworzono filię- fotolab w
Waszyngtonie. W latach 2000-ch firma posiadała już ponad 300
sklepów. Niestetyż w okolicach 2009 roku Ritz Camera zaczęła
tracić płynność finansową i w 2012 roku została przejęta przez
firmę C&A Marketing. Sklepy Ritz Camera są aktualnie
wyprzedawane różnym podmiotom, choć marka nadal istnieje.
Dalej leci Soligor.
Też jakoś mało japoński z nazwy. I słusznie. Była to marka
obiektywów i akcesoriów stworzona przez American Allied Impex
Corporation z USA w 1956 roku. Jak widzimy- wszyscy mieli ochotę
sprzedawać jakieś importy pod swoją marką. AIC. Corporation
działała na globalną skalę- współpraca z Japończykami była
ścisła, firma miała wpływ na produkcję, zamawianą głównie u
Tokiny i Tamrona, później Cosiny. W 1968 założono pod skrzydłami Amerykanów firmę A.I.C.
Phototechnik GmbH w Stuttgarcie, która w 1993 roku zmieniła nazwę
na Soligor, tak jak nazywały się markowane przez nią wyroby. W
czasach manualnych Soligor był znany z obiektywów zaprojektowanych
u Tokiny i produkowanych przez Tamrona- z wymiennym mocowaniem
bagnetowym T4. Można było zmienić tył obiektywu i założyć go
do Nikona, Canona, Pentaxa czy Olympusa- jak kto chciał.
Cały ten sojusz amerykańsko-
niemiecko- japoński współpracował , czy też dogadywał się
jeszcze z Vivitarem, czyli wspomnianą firmą Ponder&Best
(obydwie firmy używały tego samego mocowania T4) Zapewne dogadywał
się po niemiecku. Wszystko w rodzinie.
Póki Cosina produkowała obiektywy na
rebranding- wszystko jakoś działało. Jednak w 2006 zakończono
produkcję 19-35/3,5-4,5 i innych szkieł tego typu.
W 2011 Soligor rozpoczął proces
upadłościowy. Prawa do marki przejął turecki Polat
Fotoğrafçılık,
a siedzibę Soligora w Leinfelden pani Demet Solmaz.
Model 19-35 był szczytowym momentem
tych międzynarodowych interesów, kiedy wszyscy się dogadali i
wszyscy na tym zarabiali. Ale- spekuluję- zdaje się że japońskim
niezależnym firmom powoli przestało się to opłacać. W latach
90-tych marka Japonii w optyce i elektronice była już szeroko
znana- bądź co bądź to Japończycy wdrożyli do produkcji
autofokus pchając postęp do przodu. Tymczasem europejscy producenci
powoli pchali postęp do tyłu- dzisiejsza przewaga Azjii nad Europą
jest pod tym względem dramatyczna. Jedna Leica się broni, a reszta
to jakieś niszowce.
Dlatego zapewne Cosinie wygodniej
współpracować z potentatem Nikonem i produkować własne metalowe
supersolidne Voightlaendery, niż wypuszczać plastikową masówkę
dla firm spod kalifornijskiego krzaka.
O Tamronie
napisało się już osobny i osobisty artykuł tutaj. Nie będziemy
się powtarzać.
Powiemy tylko że obiektyw Tamron
19-35/3,5-4,5, podobnie jak analogiczna konstrukcja Tokiny nie
była tym samym obiektywem co pozostałe- nie wiadomo do końca
ile miała wspólnego z pozostałymi bliźniaczkami-
najprawdopodobniej konstrukcja optyczna była taka sama, natomiast
przeprojektowano mechanikę- obydwa (Tokina i Tamron) miały
wewnętrzne ogniskowanie, czyli nie zmieniały długości podczas
zoomowania (inaczej niż inne wersje), wyglądały solidniej, a
Tokina była znacznie cięższa niż pozostałe- 390 versus 300 gram,
co oznacza wyraźnie solidniejszą konstrukcję. Niektórzy mówią
(jak o Stigu), że Tokina 19-35 była produktem samej Tokiny.
Dobry artykuł o zewnętrznych różnicach Tokiny i Vivitara: http://jonbradbury.com/2010/07/tokina-vs-vivitar/ |
Ponieważ różne źródła internetowe
spekulują co chwila co innego na ten temat, a ostatnio wysyłam
bezustannie jakieś bezsensowne historyczne pytania do Japonii- zdaje
się że skuszę się jeszcze raz na list mailowy do Tokiny i Cosiny
w sprawie ich obiektywu. Gdyby cokolwiek odpisali- dam wam znak w
komentarzach do wpisu. Nie liczcie niestety, ze będzie to szybko.
Tokina-
to jak u Złomnika- temat na osobny wpis. Firma aktywna, solidna i
znana. Nie produkuje olbrzymiej gamy obiektywów, ale w większości
są to obiektywy ciekawe i na ogół solidnie wykonane. Być może ta
sława skłoniła Tokinę do wzmocnienia solidności obiektywu 19-35.
Tokina Istnieje od lat 60-tych. Tworzy konsorcjum Tokina/ Hoya/
Kenko- obiektywy/ znane filtry optyczne/ znane konwertery, a teraz
jest ściślej związana także z Pentaxem
Vitacon-
to marka singapurskiej firmy Photo& Consumer Investments Pte,
współpracującej z Cosiną, jako dystrybutor na Azję i Oceanię.
Sprzedaje/ sprzedawała jej obiektywy także jako Vitacor'y. Na
stronie internetowej można się zapoznać z ich ofertą. Jako
aktualne są tam podane wszystkie obiektywy Cosiny, o ile internet
nie kłamie- nie produkowane już od ośmiu lat. Można się cofnąć
w czasie, jakby kto chciał:
Teraz przygotujcie się na niezły hit.
Lepiej usiądźcie, trzymając w ręku skromny plastikowy obiektyw
Voightländer 19-35/3,5-4,5 AF.
Otóż Voightländer.
Jest to najstarsza istniejąca firma optyczna świata!!! Rok
założenia 1756! Wiedeń. Dzięki bogu, po Wiedniu raptem kilka lat
wcześniej hulał jeszcze Wolfgang Amadeusz Mozart! A cesarzowa Maria
Teresa właśnie wypowiadała wojnę Prusom. Czy czujecie wzrastający
ciężar plastikowego obiektywu?
Poczujecie jeszcze bardziej, jak się
dowiecie, że Voightländer był
pierwszym producentem metalowych aparatów systemu Daguerre'a w 1841
roku
Poczujecie jeszcze bardziej, jak się
dowiecie, że Voightlander wyprodukował pierwszy zoom dla
fotografii małoobrazkowej- (36-82/2,8 Zoomar) w roku 1960.
Było to już za zarządu firmy Zeiss,
która kupiła prawa do marki w 1956 roku. Wkrótce obie połączyły
się w jedno ciało Zeiss/Voightlander, ale w roku 1970 odsprzedano
prawa do nazwy znanej firmie Rollei. Niestety tenże zbankrutował w
1982. Nazwa trafiła w końcu do firmy Ringfoto (1997).
Tymczasem od 1999 roku Cosina produkuje
świetne obiektywy pod tą właśnie marką, użyczoną od Ringfoto.
Nie tylko obiektywy z resztą- także aparaty dalmierzowe
Voightländer Bessa i lustrzanki. Wszystko to solidne, manualne i
starej szkoły.
Voightländer zatem, mimo że starzec
zgrzybiały- ma się znacznie lepiej niż pozostałe matuzalemy i
jakoś dożył XXI wieku.
Pozostała jeszcze nazwa, brzmiąca jak
ze Stadionu Dziesięciolecia roku 1989- Walimex.
Walimex jest marką ciekawej i prężnie
działającej do dziś niemieckiej firmy Walser, mającej siedzibę
na zamku w Gelwerbering (bodajże rodowym zamku właściciela), która
zajmuje się akcesoriami fotograficznymi. Założona w 1998 roku
załapała się jeszcze na obiektywy Cosiny, a kiedy przestano je
produkować- przelała swoje zainteresowanie na koreańskiego
manualnego Samyanga. Obiektywów Walimex 19-35/3,5-4,5 nie mogło być
chyba zbyt wiele, bo nie natrafiłem na zdjęcie takiegoż szkła z
wyraźnym napisem "Walimex" na obudowie, lub choćby na
dekielku. No ale skoro niemiecki Chip.de zamieszcza go w spisie, to
musimy liczyć (jak zawsze) na niemiecką solidność:
Tak oto toczyły się wszechświatowe
losy obiektywu, który był jednocześnie Mercedesem i Dacią swoich
czasów. A tak naprawdę był to Trabant z silnikiem Polo. Nazywają
go na wszystkich anglojęzycznych forach świata "Plastic
Fantastic".
Zakończono jego produkcję w 2006
roku, tak samo jak innych obiektywów AF Cosiny, które sprzedawano
pod większością z nazw wyżej wymienionych. Minęło akurat 10 lat
od początków produkcji 19-35/3,5-4,5 AF- być może wygasły jakieś
prawa, czy licencje.
19-35/3,5-4,5 rozmnożył się po całym
świecie, tak że pomimo paru lat jakie minęły od jego zniknięcia
z rynku- nadal jest dość łatwo dostępny. Wystarczy tylko
przypomnieć sobie jedna z jego dwunastu nazw i wpisać w
wyszukiwarkę portali aukcyjnych.
Podobno dobry. Pogłoski mówią że
dobry. A Fotodinoza też niedługo (za jakiś ściśle nieokreślony
czas) powie czy dobry, czy niedobry, jak tylko sprawdzimy- czy aby
nie jest mdły (cytat).
Nie macie wyjścia- musicie pozostać
nastrojeni na nasze wszechświatowe fale
Fabrykant
to nie trzynasta nazwa 19-35, tylko dyrektor kreatywny Fotodinozy walnięty o sprzęty.
P.S. Wysłałem maila do Cosiny w
sprawie wersji ich obiektywu (Tokina!), oraz lat produkcji. Zobaczymy
czy odpowiedzą.
TEST TEGO OBIEKTYWU ZOSTAŁ NA FOTODINOZIE DOKONANY - LINK
TEST TEGO OBIEKTYWU ZOSTAŁ NA FOTODINOZIE DOKONANY - LINK
Źródła i źródełka (część już
wymieniona w tekście):
Marcin Górko- "System Nikon"
Źródło podstawowe- doskonały spis wszystkich (?) obiektywów do Canona EOS:
http://technoclopedia-canon-eos.com/
Źródło podstawowe- doskonały spis wszystkich (?) obiektywów do Canona EOS:
http://technoclopedia-canon-eos.com/
http://en.wikipedia.org/wiki/Vivitar
http://www.amazon.it/Walimex-10467-obiettivo-19-35-Pentax/dp/B0002O73UO
http://www.amazon.it/Walimex-10467-obiettivo-19-35-Pentax/dp/B0002O73UO
Kawał niezłej roboty (o artykule).
OdpowiedzUsuńA nie mówiłem, że Fotodinoza to blog motoryzacyjny? No przyznaj Fabrykancie, czy nie mówiłem? Co prawda na obcych blogach, ale mówiłem!!!
OdpowiedzUsuńDANN
Waldeck_13
(pozostaje nastrojony)
No jasne żeś Pan mówił. Dlatego, choć artykuł był gotowy już przedwczoraj zinkrustowałem go od frontu zdjęciem Toyoty i Fiata. To Pańska sprawka, panie Dyrektorze wspomagający.
Usuń:-)))
UsuńDziękuję. Jak to mówią- kawał niezłej, nikomu niepotrzebnej roboty. Ale miło było tak się zanurzyć w sieć i zbadać sprawę.
OdpowiedzUsuńO, panie, kilka z tych nazw znałem, ale taki dajmy na to Walimex?
OdpowiedzUsuńMiałem 19-35 Vivitara Series a później 19-35 Tokiny. Oba obiektywy niezłe optycznie jak za swoją cenę ( odpowiednio 200 i 250 zł ), przy czym:
OdpowiedzUsuń1) Vivitar znacznie więcej i "nieładnie winietował" - wyglądało to trochę jak podpięcie obiektywu APS-C do FF, tyle że brzegi nie były całkowicie czarne,
2) Vivitar miał mniej solidną budowę, przypominał w dotyku opakowanie po większym jogurcie,
3) Ostrość - na obu w środku dobra od pełnej dziury, w rogach Tokinę trzeba było przymknąć do f/8, Vivitar nigdy nie był jak dla mnie wystarczająco ostry na brzegu kadru,
4) Autofocus - no demon szybkości to to nie był, ale w obu był dość celny. Vivitar z racji większych luzów obudowy wykazywał się tutaj większym rozrzutem.
Jako tanie szkiełko szerokokątne do pełnej klatki - to jeden z lepszych wyborów, poza innymi zoomami Tokiny czy np. 20-35 Canona.
O i to jest świetne uzupełnienie do artykułu. Tokiny nigdy na własne oczy nie widziałem. Zatem wyraźnie były to różne obiektywy i Tokiny chyba jednak nie należy wliczać do litanii wymienionych nazw. Może była to jakaś tokinowska modyfikacja pierwotnego projektu Cosiny. Kiedyś to zgłębię, najpewniej pisząc do amerykańskich przedstawicielstw Tokiny i Cosiny- oni są dużo bardziej skłonni do dyskusji niż Japończycy. W każdym razie- jak Szanowny Pan napisał- obiektywy warte swej niewielkiej ceny.
OdpowiedzUsuńJa kocham produkty Amerykanskie tyLko chlopcy
OdpowiedzUsuńWłaśnie kupiłem to cacko(wersja Cosina) pod R znakomity:p. Czy osłona przecisloneczna będzie pasowała do mojej Cosiny od Promastera?
OdpowiedzUsuńTego nawet najstarsi Indianie nie wiedzą.
Usuń