wyświetlenia:

czwartek, 22 września 2016

Mark. Nie Mark Twain. Mark Four.




Co czuję, kiedy widzę Canona 5D Mark IV?
Czuję że się zmieniłem. Że mi się priorytety zmieniły.

Kiedyś czułbym tylko dreszcze pożądania. Ślinotok włączałby się automatycznie i drżączka opanowywałaby jestestwo. Na widok takiej nówki fulprofeski.

Dzisiaj przychodzą pewne zwątpienia i niepewności.

Czyżbym został wsteczniakiem?
Czyżbym został jakimś zamrożonym wykopaliskiem?

- A to ci sztywny defryzoń!- jak powitano Ijona Tichego po rozmrożeniu z hibernacji w roku 2039-tym (Hm. To już całkiem niedługo!)

A może to tylko rozsądek?

Przeglądam pierwsze przewiefy Canona 5DMkIV na Optycznych- LINK i na Fotopolis- LINK, które temu szybkiemu oglądowi poświęcają dobre pięć stron tekstu, omawiając co tylko się da, choć nie pokazują jeszcze ani jednego zdjęcia zrobionego tym aparatem (zapewne jakieś zastrzeżenia dotyczące modeli przedprodukcyjnych. Teraz już na tych portalach można obejrzeć zdjęcia przykładowe).

Wspaniały sprzęt, bez dwóch zdań!

Ustawialność, fleksybilność tego aparatu przerasta wszystkie poprzednie. Można zarządzić w menu które kółeczko nastawcze i który przycisk zarządza którym parametrem. Elastyczność obsługi wręcz nieziemska. To tak jakby w nowym Astonie Martinie DB11 móc zarządzić, że od dzisiaj kierownicą będzie się hamować i przyspieszać, a za pomocą pedałów skręcamy w prawo lub w lewo.

Do tego można też zarządzić w którą stronę chcemy tą kierownicą kręcić, żeby dać ognia, a w którą depczemy po heblach.

Jak pan sobie życzy, panie mecenasie.

Canon posłucha i zrobi.

Matryca canonowskiej nówki, o zdublowanych pikselkach pozwala nawet skorygować punkt wyostrzenia już po zrobieniu zdjęcia- w domu na komputerze (za sprawą paralaksy jaka dzieli „punkty widzenia” obu pikseli z pary)- niestety nie każdego zdjęcia, tylko tego zrobionego w specjalnym trybie Dual Pixel RAW.

Uuuuu. Wada, Canonie! Musisz się poprawić! Chcemy każdego zdjęcia z taką możliwością!
Chcemy wszystkiego!
I to teraz.
A co, nie wolno?

Canonem 5-tką w wersji IV można jechać HDR'y, które łączą ekspozycję z kilku zdjęć i to strzelanych z ręki. Rozjaśniać automatycznie mrok, niczym renesans rozjaśniał wieki średnie- rozszerzać zakres niskich i wysokich tonów.

5D nic nie szumi. Bardzo jest spokojny. Można strzelać na 6400 ISO, jakby to było krojenie masełka gorącym nożem, jakby to było smarowanie chlebka Nutellą prosto z silosów Ferrero w Belsku Dużym koło Grójca.
Można ustalić JAKIE informacje ma wyświetlać wizjer- o rany! Co to za postęp wobec wizjerów pierwszych cyfrówek EOS, w których nawet czułość ISO nie była wyświetlana. A tu taki luksus, panie dzieju! Kafelki, duperelki, kraniki, dywaniki... (cytat).


Wizjer Canona 5D Mark IV, rok 2016

Wizjer pierwszej (prawie-że-pół-no-nieomal-dosłownie-blisko-półprofesjonalnej) komercyjnej cyfrówki EOS- Canona D30, rok 2000

Menu aparatu, dostępne za pomocą dotykowego ekranu pozwala ustawić pięć stron własnych zakładek z własną listą funkcji!

5D Mk IV sprawia wrażenie miękkiej jak plastelina technologii... tfu, co ja gadam, sorry panie Mav- techniki, techniki, zdolnej adaptować się do każdego życzenia użytkownika i przewidującej jego myśli.

Da się nim robić zdjęcia interwałowe, dobre do rejestracji rosnących roślinek i zdjęcia seryjne z prędkością 7 klatek na sekundę, dobre do uciekających kurczaków- w ciągłych seriach- bez końca. To znaczy do samego końca- mojego lub jej (cytat).

Autofokus działa w ciemnościach rzędu – 3EV, co jest, o ile się nie mylę, najlepszym jak dotąd wynikiem u Canona.

Wszystko w nim jest według testerów wyśmienite i wspaniałe.

Taki aparat daje swobodę, łatwość, lekkość użytkowania. Nie stawia barier (za wyjątkiem finansowej). Prawie sam robi zdjęcia.

Ale też daje pewne obciążenia. Przytłoczenia.

Już od samego czytania pięciostronicowego opisu na na Optycznych i Fotopolis poczułem się przytłoczony. Zmiażdżony.

Luksus doskonały doskonale przytłacza- jak podsumował swój pobyt w szwajcarskim hotelu mój ulubiony bohater Ijon Tichy, kiedy już po ciemku wbił sobie w palec szpileczkę, którą przymocowano do poduszki czekoladkę- po ciemku, bo włączniki światła były tak zaawansowane, że nie zdołał opanować ich działania przez cały pobyt.

Wyobrażam sobie ten moment, gdy oczy zamykają się sennie nad trzysetną stroną instrukcji obsługi 5DMkIV, a palce drętwieją na klawiszach zmieniających wszystkie zaawansowane funkcje.

5D Mark Czwarty, którego dinozaurowego poprzednika- Canona 5D pierwszej serii używam z ukontentowaniem, a nawet lubością- stał się czymś w rodzaju już nie salonowego Porsche 911 tylko przypomina bardziej Ferrari LaFerrari, z jakiś niebotycznych wyżyn- bo też i ceną konkuruje z najdroższymi lustrzankami Full Frame na rynku.

Jaki, kurde, legendary. Legendary to jest mój 5D Mk I. Miał czas dorobić się legendy.

To coś takiego jakby ktoś ze zwykłego, bardzo solidnego, mieszczańskiego Audi 100 postanowił nagle zrobić model luksusowy dla snobów. A, nie... zaraz...

Trzeba będzie poczekać z piętnaście lat, zanim ceny zejdą do akceptowalnego poziomu. Może dwadzieścia.

Trzydzieści. Trzydzieści milionów pikseli. Cóż to jest wobec zburzenia Kartaginy. Kupując 5D MkIV musiałbym jednak sprawić sobie nowy komputer, który mieliłby te wielgaśne pliki, nowy dysk zewnętrzny, nowe karty pamięci i pewnie jeszcze prać majtki codziennie.
Ja już z 12 milionami pikseli mam kłopoty i zawsze unoszę ze zdziwienia brwi, gdy nagle, tak szybko, kończy się karta pamięci wstawiona do 5D.
 
A kiedy będzie wszystko wolno wtedy powiedz mi
Rączką cię dotknę tak swawolną, że uniesiesz brwi
                          Lech Janerka

I nie wiem czy się z tego śmiać, czy płakać.

Czy się śmieje, czy się płaka
- obojętne. Masz siusiaka
Czy się sieje, czy się ora
- obojętne. Masz siusiora.
           Twórczość ludowa z końca XX wieku

W Dual Pixel RAW aparat produkuje pliki podwójnej wielkości. Znaczy się jedno zdjęcie ma 65MB. Znaczy się na karcie 1GB, na której z fotodinozaurowego aparatu D60 zmieścimy jakieś 130 zdjęć RAW z nowej piątki w tym trybie upchniemy jakieś 15 sztuk. Wypas. Zdaje się, że się trochę odkleiłem od współczesności.

Nagle budzi się dziwna chęć, pożądanie jakiejś pierwotnej prostoty, czegoś zwyczajnego i prawdziwego. Obudzenia ducha jakiegoś stuletniego Canona 650, albo Elana- maszyny tak zwykłej, jak skutecznej. Takiego amerykańskiego Muscle Cara w miejsce BMW i8...

Chyba idę strzelić trochę klatek na negatywie, bo coś za dużo myślę ostatnio.

Hajda na dzikie pola!

Fabrykant
dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty
osamotniony, odkąd Dyrektor Artystyczny przestał komentować.

Źródełka:

22 komentarze:

  1. nie mówi się negatyw, tylko afroamerykanin!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Pan to tylko z tymi Afroamerykanami. A w Afryce też żyją sami Afroamerykanie?

      Usuń
    2. Nie, tam żyją też Euroamerykanie, Indoamerykanie, Azjoamerykanie i Amerykoamerykanie. A dawniej Australopiteki.
      No i tygrysy tam nie mieszkają, bo mieszkają w Azji.

      Usuń
    3. Uff. Ulżyło mi. Boję się tygrysów. Już lepszy Australopitek.

      Usuń
    4. Australopiteki to przecież w Austrii żyją!! Tam się chodzi do góry nogami!!

      Usuń
    5. Jeden Austriak uświadomił mi po angielsku- jak nazywa się austriacki ptak narodowy. Ostridge.

      Usuń
    6. ostryga? ptakiem?

      Usuń
    7. Każdy ma takiego ptaka, na jakiego zasłużył.

      Usuń
    8. a temu tylko jedno w głowie... (btw: ja myślałem, że to genetyka?)

      Usuń
  2. kiedyś pisał po polsku ;)
    http://hdr-photographer.com/2016/09/canon-5d-mark-iv-first-impressions-review/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytało się. Ciekawe spostrzeżenia. Ciekawsze niż u innych. Nie wpływa to jednak na moją ocenę, która jest taka: zmieniłem się. ;)

      Usuń
  3. Cieszy mnie, że nauka nie poszła w las;)

    Co do aparatu - dziwi mnie, że ktokolwiek kupuje 5d. Przecież to nie ma odchylanego wyświetlacza, ani dwóch kółek nastaw (tzn. nie ma tego u góry, pod kciukiem). Dobrze, że chociaż ma wifi, GPS i 4K - bez tego to w ogóle bez sensu, zwykły telefon może więcej.

    Po przeczytaniu powyższego komentarza wyszło mi, że za słabo widać sarkazm, więc spieszę dodać, że wypowiedź jest nim nasączona.

    A sam aparat jak to profesjonalny aparat - wypas, ale nawet jakbym wygrał w totka tak bym nie kupił. Dla mnie to taka armata na muchę. Ja bardziej ograniczam durnego K-50 niż on mnie, więc taki 5d po prostu by przytłaczał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z przytłoczenia powstał ten wpis.

      Usuń
    2. masz szczęście, że uzupełniłeś, że tam jest sarkazm, inaczej byśmy myśleli, że jesteś fanem tych wszystkich nowoczesnych technologii :P

      Usuń
    3. Ja tam czasami sarkazmu nie wyłapuję i zdarza mi się wygłupić. W internecie zdarza się spotkać czasem z takimi poglądami, że nie wiadomo jak odpowiadać i czy w ogóle odpowiadać.

      Usuń
    4. To prawda, Internet nie sprzyja wyrażaniu emocji i wyłapywaniu odcieni znaczeniowych.

      Usuń
  4. Mam dokładnie takie samo odczucie. Przytłoczenia. Przytłoczenia efekciarskimi bzdetami. Tyle, że ja nie chcę wracać do "EOSa 650" (po mojemu: Minolty 600si), a do Nikona FM albo jakiejś Smieny. A w Afryce żyją Afroafrykanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło widzieć tak Szacownego Komentatora! Może być, że Smiena jest jakąś drogą ucieczki. Zwłaszcza że ceny wszystkiego lecą w stronę Himalajów.

      A zatem biały potomek Burów to po prostu- Afrykanin, w odróżnieniu od Afroafrykanina?

      Usuń
    2. Ups, opóźniam się z odpowiedzią, bo mi Fotodinozę poczta do spamu zakwalifikowała. Myślę, że biały potomek Burów to Euroafrykanin.

      Usuń
  5. Podobnie odebrałem piątkę-czwórkę. Ale jako potencjalnego klienta za kilka lat w tej cudownej układance drażnią mnie różne przeoczenia. Otóż dodano to całe Dual RAW super pałer, ale już dodając filmowanie zapomniano o zebrze, odczycie z całej matrycy. Z tym ostatnim jest o tyle kuriozalnie, że crop ten wynosi mniej więcej 1,6x - a więc tyle, ile ma matryca APS-C. Rzecz tylko w tym, że bez przeróbki obiektywów EF-S się do piątki nie podłączy :) ( a Sigmy, Tamrony i inne, jeśli pan pozwoly, z przyjemnością )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie filmuję. Połowa problemów odpada ;)
      No i poważam niektóre Sigmy i Tamrony.

      Usuń
    2. Sony najdłużej zwlekało z wprowadzeniem filmowania do swoich lustrzanek, bo twierdziło, że do filmowania to są kamery (Sony). Ale gdy już zrobiło to, to idzie na całość. A Canon nie może zdecydować się, stąd takie wykastrowane z filmowych wspomagaczy aparaty.

      Usuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.