Wiadomo dlaczego alpiniści wchodzą na góry? Wiadomo. To ja z tego samego powodu postanowiłem okrążyć świat.
Ale nie ten wielki świat. europejską
tożsamość, azjatyckie smaki, Afrykę czarną i białą jak kość
słoniowa, Australię z ptakiem Ostridżem i amerykański sen. Nie.
Postanowiłem okrążyć swój własny
lokalny świat i to w miarę ciasnym torem.
1435 milimetrów. Bo po torze odbędzie
się ta odyseja.
Łódź ma różne największe rzeczy.
(Ludzie najbardziej nie lubią różnych rzeczy- cytat Krzysztof Gol)
I różne tory. Niektórzy mówią, że także najdłuższy tor
tramwajowy w Europie- linii 46 do Ozorkowa (30km). Ale tym torem nie
da się okrążyć Łodzi, a do tego jest on fotograficznie i
semantycznie mocno wyeksploatowany. Dziesiątki fotografów już go
sfotografowały.
Ale od niedawna jednak da się okrążyć
miasto torem kolejowym.
To znaczy- wróć: tory były od dawna,
tylko od niedawna jeżdżą po nich regularne pociągi- Łódzka
Kolej Aglomeracyjna. Niektórzy podobno dojeżdżają nimi do pracy.
Ja postanowiłem przetestować pociągi ŁKA jako rozrywkę. A może
i naukę. Przez rozrywkę do nauki. Bawiąc uczyć się. Śmiech dla
samego śmiechu to tylko niepotrzebna strata chichotów (cytat-
Papcio Chmiel)
Koncepcja mi jednak runęła.
Ach, myślałem, gwizdnę rower
Współfabrykantce wpakuję do Łódzkiej Aglomeracyjnej i siup w
jeden dzień obskoczy się Łódź dookoła i obejrzy co tam jest
ciekawego.
Niestety nie da się.
Zwiedzanie wciąga. Co i Wam polecam.Dlatego skromny wpis został Projektem. Projektem Okrążenia Świata. Będę go realizować z przerwami, dla przyjemności własnej, ale jeżeli uznacie że to nie do wytrzymania to napiszcie w komentarzu- że już dosyć tego Projektu.
Truman, Truman spuść ta bania
Bo to nie do wytrzymaniaJedna bomba atomowa i wrócimy znów do Lwowa
Jedna bomba nieomylna i wrócimy znów do Wilna
(cytat, z lat 50-tych)
Bo też Łódzka Kolej Aglomeracyjna
chętnie zabiera na pokład rowery i to za zupełną darmoszkę, to
jest w cenie biletu za człowieka. Po liniach ŁKA latają
szwajcarskie z domu Stadlery Flirt, ale produkowane w Siedlcach, w
których jest sporo miejsca na postawienie roweru.
Od 2014 roku można okrążyć Łódź
za pomocą tych kolei. Wtedy to skończono modernizację linii Łódź
Widzew- Zgierz, czyli północno wschodniego odcinka obwodu miasta.
Linię tę co prawda pamiętam od wczesnego dzieciństwa, zawsze
przejeżdżało się przez nią wpoprzek rowerem, a w późniejszych
latach robiło tam masę różnych malowniczych zdjęć, stojąc,
siedząć albo leżąc na torach. Albo przykładając do nich ucho,
żeby sprawdzić czy Indianie z Dziekiego Zachodu mieli aby dobre
metody napadów na Union Pacyfic. Żaden Stadler Flirt nie
przelatywał wtedy nad głową. Linia była wtedy zarośnięta i
zapyziała, używaną tylko przez pociągi towarowe raz na dzień.
Nie było na niej żadnych stacji osobowych.
Teraz wpakowano w nią miliony euro z
błogosławieństwem Unii, która połowę tych milionów oddała.
Nie jestem wielkim entuzjastą wszystkiego co zafundowaliśmy sobie w
kraju za unijne dotacje, ale akurat inwestycje w komunikację lokalną
są bardzo sensowne, bo dają ludziom nie czczą przyjemność, a
ułatwienia i impuls do rozwoju.
Obejrzałem sobie swoim krytycznym
okiem krytyka wszechdziedzin kultury, sztuki i nauki nowe przystanki
kolejowe. Nie za bardzo mam się do czego przyczepić. To znaczy nie
to, że wcale wad nie mają- jakieś tam mają, komentował je
ironicznie w swym felietonie Piotr Grobliński- LINK
Niemniej- estetyka przystanków jest
dobra. Nieprzesadzona. Niezbyt wymyślna, ale funkcjonalna. Wyglądają
solidnie i można sądzić, że wytrzymają próbę czasu, za
wyjątkiem malowania ich sprayami przez idiotów- wandali. Żeby
chociaż byli dowcipni jak znany anonim mażący po murach- Jan III
Sobieski.
ŁKS żartuje z poważnych tematów,
RTS nie czyta książek,
ŁKS robi herbatę na wodzie po pierogach,
Widzew nie obiera ananasa ze skórki i w ogóle jest strasznym niejadkiem.
ŁKS myli Reksia z Krecikiem
Jak wiadomo.
Zacznę okrążenie od linii Zgierz-
Łódź Widzew. Najbardziej mi ona familiarna.
Stacja Marysin. (Sigma 24 f/2,8, -1 EV, filtr czerwony) |
Przyznam, że niestety jest to chyba
błąd strategiczny. Najpierw będzie trzęsienie ziemi, a potem
napięcie będzie spadać. I natężenie. Trzeba się będzie mocno
natężać, żeby w opisach całej obwodnicy dorównać w atrakcjach
linii Zgierz- Łódź Widzew.
Oprócz projektu turystycznego jest to
także projekt fotograficzny. Został zrobiony dwoma
dwudziestopięcioletnimi obiektywami Sigmy- popularnym 24/2,8 Super
Wide Macro i nieco mniej popularnym 90/2,8 Macro. Zostały one
rechipowane do aparatów cyfrowych Canona. Zdjęcia bez ramki są
tradycyjnie dla Fotodinozy w żaden sposób nie obrobione, a jedynie
zmniejszone, zdjęcia z ramką mają poprawiony kontrast, jasność i
ostrość. Wszystkie zdjęcia powiększają się po kliknięciu nań.
Koloru na zdjęciach nie ma. No
niestety. Zabrakło.
Miałem ochotę na czarno- biel.
Monochromatycznie się poleciało, jakby to jakie stare dobre czasy
były.
Kupujcie więc bilet i zasuwamy tym
pociągiem.
Stacja
Łódź Marysin.
Jest to najprawdopodobniej najciekawsze
turystycznie miejsce na obwodnicy Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. Do
tego atrakcje położone są tuż przy torach- nie wymagają
dalekiego chodzenia. Niestety dla kolejowego podróżnika- są
wciągające. Zatem nie wiadomo o której godzinie podróżnik ów
będzie miał ochotę wsiąść w następny pociąg. I drugie
niestety- na tej części łódzkiej pętli pociągi kursują
najrzadziej- tylko po pojedynczym torze. Może więc nie jest złym
pomysłem rozpoczęcie orbity wokół miasta w tym właśnie miejscu.
W razie czego można tu po prostu zostać i nie wsiąść do pociągu
byle jakiego, nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet, tylko zagłębić
się w historię.
Smutną, tragiczną historię, ale
rzeczywistą.
Pomnik łódzkiego getta.
I Cmentarz Żydowski.
Stacja Marysin nazywa się tak dopiero
od czasu puszczenia przez nią pociągów kolei aglomeracyjnej. Do
niedawna nazywała się potocznie Radogoszcz Towarowy, bo jak
wspomnieliśmy- na tej linii nie kursowały pociągi pasażerskie. A
podczas drugiej wojny i niemieckiej okupacji nazywała się
Verladebahnhof Getto-Radegast. Niemcy ogrodzili teren stacji drutem
kolczastym i przyłączyli do terenów żydowskiego getta.
Getto było pierwszym w Polsce
odizolowanym terenem miasta, na który przesiedlono łódzkich Żydów,
początkowo 140 tysięcy osób. Później, za sprawą stacji
kolejowej Radegast sprowadzano transporty ludzi z Austrii, Czech,
Luksemburga i Rzeszy. A potem także ze wszystkich likwidowanych gett
w Kraju Warty.
Przez getto łódzkie przeszło około
200 tysięcy ludzi. Oprócz Żydów także Romowie i Sinti z
pogranicza austriacko- węgierskiego.
Pomnik Getta- Stacja Radegast. (Sigma 24mm f/2,8, -1,33 EV, filtr czerwony) |
Utworzenie Kraju Warty wbitego klinem z
terenów Rzeszy w okupowaną Polskę, miało być początkiem ścisłej
germanizacji tego obszaru. Hitlerowska propaganda uważała go za
tereny rdzennie niemieckie (Przed wojną mniejszość niemiecka
liczyła tutaj jednak tylko ok. 10% obywateli). Ideą Niemców było
usunięcie z Kraju Warty wszystkich przejawów polskości i fizyczne
wyeliminowanie ludności innej niż niemiecka. Wyeliminowanie poprzez
niewolniczą pracę („eksterminacja przez pracę”), wysiedlenia i
masowe zabijanie. W miejsce Polaków i Żydów zamierzano zasiedlić
germańskich osadników z terenów wschodnich.
Do działań przystąpiono planowo,
dokonując egzekucji polskiej inteligencji i katolickich księży,
ziemian i przemysłowców, zakazując nauczania po polsku w jidysz i
po hebrajsku, usuwając przydrożne kapliczki (dlatego w naszej
części Polski jest ich tak mało, zwłaszcza zabytkowych), oraz
tworząc getta we wszystkich większych miastach Kraju Warty.
Getto w Łodzi, zorganizowane w lutym 1940
roku stało się wkrótce olbrzymim obozem pracy, działającym pod
dyktando Niemców. Na terenie Bałut i Starego Miasta, na obszarze
około 4 km kwadratowych stłoczono wielką masę ludzi. Zagęszczenie
na 1 km²
wynosiło 42587 osób, dodajmy, że przed wojną były to dzielnice
znane z biedy, ciasnych domów i braku sieci kanalizacyjnej.
Jednostki produktywne były
niewolniczo eksploatowane, głównie na rzecz wytwarzania odzieży i
butów dla armii hitlerowskiej. Nieproduktywnych członków
społeczności- dzieci do lat 10-ciu, osoby starsze niż 65 lat, a
także chorych zaczęto systematycznie i masowo zabijać wywożąc do
obozów zagłady.
Pomnik Getta-Stacja Radegast. (Sigma 24, f/16, -33EV, filtr zielony) |
Tragiczną rolę w organizacji getta i
eksterminacji współbraci odegrał szef administracji żydowskiej-
Chaim Rumkowski, co do działań którego do dziś nie ustają spory.
W muzeum- pomniku można wyczytać też wiele na temat tragedii Żydów z Europy zachodniej, przywożonych do getta pociągami na stację Radegast- na ogół inteligentów mających mało wspólnego z łódzkim proletariatem i przy wciąż zaostrzającym się niemieckim terrorze- zupełnie bezradnych. Na ogół należeli do starszego pokolenia, które pierwsze zostało wysłane do obozów śmierci.
Powiem szczerze, że ta straszliwa
organizacja zabijania nie chce mieścić się w głowie. Przekracza
wszelkie bariery wyobrażenia, wszelkie bariery człowieczeństwa. I
pomnik- stacja Radegast doskonale to unaocznia. Verladebahnhof
Getto-Radegast stał się bramą getta i został symbolem zagłady
łódzkich Żydów.
Pomnik Getta- Stacja Radegast. (Sigma 24, f/11, -0.33 EV, filtr zielony) |
W 2004 roku wzniesiono tutaj
wstrząsające muzeum- pomnik, według projektu Czesława
Bieleckiego. Myślę, że jedno z najlepszych w Polsce.
Projekt Bieleckiego nie jest
enigmatyczny, ulotny i poetycki. Jest to projekt działający
dosłownymi środkami i dobitną symboliką, doskonale obrazującą
coś tak trudnego do zobrazowania jak masowa zagłada. Wspaniale
wykorzystano tu wszystkie dostępne ślady historii i wzmocniono
przekaz dodając nowe artefakty. Wielkim atutem tej architektury jest
dopracowanie każdego detalu, wymyślenie takiego obrazowania, który
każdym elementem poruszy widza i skłoni go do postawienia się w
sytuacji ofiar.
Pomnik Getta- Stacja Radegast. ( |
Pod wieloma względami projekt wpisuje
się w kontekst otoczenia. Pasuje do miejsca, do torów i do miasta.
Muzeum składa się z dawnego budynku
magazynowego, zachowanego oryginalnego toru kolejowego i nowo
zbudowanego Tunelu Pamięci, zakończonego symbolicznym kominem-
kolumną.
Wszystko to robi wielce poruszające
wrażenie, działa na wyobraźnię.
Pociąg z lokomotywą Ty-2, jedną z 6
tysięcy wyprodukowanych w Niemczech w latach 1942-45, która z dużym
prawdopodobieństwem ciągnęła w czasie wojny wagony z Łodzi do
obozów w Chełmnie nad Nerem (Kulmhof an Nehr) i Auschwitz stoi tuż
obok toru po którym pędzą pociągi Łódzkiej Kolei
Aglomeracyjnej. To wciąż ta sama stacja, chociaż peron Marysina
przeniesiono sto metrów dalej.
Zerknięcie w otchłań historii nie
kończy się na stacji Marysin na pomniku Radegast. Teraz zerkniemy
głębiej i dalej w przeszłość.
Po zwiedzeniu muzeum udajemy się
dalej, chodnikiem wzdłuż torów, docieramy pochylniami do ulicy
Inflanckiej, gdzie widać już ceglany mur Cmentarza Żydowskiego.
Żeby odnaleźć bramę wejściową, będzie trzeba przespacerować
ładnych kilkaset metrów.
Nic dziwnego- to jeden z największych
cmentarz żydowskich w Europie.
Nie róbcie tego tylko tak jak ja-
okrążając go w prawo. Będziecie wtedy mieli do przejścia blisko
trzy kilometry. Gdy okrążyć go w lewo- tylko czterysta metrów.
Niezależnie jednak od kierunku w jakim
pójdziecie- na końcu czeka was atrakcja jakich nie oglądaliście
najpewniej zbyt wiele, podobne są tylko we Wrocławiu i Berlinie.
Za czasów młodości wchodziło się
na Kircholm (nazwa zwyczajowa) przez dziurę w płocie. Było to
przez długie długie lata miejsce straszliwie zaniedbane,
pozostawione same sobie i rozkradane. Nic dziwnego- prawie cała
społeczność żydowska w Łodzi zniknęła w czasie wojny,
zgładzona w obozach. A został cmentarz mający 42 hektary
powierzchni na którym jest 230 tysięcy grobów...
Według żydowskiej tradycji miejsce
spoczynku zmarłego jest oddane mu na wieczność, a jego grób jest
oddany pod opiekę boga. Gdy umrą wszyscy pamiętający krewni- grób
może zniszczeć- taki jest los świata.
Na szczęście gdy cmentarz został
wpisany do rejestru zabytków sprawy zaczęły iść lepszym torem, a
w czasie budowy pomnika Radegast wzięto się też za cmentarz.
Teraz otacza go solidny mur, tak jak to
było pierwotnie, uporządkowano spory kawałek nekropolii, ale
wiadomo, że nie da się tego zrobić z całym olbrzymim terenem. To
bardzo dobrze, bo uporządkowany Kirholm nie byłby tak wyjątkowy.
Cmentarz Żydowski ma trzy bardzo
znaczące cechy- jest niesamowicie rozległy i różnorodny, oraz
trzecia- jest fantastycznie spatynowany.
To jest rozkosz fotografa, spacerować
i robić tam zdjęcia.
Różnorodność cmentarza jest bardzo
znacząca. W architekturze cmentarnej widać wszelkie odcienie
stosunku Żydów do własnej tradycji, kultury, wszelkie nurty
społeczno religijne i różne stopnie żydowsko- polskiej
asymilacji. Spoczywa tam wielu wybitnych łodzian, na czele z elitą
fabrykantów- Poznańskimi, Silbersteinami, Kohnami, wielu znanych
lekarzy- Seweryn Sterling, Władysław Pinkus, a także rodzice
Juliana Tuwima i Artura Rubinsteina.
Tradycja judaistyczna mówi, że na
cmentarzu wszystkie macewy powinny być takie same, na znak równości
zmarłych wobec boga, jednak tak monumentalnych grobowców, jakie
stoją w głównej alei Kirholmu niewiele się znajdzie na innych
łódzkich cmentarzach. Fabrykanci wyznawali raczej judaizm
reformowany niż tradycyjny.
Wśród nagrobków znajdą się
absolutne perły architektury- secesja wiedeńska, neobarok i
klasycyzm w niektórych miejscach aż bucha spod zielonych pnączy,
które porastają cmentarz.
Kirkut założono w 1892 roku, a więc
w czasie gdy Łódź pędziła pełną parą i rozrastała się w
sposób niesamowity. Podobnie rozrastała się jej żydowska
społeczność. Tuż przed Drugą Wojną liczyła 231 tysięcy osób.
Była to grupa bardzo spolaryzowana socjalnie i majątkowo- jej
większość stanowiła biedota mieszkająca w „gorszych
dzielnicach” na Bałutach i Starym Mieście. Z drugiej strony
inteligencja i fabrykanci stanowili elitę finansową Łodzi. Na 928
fabryk działających w mieście na początku XX wieku 585 było w
rękach Żydów (63%), lecz z wyjątkiem kilku dużych zakładów
były to na ogół małe, wyspecjalizowane niszowo manufaktury-
wspólnie produkowały tylko 37% wartości łódzkiej produkcji
przemysłowej.
Jak napisał „Wirtualny Sztetl”-
„łódzcy Żydzi stanowili społeczność zamkniętą, wyodrębnioną
wyznaniowo, językowo i obyczajowo”.
Wielki obszar nekropolii znajduje się
w stanie niemal nieruszanym od kilkudziesięciu lat. Zieleń
upomniała się o groby, drzewa rozrosły, a większość nagrobków
pokrywa dżungla pnączy i krzaków.
Część południowa kirkutu jest obszarem gdzie pochowano zmarłych z getta. Jest teraz uporządkowana i odnowiona.
Zwykle mało uczęszczany Cmentarz
Żydowski robi wrażenie tego czym jest w rzeczywistości-
olbrzymiego reliktu nieistniejącej kultury. Nasuwają się
literackie skojarzenia do Tolkiena czy Sapkowskiego (zapewne
Sapkowski odwiedzał Kirholm- jest łodzianinem). Ale tu- nie film i
nie książka fantasy- tylko realna prawdziwa historia, którą można
dotknąć i poczuć. Monument przeszłości. Niezwykły pomnik
historii.
Mało co w Łodzi ma taki niezwykły
klimat jak kirkut.
Spędziłem w muzeum Radogoszcza ponad
półtorej godziny, a na Cmentarzu Żydowskim dwie i pół, a i tak
nie obszedłem wszystkiego. Niestety plan kontynuacji dalszej podróży
Łódzką Koleją Aglomeracyjną okazał się w moim przypadku nie do
zrealizowania. Za bardzo zapamiętałem się w zwiedzaniu.
Pozostało mi zatem zwiedzić coś
jeszcze na przystawkę. Bo w pobliżu Stacji PKP Łódź Marysin jest
jeszcze jedna atrakcja, mniej spektakularna, acz ciekawa.
Najprawdopodobniej najmniejsze domy
szeregowe świata.
Stoją przy ulicach Ołowianej,
Kwarcowej i Strzeleckiego, 500 metrów na północ od przystanku
kolejowego.
Łódź stanowiła od XIX wieku pod
względem jakości mieszkań straszliwe dno. Do dziś są u nas spore
nieskanalizowane obszary. We wspomnieniach Jana Nowaka Jeziorańskiego
znajdziemy uwagę, że w Łodzi podczas okupacji niemieckiej nie dało
się prowadzić konspiracji, ani ukrywać nielegalnych. Oprócz tego
że był tu teren Rzeszy Niemieckiej, to w centrum miasta, zamiast
kanalizacji na podwórkach stały ogólnodostępne sławojki i
ukrywający się musieliby do nich chadzać, czego nie dało się
utrzymać w tajemnicy przed sąsiadami.
Mieszkania na Bałutach, czy Starym
Mieście były często rozpadającymi się drewnianymi ruderami, bez
wody, prądu i kanalizacji, ciasnymi i zatłoczonymi do niemożliwości
-przeciętnie (!!!) wypadało 5 osób na izbę. Łódź mimo
szaleńczego rozwoju była biedna, po prostu.
Dostrzegano ten przykry fakt już w dwudziestoleciu
międzywojennym, kiedy to utworzono państwowe programy taniego
budownictwa, oraz społeczne towarzystwa zajmujące się budową
domów robotniczych. Jednym z nich był TOR- Towarzystwo Osiedli
Robotniczych, które przy wyżej wymienionych ulicach na Marysinie
zbudowało osiedle minimalistycznych domów szeregowych, według
projektu wzorowanego na koncepcji awangardowych architektów
międzywojnia- Heleny i Szymona Syrkusów. Syrkusowie działali
prężnie w polskiej grupie Praesens i międzynarodowym
stowarzyszeniu architektów UIA . Byli znani w kręgach światowego
modernizmu.
Domki szeregowe na Marysinie zostały
zaprojektowane w 1934 roku na mikroskopijnych działkach i same też
były mikroskopijne, by móc spełnić kryteria niskiej ceny.
Przewidziano je dla robotników z pensją poniżej 250 zł. Można
było w nich zamieszkać po wpłacie 20% wkładu własnego, resztę
spłacało się w miesięcznych ratach po 16 złotych.
Osiedle Marysin, ul. Kwarcowa. (Sigma 24, f/2,8, -1EV, filtr zielony) |
Budynki zaprojektowano z frontem z
prefabrykatów i drewna. Wewnątrz na dole był jednoprzestrzenny
salon z kuchnią, a na antresoli maleńkie pokoiki sypialne. Całość
nie przekraczała 40m²
powierzchni! Niestety kanalizacji nie przewidziano- na działkach
zainstalowano sławojki.
Zdjęcie satelitarne Marysina- po lewej widzimy domy normalnej wielkości, po prawej- szeregówkę Syrkusów. |
Osiedle jest dzisiaj mocno
przebudowane, bo mało komu wystarcza do życia 40m².
Ale zachowuje nadal restki swojego skromnego uroku i stoi przy
brukowanych uliczkach pamiętających czasy przedwojnia. Oczywiście
nie ma co marzyć, by mieszkańcy zachowali umiar w malowaniu i
okładaniu elewacji kamieniem...
W konkursie na zachowanie oryginalnego wyglądu budynków zwycięża ulica Kwarcowa.
W konkursie na zachowanie oryginalnego wyglądu budynków zwycięża ulica Kwarcowa.
Osiedle Marysin. Ul. Kwarcowa. (Sigma 90, f/2,8, -1 EV, filtr zielony) |
Zatem plan okrążenia Łodzi w jeden dzień się nie udał.
Ale na szczęście pociągi jeżdżą
dalej, według rozkładu.
Nic, tylko wsiadać i pędzić do
następnej stacji, gdzie czekają nas jeszcze zapewne różne nieopisane atrakcje.
Fabrykant
w ciągłej podróży dookoła świata.Ukazały się dotąd następujące odcinki Projektu Okrążenia Łodzi -
Olechów:
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-odzi-od…
Arturówek:
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-vol-11a…
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-vol-11b…
Marysin:
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-vol-1-s…
Stoki
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-vol-2-s…
Widzew (na niepoważnie)
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-vol-3a-…
Żabieniec
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-vol-8-s…
Radogoszcz Zachód
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-odzi-vo…
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-odzi-vo…
Karolew
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-odzi-vo…
Jeszcze dużo roboty przede mną, ale nie poddajemy się. Kto chce pomóc - niech udostępnia.
Dzięki!
Muzeum getta.
http://kirkuty.xip.pl/lodz.htm
Arturówek:
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-vol-11a…
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-vol-11b…
Marysin:
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-vol-1-s…
Stoki
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-vol-2-s…
Widzew (na niepoważnie)
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-vol-3a-…
Żabieniec
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-vol-8-s…
Radogoszcz Zachód
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-odzi-vo…
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-odzi-vo…
Karolew
https://fotodinoza.blogspot.com/…/projekt-okrazenia-odzi-vo…
Jeszcze dużo roboty przede mną, ale nie poddajemy się. Kto chce pomóc - niech udostępnia.
Dzięki!
Źródła i źródełka:
Muzeum getta.
dookoła trójkąta...
OdpowiedzUsuńJeden trójkąt wiosny nie czyni.
UsuńKwadratura dookoła koła.
trójkąt trójkątowi koła nie wykole
UsuńDeja vu, nie dalej jak tydzień temu odbyłem tą samą wycieczkę po cmentarzu i stacji kolejowej. Udokumentowałem wszystko na dwóch rolkach cz-b filmu ale jeszcze nie miałem czasu wywołać :)
OdpowiedzUsuńCyfra, cholerka- szybsza ;). Ciekawe te koincydencje.
Usuńno niby tak ale wybór był mój i jak najbardziej świadomy :)
Usuńnajdłuższa linia tramwajowa jest w Belgii (ponoć są plany, by pojechała nawet dalej)
OdpowiedzUsuńhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Kusttram
Dzięki za link.
UsuńZałóżmy, że trochę się pomyliłem w celach promocji miasta ;)
O szerokości torów kolejowych (1435 milimetrów czy nie) zachował się dziewiętnastowieczny nieprzyzwoity dowcip. Znacie? To posłuchajcie. (dzieci! zamknąć uszy!)
OdpowiedzUsuńBęsąc po komunii u dalszego kuzynowstwa Fabrykanta odkryłem nie-aglomeracyjną stacyjkę kolejową "Lublinek". Parę kroków od lotniska Lublinek i parę tysięcy jeśli nie do Berlina to do Berlinka (po drodze mi było...)
OdpowiedzUsuńbędąc . Brzdącem.
OdpowiedzUsuń