Co
prawda miasto zostało przepołowione monstrualnym i kosztownym rowem
ale za to antykwariaty mamy fajne.
Nie
chodzę do tych niszowych, ale te popularne są na przykład bardzo
korzystnie ulokowane w centrum kilka minut spaceru od Narutowicza w
stronę północną, za kebabem w prawo, azymut 355 West, uważać na
pędzące riksze i straż miejską.
Niespodziewanie
w jednym z antykwariatów odkryłem na półeczce lekko podniszczony
artefakt godny zakupu. Jest to artefakt fotograficzny, ale nie z
czasów Niciphore'a Niepce'a, ani nawet Roberta Doisneau, tylko z
czasów produkcji mojego ulubionego Mercedesa W126 zwanego szejkiem i
to już na szerokiej listwie. Znaczy się artefakt niedawny, niby to.
23
lata. Rok 1992 album World Press Photo.Odkrywam tam dwa reportaże, jak dwie kompletnie inne planety. jakby jeden był reportażem z Marsa, a drugi z Wenus. A nawet jakby jeden był reportażem z czyśćca, a drugi z piekieł. Jakby działy się w dwóch różnych światach, a nie na tym samym biednym globie po którym chodzą wszyscy śmiertelnicy.
No
więc dwa reportaże wyglądają inaczej niż cała reszta, która
wygląda tak samo.
Cała
reszta, która wygląda tak samo- jest pasmem rejestrującym
nieszczęście, katastrofy, zbrodnie i wojny, płacz, rozpacz,
krzywdę i beznadzieję egzystencji.
Z
tego widać składa się w dużej części nasz świat.
Ta
deprymująca demolka krzyczy zdjęciami z całego globu, które
obrazują ludzką nędzę, podłość i pragnienie agresji. Można
dostać doła, mówię Wam.
Można,
ale oko zawisa z niejaką ulgą na dwóch fotoreportażach. Jeden z
nich szczęśliwy, aktywny, dynamiczny. Drugi idzie tropem
katastrofy, ale przynajmniej zwłoki i płacz nie są jego tematem
przewodnim.
Jeden
to reportaż z kategorii Sport. Jest to niemal jedyna bezpieczna
kategoria z World Press Photo, w której nie grozi nam kliniczna
depresja- można przeglądać bezpiecznie.Druga- to kategoria Nature, w której spodziewalibyśmy się jedynie wesołych zdjęć hipopotamów z ptaszkami.
Niestety na kategorii "Nature" możemy się nieco zawieść.
Czyściec
Trochę
się poczytało o sporcie kolarskim u Tylera Hamiltona („Wyścig
tajemnic”- polecam). Dlatego z nomenklaturą kolarską się jest za
pan brat. Wie się co to jest EPO, kortyzon, woreczek krwi (WK), małe
czerwone jajeczko (testosteron). Zna się dawki i sposoby
przetaczania. Przeżyło się już wzlot, triumf i upadek Lance'a
Armstronga i sport rowerowy stracił dla świata trochę niewinności
i uroku.
Ale
tu mamy rok 1992 i chwała Tour de France błyszczy nieskalanym
blaskiem, wszyscy są czyści, walczą ze swymi słabościami jak
greccy olimpijczycy, o chlebie i wodzie pną się do góry, a
publiczność pada przed nimi na kolana.
Walter Schmitz, I nagroda za cykl zdjęć w kategorii Sport, WPP 1992 |
Walter Schmitz, I nagroda za cykl zdjęć w kategorii Sport, WPP 1992 |
A
nawet nie tylko pada, ale i dopinguje (słownie), zagrzewa do walki
od dołu i schładza wodą z bidonów od góry.
Walter Schmitz, I nagroda za cykl zdjęć w kategorii Sport, WPP 1992 |
Walter Schmitz, I nagroda za cykl zdjęć w kategorii Sport, WPP 1992 |
Walter Schmitz, I nagroda za cykl zdjęć w kategorii Sport, WPP 1992 |
Walter Schmitz, I nagroda za cykl zdjęć w kategorii Sport, WPP 1992 |
Wszystko
to na czarno- białych zdjęciach, dzięki dzielnemu fotografowi.
Przyznaję,
że jestem zmanierowany.
„Nie wiem, czy lubisz czasem taką starą, przejrzałą nieco, wiejską babę - bo ja lubię babę - Henryś Pac wprowadził tę modę - lubię babę - co pewien czas, muszę powiedzieć, lubię babę - j'aime parfois une simple baba, lubię babę, do licha! Lubię babę! Hallali, hallali, lubię babę zwykłą i żeby była starawa!" (cytat)
Sam
to dostrzegam, ten mój manieryzm- lubię zdjęcia superszerokokątne
i to jest reportaż złożony tylko i wyłącznie z samych takich
zdjęć, w związku z tym dostaje plusa już od samego wstępu. Ale
zdjęcia wyróżniają się jeszcze dodatkowo, zwracają uwagę
nietypowym światłem i techniką wykonania. Walther Schmitz, oprócz
czarno białego filmu, superszerokiego obiektywu użył też lampy
błyskowej. Dzięki niej ze zdjęć bucha dynamizm, ruch, a nawet
pewna agresywność uzyskana mocnym kontrastem. Lampa pozwoliła
zarejestrować zamrożony ruch z charakterystycznie rozmytymi
krawędziami gdy fotograf panoramuje przejeżdżających zawodników,
a przy tym wyrównała jasność bliskich cieni.
Większość
zdjęć jest zrobiona pod ostre letnie słońce.
Jak
wiecie „nie wolno robić zdjęć pod słońce”- jak głosi
obiegowa opinia dyletantów.
Ale
jak głosi opinia Szwejka: „nie wolno, ale można”.
A
inna jeszcze opinia głosi: „nie wolno robić pod innych, trzeba
cały czas robić pod siebie”.
A
znowu opinia Heńka z parkingu mówi- „nie takie rzeczy żeśmy ze
szwagrem pod słońce robili”.
Dlatego
też zdjecia pod słońce panu Schmitzowi wyszły efektowne i
przyciągające wzrok i mocno wyróżniające się nawet na tle
pierwszoligowych fotoreportaży z World Press Photo
Pan
Walther zastosował w praktyce i w dosłowości stwierdzenie Roberta
Capy, z którym rozprawialiśmy się już na Fotodinozie (tutaj)- „Jeżeli
nie zrobiłeś dobrego zdjęcia, to znaczy że nie byłeś
wystarczająco blisko”. „Wystarczająco blisko” podczas
fotografowania Tour de France oznaczało mniej więcej wtykanie
obiektywu (jakiegoś 18 czy nawet 14mm) pod ramiona zawodników i
kibiców.
Efektowne,
trudne technicznie i przemyślane od strony wykonawczej te zdjęcia.
Całość reportażu dostępna- tutaj.
Całość reportażu dostępna- tutaj.
Piekło
To
piekło wygląda jak narkotyczna wizja. Ale to piekło, niewątpliwie.
Zginęło w nim 330 osób, więc nie można mieć co do niego
wątpliwości.
Wybuch
wulkanu Pinatubo na Filipinach. Philippe Bourseiller- francuski
fotograf był tam i pracował dla Figaro Magazine (Pierwsza nagroda
za cykl zdjęć w kategorii Natura i Środowisko).
Tutaj
fotografowi sam żywioł zapozował do reportażu, produkując
kompletnie odrealnione, księżycowe krajobrazy ze zwykłych pól i
wiosek. Kolorystyka tych pejzaży nadaje się do powieszenia na
ścianę.
Philipe Bourseiller, Pierwsza nagroda za cykl zdjęć w kategorii Natura i Środowisko, WPP 1992 |
Foto: Philipe Bourseiller, Pierwsza nagroda za cykl zdjęć w kategorii Natura i Środowisko, WPP 1992. |
Dzień i noc zamiatano dachy, aby uchronić je przed zawaleniem. Foto: Philipe Bourseiller, Pierwsza nagroda za cykl zdjęć w kategorii Natura i Środowisko, WPP 1992. |
Upiorne ciemności okrywały okolicę nawet w środku dnia. Foto: Philipe Bourseiller, Pierwsza nagroda za cykl zdjęć w kategorii Natura i Środowisko, WPP 1992 |
Mieszkańcy Olongapo, którzy odważyli się wyjść z domów między jednym a drugim wybuchem. Foto: Philipe Bourseiller, Pierwsza nagroda za cykl zdjęć w kategorii Natura i Środowisko, WPP 1992 |
Przekręcenie
kolorów z ciemnym niebem i ziemią białą jak pokrytą śnieżnym
puchem, a przy tym oświetlenie zmiękczonym światłem słońca daje
efekt niemalże filmowy, w pierwszej chwili myśli się, że są to
zdjęcia zrobione w podczerwieni. Że to jakaś aranżacja w studio.
(Wszystkie, przepiękne zdjęcia z tego reportażu do oberzenia- tutaj)
(Wszystkie, przepiękne zdjęcia z tego reportażu do oberzenia- tutaj)
Piękno
tych kolorów kontrastuje zdecydowanie ze smutną rzeczywistością
po katastrofie, gdzie ludzie, którzy stracili dach nad głową i
dobytek muszą sobie radzić w nieludzkich warunkach.
Nie
tylko pan Bourseiller był w tym czasie na Filipinach. Najbardziej
znane ze zdjęć z tej katastrofy, widziane już przeze mnie w kilku
czasopismach, a nawet w „Angorze”- to to, które dosadnie oddaje
grozę apokalipsy, jaką jest gotowy spuścić na głowy ludzi
żywioł.
Alberto
Garcia dostał za to zdjęcie pierwszą nagrodę za zdjęcie
pojedyncze w kategorii Natura i Środowisko.
Półciężarówka,
maleńka jak mróweczka wobec potęgi wulkanu, każe się chwilę
zastanowić nad tym co możemy, czego nie możemy i jak wyglądają
proporcje.
Gdzie
my i gdzie świat.
Fabrykant
P.S.
No i co Pan na to, panie Jarosławie K.? Wreszcie na Fotodinozie coś
o rowerach.
P.S. Wszystkie nagrody WPF 1992 do obejrzenia tutaj:
http://www.worldpressphoto.org/collection/photo/1992
P.S. Wszystkie nagrody WPF 1992 do obejrzenia tutaj:
http://www.worldpressphoto.org/collection/photo/1992
Nok nok. Próba mikrofonu. Raz raz.
OdpowiedzUsuńPróba wypadła pomyślnie. Dwa, dwa.
OdpowiedzUsuńA supeszerokokątne objektywy też są mą słabością (albo i mocą)...
Zachęcony,poproszony ( czytać zmujsznięty ) do zajrzenia aż na sam koniec tegoż fotoartykułu stwierdzam co następuje: Się Pan marnuje projektując nowe superbryki. Cza się wziąć za superbiki )
OdpowiedzUsuń