wyświetlenia:

wtorek, 16 grudnia 2014

Wady i zady D60


Continuum czasoprzestrzenne domaga się ode mnie żeby kontinuować rozpoczęte wątki (Canon D60) i dokonywać nowych odkryć tego co zakryte płachtą zapomnienia.
Canon D60, Canon 40D
Jedzie się na tym D60 jak na łysym Rosynancie, zwierzu już poznanym i szacownym, pomimo wad. Po strzeleniu kilkuset zdjęć można już podsumować te wady i poklepać po zadzie.

Otóż wady.
D60 to takie bydle, które lubi straszyć. Bierze się go do ręki, włącza, przystawia do oka, a on nic. Co jest? Patrzymy na wyświetlacz a tu „Error 02”. Już nam się przerzedzone włosy podnoszą na głowie ze zgrozy, gdy nagle przypominamy sobie: on w ten sposób mówi że nie włożyliśmy karty. Uff. Wkładamy kartę i wszystko gra. A to drań!

Włącza się, jak wspomniałem w pierwotnym artykule, ze sporą zwłoką, dobre 2 sekundy od przekręcenia hebelka. Z tego też powodu byłoby korzystnie ustawić automatyczne wyłączanie się aparatu w bezruchu na jakiś długi termin- po to by mieć go cały czas gotowego do strzału. Niestety jest to zupełnie sprzeczne z drugim życzeniem- żeby baterie starczały na długi czas.

Prądożerny- zużywa baterię mniej więcej o 40% szybciej niż 30D/ 40D z wyłączonym czyszczeniem matrycy. Już teraz wiem dlaczego w zestawie jest wielka ładowarka na dwie baterie.
Góra- 40D, dół- D60

Autofokus nie ma tej sprawności jak dzisiejsze aparaty, jeśli chodzi o ciemne warunki światła. W mroku jest wyraźnie słabszy. Obiektywy często jeżdżą po całym zakresie, a i tak donikąd niedojeżdżają.

D60 lubi myśleć. Zamyśla się nad takimi zadaniami jak:
-wyświetlenie zdjęcia (na wyostrzenie trzeba czekać 2-3 sekundy)
-zapisanie serii RAWów. Rawy zapisują się w takim tempie:
raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć siedem, osiem


dziewięć...


dziesięć...


jedenaście...

I teraz na przykład chcemy je obejrzeć. Naciskamy „Play”.


Czekamy...


czekamy...


czekamy...

CZEKAMY (%$#@*$!!!!)

I tak czekamy 40 sekund. Obejrzeć w tym czasie nic nie możemy, NATOMIAST możemy strzelić następne zdjęcia, jak tylko z bufora schodzą kolejne.
Miałem to już w 10D, ale wydaje się że D60 jest jeszcze gorszy. O jakieś 15%.

Dlatego wszystko strzelam w jpg'ach. Wtedy jest normalnie.

Szumy. Szumi dokoła las, oraz D60, o ile zadamy mu czułość wyższą niż 400 ISO. Nie jest to widoczne gdy zdjęcie ma poprawne naświetlenie i niewiele czerni, ale jest gorzej, gdy mamy coś wyciągnąć za pomocą programów do obróbki. Ciężej to idzie niż z nowszych modeli, bo szum wyłazi ze zdjęcia. Porobiłem troszkę prób by się o tym przekonać. Próba wyglądała następująco- zdjęcie sceny dowolnej w RAW, z ustawionym niedoświetleniem o -2 EV. Potem wywołanie RAW-ów w Digital Photo Professional z przesunięciem hebelka o +2EV (pozostałe parametry nie ruszane).


Oto porównanie fragmentów z D60 i 40D:


Podsumowując- wyciąganie z 800 ISO niedoświetlonych partii zdjęcia w 40D, to spacerek z Carlą Bruni w Lasku Bulonskim, wyciąganie niedoświetlonych partii zdjęcia z 800 ISO na D60- to wyrąbywanie drogi wśród Krzyżaków w bitwie pod Grunwaldem. Lub coś w podobie.

Rozpiętość tonalną, ocenianą na oko, ma do 400 ISO dość podobną jak 40D, powyżej- tak jak z szumami- zdjęcia się tonalnie „upraszczają”. Tutaj przykłady na 200 ISO:


Rozdzielczość 6mpx jest w dzisiejszych czasach śmieszna. Widać oczywiście mniej detali na zdjęciach, niż na współczesnych aparatach, ale z drugiej strony takie 70D kartę 2GB połyka na drugie śniadanie, a na D60 jestem na niej w stanie zrobić całe wakacje. Różnicę zauważę tylko wtedy gdy będę chciał policzyć gołębie na dachu katedry we Fromborku. A jeśli nie wpadnie mi to do głowy, to będę, najprawdopodobniej, równie zadowolony.

Obróbka zdjęć z D60 na moich starożytnych komputerach jest dzięki temu o połowę szybsza niż z 40D i ponad 2x szybsza niż zdjęć z 6D.

Karty pamięci. Po włożeniu karty większej niż 4GB D60 mówi smutno: „Error CF”. Ale jak wspomnieliśmy wyżej- całe wakacje wchodzą na 2GB. Szczerze mówiąc jestem raczej zwolennikiem używania w ogóle nie za dużych kart. Jak coś się spieprzy to nie tak dużo stracimy. Odpukać. W każdym razie jeśli macie tylko 32-wu gigówki, to musicie wyszperać na Allegro jakieś starożytne pamięciowe wypierdki mamuta, żeby używać D60. 4GB to max.
Canon lubuje się w zmianach położenia przycisków w kolejnych generacjach aparatów, z lewej 40D, z prawej D60.

Wyświetlacz jest marny. Ale to żadna nowość. Wyświetlacz jest marny we wszystkich Canonach, aż do bodajże 50D, pomimo że w następnych modelach był większy. I tak nie widać było czy zdjęcie jest ostre. Tutaj też. Norma.

A! No i nie napisałem, że nie da się oczywiście podłączyć do niego obiektywów z bagnetem Canon EF-S, o ile ktoś miałby takie życzenie. Ja nie mam. Do D60 pasują tylko klasyczne EF. Bagnetowi EF-S mówimy- nie! (Chociaż, taka nowinka jak EF-S 10-18? Hmm...)

Muszla oczna. Ona spadywuje.

Więcej grzechów nie pamiętam.

D60 klepię jednak po zadzie z uznaniem. Lubię gościa. Bardzo. Działa drań z KAŻDYM obiektywem (za wyjątkiem wspomnianego EF-S), wiekowymi Sigmami, których używam sporo (ostatnio Sigma AF 1000mm f/8 APO ). Jego wady po prostu mi nie przeszkadzają, a nawet pozytywnie zmuszają do jakiegokolwiek drobnego wysiłku. Zrobiłem nim także Najtańsze Zdjęcie Świata, co stawia go na piedestale Fotodinozy. W dziennym świetle jest aparatem w praktyce amatorskiej równie dobrym jak nowsze.


Natomiast bezcenne jak Visa Elektron jest, gdy wchodzi się do sklepu fotograficznego, kładzie aparat na ladę, żeby przymierzyć jakiś nowy obiektywik, a sprzedawca unosi brwi w zdziwieniu i usiłuje dyskretnie podejrzeć znaczki. Pomimo że hipsteria jest już passé czuję się wtedy prawie hipsterem. To jest jednak coś- tak się unowocześnić, za sprawą starego aparatu.

Fabrykant, (pełny półprofesjonalista).
dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty

P.S. Tenże tekst, został zamieszczony także na www.canon-board.info


8 komentarzy:

  1. Właśnie na allegro można kupić takiego białego kruka razem z obiektywem 28-105 za całe 600zł. Gdybym był przy kasie to chętnie bym kupił. Przekonałeś mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Można polować na tańszy. Zdarzają się na Allegro raz na miesiąc- dwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gołębi na dachu katedry we Fromborku nie da się policzyć. Bo tam nie ma katedry. Jest bazylika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, to przepraszam, szanownego Fromborka. Zauroczony pięknem tegoż miasta nie zanotowałem w umyśle odpowiedniej rangi, ino z "Pana Samochodzika i Zagadek Fromborka" się pojechało, że to katedra. A zatem D60 sprawdzi się jeszcze lepiej bo gołębi na katedrze we Fromborku nie uświadczysz.

      Usuń
    2. bazylików jest bez liku...

      Usuń
  4. Czy to więc dobrze, że Julian kupił Nikona D5300? A ja mam prastarego Panasonic-Lumixa DMC-TZ3 z Vario Elmarem Leiki. Japończycy, którzy zdaje się w swej arogancji uważają, że tylko Niemcy mogą się z nimi równać (stąd oś Berlin-Tokio) robią te zlumiksowane Leiki u siebie w domu a nie w Chinach jak wszystko inne. A więc w instrukcji do Lumixa stoi, że bierze on karty pamięciowe SD tylko do 2 GB a karty SDHC do 4 GB. Akurat miałem pod ręką kartę SDHC - 16 GB (Class 10), włożyłem i wszystko działa od razu. Nie jak u twojego Canoniera...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale, jeśli chodzi o Nikona D5300. Z grubsza- nie ma dzisiaj złych aparatów, są tylko przeszacowane (Nikon 1, na przykład). Małą wadą Nikona 5300 byłoby dla mnie (autofokusowca) jedynie brak stosownego silnika w body do poruszania, za pomocą mechanicznego śrubokręcika autofokusem w starszych obiektywach Nikona. Ma ów 5300 tylko elektryczne styki działające z nowszymi Nikkorami, tymi co mają swoje własne silniki. Ale oczywiście jest dobrym aparatem, i z bajerów ma tyź Wi-Fi i czujnik GPS, jakby kto robił zdjęcia po pijaku i nie pamiętał gdzie. Tutaj test Nikona D5300 na największym i najlepszym polskim portalu z testami- Optyczne.pl:
      http://www.optyczne.pl/259.1-Test_aparatu-Nikon_D5300_Wst%C4%99p.html
      Co do Lumixa, to mimo że jest on paroletni, to jednak nie jest parunastoletni tak jak Canon D60. Stąd efekty pozytywne z kartami pamięci.

      Usuń
    2. święta prawda na święta Bożego Narodzenia

      Usuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.