wyświetlenia:

wtorek, 9 października 2018

Mistrz empatii. "Życie przed sobą" Romain Gary


Na SNG Kultura moja recenzja książki:

Dzięki Bogu za tłumaczy! Oni z pewnością czasem dają tyłów, ale jednak w większości przypadków biorą nas za rączkę i wprowadzają w literaturę jak w masełko. Przekształcają francuski w polski, a Francuza w Polaka. Zrozumiałego i wyrazistego odpowiednio. I tak jest też z tłumaczami "Życia przed sobą" Romaina Gary'ego - Krystyną i Krzysztofem Pruskimi. Uchwycić jej język i tonację, spolszczyć odpowiednio musiało być bardzo trudno. Musieli się namęczyć, ale efekt wibruje i iskrzy. Bo to świetna książka. Piękna i wyrazista. Opowiada Momo, chłopak z najniższych nizin. Jest dzieckiem, ale jakim dzieckiem! Najbystrzejszym obserwatorem świata, naiwnym filozofem, dziesięciolatkiem, który zna życie na wskroś, pozbył się złudzeń i opowiada jak jest. A nie jest najlepiej.

Momo to dziecko prostytutki, wychowywane w nielegalnym sierocińcu. Prowadzony jest on przez madamme Rozę, także byłą kobietę lekkich obyczajów, żyjącą z wcześniejszym bagażem wojennych doświadczeń z Auschwitz. Momo w swym wywodzie nie do końca rozumie ten bagaż, ale to zupełnie nie szkodzi, bo on doskonale wyczuwa czym jest dla pani Rozy przeszłość. Momo to mistrz empatii.
Wie jak myślą sąsiedzi z pobliża i o czym marzą zakazane gęby z jego marnej dzielnicy, wyczuwa wszystkie obawy doktora Katza. Relacjonuje rozbiegane myśli swojego mentora Muzułmanina pana Hamila. Momo nie ma złudzeń, nie ma może pełnej wiedzy, ale ma doskonałe wyczucie - jak myślą ludzie i jak działają.

Tłumacze musieli oddać ten ciekawy język - dziecięcy i wtrącający śmieszne błędy, ale przenikliwy i weredyczny, nie cofający się przed opisaniem i ocenieniem czegokolwiek, traktujący wszystko z pogodnym, ironicznym stoicyzmem. Śmieszne i wspaniałe jednocześnie.

Ona miała system coraz bardziej nerwowy.

Tyle wiedziałem, że na pewno miałem ojca i matkę, bo pod tym względem natura jest nieubłagana.

Miałem pietra, ale dobrze się bać, wiedząc dlaczego, bo zwykle mam dzikiego cykora bez żadnego powodu, zupełnie odruchowo.

Zasnęliśmy snem sprawiedliwego. Dużo się zastanawiałem i teraz myślę, że pan Hamil nie ma racji, kiedy tak mówi. Uważam, że właśnie niesprawiedliwi najlepiej sypiają, oni olewają wszystko, a tymczasem sprawiedliwi nie mogą zmrużyć oka, ponieważ wszystkim się przejmują. Inaczej nie byliby sprawiedliwi.

Czytaj całość na SNG Kultura - LINK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.