Na ławeczce
Na początku podobały mi się
wszystkie kobiety: grube, chude, starsze, młodsze, blondynki,
brunetki. Potem zacząłem trochę przebierać- raczej młodsze,
raczej blondynki niż brunetki, a najlepiej szatynki, szczupłe, ale
nie kościste. Jeszcze później zacząłem gustować w przyćmionych
lampkach, cichej muzyce, cienkiej bieliźnie i dwóch kieliszkach
dobrego wina na stoliku. Myślałem, że mi się smak coraz bardziej
sublimuje, a to były początki impotencji…
Wisława
Szymborska, z serii Podsłuchańce.
A mnie podnieca kafelek od pieca.
Kiedyś podniecało mnie wszystko.
Teraz zauważam sublimację. Kiedyś dyszałem na widok dowolnego
nowego obiektywu. Teraz poznałem swe gusta do głębi i już
wreszcie ustaliłem kryteria wewnętrznego rankingu. Kryteria
podniety są następujące:
-to co jasne
-to co szerokie
-to co tanie.
Jak wiadomo wszystkie te kryteria razem
są nie do pogodzenia, tak jak samochód dobry, ładny i tani. Trzeba
kupić trzy.
A jak już dwa naraz kryteria są
spełnione, to już w ogóle ekstaza. Udręka i ekstaza.
Na szczęście i o dziwo wybór w
każdej z tych dziedzin się poprawia. Nawet w tej ostatniej, znaczy
się taniości. Nie zapomnieli jeszcze producenci o tych najmniej
podnieconych, bo mniej zamożnych. Ostatnio pisało się o takim
tanim sprzęcie, w postaci Yongnuo 100/2 – LINK.
Nie był ci on super, ale też nie był do niczego. Był pośrodku.
Za to tani.
Taniość jest rzeczą względną. Dla
niektórych tanio, to będzie 5,5 tysiąca za nową Sigmę 14-24/2,8–
na przykład dla Foto-Nieobiektywnego. Ja wiem, że to cholernie
zaawansowane szkło i że tańsze niż mniej więcej odpowiadające
mu sprzęty innych marek. No, ale jakoś tak mi się to drogo widzi.
Nie poradzę. Może i dobra cena, ale wysoka. Ja jednak w zaostrzaniu
swoich kryteriów doszedłem do ekstremum. Ma być bardzo jasno, ma
być bardzo szeroko i ma być bardzo tanio. Ma być podniecająco.
No to teraz o czym myślą kobiety? O
czym mówią faceci? O czym szumią wierzby? W kryterium jasności
oczywiście o Sigmach, bo Sigma ostatnio bardzo dba o to, żeby być
w czołówce wyścigu. Żeby wyprzedzać lewym pasem. Po pierwsze
więc primo obiektyw 105mm ze światłem 1,4. No niby nie jest to
takie super ekstremum, Nikon ma podobny Canon ma 85/1,4, ale jednak.
Sigma jest o pięć milimetrów dłuższa od Nikona, piętnaście dwadzieścia milimetrów
dłuższa od Canona i nie ma stabilizacji (którą ma Canon). No i do
tego ma coś, co dla obiektywów jest jak potężny spoiler na Subaru
Imprezie - mocowanie statywowe. W tej dziedzinie jest
najprawdopodobniej najkrótszym teleobiektywem w którym takie coś
zastosowano. Brak stabilizacji oznacza też jedno – ma szansę być
tańsza niż konkurenci. Patrz – punkt trzeci podniet.
Następny obiektyw łączy aż dwie
cechy z tych podniecających. Jest superjasny i superszeroki. To
Sigma 14/1,8. W dziedzinie szerokości dość blisko ekstremum, w
dziedzinie jasności – ekstremum niepobite. Nigdy nie było tak
jasnego obiektywu o takiej ogniskowej. Bije on na głowę wszystko co
było do tej pory. Ekstremalnie szerokie szkło, które daje małą
głębię ostrości – to jest jednak coś. Trzeba kiedyś tego
popróbować.
Oczywiście wymienione wyżej szkiełka nie spełniają kryterium numer 3. Znaczy się nie może być za dobrze na świecie i za tanio. Ale czasem jednak trafia się coś, co oprócz kryterium względnej taniości sprawdza się choć w jednej z pozostałych pożądanych dziedzin. Jak ostatnio stwierdziliśmy w teście, wspomniane Yongnuo 100 f/2 jest w miarę tanie i jasne, choć nie bez drobnych wad.
Teraz przydałoby się coś, co łączy
szerokość ze względnie niską ceną. Jest coś takiego?
Jest, o dziwo. Dla większych wariatów
sprzętowych, w rodzaju Fotodinozy jest jeden ekstremalnie szeroki,
blisko końca skali, który nie kosztuje tyle co nowy samochód. Nie
musicie sprzedać jednego z cennych wewnętrznych organów, żeby go
kupić. I do tego jest w pewnej części polskim produktem. To Irix.
Irix jest obiektywem manualnym. Ale
autofokus jest mu mało potrzebny, bo jest to hiperszerokie 11
milimetrów na pełną klatkę. Minimalna przesłona f/4, dość
niezła, jak na taką konstrukcję, i do tego elektronicznie można sterować tą przesłoną z poziomu aparatu (czego nie mają inne manuale). Przy parametrach 11mm + f/4 nie
można specjalnie liczyć na jakąś płytką głębię ostrości. Od
pełnego otwarcia większość obiektów na zdjęciach – od tych
bliskich, aż po odległe – będzie ostrych. A jeśli nie na pełnym
otwarciu, to już po przymknięciu o działkę przesłony, do f/5,6.
Zatem kręcenie pierścieniem ostrości ma w takim sprzęcie
niewielkie znaczenie. Za to szerokość! O ta ma znaczenie! To jest
jeden ze światowych ekstremalistów w tej dziedzinie. I do tego
prawdopodobnie najtańszy. Kosztuje koło 2,5 kafla, co może nie
jest ceną dla ubogich amatorów, ale w porównaniu do wszystkich
innych obiektywów zawierających tę ogniskową- jest to cena
wyjątkowo atrakcyjna. Konkurenci ( bardziej uniwersalne i z
autofokusem - zoomy Canona i Nikona) kosztują, uwaga uwaga- 11
tysięcy. Zatem Irix, bardzo solidnie wykonany obiektyw,
zaprojektowany w Szwajcarii, przy udziale polskiego kapitału (firma
TH Swiss, współzarządzana przez Polaka) i wyprodukowany w Korei,
jest przy nich produktem dla ludzi, a nie dla zombies.
Dobrzy mądrzy ludzie mnie mijają w
moim mieście
Lecz bezmózgie zombie mnie mijają
częściej jeszcze
Tym się świat nasz różni, choć
inaczej radio trąbi
Że ludzie ludziom ludźmi
A zombie zombie zombie.
Wowa- LINK
Ten obiektyw jest hiperszerokim kątem
na pełnej klatce, ale jest tak ekstremalnie szeroki, że będzie
również superszerokim kątem na małej matrycy APS-C.
Jeżeli komuś 2 i pół kafla to za
drogo, może przejść do konkurencji sportowej o kroczek niższej i
zainteresować się obiektywami 14 lub 15 mm.
Tutaj już panuje spory wybór manualnych szkieł, w którym walczą ze sobą Irix, koreański Samyang i Chińczycy. Choć oczywiście większą radość z 14 milimetrów będą mieli posiadacze pełnej klatki, niż małego obrazka. Ale cóż stoi na przeszkodzie, by wrócić do korzeni i za trzydzieści złotych sprawić sobie używany aparat na film, a za kolejne piętnaście - sam film i cieszyć się superszerokim kątem na trzydziestu sześciu klatkach.
Tutaj już panuje spory wybór manualnych szkieł, w którym walczą ze sobą Irix, koreański Samyang i Chińczycy. Choć oczywiście większą radość z 14 milimetrów będą mieli posiadacze pełnej klatki, niż małego obrazka. Ale cóż stoi na przeszkodzie, by wrócić do korzeni i za trzydzieści złotych sprawić sobie używany aparat na film, a za kolejne piętnaście - sam film i cieszyć się superszerokim kątem na trzydziestu sześciu klatkach.
Przychodzą różni,
A co do cen,
Trzydzieści złoty
To nie jest żaden ten.
Elektryczne Gitary
Tutaj znalazłem porównanie Irixa z Samyangiem 14mm w droższych wersjach(są też tańsze)- LINK (po angielsku).
Tutaj znalazłem porównanie Irixa z Samyangiem 14mm w droższych wersjach(są też tańsze)- LINK (po angielsku).
Kto jednak ma małą klatkę Canona (w
dużej klatce – mały ptaszek), pragnie autofokusa i szerokiego
kąta – nadal płakać nie musi. Canon robi dla Was bodajże jedyny
superszeroki obiektyw amatorski. Nawet firmy niezależne zamilkły,
jak szczwacze jacyś zadziwieni i nie wyprodukowały niczego, co
mogłoby z nim konkurować. To jest dopiero ciekawe. Jak wytrawny
polityk Canon zablokował im tę drogę swoim obiektywem 10-18/ 4,5-
5,6 IS. Jak sama nazwa wskazuje – nie jest on jasny, ale ma
rekompensatę w postaci stabilizacji obrazu, która pozwala robić
zdjęcia w ciemniejszych warunkach. Nie jest on wielce solidny-
konstrukcję ma plastikową. Ale kosztuje nieco ponad tysiąc
złotych. To jest jednak coś! Żadna Sigma, Tamron, ani Tokina nie
pokusiła się o stworzenie jakiejkolwiek konkurencji z tym szkłem,
dlatego też inne systemy mają gorzej niż Canonowcy, bo znacznie
drożej. Ten obiektyw, podobnie jak Yongnuo, spełnia dwa kryteria z
trzech wymienionych na wstępie.
Gwizdnąłem powyższe zdjęcie ze strony Canon Polska, i wiecie co? Tam byłem Tony Halik! Oprócz obiektywu na zdjęciu widać pewną wioskę - to Frigiliana, opisana przeze mnie TUTAJ.
Full teścik widocznego na zdjęciu obiektywu zrobił na
przykład Foto- Nieobiektywny: LINK
i wygląda na to, że kto nie ma takiego, ten może się zastanowić.
Pieniądze szczęścia nie dają,
dopiero zakupy.
Marylin Monroe
Marylin Monroe
I tym hasełkiem, rzuconym w celu
zwiększenia produktu narodowego brutto, podkręcenia koniunktury,
oraz wzmożenia podniet własnych i cudzych, zakończmy przegląd
owych podniet.
Więc wespół w zespół
Wespół w zespół
By żądz moc móc wzmóc.
Starsi Panowie.
I podniecony
Tej Szymborskiej nie wystarczał już towarzysz Stalin co usta słodsze miał od malin i wczuła się w nieponętnych niepotentnych mężczyzn? "jak już dwa naraz kryteria są spełnione, to już w ogóle ekstaza." Szykuję swego rodzaju ekstazę dla Fabrykanta - "By żądz moc móc wzmóc."
OdpowiedzUsuńHm. Ciekawość mnie zżera.
Usuń