wyświetlenia:

wtorek, 27 lutego 2018

Co kupić oprócz obiektywu kitowego? Yongnuo 100 f/2 test review.

Canon 5D + Yongnuo 100mmm @ f/2,2


No i co ma zrobić ten biedny użytkownik cyfrowego aparatu z kitowym, podstawowym obiektywem? Użytkownik amator, który nie wie co dalej?
No jasne że powinien kupić sobie jakiś fajny obiektyw!
Pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy, jak wiadomo.
Wybory są ciężkie, z jednej podstawowej przyczyny- bo drogo. Fotografia to droga zabawa, zwłaszcza jeśli nastawiamy się na nowe sprzęty. Można na to wydać wszystkie oszczędności, bo to podniecające jest. Na ogół trzeba się jednak ograniczać, mierzyć siły na zamiary i rozsądnym być w życiu.
Jakiż to nierozsądnie rozkoszny zakup podsuwa nam rozsądek? Noooo… jest wiele możliwości (cytat). Można sprzedać nerkę, zastawić mieszkanie, wziąć kredyt, zmienić pracę (też cytat). Ale kto tego niechętny- musi kombinować.


Rozsądek mówi, żeby celować w jak największą wydajność z wydanej forsy. Mało wydać z dużym efektem. Do niedawna jeszcze wszyscy radzili następujące kierunki- najtańszy teleobiektyw, najtańszy szeroki kąt, albo najtańszy stałoogniskowy. I są to niezłe opcje, bo zmieniają fotografowi punkty widzenia (zmieniając ogniskowe), albo możliwości strzelania w półmroku.
W większości systemów najtańszym stałoogniskowym i jasnym sprzętem jest jasna 50-tka. Jakie ona da przewagi? Można będzie fotografować bez lampy w czterokrotnie słabszym świetle, można będzie uzyskać bardzo małą głębię ostrości (znaczy się oczy portretowanego ostre, a uszki już rozmyte- mówiąc obrazowo- przydaje się zwłaszcza jak brudne), można będzie, przymykając przesłonę uzyskać ostrzejsze zdjęcia niż z obiektywu kitowego.

Większość doradców doradzała niezdecydowanym amatorom właśnie taką 50-tkę. I ja też ją doradzałem. Nie kłamałem. Sam mam.
Niemniej 50-tka ma jedną wadę główną, choć to jest cecha, a nie wada- dubluje ogniskowe obiektywu standardowego, sprzedawanego w zestawie wraz z aparatem. Uzupełnia go co prawda nieźle, bo tam gdzie on jest najsłabszy jakością i ciemny, to stałoogniskowiec akurat jasny i ostrzejszy. Ale czy na pewno na to należy wydać nasze kilka, ciężko uciułanych stówek?

Każdy musi sobie sam odpowiedzieć na pytanie czego mu potrzeba do szczęśliwego żywota i lepszych zdjęć. Niemniej jeżeli kto chciał poczuć dotknięcia absolutu i posmakować wyraźnej różnicy w porównaniu z tym co ma, to na ogół musiał sięgnąć głębiej po dodatkowe bilety Narodowego Banku Polskiego. Cierpieli zwłaszcza miłośnicy portretów, dla których odpowiednio jasne, porządne jakościowo szkła kosztowały między 1,5 a 2 tysiące owych biletów.
Kosztowały. Bo już, o dziwo, nie kosztują.

Jak wiecie jestem miłośnikiem różnych wynalazków, zwłaszcza tych, które nie demolują budżetu- lubię sprawiać sobie zajechane na śmierć stare Sigmy, które nie działają na wszystkich przesłonach z Canonem, albo inne tego typu rzeczy. Dla amatora jednak, taki zakup jest raczej mało komfortowy, bo chodzi o to żeby mu się fotografowało łatwiej, a nie trudniej, na czym mi akurat nie do końca zależy. Druga rzecz to ewentualność wtopienia w coś używanego, co wiele osób nie zachwyca. I nie dziwię się.
Na tym tle zaistniały ostatnio obiektywy, które teoretycznie rozwiązują wszystkie powyższe problemy:
-kosztują kilkaset złotych, a nie dwa tysie
-używanie ich daje dramatyczną różnicę in plus, wobec obiektywu kitowego
- są stałoogniskowcem i krótkim teleobiektywem w jednym (najlepsza rzecz do portretu, z założenia)
-oraz mają gwarancję, fakturę VAT, instrukcję i pudełko. Bo są nowe.
A imię ich Yongnuo.



Ciekawość mnie zżerała i nie mogłem sobie odmówić zgłębienia tematu. No bo jakieś wady też muszą mieć, prawdaż? Nie ma darmowych obiadów (cytat), już nie mówiąc o deserach.
Niektórzy mówią, że ich wadą jest kraj produkcji. Machina to nadzwyczajna, niestety made in China (rymuje się i po polsku i po angielsku). Ci niektórzy powinni jednak spojrzeć na to co jest napisane drobnym drukiem na ich własnych prześwietnych obiektywach. Z grubsza prawie wszystko co fotograficzne jest produkowane w Chinach. Liczy się głównie kto projektował i jak się do tego przyłożył. Chińczycy ostatnio bardzo idą do przodu w dziedzinie inżynierki, wystarczy wspomnieć Huawei i Lenovo, może znacie takie firmy. Yongnuo nie jest aż takim brandem, ale czemu nie dać mu szansy? Ja chętnie dam.

Yongnuo YN 100mm + Canon 5D



Zwłaszcza że szansę dał mi sklep, w którym jakieś osiemnaście lat temu kupiłem sobie plecak fotograficzny i statyw, jedno i drugie wytrzymało do tej pory, a sklep nadal prężnie działa- to dość rzadkie w naszym klimacie geograficznym, gdzie, jak się wyraził swego czasu Marek Kondrat- idziesz do ulubionej knajpy, a tam już rajstopy wiszą. W FS-Foto – LINK nadal wiszą statywy i sprzęt oświetleniowy do studia. Chwali się!


Yongnuo YN 100mm



Yongnuo YN 100mm



Yongnuo YN 100mm

FS-Foto rozszerzyło parę lat temu ofertę o Yongnuo, i o ile Yongnuo robiło z początku 50-tkę f/1,8 wzorowaną na Canonie, to nie wzbudziło to jeszcze mojej podniety. Ale jak wypuściło 85/1,8 i 100/2,0, moje ulubione ogniskowe portretowe, o to już ciarki po plecach przeleciały i lekka drżączka z ciekawości mną zatelepała.
Bo mam z czym porównywać- mam u siebie bezpośredniego konkurenta Yongnuo, którego ta firma chce podgryzać i wykaszać w pierwszej kolejności- Canona 100/2,0 USM. Obiektywy Yongnuo wyglądają na pierwszy rzut oka identycznie jak Canony (choć są tylko bardzo podobne), nie mają co prawda bezgłośnych silników Ultrasonic, ale mają niezłą rekompensatę- są prawie dwa razy tańsze!
Nadają się do czegoś? Podgryzą? Zobaczy się.
Oto Yongnuo YN 100mm f/2,0.



Pierwsze wrażenia pana Henia.

Ten Yongnuo rżnie żywcem z Canona. I to całkiem dobrze rżnie! Obiektyw wygląda niemal na klon canonowskiej setki. Po bliższym kontakcie stwierdza się jednak drobne różnice (chociaż gdyby zamienić je napisami, mało kto zdołałby je odróżnić).





Podobny plastik, identycznie karbowane pierścienie, nawet podobna czcionka. Nieco różni się wagą i ciut rozmiarem – Yong jest trochę lżejszy i nieco większy. Chińczycy wiedzieli jednak z kogo rżnąć - jest bardzo solidnie wykonany, ładnie spasowany, wrażeniem nie różni się od canonowskiego odpowiednika. Mocowanie bagnetowe metalowe, równie przemyślana jak w Canonie konstrukcja z wewnętrznym ogniskowaniem- frontowa i tylna soczewka są montowane na stałe i nie obracają się- wyostrzanie następuje poprzez ruch szkieł wewnątrz.
Hej, chłopcy bagnet na broń! Znaczy się obiektyw na bagnet aparatu!
Pierwszą część zdjęć zrobiłem pełnoklatkowym staruszkiem – Canonem 5D, z nim Setka Yongnuo pokaże wszystkie najlepsze walory jako obiektyw do dużych matryc, jednak później większość fotografii strzelałem najbardziej amatorską i najtańszą z moich cyfrówek – 400D, bo ciekawiło mnie co można z niego wyciągnąć. W końcu to kingsajz dla każdego.



Pierwsze zaskoczenie przychodzi od razu.
Oczekiwałem znacznej różnicy w wyostrzaniu. W Canonie 100 f/2,0 jest cichutki i błyskawiczny napęd ultradźwiękowy (USM), pozwalający na ręczne przeostrzanie w dowolnym momencie, bez konieczności używania przełącznika AF/MF. Yongnuo nie jest tak wypasione, ma zwyczajny silnik, wymagający odłączenia przełącznikiem w wypadku chęci manualnych manewrów.

Otóż wyobraźcie sobie, że Chińczycy umieli podrobić nawet efekt USM, bez stosowania silnika ultradźwiękowego! Ci to potrafią! Ten obiektyw prawie nie wydaje dźwięków. Jeszcze się z czymś takim nie spotkałem w obiektywie ze zwykłym autofokusem. Poziom głośności jest w Yongnuo dosłownie identyczny jak w Canonie. Rzecz jasna pierścień ostrzenia zaczyna tu działać dopiero po przełączeniu hebelka. Druga rzecz- że szybkość ostrzenia jest jednak gorsza niż u Canona, nadal dobra, ale w porównaniu z mistrzem świata czuć wyraźną różnicę.
Strzelamy pierwsze zdjęcia. Jest nieźle! W tak jasnych obiektywach niesamowitą przyjemność daje mała głębia ostrości. Po to się je kupuje i po to się je projektuje. Można zabawiać się w wydobycie z tła dowolnego elementu, klimatyczne nieostrości, rozmyte pierwsze plany i magię rozedrgania w tle. Przyznam, że nie będzie to testowanie obiektywne, bo po prostu uwielbiam takie efekty i je namiętnie stosuję. Jasne stałoogniskowce rulez!


Yongnuo YN 100mm + Canon 400D




Yongnuo YN 100mm + Canon 5D






Fabryka przy Pomorskiej 100 w Łodzi, klimatyczna siedziba FS Foto


Fabryka przy Pomorskiej 100 w Łodzi, klimatyczna siedziba FS Foto

Porównania Yongnuo 100mm f/2 vs. Canon 100mm f/2


Strzelałem głównie pod słońce. Takie zdjęcia, wbrew różnym utartym schematom dają automatem ciekawe, impresyjne efekty. Zmieniając co chwila obiektyw z Yongnuo na Canona mogłem ocenić jak się rzeczy mają. Jak tam Yongnuo sprosta wyzwaniom.


Pompuj, pompuj, pompuj człowieniu
Trenuj, a ujrzysz progres w okamgnieniu
Nawet jak ktoś rzuci ci wyzwanie
Jak Spartanie vis a vis wygranej staniesz.

(UWAGA: Wszystkie zdjęcia w tym tekście z oznaczeniem przesłon są w żaden sposób nie przerabiane, jedynie zmniejszone bez żadnego wyostrzania, wszystkie zdjęcia powiększają się po kliknięciu).


Canon 100mm + 400D



Yongnuo YN 100mm + Canon 400D




Obydwa obiektywy mają bardzo ładne oddawanie nieostrości - Yongnuo jest tu równie dobre jak Canon:





Pod mocne światło:





Tutaj ujawnia się duża różnica pomiędzy Yongnuo a Canonem - spadek kontrastu pod mocne światło z kontry. Można sobie z tym radzić w programach graficznych.


Powyższe zdjęcie z Yongnuo z podkręconym w najprostszym programie kontrastem.

Pozytywy są takie: Yongnuo jest świetnie ostre w centrum kadru, w czym ani trochę nie ustępuje Canonowi, ma śliczny bokeh, czyli oddanie nieostrych punktów tła, autofokus jest wystarczająco sprawny do statycznych obiektów, a zabawa głębią ostrości i wydobyciem głównego motywu z tła jest taka sama jak w Canonie. Pięknie! Młody ów Chinczyk nie wykazuje właściwie wcale wad chromatycznych, a dystorsja optyczna, wyginająca na brzegach kadru proste linie- jak to powiedzieli by Czesi- neexistuje.

Negatywy są takie: Yongnuo w normalnych warunkach oświetlenia bocznego czy tylnego jest lekko mniej kontrastowe niż Canon, natomiast z przednią soczewką wycelowaną w stronę słońca baaardzo traci kontrast w całym kadrze (choć nie wykazuje blików). Canon bije go tutaj na głowę. Jest to od biedy wada do obejścia, za pomocą wzmacniania kontrastu w programach graficznych poprawiających zdjęcia, ale wiadomix, że lepiej ten kontrast mieć od razu, a nie gmerać w pikselach.






Największą wadą Yongnuo YN 100 f/2 jest jednak autofokus. Jest on cichy jak u Canona, ale po pierwsze nie jest tak szybki, a po drugie nie tak celny jak w japońskim konkurencie. Na bliskie odległości i przy obiektach nieruchomych- nie mam zastrzeżeń, nawet w trudnych warunkach ciemnych wnętrz. Rzadko robi błędy. Do śledzenia ostrością poruszających się obiektów nadaje się jednak słabo – pędzący do fotografa pies (znana z szybkości Bura Suka) fotografowany za pomocą Yongnuo i Canona 400D był ostry na jednym zdjęciu z sześciu. Canon jest tu wyraźnie lepszy (ale też czasem błędy mu się zdarzają).
Słabości wykazywał ten obiektyw skierowany na obiekty odległe, blisko „nieskończoności” na skali – autofokus często wtedy błądził, mniej więcej raz na trzy ostrzenia, a dwa razy, gdy warunki były trudne – obiekt odległy i pod światło – Yong nie mógł złapać ostrości, po czym doznał czegoś w rodzaju zawieszenia się i trzeba było hebelkiem AF/MF go zrestartować. Nieładnie. A fe!

Dla pewności pożyczyłem z FSFoto drugi egzemplarz. Ten sprawował się  lepiej. Znów na bliskie i klikudziesięciometrowe odległości trafiał w obiekty statyczne w większości trafnie (zepsute 1 zdjęcie na dziesięć). Ale znów nie lubił ostrzyć na obiekty znajdujące się na horyzoncie, choć trochę mniej nie lubił - ostrzył, ale co kilka zdjęć wyostrzyć nie potrafił i mrugał zieloną diodą autofokusa w wizjerze. Sprawdzałem to z Canonem 5D i Canonem 400D - było tak samo.




Yongnuo + klatka APS-C (Canon 400D)

Strzelałem swoim ulubionym najmniejszym, najtańszym i najbardziej amatorskim aparatem, żeby oddać co na nim widać z Yongnuo na małej klatce. Nieźle widać. Chodziło się i fotografowało ten nasz łódzki Księży Młyn, coraz bardziej rewitalizowany, coraz bardziej wypasiony, szukając ciekawych, spatynowanych miejsc. Jeszcze ich jest sporo na szczęście. Zdjęcia z Yongnuo robione na otwartej przesłonie są piękne, malarskie, mają małą głębią ostrości nawet na niepełnoklatkowym Canonie 400 D.

Wszystkie zdjęcia na obu aparatach strzelone w trybie „krajobraz” lub „czarno- białe”, bo takich używam. Zdjęcia z oznaczeniem przesłony NIE BYŁY w żaden sposób obrabiane, za wyjątkiem zmniejszenia do 1024 pikseli, bez wyostrzania. Zdjęcia obrabiane są opisane i oznaczone dodatkową czarną ramką.


Księży Młyn w Łodzi







Księży Młyn w Łodzi



Pies Suka.

















Yongnuo z poprawionym kontrastem i ostrością.


Pełna Klatka (Canon 5D)
Na pełnej klatce głębia ostrości jest jeszcze mniejsza i fantastycznie nadaje się do strzelania detali. Poleciało się cykać zdjęcia w najlepszym łódzkim niezależnym serwisie motocykli MCS - LINK, z zamiłowaniem kustomizującym różne fajne wynalazki i konstruującym wózki boczne do motocykli.
Bo motocykle, one są niezwykłe (cytat).
























Szef firmy MCS, współtwórca motocykla, Piotr Mielczarek.





Potem poszło się jeszcze na spacer do łódzkiego Parku Ocalałych i pomnika polskich Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.




Kopiec Jana Karskiego.




Łódzki pomnik polskich Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata


Łódzki pomnik polskich Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata


Łódzki pomnik polskich Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Na tym zdjęciu można ocenić ładnie skorygowaną dystorsję geometryczną Yongnuo.


Łódzki pomnik polskich Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata



Yongnuo versus Canon na słynnej osi optycznej Fotodinozy.

Trzeba było użyć swojego pełnego półprofesjonalizmu i porównać Yongnuo z Canonem na znanym czytelnikom Fotodinozy londyńskim piętrusie. Proszę bardzo:


Canon 5d + Yongnuo 100mm @ f/2,0


Canon 5d + Yongnuo 100mm @ f/11

Canon 5d + Canon 100mm @ f/2,0


Canon 5d + Canon 100mm @ f/11


Yongnuo YN 100mm vs Canon EF 100mm, wycinki 10% ze środka kadru. 

W ramach swojego pełnego półprofesjonalizmu oceniło się ostrość w centrum kadru. Otóż Yongnuo jest, uwaga uwaga, ciut OSTRZEJSZE na pełnym otworze niż Canon 100 f/2, który wykazuje wtedy lekką słabość i wady chromatyczne. Brawo! Obydwa obiektywy zrównują się przy f/2,2 i aż do f/11 są świetnie ostre. Różnica jednak występuje- Yongnuo, co ciekawe za wyjątkiem pełnego otwarcia – daje wyraźnie mniej kontrastowe zdjęcia niż Canon.

Wnioski
Obiektyw Yongnuo YN 100 f/2 jest zwierzęciem dwoistej natury – ma z jednej strony świetną ostrość i wyjątkowe talenty do portretów i klimatycznych detali, należy do tzw. samograjów – w co go nie wycelować, to wychodzi na zdjęciu ładnie. Ale w przeciwieństwie do Canona nie jest ideałem. Jego niedostatki troszkę przypominają obiektywy sprzed kilkunastu lat, które od współczesnych różnią się właśnie głównie sprawnością autofokusa i powłokami antyrefleksyjnymi – dokładnie takie słabości ma właśnie Yongnuo.

Za to jest w centrum kadru idealnie ostry już od otwartej przesłony, można nim bez żadnych wyrzeczeń strzelać zdjęcia na f/2, w tej dziedzinie jest lepszy niż Canon.


Pompuj, pompuj, pompuj człowieniu
Trenuj, a ujrzysz progres w okamgnieniu
Nawet jak ktoś rzuci ci wyzwanie
Jak Spartanie vis a vis wygranej staniesz.

Kto będzie z niego zadowolony, a nawet nim zachwycony? Ci którzy lubią statyczne, spokojne zdjęcia, do których można się przymierzyć i wysmakować podczas strzelania. Do sesji plenerowych – jak znalazł. Portreciści naturalistyczni i studyjni, fotografowie lubiący wydobywać detale z krajobrazu będą się nim cieszyć. Zwłaszcza kiedy umieją podkręcać suwaczek kontrastu w programach graficznych.
Nie zadowoli fotografów reporterskich i sportowych, nie zadowoli tych, którzy fotografują obiekty w szybkim ruchu - autofokus wykazuje tu duże słabości, choć nie można powiedzieć, że jest beznadziejny.

Wczoraj byłem w sklepie, jak zwykle kupowałem coś tam
Za ladą stała kobiecina prosta.
Prosta jak rozmowa, którą wiodłem z nią do czasu, gdy w mej głowie pomysł powstał.
I gdy ona powiedziała oschła: trzy czterdzieści
Ja odparłem: dobrze znowu panią widzieć, proszę pani
Ona zdziwiona: jak to, my się skądś znamy?
Owszem, dlaczego mielibyśmy się nie znać?
Dzieli nas tylko ta lada i to, że każdy z nas boi się odezwać
Jeszcze te 40 lat, płeć, kolor włosów
To jeszcze nie jest taka beznadziejna sprawa.

Przestańmy więc udawać ,proszę pani , 
Mieszkamy na tym samym świecie, my ofiary sztucznych granic
Oglądamy te same wiadomości, mówimy tym samym językiem


            Łona i Weber „My się znamy???”

Czy rozważałbym kupienie Yongnuo? Jeśli od zrobienia zdjęcia nie zależałaby moja wypłata – tak. Jest to bardzo ciekawa zabawka dla amatora, dająca olbrzymią różnicę w stosunku do obiektywu kitowego – klimatyczne zdjęcia z małą głębią ostrości, których z ciemnego obiektywu 18-55 właściwie nie sposób uzyskać. Jest to najtańszy, bardzo charakterny obiektyw jaki można kupić, prawie o połowę tańszy od Canona 100/2. Nie jest ideałem, niestety nie można od niego tego oczekiwać, ale w najważniejszej kwestii, obrazka jaki daje, jest bardzo dobry. Ostry. Z autofokusem trzeba się trochę pomęczyć.
Proponuję zajrzeć do sklepu i sprawdzić samemu. Akurat ten sprzęt nadaje się doskonale do strzelania w ciemnych wnętrzach. Tylko weźcie ze sobą modelkę/ modela. Ten tygrys to bardzo lubi.

Czekam tylko, co tam jeszcze nowego Yongnuo wypuści. Ostatnio 14mm f/2,8. Może uda się kiedyś przetestować? Mimo wszystko - Forever Yong! Ta firma to nasza jedyna nadzieja na potanienie sprzętu fotograficznego. Na razie jest młoda i trzeba jej wybaczać błędy młodości. Każdy kiedyś zaczynał.





Zalety Yongnuo YN 100mm f/2

Bardzo dobra ostrość w centrum kadru już od pełnego otworu (lepszy niż Canon 100/2)

Przyzwoicie skorygowane dystorsje geometryczne.

Solidna budowa, metalowy bagnet.

Wady chromatyczne na niskim poziomie.

Bardzo cichy autofokus.

Niezły stosunek ceny do jakości.

Wady

Autofokus popełniający błędy, zwłaszcza przy odległościach od celu bliskich nieskończoności i przy obiektach w ruchu.

Zdjęcia wyraźnie mniej kontrastowe niż Canon.

Duży spadek kontrastu pod światło.

Na pełnym otworze winietuje (Canon też).



Fabrykant

Wielkie podziękowania za wypożyczenie obiektywu dla firmy FS-Foto dealera Yongnuo, Łódź, ul. Pomorska 100 - http://fsfoto.pl



Jeżeli się podobało - byłbym bardzo wdzięczny za wszelkie udostępnienia.
Dzięki!


Facebook Fotodinozy:
https://www.facebook.com/fotodinoza/

9 komentarzy:

  1. Bardzo rzeczowy test. W podeszłym wieku jest się trochę wolniejszy więc (wolniejszy) autofocus Chińczyka dotrzymuje (wolniejszego) kroku, szczególnie (olaboga, moja noga) jak w kroku, no wicie sami... Jako portretówka Chińczyk, z uwagi na gorszy kontrast pasuje do Greya (tego Doriana, portretowego od lorda). Chinese reform yourself and keep on running...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jakaś nadzieja w panach Chińczykach. Rozpędzają się. W ogóle trochę zaczęło się dziać dla mnie na tym rynku fotograficznym. To znaczy na tej tańszej części rynku.

      Usuń
  2. Hurgot Sztancy27 lutego 2018 13:59

    o, już dawno testu nie było - fajnie, fajnie, dostatecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, kawał dobrze opisanego testu :) Moim zdaniem bardzo fajny obiektyw, chociaż nie miałem przyjemności przetestować go tak dokładnie jak u Pana w teście :). Przy takiej cenie to i kulejący kontrast pod światło byłbym w stanie przeboleć, tak sobie myślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym nie miał już Canonowskich odpowiedników, to bym się nad tym Yongnuo zastanawiał. Są wady, ale są i zalety. Jak napisał mój kolega: Kontrast akurat łatwo poprawić, cenę nie bardzo.

      Usuń
  4. fajne :)
    do czego sluza te smieszne wezyki ze zdjecia? https://4.bp.blogspot.com/-8IgbDdbKNIg/Wo3uBgYZ4-I/AAAAAAAAIDg/L87yGTPIxWIn166DoynMHJaV50dveLVcgCLcBGAs/s640/IMG_9928.JPG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to są mikrostatywy typu Gorillapod, można takiemu wygiąć nóżki i ustawić aparat pod pożądanym kątem, ale też zaczepić chwytnie o coś, np. o płot, czy gałąź, z przymocowanym aparatem. Kolega ma i sobie chwali.

      Usuń
    2. dzieki, dobrze wiedziec :) natknalem sie pare razy na takie cos i nie mialem pojecia do czego to moze sluzyc :)

      Usuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.