Pytanie tytułowe puknęło mnie lekko
w tył głowy podczas zgłębiania zdjęć jednego z ciekawszych
konkursów jaki sobie wyszukałem w czeluściach internetu. Już o
nim pisałem kiedyś na Twarzoksiągu Fotodinozy (Facebooku znaczy-
LINK). Ten konkurs to Eastreet- LINK,
w październiku odbędzie się jego czwarta edycja, z siedzibą i
wystawami w Lublinie. Gdybym tylko miał czas popędziłbym do
Lublina na te wystawy, czego i Wam życzę.
Konkurs fotografii ulicznej Europy
Wschodniej.
Streetfoto jest to w ogóle dziedzina fotografii wymagająca pewnej uwagi. Wymyka się toto z wszelkich określeń, jak tylko spuścić z oczu. Zaraz zwiewa gdzieś na bok i robi jakieś niesformatowane i niegrzeczne rzeczy. Nie wiadomo naprawdę dokładnie co to jest.
fot: Dima Talkin. Moskwa. Czy to nie kwintesencja streetfoterki? |
Streetfoto jest to w ogóle dziedzina fotografii wymagająca pewnej uwagi. Wymyka się toto z wszelkich określeń, jak tylko spuścić z oczu. Zaraz zwiewa gdzieś na bok i robi jakieś niesformatowane i niegrzeczne rzeczy. Nie wiadomo naprawdę dokładnie co to jest.
Na swój prywatny użytek ukuwam
aktualnie taką definicję- streetfoto to fotografia która szuka
wartości w rzeczach KOMPLETNIE NIEWAŻNYCH. I tym głównie różni
się od fotoreportażu czy portretu. Jest to przekopywanie szarej
codzienności w poszukiwaniu chwilowych diamentów.
Fotografia streetowa jest także z
założenia Niepoważna.
Czasem są to zwyczajne śmichy-
chichy, a w przypadkach wysublimowanych i szczytowych udaje się
osiągnąć coś w rodzaju jednozdaniowej wiwisekcji społeczeństwa.
Lub też psychologicznej analizy. Lub też czegoś, co daje do
myślenia i zapada w pamięć.
Bawiąc- uczyć, ucząc- bawić.
Śmiech dla samego śmiechu to tylko niepotrzebna strata chichotów.
A'tomek (Papcio
Chmiel)