wyświetlenia:

środa, 5 października 2016

Czy kupować używane obiektywy autofokus. I jak kupować.

Same nieprodukowane od lat obiektywy

Na blogu musi być płodozmian. Trójpolówka obejmuje także artykuły bardziej techniczne. I to jest właśnie taki. Ale cytaty są, są, nie martwcie się.


Czy

 
No jasne. Każdy by chciał mieć kupę szmalu i same nówki nierdzewki nieśmigane. Ale jak czasem popatrzy się na ceny nowych obiektywów, to wydają się one pochodzić z Alfa Centauri w niektórych przypadkach. A może i z Proximy Wodnika.

No ale można trochę poszperać i wyszukać na aukcjach obiektywy używane.

No i jak to z nimi jest?
Warto się za nimi rozglądać?

Są różne przypadki.
Jest wiele możliwości (cytat).

To jest właściwie pytanie filozoficzne- czy w ogóle kupować używane rzeczy. Niektórzy podchodzą do tego od strony prestiżowej, niektórzy od strony praktycznej. Kiedyś niejaki Złomnik napisał, że wystarczy zbierać okruchy ze stołu najbogatszych i już można całkiem nieźle egzystować. Coś w tym jest.

Niektórych nie przekonuje ryzyko tego działania. Zajmiemy się tu trochę ryzykiem.

No risk- no fun (cytat).

Ogólnie rzecz biorąc jeżeli obiektyw był w swoim życiu szanowany, nie był rzucany o beton, ani żaden reporter nie tłukł nim po głowie innego reportera podczas walki o zdjęcie prezesa Kaczyńskiego- to generalnie jest rzeczą trwałą, zdolną pracować przez długie lata w sprawności. Niemniej, jak we wszystkich dziedzinach- świat dąży do entropii, a wszystko co istnieje- zużywa się.

Sigma 28/1,8 High Speed Wide- zrobiło się nim fotoreportaż z Pabianic- LINK

Na początek najtrudniejszy temat- stare, nieprodukowane już modele. Poprzednicy aktualnych obiektywów. Dinozaury autofokusa.

Tutaj należy poszperać w datach produkcji, a przynajmniej mieć orientację z jakiego okresu pochodzi dany egzemplarz. Od czasu wynalezienia autofokusa minęło już ponad 30 lat, więc sporo się przez ten czas wydarzyło.

Nowe vs stare
Czym się zatem, tak ogólnie, różnią stare obiektywy od tych najnowszych:
1. Powłoki przeciwodblaskowe- postęp tutaj jest najbardziej widoczny, bo wpływa na obraz jaki owe szkła produkują- o ile dwudziestopięcioletnie obiektywy niemal bez wyjątku wymagają używania osłon przeciwsłonecznych, bo inaczej w słonecznym świetle produkują obraz blady, lub ewentualnie bliki (można oczywiście skorygować kontrast w programie graficznym, po zrobieniu zdjęcia), o tyle najnowsze szkła nie za wiele robią różnicy bez używania osłon p-słon, a przynajmniej dają akceptowalny kontrast niemal w każdych warunkach.

2. Autofokus.- im starszy obiektyw, tym na ogół wolniejszy autofokus. Z grubsza rzecz biorąc stare matuzalemy z lat 80-tych i początku lat 90-tych słabo się nadadzą do zdjęć reporterskich, zwłaszcza w ciemnych warunkach- autofokus często będzie błądził i przyprawiał o frustracje. Natomiast obiektywy z końcówki lat 90-tych notują już wyraźną zwyżkę, nie wspominając o wszystkich wyposażonych w napęd ultrasoniczny- USM, HSM, USD, SSM czy jak je tam producent zechciał nazwać, żeby nie zostać zabitym patentem. Te na ogół są równie szybkie jak obiektywy dzisiejsze.

3.Kompatybilność.
Jest to temat na osobny wpis. Zbyt obszerny żeby go tutaj omawiać.

Każdy z systemów (Nikon AF, Sony/ Minolta, Pentax, Canon) ma swoją specyfikę wewnątrzfirmowej kompatybilności wstecznej ze swoimi starymi obiektywami. Tutaj najróżniejsze tabele kompatybilności:
Nikon:
https://nikoneurope-pl.custhelp.com/app/answers/detail/a_id/19075

Pentax:
http://www.mosphotos.com/PentaxLensesExplained.html


Sony/ Minolta:
http://www.sonycenter.lu/fr/content/34-objectif-konica-minolta-slt-sony

Najprostsza sprawa z cyfrowym Canonem- do wszystkich aparatów EOS pasują wszystkie obiektywy tego producenta, oznaczone jako EF. Obiektywy z oznaczeniem EF-S nie pasują do aparatów pełnoklatkowych (serii 1, 5, 6) oraz do starych cyfrówek z początku lat 2000- D30, D60 (nie mylić z 30D i 60D!) oraz 10D.

Jednozdaniowe omówienie obiektywów firm niezależnych- Tamron, Tokina, Cosina nie sprawiają kłopotu z żadnym systemem, Sigmy z lat 80-tych i początku 90-tych mogą gryźć się z Canonem i cyfrówkami Sony/ Minolta. Tabela Sigmy do Canona:
http://canon-eos.bplaced.net/ (w zakładce „Still Lenses”)

UWAGA- stare obiektwy Sigmy były sprzedawane w USA pod marką Quantaray, oraz (niektóre modele) jako Exakta. Z nimi też mogą być podobne kłopoty.

4. Elektronika i serwis. Tutaj sprawa jest nieco rozmyta. Póki obiektyw działa dobrze, trafia autofokusem w to w co jest wycelowany i nie sprawia kłopotów- użytkownik nie zauważy żadnych różnic pomiędzy optyką starszej i nowszej generacji. Troszkę gorzej, gdy pojawia się konieczność jakiejś korekty (mówimy tu o obiektywach co najmniej 15- letnich) lub naprawy.

Otóż może się okazać, że serwisy autoryzowane „nie wspierają już obsługi technicznej tego modelu”, bo jak każde serwisy autoryzowane mają one za zadanie coś zupełnie innego, niż wspieranie użytkowników jakichś starych gratów. Tak napiszmy dyplomatycznie, żeby nie obrażać pracowników tychże serwisów. Tj. elektroniczne korekty (np. autofokusa) na drodze softwarowej, jakie przy nowych obiektywach są bułeczką z masłem mogą okazać się przy kilkunastoletnim obiektywie nie do wykonania i jedyne co zostaje to dokonywanie korekt za pomocą działań mechanicznych (odejmowanie lub dodawanie dodatkowych pierścieni pod bagnetem). Czasami serwisy nieautoryzowane będą potrafiły czegoś dokonać, ale na ogół dotyczy to produktów tzw. First Party- czyli Canona, Nikona, Pentaxa, Minolty/Sony, a dużo gorzej pójdzie z Sigmą czy Tamronem.

Podobnie ma się sprawa z częściami zamiennymi do wiekowych szkieł- tutaj dużo zależy od popularności naszego egzemplarza.

5.Ostrość
Trzeba jednak stwierdzić ciągły postęp w projektowaniu i produkowaniu optyki. Dwadzieścia lat temu obiektywy amatorskie były na ogół słabe pod względem ostrości i ciemne. Dzisiaj są już co najwyżej tylko ciemne, a ostrość (przynajmniej w centrum kadru) jest zwykle na bardzo dobrym poziomie nawet w najtańszych obiektywach. Obiektywy wyższych klas też zwykle poprawiły ostrość na krawędziach kadru.

Marzysz, przymykasz oczy
Wszystko się rozmywa, jest ładniej chyba
Ale bywa, że widok ostrych krawędzi
Może wielu rozczarowań w życiu zaoszczędzić
Z drugiej strony nadzwyczajna przezorność
To przekleństwo które też psuje widoczność
Realny świat widoczny dookoła nas pełen iluzji

           W.W.O. „Witam was w rzeczywistości”

Generalnie obiektywy dzisiejsze dają lepszy obraz, niż te produkowane kilkanaście lat temu. Poprawiane są wady chromatyczne i winietowanie, co daje większą czystość obrazu- czasem ze stratą dla „klimatu” zdjęcia. To temat na osobny wpis, ale nie ma go co pisać, bo już napisał go Foto- nieobiektwny przy okazji testu- http://foto-nieobiektywny.blogspot.com/2015/04/test-nikkor-58-mm-f14g-vs-sigma-50-mm.html

Pozostałe kwestie nie są już tak dotkliwe dla użytkownika, oraz dotyczą już poszczególnych modeli czy egzemplarzy.

6. Pozytywy
Napotkamy przy omawianych różnicach pomiędzy nowymi i starymi szkłami także pewne pozytywy i przewagi jakie mają staruszki. Otóż ku zaskoczeniu- sporo starszych wersji obiektywów wydaje się być zbudowane z solidniejszych materiałów niż te późniejsze i być także wygodniejszych w użytkowaniu. Na przykład Sigma i Tamron w swych pierwszych modelach autofokus stosowali szeroko metalowe korpusy, dopiero od lat 90-tych przechodząc na plastik. Canonowskie obiektywy budżetowe z pierwszych serii wyposażano w osobne okienko ze skalą odległości i skalą głębi ostrości, metalowy bagnet oraz w osobny pierścień ostrzenia- w przeciwieństwie do późniejszych następców w te luksusy już nie uzbrojonych.
Z lewej Canon 50/1,8 rocznik 1987, z prawej Canon 50/1,8 II rocznik po 1990, różnice między nimi opisało się TUTAJ

 
Kupić- nie kupić, cienka to granica

Pieniądze szczęścia nie dają. Dopiero zakupy.
                          Marylin Monroe
            (już dziesięć razy cytowane, ale zawsze aktualne)

Obiektywy na rynku wtórnym są sprzedawane w bardzo różnym stanie. Sam widziałem niedawno wiekowy obiektyw Sigmy, który został POLAKIEROWANY od nowa (co zapewne wymagało jego całkowitego demontażu)- widać dochodzą do głosu metody stosowane przez handlarzy rozbitkami samochodowymi. Dobrze, że po wyklepaniu nie wyszedł im przystanek autobusowy (sucharek).

Obudowy
U niektórych obiektywów z drugiej ręki noszą czasem ślady reporterskich walk, albo rysy i uszczerbki z dni grozy, kiedy musiały spotkać się z czymś twardym. Nie jest to rzecz dyskwalifikujaca (choć wpływa na cenę), o ile tylko sprzęt ma optykę bez skazy, produkuje ładne zdjęcia i ostrzy w cel.

Profesjonalne obiektywy zresztą, w typie teleobiektywów serii L Canona, czy też G Minolty/ Sony zniosą sporo. Niektóre obszargane w zawodowej pracy egzemplarze robią zdjęcia nie gorsze niż nówki ze sklepu.

Niekiedy zły zewnętrzny wygląd obiektywu nie jest winą ich użytkownika, a firmy, która schrzaniła zewnętrzne lakierowanie- tak jest na przykład z Sigmą i jej zewnętrznym lakierem EX, oraz wcześniejszym- Zen, które mechaciły się i zdzierały już po niedługim czasie zwykłego amatorskiego użytkowania.
Sigma 21-35/3,5-4,5. Ślepa miłość Fotodinozy- LINK

Zadbana obudowa jednak, w połączeniu z nienaruszoną optyką- jest pewnym atutem, wskazującym na dbanie o sprzęt przez poprzednich właścicieli.

Soczewki
Produkują obraz, są zatem istotne. Ale nie do przesady, wbrew pozorom. Chciałoby się kupić obiektyw bez skazy, ale jeśli akurat ma on drobne, pojedyncze ryski gdzieś z boku przedniej soczewki- z dala od centum- nie ma szans, żeby zauważyć je na zdjęciu nawet przy wysokich przesłonach (szybciej zobaczymy wtedy najmniejszy pyłek na matrycy, niż rysę na soczewce).
Sigma 18/3,5, rocznik 1993. Test- TUTAJ

Prawdę powiedziawszy, poważny wpływ na jakość obrazu ma dopiero ROZBICIE przedniej soczewki. Jeżeli tylko istnieje w całości- zdjęcia powinny być co najmniej akceptowalne. Tu są dowody w teście- zobaczcie co się dzieje- można doznać szoku poznawczego:

Rysy przedniego szkła stanowią problem tylko w niektórych przypadkach- gdy znajdują się w samym centrum soczewki- mogą wtedy mylić działanie centralnego, najczęściej używanego punktu autofokusa, oraz wtedy, gdy nie są pojedynczą skazą na szkle, a stanowią drobną siateczkę na sporej płaszczyźnie- mogą działać wtedy nieco podobnie do filtra zmiękczającego.

Podobną wadę stanowi grzyb atakujący powłoki przeciwodblaskowe soczewki- czasami wewnątrz obiektywu, na soczewkach wewnętrznych- przypomina również drobną siateczkę spękań. Czasami wpływa na obraz wyraźniej, czasami niewiele. Jest bardzo trudny do usunięcia (rozbiórka, płukanie i czyszczenie optyki). Dotyka zwykle starych obiektywów tj. z końca lat 80-tych/ początku lat 90-tych lub wcześniejszych. Nowsze szkła są na grzyb ogólnie rzecz biorąc- odporne.

Poważniejszą wadą obiektywu jest porysowanie tylnej soczewki- znacznie bardziej dostrzegalne na zdjęciach- znów ryski na samym środku soczewki są najmniej wskazane. Tylna soczewka wyraźnie wpływa na jakość obrazu- powinna być zatem nienaruszona.

Mechanika
Obiektyw powinien trzymać się kupy. Poważne luzy, kiwanie się wysuwanych tubusów na boki, nie mówiąc już o latających luzem wewnątrz obiektywu soczewkach, może mieć wpływ na jakość obrazu. Przy sporym zużyciu części mechanicznych pierwsze w kość dostają brzegi produkowanego obrazu i celność autofokusa. Niektóre modele nadają się do reanimacji i skasowania luzów (choć to zawsze koszt)- na ogół obiektywy wyższych klas, a niektóre, te amatorskie i mocno plastikowe niestety nie.

Soczewki mają zatem tkwić na właściwych miejscach, tubusy nie chybotać się na boki, zoom nie zacinać się w połowie zakresu, a autofokus- zwalniać w połowie ostrzenia.

Ewentualne naprawy
Trwałość przesłony w obiektywie jest trudna do oszacowania- teoretycznie powinna wytrzymać dużo, bo nie jest to mechanizm pracujący pod takim obciążeniem jak migawka w aparacie. Najbardziej awaryjną częścią mechaniczno- elektroniczną obiektywów są taśmy wielościeżkowe (flex), które łączą ruchome komponenty sprzętu. To one najczęściej są przyczyną „awarii przesłony” czy nagłego braku automatycznego ostrzenia.

Awarie taśmy wielościeżkowej najczęściej dają takie objawy, że obiektyw w niektórych położeniach zooma, czy odległości ostrzenia przestaje działać, a w innych zachowuje się normalnie.

Niektóre obiektywy są znane z szybkiego zużywania się taśm wielościeżkowych, które mogą dać awarię już po kilku latach użytkowania. Ze znanych Fotodinozie obiektywów, które dotyka ten problem można wymienić tu Canona 18-55 IS i 17-85 IS, gdzie wysiada taśma odpowiadająca za stabilizację ostrości, oraz Sigmę 18-125 OS i 18-200, gdzie powoduje brak działania autofokusa i stabilizacji. Ale takich obiektywów jest z pewnością więcej. Można z ciekawości zerknąć na Allegro- jakie to taśmy oferują do jakich obiektywów, żeby się o tym przekonać.

Na szczęście awarie taśmy są w sporej ilości przypadków łatwe do zdiagnozowania i możliwe do naprawy- albo poprzez dostępne części zamienne, a w przypadkach skrajnych poprzez benedyktyńską robotę „łatania” połączeń.

Głównym pytaniem jest aspekt opłacalności takich napraw, wobec kosztu samego obiektywu (np. 18-55 IS za ok 200 zł).

Niestety obiektywy stanowią słabą bazę do nauki dla domorosłych elektroników- ze względu na upakowanie komponentów w bardzo ciasnej przestrzeni i wymagania dotyczące starannego montażu optyki.

Podsumowanie
Czy kupowanie używanego obiektywu stanowi zatem duże ryzyko? Nie- o ile tylko jest w miarę młodym modelem, a jeszcze lepiej- ciągle produkowanym. Nie- o ile obiektyw produkuje dobry obraz i ostrzy w cel. Nie- o ile wiemy, że poprzedni właściciel obchodził się z nim starannie.

W innych przypadkach ryzyko rośnie- ale cóż- niska cena może je skompensować.

Jak
Do wydawania większych pieniędzy na obiektyw.... no i teraz zależy co to znaczy większych. Takich za kilka zer?

W tym pokoleniu, na umowie - zleceniu
Nie gada się o przyszłości i ZUS-ie, ubezpieczeniu.
Ci ludzie nie chcą gadać o wpłatach na lokatach premium
I polityce, tych pozycji raczej nie mamy w menu.
Ale, ale, idę na balet i żyję wspaniale
Sobie zapalę i wypiję, żeby zalać te żale
Rano zamówię "Domino's", choć miałem dietę mieć inną
Niż dietę piwną. Od lutego zacznę ćwiczyć na stałe
Na Facebooku same sześciopaki,

koledzy przechwalają się jak jakieś przedszkolaki
Same zdjęcia z siłki, jak pulsują typom wszelkie żyłki
Jutro da zdjęcie z teatru, tak dla niepoznaki.
Ludzie raczej słabi są, ja to słabo znoszę
Czarne dziury się podają za polarne zorze.
Kto Fifiemu poda rękę kiedy zaniemoże?
Barman pyta czy polać kolejkę, mówię: “Bardzo proszę”

Sześć zer, chciałbym kiedyś zrobić sześć zer
Barman pyta mnie czy polać jeszcze - bardzo proszę!
Ktoś mnie pyta z kim tu jestem
Ktoś inny mnie pyta czy chcę w pysk, mówię: ‘Bardzo proszę’
Wyrastają guzy, niby Karkonosze
Jestem ateistą, ale niech mi dobry Pan pomoże
Zobaczyłem wszystko, chyba wrócę i się spać położę

Taco Hemingway „Sześć zer”

Zatem- do wydawania większych pieniędzy na obiektyw- należy przygotować się. Przynajmniej obejrzeć zdjęcia przykładowe z naszego potencjalnego szkła- szczególnie szerokokątnego, bo tu są największe różnice w obrazie. Czy pasuje nam to jak winietuje i jakie daje efekty? Można spróbować ewentualnie Pixel Peepera, biorąc poprawkę na to, że zdjęcia te mogą być obrabiane przez użytkowników (co nie jest opisane):

Dla bardziej dociekliwych- testy. Wielka ich ilość znajduje się na najlepszym europejskim portalu testowym jakim jest Optyczne.pl. http://www.optyczne.pl/testy_obiektywów.html
Nie trzeba czytać całego testu- wystarczy samo podsumowanie.
Na Optycznych są też opinie użytkowników: http://www.optyczne.pl/obiektywy.html .


Kupowanie na żywca
Oczywiście najlepiej na żywca.
Tu przedstawimy procedurę idealną, na którą zwykle nie ma czasu:

1. Przetestować autofokus
Ustawić w aparacie centralny punkt autofokusa. Zrobić kilka zdjęć zmieniając punkty ostrzenia- raz wybierać bliższe, raz dalsze cele. Sprawdzić także co się dzieje, gdy użyjemy do wyostrzenia któregoś z bocznych punktów.

Jeżeli to zoom, to sprawdzamy go na różnych ogniskowych.

Należy tu zauważyć, że celność autofokusa zależy także od sprawności aparatu, oraz od kontrastowości celu w jaki strzelamy- im mniejszy kontrast, tym będzie z tym gorzej.

2. Przetestować przesłonę i obraz dawany na różnych przesłonach.
Ustawić aparat na tryb priorytetu przesłony- A lub Av (w Canonie). Zrobić dwie- trzy serie zdjęć zaczynając od najniższej przesłony (o najniższej wartości), aż do co najmniej środkowych (f/8, f/11, najczęściej używany zakres).

W zoomach przetestować przede wszystkim najkrótszą i najdłuższą ogniskową (zwykle zoomy są projektowane kompromisowo- jedna z nich będzie nieco lepsza niż druga, i teraz pytanie- na której ogniskowej nam bardziej zależy?)

Gdy jest niezbyt jasno- ustawić odpowiednio wysokie ISO by móc zrobić kilka zdjęć na najwyższych (rzadko używanych) wartościach przesłony (f/16, f/32, f/64- zależy od możliwości obiektywu)- gdy obiektyw długo leżał nieużywany mogą wtedy ujawnić się niespodziewane problemy (mechanizm przesłony się zastał).

Ostrość, oczywiście, zgodnie z zasadami optyki- na najniższej wartości przesłony będzie najsłabsza, a po lekkim przymknięciu- lepsza. Tak samo brzegi obrazu są zawsze słabsze, niż środek.

3. Obejrzeć obiektyw z założonym tylnym deklem, a potem ze zdjętymi obydwoma dekielkami, żeby ocenić- ew. rysy na soczewkach, kurz wewnątrz i (w starszych egzemplarzach) ślady grzyba.

W nowszych obiektywach- obejrzeć śrubki mocowania bagnetowego- można czasem natrafić na ślady rozbierania go. Jest to ewentualny punkt do wyjaśnienia ze sprzedającym.

4. Ocenić ew luzy. Każdy obiektyw lekko stuka (te z napędem ultrasonicznym- HSM, USM, HSD- trochę mniej), ale nie mogą we wnętrzu szkła latać luzem nieumocowane elementy.

Kupowanie zdalne- czyli przez internet
Najczęstszy przypadek.
Kupowanie na aukcjach, czy przez ogłoszenia dowolnych przedmiotów powinno się rządzić podstawową zasadą, którą każdy powinien sobie uświadomić:

Okazje zdarzają się zawsze.
               Artur Dąbrowski (dr hab. inż.)

Do tego należy stosować zasadę zadawania pytań o rzeczy które nas interesują, a nie zostały czarno na białym ujęte w ogłoszeniu. To co napisane w mailu- zostaje na wieki i jest czymś w rodzaju spisanej deklaracji.

Sporo sprzedających nie przykłada się specjalnie do swoich aukcji czy ogłoszeń i nie jest chętnych do jakichś działań na rzecz kupującego. Ale w miarę możliwości:

1. Należy poprosić o kilka zdjęć z obiektywu, robionych jedno po drugim, celowanych w bliższe i dalsze obiekty, na różnych przesłonach. Najlepiej zdjęć dziennych, typu- pejzaż z okna, zawierających dużo detali i robionych na niskiej czułości. Nie nocne zdjęcie lampy sufitowej na 6400 ISO.

2. Należy prosić o historię użytkowania sprzętu. Nie jest wcale zbrodnią, gdy obiektyw jest sprzedawany przez osobę wykorzystującą go zawodowo- jeżeli szkło jest w dobrym stanie. Na ogół- o narzędzie pracy się dba. Zużycie obiektywu postępuje też znacznie wolniej niż zużycie migawki, czy matrycy aparatu.

Dość często w tej materii nie dowiemy się niczego. Ale pytać warto.

Pytać warto. I warto zachować chłodną głowę- zgodnie z sentencją- zasadą przedstawioną powyżej. Niektóre, stare i ciekawe obiektywy trafiają się niezbyt często na aukcjach. No ale przecież- kiedyś się trafią! Wystarczy tylko trochę pożyć, zachowując cierpliwość. No i przy okazji może uda się zebrać więcej kasy.

Sześć zer, chciałbym kiedyś zrobić sześć zer... (cytat)

Fabrykant
dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty.

P.S.
Artykuł ten pisałem wedle swej najlepszej praktycznej i teoretycznej wiedzy, ale jeśli okaże się, że w jakimś momencie wylazło moje niedouczenie- uprzejmie proszę o głosy polemiczne.
 
Największy potwór przetestowany kiedykolwiek przez Fotodinozę, a być może największy przetestowany w Polsce- Sigma 1000/ f8- LINK





11 komentarzy:

  1. pewnie wszystkie są serwisowane w ASO, niebite i używane przez emerytowanego lekarza tylko w weekend do kościoła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie biję swoich obiektywów. Do tego prawie wszystkie mam od lekarza psychiatry. Nie wychodził z kościoła.

      Usuń
    2. czy to oznacza, że tam swoją klientelę obsługiwał?

      Usuń
  2. Pozwolę się nie zgodzić z tą kompatybilnością. Najprostsza sprawa ma się z Pentaxem - do luster założyć się da każdy obiektyw dedykowany do lustra.

    Co do ostrości - oglądałem jakiś czas temu moje stare zdjęcia robione Canonem AE-1 program. Jakież one są rozmazane, a jakie szumy! Teraz wszystko takie ostre, że aż sztuczne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Pentaksa- słabo się znam, przyznaję i kłócić się nie zamierzam, bo nie zgłębiłem tematu. Pod względem jakości obrazu- całkiem mi odpowiadają lata 90-te i wczesne 2000-czne. Przede wszystkim lubię naturalne winietowanie obiektywów, które dzisiaj producenci w sporym stopniu ograniczyli.

      Usuń
    2. Ja też lubię głównie te starsze obiektywy - idealny, cukierkowy obraz wydaje mi się przesadnie sztuczny. Czasami celowo zwiększam ISO, żeby troszkę szumów dodać.

      Ostatnie szkło jakie kupiłem i się zakochałem to manualny (niestety) SMC Pentax-M 50mm F1.7. Kupiłem go na próbę (bo był tani) i mocno się zdziwiłem jak uniwersalny jest to obiektyw. Myślę, że zdecyduję się na SMC Pentax-F 50mm F1.7, bo optycznie bardzo podobny (jeśli nie identyczny), a przy tym automat.

      Wracając do kompatybilności - oczywiście w pentaxie też występują różne bagnety, ale zawsze nowszy korpus jest kompatybilny ze starymi szkłami - nawet nowy K-S2 ma śrubokręt do autofocusa (pomimo faktu, że kitowy obiektyw ma wbudowany silnik AF). Innym fajną cechą (do niedawna) była możliwość używania baterii AA zamiast akumulatora. W podróży (głównie kempingi bez prądu) mi się to mocno przydawało.

      Usuń
    3. Te baterie paluszki zawsze mi się w Pentaksie podobały. Teraz już nie ma tak dobrze? A w ogóle pożądałem od dawnego czasu "priorytetu ISO", który Pentax wprowadził bodajże jako pierwszy, a w Canonie bardzo długo go nie było.
      Fajne te wszystkie systemy, należałoby się zainteresować, tylko czasu brakuje na to. Przydałoby się jakieś kompendium o Pentaxie. W Polsce wyszły tylko trzy biblie na temat systemów fotograficznych "System Canon EOS" Jarosława Brzezinskiego, "System Nikon" Marcina Górko i "System AF Minolta" Pawła Baldwina (dzisiejszego foto-nieobiektywnego). O historii Pentaxa nikt nic nie napisał, niestety. Może znasz jakieś dobre źródło?

      Usuń
    4. a ić tam, nie ma nic gorszego niz aparat na paluszki, paluszki szybko sie wymarnowuja, a ladowane sa NI-CD albo NI-MH ktore wogole sa beznadziejne bo maja efekt pamieci i duze samorozladowanie, jak sie zadko robi zdjecia to zawsze jak sie chce akurat uzyc aparatu to jest rozladowany
      a jak aparat jest na baterie LI-ION to ona moze lezec i lezec i wcale sie nie rozladowuje i po miesiacu aparat mozna wlaczyc i robic zdjecia a nie zaczynac od ladowania albo szukania jeszcze dobrych paluszkow.
      wada jest tylko jedna - zwykle jak sie kupuje na gieldzie albo na elektro-zlomie aparat, to ladowarka juz dawno jest zgubiona no i jest problem bo trzeba "recznie" ladowac baterie (dobrze jak wogole jest bateria) zasilaczem regulowanym a to jest dosc uciazliwe, albo kupic ladowarke orginalna, ktora zwykle bywa drozsza od samego aparatu za 10zl, no i stara bateria ktora dluuuuuugo lezala rozladowana to juz tez trzyma z 5minut i nie mozna jej zastapic innym paluszkiem, choc czasem jak jest wielkosci baterii od komorki to mozna uzyc ogniwka z baterii z komorki,
      wszystko ma swoje zady i walety, ale u mnie i tak aparaty na paluszki leza nie uzytkowane z w/w powodow, a do tych na li-lon nawet kupilem nowe baterie (podrobki, ale dosc dobrej marki GP i Energizer) ;)

      Usuń
    5. Bo nienajgorsze aparaty, to były te bez baterii. Chociaż to dość dawno było... Już od lat 70 tych jakaś bateryjka podtrzymywała pomiar światła.

      Usuń
    6. Ależ Benny - paluszki w pentaxie służą jako rozwiązanie zapasowe. Normalnie wchodzi akumulatorek litowo-joonowy, a jak braknie prądu na wycieczce to kupujesz 4 paluszki, wsadzasz w specjalny koszyczek i focisz dalej.

      Usuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.