- Panie
Rosenblatt, a ile kosztuje to szczenię?
-To
owczarek, tfu, niemiecki, panie Goldmejer, on kosztuje 100 złotych.
-A duży
on urośnie?
-O,
duży, panie Goldmejer, wielkie bydlę.
-A ten
szczeniaczek, to ile tak kosztuje?
-A to
terier. On kosztuje 200 złotych
-A duży
ten piesek urośnie?
-No,
taki średni- o gdzieś taki.
-Aha.
Panie Rosenblatt, a to szczenię ile kosztuje?
-To jest
ratlerek, panie Goldmejer, on kosztuje 400 złotych
-I duży
on tak urośnie?
-Nie,
panie Goldmejer, on taki malutki będzie że się w kieszeń zmieści.
-Aha...
(chwila zamyślenia)... To ile kosztuje u pana ŻADEN pies?
Szanowny
czytelniku! Wyobraź sobie że wyjechałeś na swój wyjazd marzeń,
zabierając ze sobą aparat. Pojechałeś w dzicz (Gdyby tu były
człowieki, to by się to nie nazywało dziczą!- cytat), żadnych
kurortów, żadnych sklepów, dwadzieścia dni marszu do najbliższej
cywilizacji i nagle w środku wyjazdu psuje Ci się przesłona w
obiektywie, lub też podczas przeprawy przez amazoński wodospad jego
szkła zostają bezpowrotnie zanieczyszczone wydzieliną amazońskiej
ryby latającej.
Uratowawszy
z opresji siebie i aparat pozostajesz z pytaniem- Co dalej? Twój
obiektyw bezpowrotnie stracony. Bez niego możesz co najwyżej
uzyskać z Twojej lustrzanki następujące zdjęcia:
Przychodzi
Ci na myśl wszystko co wiesz o fotografii, ale bałeś się zapytać
na Fotodinozie- obiła ci się o uszy nazwa Camera Obscura i wiesz że
gdy zrobić mały otworek w papierze i przyłożyć go do korpusu
lustrzanki- otrzymamy obraz na matrycy lub filmie.
Cóż z
tego! Podczas przeprawy przez amazoński wodospad wypadł Ci z
kieszeni portfel, w którym, oprócz banknotów i paszportu ważnego
do 2024 roku, spoczywała Twoja wizytówka, przedstawiająca cię
jako dyrektora kreatywnego od księgowości kreatywnej (cytat) i nie
masz nawet skrawka papieru, lub innego materiału żeby stworzyć
taką Obskurną Kamerę.
Co
robić?
Na tą
straszliwy moment Fotodinoza przygotowała ratunek. Przedstawiamy
Państwu pierwszy test ŻADNEGO obiektywu, który jednakże jest
zdolny robić zdjęcia.
UWAGA:
OSOBY POZBAWIONE, Z JAKIEGOKOLWIEK WZGLĘDU, LEWEJ RĘKI, UPRASZA SIĘ
O NIECZYTANIE.
Skoro
wiemy że mały otworek załamuje światło tworząc obraz to... może
użyjemy tego:
Zwijamy
rączkę przy aparacie, żeby stworzyć otworek, w miarę jak
najciaśniejszy, ale żeby coś było widać w wizjerze. Widać coś?
No to próbujemy.
Okno sąsiadów |
Książka Marcina Górko "System Nikon" |
Brama |
Pies przy bramie |
Fiat Punto II, od przodu |
Opel Corsa Van na ulicy |
Świerk, albo co. |
Tyż świerk. |
Przyznajemy
bardzo niechętnie, ale za to szczerze, że zdjęcia trzeba trochę
obrobić żeby tak wyglądały. Tzn podnieść ich kontrast, bo nie
ma siły, żeby obce światło nie wpadało bokami na matrycę. Jak
kto chętny to może nawet zdjęcia podostrzać, ale szkoda zachodu,
bo i tak są nieostre. Tak musi być widocznie.
WYGLĄD
ZEWNĘTRZNY OBIEKTYWU
Miętkie
toto i w kolorze cielistym. Pozbawione skali odległości, skali
głębi ostrości, pierścieni zoomowania (to raczej stałoogniskowy,
choć nie jestem pewien). Za to osłona przeciwsłoneczna wbudowana
od strony małego palca.
UŻYTKOWANIE
Nie jest
lekko, ale kto powiedział że ma być? Ciekawiło mnie jaką
ogniskową dysponuje ŻADEN obiektyw i po zastanowieniu powiem że
mój ma około 70mm. Cuś w podobie. Dość trudno uzyskać
zadowalający efekt, tj. żeby coś było widać. Ale się da.
Proporcja zdjęć na których coś widać do tych pozostałych wynosi
dokładnie 47%. Jest to więc sprzęt dobry niemal w połowie.
Stosunkowo
trudno uzyskać powtarzalność zdjęć, znaczy utrzymać cały czas
taki sam otwór przesłony i jeszcze celować całym zestawem w
cokolwiek. Powiem że najlepiej wychodzą kontrastowe obiekty- np.
fragment drzewa na tle nieba w miarę łatwo da się sfotografować,
ale już napis Nikon na książce Marcina Górko, tak żeby było
widać że to napis Nikon, to nie bardzo. Już wiem! To dlatego że
używam Canona.
Jak tak
jakoś dobrze się ułoży to nawet coś widać.
Fotodinoza
uważa, że ŻADEN obiektyw jest genialny, ale trochę
niedopracowany. W celu podniesienia jakości polecalibyśmy raczej
wywiercić niewielki otworek w dłoni (np. za pomocą śledzia do
namiotu), ponieważ dużo łatwiej byłoby zakrywać bagnet aparatu i
mielibyśmy większą kontrolę nad kadrem zdjęcia.
ZALETY
-nadaje
się do zdjęć okien sąsiadów, psów przy bramie i drzew przy
płocie. Ale słabo.
-koszt
zerowy. W Rosji i Chinach nawet ujemny- Ljudiej u nas mnogo, i rąk
też.
-zawsze
pod ręką
-kreatywny
jak cholera
-jak
ktoś umie, to może wmówić ludziom że jest artystą i dlatego to
takie rozmazane
WADY
-nie
zawsze działa
-duży
rozrzut jakościowy
-nie
nadaje się dla osób pozbawionych lewej ręki
-powoduje
zakurzenie matrycy i wzrost adrenaliny
I tak, dzięki Fotodinozie jesteś uratowany, Podróżniku z Amazonii. O ile tylko nie zeżre Cię coś po drodze. Branża kreatywna poniosłaby niepowetowaną stratę.
Fabrykant
z www.fabrykaslubow.pl
dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty
P.S. Tu się testuje inne obiektywy: www.fotodinoza.blogspot.com
P.S. Tu się testuje inne obiektywy: www.fotodinoza.blogspot.com
Zacznę "ab ovo" czyli od psa, który na budę się zda albo nie zda tak jak "żaden Objektyw" fotografujący psy przy bramie. Znacie? To posłuchajcie: /cytaty z . Kabaret Dudek /Dziewoński,Michnikowski/, "Sęk" tekst Konrad Tom/
OdpowiedzUsuń..."tu leży pies pochowany..
Goldberg:Pies..
Rapaport:Tak
Goldberg:Piesek, jaka rasa?
Rapaport: Szlag mnie trafi!
Goldberg:Rozencwajgowa ma na sprzedaż pieska? Czy to może jest łyżew? Ja bym chętnie kupił, bo Hipek bardzo chce łyżwa, ostatecznie może być sweter albo bulgot, albo taki mały biały dupelek, tylko broń Boże jajnik! To jest jaka rasa?
Rapaport: Nordycka - odczep się od tego zwierzęcia!
Goldberg: Ale psa za dwa tysiące.. Mogę dać trzydzieści złotych.
Rapaport: Pies ci mordę lizał!
Tego bym nie powiedział ulubionemu siostrzeńcowi ale:
- lepsza rączka niż rzeżączka.
Ten numer z leworęcznym obiektywem jest mi znany, podobnie jak wielu innym krótkowidzom, którzy w wieku szkolnym w obawie przed podpadnięciem u rówieśników, przymróżali oko aby lepiej widzieć to co pani pisała na tablicy albo właśnie używali lewej ręki do celów teleskopowych. A propos używania lewej ręki do celów, wspomnę tu o zwyczajach ludów na południe od mniej więcej 40 rówoleżnika. Ludom tym starożytnym nieznany jest względnie nowy wynalazek papieru toaletowego a jedzą zasadniczo na ziemi jedną ręką. A więc nie tą , którą używają jako papier toaletowy a tą drugą służącą do konsumpcji lub wyciągania w nadziei na jałmużnę. Ludy te uważać by mogły za profanację posługiwanie się tą nieczystą, lewą ręką, wszak zdaniem Fabrykanta nieodzowną dla camery obskury, do celów Wysokiej Sztuki Fotograficznej. A więc co sprytniejsze krótkowzroczne dzieci w wieku szkolnym były prekursorami używania ręki do celów optycznych lekceważąc oferty Foto-Optyki.
A teraz będzie o Amazonii a dokładniej o wyspie Korsyce. Przybyliśmy na nią gorącym latem w zamierzchłych czasach kiedy Fabrykantów było jak na lekarstwo a może wogóle się On jeszcze nie urodził.
Podróż promem z Livorno była dosyć męcząca i po debarkacji w Bastii zaraz ruszyliśmy na łono przyrody. Czyli w góry miły bracie, tam przygoda czeka na cie. I była przygoda. Znęceni szmerem dzikiego wodospadu zaparkowaliśmy starego Renaulta 16 przy drodze i spuściliśmy się źlebem do wodospadu. Cudnie orzeźwiający, zmysły można postradać. Co też się stało i trwało trochę dłużej niż trzeba na okradzenie samochodu. Poszedł Pentacon Six z takim trudem kupiony w łódzkiej Centrali Fotooptyki przez znajomości nieocenionego Andrzeja Andrzejewskiego, protoplasty Fabrykanta. Poszedł Canon A1 z obiektywami. Ale nie skradli tzw. Filmu in Box , kupionego przypadkiem za jedyną 1 Markę 99 fenigów i zawierającego rzeczywiście 12 zdjęć.Po sfotografowaniu proporcja zdjęć na których było coś widać do reszty wyniosła prawie dokładnie tyle samo co w Fotodinozie - 49% co świadczy o wysokim półprofesjonaliźmie i rzetelności techniki diagnostycznej Fabrykanta. Na szczęście , te czterdzieści parę procent to były akty naświetlane jednak trochę krócej niż 8 godzin u Niepce' a. IAle się nie krępowaliśmy. Gdyby Fotodinoza miała możność up-lołdowania slajdów to gotów jestem udowodnić światu, że Camera Obscura jeszcze nie zginęła. Czego życzę Polsce i krajom ościennym.
Uplołdujemy wszystko co zeskanowane, jak leci.
OdpowiedzUsuńBardzo miło się czyta wujowe wspomnienia kombatanckie.
Pentacon Six- to był aparat!
Canon A1- to był aparat!
Renault 16- to był samochód!
Życzenia dla Polski i ościennych przyjmujemy, i życzymy vice versa (Versailles?).
Jak już wyciągnąć się na Versalce to porządnie... Nigdy byśmy się nie spodziewali, że Francuzi byli w Wersalu tacy drobiazgowi. Oto fragment Traktatu Wersalskiego ( http://www.pi-news.net/2014/04/versailler-diktat-1-schafboecke-und-zuchthengste/) : Art. 244, Załącznik IV, #6 " Jako zadatek odnośnie zwierząt wymienionych w #2a Zobowiązują się Niemcy , w ciągu 3 miesięcy od wejścia w życie tego Traktatu dostarczyć następujące ilości żywych zwierząt , a mianowicie miesięcznie jedną trzecią każdego gatunku: - rządowi francuskiemu - 500 ogierów hodowlanych w wieku 3 do 7 lat, 30.000 kobył i jałówek w wieku 18 miesięcy do 7 lat a to rasy belgiskiej, Boulonnaise i Ardenne, 2000 byków od 18 miesięcy do 3 lat, 90.000 krów pełnomlecznych od 2 do 6 lat, 1000 kozłów, 100.000 owiec, 10.000 kóz.
OdpowiedzUsuńdostarczą rządowi belgijskiemu: 200 obierów hodowlanych od 3 do 7 lat ciężkiej rasy belgijskiej, 5000 kobył od 3 do 7 lat,ciężkiej rasy belgijskiej, 5000 kobył-jałówek (jak to się właściwie po polsku nazywa?), 2000 byków od 18 miessięcy do 3 lat, 50.000 krów pełnomlecznych od 2 do 6 lat, 40.000 Faersen (co to jest? "Google-translate" nie wie), 200 kozłów,15.000 macior. Wartość tych zwierząt będzie rozliczona z reperacjami wojennymi Niemiec, chyba,że po skontrolowaniu tych zwierząt okaże się że były one pierwotnie uprowadzone z Francji lub Belgii albo tam skonfiskowane.". Interesujące jest, że Traktat Wersalski przyznał Francji więcej baranów a Belgii raczej maciory. We Francji było widać wystarczająco dużo świń a w Belgii natomiast nie brakowało baranów. Czego i Wam na folwarku zwierzącym (Orwell) w Ładnówku życzę. wuj Onkel