wyświetlenia:

czwartek, 22 lipca 2021

Szipka. Przełęcz miłości i śmierci.



Jakiej znowu miłości zapytacie? 
Otóż miłości pomiędzy Bułgarami a Rosjanami. Dla nas kompletnie niezrozumiałej. No, ale czego tu nie rozumieć? Inna geopolityka.

Tę geopolitykę niespodziewanie dostrzega się w dalekiej podróży, z centralnej Polski, aż po bliskie Turcji kresy bułgarskie. Otóż w spalaniu paliwa się ją dostrzega. Ono, proszę Państwa niekiedy rośnie, a niekedy maleje, to spalanie. Bo i pejzaż w niektórych miejscach jakby rośnie przed oczami i wypiętrza się górotworem. Łańcuchy górskie. Pierwszy, nasze Tatry własne, choć współdzielone ze Słowacją mija się ze znajomymi widokami, które się już kiedyś opisywało - LINK. Te góry stanowią gruby podział nie tylko pomiędzy narodami, ale i pomiędzy dobrym winkiem, a tym trochę słabszym. No bo nie podskoczysz Tokajowi, choćbyś się natężał i krzaczki po naszej stronie pielęgnował. Potem długo, długo nic - puszta zupełnie pusta zaczyna się już w okolicach Koszyc (co nie podoba się Słowakom, ale podoba się Węgrom). Aż do góreczek Rumunii, zaczynających łagodne falowanie niemal już od granicy. A potem, panie kochany, Karpaty. Tylko dzięki Karpatom Turcy, w postaci Imperium Osmańskiego najczęściej skręcali w lewo na mapie i dochodzili to tu, to tam, a czasem nawet pod Wiedeń via Szekesfe... Sekeszfe.... Székesfehér... Nie no! - via Białograd Królewski, niech cholera weźmie tę wymowę!
Od góry mapy - nasi (na ogół), od dołu mapy - Imperium Osmańskie, a środkiem Karpaty niczym mur.
No, ale to jednak znaczy, że Bułgarzy byli po tamtej stronie. Niestety. Najpierw wspaniałe imperia wczesnośredniowieczne i carstwa, obejmujące nie tylko aktualne wybrzeże Albanii, ale i tereny dzisiejszego Pesztu i Naddniestrza. Normalnie Polska Bułgaria od morza do morza! Niestety potem, w późniejszym średniowieczu, Bizancjum podbijało, a później Imperium Osmańskie. No i na koniec Bułgaria została pod tureckimi zaborami.
Które trwały nieco dłużej, niż te nasze - 500 lat.
Aż dziw, że nie zapomnieli kim są, bo niektórym u nas, po (umownych) 123 latach zdarzało się zapomnieć. Kultura przetrwała jednak w górskich klasztorach, a potem, od końca XVIII wieku udało się jej jakoś emancypować, tworząc szkoły, czasopisma i czytelnie. Przy tym odrodziła się bułgarska cerkiew, po wiekach likwidacji. Udało się to wszystko przy wydatnej pomocy Rosji. Albowiem geopolityka. Tam gdzie Rosji było to na rękę wspierała ruchy narodowowyzwoleńcze (u sąsiadów). Niestety u nas nie było, bośmy siedzieli pod jej własnym butem.
Pewna autonomia i obudzenie bułgarskiej świadomości narodowej to jednak nie prawdziwa wolność. Tę przyniosła dopiero wojna rosyjsko-turecka w 1877.
Rosjanie, wspierani przez narody bałkańskie, dogadali się z Rumunią na przeprowadzenie wojsk przez jej terytorium i wkrótce przeprawili się przez Dunaj.
Potem jednak na przeszkodzie stanęła geologia. Albowiem w Bułgarii mnóstwo ciekawych gór.

Czudnite skali - Tsonewo.

Czudnite skali - Tsonewo. Pojazd fabrykancki.

Twierdza Prowadija



Tak naprawdę przejeżdżając przez ten kraj niemal po przekątnej niewiele widzieliśmy z bułgarskich gór. Bo ich jest strasznie dużo. Niektórzy mówią, że góry, to to co Bułgaria ma najlepszego i to może być prawda. Ruszyliśmy najpierw
 na południe zobaczyć dębowe lasy pod turecką granicą, w rezerwacie pasma Stranża. Można tam nie wychodzić z lasu przez dwa tygodnie. Pusto niemożebnie, wedle polskich kryteriów - wioski co 20 - 30 kilometrów wśród pofalowanych leśnych wzgórz, dziurawe wąskie szosy, żółwie łażące po drogach, minicerkiewki i skromne mikroklasztorki ukryte przed ludzkim okiem. Rzeka Weleka meandruje sobie w dolinach, najlepiej w tym gęstym lesie pewnie zwiedzać ją pieszo, choć kawałek jest do przejścia - po 123 kilometrach w lasach Strandży uchodzi ona do Morza Czarnego.

Stranża

Strandża

Strandża

Strandża

To było pierwsze liźnięcie bułgarskich gór. Drugie nastąpiło w środkowej części kraju, gdzie przedarliśmy się przez pasmo Bałkanów Środkowych.
Zupełnie jak wojska rosyjsko-bułgarskie w starciu z Turcją.


Szipka



Główne zderzenie nastąpiło na przełęczy Szipka. Było to coś na kształt przymiarki do I wojny światowej i jej krwawych walk pozycyjnych na wyniszczenie. Zaczęło się w lato, w sierpniu 1877. A skończyło w styczniu następnego roku. Zginęło 20 tysięcy żołnierzy, w tym przynajmniej kilka tysięcy zamarzło w okopach. W tym czasie na góry wokół Szipki spadły tony i tony żelaza, a niezliczone armaty wciągnięte na górskie szczyty wraz z amunicją oddały tysiące salw z obu stron. Ze strony tureckiej strzelały armaty brytyjskiej i amerykańskiej produkcji, albowiem Wielka Brytania bardzo popierała ideę wojny pomiędzy obu krajami. To było korzystne.
Geopolityka.
Była to jedna z tych masakr, o których pisał Miłosz w swoim wierszu "Tytanik" - mało zauważonych przez świat. Takich tam, gdzieś sobie, daleko. Bułgarzy mają o tym zapewne inne zdanie. Śmierć w okopach nie była niczym egzotycznym, ze śmiercią żyło się pod koniec XIX wieku za pan brat, jak z jakimś uciążliwym psem.

Monument na cześć zwycięstwa na przełęczy Szipka.



Będąc na Szipce przypomniała mi się ta I wojna światowa. Znaczy się, nie to, że w niej uczestniczyłem. Nie jestem aż takim Fotodinozaurem. Ale widziałem jej nieposprzątany heroiczny bałagan na własne oczy. W 1994 roku wędrowaliśmy grzbietem ukraińskiej Czarnohory, na linii dawnego frontu pierwszej wojny. Można było wtedy garściami zbierać łuski po nabojach i resztki drutu kolczastego, wtargane na grzbietach ludzi na szczyty i zalegające tam od 80 lat. Niesamowite.

To, że żołnierze zamarzali w niezbyt wysokich górach i to w klimacie południowej Europy można sobie łatwo wyobrazić. U podnóża gór, na równinie termometr wskazywał 33 stopnie. Podjechaliśmy do wotywnej cerkwii w miejscowości Szipka, gdzie Rosjanie i Bułgarzy wystawili ku chwale swojego oręża maksymalnie wypasioną zdobieniami świątynię. A potem serpentynami na przełęcz. Na szczytach stoi olbrzymich rozmiarów monument upamiętniający wydarzenie. U góry, na szczytowym parkingu, termometr wykazał 19 stopni, przy wietrze targającym z całych sił. Przełęcz na Bałkanach to jedno z najbardziej wietrznych miejsc w Bułgarii.

Cerkiew wotywna w miejscowości Szipka.




Monument na cześć cara Aleksandra na Szipce.


Zwycięstwo na Szpice, okupione wielkimi ofiarami, pozwoliło wojskom pójść na Turcję. Wojskom wieloetnicznym, dodajmy. W carskiej i bułgarskiej armii służyły całe rzesze Polaków, jedno ze wzgórz jest nazwane Wzgórzem Wołyńskim, na cześć polskiego pułku. Tak to się XIX wieczna cywilizacja glajszachtowała wielonarodowo, pod tym, czy pod innym panowaniem. Ślad po wojnie bułgarsko tureckiej został nam nawet w literaturze - wyobraźcie sobie niejaki Wokulski zrobił na tej wojnie duży majątek.

Na pierwszym planie - Bulgarrenault 8, na drugim planie Rosja.


Zmniejszenie tureckiego ucisku zaowocowało rozkwitem literatury, sztuki i architektury. Bułgarzy w XIX dostali nowych skrzydeł.

No i jak tu nie kochać tych Rosjan, skoro wyzwolili?
No i jak tu nie nienawidzić tych Rosjan, skoro zniewolili?
Wszystko się ładnie składa i tłumaczy.

Tylko czasem się w głowie nie mieści.

Fabrykant


Wystawa naszych zdjęć z Rumunii i Bułgarii odbędzie się od 31 lipca do końca sierpnia, w kawiarni Foko-Loko, ul. Głogowa 16 w Łodzi. Zapraszamy. Wstęp wolny i swobodny (w godzinach działania Foko-Loko), a do tego przednia kawa.









4 komentarze:

  1. OK, zapisane, zapewne koło 9-go uda się do Łodzi zawitać!
    Pytanie czy autor zdjęć na posterunku będzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ałtor akurat 9. wyjeżdża. Zapraszam po 25.08. Pan napisze na priv, panie PrzemM.

      Usuń
  2. No to może warto ustalić jakiś termin wieczoru autorskiego w tym Foko-Loko - ja również chętnie uścisnę dłoń szanownego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę w sobotę 31.07 od 10.00 do 13.00. Oraz postaram się być w sobotę 28.08 przed południem.

      Usuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.