Ale zaraz, zaraz, proszę się nie pchać panowie inwestorzy z Dubaju! Po kolei, po kolei.
No znowu jest okazja do jubileuszu. Setka nam stuknęła, znaczy się Fotodinozie. Mnie jeszcze nie. 100.000 wyświetleń na Fotodinozie.
No i, o dziwo- to nie jest prima aprilis.
Wałęsa dawaj moje sto milionów!(cytat)
Sto tysięcy. Cóż to za liczba? Po denominacji to tylko dziesięć złotych.
Znam ja, co prawda te wyświetlenia. Połowa z nich to zapewne takie wyświetlenia, jak ja czasem sobie wyświetlam. Klik i... no nie, to jednak nie to. I wychodzę. Jak na polskim filmie. No ale jednak te 50 tysięcy to jest jednak coś. Czasami statystyki odwiedzin są zupełnie zaskakujące i jakiś nieznany koniec świata ogląda wpisy jakich nie ogląda nikt w Polsce.
O, proszę bardzo- tutaj na przykład był Dzień Niemiecki:
Zwróćcie uwagę na którym miejscu uplasowała się tego dnia polska reprezentacja czytelnicza.
A styczeń tego roku to był znów Miesiąc Amerykański:
Nie wiem czy jest to do wyjaśnienia, być może należałoby użyć Google Analitics, ale ja nie za bardzo chcę użyć Google Analitics. Bo używanie go stanowiłoby znak, że mi zależy, że to jakaś konieczność jest i zawód, jakaś walka o wyświetlenia. Od ósmej do szesnastej z przerwą na obiad w stołówce zakładowej. A tak- pisze się coś tam od niechcenia i jest luz i jest bez spinki, kto tam obejrzy to obejrzy i udaje się, że się jest ponad.
Chciałoby się wszystkie wpisy robić jakieś ważne i epokowe, ale musiałyby powstawać rzadziej. Czasami musi powstać też wpis beznadziejny, pomimo tego że nadzieja umiera ostatnia. Prawo statystyki. A czasem musi być wpis o niczym. Jak ten.
Ja już to pisałem w komentarzach, drodzy Inwestorzy- Fotodinoza nie rokuje za dobrze i nie za bardzo będzie poczytna, bo jest zbyt międzywydziałowa. A to Lema się zacytuje, a to o mistrzach fotografii się bałaknie, a tu nagle wskakuje jakieś hard S.F. foto-headowy z Sigmą, która nie działa z niczym w ogóle, ale za to Fotodinoza ją wielbi. Groch z kapustą.
Ca c'est passe comme ca, chez Mc Donald (cytat z reklamy).
No a poza tym blogi to jest już przeszłość i historia. Czytacie to jeszcze? No to jesteście zapóźnieni w rozwoju. Przyszłość to filmy z Youtube. Wiecie ile filmów dziennie jest wrzucanych na Youtube? Hę?
Ja wam powiem- półtora roku filmów.
Nie półtorej minuty. Nie półtorej godziny. Nie półtora miesiąca materiału filmowego. Półtora roku. Dziennie.
No i, o dziwo- to nie jest prima aprilis.
Wydawałoby się to niemożliwe, ale wręcz przeciwnie- jest możliwe, wystarczy przemnożyć ilość ludzi na ziemi przez, załóżmy dziesięć minut filmu jaki każdy z nich może sobie potencjalnie wrzucić na jutub, a nawet wyjdzie nam, że niewielki procent tychże ludzi naprawdę je wrzuca. Znaczy się- jest potencjał!
Potencjał wrzucania, bo oglądania tego- to już nie wiem.
Znowu wyszło na to, że jesteśmy oldskulowi.
No bo jakiś wzrost czytelnictwa jest, przynajmniej na Fotodinozie, choć wydawało się, że wykres raczej wypłaszcza się do poziomej prostej równoległej, która jak wiadomo dąży do nieskończoności, by tam przeciąć się z inną prostą równoległą. Bo czymż jest Fotodinoza wobec nieskończoności.
Myślę, że nie muszę tu robić jakichś wypasionych analiz działalności blogerskiej, bo już taką analizę czytaliście w grudniu po południu, na dwulecie blogasa, chciałbym zatem przede wszystkim bardzo podziękować Szanownym Czytelnikom, że tak dzielnie klikają w artykuły i mam nadzieję, że czasem je też czytają.
No i jak wiadomo- każda okazja jest dobra, żeby napić się wódki- jak nieformalnie zatytułowali pewną swoją wystawę pewni znajomi artyści.
Fabrykant
Dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty.
No znowu jest okazja do jubileuszu. Setka nam stuknęła, znaczy się Fotodinozie. Mnie jeszcze nie. 100.000 wyświetleń na Fotodinozie.
No i, o dziwo- to nie jest prima aprilis.
Wałęsa dawaj moje sto milionów!(cytat)
Sto tysięcy. Cóż to za liczba? Po denominacji to tylko dziesięć złotych.
Znam ja, co prawda te wyświetlenia. Połowa z nich to zapewne takie wyświetlenia, jak ja czasem sobie wyświetlam. Klik i... no nie, to jednak nie to. I wychodzę. Jak na polskim filmie. No ale jednak te 50 tysięcy to jest jednak coś. Czasami statystyki odwiedzin są zupełnie zaskakujące i jakiś nieznany koniec świata ogląda wpisy jakich nie ogląda nikt w Polsce.
O, proszę bardzo- tutaj na przykład był Dzień Niemiecki:
Zwróćcie uwagę na którym miejscu uplasowała się tego dnia polska reprezentacja czytelnicza.
A styczeń tego roku to był znów Miesiąc Amerykański:
Nie wiem czy jest to do wyjaśnienia, być może należałoby użyć Google Analitics, ale ja nie za bardzo chcę użyć Google Analitics. Bo używanie go stanowiłoby znak, że mi zależy, że to jakaś konieczność jest i zawód, jakaś walka o wyświetlenia. Od ósmej do szesnastej z przerwą na obiad w stołówce zakładowej. A tak- pisze się coś tam od niechcenia i jest luz i jest bez spinki, kto tam obejrzy to obejrzy i udaje się, że się jest ponad.
Chciałoby się wszystkie wpisy robić jakieś ważne i epokowe, ale musiałyby powstawać rzadziej. Czasami musi powstać też wpis beznadziejny, pomimo tego że nadzieja umiera ostatnia. Prawo statystyki. A czasem musi być wpis o niczym. Jak ten.
Ja już to pisałem w komentarzach, drodzy Inwestorzy- Fotodinoza nie rokuje za dobrze i nie za bardzo będzie poczytna, bo jest zbyt międzywydziałowa. A to Lema się zacytuje, a to o mistrzach fotografii się bałaknie, a tu nagle wskakuje jakieś hard S.F. foto-headowy z Sigmą, która nie działa z niczym w ogóle, ale za to Fotodinoza ją wielbi. Groch z kapustą.
Ca c'est passe comme ca, chez Mc Donald (cytat z reklamy).
No a poza tym blogi to jest już przeszłość i historia. Czytacie to jeszcze? No to jesteście zapóźnieni w rozwoju. Przyszłość to filmy z Youtube. Wiecie ile filmów dziennie jest wrzucanych na Youtube? Hę?
Ja wam powiem- półtora roku filmów.
Nie półtorej minuty. Nie półtorej godziny. Nie półtora miesiąca materiału filmowego. Półtora roku. Dziennie.
No i, o dziwo- to nie jest prima aprilis.
Wydawałoby się to niemożliwe, ale wręcz przeciwnie- jest możliwe, wystarczy przemnożyć ilość ludzi na ziemi przez, załóżmy dziesięć minut filmu jaki każdy z nich może sobie potencjalnie wrzucić na jutub, a nawet wyjdzie nam, że niewielki procent tychże ludzi naprawdę je wrzuca. Znaczy się- jest potencjał!
Potencjał wrzucania, bo oglądania tego- to już nie wiem.
Znowu wyszło na to, że jesteśmy oldskulowi.
No bo jakiś wzrost czytelnictwa jest, przynajmniej na Fotodinozie, choć wydawało się, że wykres raczej wypłaszcza się do poziomej prostej równoległej, która jak wiadomo dąży do nieskończoności, by tam przeciąć się z inną prostą równoległą. Bo czymż jest Fotodinoza wobec nieskończoności.
Myślę, że nie muszę tu robić jakichś wypasionych analiz działalności blogerskiej, bo już taką analizę czytaliście w grudniu po południu, na dwulecie blogasa, chciałbym zatem przede wszystkim bardzo podziękować Szanownym Czytelnikom, że tak dzielnie klikają w artykuły i mam nadzieję, że czasem je też czytają.
No i jak wiadomo- każda okazja jest dobra, żeby napić się wódki- jak nieformalnie zatytułowali pewną swoją wystawę pewni znajomi artyści.
Fabrykant
Dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty.
Gratuluję, czytam. Nawet chciałem sobie lustrzankę kupić, ale mi przeszło :)
OdpowiedzUsuńe to nie dobrze trzeba kupować stare sprzęty i próbować ale ostrzegam jest to choroba zakaźna ;)
Usuńwejścia zagraniczne mogą być dość łatwe do wyjaśnienia, poza oczywistymi korelacjami z konkretnymi tematami i wynikami wyszukiwania w góglu - po I gdy ktoś wchodzi na Twoją stronę przez np. serwer swojej firmy umieszczony w UK/Niemczech (tak, tak - przerwa na fotodinozę przy II śniadaniu, u mnie np. wszystkie reklamy wyświetlają się w langłydżu ;)
OdpowiedzUsuńa po II - gdy jadę w podróż służbową to wieczorem odpalam sobie ulubione stronki z hotelu, a czasem jeżdżę w różne strony świata i zapewne takich jak ja jest wincyj
czy to ma sens czy jest besęsu?
Ssęsem, jak najbardziej. Myślę też, że pewną część stanowi polonia rozsiana po świecie, bo widać to na różnych forach komentujących- z 1/3 to ludzie z U.K., skoro siedzą na forach, to pewnie i przeglądają polski internet.
UsuńNo i jeszcze jak będąc na Słowackiej stronie zamieściłem gdzieś link do swojego artykułu, to się zamieścił, owszem, ale z końcówką .sk .
UsuńNo, no, no, chciałoby się rzec, to nam Fotodinoza w siłę rośnie. Pogratulować, pogratulować. Stówka, to nie jest byle co, to tzw. mała bańka jest. Jeszcze trochę i duża bańka będzie. Czego życzę oczywiście. Panie Fabrykancie, nie wiem czy Pan pamiętasz, ale ja kiedyś proponowałem Panu, że osobistym ochroniarzem Pańskim mogę być. W sensie jak już pojawią się ci inwestorzy z Dubaju i rzucą milionami, to ja bym się tam jakoś delikatnie do Pana podczepił, żeby i mi coś tam skapło. Nie zapomnij Pan w takiej chwili o wiernym czytelniku.
OdpowiedzUsuńNo, ale było, nie było, zgodne z Pańską sugestią, lecę za chwilę na melinę po dwie flaszki samogonu i ten Pański sukces po swojemu zamierzam uczcić. Noc jeszcze młoda, więc nie wszystko stracone. A jak będzie duża bańka (albo przynajmniej pół dużej bańki), to musisz Pan jakąś imprezę zrobić. Ja przyjadę, jakby co. I nie z pustymi rękami, bo flaszkę samogonu będę miał. Także, ten teges, daj Pan znać jakby coś się kroiło...
Z poważaniem
Dyrektor Artystyczny Nieco Nieetyczn (DANN)
Waldeck_13
Nie omieszkam. Pozdrawiam.
UsuńI bardzo dobrze, że waćpan nie używasz jutuba. Z filmów to ja mogę obejrzeć - bo ja wiem - "Marsjanina" na przykład, a czyjeś wypociny na "twojarura" mnie co najwyżej odrzucają. Tym bardziej, że autor zwykle kręci byle czym, byle jak i o byle czym. Montaż też bylejaki. Nie. Ja wolę poczytać.
OdpowiedzUsuńrowniez gratuluje, choc mi taka liczba nic nie mowi, bo nie mam rozeznania czy to duzo czy malo, ja na swoja strone nie wiem czy ktos wchodzi i w zasadzie nic mnie to nie obchodzi, ale strona to co innego niz blog, bo mi sluzy raczej za serwer FTP.
OdpowiedzUsuńrowniez zycze sukcesow :) i nie siegania po jołtuba, tam to lubie sobie jedynie poogladac stare amerykanskie filmy o dzialaniu dawnych maszyn (np te wojskowe dla mechanikow), albo "russian crash compilation" dla rozrywki i przestrogi :)
ale ciekawych tekstow zadne filmy nie zastapia!
O ile się nie mylę, to Złomnik w szczycie kariery miał około 10 tysięcy wyświetleń miesięcznie. Tylko prawdopodobnie to była realna ilośc czytelników tego bloga nie uwzględniająca wyświetleń przypadkowych- bo Notlauf z pewnością monitorował kliknięcia Google Analiticsem. Tak że zebranie tych stu tysięcy wyświetleń oznacza tylko, że ktoś to czyta. No ale konkluzja- jak w tytule.
Usuń