wyświetlenia:

czwartek, 20 sierpnia 2015

Nudy na pudy. Golf II vs Astra F. Canon 28-80/3,5-5,6 vs Tamron 28-80/3,5-5,6



Nie palony, nie pity i nie jeżdżony. Jedyny taki w Polsce. Jeździła żona, mąż tylko patrzył- od Niemca (dziadek w Wehrmahcie). Wymienione szelki i sztuczne szczęki. Nie wymagający wkładu finansowego, ani emocjonalnego. Gotowy do jazdy bez gwiazdy. Tylko lać i patrzeć czy równo puchnie.

Jedyny taki drugi na Allegro. Unikat- trzeba go unikać. Serwisowany w serwisie, garażowany w garażu, myty w myjni, składany w składzie. Z gazem, ale nie tym razem. OCe opłace, przegląd taki jak wygląd. Przebieg oryginalny, ale nie dobiegł. W żadnym wypadku bezwypadkowy. Jest możliwość powrotu do domu na kołach, a jak kto wypity- to i na trójkątach.

Boszszz, jakież to zwykłe! Jakie banalne, jakie codzienne! Jakie powszechne, jak edukacja powszechna, jakie popularne, jak Popularne! Jakaż przeciętność, aż bije po oczach i sprowadza wszystko do niskiego poziomu.
Jak widać emocji nie będzie. Zero emocji. Stal, lód, mróz, kamienna twarz, ani muskuł drgnie.
Pierwsze skojarzenia- Volkswagen Golf II contra Opel Astra F.
Taki obiektyw musi być produkowany tanio, szybko i masowo. Jego zadaniem podstawowym jest "zadowalać". Nic więcej, nic mniej.
Zadowalać. A więc nie -oszałamiać, zwalać z nóg, wprawiać w zachwyt, zadziwiać, kusić, spełniać marzenia. Wystarczy być, jak u Kosińskiego. Ale też- zadowalać, znaczy nie być najgorszym, nie zawodzić na całej linii, nie dawać tyłów, nie uchodzić bez walki.
No i znowu Fotodinoza musi być pionierem. No żebyście wiedzieli. W internecie nie ma testów tych obiektywów. Nie ma ich porównania. Mimo, że są dostępne z połową aparatów analogowych z Allegro, na setkach aukcji E-bay`a. Są dwie praprzyczyny. Pierwsza- bo ich już nie produkują, o czym będzie jeszcze trochę później, a druga, fundamentalna- bo nikomu nie przychodzi to do głowy.
W internecie jest wszystko. Ale tylko wszystko to co przyszło ludziom do głowy.

Kiedyś oczywiście było inaczej- pamiętam z Foto-Kuriera test porównawczy kilku obiektywów standardowych. Być może jeszcze ten Foto-Kurier leży gdzieś w szafie, ale nie będę go szukać. Czyż nie warto zrobić takiego testu od nowa? Na nowe millennium?
To jest historia polskiego reaggemuffin
Pablopavo nawija tu do ciebie jak Anonim Gall
To jest historia polskiego reaggemuffin
Kiedy muzyka reagge spadła tutaj na ten kraj.
Naa-ajpierw fala pierwsza środek dekady przed millenium
A reagge znajduje nowe tutaj gremium
Po-otem fala druga koniec dekady przed millennium
A reagge znajduje a- nowe tutaj gremium.

Jak reaggemuffin Tamron wkroczył przed millennium, w sojuszu z Fotojokerem na polski rynek. Wtedy należał on do firm, które podgryzały po kostkach głównych graczy. Tamron wtedy miał opinię wiecznie nieco słabszego, choć tańszego. Niewiele miał do zaoferowania wystrzałów, o czym pisało się już TUTAJ. Może z wyjątkiem bardzo ambitnej porażki, jaką był Tamron 28-105/2.8 SP, niespotykanej nigdzie indziej u nikogo. Reszta, to były proste, tanie i niezłe obiektywy. Fotojoker wypromował Tamrona do bodaj najpopularniejszej marki niezależnej w Polsce, bardziej popularnej niż Sigma, a niemal z pewnością sprzedającej więcej obiektywów. Sklepy Fotojokera oferowały wszystkie aparaty Canona jako zestawy z Tamronem, albo dwoma najprostszymi Tamronami. Były w bardzo dobrych cenach. Dlatego teraz jest ich na rynku sporo i na ogół, znów w przeciwieństwie do Sigmy, pochodzą z polskiej dystrybucji- świadczy o tym spora ilość analogowych aparatów oferowanych dziś w tych samych zestawach, w których opuszczały sklep, gdy Michael Jackson w białym gangu rzucał monetą do maszyny grającej.
Biedny Michael, notabene. Tamron wylądował o niebo lepiej.

28-80 Tamrona jest najtańszym... Tfu, chyba za bardzo wczułem się w lata 90-te- BYŁ najtańszym obiektywem swojej macierzystej firmy. Co za przypadek! Wyobraźcie sobie- Canon tak samo.
-Ten zmarły to pański brat?
-Tak.
-Ja też mam brata.
-Jaki ten świat mały...
(cytat)
Chyba żaden z tych obiektywów nie był obiektem niczyich westchnień. To były konie robocze, które każdy dostawał w automacie z lustrzanką, i o ile nie wciągnął się w fotografowanie- zostawały z nim na wieczność. Obiektywy amatorskie. Tak je traktowano.
A dzisiaj można je traktować na dwa sposoby. To ciekawe.
Pierwszy sposób, to traktowanie ich jako stare rupiecie, niezbyt jasne, bardzo tanie. Przeznaczone głównie do aparatów analogowych, słabo oceniane w erze cyfrowej, o ogniskowych bardziej portretowych niż uniwersalnych na APS-C.

Drugi sposób traktowania ,to używanie ich na pełnej klatce, do czego były przecież pierwotnie przeznaczone. Nie są superjasne, nie są profesjonalne, ale przecież nadają się doskonale na uniwersalny obiektyw zapasowy. Persony kupujące nowe 1DX, albo 5D MkIII nie zaszczycą naszych obiektywów nawet spojrzeniem.
Ja tam zaszczycę, nie jestem taki.

Kto nie strzeli focha i zaszczyci- ten będzie zadowolony. Z obiektywu lekkiego jak piórko i zdolnego wykonać każdą prostą robotę. Prawie każdą.

Podczas krótkiego porównania tych plastikowych szkieł, czy też szklanych plastików odkryłem niespodziewanie trochę różnic między nimi. Sam byłem zaskoczony, bo myślałem, że są takie same. Jak Golf II i Astra I.
A tu jednak- dwu ich było, a takich trzech jak ich dwóch, to nie ma ani jednego.

KAROSERIA


Tamron jest taki więcy wypasiony obiektyw. Grubszy, cięższy, większy i sprzedawany w komplecie z osłoną pe-słon. Zwykłą, kołową osłoną, boć obydwa te obiektywy kręcą mordą przy ostrzeniu, zatem konstrukcyjnie nie jest to jakaś finezja. Niemniej Canon, zgodnie z tradycją firmy, był sprzedawany jako golas, znaczy się bez alusów, bez prądu, bez klimy. Klima ni ma, a u Tamrona przynajmniej jest osłona pe- słon. Zawsze plus.
Z przodu plus. Za to z tyłu- minus. Od strony mocowania Tami wygląda gorzej niż Canon, mianowicie widać dziurę, z której wysuwa się, w razie potrzeby tylny człon optyczny i jak zajrzeć w tę dziurę, to widać troszkę jakichś elektronicznych farfocelków.

-Ciekwe urządzońka- (...).- Fintifluszki rozmaite. Ja prostak, ale uczeni nasi pojmą.- może pamiętacie, już cytowałem.

W Canona wejrzeć się nie da, w jego elektroniczną duszę, w jego Elektricki Orgazam, bo ślicznie zasklepion został od tyłu ostatnim szklanym elementem, który jest szczelny i nieruchomy. Z tyłu zatem- plus, choć z przodu minus.
Wysuwają się mniej więcej tak samo, najkrótsze są przy ogniskowej 50mm, a ku końcom zakresu wysuwają przedni tubus o ponad centymetr do przodu.

To tyle o zewnętrzu, powłoce zewnętrznej, ale plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.
NAPĘD (OPTYCZNY)
Pierwsza rzecz i pierwsza różnica- jasność obiektywów jest różna. Tamron jest jaśniejszy, pomimo podobnych parametrów nominalnych. To znaczy utrzymuje większy otwór przesłony do wyższych ogniskowych. Mniej więcej wygląda to tak:
Canon: f/4 od 37mm, f/4,5 od 45mm, f/5 od 51mm, f/5,6 od 65mm
Tamron: f/4 od 36mm, f/4,5 od 46mm, f/5 od 56mm, f/5,6 od 70mm.
Na początku- niby tak samo, ale na dłuższych ogniskowych, w okolicy 50- 70mm różnica jest wyraźna na korzyść Tamrona. Zaskakujące pół działki przesłony jaśniej.
Na wstępie wstępu należy coś porównać. Porównałem sobie zatem dwa amatorskie, najtańsze zoomy, z amatorskim, najtańszym stałoogniskowym- Canonem 50/1,8. No i cóż- bez sensacji. Bo ja już napisałem, że tu sensacji nie będzie. Ani emocji. Stałoogniskowy lepszy.

Zoomy zostały ustawione na około 50mm (wg podziałki na skali obiektywu), gdzie osiągnęły różne wartości przesłon pełnego otworu- Canon f/5, a Tamron f/4,5.






Sprawdzenie odbyło się tylko w centrum kadru, ale rezultaty są ewidentne. Nie dość, że przez stałoogniskowy na pełnym otworze przesłony przelatuje sześciokrotnie więcej światła, zatem da się nim zrobić zdjęcie w tych samych warunkach na czasie o trzy działki krótszym (zamiast 1/8 sekundy to 1/60-tą, na przykład). To jeszcze stałoogniskowy jest ostrzejszy.
10% kadrów w centrum:

50-tkę Canona wystarczy przymknąć o 1/2 działki (do f/2,0), żeby uzyskać obraz bardzo łądny i ostry, który Canon osiąga po przymknięciu do f/5,6, a Tamron do f/5,0.
Niestety w stałoogniskowym rzecz się toczy dalej, tj. po przymknięciu do f/2,8 uzyskujemy obraz ostry jak żyleta, który Canon 28-80 osiąga przy przesłonie f/8, a Tamron niestety nie osiąga go wcale.
Tak to już jest.
C'a se passe comme ca, chez McDonald (cytat, z reklamy).

Zatem przy 50mm:
Canon 28-80 jest na pełnym otworze średni. Szczyt możliwości osiąga na f/8 (bardzo dobry). Powyżej- ostrość spada.
Tamron 28-80 jest na pełnym otworze średni. Szczyt możliwości (dobry) osiąga na f/5,0. Powyżej- ostrość spada.

Ale to nie koniec. To środek. Fotodinoza w swym zaangażowaniu zbadała także końce zakresu obu szkieł.



Podczas testów przy 28mm nastąpiły obserwacje sporych różnic w zachowaniu. Mianowicie- Canon ostrzy od 38 centymetrów. Tamron ostrzy od, niestety, z przykrością należy to stwierdzić, z pewnym bólem nawet, a może bulem i nadzieją, od, Proszę Państwa, jakże nam smutno- 70 cm.
Nie oszukujmy się, że to nie jest duża różnica. To jest.
Zatem powyższe zdjęcia testowe z Tamrona zostały zrobione na najmniejszej możliwej odległości. Sami zobaczcie.

W tym czasie Canon jest w stanie zrobić zdjęcia, które mają następujące zbliżenie:



Jakby trochę bardziej zbliżone.
Jak zbliżenie między Apollo, a Sojuzem. Natomiast Tamron prezentuje zbliżenie jak między radzieckim kosmonautą, a powierzchnią Księżyca.

No i tak. Ostrość na 28mm, w centrum kadru jest następująca:

Canon jest lepszy. Na pełnym otworze prezentuje się dobrze. Jak Golf II kupowany w Polsce od pierwszego właściciela. Natomiast już między f/4 a f/8 prezentuje się bardzo dobrze, jak Golf II kupowany prosto od dziadka z Wehrmahtu.

Nasz Tamron uosabiający Astrę, przy pełnym otworze nie dogania Golfa, natomiast daje radę na trzecim, czwartym i piątym biegu pomiędzy f/5,6 a f/11. Na piątym biegu wysuwa się nawet na prowadzenie, bo wtedy Golf dostaje już zadyszki i mu zawory dzwonią.

Stówą, panie kustosz! (cytat).

Tymczasem na 80mm. Na ogniskowej najdłuższej, najbardziej portretowej sytuacja niespodziewanie i dramatycznie odwraca się. A miało nie być emocji.
Kłamałem.

Na 80 mm, w środku kadru sytuacja wygląda tak:

Golf, w osobie Canona lekko się przegrzał chyba, bo i przy f/5,6 i przy f/8 jest średni.( Jak może pamiętacie- przegrał niegdyś także na najdłuższej ogniskowej w porównaniu z Yugo Floridą- Canonem 38-76.) Dopiero przy f/11 odzyskuje moc i idzie ostro niezłym ogniem.
(Jak myślicie, skąd wzięło mi się skojarzenie z Yugo Floridą?)
W tym czasie Tamron równie średni na f/5,6 przy f/8 jest ostry na wysokim poziomie, a przy f/11 oba obiektywy jadą łeb w łeb.
No i nadal występuje duża różnica w możliwościach zbliżeniowych:


Po 80mm zrobiliśmy trochę prób w życiu rzeczywistym, a nie tym zawalonym wycinkami kadru, oraz porównywaniem jednych wycinków z innymi, wyglądającymi dokładnie tak samo.
Moja suka nigdy nie wychodzi dwa razy tak samo. Zwłaszcza do tej samej rzeki.
Canon 80 f/5,6
 
Tamron 80mm f/5,6

Canon 28mm f/3,5

NASTRÓJ WNĘTRZA
No i tu zauważyliśmy następne ciekawe różnice.
Tym razem subiektywne, bo sprawy rozmywania tła, to kwestia gustu. Toczą się na ich temat wielowiekowe dyskusje, rozpoczęte przez średniowiecznych japońskich samurajów, z których każdy był gotów popełnić seppuku na forum internetowym w obronie nieostrości jakie daje jego obiektyw. Dlatego też nieostrość tła, czy raczej oddawanie jasnych nieostrych punktów tła przez obiektyw nazywa się z japońska bokeh.
Świat japoński doszedł już konsensusem do ideału, jaki powinien spełniać bokeh dobrego obiektywu- ma nie być w nim widać kształtu przesłony i ma być jasny środek i lekkie ściemnienie w stronę brzegu.
Ja jednak uważam że ściemniają.
Mam zupełnie inną definicję.
Dobry bokeh obiektywu, to taki który jest fajny.
Koniec definicji.
I właśnie taki bokeh, fajny, bardzo fajny i dający dodatkową atrakcję zdjęciom- ma Tamron. Canon nie jest taki ładny.

Tamron

Tamron oddaje jakby mocniej te jasne punkty tła, a po drugie oddaje je jako jasne pierścionki- obwódka mocniejsza niż środek.
Canon
 
Tamron

Poszedłem sobie na spacer, w stronę słońca, aż po horyzontów kres, z jednym i z drugim obiektywem, żeby nabrać poglądów.

POGLĄDY, TORSJE I DYSTORSJE.
Poglądy są takie- Canon jest praktyczniejszy. Tamron ma ładniejsze rozmycie tła i bardzo łądnie skorygowane dystorsje.
Canon
 
Canon

Jako obiektyw jeden do zupełnie wszystkiego obydwa te sprzęty mają, jak dla mnie, za krótki zakres od strony teleobiektywowej. 28 milimetrów to całkiem szeroko, natomiast 80mm- nie zbliża zanadto odległych celów. No, ale nie wymagajmy zbyt wiele od najtańszych zoomów. What you get is what you see.
Tamron 80 f/5,6
80mm nadaje się za to do przyjemnych portretów, takich w których fotografowany ma kontakt z modelem. No chyba, że model akurat węszy zapamiętale.
Tamron

Do portretów na najdłuższej ogniskowej lepszy zdaje się Tamron, ze względu na szybciej rosnącą ostrość przy przymykaniu i lepszą jasność pomiędzy 50 a 70mm i ciekawszy bokeh. Niestety na pozostałych ogniskowych musi oddać pola Canonowi- jest średni, podczas gdy Canon jest dobry.
Obydwa obiektywy dają trochę blików przy zdjęciach pod słońce- Canon jest tu troszkę lepszy, traci mniej kontrastu. Wystarczy lekko odwrócić aparat pod inny kąt, aby bliki zniknęły. W Tamronie jest to bardziej dotkliwe, ale za to wyposażono go w osłonę, którą warto zakładać.




Ziew...

Canon jest bardziej uniwersalny, przede wszystkim dzięki niewielkiej minimalnej odległości ostrzenia. To jest znacząca sprawa, bo pozwala nie tyle bawić się zbliżeniem do obiektu, co po prostu pozwala na znacznie większą swobodę kompozycji- nie trzeba się zastanawiać jak blisko się jest celu, tylko układać w kadrze ładne obrazki. Dzięki temu Canonem da się także zrobić bardziej dramatycznie przerysowane szerokokątne zdjęcia, a i quazi makro też jest w zasięgu. Taki kfazi miś- wuala.






Pod jednym względem Canon daje tyłów- dystorsje przy 28mm są zbyt duże- beczka wykrzywia wszystkie proste linie przy krawędziach. Przy 50mm dystorsje są najmniejsze, a przy 80mm linie proste zostają znowu zagięte przez poduszkowate wsysnięcie. Słabo.

Do motywów prostokreślnych nadaje się znacznie lepiej Tamron, który bardzo ładnie koryguje linie przy krawędziach- zapewne dlatego, że chwali się swoją soczewką asferyczną.

Ziew...

Winietują obydwa dość potężnie- widać to na zdjęciach przykładowych z testów ostrości. Ja tam lubię winietowanie. Nie będę się zatem czepiał.

AUTO FOKUS I SPORT
Autofokus Canona jest wprost niesamowicie cichy. Obejrzałem obiektyw dwukrotnie, czy przypadkiem nie zapomnieli tam napisać „Ultrasonic”. Jakoś nie napisali. Cichutko i stosunkowo szybko, chociaż czasem (rzadko) popełnia błędy.
Tamron jest głośniejszy, lekko wolniejszy i także czasem ustawi nie tam gdzie trzeba, ale nie zdarza się to często.
Ogólnie są okej. Pośrodku skali, ani to Tavria, ani to BMW. Coś jak Golf II i Astra I.

Ziew...

ASTRA CZY GOLF?
Nie miałbym nic przeciwko trzymaniu tych obiektywów jako zapasu- są lekkie i dość wszechstronne, i choć nie zrobią tak dobrych zdjęć jak na przykład Tamron 28-75/2,8, to da się z nich wycisnąć przyzwoite. Od dobrego poziomu jasności najmniejszy dystans mają na 28mm- raptem 1/2 działki przesłony, gorzej się robi na długim końcu, gdzie są raczej ciemne. Ale cóż, jak ktoś kupuje GolfaII, to musi się liczyć z pewnymi kłopotami. Jechać się da.
Który bym wybrał?
Canona.
Tamron ujdzie. Ale jest trochę słabszy i mniej przyjemny.
Ziew...

Ziew... Chrrrr pśśśś, chrrrrrrrrrr pśśśśśśśśś, chrrrrrrrrr pśśśśśśśśś...

Wymęczony testowaniem takich zupełnie nieemocjonujących banałów udaję się na zasłużony wypoczynek na łonie natury.
Suka, do nogi, idziemy! No wyskakuj z tego Golfa!
Canon 80mm f/5,6

Fabrykant
P.S. Wszystkie zdjęcia bez ramki są zmniejszone, ale nieobrobione, a zdjęcia z ramką mają podwyższony kontrast i ostrość.




3 komentarze:

  1. Czemu na zdjęciu jest 50/1.4 chociaż mowa o 50/1.8?

    OdpowiedzUsuń
  2. Na zdjęciu jest jak najbardziej EF 50/1,8 Mark I. Porównanie wersji MkI z wersją II zrobiło się tutaj, a jeszcze napisało o marności wszechświata: http://fotodinoza.blogspot.com/2014/01/5018-vs-5018ii-czyli-o-marnosci.html

    OdpowiedzUsuń
  3. cały czas mowa jest o suce a na zdjęciu pies, węszący w lesie ma huja!

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.