Nie jestem gadżeciarzem. Nawet
fotograficznym nie jestem. Stylówa- zero. Podniecają mnie co prawda
obiektywy, aparaty fotograficzne i samochody, ale od podniety dość
daleko do sięgania po portfel. Nawet Google nie wie jakie reklamy mi
wyświetlać, choć Google wie wszystko o każdym. Coś tam
wyświetla, ale prawie zawsze nietrafione. Lubię też stare rzeczy,
nawet lekko zbyt stare, cenię sobie przeszłość. Gdyby tak Google
wyświetlił mi czasem jakąś interesującą wiekową Sigmę, w
której nie działa autofokus- o to bym kliknął.
Ale nie wyświetla. Same nówki
wyświetla.
Bez łaski. Sam sobie znajdę.
Nie mogę też powiedzieć, że nie
interesuje mnie popkultura, komercja i jej obiekty. Interesuje jak
najbardziej. Zauważam niektóre chodliwe gadżety, zapamiętuję
niektóre marki i ciekawi mnie dlaczego ludzie się o nie zabijają,
na przykład stojąc w kolejkach przed sklepowymi premierami
(biografii Steva Jobsa jednak jeszcze nie przeczytałem).
Niektóre marki zapisały się trwale w
umysłach ludzi i istnieją jako ikony- takie rzeczy które były „od
zawsze”, jak się zdaje i budziły jakieś dreszcze u publiczności.
Zegarki Patek Philippe, zapalniczki Zippo, samochody Ferrari, ciuchy
od Prady, motorówki Riva, buty Nike Air, obiektywy Zeiss, dżinsy
Levi Strauss. Wszystko z różnych dziedzin i poziomów, ale jakoś
tam kojarzone przez każdego Ziemianina.
Niektóre są niezmienne, niektóre
odchodzą w przeszłość. Na przykład aparaty Kodak. Niektóre
wydają się istnieć od stu dwudziestu lat, a mają tylko
siedemdziesiąt- na przykład Ferrari (O Ferrari poczytajcie na
Automobilowni TUTAJ).
A bo ja byłem akurat dzisiaj w aptece.
I tam widziałem plakat reklamujący soczewki kontaktowe Bausch &
Lomb. Stąd wziął się dzisiejszy wpis. Bausch & Lomb z
pewnością nie należy do tej ligi marek, którą rozpoznawałoby
się na pierwszy rzut oka. Ale mnie zastanowiło to, że już gdzieś
o tej firmie słyszałem i to w zupełnie, zupełnie innym
kontekście. Nie pamiętałem jakim. Ale od czego jest wujek Google,
który żywi, broni, informuje i śledzi.
Jeśli nie nosicie soczewek
kontaktowych, to może nigdy nie słyszeliście o Bausch & Lomb.
Ale zapewne słyszeliście coś o okularach Ray- Ban, prawdaż?
Nie znacie okularów Ray Ban? Nigdy ich
nie widzieliście na oczy? Wystarczy że gdzieś widzieliście
zdjęcie następujących person: Audrey Hepburn, Michaela Jacksona,
Marylin Monroe, Jacka Nicholsona, Toma Cruse, Bono, Carego Granta,
George Michaela, Blues Brothers, czyli Dana Aykroyda i Johna
Belushiego, mających na sobie okulary.
I to nie jest żaden przypadek. To
strategia marketingowa.
A nawet jak nie śledzicie pop kultury,
tylko wchodzicie na Fotodinozę jak na elitarny blog o klasycznej
fotografii, to zapewne znacie jedną z klasycznych fotografii
generała Douglasa Mc Arthura wkraczającego na wyspę Leyte
(Filipiny), po dwóch latach od wycofania się Amerykanów z Filipin
po tym jak ich Japończycy pobili. Jest setka zdjęć z generałem,
bo to było wydarzenie stricte propagandowe.
Dziwnym trafem to wszystko się plecie
ze światem fotograficznym, choć pozostaje na jego marginesie.
Bausch & Lomb jest dzisiaj zupełnie czymś innym niż był i
swego zarania. Zatrudnia dziś 13 tysięcy pracowników na caluśkim
świecie (w 36-ciu krajach), ma obroty sięgające kilku miliardów
dolarów, no i branża już nie ta, choć... jakby nadal trochę ta.
Zakres działania- oftalmika, preparaty farmaceutyczne, akcesoria
chirurgiczne.
Ray Bany już nie należą do
Bausch&Lomb, zostały sprzedane bez sentymentów, bo wielka
korporacja nie ma czegoś takiego jak sentymenty. Kasa Misiu, kasa
(cytat).
Istnienie tej medycznej firmy supła
się gdzieniegdzie z historią fotografii, to tu to tam. Wystarczy
trochę poskrobać i od razu wyłazi. Bo Bausch&Lomb to firma
stara jak słoń.
Słonie mają dobrą pamięć (cytat).
Patrząc na dzisiejszego giganta na
rynku soczewek kontaktowych dość trudno w to uwierzyć. Ale
kluczowym słowem jest tutaj "soczewek".
B&L
W 1853 roku John Jacob Bausch i Henry
Lomb, dwaj emigranci z Niemiec założyli w Rochester w stanie Nowy
Jork zakład produkujący soczewki okularowe i oprawki. Syn Johna,
Edward Bausch nauczył się konstruować mikroskopy i dzięki temu
firma rozwijała się prężnie, oferując swój sprzęt lekarzom i
naukowcom. W 1890 roku Edward Bausch nawiązał kontakt z firmą Carl
Zeiss z Jeny, proponując współpracę na rynku amerykańskim.
Korzenie niemieckie zadziałały i Bausch & Lomb dostał licencje
na liczne patenty Zeissa, w tym obiektywy fotograficzne i lornetki
porropryzmatyczne.
Carl
Zeiss
Należy tu napisać czym w owym czasie
był Zeiss.
Zeiss właściwie nie miał sobie wtedy
równych. Innowacje jakie wynalazła firma Carl Zeiss pozwoliły jej
zostać najlepszym producentem optyki. Carl Zeiss, zdolny rzemieślnik
mechaniki i optyki założył swój warsztacik w mieście Jena i z
początku zajmował się głównie naprawami instrumentów naukowych
. Miał przygotowanie- wcześniej uczęszczał na wykłady
matematyki, fizyki, mineralogii i optyki na uniwersytecie w Jenie.
Dzięki kontaktom z uczelni- miał też dużo zleceń. Wkrótce zaczął
konstruować mikroskopy i narzędzia pomiarowe według własnego
pomysłu, które zyskały spore uznanie- Zeiss dostał złoty medal
na wystawie naukowej w 1861 roku- pięć lat później zatrudniał
już dwudziestu ludzi i sprzedał swój tysięczny mikroskop.
Utrzymywał kontakty z uczelnią w Jenie, a przede wszystkim z
fizykiem Ernstem Abbe, którego w 1872 roku namówił do pracy w
firmie. Zeiss wiedział że teoretyczny rozwój optyki przełoży się
na zyski, a Ernst Abbe był niezwykle biegłym teoretykiem.
Opracował podstawowe wzory fizyczne do konstrukcji soczewek,
stosowane do dnia dzisiejszego. Wcześniej soczewki produkowano w
większości metodą prób i błędów, licząc na doświadczenie
szlifierzy, w oparciu o proste schematy, sprawdzane „w naturze”.
Dopiero połowa wieku XIX-go dała mocny impuls do rozwoju teorii.
Wcześniej pisało się już o działaniach pana Józsefa Petzvala
dla firmy Voightländer, mniej więcej w tym samym czasie-
LINK
Do tego by teoretyczne wyliczenia
Abbego można było przełożyć na rzeczywistość potrzeba było
jeszcze jednej rzeczy- odpowiedniego szkła. A takiego nie za bardzo
produkowano. Zeiss i Abbe zatrudnili młodego doktoranta chemii z
Jeny- Otto Schotta. Ten opracował nowe typy szkła- z dodatkiem litu
i boru, które umożliwiły wyprodukowanie obiektywu dającego
wyjątkowo czysty i ostry obraz.
Dziś Schott AG to firma zatrudniająca
15 tysięcy pracowników, kontrolowana w całości przez fundację
Carl Zeiss.
Ernst Abbe opracował podstawowy typ
obiektywu apochromatycznego, złożonego z pięciu elementów
szklanych ustawionych w symetryczny układ.
Około 1889 roku do firmy Carl Zeiss
dołączył fizyk- doktor Paul Rudolph. Tak w skrócie- my wszyscy z
niego. To znaczy my wszyscy, miłośnicy stałoogniskowych obiektywów
zawdzięczamy mu jakość swoich szkieł. Zaprojektował on kilka
standardowych konstrukcji poprawiających obraz i niwelujących wady
optyczne- jeżeli macie w swoim posiadaniu jakąkolwiek 50-tkę, albo
obiektyw typu „pancake” to jest to dokładnie to samo, co
wyrysował pan Rudolph na swojej desce kreślarskiej sto trzydzieści
lat temu, jedynie w nowym opakowaniu.
Obiektywy Zeissa opanowały niemiecki
rynek. Były nie do pobicia. Musiało minąć kilka lat zanim inni
producenci dali radę wypuścić coś równie dobrego. A ponieważ
opanowały niemiecki rynek, to i opanowały świat, bo Niemcy
królowali w kwestii fotografii, optyki i aparatów fotograficznych.
A Zeiss został największym producentem aparatów na świecie
jeszcze przed I Wojną Światową.
(Zeiss musiał zacząć się sprężać
dopiero gdy na konkurenta wyrosła mu Leica, ale to było dobre
trzydzieści lat później, o Leice się już pisało- LINK).
Tymczasem na przełomie wieków firma
oferowała już kilka bardzo dobrych konstrukcji- Protar, Planar i
najpopularniejszy Tessar- układ soczewek stosowany do dziś we
wspomnianych obiektywach 50mm wszystkich producentów.
Wszystkie te
sprzęty z każdym rokiem produkowano w kolejnych, coraz jaśniejszych
wersjach i dodawano kolejne nowe konstrukcje układów soczewek,
projektowane pod obiektywy szerokokątne i teleobiektywy.
Ernst Abbe, który został
współwłaścicielem firmy Carl Zeiss, po śmierci założyciela
postanowił przekształcić formę zarządzania kilkusetosobową
fabryką i hutami szkła na fundację. W 1898 roku założył do dziś
istniejącą „Carl-Zeiss-Stiftung”, która jest właścicielem
Carl Zeiss AG i Schott AG. Abbe miał na myśli szeroką działalność
nie związaną wyłącznie z przemysłem, ale też z dotowaniem nauki
i wzmacnianiem praw pracowniczych. Dzięki jej działalności
uniwersytet w Jenie zyskał stypendia dla naukowców, nowe budynki, a
samo miasto- szpital i ogród botaniczny. W statucie fundacji były
zapisane idee wspierania pracowników Zeissa, opieki socjalnej i
zapewnienia dobrych warunków pracy. Statut ten był bardzo
przemyślanym i na swe czasy nowoczesnym aktem- został on później
przez wiele niemieckich firm po II Wojnie Światowej skopiowany.
Alians
i kariera
Amerykanie z Bausch & Lomb
wiedzieli do kogo uderzyć po najbardziej zaawansowaną optykę. I
zrobili to akuratnie na początku szerokiej kariery jaką rozpoczynał
Zeiss na światowym rynku.
1904 r. |
Bausch & Lomb kupił także
licencje na dalmierze do dział i wyprodukował pierwszy celownik
teleskopowy na potrzeby US Navy. Zeiss, który w tym czasie
doskonalił swoje optyczne celowniki był pod wrażeniem jakości
produktów z Rochester i zdecydował, że zamiast budować w USA
swoją własną fabrykę optyczną- zleci to przedsięwzięcie
kolegom z Bausch & Lomb. Firma Carl Zeiss kupiła 20% udziałów
w B&L, płacąc za nie m.in. możliwością bezpłatnego
wykorzystywania jej patentów na terenie USA, sama zaś zyskując
prawa do sprzedaży wyrobów z Ameryki na całym świecie.
1903 r. |
1912 r. |
Produkcja celowników optycznych w
Bausch & Lomb była jedynie marginesem działalności, ale też
był to margines wyjątkowo strategiczny, ponieważ była jedynym dostawcą tych
urządzeń dla Marynarki Wojennej. US Navy miały zatem na tę
produkcję oko- delegując swoich stałych przedstawicieli do fabryki
w Rochester i zacieśniając „rządową” współpracę.
B&L robiła karierę.
Dostarczyła obiektywy Kodakowi do jego pierwszego „Forda Model T
fotografii”- Kodaka Brownie. Jak pamiętamy słynne hasło
„naciśnij migawkę- my zrobimy resztę” spowodowało masowe
spopularyzowanie fotografii wśród amatorów w USA i Europie. Nie
trzeba było być już specjalistą, by robić amatorskie zdjęcia-
naświetloną rolkę wysyłało się listem do laboratorium Kodaka, a
za kilka dni otrzymywało się odbitki i świeżą rolkę filmu. Dla
wielu Kodak Brownie okazało się życiową przepustką do sławy,
między innymi dla Alfreda Eisenstaedta- LINK
i Zofii Chomętowskiej- LINK już na
Fotodinozie opisywanych. No a każdy Kodak Brownie miał obiektyw
robiony według patentów Zeissa przez Bausch & Lomb.
Do tego wszystkiego firma dzięki
wynalazkom Zeissa opanowywała coraz mocniej rynek mikroskopów,
lornetek celowników i dalmierzy.
Wojna
Alians Bausch & Lomb z Zeissem
trwał, jak się można łatwo domyśleć- do I Wojny Światowej,
dopóki Lusitania pływała sobie spokojnie po morzach świata.
(Znalazłem przy okazji przepiękne
zdjęcie Lusitanii, po zdobyciu błękitnej wstęgi, za najszybsze
pokonanie Atlantyku- rok 1907- można sobie obejrzeć w powiększeniu)
Kiedy Lusitania jednak poszła na dno,
wraz z 1200-ma pasażerami zatopiona torpedą z niemieckiej łodzi
podwodnej w 1915 roku nastroje w USA zmieniły się z pokojowych na
wyjątkowo wkurzone i alians Bausch & Lomb z niemieckim Zeissem
stanął pod dużym znakiem zapytania.
Już wcześniej były kwasy wobec
łamania zasad- i w optyce i w sprawie Lusitanii. Luksusowy statek
był podejrzewany o tajny transport broni dla Aliantów, a Bausch &
Lomb podpadł Zeissowi sprzedażą wielkiej ilości lornetek,
celowników i wizjerów do Europy, wbrew wcześniej podpisywanym
umowom.
W 1915 Zeiss odsprzedał z powrotem
swoje udziały w Bausch & Lomb,a od 1921-go obydwie firmy teoretycznue nie
prowadziły już żadnych wspólnych interesów.
Interesów nie prowadziły, ale patenty
zostały. W 1921 roku Zeiss dał wyłączność B&L na wszystkie
swoje patenty dotyczące optycznych urządzeń militarnych. Nie wiem
jak to US Army załatwiła, ale jakoś załatwiła.
Bausch & Lomb po I Wojnie Światowej
został głównym i jedynym dostawcą urządzeń optycznych i
pomiarowych dla wojska. Mało tego- gdy inni producenci amerykańscy
zwijali swoje interesy B&L został JEDYNYM NA PÓŁKULI
ZACHODNIEJ producentem szkła optycznego i specjalnego, obsługującym
wszystkich amerykańskich optyków i producentów urządzeń z
soczewkami.
1904 r. |
W 1926 roku zmarł założyciel John
Jacob Bausch, a prezesem rozrastającej się firmy został jego syn-
Edward. Kilka lat później Bausch & Lomb trafił na giełdę. W
latach 30-tych produkował 17 tysięcy różnych rodzajów produktów,
od wizjerów po spektroskopy. W USA miał 28% rynku okularów i
wielkie udziały w rynku lornetek. Niemniej nadal był firmą nad
którą rodziny Bausch i Lomb sprawowały znaczną kontrolę. I
nadal, zdaje się, nieformalne kontakty z niemieckim Zeissem
zapewniały dalszy rozwój i wzrost zysków.
Lata 30-te Bausch & Lomb spędził
na rozwoju techniki obiektywów fotograficznych, ale też i kinowych. Ich
obiektywy do projektorów kinowych marki Cinephor, pokryte
specjalnymi powłokami przeciwodblaskowymi trafiły do kin w całych
Stanach. Dziwnym trafem Zeiss wynalazł rewolucyjny sposób
pokrywania soczewek powłokami przeciwodblaskowymi zwany „T” od
„transparent” nieco przed tym, w 1935 roku.
Ray-
Ban
W latach 30-tych rozwój lotnictwa
poszedł gwałtownym skokiem naprzód. Kiedy zaledwie dwadzieścia
pięć lat wcześniej Zeiss projektował nowe schematy szkieł,
bracia Wright ledwo unosili się nad ziemią w swoim skleconym w
szopie z byle czego instrumencie, w latach 20-tych wysokości lotu
osiągały już 7 kilometrów. Rekord prędkości z 1929 roku to 530
km/h! Za czasów I Wojny bomby rzucano jedną ręką, drugą
trzymając wolant, i strzelano z rewolweru przez śmigło na
samolotach zrobionych z dykty i strun fortepianowych, a i tak
skuteczność lotnictwa okazała się tak strategiczna, że w latach
30-tych większość krajów przeznaczyła na nie wielkie pieniądze.
Powstały tunele aerodynamiczne, nowe technologie produkcji i zaczęto
stosować szeroko aluminium i inne metale do konstrukcji samolotów.
Osiągi wzrastały niepomiernie. W 1938 roku Włoch Mario Pezzi
ustanawia rekord wysokości lotu na 17038 metrów! To ci dopiero!
Nowe osiągi samolotów wiążą się z
nowymi trudnościami dla pilotów. W tej sprawie właśnie
trzygwiazdkowy generał- porucznik John Mc Creaddy zaszedł w 1929
roku do firmy Bausch & Lomb, aby zamówić specjalne okulary dla
pilotów US Air Forces. Przede wszystkim chodziło o oślepienie i
kontrasty na dużych wysokościach, lepszą widoczność w chmurach,
a także o ewentualne zapobieżenie zaparowaniu szkieł.
Prototyp powstał jako okulary z
plastikową ramką, wyposażone w specjalne szkło Anti-Glare,
kalichromatyczne i odcinające część błękitnego widma, co
polepszało widoczność detali we mgle. Bausch & Lomb szybko
zmienił ramki na metalowe i wypuścił je na rynek cywilny w 1936
roku rejestrując nazwę Ray- Ban, bardziej dobitnie określającą
przeznaczenie. (Ray- promień, Ban- wiadomo każdemu trollowi
internetowemu). Model dla pilotów nazywał się Ray-Ban Aviator i
zrobił szaloną karierę. Robi po dziś dzień. Stał się znakiem
firmowym amerykańskich lotników, a jak wiadomo- zwycięscy lotnicy
są bardzo lubiani. Trzeba było poczekać tylko do jakichś
zwycięstw i darmowa reklama okularów była zapewniona.
Wojna
II
Nadchodziły czasy Hitlera. W Niemczech
u Zeissa wspomniane akty pracownicze Fundacji Carl Zeiss stanowiły
dla nazistowskich władz pewną zadrę, zwłaszcza punkt mówiący o
„tolerancji dla wyznania, pochodzenia i statusu pracowników”, a
sama firma i profil jej produkcji był jednym z najważniejszych
fundamentów niemieckiej armii. Wkrótce w zarządzie zasiedli
hitlerowscy działacze i pomimo sprzeciwu starych akcjonariuszy, w
tym córki Ernsta Abbego przeforsowali zmiany statutu fundacji. Od
tej pory firmy Zeiss i Schott siedziały grzecznie we wskazanym im
miejscu i produkowały co trzeba było produkować na rzecz
niemieckich zbrojeń.
Jak wiemy stosunek Ameryki do Hitlera i
wojny w Europie był niejednoznaczny. Wiele więzi gospodarczych
łączyło firmy i ludzi z obu stron Atlantyku. Wiele amerykańskich
koncernów obficie finansowało niemieckie zbrojenia, lub sprzedawało
strategiczne produkty w postaci paliwa lub surowców do produkcji
amunicji. Tuż przed wybuchem wojny udzielono Niemcom także wielkich
kredytów. Pisało się o tym w artykule na Fotodinozie o IG Farben-
LINK
Wobec Bausch &
Lomb rząd amerykański miał pewne obawy, ponieważ dla US Army
firma ta była właśnie takim strategicznym amerykańskim Zeissem. A
zauważano nadal zależności pomiędzy oboma koncernami, pomimo
braku formalnych umów.
W 1940 roku
oskarżono B&L na podstawie ustaw antymonopolowych o zmowę z
Zeissem i zawyżanie cen produktów. Bausch & Lomb szybko zgodził
się zapłacić grzywnę, oraz zerwać wszelkie kontakty z Niemcami.
Firmie zależało na jak najszybszym załagodzeniu sporu z rządem,
bo już za rogiem czekały lukratywne kontrakty na dostawy wojskowe.
W trakcie II
Wojny amerykański koncern produkował dla US Army wszystko- od
celowników optycznych, lornetek, po wizjery, dalmierze i peryskopy.
No i Ray- Bany.
Lubił je nosić wspomniany generał
Douglas Mc Arthur, którego zdjęcie z 1944 roku podczas wyzwalania
Leyte, kiedy to spektakularnie kroczy przez płyciznę z łodzi
desantowych na brzeg, obiegło wszystkie gazety świata.
Dwa lata wcześniej generał na rozkaz
prezydenta Roosevelta musiał ewakuować się z Filipin, zostawiając
walczące tam wojsko amerykańskie, które, ostatkami sił, ulegało
japońskiemu atakowi. Po wylądowaniu w Australii generał
zapowiedział: „Wrócę” („I shall return”).
I wrócił.
Ray- Bany zaczęły być powszechnie
kojarzone.
Na II Wojnie Światowej Bausch
& Lomb zarobił olbrzymie kokosy- urósł jeszcze bardziej,
rozszerzając w USA sieć swoich dealerów i 150 laboratoriów
polerowania szkła.
To jest najlepszy plakat związany z B&L jaki znalazłem. |
Zeiss również
nie próżnował- zatrudniając tysiące robotników przymusowych
produkował wszystko co było potrzebne Wehrmachtowi. Niejaki Herbert
Kortum, matematyk, fizyk i mineralog, sympatyk partii nazistowskiej,
członek SS, zajmował się U Zeissa na przykład nowatorskim
elektro-mechanicznym systemem naprowadzania bombowców na cel,
wykorzystującym żyroskop jego konstrukcji. Bardzo chciał służyć
w Sicherheitsdienst des Reichsführers-SS u
Heinricha Himmlera (biorącej główny udział w organizacji
holokaustu), ale nie został przyjęty, bo oceniono go jako
karierowicza. Jednak jego wysiłek naukowy został doceniony orderem
Krzyża Zasługi Wojennej I klasy, a on sam awansował na stopień
Obersturmführera.
To dzięki niemu
spuszczano na nas bomby z niezwykłą precyzją.
Pod
koniec II Wojny Jena i zakłady Zeissa zostały zajęte przez
Amerykanów. Na mocy umowy alianckiej Jena miała się jednak dostać pod
skrzydła strefy radzieckiej. Amerykanie wywieźli zatem stamtąd nie
tylko sporą część maszyn przemysłowych, ale i wszystkich
naukowców pracujących na Uniwersytecie w Jenie (w tym Herberta
Kortuma) do Oberkochen pod Stuttgartem, gdzie stworzono nowy ośrodek
dla Zeissa, początkowo pod nazwą Opton Optische Werke
Oberkochen GmbH ale już w 1947 przemianowany na Carl Zeiss. Od tej
pory istniały dwie firmy Carl Zeiss- wschodnia i zachodnia, obydwie
kontynuujące dawną produkcję i pracujące w tej samej branży.
Liczne międzynarodowe procesy o nazwę
jakie się potem rozpoczęły, w których zachodnie sądy przyznawały
rację Zeissowi z Oberkochen, a wchodnie VEB Zeissowi z Jeny
zakończyły się ugodą, w której zachodnie produkty mogły być
sprzedawane na wschodzie pod marką „Opton”, a wschodnie na
zachodzie pod marką „Zeiss Jena”.
Co ciekawe o markę Zeiss komunistyczne NRD walczyło jak o wolność, w zupełnym przeciwieństwie do innych marek, jakie zostały po wschodniej stronie, np. BMW czy Agfa- te ostatnie szybko i bez protestów przemianowano na EMW i ORWO. Świadczy to, moim zdaniem , o większej rozpoznawalności nazwy Zeiss, bądż co bądź eksportowanej na wszystkie kontynenty, w przeciwieństwie do niszowego BMW.
Co ciekawe o markę Zeiss komunistyczne NRD walczyło jak o wolność, w zupełnym przeciwieństwie do innych marek, jakie zostały po wschodniej stronie, np. BMW czy Agfa- te ostatnie szybko i bez protestów przemianowano na EMW i ORWO. Świadczy to, moim zdaniem , o większej rozpoznawalności nazwy Zeiss, bądż co bądź eksportowanej na wszystkie kontynenty, w przeciwieństwie do niszowego BMW.
Co jeszcze ciekawsze, w nadziei na
rychłe zespolenie strefy amerykańskiej i radzieckiej z początku
Zeiss ze wschodu i Zeiss zachodni współpracowali dosyć ściśle,
zdarzało się, że Oberkochen sprzedawało NRD-owskie wyroby pod
swoją marką. Dopiero od połowy lat 50-tych rozdział nastąpił na
dobre. Obydwa konary Carl Zeiss w obydwu państwach niemieckich rosły
w siłę, tworząc coraz większe koncerny. NRD-owski Zeiss przejął
po swoje skrzydła aparaty Pentacon i Praktica, oraz firmy
Meyer-Optik i Ilhagee, a dla bloku sowieckiego stał się dostawcą
technologii kosmicznych i wojskowych, między innymi mikroprocesorów
i półprzewodników.
Amerykanie
Bausch & Lomb wyszedł na II Wojnie
znacznie wzmocniony, jednak pod koniec lat 40-tych kurek z
zamówieniami rządowymi został zakręcony i zmalał do zaledwie 15%
obrotów. Jednak firma nie zasypiała gruszek w popiele, coraz
większą część swoich dochodów przeznaczając na rozwój,
badania i szukanie nowych produktów i nowych rynków. Zwłaszcza że
Japończycy i ich przemysł optyczny zaczynali już deptać im po
piętach, co się jeszcze pogłębiło w latach 60-tych. Pisało się
już o tym trochę TUTAJ.
Najpierw koncern postarał się podbić
gimbazę.
Skupił się na wyprodukowaniu szkolnego mikroskopu za niską cenę. Optykę z większych modeli wpakowano do obudowy zrobionej całkowicie z plastiku, co pozwoliło sprzedawać ten sprzęt po bezkonkurencyjnie niskiej cenie 12$. To pozwoliło utrzymać zyski. Ray- Bany też notowały postępy, poszerzano ich gamę i stosowano nowe typy zaawansowanego szkła, odcinającego odpowiednie partie świetlnego spektrum. Od czasu premiery modelu „Wayfarer” w 1956 roku, który był „inspirowany krzesłem projektu Eamesa i skrzydlatymi błotnikami Cadillaców” stały się bardzo popularne, a kiedy Peter Fonda w filmie Easy Rider (1969) brylował w kolejnych klasycznych brylach Ray Bana- „Olympian” sprzedaż jeszcze skoczyła do góry.
Skupił się na wyprodukowaniu szkolnego mikroskopu za niską cenę. Optykę z większych modeli wpakowano do obudowy zrobionej całkowicie z plastiku, co pozwoliło sprzedawać ten sprzęt po bezkonkurencyjnie niskiej cenie 12$. To pozwoliło utrzymać zyski. Ray- Bany też notowały postępy, poszerzano ich gamę i stosowano nowe typy zaawansowanego szkła, odcinającego odpowiednie partie świetlnego spektrum. Od czasu premiery modelu „Wayfarer” w 1956 roku, który był „inspirowany krzesłem projektu Eamesa i skrzydlatymi błotnikami Cadillaców” stały się bardzo popularne, a kiedy Peter Fonda w filmie Easy Rider (1969) brylował w kolejnych klasycznych brylach Ray Bana- „Olympian” sprzedaż jeszcze skoczyła do góry.
B&L rozpoczął także zaawansowane
badania nad soczewkami kontaktowymi.
Jak się okazuje nie jest to najnowszy
wynalazek. Pierwszy był niejaki Leonardo da Vinci, który wymyślił
szklane soczewki przykładane bezpośrednio do oka. Potem na
przestrzeni wieków próbowano ten wynalazek wcielić w życie, ze
słabym jednak skutkiem- między innymi szklaną wersję kontaktów
zaprezentował znany nam Carl Zeiss. Przełom nastąpił w 1960 roku
w Czechosłowacji, gdzie Otto Wichterle i Drahoslav Lim opracowali
metodę produkcji soczewek z miękkiego hydroksyetylometakrylanu
(właśnie połamaliście sobie język usiłując to przeczytać) i
sposób masowego przemysłowego ich wytwarzania. Bausch & Lomb
kupił patent Czechów i udoskonalił go, wypuszczając w 1971 roku
pierwsze na rynku współczesne soczewki Softlens nadające się do
życia i pozwalające na długie ich noszenie.
To był hit.
Firma, będąca już wtedy wielką
korporacją została hegemonem na światowym rynku soczewek
sprzedając w roku ich premiery ponad 100 tys. par. Musiało minąć
piętnaście lat zanim konkurencja zaczęła zagrażać Bauschowi.
Ale zanim zaczęła zagrażać, koncern
przeprowadził zmasowaną akcję, poniekąd pionierską przez to
właśnie zmasowanie.
Kamera,
akcja.
Otóż w latach 80-tych okulary Ray-
Ban, zaprojektowane czterdzieści lat wcześniej zaczęły przeżywać
pewien regres. Ich wygląd wydawał się nieco „daté”
w kiczowatych i żarówiastych latach dyskoteki. Bausch & Lomb
doznawał pewnej konfuzji co z tym ma zrobić.
Ale gdy Jake i Elwood Blues w 1981 roku włożyli swoje Wayfarery (nauczyłem się je rozpoznawać w trakcie pisania tego artykułu- może jednak zostanę gadżeciarzem) i zagrali „Everybody Needs Somebody to Love” i „Sweet Home Chicago” sprzedaż niespodziewanie skoczyła do góry. Jak może pamiętacie- Ray Bany są noszone przez bohaterów filmu „Blues Brothers” w dzień i w nocy, kilka razy jest to nienahalnie podkreślone w dialogach, a w scenie pocałunku okulary grają wręcz główną rolę, kiedy to Jake Blues zdejmuje je na chwilę niczym przyłbicę.
Ale gdy Jake i Elwood Blues w 1981 roku włożyli swoje Wayfarery (nauczyłem się je rozpoznawać w trakcie pisania tego artykułu- może jednak zostanę gadżeciarzem) i zagrali „Everybody Needs Somebody to Love” i „Sweet Home Chicago” sprzedaż niespodziewanie skoczyła do góry. Jak może pamiętacie- Ray Bany są noszone przez bohaterów filmu „Blues Brothers” w dzień i w nocy, kilka razy jest to nienahalnie podkreślone w dialogach, a w scenie pocałunku okulary grają wręcz główną rolę, kiedy to Jake Blues zdejmuje je na chwilę niczym przyłbicę.
To
wyznaczyło kierunek. Zarząd B&L podpisał wart 50 tys dolarów
kontrakt z firmą Unique Product Placement na promowanie Raybanów.
Pomiędzy rokiem 1982 a 1987 okulary Bausch & Lomb pojawiały się
w ponad 60-ciu filmach i serialach rocznie! Na początku lat 80-tych
sprzedawało się 18 tysięcy modeli Wayfarer, ale kiedy Tom Cruise
założył je w „Risky business” jeszcze tego samego roku
(1983) sprzedano 360 tysięcy! W połowie lat 80-tych sprzedaż
osiągnęła już niewiarygodne 1,5 miliona sztuk.
Don
Johnson w „Miami Vice”, Bruce Willis w serialu
„Moonlighting” („Na wariackich papierach”),
Michael Jackson, Madonna, Billy Joel, Elvis Costello, chłopaki z U2,
Depeche Mode, George Michael i Freddy Mercury. Wszystkich ich
widzieliście w Ray Banach.
W 1986 roku nastąpił renesans Ray
Banów Aviator. Wiecie dlaczego? Bo nakręcili „Top Gun”.
Nie było tam aktora, który by ich nie nosił. A wszyscy zabójczo
przystojni. Notabene oprócz wzrostu sprzedaży okularów „Top Gun”
miał wpływ na jeszcze jeden wzrost- liczba ochotników do sił
powietrznych USAF wzrosła po tym filmie- uwaga uwaga- o 500%.
Pod koniec kontraktu placementowego
Bausch & Lomb miało już 1/3 rynku okularów w USA- rynku
wartego 500 milionów dolarów. Opłaciło się.
Dziś
Niestety im bliżej czasów
współczesnych, tym mniej ciekawie robi się dla Fotodinozy. Za to
ciekawiej dla ekonomistów, prawników i księgowych. Przejęcia,
wrogie i przyjazne, międzynarodowe fuzje i konfuzje, połączenia i
rozłączenia, akcje i reakcje. Bausch & Lomb przestało już
bawić się w jakiekolwiek romantyczne i popkulturowe skojarzenia,
przelało połowę swych interesów do Chin i Azji w ogóle i zajęło
się wyłącznie branżą medyczną. Nazwę firmy możemy zobaczyć
głównie w aptekach, albo u okulisty. O obiektywach fotograficznych
dawno już zapomniano. Marka Ray-Ban została sprzedana włoskiej
Luxotice w 1999 roku.
Co by tu nie mówić- zjednoczony po
upadku muru berlińskiego Zeiss także się mocno zorientalizował-
bądź co bądź jest dziś filarem obiektywów japońskiego Sony, a
gros jego wyrobów fotograficznych produkuje japońska Cosina,
włączając w to wszystkie najnowsze Otusy i Batisy, oraz serie Z,
które tylko udają że są germańskie z urodzenia. Takie
teutońskie, solidne i z bauhausowym wzornictwem, ale ze skośnymi
oczami.
Ciekawe co by na to powiedzieli panowie
Carl Zeiss, John Jacob Bausch i Henry Lomb? Czy by im się podobały
te wszystkie zmiany?
Czasem dzieło człowieka znacznie
przerasta jego wcześniejsze wyobrażenia.
Fabrykant
Źródła i źródełka
(te niemieckie w google translatorze):
http://brandsandfilms.com/2011/01/top-40-product-placements-of-all-time-10-1/
http://stargayzing.com/quote-of-the-day-jack-nicholson/
http://stargayzing.com/quote-of-the-day-jack-nicholson/
no no no, alez ciekawie sie czytalo! swietny artykul, bardzo lubie Twoje szerokokatne artykuly historyczne!
OdpowiedzUsuńtrosze szkoda ze ostatni akapit w takim wielkim skrocie, ale i tak mogl bys ten artykul sprzedac Zeissowi i Bausch&Lombowi zeby sobie wrzucili w zakladke "historia firmy" :)
Dzięki! Ale fakt, że historie firmowe opisane na stronach Zeissa i Bauscha są bardzo skrótowe, od założenia przechodzą za dwa akapity do osiągnięć współczesnych.
UsuńPozwolę sobie skomentować ten fragment:
OdpowiedzUsuń"Zegarki Patek Philippe" - moi starsi znajomi tak, młodzież nie ma pojęcia co to. Raczej Rolex lub Omega (filmy z Bondem).
"zapalniczki Zippo" - tutaj raczej odwrotnie, ale jak się pokarze zdjęcie to każdy kojarzy.
"samochody Ferrari, ciuchy od Prady" - ok, każdy
"motorówki Riva" - praktycznie nikt
"buty Nike Air" - podobnie jak z Zippo
"obiektywy Zeiss" - zupełnie nikt poza jednym myśliwym, który ma lunetę tej firmy i zbiera na lornetkę
"dżinsy Levi Strauss" - i tutaj był dla mnie kompletny szok. Większość zna firmę, ale mój szwagier (który w tym roku skończył 18 lat) zarówno na poprawna wymowę (Liwaj), jak i polska wymowę (Lewi) zareagował zdziwieniem. "Pierwsze słyszę" powiedział.
Same Ray Bany dla mnie są znane. Moja mama ma już którąś parę oprawek na szkła korekcyjne, ale nie wie ze to "dobra" firma, bo nie zwraca uwagi na takie rzeczy - po prostu się jej podobały;)
Tak, to prawda. Może zbyt pochopnie uznałem te firmy za znane, bo one są znane "w pewnych kręgach", które zresztą zależą od stopnia ugadżetowienia pytanych osób. No cóż, uznajmy że to uproszczenie. Zwłaszcza z motorówkami Riva to mocne uproszczenie. No ale liczmy że skoro młode pokolenie ogląda Bondy, to może i Rivę skojarzy. Ostatnia pojawiła się, o ile dobrze pamiętam w "Quantum of Solace" ;).
UsuńNatomiast, po namyśle, zupełnie nie mogę się zgodzić ze znajomością zapalniczek Zippo tylko przez młodych ludzi- Zippo wypłynęło na rynek bodajże podczas II Wojny Światowej, jako dostawca dla armii USA, być może nie są znani w Polsce, ale na świecie znają Zippo nawet pradziadkowie.
UsuńNatomiast co do Nike Air- dzieki bogu minęło już ze 30 lat od premiery tej serii- sprawdzam w Wikipedii- dokładnie 30 lat. Więc ci pierwsi młodzi, którzy je nosili, to teraz już są starzy. W Polsce na pewno kojarzą je wszyscy, którzy oglądali w latach 90-tych MTV.
Przez te drzewka nie wiem gdzie pisać... to sobie tutaj naskrobię;)
UsuńUstalmy tylko co rozumiemy przez "znane". Z wyglądu czy z nazwy i wyglądu?
Zippo moim rodzicom nie mówi kompletnie nic. Te metalowe zapalniczki - od razu wiedzą o co chodzi.
MTV oglądało głównie pokolenie dzisiejszych ~40 latków. Starsi jeszcze nie oglądali, młodzi już nie oglądają ;)
Nawiązując do wypowiedzi Szczepana - my jesteśmy na na granicy w której znamy zarówno Pateka jak i Airy. Jednak "my" to nie "każdy Ziemianin".
Drzewka są "defaultowe" w Bloggerze. Na razie nie zastanawiam się nad zmianą ;) .
UsuńWidzę że przeprowadziłeś risercz! Też mam ten zamiar- z ciekawości. Ale ze znajomością marek jest bardzo łaciato. Rodzice "tych co ogladali MTV" załapują się na znajomość Nike Air, tych którzy nie mieli kablówki- nie.
Już sam miałem odpowiedzieć Szczepanowi, że on, niezależnie od wieku- nie liczy się jako znany erudyta. Erudytów w riserczu nie obsługujemy ;) .
A może po prostu należy usunąć z wpisu określenie "każdy Ziemianin" i jak będzie bardziej ogólne- to myśl przewodnia się wybroni.
Tak naprawdę marka znana wszędzie i właściwie każdemu- jest jedna- to Coca Cola.
Nie wiem, czy jako urodzony w 1980r. wpadam do szufladki "stary", czy nie, ale doskonale kojarzę wszystkie wymienione marki i sam w tym ssmym kontekście wybrałbym te same albo prawie te same.
OdpowiedzUsuńA artykuł, jak zawsze, najwyższa klasa i pełne napięcie od początku do końca.
Dziękuję, choć wpis stylistycznie trochę niedomaga. Muszę trochę poprawić.
UsuńMiotam się, jak napisała mi koleżanka- "pomiędzy wnikliwością badacza a potrzebą unikania dłużyzn scenarzysty". Racja.
wcale sobie języka nie połamałem czytając miękki hydroksyetylometakrylan, bo już umiem czytać w myślach! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że myśli niepołamane. To by szkoda była.
Usuńhmm... moja żona twierdzi, że myśli mam połamane od kiedy mnie zna... no nie wiem, trudno samemu zdiagnozować połamanie myślowe
Usuń