wyświetlenia:

czwartek, 24 marca 2022

Wizyta na Titanicu



Stacja benzynowa 1.

Słońce ostrym przedpołudniowym światłem. Mróz trzyma. Stajemy na stacji benzynowej na posthitlerowskiej autostradzie, tej samej na której Sobiesław Zasada bił rekordy prędkości polskim fiatem. Ale kiedy to było? Jakieś trzy epoki temu. Może cztery. Nieważne. Stajemy na ostatniej stacji przed niemiecką granicą, zatankować benzynę. Stoję w mroźnym słońcu i oglądam wolne defilady samochodów pod dystrybutorami. Połowa aut na ukraińskich numerach - biedne stare sedany wypakowane gratami po sufit. Wypasione audi i mercedesy z młodymi mężczyznami ubranymi w markowe ciuchy. Wysiadają, przeciągają się, smyrają w smartfonach. Rozglądają się. Dwie starsze panie, ubrane ze skromną, nieco przedatowaną elegancją wypakowują się ze starego lanosa. Gdzież tu kantor? Odchodzą w tamtą stronę - jedna wspierana przez drugą. Przez czarne węże leci benzyna w horendalnej cenie. Nie martwmy się, dziesięć kilometrów dalej jej cena, z niewiadomych przyczyn, skacze w górę dwukrotnie, pomimo że na drodze nie ma właściwie oznak żadnych granic. Ta sama Europa. Szczupły chłopak oparty o swoje wypasione audi rozmawia po ukraińsku przez komórkę. Słońce świeci ostro, tiry pędzą po posthitlerowskiej autostradzie - na wschód i na zachód. O, przejechała łada z bambetlami na dachu. Wiadomo w którą stronę. Języki mieszają się w mroźnym powietrzu, dzieci jedzą hamburgery przy stolikach. Grzeczne. Bardzo grzeczne, nawet ciche. Starsze panie wracają z kantoru kręcąc głowami. Za drogo.

Stacja benzynowa 2.

Rano wyjeżdżamy z francuskiego Strasbourga, z powrotem przez wielki i ujarzmiony Ren w stronę Niemiec. Mosty, porty przeładunkowe, śluzy. Tramwaje miejskie przelatują na drugą stronę przez te mosty, z dzielnicy do dzielnicy, z kraju do kraju, jakby ten Ren wcale tam nie płynął. Słońce dalej świeci wspaniale, ale tu jest ciepło. Wiosna. Rano, obudziwszy się w tanim hotelu, bardzo tanim hotelu, najtańszym w Strasburgu, stwierdzamy, że na sąsiedniej stacji benzynowej ceny przez noc spadły o czterdzieści eurocentów w dół. Musieli Francuzi obniżyć vat na paliwo, za naszym przewodem. Już wielu mówiło, że Polska kroczy w awangardzie Europy. Vat spadł we Francji. Pewnie w Niemczech też? Jest ósma rano, sobota, Strasburg się dopiero budzi w swoim dostatnim i zorganizowanym układnie życiu, wśród zabytkowych murów, kipiącej w parkach zieleni i pędzących przez to wszystko niebiesko-szklanych tramwajów. Jedziemy zatem w dalszą drogę za Ren, do Niemiec, za granicę, która jest, a jakoby nikogo nie było, przez mosty z szerokimi