Założyciel
agencji Magnum- Henri Cartier Bresson puka do naszych drzwi.
Obieżyświat- był w latach przedwojnia i tużpowojennych we
Włoszech, Rosji, na Ukrainie, w Rumunii, Hiszpanii. Zmierzył swoim
spojrzeniem niemal cały kontynent i zapisał go w swoich
fotografiach. Jego teoria (i praktyka) to „decydujący moment”
złapany przez fotografa, który dzięki naciśniętemu w
odpowiedniej chwili spustowi, przekazuje nam nie tylko prosty obrazek ale całą historię i otaczający ją kontekst. Jego kadry wkuwają
się w pamięć, bo od jednego spojrzenia działają na nasze zmysły,
na nasz humanistyczny instynkt skłaniający do zainteresowania
postaciami na zdjęciu i do zgłębienia jego treści. Działa tu i
staranna kompozycja i reporterska tematyka jaką uprawiał Bresson.
Zdjęcie
które postaramy się po swojemu zanalizować jest dość znane-
Bresson zrobił je w 1933 roku podczas podróży do Hiszpanii. To
obraz pełen kontrastów- podanych na tacy i tych bardziej ukrytych.
Zdjęcie skomponowane z siłą i wyrazistością, która świetnie
współdziała z treścią. Intuicja i oko fotografa pozwoliły
zespolić obie rzeczy w jedność.
KOMPOZYCJA
Kadr
zakomponaowany niemal na zasadzie symetrii. Jasna góra ściany z
oknami jest u dołu zdjęcia odcięta dwoma narożnymi ciemnymi
trójkątami, stworzonymi z perspektywicznego układu siedzących
postaci. Zdjęcie prawie banalne kompozycyjnie, ale z ciekawym
przełamaniem banału za pomocą ciemnej postaci mężczyzny w
kapeluszu- ostro odcinającej się na białym tle. Jegu ubiór zwraca
dziś co nieco uwagę (któż dziś nosi kapelusze?), za czasów
Bressona musiał robić trochę mniejsze wrażenie.
Pozostałe
elementy zdjęcia- postaci w oddali pełnią tu rolę entourage'u, dającego widzowi klimat miejsca w jakim zdjęcie zostało zrobione.
Co ciekawe- podobną rolę pełni mały skrawek nieba w lewym górnym
rogu zdjęcia- gdyby go nie było biała ściana robiłaby wrażenie
niebosiężnej (np. ściany wieżowca czy zamku), dzięki skrawkowi
nieba i kominowi natychmiast oceniamy ją jako ścianę śródmiejskiej
kamienicy.
KONTRASTY
Przede
wszystkim, co każdy dostrzeże na pierwszy rzut oka, kompozycja jest
kontrastem jasności i ciemności Intrygująca (bardzo!) biała
ściana, z serią „otworów strzelniczych” w roli okien, jest
charakterystycznym elementem. Nieregularne okna w ślepej elewacji
można znaleźć w dowolnej części świata, ale nieregularne okna w
BIAŁEJ ścianie? Proszę spróbować znaleźć w naszym mieście (Łódź) JAKĄKOLWIEK białą ścianę... Biała ściana sugeruje
nam egzotykę, inny klimat- w końcu domy maluje się na biało tam
gdzie słońce dotkliwie pali. I słońce, rzucające na zdjęciu
cienie niemal pionowo, potwierdza to wrażenie. Nie znając podpisu
pod zdjęciem i patrząc na nie, mimowolnie chłoniemy ten południowy
klimat.
Jasna
ściana z „otworami strzelniczymi” bardzo intensywnie kojarzy się
(już w innym kontekście) ze znanym obiektem architektonicznym z
podobnym motywem- katedrą w Rongchamp projektu Le Corbusiera (też
stoi w południowych stronach). Właściwie to skojarzenie powinno
być na dobrą sprawę przeciwne- białe ściany z nieregularnymi
otworami są znacznie starsze niż owa katedra...
Biała
ściana jest także symbolem kontrastu między materią żywą a
nieożywioną- krzykliwym tłumem dzieciaków a milczącą, martwą,
białą płaszczyzną. Kontrastem pomiędzy miastem- a jego
mieszkańcami.
Kontrast
dostrzegamy także w opozycji pomiędzy tym co na zdjęciu bliskie i
kontaktowe: dzieciaki ewidentnie dostrzegają fotografa i fakt
robienia zdjęcia- a tym co zdystansowane i obojętne: białą ścianą
oraz- po raz pierwszy w tej roli- idącym gościem w kapeluszu.
PRZEŁAMANIE
SYMETRII- GOŚĆ W KAPELUSZU
Gość
w kapeluszu wyrasta na główny element zdjęcia. Jego pojawienie się
wprowadza w kadr pewne napięcie i niezwykłość. Facet wygląda
dostojnie, groźnie i poważnie. Jest tęgi, dobrze ubrany i totalnie
kontrastuje z wesołymi, nieco niedbale odzianymi i umorusanymi
chłopakami, którzy na pierwszym planie śmieją się do obiektywu.
Widok
owego kapelusznika wzbudza w widzu pewne podświadome obawy- a co
jeśli gość zauważy że jest fotografowany? Może podejdzie,
groźny, naburmuszony, zruga ostrymi słowy, wyrwie Leicę z ręki
fotografa, tłuknie o ziemię... No może zagalopowaliśmy się
troszeczkę- mężczyzna w kapeluszu jest symbolem kontrastu pomiędzy
swobodną i beztroską młodością a dojrzałą poważną
statecznością, po prostu.
Obawiamy
się reakcji faceta z kapeluszem, ale na szczęście dla widza
pozostaje on obojętny, przechodzi mimo. Obojętny jak strzelnicze
otwory okien do których duchowo przynależy. Jest tylko akcentem
kompozycyjnym, symbolem, nie konkretnym człowiekiem. Nie mamy ochoty
dowiedzieć się o nim nic więcej- w przeciwieństwie do dzieciaków
na pierwszym planie: W co oni tak namiętnie grają???
Fotograf-
zauważmy to- sytuuje się w tym kadrze u samego dołu. Kompozycyjnie
i mentalnie przynależy do grupy chłopaków, kumpluje się i jest
jednym z nich- bystrym, żywym obserwatorem. Może właśnie wraz z
nimi obmawia przechodzącego gościa w kapeluszu? Może zdjęcie jest
także wyrazem społecznych różnic i napięć? Zdani jesteśmy na
domysły i snucie własnych historii. Każdy może wyobrazić sobie
swoją...
Fabrykant