Trzy dni niby nic. Niby nic- a cieszy.
Natłok wrażeń wylał się na głowę niczym wiadro wody sodowej.
Takie rzeczy tylko w województwie niderśleszyńskim.
W pierwszej części nakłuliśmy Dolny
Śląsk w kilku miejscach- LINK. Teraz po nakłuciu, gdy mimo tego
balon wrażeń nie pęka, a nawet przeciwnie - rośnie nadal, rozdamy
złote medale w paru kategoriach.
Na początku myślałem żeby zrobić
coś w rodzaju Bitwy Złomów, to znaczy Bitwę Ruder. Niegdysiejszy
Złomnik robił takie bitwy znajdując w ogłoszeniach
najstraszliwsze złomy.
Gdzież jest niegdysiejszy Snowden?
(cytat).
Kto się zatem wczyta- zauważy pewną
symetrię w tym wpisie. Symetrię ruder.
Złoty
medal za największe zgromadzenie niesamowitych ruder w jednym
miejscu. Z podwójną pozłotą zupełnego zapoznania. (w znaczeniu
że nikt nie zna).
Kiedy miniemy zaporę Pilchowicką na
Bobrze, z prawdopodobnie najpiękniejszą trasę kolejową w Polsce,
która to trasa biegnie samym brzegiem zalewu, bez most i bez tunel, zatem kiedy miniemy ową zaporę i trasę i ruszymy na zachód niczym Armia Czerwona- wąska prawie na jeden samochód droga zacznie wspinać się na lesiste wzgórze w Maciejowcu.
Trasa Jelenia Góra- Lwówek. Przystanek Pilchowice Zapora. Taż widziana w tle. |
która to trasa biegnie samym brzegiem zalewu, bez most i bez tunel, zatem kiedy miniemy ową zaporę i trasę i ruszymy na zachód niczym Armia Czerwona- wąska prawie na jeden samochód droga zacznie wspinać się na lesiste wzgórze w Maciejowcu.
Wspina się, wspina, silnik rzęzi
ostatkiem sił (cytat), i wśród gąszczy zieleni można nie
zauważyć paru zabytków.
Ale jednego nie można zauważyć.
Wygląda jakby go przenieśli z Władcy
Pierścieni i wstawili na Dolny Śląsk. Co wrażliwsze estetycznie
dusze zakrzykną jakieś nieartykułowane okrzyki. Albo co gorsza
niecenzuralne.
Dwór, kurdebalans, renesansowy!
Dwór w Maciejowcu |
No jak się to czyta, to niby nic takiego. Toż ja renesansowy dwór to mam za miedzą w Poddębicach pod Łodzią. Ale jak się ogląda ten śląski- to zupełnie co innego. Surowe monstrum ze średniowiecza rodem, wygładzone renesansowym detalem. Proporcje- poezja. Wrażenie świetne. Klimat na pięć gwiazdek Michelina. No dobra, niech będzie- na pięć gwiazdek Stomil Dębica.
Surowizna tego obiektu jest co najmniej
równa wieży rycerskiej z Siedlęcina, tylko wniknąć weń nie
można. Zamknięty. Co ciekawe- zamknięty i nie zamieszkały od 1938
roku.
Nie jest to jedyny zabytek na tym
lesistym wzgórku. Drugi czai się na przeciwnym skłonie wzgórza
maciejowickiego.
I trzeci. Razem z czwartym.
Pałac w Maciejowcu |
Z licznymi dziurami.
Ja nic nie sugeruję. Jak gdyby co, to
my jak gdyby nigdy nic (cytat).
Ostatnio była tam szkoła ekonomiczna
i, zdaje się, budynek do niedawna był nadal państwowy.
Zarówno od frontu jak i od tyłu
czekają na nas atrakcje. Od frontu- na legalu, od tyłu już mniej.
Na wprost frontowego wejścia właściciele wymyślili ozdobną
kaplicę na szczycie wzgórka, w otoczeniu idealnej łukowej alei
flankowanej przez rododendrony. Tylko że parę lat minęło i z
rododendronów zrobiły się rododendroniszcza. Raczej nigdy takich
nie widzieliście, a przynajmniej nie w Polsce. To dżungla
rododendroniczna wygięta w łuk wokół małej kapliczki. Wszystko
wśród kilkusetletniego starodrzewia. Klimat jest. Temat do zdjęć
też.
Aleja rododendronów w Maciejowcu |
Kaplica pałacowa w Maciejowcu. |
Od strony ogrodowej pałacu- klękajcie
narody! Ja też bym chciał mieć taki herb rodowy, jaki walnięto
nad tarasową kolumnadą.
Lata temu, a może i wieki, z tarasu
pałacu można było spojrzeć na dolinę Bobru, bo w stronę
Pilchowic on zwrócony. Ale od tamtych czasów drzewa rozrosły się
niepomiernie, zwłaszcza że nawet chwasty przewyższają widza
żądnego widoku.
Pałac w Maciejowcu |
Widoku nie ma. Może z drugiego piętra.
Musi wystarczyć sam pałac.
Pałac jest z XIX wieku, miały go po
kolei różne szlacheckie rody z "von" przed nazwiskiem,
dość często zmieniał właścicieli. Na początku XX wieku kupiła
go wdowa Emma von Kramsta, która przyczyniła się do rozbudowy
pałacu i ostatecznego wykończenia. Dla swojej zmarłej w bardzo
młodym wieku wnuczki ufundowała obok pałacu mauzoleum w stylu
jońskim, wybudowane w 1942 roku, spoglądające spod pałacu na
dolinę Bobru. Właścicielka Maciejowca (dawniej Matzdorf) zmarła
niedługo później.
Spadkobiercą został syn- Georg von
Kramsta, który wziął udział w pogrzebie matki, uwaga uwaga- pod
eskortą Gestapo. Został bowiem oskarżony i aresztowany za pomoc
Żydom. Trzymano go w więzieniu wrocławskim, potem trafił do
Oświęcimia. W 1943 roku rodzina wykupiła go za 3,5 miliona marek,
ale zmarł wkrótce od obrażeń i wycieńczenia w swoim rodzinnym
majątku w Chwalimierzu. Hitlerowcy skonfiskowali Maciejowiec i
urządzili w nim lazaret. Potem, do końca wojny był rezydencją
ambasadora japońskiego w Niemczech- Hiroshiego Oshimy.
I to wyczytane zdanie uruchomiło w
mojej głowie dzwonek alarmowy.
Może to tutaj ustalano wcześniej
ostatni kurs, ostatniego U-Boota z tlenkiem uranu, prototypową bombą
rakietową i planami odrzutowego myśliwca Messerschmitt Me262, który
w kwietniu 1945 roku wyruszył do Japonii z misją ostatniej szansy?
Hiroshi Oshima miał ostatnie spotkanie z ministrem spraw
zagranicznych Ribentroppem właśnie w kwietniu 1945.
Właśnie skojarzyłem te fakty. Gdzie
indziej w Internecie tego o pałacu w Maciejowcu nie przeczytacie.
Tylko u nas, na Fotodinozie najświeższe informacje sprzed 70-ciu
lat!
Sam Hiroshi Oshima to postać na osobny
wpis. Nawet na dwa osobne wpisy. Generał japońskiej armii, polityk
i dyplomata, mówiący biegle po niemiecku. To właśnie on osobiście
stał za sojuszem Japonii i Niemiec, jako państw osi. To było jego
osobiste dzieło. To on uzgadniał potem z Ribentroppem i Hitlerem
kierunki działań politycznych i natarć militarnych w Azji i
Europie i wytyczał nowe cele. To on wytrwał w tym sojuszu do
samego końca, aż po śmierć Hitlera.
-Czy będzie pan służył wiernie
odnowionej Rzeczypospolitej Polskiej?
-Bezapelacyjnie i do samego końca.
Mojego lub jej. (cytat).
Przed wojną Hiroshi Oshima był
mediatorem pomiędzy Niemcami a Polską, jeszcze przed tym jak Hitler
wziął nas na cel, wtedy kiedy jeszcze liczył na sojusz z nami.
Hiroshi Oshima okazał się także
najlepszym informatorem US Army. Tyle że nieświadomie. Przez całą
wojnę Japończycy używali jednego rodzaju szyfrowania, opartego na
Enigmie. Amerykanie, dzięki Anglikom i Polakom złamali go już na
samym początku konfliktu. Odczytywali wszystkie depesze słane z
ambasady, a potem zapewne i z Maciejowa w Karkonoszach. Ambasador
Oshima był bardzo dokładny i wylewny w depeszach do Tokio, po
wizytacji w 1944 roku we Francji opisał ze szczegółami uzbrojenie
i lokalizację wszystkich gniazd obrony w Normandii. Dlatego też
D-Day poszedł tak łatwo i z dość niewielkimi stratami.
No i co? Wyobrażacie sobie? Jedna z
najważniejszych postaci w historii II Wojny w pałacu w polskich
Karkonoszach, którego prawie nie ma. Takie rzeczy tylko w
Maciejowcu. Nikt jakoś do tej pory nie skojarzył zrujnowanego
pałacu z tymi dramatycznymi wydarzeniami - w przewodnikach nie ma o
tym słowa.
Dwór, pałac, kaplica. A gdzie czwarty
zabytek Maciejowca?
Jest gdzieś tam.
The truth is out there. (cytat)
Nie wiedziałem że jest i wcaleśmy go
nie szukali. Ale jest- kaplica grobowa właścicieli, w stylu
klasycystycznym, nieco w dół wzgórza. Podobno jest. Zdjęcia na
Fotodinozie- brak.
Złoty
medal za największy obszar zabytkowy i nowoczesność zabytku.
Skromny pałac w Bukowcu. |
Kilkunastohektarowy park. |
Nie byle kto miał majątek w Bukowcu. Nie byle jaki był to majątek.
Nie tylko zainstalował ten pan
pierwszą na dzisiejszych ziemiach polskich maszynę parową (jedną
z kilku pierwszych na kontynencie), ale zainstalował również na
Śląsku Johna Baildona, tego, którego imieniem jest nazwana
dzisiejsza Huta Baildon- twórcę nowoczesnej metalurgii. Nie tylko
postawił od podstaw śląski przemysł (także górnośląski), ale
i postawił znaną w Karpaczu świątynię Wang.
(świątynię widziałem ostatnio w
wieku lat sześciu i moje samozaparcie do obejrzenia jej teraz było
odwrotnie proporcjonalna do ilości stojących w pobliżu autokarów
wycieczkowych).
Pan ten nazywał się Fryderyk von
Reden. Wikipedia pisze że był górnikiem. He he. Też bym chciał
być takim górnikiem.
Pochodził z rodziny szlacheckiej i od
młodości kształcił się na kopalnianego przemysłowca. Za młodu
także zwiedzał całą Europę i studiował w Anglii, który to kraj
miał wielki wpływ na kierunki jego pracy.
No i kierunki jego wypoczynku.
Ponieważ wuj Von Redena był pruskim
ministrem górnictwa i hutnictwa, rzutki Fryderyk został szybko
regionalnym dyrektorem Zarządu Górniczo Hutniczego we Wrocławiu.
Od samego początku postawił sobie za cel szybką reformę i
usprawnienie śląskiego przemysłu. Zawdzięczamy mu następujące
rzeczy:
-uregulowanie większości śląskich
rzek i przystosowanie ich do transportu górniczego.
-zainstalowanie maszyn parowych we
wszystkich kopalniach w okolicach Tarnowskich Gór.
-kopalnię "König", dziś-
"Król"
-kopalnię "Königin Luise",
dziś "Luiza"
-odlewnię metali w Gliwicach. Pierwsze
nowoczesne piece hutnicze na terenie kraju.
- "Hutę Królewską", dziś
"Hutę Kościuszki"
-miasto Królewska Huta.
-wspomnianą świątynię Wang,
sprowadzoną z Norwegii i złożoną z puzzli w Karkonoszach.
Von Reden okazał się w ostateczności
zdrajcą. Kolaborantem nawet. Gdy Francja podbiła Prusy w 1806 roku
Friedrich Wilhelm von Reden, ówczesny minister górnictwa i
hutnictwa Prus złożył przysięgę na wierność Napoleonowi i
pozostał na stanowisku.
Krótko jednak.
Po podpisaniu pokoju w Tylży, między
Napoleonem a Prusami i Rosją, Von Reden został przez swoją macierz
natychmiast pozbawiony swojej funkcji, oraz prawa do emerytury.
Można sądzić że nie było to dla
niego dotkliwym ciosem, ponieważ domowe bogactwo, oraz majątek
który zgromadził pozwalał mu cieszyć się zakupioną posiadłością
Bukowiec (Buchwald) w Karkonoszach i przekształcać ją wedle swojej
modły.
A teraz pozwala cieszyć się nią nam.
Bukowiec został oczkiem w głowie
Fryderyka von Reden i jego żony Friedrike. Właściciel zainspirował
się najnowszymi trendami organizacji majątków ziemskich, jakie
poznał odwiedzając często Anglię. Idea była po pierwsze
romantyczna- przebudowa posiadłości na bajkowe sioło, w nawiązaniu
do antyku. Z licznymi "świątyniami", teatrem greckim,
wieżami i budowlami ozdobnymi. Z licznymi stawami, rzeczkami i
skalistymi wzgórkami. W to wszystko wkomponowane wysokowydajne
gospodarstwo hodowlano- rolnicze, zorganizowane w nowoczesny sposób.
Czysty romantyzm, skrzyżowany z czystym brytyjskim pragmatyzmem.
Von Redenowie poszli w to na całego.
Śnieżka widziana z parku |
Świątynia w Bukowcu, na cześć Friedrieke von Reden. |
Zabudowania gospodarskie. Drzewa całkiem się rozrosły. Co krok to pomnik przyrody. |
Jak widać późny Gierek też dołożył się do pałacu w Bukowcu. |
Von Reden zbudował dla żony świątyńkę
dumania w stylu jońskim, mały amfiteatr, "domek ogrodnika"
w postaci oryginalnej willi w mniej więcej secesyjnym stylu,
spiętrzył liczne stawy, zbudował mostki i ścieżki, a także
mauzoleum na wzgórzu, mające zostać jego kaplicą grobową.
Romantyczny wystrój znamy ze środkowej
Polski z Arkadii/ Nieborowa, w jeszcze bardziej rozbuchanej formie,
ale w Bukowcu bardzo ładnie działa górskie otoczenie, a zwiedzaniu
sprzyja delikatna rujnacja majątku. Można tu zobaczyć takie
rzeczy, jakich w Arkadii nie można- zabudowania gospodarskie, na
niespotykanym poziomie.
Idziemy sobie, idziemy. A tu
tradizzioni ruderi anticchi. Stoi coś potężnie rozległego, z
nikłymi śladami kolumn i zdobień."Teren budowy, Wstęp Bron".
Stosujemy znaną zasadę Szwejka. Wchodzimy od strony gdzie nie ma
napisów.
Obory w Bukowcu. |
Obory w Bukowcu. |
Wewnątrz potężne gotyckie, a raczej
neogotyckie sklepienia, ale przyglądamy się i jest to po prostu
obora. Dodajmy- superergonomiczna, nie różniąca się na jotę od
dzisiejszych zakładów przemysłu hodowlanego- środkiem rozsył
paszy, dalej liniowe żłoby, stanowiska dla krów, z tyłu kanały
na obornik i trasy jego wywożenia- tego samego uczyli mnie sto
pięćdziesiąt lat później na wykładach w Katedrze Budownictwa
Wiejskiego.
Taka nowoczesność w domu i zagrodzie,
na miarę pruskich możliwości.
Złoty
medal za uczynienie największego wypasu z największej rudery.
Zamek Karpniki |
Karpniki. Trafiliśmy tam na pięć minut. Pierwsze skojarzenia- Szwajcaria. To jest jakaś Szwajcaria, wypasiona i wypieszczona jak nigdzie. Wysmakowana wręcz. Stoi sobie jasnokremowy zamek pośrodku fosy, z neogotyckim, romantycznym mostem, wśród parku i żwirowych alejek. Pyszne wykusze z drewnianym detalem jak dzwon wiszą na elewacjach. Portal z piaskowca flankuje drzwi. Mostki z drewnianymi poręczami w cenie domku jednorodzinnego dopełniają obrazu.
Zamek Karpniki |
Zamek w Karpnikach. |
Zamek ten przechodził przez
niezliczone ilości rąk wszelkiej szlachty. Zbudował go w gotyckim,
surowym stylu rycerz Henryk Czirna w XIV wieku. Kilka lat później
był już własnością Clericiusa Bolcze (Clercus von Bolitz) a
niedługo potem nabył go pan Cuncze von Predel. Zapewne gdyby spytać
powyższych dżentelmenów jakiej są narodowości, odpowiedzieliby
że są "tutejsi". Na tę okoliczność przytoczymy sprośny
limeryk Macieja Słomczyńskiego. Dzieci, nie czytajcie!
Pewną starą kurwę nad Nysą
całą noc rżnęli w dupę łysą.
Ona woła: Ach, goście!
Mówcie, ktoście są, ktoście?
Oni na to: Autochtony my są.
Zamek jednak ostateczną formę
przybrał za sprawą rodziny koronowanej, kiedy to brat króla Prus,
niejaki Wilhelm von Hohenzollern kupił posiadłość i zatrudnił
architekta, żeby przerobić to wszystko na neogotyk, z angielskim
parkiem. Architektem był pan Friedrich Stüller, a jego zaletą było
to, że był uczniem Schinkla, tyż Friedricha.
O Friedriechu Schinklu szacowni nasi
wykładowcy (pozdrowienia!) wbijali nam na studiach do głów duże
ilości rzeczy. Był ci on berlinerem, jak później Kennedy, tylko
bardziej- w stolicy zaprojektował liczne gmachy, kamienice i pałace,
a dla nas jest o tyle ważny, że specjalizował się w letnich
domkach pruskich wielmożów, w postaci gigantycznych neogotyckich
pałacy, które licznie przetrwały na Ziemiach Odzyskanych.
Im dłużej jednak żyję
(Im dłużej człowiek żyje, tym
krócej. Cytat- Krzysztof Gol)
im dłużej zatem, tym bardziej
dostrzegam, że pan Schinkel od czasu do czasu pozwalał sobie na
popelinę. Jakieś dwadzieścia lat temu na Politechnice Warszawskiej
wychodziło pisemko studenckie „Arcytektura”. Jeden egzemplarz
dostał się w nasze studenckie ręce. W nim to, nieznany mi z
nazwiska autor wysnuł śmiałą tezę że cała współczesna
architektura opiera się na projektowaniu klabzdronów z dziobami. To
znaczy bazą jest klabzdron, a jak jest za bardzo klabzdronowaty, to
architekt dodaje mu tu i ówdzie dzioby.
W tym duchu należy uznać, że
postmodernizm wczesnych lat 90-tych to były prawie same dzioby, a
dzisiejszy neomodernizm to na ogół samotny biały klabzdron.
Teza ta bardzo przyjęła się w naszym
kilkuosobowym środowisku politechnicznym, i niestety mogę ją także
zastosować do pewnych dzieł XIX wiecznego pana Schinkla. Okazuje
się jednak, że jak zachwyca, kiedy nie zachwyca! (cytat). To są
niekiedy ewidentne klabzdrony przymajone niekiedy dziobami.
Zamek w Karpnikach jednak, pocieszę
Państwa, nie należy do tej kategorii, ma ładne proporcje i pan
Stüller, wyszkolony przez pana Schinkla, nie musiał ratować go
dodawaniem żadnych dziobów.
Przed wojną urządzono w Karpnikach
muzeum, a w czasie wojny był tutaj skład zrabowanych przez Hitlera
na terenie Polski dzieł sztuki.
Następne siedemdziesiąt lat
przeznaczone było na niszczenie zabytku, zwieńczone odkuciem(!)
przez złodziei renesansowego portalu bramnego w 1993 roku. Na
szczęście kradzież udaremniono.
Dziś w środku jest hotel i
restauracja. No cóż, raczej mnie nie stać. Może Was będzie stać.
A kto zajrzy do zamkowej sieni, zobaczy jeszcze jeden zabytek, który
niektórzy uznają za równy godnością samemu obiektowi- motocykl
Sokół 600.
Ten to pojazd wyprodukowano tylko w 1400 egzemplarzach tuż przed wojną, a jego konstruktor Tadeusz Rudawski w 1939 roku wjechał jednym z nich na Kasprowy Wierch ścieżką dla pieszych, ustanawiając polski rekord wysokości. Cymesik!
Takich pałaców, w różnym stanie jest w pobliżu dwadzieścia siedem- sami zobaczcie- LINK
Ten to pojazd wyprodukowano tylko w 1400 egzemplarzach tuż przed wojną, a jego konstruktor Tadeusz Rudawski w 1939 roku wjechał jednym z nich na Kasprowy Wierch ścieżką dla pieszych, ustanawiając polski rekord wysokości. Cymesik!
Takich pałaców, w różnym stanie jest w pobliżu dwadzieścia siedem- sami zobaczcie- LINK
Złoty
medal za możliwość zwiedzenia zupełnie poza godzinami otwarcia.
Jedzie się z Karpacza do Jeleniej Góry, jedzie się, a tu WTEM! Radary jakoweś wystawione, i to na ciężarówkach Tatra! Stop! Halt procesja! Stajemy.
Z Krakowa do Jeleniej osobowy się
toczy
Ona miała takie piękne duże niebieskie oczy
Niebieską koszulkę i niebieską spódniczkę
Iw ogóle wszystko miała śliczne
Oto młodzian zmęczony o przedział ją pyta
Młodą konduktorkę żądza serce chwyta
Ręka jej drżała gdy mu bilet sprawdzała
Oczyma chciwymi na niego spojrzała
Młodzian zaś był słaby i rozumiał pomału
Dlaczego ona go zaprasza do służbowego przedziału
W pociągu był tłok a w przedziale mrok
W ciemnościach oboje zrobili ten krok
Ona miała takie piękne duże niebieskie oczy
Niebieską koszulkę i niebieską spódniczkę
Iw ogóle wszystko miała śliczne
Oto młodzian zmęczony o przedział ją pyta
Młodą konduktorkę żądza serce chwyta
Ręka jej drżała gdy mu bilet sprawdzała
Oczyma chciwymi na niego spojrzała
Młodzian zaś był słaby i rozumiał pomału
Dlaczego ona go zaprasza do służbowego przedziału
W pociągu był tłok a w przedziale mrok
W ciemnościach oboje zrobili ten krok
Zasłania zasłonkę
Rozpina garsonkę
Zostały pończoszki
Zostały pończoszki
I majteczki w groszki
Całuje gorąco i pieści ją czule
Rozpina niebieską służbową koszulę
Chciwie ust szukała pragnąc zapomnienia
Spełniła jego wszystkie najskrytsze marzenia
W burzy hormonów w deszczu feromonów
Wśród pijanych Romów co na korytarzu
Całuje gorąco i pieści ją czule
Rozpina niebieską służbową koszulę
Chciwie ust szukała pragnąc zapomnienia
Spełniła jego wszystkie najskrytsze marzenia
W burzy hormonów w deszczu feromonów
Wśród pijanych Romów co na korytarzu
grali na gitarze
Nagle pociąg na stacji gwałtownie hamuje
Raz jeszcze czule w usta ją całuje
Na peronie wkurzona czeka narzeczona
Tak z nieba na ziemię zlądował w Jeleniej.
(Pudelsi)
A my odwrotnie - z karkonoskiej prozy
życia zlądowaliśmy w niebie Skansenu Sprzętu Wojskowego w
Jeleniej Górze- Karpaczu.
Nic to. Zza płotu też można ów
skansen pięknie zwiedzić, choć tabliczki przy eksponatach
przeczytają wyłącznie turyści dysponujący obiektywem 1000mm. My
kiedyś dysponowaliśmy takim obiektywem- LINK.
I tym fotograficzno- krajoznawczym
akcentem zakończymy nasze zwiedzanie obcych ziem w ramach swojskich
granic.
Fabrykant
Zapraszamy na Facebooka Fotodinozy, celem promocji i autokreacji:
https://www.facebook.com/fotodinoza/
Dzięki!
Źródła i źródełka:
http://www.karpacz.net/atrakcje/skansen-uzbrojenia-wojska-polskiego-w-jeleniej-gorze/
http://www.dolinapalacow.pl/dolina-palacow.html
http://www.dolinapalacow.pl/dolina-palacow.html
No i znów kolejna osoba przekonuje mnie, że źle wybrałem urlopową destynację. A Szanowny Pan już robi to drugi raz!
OdpowiedzUsuńAleż nic straconego. Jedne wakacje wiosny nie czynią. Do tego przyznam, że za tydzień- dwa jeszcze raz będę Szanownego Pana przekonywał do kolejnych, innych jeszcze destynacji.
UsuńO, ja sobie to tylko tu pozwolę położyć... Miłego oglądania!
Usuńhttps://youtu.be/pcAOSeRgjRw
Bardzo dziękuję, oglądam z przyjemnością i zainteresowniem. Oraz przerażeniem, że życia nie starczy żeby ten cały Dolny Śląsk zwiedzić.
UsuńSzninkiel - znam, śwetny komiks!
OdpowiedzUsuńA ja nie znam, choć o uszy się obiło. Ale nie o oczy.
Usuńpolecam, pierwszy komiks dla "doroślejszych" jaki widziałem
UsuńBardzo ciekawe rzeczy. Nawiązując do cz. I, gdyby same takie tu były, też bym czytała - i to jak! A gdy jeszcze takie zdjęcia do tego, to zostaję, nigdzie nie idę. "Nie wstanę! Tak będę leżał!"
OdpowiedzUsuńA cóż mogę skromnie dodać... Podobny wypas z rudery napotkałam także w Wiechlicach (ale to już chyba lubuskie), szczególnie ocieka tymże wypasem basen w dawnej stajni czy innej oborze (jeden z dwóch tak bajkowych, jakie znam - niestety nie z autopsji, a tylko ze zdjęć. Drugi w Chobienicach).
Zaś jeśli Wam, mości Fabrykancie, w smak muzea podobne powyższemu, to pozwolę sobie polecić dolną mapkę w popełnionym wpisie, o tu: http://www.byledoprzodu-blog.pl/2016/11/muzea-motoryzacji-w-polsce/
Bardzo dziękuję! Zajrzało się na byledoprzodu i będzie się zaglądać.
Usuń