wyświetlenia:

sobota, 16 stycznia 2016

Top 10. Najtańsze obiektywy do Canona EOS, które mają coś w sobie.






Top ten list, Pal go! I won!

St. Barańczak
(poezja to to co przepada w tłumaczeniu)



Niektórzy to mogą zdobyć złoty medal na wystawach psów rasowych w kategorii "Pies na baby" (suchar). A niektóre obiektywy zdobywają złote medale w kategorii "Wart swej niskiej ceny".

Proszę Państwa Szanownych. To będzie zestawienie od czapy, ponieważ zawiera zbiór wszelkich bzdur za niską cenę. Każdy trochę inny, a prawie wszystkie stare. Nie stanowią one w żaden sposób kompletu, a niektóre się dublują, bo są swoimi konkurentami. Za to 3/5-te z nich można kupić także do Nikona, Minolty/ Sony i Pentaxa.

Warte swej niskiej ceny. Jak niskiej ceny? Dość niskiej, ale jak to jest według zasady nieoznaczoności Haisenberga z pomiarem miejsca i prędkości elektronu- jest to nie do ustalenia. Napiszę że 350 złotych, przeczyta to tysiąc osób, rzuci się do kupowania i cena skoczy na aukcjach o sto złotych do góry. W porównaniu z innymi- są bardzo tanie, choć nie są idealne.



Wszystkie te obiektywy są dobre dla kogoś, kto nie boi się podstawowego poprawiania zdjęć w programie graficznym- tj. przede wszystkim zwiększenia kontrastu, który te sprzęty produkują słaby, ze względu na starego typu powłoki przeciw- refleksyjne. Dla chętnych- można użyć również suwaka ostrości w razie potrzeby.

Można to zrobić w dowolnym programie graficznym, ostatnio odkryłem, że tabletowy Android ma taki, bardzo wygodny programik w standardzie swojego aparatu.



Przejrzałem wcześniej konkurencyjne zestawienia "Top 10". Większość jest typu "najtańsze obiektywy do Canona, poniżej 1000$". Za 1000$ to ja mogę kupić wszystkie obiektywy z mojego zestawienia i jeszcze zostanie na piwo. Za 1000$ można zgromadzić z powodzeniem zestaw używanych pięciu obiektywów całkowicie idealnych, genialnych że klękajcie narody, które zapewnią wam zdrowie i szczęście fotograficzne aż do emerytury. Ale kto chciałby wydawać 1000$? Na pewno nie Fotodinoza.



Moje zestawienie to Top Ten złomów, które jak się zepsują to lepiej kupić drugi, bo naprawiać się nie opłaca.

Wszystkie to obiektywy autofokus, bo tylko takimi zajmujemy się na tym blogu- jednym słowem używa się ich tak samo jak każdej nowej optyki (z dwoma wyjątkami). Obiektywów manualnych tu nie ma, bo nie lubię zanadto wysilać wzroku na matówkach współczesnych aparatów, które tak naprawdę nie są do ostrzenia ręcznego przeznaczone. Musicie szukać zestawienia manualnych gdzie indziej.



Trochę się pozastanawiałem, co tu wybrać. A nawet mocno się pozastanawiałem co tu wybrać. Głupio tak dać w topowej dziesiątce obiektywy, które w ogóle nie występują na aukcjach- można by sobie ku rozrywce i sensacji zamieścić np. Canona 100-300/5,6, albo Sigmę 400/5,6, ale zainteresowani zdążą osiwieć, zanim ten sprzęt pojawi się na Allegro- już lepiej kupić coś współczesnego o podobnych parametrach. No chyba, że ktoś już jest siwy i mu nie zależy. Wtedy niech czeka.



Pominąłem dwa najtańsze sensowne obiektywy, jakie znają wszyscy- kitowy 18-55/3,5-5,6 IS, oraz 28-80/3,5-5,6. One są sensowne, ale nie mają tego czegoś, co daje dreszczyk podniety. Można je polecić jako przyzwoite i bardzo tanie, ale bez błysku w oku. Powodują ziewanie. Drugi z nich został przetestowany na Fotodinozie TUTAJ.

Nie polecę natomiast pierwszej wersji-18-55 bez stabilizacji. Lepiej zamienić go na wersję IS- miało się obydwie i jest różnica. Testy obydwu można znaleźć na Optyczne.pl



Nie wszystkie obiektywy są dla wszystkich. To jest jasne. Ale w tym wypadku chodzi o rozmiar matrycy. Bo jak już wiemy- nie liczy się rozmiar, ważne tylko żeby był długi i gruby. Niektóre obiektywy są niewarte zakupu pod małą klatkę APS-C, bo niewiele będą się różnić od obiektywu kit' owego- uprzedzam o tym lojalnie.



A czy przyroda kolebka
Myślała kiedyś dokładnie
Po co jej wielkie mamuty,
Ani wygląda to ładnie,
ani z nich skóra na buty

Nie ma co pytać koledzy, robiła- i tak jej wyszło
Nikt nie wymyślał specjalnie
Tego w czym żyć nam przyszło
Uprzedzam o tym lojalnie


Jeden jest rytm, jeden rytm
Jeden jest węgiel i tlen,

Zwykłą losu koleją
Praca posiłek i sen
Jeden przypada na dzień
Świt jeden, jeden zmrok
Pierwsi się łudzą nadzieją
A drudzy równają krok,

A drudzy równają krok.

(cytat- Jacek Kleyff)



Natomiast bez wyjątku wszystkie obiektywy z rankingu można polecić użytkownikom analogowego lub cyfrowego pełnoklatkowca FF (full frame). Te pełnoklatkowce tak mają, że wszystko co stare- to ładnie do nich pasuje.



Zagłębmy się więc w ranking mamutów (z jednym wyjątkiem):



Miejsce 10: Cosina AF 100mm f/3,5 Macro

Also Known As: Phoenix, Promaster, Samyang, Soligor, Vitacon, Vivitar i Voigtländer AF 100 f/3,5 Macro.


Nie jest to obiektyw idealny.

Jest to najtańszy obiektyw stałoogniskowy powyżej 50mm ogniskowej.

Jest to najtańszy z obiektywów makro w okolicach 100mm.

Najprawdopodobniej jednak i tak to najdroższy obiektyw w tym zestawie.

Według wszelkich znaków na niebie, ziemi i w internecie jest to obiektyw bardzo dobry już od pełnego otworu. Jest przy tym wyjątkowy- o dziwo nie ma od dwudziestu lat konkurencji. Nie ma drugiego obiektywu autofokus o tej ogniskowej i tej jasności. Jest o pół działki ciemniejszy od wszystkich innych podobnych obiektywów makro. Nie jest tak naprawdę "prawdziwym" makro, dającym odwzorowanie 1:1, tylko połowę mniejsze 1:2. Jest przy tym optyką o konstrukcji Trabanta- wszystko z plastiku. Te mniej ambitne założenia konstrukcyjne dają niepokonany rezultat- dobre szkło za cenę o połowę niższą niż wszyscy konkurenci.

Jak już wspomnieliśmy- ma wady, które czynią go wyjątkowym. Ma też zalety, którym te wady wcale nie przeszkadzają. Ogniskowa 100mm jest rzeczą bardzo przyjemną nie tylko do ścigania robaczków na kwiatkach i fotografowania łebków od zapałek zajmujących połowę kadru, ale też, a może nawet szczególnie- do portretów. Co lepsza- do bardzo bliskich, detalicznych portretów, jakich nie dadzą znacznie jaśniejsze i droższe zwykłe portretówki.

W porównaniu do typowych portretówek Cosina, jak wszystkie obiektywy makro, będzie miała znacznie wolniejszy autofokus- nie jest on stworzony do szybko poruszających się obiektów, tylko do precyzyjnego doostrzania na bliskie odległości.

Następny punkt- to jasność f/3,5. Pomimo tego, że na tle konkurentów makro Cosina 100/3,5 jest ciemniejsza, to jednak na tle amatorskich zoomów o tej ogniskowej jest od 1/2 do 1 działki jaśniejsza, zatem da dobre do portretu mocne rozmycie tła.

Jest też jakąś regułą, że stałoogniskowe obiektywy "prawdziwie makro" są dobre. Praktycznie nie zdarzają się w tej kategorii żadne słabe szkła i tania Cosina nie jest tu, o dziwo, wyjątkiem. Prawie nie winietuje i ma idealnie skorygowaną dystorsję.

Własności makro można podnieść do wartości odwzorowania 1:1 dokręcając z frontu dodatkową soczewkę dającą się niedrogo dokupić (w epoce były takie soczewki do kompletu, produkowane przez Cosinę).

Fotodinoza nie miała styczności z tym Trabantem, choć bardzo by chciała.



Bardzo solidny test tego szkła jest tutaj, na Photozone:




Dla kogo? Bardzo atrakcyjny zarówno na APS-C jak i FF.

Produkowany z mocowaniami do Nikona, Minolty/ Sony, Pentaxa

Dostępność: bardzo rzadki.



Miejsce 9: Sigma AF 24 f/2,8 Macro

Also Known As: Sigma 24/2,8 Super Wide Macro


Nie jest to obiektyw idealny. O nie.

Obiektyw który w standardzie nie działa z nowszymi cyfrowym Canonem inaczej niż na pełnej przesłonie (f/2,8 ustawione na Av), ale można go poddać re-chipowaniu. Na większości aparatów analogowych Canona pracuje normalnie. Tu jest TABELA KOMPATYBILNOŚCI. O ile mi wiadomo działa normalnie na wszystkich przesłonach z Nikonem i Pentaxem (do tych systemów będzie pewnie droższy), pewne kłopoty może powodować z Sony/ Minoltą.

Najgorsza wada już za nami. Napiszmy jeszcze, że 24/2,8 Macro jest stosunkowo droższa niż inne Sigmy które gryzą się z Canonami, bo jest szkłem popularnym, znanym i często spotykanym, produkowany bardzo długo, niesamowicie długo, od 1986 (wcześniej niż powstanie systemu EOS!) do 2001. Nie jest też ostra jak żyleta na pełnym otworze przesłony, a jedynie dobra, wystarczy jednak przymknąć ją o 1/2 działki żeby uzyskać świetne rezultaty. Wyraźnie także winietuje.

Jest to obiektyw bardzo korzystny do pełnej klatki- szerokokątny, wszystkowidzący, jasny i dający wyjątkowe jak na ogniskową własności makro, mianowicie odwzorowanie 1:2- znacznie lepsze niż wszyscy konkurenci z epoki. Pozytywem jest solidna metalowa konstrukcja- obiektyw jest przy tym mały i poręczny.

Gdyby tylko chciała współpracować z cyfrowymi Canonami bez rechipingu na wszystkich przesłonach- wskoczyłaby do pierwszej piątki tego rankingu.



Test w stylu pełnego pół-profesjonalizmu na Fotodinozie- TUTAJ


Porządny test na Photozone:




Dla kogo? Świetny jako "szerokokątny i makro w jednym" na FF

Dobry jako "standardowy i makro w jednym" na APS-C.

Produkowany z mocowaniami do Nikona, Minolty/ Sony, Pentaxa

Dostępność: popularny

LINK DO CHIPÓW POZWALAJĄCYCH NA WSPÓŁPRACĘ SIGMY Z KAŻDYM CYFROWYM EOS'em: LINK



Miejsce 8: Sigma AF 21-35 f/3,5-4,5


Nie jest to obiektyw idealny.

Jak wyżej- nie współpracuje z nowszymi cyfrowymi Canonami inaczej niż na pełnej przesłonie (tu jest TABELA KOMPATYBILNOŚCI). Można ją jednak rechipować.

Jest jednym z najstarszych tu zamieszczonych- produkowano go w latach 1989- 1994.

Ma wady geometryczne na szerokim kącie i mocno winietuje na pełnej klatce. Autofokus jest dość głośny i wolny. Jednak z kilku powodów jest to obiektyw wart zainteresowania. Po pierwsze akurat jasność tego obiektywu niekoniecznie zmusza do przymykania przesłony. Jest to jasność umiarkowana, dobra do różnych warunków światła, zatem użytkowanie na pełnym otwarciu przesłony nie jest zbyt męczące, zwłaszcza że obiektyw jest dobry/ bardzo dobry w centrum kadru na pełnym otworze. Rzecz druga- to konstrukcja tego szkła, a zwłaszcza zintegrowanej osłony przeciwsłonecznej (zamocowanej na stałe!) jest iście pancerna. Kontrast zdjęć jest dobry ze względu na stałą osłonę i nie trzeba się męczyć z jej zakładaniem.

Na pełnej klatce obiektyw daje efekty superszerokokątne- kąt widzenia to spore 91,7 stopnia- rzecz bardzo przyjemna, zwłaszcza za tę cenę. Wspomniane winietowanie dodaje zdjęciom na formacie 35mm nieco więcej głębi i słynnej, opiewanej w sonetach Mickiewicza "magii pełnej klatki".

Na APS-C ten obiektyw jest dość podobny ogniskowymi do szkła kitowego, daje mniejszy zakres i podobne światło przesłony- jeśli macie małą klatkę możecie Sigmę odpuścić, choć może być też niezłym impulsem do zafundowania sobie aparatu analogowego.



W całym internecie nie ma żadnego testu tego szkła oprócz Fotodinozy- jest TUTAJ



Dla kogo? Głównie dla FF.

Produkowany z mocowaniami do Nikona, Minolty/ Sony, Pentaxa

Dostępność: rzadki
LINK DO CHIPÓW POZWALAJĄCYCH NA WSPÓŁPRACĘ SIGMY Z KAŻDYM CYFROWYM EOS'em: LINK



Miejsce 7: Canon EF 70-210 f/4


Nie jest to obiektyw idealny. Jest to sprzęt tak dawny i zapomniany, że najstarsi japońscy górale nie pamiętają kiedy był produkowany. To my im przypomnimy: w latach 1987- 1990. Najpierw zalety: jest tani. To oznacza, że nie może być idealny- już wspominałem? Ma dobry zakres ogniskowych, jak najpopularniejsze profesjonalne reporterskie zoomy, i dobre światło f/4, które szczególnie dobre wrażenie robi dla 210mm. Na papierze wygląda prawie jak dzisiejsze białe L-ki, no ale nie może być przecież tak pięknie- Heloł, tu Fotodinoza, a nie jakieś Digital Photo Review.

Dużą zaletą Canona jest ostrość- jest bardzo dobra od pełnego otworu, po przymknięciu jest jeszcze lepiej. Niestety musi znosić towarzystwo poważnych wad chromatycznych, szczególne na brzegach obrazu, oraz winietowanie na w pełni otwartej przesłonie, które jednak szybko znika. Wady chromatyczne jednakże nie są już tak miłe i zgodne do znikania jak winieta- są widoczne zawsze.

Obiektyw należy do najpierwszej serii Canonów EF, został wypuszczony wraz z EOSem 650, co oznacza dwie rzeczy: a) jest stary (zużycie poszczególnych egzemplarzy może wpływać na jakość), b) ma solidną i odporną budowę, bo w owych czasach księgowi nie zaglądali jeszcze inżynierom przez ramię.

To wszystko powyższe- to mniej więcej zalety (prawie), nie doszliśmy jeszcze do wad. Teraz właśnie dochodzimy- obiektyw ma zoom typu pompa, czyli push- pull, co nie miało wielkiego znaczenia w czasach analogowych, jednak w czasach cyfrowych matryc nie jest zbyt korzystne, ze względu na dmuchanie powietrzem na owe matryce podczas zoomowania. No już trudno. Oprócz tego taki zoom będzie się samorzutnie i denerwująco wysuwał gdy skierujemy go w dół i jest mniej pewny jeśli chodzi o autofokus- bardzo łatwo mimowolnie zmienić ogniskową i nastawioną ostrość. No już trudno. Podobnie jak w prawie wszystkich obiektywach z tego rankingu- nie spodziewajcie się, że da się do niego dostać jakieś części zamienne. No już trudno.

Właśnie zrobiłem na Fotodinozie test tego szkiełka, w porównaniu do 70-200/2,8 L. Jest tutaj- LINK


Wnikliwy test tego szkła zrobił nestor internetu- Ken Rockwell. Ken Rockwell szybciej stoi niż ty biegniesz. Ken Rockwell regularnie oddaje krew, ale nigdy swoją. Ken Rockwell potrafi jechać na stoku narciarskim pod prąd. To Ken Rockwell zagroził Samsungowi kopem z półobrotu, jeżeli dalej będzie produkować aparaty NX:


Dla kogo: atrakcyjny dla APS-C i FF.

Dostępność: dobra.

P.S. Alternatywą dla tego mamuta są najtańsze współczesne zoomy Tamrona i Sigmy- też nie są idealne. No i ciemniejsze.


Miejsce 6: Cosina AF 70-210 f/2,8- 4 Macro

AKA: Soligor, Vivitar 70-210/2,8- 4 Macro

http://radojuva.com.ua/2014/05/cosina-vivitar-af-70-210-2-8-4-mc-black/

Nie jest to obiektyw idealny.

Ogniskowe takie same jak numeru 7. Zoomowanie typu push-pull takie samo jak numeru 7. Ale różnice są. I kilka zalet jest. Bo każdy szalet jest pełen zalet (cytat). Zaleta pierwsza- jest wypisana na tubusie tego obiektywu- jest jasny, jaśniejszy o 1 działkę na krótkim końcu. Co prawda nieco ustępuje ostrością na pełnym otworze numerowi 7, ma też wyraźnie większe wady chromatyczne. Powłoki przeciwsłoneczne nie są także najwyższej klasy i kontrast pod światło siada bardziej niż w Canonie 70-210/4. Jasność f/2,8 jest jednak rzeczą przydatną w życiu.

Sporo lepsze niż w Canonie są wartości zbliżenia, jakie można uzyskać zoomem Cosiny, choć wcześniej trzeba przestawić hebelek na "macro". Cosina daje powiększenie 1:2,5 m w porównaniu do 1:4,2 Canona.

Cosina jest przy tym o dobrą dekadę młodsza od konkurenta- te sprzęty nigdy nie spotkały się na rynku jako nowe. Produkcję Cosiny rozpoczęto prawdopodobnie w 1996 roku a skończono w 2006. Nikt tego nie wie, bo producent wskoczył na wyższą półkę, produkuje dziś Rolls- Royce'y Voigtländery i nie przyznaje się do tego produktu. Typowe wyparcie.

Cosina 70-210/ 2,8-4 jest bardzo familiarna Fotodinozie, pomimo że mieliśmy z nim do czynienia tylko raz i to krótko- to przedstawiciel typowego pełnego półprofesjonalizmu. Udaje, że jest połowie drogi między obiektywem profesjonalnym a amatorskim, ale jednak za wyjątkiem światła f/2,8 na 70mm trochę bliżej mu do tych ostatnich.



Prawie nie ma testów tego szkła w internecie. Test po ukraińsku, dużo sampli:


Recenzje użytkowników:




Dla kogo? Zarówno na APS-C jak i FF sporo radości.

Produkowany z mocowaniami do Nikona, Minolty/ Sony, Pentaxa

Dostępność: rzadki



Miejsce 5: Canon EF 28-70 f/3,5-4,5

http://www.photozone.de/Reviews/187-canon-ef-28-70mm-f35-45-ii-test-report--review

Nie jest to obiektyw idealny. Ale powiedziałbym, że aspirujący do bardzo dobrego, choć znów z pewnymi mankamentami. Jest to kolejny mamut, od lat już nieprodukowany- wypuszczono go w roku debiutu systemu EOS, czyli w 1987 i produkowano zaledwie przez rok i to w dwóch wersjach. Ale trafiają się na aukcjach.

Wersje różniły się między sobą niewiele, ale drugie wydanie było dostosowane do pracy także na filmach do światła podczerwonego (infrared), a pierwsze podobno- nie.

Praktycznie- nic starszego nie podepniemy do naszego aparatu.

Jako mamut, jest to obiektyw o bardzo solidnej, tradycyjnej budowie, z metalowym mocowaniem bagnetowym, bo o konstrukcji całej z plastiku jeszcze się nikomu nie śniło, z okienkiem skali odległości i głębi ostrości.

Pod światło da nieco słabszy kontrast niż dzisiejsze obiektywy.

Dystorsje geometryczne bardzo dobrze skorygowane, winietowanie niewielkie, ostrość w centrum dobra od pełnego otworu, po przymknięciu- bardzo dobra. Niestety daje wyraźne wady chromatyczne na niższych przesłonach. Autofokus dość głośny jak na dzisiejsze standardy.

Obiektyw niewielki, jak wspomnieliśmy- solidny i o dobrej jasności. Mało wad, dużo zalet.



Test przeprowadziło solidne Photozone:




Dla kogo: przede wszystkim na FF. Dla APS-C dość bliski obiektywu kitowego, ale jaśniejszy i dłuższy- może być.

Dostępność: średnia



P.S. W razie czego bardziej dostępny EF 35-70/3,5-4,5, o podobnych zaletach i wadach, tylko tańszy i z mniej atrakcyjnym, węższym zakresem.



Miejsce 4: Canon EF 22-55 f/4- 5,6 USM



Nie jest to obiektyw idealny.

Zastanawiałem się mocno gdzie umieścić ten obiektyw w naszym rankingu. Cały ranking sprowadza się przecież do tego, że oceniam faktor "chcę to", a nie porównuję tabelki w exelu i wyciągam średnią ważoną.

Otóż chcę go. Gdybym nie miał innych obiektywów superszerokich- myślałbym o nim właśnie. Obiektyw ten jest ciemny, ale dość dużo obiektywów superszerokich jest ciemnych. Jest dość słaby na długim końcu- najlepszy na pełnym otworze, a z przymykaniem ostrość spada. Ale przecież nie kupujemy go dla najdłuższego końca, tylko wręcz przeciwnie. Na 22mm i otwartej przesłonie jest bardzo dobry w centrum, choć powyżej f/6,3 ostrość znów spada, za to sprzęt daje kąt widzenia 90 stopni.

Brzegi obrazu na pełnej klatce są zawsze słabsze i mocno widać winietowanie, ale nie jest to żadnym zaskoczeniem, jeśli się wie, że tego obiektywu nie stworzono na pełną klatkę. Jest on jednym z pierwszych obiektywów na małą klatkę APS-C i to nie cyfrową, a małą klatkę na film. (TUTAJ napisało się o filmowym APS-C). Niemniej zaskakująco dobrze kryje obrazem obszar 24x36mm, zatem na pełnej klatce jest obiektywem superszerokokątnym.

Można właściwie napisać, że Canon stworzył go niechcący.

Jako obiektyw "super szerokokątny mimo woli" sprawuje się bardzo ładnie- trzyma kontrast nawet pod światło, nie ma wad chromatycznych i prezentuje dobrze skorygowaną geometrię. Do tego ma cichutki i szybki silnik autofokusa.
Konstrukcja niemal w całości plastikowa, ale komu to przeszkadza?



W internecie prawie nie ma testów tego szkła, ale jest u nas na Fotodinozie- TUTAJ test w stylu pełnego półprofesjonalizmu.


Oprócz tego porównanie na ogniskowej 24mm:




Dla kogo: Głównie dla FF. Na APS-C niemal powtarza ogniskowe kit'a, no ale zawsze można go podłączyć do pełnej klatki. Polecany do Canonów D30, D60, 10D (do których nie podłączymy obiektywu kitowego 18-55 EF-S)

Dostępność: rzadki



Miejsce 3: Canon EF 28-105 f/3,5-4,5 USM


Nie jest to obiektyw idealny. Ale znów aspirujący.

Jest ten obiektyw wyrazem dążenia do uzyskania absolutnego kompromisu cenowo- jakościowego, oraz funkcjonalnego. W sumie- udało się. Ten obiektyw sytuował się dokładnie i ściśle w centrum zoomowego wszechświata, ani na jotę nie odchylał się w żadną stronę. Nie był obiektywem amatorskim, ani nie był obiektywem profesjonalnym. Nie był optyką ciemną, ani nie był jasną. Nie był zoomem o ogniskowych standardowych, ani nie był spacerzoomem. Był zaprojektowany w idealnej równowadze. Nie jest obiektywem super w żadnej dziedzinie, ale jest dobry prawie w każdej.

Właściwie nadaje się prawie do wszystkiego. Może służyć na pełnej klatce jako jedyny obiektyw. Szkło spełniające się jako wyjazdowy allrounder, o ile ktoś nie zamierza polować na zbliżenia ptaszków na dachu, albo nosorożca na safari, bo do tego jest zbyt krótkie.

Dzisiejsze zoomy typu 18-270 pobiją go wszechstronnością zasięgu, jednak on pobije je rozmiarami, ceną i nierotującą przednią soczewką, która pozwoli użyć filtra polaryzacyjnego.

Obiektyw jest lepszy na dłuższym końcu, niż na krótszym. Na 28mm i pełnej przesłonie jest w centrum kadru średni, po przymknięciu o działkę- bardzo dobry. Przy 105mm jest bardzo dobry już od pełnego otworu (portrety!). Ma porządne powłoki przeciwodblaskowe i daje przyzwoity kontrast, a oprócz tego bezgłośnie i błyskawicznie wyostrza autofokusem ultrasonicznym.

Bratem ciotecznym tego obiektywu jest Canon EF 24-85/3,5-4,5 USM, o podobnych walorach i przesuniętych w dół ogniskowych- zatem co kto lubi. Użytkownikom małej klatki APS-C sugerowałbym raczej dłuższą wersję, jako uzupełnienie w górę ogniskowych kit'a, bo 24mm to i tak nie jest na APS-C szeroko.



Test tego obiektywu przeprowadził niezastąpiony Ken Rockwell.

Ile obiektywów może przetestować Ken Rockwell? Tyle samo ile pompek robi Chuck Norris. Wszystkie.




Oprócz tego solidny test na Photozone:




Dla kogo? Dla FF jako "do wszystkiego". Dla APS-C jako mniej uniwersalny krótki teleobiektyw.

Dostępność: popularny.



Miejsce 2 ex aequo: Yongnuo YN- 50 f/1,8, Canon EF 50 f/1,8 II



Nie są to obiektywy idealne.

Zacznijmy od tego. To prawie ten sam obiektyw. "Prawie" zwykle robi jakąś różnicę, ale nie za bardzo w tym wypadku. Nawet jeśli Yongnuo ma inną mechaniczną konstrukcję i więcej listków przesłony- efekt zdjęciowy jest zbliżony i w znacznej większości przypadków nie zauważymy różnicy.

Yongnuo YN 50/1,8- jedyny w tym zestawieniu NOWY obiektyw! Z dwuletnią gwarancją i fakturą VAT! W pudełeczku firmowym, nówka nierdzewka nie śmigana. Tego jeszcze nie grali na Fotodinozie. No ale tak tanio jeszcze nigdy nie było. Jako jego współ- rywala cenowego możemy wystawić tylko Canona 50/1,8 z drugiej ręki- używanego.

Canon 50/1,8II jest dostępny oczywiście także jako nowy, ale kosztuje wtedy 399,-zł, podczas gdy nowe Yongnuo 288,- złotych (aktualne ceny: Yongnuo na Skąpcu.pl Canon 50/1,8 na Skąpcu.pl)

Obydwa te obiektywy są maksymalnie plastikowe i uproszczone konstrukcyjnie. Nie są to pancerne sprzęty, trzeba o nie dbać i nie narażać na mechaniczne urazy. Daje się też we znaki pewna loteryjna jakość egzemplarzy.

Yongnyo ma teoretycznie słabszą ostrość na pełnym otwarciu przesłony niż Canon i słabszą ostrość maksymalną na f/5,6. Jednak ponieważ możemy wystawić jako rywala tylko Canona używanego, który po pewnym czasie użytkowania mógł nabrać pewnych luzów i niedoskonałości (wszystkie zębatki wewnętrzne za wyjątkiem jednej są plastikowe)- szanse się wyrównują.

Na pełnym otworze przesłony obydwa obiektywy są średnie, nawet nowy Canon też nie jest super pod tym względem. Istotne jest to, że na przysłonie f/2,5 obydwa obiektywy są bardzo dobre, a Canon na f/2,8 osiąga wartości super.



Jakie są te obiektywy. Jaki jest ten jeden obiektyw w dwóch postaciach?

Są to najtańsze bardzo jasne obiektywy. Przy przesłonie w pełni otwartej przelatuje przez nie trzykrotnie więcej światła niż przez obiektyw kit ustawiony na tę samą ogniskową, jednym słowem da się nimi zrobić nieporuszone zdjęcie bez lampy w trzykrotnie ciemniejszych warunkach. Nie wprawione oko ludzkie nie zauważa pogorszenia warunków światła tak mocno jak aparat- wydaje się nam że jest tak samo jasno na dworze jak w domu, tak samo jasno w południe jak w wieczornym cieniu- nasz wzrok automatycznie to kompensuje. Ale aparat ma do dyspozycji tylko jasność obiektywu. Jeśli jej brakuje- zdjęcie albo będzie poruszone, albo zbyt ciemne, albo będzie wymagało błyśnięcia lampy, czyli zlikwiduje naturalny nastrój oświetlenia. Dlatego te stałoogniskowe jasne szkła są takie fajne.

Wszystkie jasne stałoogniskowe szkła są fajne, ale te są najtańsze.

Duży otwór przesłony daje także znacznie mocniejsze rozmycie tła niż w ciemniejszych zoomach- zatem nadaje się bardzo dobrze do portretów skupiających wzrok na modelu.

Wady mechaniczne obydwu szkieł już wymienione. Z innych- wady chromatyczne na brzegach obrazu, wyraźne winietowanie na pełnym otworze i słabe zachowanie pod światło- tracą kontrast.

Test Canona w dwóch wersjach na Fotodinozie- TUTAJ

Test Canona na Optyczne:


Test Yongnuo na Optyczne:




Dla kogo: zarówno użytkownicy FF jak i APS-C będą mieli dużo radości.

W tym roku, podobno Yongnuo ma być produkowany z mocowaniem do Nikona.

Dostępność: pełna, zarówno nowe jak i używane.



Miejsce 1: Cosina AF 19-35 f/3,5- 4,5

AKA: Exakta, Phoenix, Promaster, Quantaray, Soligor, Tamron, Tokina, Vitacon, Vivitar, Voightländer, Walimex AF 19-35 f/3,5-4,5


Nie jest to obiektyw idealny. A mimo tego jest na pierwszym miejscu.

Ten niepozorny zoom był już tutaj nie raz opisywany, jako prosty Trabant, który jedzie pomimo plastikowej konstrukcji.

Najważniejsze zalety są dwie: nie ma innego superszerokokątnego szkła na pełną klatkę o tej jasności i w tej cenie, oraz druga: jest powszechny i dostępny.

Oprócz tego- w centrum daje dobrą ostrość już od pełnego otworu przesłony a na f/5,6- f/8 bardzo dobrą. Brzegi są wyraźnie słabsze, ale na wysokich przesłonach robią się dobre.

Winietuje mocno na pełnym otworze, szczególne na szerokim kącie. Nie ma też wtedy zbyt dobrze skorygowanej geometrii- linie proste przy brzegach wychodzą nieco sfalowane.

Wady chromatyczne widoczne na brzegach przy niskich przesłonach.

Słabe zachowanie pod światło- mocno traci kontrast.

Konstrukcja w dużej części plastikowa, ale nie klęka.

Główną radość będą mieli z tego obiektywu użytkownicy pełnej klatki (FF). Fotografowie z aparatami APS-C niech używają nadal swojego obiektywu kit'owego 18-55 i zaoszczędzą pieniądze na dalsze pozycje tego zestawienia. Natomiast Full Frame czy to cyfrowe czy też tradycyjne na filmie dostanie obiektyw z kątem widzenia 97,4 stopnia, czyli najszerzej widzący obiektyw w tym zestawie.

Na miejscu pierwszym zatem znalazł się sprzęt stworzony według planu na zaniesienie super szerokiego kąta pod strzechy amatorów, niczym ognia wykradzionego bogom przez Herkulesa. Nie jest ideałem. Ale to Kingsajz dla każdego.


Test w stylu Fotodinozy: TUTAJ

EDIT: AKTUALNIE NIEDROGO SPRZEDAJĘ TEN OBIEKTYW NA OLX, PO 4 LATACH POSIADANIA: 
LINK DO OGŁOSZENIA 

Test po ukraińsku jest tutaj:



Tutaj ostatnia, ulepszona przez Tokinę i droższa wersja tego szkła, test na Optyczne:




Dla kogo? Przede wszystkim na pełną klatkę (FF).

Produkowany z mocowaniami do Nikona, Minolty/ Sony, Pentaxa

Dostępność: dobra.



Mam tylko cichą nadzieję, że ceny tych obiektywów nie podskoczą zbyt mocno. Mimo wszystko nie zanosi się na to- jest konkurencja nowych szkieł kosztujących 500- 650 złotych i co lepsza- troszkę się ona ostatnio poszerzyła, np. naleśnikowe Canon 40/2,8 i 24/2,8, Yonngnuo 35/2. (Tu można sprawdzić jakie nowe obiektywy do Canona EOS można kupić za 650 zł) 
Za te kwoty daje się także kupić używane obiektywy o bardzo dobrej jakości, a także sporo bardzo dobrych szkieł manualnych, dla tych, którzy lubią coś tam sobie pokręcić.

Liczymy też na Chińczyków. Tak. Najbardziej liczymy na nich.

Drodzy Chińczycy! Liczymy na Was!

亲爱的中国人!我们指望你
Qīn'ài de zhōngguó rén! Wǒmen zhǐwàng nǐ




Fabrykant 
dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty


UWAGA: DRUGA CZĘŚĆ "TOP TEN+ NAJTAŃSZE NOWE OBIEKTYWY DO CANONA, KTÓRE MAJĄ COŚ W SOBIE" - JEST TUTAJ: LINK

Wydaję właśnie moją debiutancką książkę.
 
To klasyczny kryminał, dziejący się w czasach świetności przemysłowej Łodzi. Rzecz inspirowana prawdziwymi wydarzeniami.

Reżyser Władysław Pasikowski o "Tramwaju Tanfaniego":
"Wciągające. Rewolucja upadła, ale rewolucjoniści zostali... W Łodzi w zamachach giną zamożni fabrykanci. Kto stoi za tymi zbrodniami? Frapująca intryga i pełnokrwiści bohaterowie, ale prawdziwą bohaterką jest Łódź pod koniec 1905 roku. Jedno z najbarwniejszych i najbardziej oryginalnych miast tamtych czasów. To nie kino, to autentyczny fotoplastikon z epoki... Ja nie mogłem oderwać oczu od okularu. Polecam!"

"Tramwaj Tanfaniego" jest do kupienia w dobrych łódzkich księgarniach, oraz wysyłkowo tutaj: LINK


39 komentarzy:

  1. bardzo informatywne.. szkoda, że nie mam żadnego takiego obiektywu... ale może kiedyś się dorobię...

    OdpowiedzUsuń
  2. prosze, bardzo prosze, Trabant nie jest z plastiku... nawet z Duroplastu nie jest, jest metalowy, jak kazdy inny, a z duroplatu ma jedynie poszycie zewnetrzne t.j. blotniki, dach, maska i klapa tylna oraz poszycie zewnetrzne drzwi.
    i NIESTETY rdzewieje, i to dosc powaznie, choc moj majac dosc sporo korozji nie rozpadl sie i jezdzil dzielnie i zwawo, bardzo dobrze go wspominam, bardzo niedoceniony samochodzik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten "Trabant" to oczywiście słowne uproszczenie. Głównie w tym chodzi o to niedocenienie. Skromny, prosty, ale jedzie.

      Usuń
    2. a no to chyba ze ;) to niech bedzie, mialem Trabanta i w porownaniu z maluchem to Trabant jest przeogromny, szybki i wygodny, w sumie nawet bez porownania z maluchem jest to swietny samochodzik, szkoda ze mieszanki pali 9l po miescie

      a co do plastikowosci to kiedys byl fajny kawal:
      szejk dowiedzial sie ze w NRD produkuja taki samochod Trabant na ktorego trzeba czekac kilka lat, pomyslal wiec ze musi to byc cos niesamowitego skoro tyle trzeba czekac, od razu wiec zlozyl zamowienie, ale nigdzie nie mogl sie dowiedziec o cene samochodu, wszedzie dostawal jakas smieszna cene, stwierdzil wiec ze to na pewno jest zaliczka, a reszte uzgadnia sie indywidualnie, wiec zaplacil z nadwyzka nie rozdrabniajac sie, zaznaczajac jedynie, ze chce najbogatsza wersje wyposazenia, oraz aby jak najszybciej przedstawiono mu caly koszt pojazdu, bo jego stac i moze zaplacic calosc od razu!
      w IFA jak zobaczyli kto to zamowil to sie spieli, szybko zrealizowali zamowienie w najbogatszej wersji z "ekonomizerem" i po miesiacu wyslali samochod, nie wiedzieli co prawda o co chodzilo szejkowi z calym kosztem skoro zaplacil juz i tak jak za dwa samochody, ale nie zawracali sobie tym glowy.
      szejk odebral i zafascynowany chwali sie swoim znajomym - wiecie co? w NRD produkuja taki niesamowicie luksusowy samochod Trabant, zamowilem i zaplacilem zaliczke, czekam na podanie kosztu calkowitego, a oni juz po miesiacu przyslali mi maly plastikowy model samochodu, ale wiece co jest najlepsze? on nawet jezdzi!

      Usuń
    3. Byłem zdumiony, kiedy w roku 2006 w Miami na Florydzie odkryłem prawdziwego trabanta na wystawie jakiegoś handlarza samochodami...

      Usuń
  3. Panie Fabrykancie, a to tak rzeczywiście jest, że jak Pan o czymś napiszesz na Fotodinozie, to to zaraz z aukcji znika i w cenę idzie? Panie Fabrykancie, to może byś Pan napisał słówko o moim starym Woldzwagenie Pasacie, co to go mam do ożenienia. Może się o niego zaczną zabijać, a ja cenę będę windował. Niech Pan się nie boi, 20% ućciwie odpalę, nie ma to tamto, będziesz Pan zadowolony...

    Dyrektor Artystyczny Nieco Nieetyczny (DANN)

    Waldeck_13

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz nie da się windować ceny bo VW nieżle pomanipulował z tymi "abgazami" i odstraszył klientelę...

      Usuń
  4. Oczywiście. Wplotę Passata w najbliższą gadkę o Cartier- Bressonie. Podaję mój numer konta...
    Niemniej podcinam gałąź na której siedzę- piszę z zachwytem o obiektywach, których nie mam, a które chętnie bym przytulił. Czyta to z pewnością paru wariatów takich jak ja, którzy spokojnie wystarczą, żeby podbijać cenę tych rzadkich złomów na Allegro do nierozsądnych kwot. No już trudno. Pasja twórcza przeważa nad rozsądkiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Panie Fabrykancie Marcinie ! Czytanie panskiego Bloga to jak zwykle dobra rozrywka ! Mnie sie wydaje, ze Pan bardzo kocha te Sigmy, ale one sie do
    dzisiejszego czasu z Canonami na prawde gryza... a co Pan mysli np o
    1) ef 75-300 mm f/4-5,6 III USM
    2) ef 20-35 mm f/3,5-4,5 USM
    3) ef 28-135 mm f/ 3,5-5,6 IS USM
    moze nie genialne, ale pracuja z Canonami bez problemow.
    Pozdro & Dzieki ! H.

    OdpowiedzUsuń
  6. W zestawie 10 najtańszych złomów chodziło mi o najtańsze nadające się. To co Pan Szanowny proponuje oczywiście tyz pikne, zwłaszcza numer 2 (miałem z nim do czynienia) i numer 3- to dobre szkła. Ale o ile sprawdzałem bardzo ciężko je kupić za mniej niż 500 złotych.
    Z Canona 75-300 też korzystałem przez tydzień- ten się kwalifikuje cenowo do mojego zestawu, ale jakoś nie zachwycił mnie, zwłaszcza na 300mm.
    No, poza tym Fotodinoza musi być oryginalna, musi iść po bandzie. W tym wypadku po bandzie starych Sigm. Przez to że nie działają z Canonami cyfrowymi można je kupić czasem okazyjnie tanio. Sigmę 21-35 kupiłem na przykład na początku zeszłego roku za 89,- złotych, ale jak już wspomniałem -podcinam gałąź na której siedzę i po opublikowaniu wpisu testującego tę Sigmę- już tak tanio jej potem nie widziałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Fabrykancie, tak sobie pomyślałem, w świetle tego co Pan napisałeś, że Fotodinoza to taki Fotograficzny Złomnik ha ha ha. Tylko Złomnika już nie ma, a przed Panem jeszcze wszystko co najlepsze. Pana blog mógłby się nazywać np. "Fotozłomnikoza". Kurde, znowu mi ta "koza" wyszła. Co ja z tą kozą? Koza i koza. Beeeee....

      DANN
      Waldeck_13

      P.S Ja naprawdę wróżę świetlaną przyszłość Panu oraz Fotodinozie. Jak już Pan będziesz wielkim, sławnym i bogatym Znanym Blogerem i będziesz Pan potrzebował jakiegoś osobistego ochroniarza, to ja chętnie. Wielki jestem i łysy, samym wyglądem odstraszam, będziesz się Pan czuł bezpiecznie. Dużo ne wezmę, średnia krajowa wystarczy, no i obcowanie ze Znanym Blogerem, bezcenne...

      P.S 2 Panie Fabrykancie, Panu naprawdę nie przeszkadza że ja takie głupoty wypisuję na Pana blogu? Jak coś to Pan mów, to spróbuję się jakoś samoograniczyć, bo nie chcę Panu czytelników odstraszać. Ale mam nadzieję, że nie będę musiał i że choć trochę lubisz Pan te moje komentarze.

      No to pozdrawiam
      Dyrektor Wiadomo Jaki

      Usuń
    2. Czytam Pańskie zwierzenia i plany na przyszłość z największą przyjemnością. Proszę się nie krępować.

      Usuń
  7. swoja droga to ta farba gumowa to jakas tragedia jest, strasznie to paskudne szybko sie robi, byl czas kiedy laptopy IBM tez tym swinstwem malowali i nie wiadomo bylo co gorsze czy takie podrapane czy zeskrobac to calkowicie, ale znow calkowicie sie to zeskrobywac paznokciem nie daje, czyms konkretniejszym to sie zaraz plastik rysuje, benzyna ekstrakcyjna nie bierze, nawet ksylen niebardzo (a jak juz sie trze to i lakier zlazi jesli jest to kolejna warstwa.. acetonem nie probowalem bo pewnie rozpuscilo by sie razem z plastikiem, straszne cholerstwo, wogole malowanie plastiku to jakas pomylka, mam bardzo fajny telefon Motorola EX115 i tam nie dosc ze sa fragmenty czarnego plastiku malowane na szaro (ramka) z ktorej juz w polowie to sie zdrapalo to jeszcze tylna klapka i spod pod klawiszami ta guma, juz ja juz dawno zeskrobalem no i powoli sie ladnie wyciera noszac w kieszeni, ale jak by nie mozna tego bylo wcale nie malowac...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się. Jedyne co pozostaje, to nie zwracać na wygląd uwagi.

      Usuń
    2. Taaak, ta matowa farba z brokatem to była pomyłka jakaś. Dobrze, że od tego odeszli.

      Podziwiam cierpliwość do starych Sigm :) Niektórzy z nowymi nie mogą wytrzymać, choć ja kupiłem jedną w sklepie i dwie w ciemno - wszystkie trzy to były 30tki 1.4 - i na AF nie narzekałem. Baa, sprzedałem 35tkę 1.4L Canona, bo na 1D mk3 była mega nieprzewidywalna jeśli o AF chodzi - a w podobnych warunkach Sigma w zupełności dawała radę.

      Usuń
  8. To wszystko jest trochę dziwne, ale też stwierdzam, że ta elektro- mechanika autofokusowa często nie działa tak jak powinna i w obiektywach firmowych i niefirmowych, nie trafia dokładnie tam gdzie powinna, wymaga regulacji, rozregulowuje się przy intensywniejszym użytkowaniu. Chociaż ja nie strzelam tak wysoką półką jak 1DIII, a raczej taką nisoką. Nisoka midel klass. Bo jest taka wysoka midle class, taka...midle midle klas, no i taka... no... nisoka midle class(cytat). Zawsze są jakieś małe problemy. Trochę większe problemy ze starymi Sigmami nie sprawiają już wielkiej różnicy...

    OdpowiedzUsuń
  9. Trochę to dziwne pisać komentarz po roku z okładem. Ale tak sobie przeglądam tego bloga, wzdłuż i w poprzek. Zresztą do wpisu tego wracam, już wcześniej go przetrawiłem. Chciałem dorzucić swoje 3 grosze do najbardziej nieznanego Autorowi obiektywu. Otóż byłem użytkownikiem Cosiny 100mm. Co więcej kupiłem ją lata całe temu nie jak 99% swojego sprzętu używaną tylko nówkę sztukę nie śmiganą bezpośrednio od dystrybutora. Moja Cosina nazywała się Soligor, miała mocowanie do Pentaksa w wersji KA (bez AF, ale ze stykami) Miałem wtedy lustrzankę AF, ale Pentax genialnie rozwiązał współpracę z manualami dając t.zw. focus trap. Ale ja nie o tym. Cosina w wersji MF robiła nieco solidniejsze wrażenie niż AF, choć poza bagnetem konstrukcja była również plastikowa. Moje doświadczenia pochodzą z epoki przedcyfrowej i potwierdzam, że szkło to było naprawdę ostre i praktycznie pozbawione dystorsji. W dodatku był to mały i lekki obiektyw, średnica mocowania filtra 49mm. Miał tylko jeden mankament moim zdaniem, mimo prostej konstrukcji (mało soczewek) słabo pracował pod światło. Natomiast sprzedawana w komplecie soczewka to było coś! Tak naprawdę nie była to soczewka tylko dwuelementowy achromat zaprojektowany specjalnie do tego obiektywu i pokryty powłokami MC. Miał bardzo niewielki wpływ na pogorszenie jakości całego układu i to było naprawdę fajne. Poza tym bez problemu dało się tej soczewki używać z innymi obiektywami, tak jak Raynoxów (to też achromaty zdaje się) Kiedyś kolega wpadł na pomysł zbudowania obiektywu z dwóch takich achromatów (to się nazywa aplanat bodajże) i mieszka makro (oraz taśmy McGyvera) wyszedł świetny obiektyw portretowy: długa ogniskowa,świetna ostrość w środku i stopniowo pogarszające się brzegi. Przysłony nie zastosowaliśmy i chyba nie próbowaliśmy oszacować jasności prowizorycznego obiektywu. Wracając znów do tematu: czasem myślę o powrocie do tej Cosiny, choć racjonalizuję sobie, że mam już 85 f2,8, a to jest "prawie to samo", nawet konstrukcja 5 soczewek w 4 grupach jakby podobna... Jeszcze link na dyxum http://www.dyxum.com/columns/articles/lenses/cosina_100_35_macro/cosina_100_35_macro_review.asp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za ten cenny komentarz. Tygrysy to lubią bardzo.
      Zastanawiałem się nad taką soczewką makro "made in China", żeby zastosować go w mojej Sigmie 90 Macro, ale ponieważ właściwie nie są mi na codzień potrzebne zbliżenia 1:1, a co do jakości chińskich wyrobów mam trochę wątpliwości- pomysł na razie leży odłogiem.
      Machina to nadzwyczajna
      Niestety- made in China
      (cytat)

      Usuń
    2. Natomiast obiektyw samoróba- to jest coś co mnie kręci. Kiedyś muszę spróbować. Taśma McGyvera rządzi.

      Usuń
  10. Witam,
    Pisze po tym artykułem dlatego, że przemawia do mnie i mam to poczucie, że autor ma wiedzę. A nie jak spora część internetu ;-) Otóż, jajestem stuprocentowym żółtodziobem w temacie, jednak amatorsko tworzę muzyke, do której to kręcę amatorskie klipy. Jakis czas temu zainwestowałem i kupiłem CANONA EOS-M10 z obiektywem 15-45mm f/3.5-6.3. Po tym jak wcześniej kręciłem video kamerą Panasonica bądź ''super aparatem w telefonie'' taki przeskok jaki widzę w jakości jest dla mnie ogromny. Moje zainteeresowanie obrazem i jego montażem wzrosło nadpodziw mocno i nawet ja jestem zdziwiony ;-) no i trwa to już ponad rok i nie maleje. Ale do sedna, otóż aparat dostał w rękę dosłownie na kilka sekund ujęcia ktoś nieodpowiedzialny(moja wina) no i upuścił aparat, który spadł na obiekty. Obiektyw się lekko wygiął i nie chowa się. Po za tym kręci normalnie jak na moje oko ale zoom'u już nie ma. I tu mam dwa pytanie do autora, czy takie coś sie naprawia? a drugie dotyczy zakupu innego/tego samego obiektywu. Jako, że nie znam się na tym, nie mam pojęcia jaki zakupić(wiadomo, że o cene się rozchodzi i porównywalną jakość do uszkodzonego obiektywu). Bardzo proszę o pomoc ;-) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypadki uszkodzeń obiektywów są różne i być może da się to naprawić, ale pewności nie ma. Radziłbym poszukać jakiegoś niezależnego serwisu/ warsztatu i tam zapytać o koszta, choćby mailowo- przesyłając zdjęcia uszkodzonego. Autoryzowany serwis Canona raczej policzy jak za zboże, albo odmówi naprawy.

      Co do obiektywów do Canona M- nie jestem wielkim specjalistą niestety. Raczej Cię zmartwię- Canon M to bardzo młody system, nie dorobił się jakiegoś wielkiego wyboru obiektywów, ani rynku obiektywów używanych. Jeżeli chcesz mieć podobne ogniskowe i kąty widzenia- to raczej należy myśleć znów o 15-45/3,5-6,3- o ile się orientuję nie ma do Canona M zamienników obcych firm, za wyjątkiem obiektywów manualnych- z ręcznym ustawianiem ostrości (wszystkie stałoogniskowe- czyli nie zoomy).
      Można myśleć jeszcze o adapterze Canon M/ Canon EOS pozwalającym podpiąć obiektywy od "dużych" Canonów i ich zamienniki Sigmy czy Tamrona- najtańsze adaptery w okolicach 250 zł:
      http://www.euro.com.pl/pierscienie-posrednie-i-adaptery/commlite-comm-cm-me-afc.bhtml?gclid=CjwKEAjwxurIBRDnt7P7rODiq0USJADwjt5DVOp90M6T764iIjOVJOaQxjpadeQqelfBEZia_h0VBxoCH2fw_wcB&gclsrc=aw.ds&dclid=CJ2WyMGj9tMCFVeTGAod6qcITA
      Niestety nowe obiektywy o ogniskowych zbliżonych do 15-45mm (czyli szerokokątne) będą w "dużych" Canonach EOS podobnie kosztowne- za wyjątkiem wiekowych używek typu wymieniona w zestawieniu Cosina/ Soligor 19-35. Ona jednak ma węższy zakres i da słabszy kontrast i ostrość niż Twój utracony 15-45. Łącząc to z ceną adaptera- wyjdzie kosztowo dość podobnie a jakościowo- gorzej.
      Decydowałbym się na taką przejściówkę tylko wtedy gdy miałbym ochotę szukać i używać kilku różnych obiektywów używanych i godziłbym się na ich ewidentną słabszą jakość niż nowych.

      Niestety fotografia to dość drogie hobby.

      Podsumowując- drogi są trzy:
      1. Zapytać serwis o koszta naprawy i naprawić
      2. Odkupić taki sam 15-45
      3. Kupić przejściówkę (adapter M/EOS) i szukać używanych obiektywów, o ile zamierzasz używać ich kilku i eksperymentować z różnymi ogniskowymi, wydając kolejną kasę na swoje hobby. Kupowanie przejściówki dla jednego obiektywu nie ma wielkiego sensu.
      P.S.
      Atykuł na Fotodinozie, w którym zagłębiam się w (nieznany mi bliżej) świat bezlusterkowców- jest tutaj:
      https://fotodinoza.blogspot.com/2017/01/bezlusterkowce-rzut-oka-bazyliszka.html

      Usuń
    2. Bardzo dziękuje za odpowiedź !!! ;-) Cóż, już sie pogodziłem, z wydatkiem hehe Trzeba kupić taki sam po prostu...niestety ten uszkodzony upadł dość mocno bo nie opłaca się go naprawiać i nie beardzo jest co z niego odzyskać heh...trudno...jeszcze raz dziekuje za pomoc i pozdrawiam ;-)

      Usuń
  11. Witam,
    Pisze po tym artykułem dlatego, że przemawia do mnie i mam to poczucie, że autor ma wiedzę. A nie jak spora część internetu ;-) Otóż, jajestem stuprocentowym żółtodziobem w temacie, jednak amatorsko tworzę muzyke, do której to kręcę amatorskie klipy. Jakis czas temu zainwestowałem i kupiłem CANONA EOS-M10 z obiektywem 15-45mm f/3.5-6.3. Po tym jak wcześniej kręciłem video kamerą Panasonica bądź ''super aparatem w telefonie'' taki przeskok jaki widzę w jakości jest dla mnie ogromny. Moje zainteeresowanie obrazem i jego montażem wzrosło nadpodziw mocno i nawet ja jestem zdziwiony ;-) no i trwa to już ponad rok i nie maleje. Ale do sedna, otóż aparat dostał w rękę dosłownie na kilka sekund ujęcia ktoś nieodpowiedzialny(moja wina) no i upuścił aparat, który spadł na obiekty. Obiektyw się lekko wygiął i nie chowa się. Po za tym kręci normalnie jak na moje oko ale zoom'u już nie ma. I tu mam dwa pytanie do autora, czy takie coś sie naprawia? a drugie dotyczy zakupu innego/tego samego obiektywu. Jako, że nie znam się na tym, nie mam pojęcia jaki zakupić(wiadomo, że o cene się rozchodzi i porównywalną jakość do uszkodzonego obiektywu). Bardzo proszę o pomoc ;-) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przymierzam siÄ do zakupu raroga - Canona EOX IX na format APS. Taki jestem zaawansowany (advanced). Szarpnę się na to 1 euro. Tylko czy dostanę do niego batterie, bez których bodaj Ani rusz. Spytam Anię. Albo ruszę głową, ostatnio krytykowaną przez ex-frienda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech...ex.
      Canon EOSIX działa na te same baterie co amatorskie modele EOS- czyli CR123A. Baterie to owszem są szeroko dostępne. Gorzej z filmami- filmy na ebayu. Wszystkie teoretycznie przeterminowane. Mogę odradzać tylko używanie dzisiaj funkcji powrotnego wyjęcia filmu APS z aparatu (tzw. midroll change), bo stare rolki się wtedy rozszczelniają i prześwietlają.

      Usuń
    2. Więc kupiłem Canona 200D. I dopasowuje do niego stare obiektywy, EF, Zenita, Minolty MD. Choć ręcznie ale działają.

      Usuń
    3. 200D to fajna mikromaszynka. Bardzo dobrze Wój Szanowny zrobił.

      Usuń
  13. Szanowny Panie Fabrykancie! Trochę to bardzo dziwne, po 4 latach pisać komentarz do artykułu o mamutach (paleontologia na Fotodinozie?), ale dopiero od niedawna zostałem czytelnikiem Pańskiego bloga. Delektując się Pańskim smacznym i treściwym wpisem (tak mi się teraz skojarzyło: mistrz kucharski pisze w nim o garnkach!) stwierdziłem ze zdumieniem, iż na dokładkę do mojego 5d najstarszej wersji posiadam i użytkuję 5 z 10-ciu w/w obiektywów! Mam tu na myśli numery:10,7,5,2 i 1. I tu rodzi się pytanie: jeśli słusznym jest założenie, iż szanujący się profesjonalista winien posiadać wszystkie 10 rzeczonych obiektywów, to czy ja, posiadając 5 takowych, mogę pretendować do miana pełnego półprofesjonalisty? Czy też muszę dozbierać na kolejne? Serdecznie pozdrawiam autora najlepszego bloga antykwaryczno-kulturalnego o fotografii między Słubicami a Terespolem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za te miłe słowa. Zwalniam niniejszym z obowiązku posiadania wszystkich dziesięciu (co z resztą uczyniłem w inwokacji) w celu uzyskania tytułu pełnego półprofesjonalisty/ pełnej półprofesjonalistki. Bycie pełnym półprofesjonalistą to raczej stan umysłu niż posiadania.
      W Słubicach byłem, nawet rysowałem ich panoramę z niemieckiego brzegu, w ramach fuchy studenckiej, natomiast w Terespolu niestety nie. Trzeba będzie to nadrobić, zwłaszcza że najbardziej kuszą mnie bagna i moczary, które się znajdują jeszcze dalej, za Terespolem.

      Usuń
    2. Również dziękuję - za naprowadzenie na właściwe tory półprofesjonalizmu! Od dziś, zamiast zbieractwa, ćwiczył będę stan umysłu. Wracając do Słubic, to te miasteczko jest nie tylko "polskim biegunem ciepła" (jednym z wielu) ale posiada również "stadion prawie olimpijski" (olimpiada 1936). Owo "prawie" to dla mnie dowód, iż duch półprofesjonalizmu jednak "wieje kędy chce". A bagna na wschód od Terespolu, mityczne Polesie (gdzie mieszkańcy przed wojną określali swoją przynależność narodową terminem "tutejsi")? Aby dotrzeć na Polesie nie musi się chyba Pan Fabrykant ruszać z Łodzi?

      Usuń
    3. Terespola oczywiście, wybaczcie Poleszucy!

      Usuń
    4. To fakt, ale nasze Polesie takie jakieś suchawe. Może się jeszcze nawodni.

      Usuń
  14. Jakoś nie mogę zasnąć "zachodząc w um": czy stwierdzenie "budżetowy półprofesjonalista" to będzie oksymoron?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niekoniecznie. Znam niebudżetowych, całkiem wypasionych półprofesjonalistów.

      Usuń
  15. Ktoś poleca jakiś fajny obiektów do canon m10 mam już 22mm 18-55 no i 55-250, brakuje mi szerokiego kąta albo jakieś cudownej jakości budżet max 800 zl

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam.
    Pierwszy raz tu komentuję, więc na początek chciałem pogratulować świetnego bloga. Mocno mnie wciągnęło - rzadko się spotyka tak przyjemne w odbiorze połączenie porządnej merytoryki i poczucia humoru :)

    Ale do rzeczy.

    W kwestii kupna osprzętu używanwgo, wspomina się tutaj głównie Allegro, czasem OLX. Rozumiem oczywiście - to są portale u nas w kraju znane i lubiane. Chciałem zwrócić uwagę na jeszcze jedną możliwość - o wiele mniej popularną: kupno z za granicy, ale nie byle jakiej, tylko z kraju gdzie wiele z tych sprzętów powstało - z Japonii.

    Sam robiłem zakupy kilkukrotnie na ebay z Japonii, więc na tym się skupię i podzielę się swoim doświadczeniem.
    Jak się do tego zabrać:
    - wchodzimy na ebay.pl
    - obok szukaczki klikamy "Zaawansowane" -> Pokaż tylko przedmioty znajdujące się w Japonia

    Wady są dwie:
    - czas oczekiwania na przesyłkę: na ogół 3-6 tygodni (na pewno nie zginie, jest śledzenie, ale w skrajnych przypadkach można czekać 2 miesiące)
    - podatki: Powyżej okolic 40USD doliczają 10% cła. Powyżej okolic 100USD doliczają 10% cła + europejski vat, 23%. A Japończyk zawsze deklaruje zgodnie z prawdą - więc nie zdarzają się pominięcia. Trzeba to wiedzieć i w myślach do ceny doliczać sobie 1/3. (Co innego Chińczyk - ten zaniży cenę na etykiecie kilkukrotnie i opisze paczkę jako prezent, żeby nie było podatku).

    Dlaczego aż Japonia, a nie np. Niemcy/Angia? Często jest tam większy wybór i lepsze ceny niż przy kupnie z Europy, nawet wliczając wysyłkę i cło. Są tam na porządku dziennym sprzęty, które w Polsce są niesamowicie rzadkie. Np. niektóre obiektywy na Allegro zdarzają się raz na rok, a na Ebay Japan wisi ich po 20 sztuk. Albo czasem trafi się 30-letni obiektyw w stanie prawie nówka - z papierami, etui i pudełkiem!

    Poza tym, Japończyk ZAWSZE poprawnie opisze stan przedmiotu. Jak jest duża rysa, to zrobi 2 zdjęcia ze zbliżeniem na tą rysę. To mi się podoba wzlędem Allegro - nasi rodacy często pominą kilka drobnych wad, a czasem i poważnych. A u Japończyka jest gwarancja że stan jest dokładnie taki w opisie. Jak są luzy na pierścienach - to napisze. Jak gumy się odklejają - to napisze. Jak nie napisał, to jest OK.

    Sam pod wpływem tego artykułu zakupiłem sobie obiektyw:
    Canon EF 20-35 3.5-4.5 USM
    (wiem, z zestawieniu go nie ma, ale jak patrzyłem na tą Cosinę, to trafiłem na Canona i mi się spodobał)
    Akurat tym razem wziąłem z Japonii z wysyłką Fedex International (30USD za wysyłkę) i miałem go po 2 tygodniach. Włączając podatki wyszło chyba nieco drożej niż gdybym brał z Allegro, ale egzemplarz jest w super stanie więc jestem zadowolony z zakupu ;)

    Jescze dwa słowa o samym obiektywie:
    - mam akurat współczesnego canona z którym go mogę porównać, więc porównajmy 20-letni zoom (Canon EF 20-35) i 4-letnią stałkę (Canon EF 24 2.8 IS USM)
    - jakość obudowy, komfort pracy i szybkość AF: porównywalne
    - celność AF: canon 20-35 wypada trochę gorzej
    - ostrość: canon 20-35 wypada lepiej (tak!)
    - kontrast: canon 20-35 wypada trochę gorzej (nawet nie pod światło, bo pod światło jest dobry, ale generalnie ma gorszy kontrast niż współczesne konstrukcje, widać najbardziej po cieniach, czarny to nie jest czarny tylko ciemny szary. w rawie ustawiam kontrast +0.5, cienie -1.5 - wtedy jest w porządku)

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziękuję bardzo za tak merytoryczny i nasycony wiedzą komentarz. Też się troszkę skłaniam do nabywania na japońskim ebayu. Powstrzymuje mnie tylko niepotrzebne mnożenie bytów w mojej szafie, bo de facto w stare i ciekawe graty jestem już zaopatrzony. Ale kierunek bardzo słuszny!

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.