Nooo, proszę Państwa- najtańsze, to
nie znaczy zupełnie najtańsze. To nie jest top five za pięć
złotych, niestety. Taki los. Będzie mowa o taniości relatywnej,
nie obiektywnej.
Bo o taniości obiektywnej już było,
przy okazji Top Ten najtańszych obiektywów.
Natomiast wszystkie te aparaty są
stare i nic nie warte, w porównaniu z tymi, które leżą w
sklepach. W ogóle na złom z nimi. Po prostu są do niczego- kupcie
koniecznie te nowe, dostaniecie rabat, cashback, fakturę vat i
ściereczkę do wycierania soczewek.
A, no i żaden, oj jak nam przykro, nie
kręci filmów. Żadnych. Nawet w niehade.
Jak stare są te aparaty? No zależy do
czego porównywać. Jak do nowych aparatów- to strasznie stare. Jak
do samochodów- to już takie sobie, a jak do Boeingów 747 w czynnej
służbie, to są prawie nowe. Elektronika starzeje się najszybciej,
a raczej najszybciej się deprecjonuje. Co jest dobrą wiadomością
dla niezbyt zamożnych społeczeństw. Jak pisał kiedyś święte
słowa Złomnik: Nie trzeba wiele- wystarczy zbierać odpadki spod
stołu bogatszych- i można całkiem nieźle żyć.
System Canon EOS wyprodukował swoje
pierwsze cyfrówki w niewiarygodnym 1995 roku! Ponad dwadzieścia lat
temu. Były to co prawda nieseryjne jednostkowe lustrzanki DCS 3,
wielkie jak stodoła, zapisujące na wewnętrznej pamięci (innej nie
było) maksymalnie- uwaga, uwaga- 12 zdjęć. No ale jednak dawało
się takie coś kupić za jedyne 14.000 funtów.
Potem jednak szybko poszło do przodu i
już w 2000 roku zaczęła się era współczesnych, seryjnie
produkowanych i masowo sprzedawanych cyfrówek Canona. I z ciasta tej
ery wydziobiemy sobie na Fotodinozę kilka rodzynków.
Nie są one dla wszystkich. Lojalnie to
opisaliśmy, w pluralis majestatis. Niektóre są bardziej dla
wariatów.
Nr
5. MISTRZ KOMPATYBILNOŚCI Z SIGMĄ
Canon D60 (rok 2002, nie mylić z 60D)
Cena pierwotna ok. 10.000 złotych
Cena dziś ok. 400 zł
Deprecjacja bez uwzględnienia
inflacji: 96%
fotograficzna funkcjonalność
w
stosunku do
dzisiejszych aparatów Ж
Ж Ж Ж Ж Ж
łatwość użytkowania
(brak archaicznych utrudnień) Ж Ж
Ж Ж Ж Ж
szanse na trwałość migawki
i jej ew.
naprawę Ж Ж
Ж Ж Ж Ж
zalety jakich nie mają
inne aparaty
EOS Ж Ж Ж
Ж Ж Ж
dla kogo
dla fanboya Ж
Ж Ж
Ж Ж Ж dla normalsa
opisywany już na Fotodinozie: tutaj
ZALETY: To jest sprzęt wiekowy. Coś
jak Yoda. O jego historii i genezie pisałem już duży artykuł,
skupmy się zatem na realnych walorach. Główna zaleta- współpracuje
ze wszystkimi modelami obiektywów Sigmy, nawet najstarszymi, które
gryzą się z innymi aparatami cyfrowymi Canona- można zatem kupić
owe obiektywy w sensownych cenach. Są tylko dwa amatorskie modele
Canon EOS, które to potrafią (D30 i D60), ale z nich D60 jest dużo
sensowniejszy. Przyciskologia jest podobna jak w późniejszych
modelach.
Jeżeli ktoś nie potrzebuje czułości
wyższych niż 400 ISO jakość zdjęć jest dobra i oprócz
rozdzielczości nie będzie się zbytnio różnić od współczesnych.
Aparat produkuje małe pliki zdjęciowe, które zajmują niewiele
pamięci komputera i niewiele miejsca na kartach.
WADY: Niektóre rzeczy są w tym
aparacie dość niedzisiejsze- elektronika jest wolna, aparat włącza
się ze 3 sekundy, tyle czasu zajmuje mu też wyświetlenie zdjęcia.
Obsługuje wyłącznie małe karty pamięci do 4 GB, w razie włożenia
większej wyświetla "error". Ekran tylny ma 1,8 cala,
zatem jedyne co można się z niego dowiedzieć o zrobionym zdjęciu,
to to że istnieje, a nie to czy jest ostre. Menu jest starego typu
listą przesuwaną kółeczkiem, opcje regulacyjne mają mniejsza
ilość stopni niż w dzisiejszych sprzętach. Maksymalne ISO to
1000, przy widocznych szumach na ISO 800. Wizjer wyświetla niewiele
informacji, a autofokus jest mniej czuły w trudnych warunkach niż w
dzisiejszych aparatach. Nie można założyć do niego obiektywów
Canon EF-S.
CZY WARTO?
Dla chętnych na tańsze obiektywy
Sigmy- nadal warto, choć ma to już mniejsze znaczenie, odkąd
obiektywy te można rechipować. Niemniej zawsze jest to jakiś
koszt.
Gorzej będzie z częściami do tego
modelu- w serwisie autoryzowanym są już niedostępne, zdaje się że
nawet przebiegu nie da się sprawdzić. Migawka wytrzymywała w D60
kilkadziesiąt tysięcy klapnięć; ponieważ na aparat ten
przesiadali się zwykle zamożni amatorzy wychowani na analogowych
kliszach- są szanse że nie trzepali miliona selfie dziennie i nie
wstawiali na Facebooka. Zwłaszcza że wtedy Fejsika jeszcze nie
grali.
Na co można, zamiast D60, wydać 400
zł?
Hm. Na dwuosobowy weekend w Supraślu.
No chyba że jesteście z Supraśla- wtedy weekend śladami Fotodinozy nad rzeką Bóbr (link).
Podobno podróże są najlepszą
inwestycją w dobrostan człowieka. Lepszą niż zakupy.
Nr
4. MAŁY MOŻE WIELE
Canon 400D (2006 rok)
Cena pierwotna ok. 1600 złotych
Cena dziś ok. 300 zł
Deprecjacja bez uwzględnienia
inflacji: 81%
fotograficzna funkcjonalność
w
stosunku do
dzisiejszych aparatów Ж
Ж Ж Ж Ж Ж
łatwość użytkowania
(brak
archaicznych utrudnień) Ж Ж
Ж Ж Ж Ж
szanse na trwałość migawki
i jej ew.
naprawę Ж Ж Ж
Ж Ж Ж
zalety jakich nie mają
inne aparaty
EOS Ж Ж Ж
Ж Ж Ж
dla kogo dla fanboya Ж
Ж Ж Ж Ж Ж dla normalsa
jaki jest fajny?
Jak Mini Cooper S
ZALETY: Potrzebujesz spakować sprzęt
fotograficzny i majtki na dwa tygodnie do bagażu podręcznego
Ryanaira? 400D jest niezastąpiony. Do czasu pojawienia się Canona
100D był jednym z najmniejszych EOS'ów i niewiele 100D ustępuje.
Jakościowo robi zdjęcia równie dobre jak współczesne mu Canony
dwucyfrowe- czyli bardzo dobre. Ma prostą, amatorską wersję
przycisków, która jest znacznie bardziej intuicyjna niż w
półprofesjonalnych dwucyfrowcach i bardzo podobna do tej
dzisiejszej- niesamowicie szybko zmienia się w nim ISO i tryby
autofokusa- pod tym względem to mój ulubiony aparat. Mały, lekki,
bardzo poręczny, robi robotę.
Jakość zdjęć bardzo dobra,
porównywalna do ISO800 z aktualnymi modelami i ze współczesnymi mu
modelami z wyższej półki.
Jego poprzednik 350D tez jest wart
uwagi, ale ma gorszą funkcjonalność- tam większość komend
trzeba było potwierdzać przyciskiem "set".
WADY: Ekran tylny jest niezbyt duży,
brak wyświetlania ISO w wizjerze, część funkcji pochowana w menu.
Szumy wyraźnie widoczne na 1600ISO, wizjer nieco mniejszy niż w
modelach dwucyfrowych.
CZY WARTO?
Ma już parę lat, więc ryzyko
uszkodzenia migawki rośnie. Niemniej da się go jeszcze w miarę
niedrogo naprawić. Na ogół był to model używany do zdjęć u
cioci na imieninach- są pewne szanse, że jeszcze pożyje.
Na co można wydać 300 zł zamiast
Canona 400D?
Hm. Na jednoosobowy wypad fotograficzny w Świętokrzyskie śladami Fotodinozy (link).
Nr
3. NAJTRWALSZY
Canon 30D (2006 rok)
Cena pierwotna ok. 2700 złotych
Cena dziś ok. 700 zł
Deprecjacja bez uwzględnienia
inflacji: 74%
fotograficzna funkcjonalność
w
stosunku do
dzisiejszych aparatów Ж
Ж Ж Ж Ж Ж
łatwość użytkowania
(brak
archaicznych utrudnień) Ж Ж
Ж Ж Ж Ж
szanse na trwałość migawki
i jej ew.
naprawę Ж Ж Ж
Ж Ж Ж
zalety jakich nie mają
inne aparaty
EOS Ж Ж Ж
Ж Ж Ж
dla kogo
dla fanboya Ж
Ж Ж Ж Ж Ж dla normalsa
jaki jest fajny?
Jak Mercedes 300E W124
ZALETY: Według wszelkich znaków na
niebie, ziemi i w internecie jest to najtrwalszy model dwucyfrowy
Canona ever. Ustępuje tylko 1D-ynkom. Wszystkie poprzednie modele z dwoma cyferkami, i
co ciekawe- wszystkie następne, osiągały mniejsze
przebiegi. Jeden z naszych egzemplarzy osiągnął był na przykład
224 tysiące klapnięć zanim padła migawka (Przeciętna średnia
dla tej klasy sprzętu to jest około 100 tysięcy).
Aparat solidny, z dobrą
funkcjonalnością i ogólnie dobrym wszystkim co dotyczy robienia
zdjęć. Bardzo szybki, jak na swój czas i klasę- 5 klatek na
sekundę.
WADY: Archaiczne menu w typie listy,
tylny wyświetlacz, pomimo że nieco większy niż w powyższych
Canonach -nadal słaby. Szumy wyraźnie widoczne od 1600 ISO (max. to
3200). Głośny- na ślubie konkuruje z księdzem.
CZY WARTO? Jeżeli przebieg jest znany-
szczególnie warto. Niestety niegdyś modlili się do niego
fotografowie ślubni, zatem może się okazać że przebieg leci już
na drugiej migawce (Z doświadczeń własnych- tak naprawdę niewiele
to przeszkadza o ile sprzęt nie był używany do wbijania gwoździ).
Na co można wydać 700 zł, zamiast
30D?
Hm. Na kilka dni w Katowicach śladami Fotodinozy (link). No chyba że jesteście z
Katowic- wtedy kilka dni w Łodzi nie zaszkodzi.
Nr
2. SUPERMASZYNA
Canon 1Ds (2002 rok)
Cena pierwotna ok. 27000 złotych
Cena dziś ok. 1900 zł
Deprecjacja bez uwzględnienia
inflacji: 93%
fotograficzna funkcjonalność
w
stosunku do
dzisiejszych aparatów Ж
Ж Ж Ж Ж Ж
łatwość użytkowania
(brak
archaicznych utrudnień) Ж Ж
Ж Ж Ж Ж
szanse na trwałość migawki
i jej ew.
naprawę Ж Ж Ж
Ж Ж
Ж
zalety jakich nie mają
inne aparaty
EOS Ж Ж Ж
Ж Ж Ж
dla kogo
dla fanboya Ж
Ж Ж
Ж Ж Ж dla normalsa
opisywany już na Fotodinozie- tutaj
jaki jest fajny? Jak Mercedes 560 SE W126, a.k.a."Porsche killer"
ZALETY: To wiekowa maszyna formuły 1.
Przez pewien czas najlepszy aparat profesjonalny na świecie. Cóż,
trochę wody w elektrowni Fukushima upłynęło od tamtej pory.
Czy ma on sens ogólny, ten
czternastoletni aparat, a nie tylko sens sentymentalno- prestiżowy?
Ma. Oj ma.
Robi bardzo ładne pełnoklatkowe
zdjęcia. Był w tym pierwszy na świecie. Z pięknymi, łagodnymi
przejściami tonalnymi, mało zaszumione do ISO800. Jest
hipersuperduper ustawialny. Kto lubi kręcić kółkiem w lewo- może
kręcić w lewo. Ale jakby chciał w prawo- to może sobie to
zaordynować w menu. Do fotografii nie da się co prawda nakręcić
filmu, ale za to można nagrać notatkę głosową- jest wbudowany
mikrofon. Ogólnie miliony ustawień nie znanych amatorom. Autofokus
tej maszyny bije na głowę i poddaje pedagogice wstydu wszystkie
dwucyfowe Canony.
W standardzie- uchwyt pionowy ze
spustem i magnezowa konstrukcja zdolna wytrzymać ostrzał z lekkiej
broni maszynowej. Full profeska.
Ale są też:
WADY: Słaba czułość maksymalna-
zaledwie ISO1250, przy czym widoczne szumy już od ISO1000.
Duży, Wielki, Monstrualny, 1Ds. Taki
Pudzian wśród Canonów.
Archaiczne menu, nieco mało
intuicyjne. Wyświetlacz tylny- bardzo mały, podobnie jak w numerze
5. Nic na nim nie widać.
Dośc stary. I dość drogi.
Na co można wydać pieniądze, zamiast
na 1Ds?
Hm. Na przebywanie tydzień na lekkim
rauszu w okręgu Tokaj, Węgry.
Nr 1.
IDEAŁ
Canon 5D (2005 rok)
Cena pierwotna ok. 10000 złotych
Cena dziś ok. 1600 zł
Deprecjacja bez uwzględnienia
inflacji: 84%
fotograficzna funkcjonalność
w
stosunku do
dzisiejszych aparatów
Ж
Ж Ж Ж Ж Ж
łatwość użytkowania
(brak
archaicznych utrudnień) Ж Ж
Ж Ж Ж Ж
szanse na trwałość migawki
i jej ew.
naprawę Ж Ж Ж
Ж Ж Ж
zalety jakich nie mają
inne aparaty
EOS Ж Ж Ж
Ж Ж Ж
dla kogo dla fanboya Ж
Ж Ж Ж Ж Ж
dla normalsa
opisywany już na Fotodinozie- tutaj
jaki jest fajny? Jak Porsche 911 podstawowa wersja
ZALETY: To była kiedyś najtańsza
pełna klatka dostępna dla amatora. I tak pozostało do dziś. Wygląda na to, że pozostanie tak po wieczność (tu Czytelnik wizualizuje sobie wieczność i w niej Canona 5D).
To dobra maszyna. Bez funkcjonalnych fajerwerków- obsługuje się go niemal identycznie jak numer 3 tego zestawienia. Nie umie kręcić filmów, tak jak jego następcy (5D Mk II i III), co jest, wbrew pozorom, sporą zaletą- matryca najbardziej zużywa się podczas filmowania.
To dobra maszyna. Bez funkcjonalnych fajerwerków- obsługuje się go niemal identycznie jak numer 3 tego zestawienia. Nie umie kręcić filmów, tak jak jego następcy (5D Mk II i III), co jest, wbrew pozorom, sporą zaletą- matryca najbardziej zużywa się podczas filmowania.
Pod względem jakości obrazu jest po
prostu świetny. Szczegółowość, przejścia tonalne, kolory, to
coś, czym nie ustępuje wcale tym następnym, a jest lepszy od
numeru 2 z naszego zestawu i od wszystkich innych numerów. Ba, co tu
gadać- jest lepszy niż każdy dwucyfrowy Canon po dziś dzień.
Niskie szumy do ISO1600.
Ma normalne rozmiary. Pasuje nie tylko
do Andrzeja Gołoty.
WADY: Za główną piętę achillesową
uchodzi w 5D autofokus. Jest po prostu przeciętny, a nie taki
genialny jak w 1Ds- czasem się pomyli, czasem w ciemnościach nie
wyostrzy. Nic takiego- wszyscy użytkownicy kilkuletnich Canonów
dwucyfrowych mają to samo.
Archaiczne menu typu lista i mały
wyświetlacz tylny- to te same zarzuty co i powyżej. Mało istotne.
Niektórym może przeszkadzać brak wbudowanej lampy. O ile w 1Ds
dodanie czegoś jeszcze do tego przerośniętego mastodonta byłoby
niewskazane, o tyle w 5D Canon mógłby dorzucić lampę i czasem
szkoda że jednak tego nie zrobił.
Maksymalne ISO to 3200. Niezbyt to dużo
jak na dzisiejsze czasy.
CZY WARTO?
Warto z pewnym ryzykiem, o ile znamy
przebieg. Migawki 5D dociągały na ogół do 100 tysięcy lub ciut
więcej, ale sporo zależy oczywiście od poszczególnego
egzemplarza- w każdym razie nadal ewentualna naprawa migawki w
Piątce jest bezproblemowa i wobec trzymającej poziom ceny tego
aparatu- dość rozsądna.
Na co można wydać tę kasę, zamiast
na 5D?
Hm. Na przebywanie tydzień na lekkim
rauszu spowodowanym palinką w Sighişoarze
(pol. Segieszów), okręg Mureș,
Rumunia. Co najmniej równie fajnie jak 5D.
PANIE MECENASIE, CZY JEST RYZYKO?
No jasne że jest ryzyko. Noł risk noł
fan. Życie na krawędzi, te rzeczy. Największe potencjalne ryzyko w
używanym aparacie- to migawka. To urządzenie złożone z
cieniuteńkich lamelek z tytanu, które w ciągu 1/8000 sekundy (a
nie daj bóg jak siedzi w Minolcie 9xi, bo wtedy w ciągu 1/12000
sekundy) musi zamknąć i otworzyć dopływ światła. Przyspieszenie
lamelek migawki osiąga 10G. Migawka wykonuje w swym życiu od
kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy cykli, w zależności od klasy
aparatu, ale w końcu nadchodzi jej kres. Tym samym nadchodzi czas
otwierania portfeli i płacenia za jej wymianę lub naprawę- koszt w
autoryzowanym serwisie jest mniej więcej proporcjonalny do ceny
aparatu- modele amatorskie- od kilkuset złotych (400?) po 1500,-
złotych w profesjonalnych 1D i 1Ds.
Serwisy nieautoryzowane dokonują także
wymiany samych lamelek migawki- podobno jest to naprawa równie
skuteczna.
Ponieważ ten wpis będzie wisiał w
sieci, mam nadzieję, po wsze czasy- najlepiej zasięgnąć języka w
tej kwestii osobiście i bezpośrednio.
Matryce także podlegają zużyciu i
przestają na nich działać pojedyncze piksele- w niektórych
modelach da się to naprawiać serwisowo- najlepiej przed zakupem
obejrzeć zdjęcia ze sprzętu robione w jasnych i ciemnych warunkach
i stwierdzić czy jakieś czarne lub białe kropki nie będą nam
przypadkiem przeszkadzać.
Oprócz migawki, o ile aparat nie
został zamoczony, zawilgocony i nie spadał zbyt często na beton,
elektronika na ogół trzyma się nieźle. Jeżeli aparat działa w
pełni sprawnie- to jest spora szansa, że nadal tak będzie.
Pamiętam z Allegro pewnego Canona 5D-
miał zajechaną migawkę, która wyświetlała "error",
ale sprzedający podkreślał że zdjęcia nadal da się nim robić-
wystarczy przekręcić aparat do góry nogami. Jakie to proste!
Wystarczy tylko nauczyć się wciskać spust lewą ręką od spodu.
Nawet przez pewien czas się nad nim
desperacko zastanawiałem- był tani.
Cena czyni cuda.
Fabrykant
dyrektor kreatywny nareszcie walnięty o
sprzęty
P.S.
Ceny aktualne na czerwiec 2016,
szacowane z oka na podstawie ofert Allegro.
Zastrzeżenie
Nie miej pretensji do Fotodinozy jak padnie Ci migawka.
Ministerstwo Zdrowia
albo Opieki Społecznej-
wybór należy do Ciebie.
Zastrzeżenie
Nie miej pretensji do Fotodinozy jak padnie Ci migawka.
Ministerstwo Zdrowia
albo Opieki Społecznej-
wybór należy do Ciebie.
Używało się 30D, używało. W moim egzemplarzu po 1,5 roku padł spust migawki - i w takim stanie sprzedałem aparat. Od tej pory nauczyłem się go oszczędzać przenosząc ogniskowanie na tylny przycisk ( AF-ON ) :) Z całkiem dobrymi rezultatami w przypadku śledzenia poruszających się obiektów :)
OdpowiedzUsuńZe zużywaniem matrycy to trochę mit - swoim 5D Mk II nagrałem mnóstwo filmów, z dość długimi sekwencjami kręconymi na wysokich ISO. Kolory nie zdegradowały się nic a nic, jedynym skutkiem ubocznym było pojawienie się kilku przepalonych pikseli, ale widocznych tylko w specyficznych warunkach ( na ciemnym kolorystycznie zdjęciu zrobionym na wysokim ISO i długim czasie naświetlania - tak powyżej 10 sekund ). Aparat używa teraz mój kolega i zarzyna go dalej :)
Co do serii dwucyfrowej - nowy 80D jest porównywalny jeśli chodzi o szumy i rozpiętość tonalną z 5D Mk II. Dobra zmiana :)
Do listy dorzuciłbym jeszcze jeden aparat, który miałem okazję używać, przydatny dla kogoś kto lubuje się w zdjęciach sportowych czy pokazach lotniczych itp. Mowa o 1D mk II N - ten z poprawionym wyświetlaczem. Kobyła, ale szybka kobyła. Do ISO 1600 bezproblemowy, ISO 3200 dawało się ładnie odszumić. Nieco porąbana klawiszologia, ale już skuteczność AF, precyzja działania automatycznego balansu bieli, współpraca z lampą błyskową ( osobna drabinka ekspozycji w wizjerze ) - na medal. Crop 1,3 przydatny przy teleobiektywach, nieco przeszkadzający w doborze szkiełek szerokokątnych miał jeszcze ten plus, że bezczelnie można było używać niektórych ( znacznie tańszych ) obiektywów przeznaczonych na mniejsze matryce - używałem tak Sigmy 30 1.4, Tokiny 11-16 2.8 a niektórzy z powodzeniem także Sigmy 50-150 2.8.
Bardzo konkretny i treściwy komentarz. Dzięki i poproszę o więcej wspomnień z użytkowania. Tą dobra zmianą muszę się bliżej zainteresować.
UsuńA, do tej listy można by dokładać jeszcze parę ładnych sprzętów. Ale Top 7 brzmi gorzej niż Top 5:)
I rzeczywiście- od filmowania to głównie hot/ cold piksele się robią. Niewiele niby, ale jednak.
Co do 1D jakiejkolwiek serii, to przeszukuję właśnie sklepy w okolicy, żeby podłączyć takie 1D Mk(...) do niepełnoklatkowej Sigmy 50-100/1,8. To musi być coś! I powinno działać.
A Tokiny 11-16 używałem nawet na pełnej klacie (także na analogowym aparacie)- da się w zakresie 15-16 mm i nie winietuje za bardzo. Taki bonusik w cenie.
W ogóle to chciałoby się poużywać wszystko co fajne. Nawet i może nie- mieć, bo w sumie po co. Canonowskie Jedynki są jednak bardzo fascynujące, co do jednej- nawet te pierwsze robią różnice- nie miałem z nimi za wiele do czynienia, ale poczułem zew. Może sobie kiedyś taką sprawię na emeryturze, jak już będą po pięć złotych.
Ja jedynkę wspominam z sentymentem - zrobiłem nią i następcą ( Mk III ) sporo dobrych zdjęć, a przynajmniej dobrze się przy nich bawiłem. Sporo z tego zadowolenia wynikało z uczucia "pewności" - że większość zdjęć będzie trafionych, że szkła będą pracować na maksimum swoich możliwości, że kolory będą możliwie wierne, że migawka starczy na długo, że prędzej skończy się pojemność karty pamięci niż wyczerpie akumulator. Czasami różnica była marginalna, ale jednak była. Jedyne czego bym chciał, to tego żeby grip dało się odczepić :) 1D X kusi, ale cena używanych jest ciągle bardzo wysoka.
Usuńooo, cudownie - podziękował!
OdpowiedzUsuńSpecjalnie na zamówienie Szanownego Pana.
UsuńNo fajny ranking. Całkowicie pokrywa się z moimi spostrzeżeniami. 5D jest poza konkurencją. Nie kupujcie tego grata bo właśnie chcę dokupić kolejny egzemplarz. Pod pewnymi względami daje lepszy obrazek niż 6D, 5DII i 5DIII razem wzięte.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba.
UsuńMimo wszystko taki 6D też ma pewne przewagi- np. wygodne ISO automatyczne, no i zdjęcia nawet na 6400 ISO wyglądają ładnie. Tylko te ceny...
Jakies takie nowe te cyfrówki :). Do dziś korzystam z EOS D30 (o sześć lat starszy od 30D), i nadal daje radę :).
OdpowiedzUsuńGratuluję- tak trzymać! Broń boże nie odmawiam D30 prawa do działania i cieszenia użytkownika. Jednak D60, którego nadal używam ma pewne drobne przewagi nad D30 i jest znacznie łatwiejszy do kupienia. Poza tym nie mogłem zamieścić tu Wszystkich fajnych cyfrówek Canona, bo pisałbym ten artykuł w nieskończonośc- trzeba było coś wybrać.
UsuńJa mam w domu 400D z jakimś 45tysięcznym przebiegiem, usunąłem filtr z matrycy, żeby w podczerwieni, i jeszcze 30D używane kupione w 2008 bodajże, dla żony, też pewnie z 50tysi poleciało - jak kupowaliśmy to wyglądała jak nówka, zero rysek, śladów używania. Ze dwa lata temu też jej spust padł, stówę z hakiem wymiana kosztowała, i jak biorę do ręki to wiem że trzymam aparat, chociaż na co dzień to już 70D robię i ergonomia gorsza wg. mnie. A tak w ogóle to bardzo ciekawy blog, na pewno tu będę zaglądał.
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam. Będziemy pisać co w naszej mocy.
UsuńTak czytam bloga, czytam i czytam...
OdpowiedzUsuńFabrykant zakochany w obiektach sigmy, a o body jakimkolwiek słowa nie ma. Ale rozumiem, nie wszystko musi być.
Ps. Tylko jak na chwilę wezmę coś innego niż swoją starą sigmę w rękę, to jakoś tak głupio, nawet jak to jest któryś z powyższej piątki.
Przykro mi, ale nie na wszystkim się znam. A na aparatach Sigmy to już w ogóle. Canonowy jestem.
OdpowiedzUsuńCanon 5D kusi ;)
OdpowiedzUsuńnp 600zł + naprawa 700 na której się chyba nie skończy. https://i.imgur.com/TobUIP6.jpg
Trudno oszacować cenę gdy jeszcze sprawny.Tak 1600 za 30tyś klatek, szeroki VOIGTLANDER na początek cena do przyjęcia.
Większy rynek szkieł nawet nowych budżetowych.
400D za ~300 ale bez kita.
Ech a Pentax stabilizacja, uszczelnienia stare obiektywy K bez przejściówki ale
Tańsze serie nieunikniony problem z naświetlaniem mimo małego przebiegu.
"Pro" + - zużycie z przebiegu.
Minimum chyba k5.
Kupiłem 5D, z drugą migawką (na gwarancji jeszcze) i przebiegiem na pierwszej ok.120 tys. Kosztował rok temu 1600 zł. Służy. Zaletą Canonów jest jednak duży wybór używanych obiektywów AF.
UsuńBrakuje mi tu wpisu dotyczącego 40D i serii USA Rebel Xti
OdpowiedzUsuńczy czym się różni od 400D i cał ata linia na USA market np:" bo to morze jest taka sam historia jak z podkoszulkami tatusiowymi bawełnianymi chinskimi dostępnymi w PL w biedronce a Primemark UK że jakiś dziwnym trafem są lepszej jakości ta bawełna w UK niż w PL biedrze.
O jakości elektroniki japońskiej pchanej na rynek USA, to ja się nie wypowiem. Raczej była lepszej jakości niż gorszej. Miały jednak swoją specyfikę - mogę opisać to tylko ogólnie - z racji różnych zastrzeżeń patentowych analogowe Canony na USA były na przykład pozbawione automatycznego podnoszenia lampy, albo pikania potwierdzającego ostrość. O cyfrówkach się nie wypowiem, bo niewiele wiem. Rynek USA jest też specyficzny jeśli chodzi o sprzęty odnawiane, czego w Europie właściwie nie ma - refurbishingiem używanych, uszkodzonych sprzętów do stanu "prawie jak nowy" zajmują się tam serwisy autoryzowane. Trzecią rzecz jaką wiem o rynku USA z doświadczeń własnych jest taka, że mają świetną obsługę i są gotowi przychylić klientowi nieba. Można o tym wyczytać w tym moim wpisie: https://fotodinoza.blogspot.com/2015/05/victoria-sentymentalna.html
UsuńKażdy chyba ma mit pełnej klatki w głowie wiele na ten temat zostało napisane i każdy rwie sobie włosy z głowy czy jest sens czy warto czy nie warto. W obecnej dobie bezlustekowców i innych systemów mikro4/3 i podobnych. Ale jak ktoś lubi np starsze sprzęty wiadomo( prorytet przysłony $) Powiedzmy jak na tym blogu to jest temat do dyskusji np: na przykładzie Canona i jakości poszczególnionych korpusów tych starszych z połączeniem z manualnymi np: z rodziny m42
UsuńI które z tych jest odpowiedni do 300d, 350d,20,30, 40D
Który daje najfajniejszy daje obrazek w połączeniu np z tymi obiektywami starszymi jak przykładowe m42
wiadomo że obiektyw ktoś powie ale czasami obiektyw to nie wszystko mozna mieć Marka IV a można mieć 300D.
Tak, to jest kwestia dyskusyjna. Mała głębia ostrości w pełnej klatce, a właściwie "efekt" tej głębi jest bardzo pociągający. Wady obrazu na rogach i brzegach, jakie prezentują stare obiektywy, można uznawać też za zalety - ja je za takie uznaję, dają skupienie uwagi widza w centrum zdjęcia. Im większy sensor tym według mnie fajniej, mogę za to oddać hybrydowy autofokus, wi-fi i niewielkie rozmiary. Ale każdy ma inne podejście.
UsuńCiekawy artykuł!
OdpowiedzUsuńTak się składa że mam 1Ds, pierwszą 5-tkę i kilka 30D. Tych ostatnich używam do pracy, fotografi przedmiotowej z lampami Elinchroma, nic lepszego nie potrzeba. Jest to też przyzwoity aparat do niedzielnych zdjęć rodziny. Co do 1Ds i 5D to ten drugi od kilku lat w stanie idealnym jak nowy i przebiegiem 4,5tys leży w szafie. Nie używam go bo uważam że 1Ds robi lepsze zdjęcia. Robi tez lepsze od reszty Ds-ów i innych aparatów. Używam głównie manualnych obiektywów Leica R. 5D robi ładne atrakcyjne zdjęcia z dużą ilością "łoł" i łatwo nim zrobić dobre zdjęcie. 1Ds robi zdjęcia które są dużo bardziej prawdziwe. Nawet zdjęcia sprzed 4-5 lat od razu rozpoznaję którym z nich robiłem. Jedyny moim zdaniem aparat jaki robi lepsze zdjęcia to Leica R9 z modułem cyfrowym Leica DMR. Kilka lat nie produkowany obecnie na ebsyu w kosmicznych cenach. Mowa o lustrzankach oczywiście. Pozdrowienia.
Dzięki za cenny komentarz. Ta opinia skłania mnie ponownie do popróbowania 1Ds. Kupowanie go, w moim wypadku byłoby fanaberią, ale jak wiadomo - pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy.
UsuńJeżeli jeszcze coś bym dodał, a znam te starsze canony to to że obrazek z nich zmieniał się generacjami. Nie wiem na ile to kwestia matryc a na ile algorytmów. W pierwszej generacji umiescil bym 1Ds, D30, D60 i 10D (nie znam 1D z tych lat). Wszystkie z nich dają bardzo ładny i prawdziwy obrazek, szczególnie uwidacznia się to po podpięciu naprawde znakomitych obiektów przy których nawet L-ki canona są po prostu słabe. Widziałem piękne zdjęcia z D60, sam mam 10D który też robi bardzo ładne zdjęcia, no i 1Ds który daje wyjątkowy obrazek. 20D jest gdzieś pomiędzy ale następna generacja to 30D, 5D, 1DsMk2. Wydaje mi się że łączy je wiele a już obrazki z 1DsMk2 i 5D są prawie identyczne. Nie są już tak prawdziwe ale na pierwszy rzut oka są takie "lepsze", "ładniejsze" itd. Dla mnie są minimalnie bardziej sztuczne i plastikowe, lekko dwuwymiarowe z podkręconym kontrastem. I ta plastikowość i sztuczność w późniejszych body szła już tylko do góry wraz ze spadkiem szumów przy wysokich czułościach.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o przewagę 5D czy Ds-ów to myślę też że duże znaczenie ma wizjer, szybkość i niezawodność pracy a nie sam fakt pełnej klatki. Po prostu ciężko się przesiąść na dwucyfrowce z powrotem. Pozdrowienia
Tak. Jest w tym coś - miałem 10D i miał on z D60 więcej wspólnego niż z następcami. Ja niestety jestem zwolennikiem kiczowatego kontrastu, dlatego późniejsze generacje mi odpowiadają.
Usuń5D nie jest specjalnie szybki, ale fakt że do wizjera i pełnoklatkowego kąta widzenia + głębi ostrości człowiek się łatwo przyzwyczaja.
Co byście polecili do długich czasów naświetlania, po kilka - kilkadziesiąt minut.
OdpowiedzUsuńCanon jest na moim celowniku, bo podobają mi się dwa obiektywy 24 mm na apsc-c i 40 mm na FF. Są zgrabne i mają małą średnice filtra, przez co tańsze będą filtry ND.
Zastanawiam się czy do takich celów, sprawdzą się starsze modele, czy lepiej szukać wśród bardziej „współczesnych”.
ISO będzie zawsze najniższe, ale czy przy długich ekspozycjach i tak nie powstanie szum?
Będę wdzięczny za rady od bardziej doświadczonych osób.
Dodam, że nie mam jeszcze żadnego obiektywu ani aparatu, więc nie upieram się przy Canonie. Ale inne opcje chyba będą droższe. Budżet im niższy to lepiej. ;)
Do długich czasów naświetlania przyda się wszystko, co ma czas naświetlania "B", czyli Bulb, oraz możliwość podłączenia wężyka spustowego lub pilota na podczerwień. Nie zajmowałem się nigdy tym tematem, ale o ile się nie mylę, większość cyfrowych lustrzanek ma takie możliwości. Nie znam kwestii szumów przy długich naświetleniach, podejrzewam, że na niskich czułościach nie będą dotkliwe. Proponuję zapytać bardziej doświadczone w tej materii osoby np. www.foto-nieobiektywny.blogspot.com , ewentualnie zajrzeć na forum lub komentarze na optyczne.pl - tam redaktorzy zajmują się astrofotografią i (m. innymi) mierzeniem szumów na długich ekspozycjach.
UsuńW kwestii tego, czy kupować stare, czy nowe, mogę polecić kupienie starego aparatu, ale z pełną klatką (FF), czyli np. Canonów 5, 6 lub 1Ds - pełne klatki, nawet te stare, mniej szumią, niż odpowiadające im wiekowo aparaty z matrycą APS-C.