wyświetlenia:

środa, 29 czerwca 2016

Top 5. Najtańsze aparaty Canon, które mają coś w sobie.




Nooo, proszę Państwa- najtańsze, to nie znaczy zupełnie najtańsze. To nie jest top five za pięć złotych, niestety. Taki los. Będzie mowa o taniości relatywnej, nie obiektywnej.
Bo o taniości obiektywnej już było, przy okazji Top Ten najtańszych obiektywów.
Natomiast wszystkie te aparaty są stare i nic nie warte, w porównaniu z tymi, które leżą w sklepach. W ogóle na złom z nimi. Po prostu są do niczego- kupcie koniecznie te nowe, dostaniecie rabat, cashback, fakturę vat i ściereczkę do wycierania soczewek.

A, no i żaden, oj jak nam przykro, nie kręci filmów. Żadnych. Nawet w niehade.

Jak stare są te aparaty? No zależy do czego porównywać. Jak do nowych aparatów- to strasznie stare. Jak do samochodów- to już takie sobie, a jak do Boeingów 747 w czynnej służbie, to są prawie nowe. Elektronika starzeje się najszybciej, a raczej najszybciej się deprecjonuje. Co jest dobrą wiadomością dla niezbyt zamożnych społeczeństw. Jak pisał kiedyś święte słowa Złomnik: Nie trzeba wiele- wystarczy zbierać odpadki spod stołu bogatszych- i można całkiem nieźle żyć.



System Canon EOS wyprodukował swoje pierwsze cyfrówki w niewiarygodnym 1995 roku! Ponad dwadzieścia lat temu. Były to co prawda nieseryjne jednostkowe lustrzanki DCS 3, wielkie jak stodoła, zapisujące na wewnętrznej pamięci (innej nie było) maksymalnie- uwaga, uwaga- 12 zdjęć. No ale jednak dawało się takie coś kupić za jedyne 14.000 funtów.

Potem jednak szybko poszło do przodu i już w 2000 roku zaczęła się era współczesnych, seryjnie produkowanych i masowo sprzedawanych cyfrówek Canona. I z ciasta tej ery wydziobiemy sobie na Fotodinozę kilka rodzynków.



Nie są one dla wszystkich. Lojalnie to opisaliśmy, w pluralis majestatis. Niektóre są bardziej dla wariatów.



Nr 5. MISTRZ KOMPATYBILNOŚCI Z SIGMĄ

Canon D60 (rok 2002, nie mylić z 60D)



Cena pierwotna ok. 10.000 złotych

Cena dziś ok. 400 zł

Deprecjacja bez uwzględnienia inflacji: 96%


Canon EOS D60



fotograficzna funkcjonalność 
w stosunku do

dzisiejszych aparatów               Ж Ж Ж Ж Ж Ж



łatwość użytkowania 
(brak archaicznych utrudnień)       Ж Ж Ж Ж Ж Ж



szanse na trwałość migawki 
i jej ew. naprawę                   Ж Ж Ж Ж Ж Ж



zalety jakich nie mają 
inne aparaty EOS                    Ж Ж Ж Ж Ж Ж



dla kogo                dla fanboya Ж Ж Ж Ж Ж Ж dla normalsa




opisywany już na Fotodinozie: tutaj


jaki jest fajny? Jak Humber Super Snipe Serii III.
 

ZALETY: To jest sprzęt wiekowy. Coś jak Yoda. O jego historii i genezie pisałem już duży artykuł, skupmy się zatem na realnych walorach. Główna zaleta- współpracuje ze wszystkimi modelami obiektywów Sigmy, nawet najstarszymi, które gryzą się z innymi aparatami cyfrowymi Canona- można zatem kupić owe obiektywy w sensownych cenach. Są tylko dwa amatorskie modele Canon EOS, które to potrafią (D30 i D60), ale z nich D60 jest dużo sensowniejszy. Przyciskologia jest podobna jak w późniejszych modelach.

Jeżeli ktoś nie potrzebuje czułości wyższych niż 400 ISO jakość zdjęć jest dobra i oprócz rozdzielczości nie będzie się zbytnio różnić od współczesnych. Aparat produkuje małe pliki zdjęciowe, które zajmują niewiele pamięci komputera i niewiele miejsca na kartach.



WADY: Niektóre rzeczy są w tym aparacie dość niedzisiejsze- elektronika jest wolna, aparat włącza się ze 3 sekundy, tyle czasu zajmuje mu też wyświetlenie zdjęcia. Obsługuje wyłącznie małe karty pamięci do 4 GB, w razie włożenia większej wyświetla "error". Ekran tylny ma 1,8 cala, zatem jedyne co można się z niego dowiedzieć o zrobionym zdjęciu, to to że istnieje, a nie to czy jest ostre. Menu jest starego typu listą przesuwaną kółeczkiem, opcje regulacyjne mają mniejsza ilość stopni niż w dzisiejszych sprzętach. Maksymalne ISO to 1000, przy widocznych szumach na ISO 800. Wizjer wyświetla niewiele informacji, a autofokus jest mniej czuły w trudnych warunkach niż w dzisiejszych aparatach. Nie można założyć do niego obiektywów Canon EF-S.



CZY WARTO?

Dla chętnych na tańsze obiektywy Sigmy- nadal warto, choć ma to już mniejsze znaczenie, odkąd obiektywy te można rechipować. Niemniej zawsze jest to jakiś koszt.

Gorzej będzie z częściami do tego modelu- w serwisie autoryzowanym są już niedostępne, zdaje się że nawet przebiegu nie da się sprawdzić. Migawka wytrzymywała w D60 kilkadziesiąt tysięcy klapnięć; ponieważ na aparat ten przesiadali się zwykle zamożni amatorzy wychowani na analogowych kliszach- są szanse że nie trzepali miliona selfie dziennie i nie wstawiali na Facebooka. Zwłaszcza że wtedy Fejsika jeszcze nie grali.



Na co można, zamiast D60, wydać 400 zł?

Hm. Na dwuosobowy weekend w Supraślu. No chyba że jesteście z Supraśla- wtedy weekend śladami Fotodinozy nad rzeką Bóbr (link).

Podobno podróże są najlepszą inwestycją w dobrostan człowieka. Lepszą niż zakupy.



Nr 4. MAŁY MOŻE WIELE

Canon 400D (2006 rok)

Cena pierwotna ok. 1600 złotych

Cena dziś ok. 300 zł

Deprecjacja bez uwzględnienia inflacji: 81%



Canon EOS 400D


fotograficzna funkcjonalność 
w stosunku do

dzisiejszych aparatów               Ж Ж Ж Ж Ж Ж



łatwość użytkowania
(brak archaicznych utrudnień)       Ж Ж Ж Ж Ж Ж



szanse na trwałość migawki
i jej ew. naprawę                   Ж Ж Ж Ж Ж Ж



zalety jakich nie mają 
inne aparaty EOS                    Ж Ж Ж Ж Ж Ж



dla kogo                dla fanboya Ж Ж Ж Ж Ж Ж dla normalsa



jaki jest fajny? Jak Mini Cooper S



ZALETY: Potrzebujesz spakować sprzęt fotograficzny i majtki na dwa tygodnie do bagażu podręcznego Ryanaira? 400D jest niezastąpiony. Do czasu pojawienia się Canona 100D był jednym z najmniejszych EOS'ów i niewiele 100D ustępuje. Jakościowo robi zdjęcia równie dobre jak współczesne mu Canony dwucyfrowe- czyli bardzo dobre. Ma prostą, amatorską wersję przycisków, która jest znacznie bardziej intuicyjna niż w półprofesjonalnych dwucyfrowcach i bardzo podobna do tej dzisiejszej- niesamowicie szybko zmienia się w nim ISO i tryby autofokusa- pod tym względem to mój ulubiony aparat. Mały, lekki, bardzo poręczny, robi robotę.

Jakość zdjęć bardzo dobra, porównywalna do ISO800 z aktualnymi modelami i ze współczesnymi mu modelami z wyższej półki.

Jego poprzednik 350D tez jest wart uwagi, ale ma gorszą funkcjonalność- tam większość komend trzeba było potwierdzać przyciskiem "set".



WADY: Ekran tylny jest niezbyt duży, brak wyświetlania ISO w wizjerze, część funkcji pochowana w menu. Szumy wyraźnie widoczne na 1600ISO, wizjer nieco mniejszy niż w modelach dwucyfrowych.

Z lewej Canon 5D, z prawej Canon 400D


CZY WARTO?

Ma już parę lat, więc ryzyko uszkodzenia migawki rośnie. Niemniej da się go jeszcze w miarę niedrogo naprawić. Na ogół był to model używany do zdjęć u cioci na imieninach- są pewne szanse, że jeszcze pożyje.



Na co można wydać 300 zł zamiast Canona 400D?




Nr 3. NAJTRWALSZY

Canon 30D (2006 rok)

Cena pierwotna ok. 2700 złotych

Cena dziś ok. 700 zł

Deprecjacja bez uwzględnienia inflacji: 74%



Canon EOS 30D




fotograficzna funkcjonalność 
w stosunku do 
dzisiejszych aparatów               Ж Ж Ж Ж Ж Ж



łatwość użytkowania 
(brak archaicznych utrudnień)       Ж Ж Ж Ж Ж Ж



szanse na trwałość migawki 
i jej ew. naprawę                   Ж Ж Ж Ж Ж Ж



zalety jakich nie mają 
inne aparaty EOS                    Ж Ж Ж Ж Ж Ж



dla kogo                dla fanboya Ж Ж Ж Ж Ж Ж dla normalsa



jaki jest fajny? Jak Mercedes 300E W124



ZALETY: Według wszelkich znaków na niebie, ziemi i w internecie jest to najtrwalszy model dwucyfrowy Canona ever. Ustępuje tylko 1D-ynkom. Wszystkie poprzednie modele z dwoma cyferkami, i co ciekawe- wszystkie następne, osiągały mniejsze przebiegi. Jeden z naszych egzemplarzy osiągnął był na przykład 224 tysiące klapnięć zanim padła migawka (Przeciętna średnia dla tej klasy sprzętu to jest około 100 tysięcy).

Aparat solidny, z dobrą funkcjonalnością i ogólnie dobrym wszystkim co dotyczy robienia zdjęć. Bardzo szybki, jak na swój czas i klasę- 5 klatek na sekundę.



WADY: Archaiczne menu w typie listy, tylny wyświetlacz, pomimo że nieco większy niż w powyższych Canonach -nadal słaby. Szumy wyraźnie widoczne od 1600 ISO (max. to 3200). Głośny- na ślubie konkuruje z księdzem.



CZY WARTO? Jeżeli przebieg jest znany- szczególnie warto. Niestety niegdyś modlili się do niego fotografowie ślubni, zatem może się okazać że przebieg leci już na drugiej migawce (Z doświadczeń własnych- tak naprawdę niewiele to przeszkadza o ile sprzęt nie był używany do wbijania gwoździ).



Na co można wydać 700 zł, zamiast 30D?

Hm. Na kilka dni w Katowicach śladami Fotodinozy (link). No chyba że jesteście z Katowic- wtedy kilka dni w Łodzi nie zaszkodzi.



Nr 2. SUPERMASZYNA

Canon 1Ds (2002 rok)

Cena pierwotna ok. 27000 złotych

Cena dziś ok. 1900 zł

Deprecjacja bez uwzględnienia inflacji: 93%


fotograficzna funkcjonalność 
w stosunku do

dzisiejszych aparatów             Ж Ж Ж Ж Ж Ж



łatwość użytkowania 
(brak archaicznych utrudnień)     Ж Ж Ж Ж Ж Ж



szanse na trwałość migawki 
i jej ew. naprawę                 Ж Ж Ж Ж Ж Ж



zalety jakich nie mają 
inne aparaty EOS                  Ж Ж Ж Ж Ж Ж



dla kogo              dla fanboya Ж Ж Ж Ж Ж Ж dla normalsa





opisywany już na Fotodinozie- tutaj


jaki jest fajny? Jak Mercedes 560 SE W126, a.k.a."Porsche killer"
 

ZALETY: To wiekowa maszyna formuły 1. Przez pewien czas najlepszy aparat profesjonalny na świecie. Cóż, trochę wody w elektrowni Fukushima upłynęło od tamtej pory.

Czy ma on sens ogólny, ten czternastoletni aparat, a nie tylko sens sentymentalno- prestiżowy?

Ma. Oj ma.

Robi bardzo ładne pełnoklatkowe zdjęcia. Był w tym pierwszy na świecie. Z pięknymi, łagodnymi przejściami tonalnymi, mało zaszumione do ISO800. Jest hipersuperduper ustawialny. Kto lubi kręcić kółkiem w lewo- może kręcić w lewo. Ale jakby chciał w prawo- to może sobie to zaordynować w menu. Do fotografii nie da się co prawda nakręcić filmu, ale za to można nagrać notatkę głosową- jest wbudowany mikrofon. Ogólnie miliony ustawień nie znanych amatorom. Autofokus tej maszyny bije na głowę i poddaje pedagogice wstydu wszystkie dwucyfowe Canony.

W standardzie- uchwyt pionowy ze spustem i magnezowa konstrukcja zdolna wytrzymać ostrzał z lekkiej broni maszynowej. Full profeska.

Ale są też:



WADY: Słaba czułość maksymalna- zaledwie ISO1250, przy czym widoczne szumy już od ISO1000.

Duży, Wielki, Monstrualny, 1Ds. Taki Pudzian wśród Canonów.

Archaiczne menu, nieco mało intuicyjne. Wyświetlacz tylny- bardzo mały, podobnie jak w numerze 5. Nic na nim nie widać.

Dośc stary. I dość drogi.



Na co można wydać pieniądze, zamiast na 1Ds?

Hm. Na przebywanie tydzień na lekkim rauszu w okręgu Tokaj, Węgry.



Nr 1. IDEAŁ

Canon 5D (2005 rok)

Cena pierwotna ok. 10000 złotych

Cena dziś ok. 1600 zł

Deprecjacja bez uwzględnienia inflacji: 84%


Canon EOS 5D



fotograficzna funkcjonalność 
w stosunku do

dzisiejszych aparatów               Ж Ж Ж Ж Ж Ж



łatwość użytkowania 
(brak archaicznych utrudnień)       Ж Ж Ж Ж Ж Ж



szanse na trwałość migawki 
i jej ew. naprawę                   Ж Ж Ж Ж Ж Ж



zalety jakich nie mają 
inne aparaty EOS                    Ж Ж Ж Ж Ж Ж



dla kogo                dla fanboya Ж Ж Ж Ж Ж Ж dla normalsa




opisywany już na Fotodinozie- tutaj


jaki jest fajny? Jak Porsche 911 podstawowa wersja
 

ZALETY: To była kiedyś najtańsza pełna klatka dostępna dla amatora. I tak pozostało do dziś. Wygląda na to, że pozostanie tak po wieczność (tu Czytelnik wizualizuje sobie wieczność i w niej Canona 5D). 

To dobra maszyna. Bez funkcjonalnych fajerwerków- obsługuje się go niemal identycznie jak numer 3 tego zestawienia. Nie umie kręcić filmów, tak jak jego następcy (5D Mk II i III), co jest, wbrew pozorom, sporą zaletą- matryca najbardziej zużywa się podczas filmowania.

Pod względem jakości obrazu jest po prostu świetny. Szczegółowość, przejścia tonalne, kolory, to coś, czym nie ustępuje wcale tym następnym, a jest lepszy od numeru 2 z naszego zestawu i od wszystkich innych numerów. Ba, co tu gadać- jest lepszy niż każdy dwucyfrowy Canon po dziś dzień.

Niskie szumy do ISO1600.

Ma normalne rozmiary. Pasuje nie tylko do Andrzeja Gołoty.



WADY: Za główną piętę achillesową uchodzi w 5D autofokus. Jest po prostu przeciętny, a nie taki genialny jak w 1Ds- czasem się pomyli, czasem w ciemnościach nie wyostrzy. Nic takiego- wszyscy użytkownicy kilkuletnich Canonów dwucyfrowych mają to samo.

Archaiczne menu typu lista i mały wyświetlacz tylny- to te same zarzuty co i powyżej. Mało istotne. Niektórym może przeszkadzać brak wbudowanej lampy. O ile w 1Ds dodanie czegoś jeszcze do tego przerośniętego mastodonta byłoby niewskazane, o tyle w 5D Canon mógłby dorzucić lampę i czasem szkoda że jednak tego nie zrobił.

Maksymalne ISO to 3200. Niezbyt to dużo jak na dzisiejsze czasy.



CZY WARTO?

Warto z pewnym ryzykiem, o ile znamy przebieg. Migawki 5D dociągały na ogół do 100 tysięcy lub ciut więcej, ale sporo zależy oczywiście od poszczególnego egzemplarza- w każdym razie nadal ewentualna naprawa migawki w Piątce jest bezproblemowa i wobec trzymającej poziom ceny tego aparatu- dość rozsądna.

Na co można wydać tę kasę, zamiast na 5D?

Hm. Na przebywanie tydzień na lekkim rauszu spowodowanym palinką w Sighişoarze (pol. Segieszów), okręg Mureș, Rumunia. Co najmniej równie fajnie jak 5D.







PANIE MECENASIE, CZY JEST RYZYKO?

No jasne że jest ryzyko. Noł risk noł fan. Życie na krawędzi, te rzeczy. Największe potencjalne ryzyko w używanym aparacie- to migawka. To urządzenie złożone z cieniuteńkich lamelek z tytanu, które w ciągu 1/8000 sekundy (a nie daj bóg jak siedzi w Minolcie 9xi, bo wtedy w ciągu 1/12000 sekundy) musi zamknąć i otworzyć dopływ światła. Przyspieszenie lamelek migawki osiąga 10G. Migawka wykonuje w swym życiu od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy cykli, w zależności od klasy aparatu, ale w końcu nadchodzi jej kres. Tym samym nadchodzi czas otwierania portfeli i płacenia za jej wymianę lub naprawę- koszt w autoryzowanym serwisie jest mniej więcej proporcjonalny do ceny aparatu- modele amatorskie- od kilkuset złotych (400?) po 1500,- złotych w profesjonalnych 1D i 1Ds.

Serwisy nieautoryzowane dokonują także wymiany samych lamelek migawki- podobno jest to naprawa równie skuteczna.

Ponieważ ten wpis będzie wisiał w sieci, mam nadzieję, po wsze czasy- najlepiej zasięgnąć języka w tej kwestii osobiście i bezpośrednio.

Matryce także podlegają zużyciu i przestają na nich działać pojedyncze piksele- w niektórych modelach da się to naprawiać serwisowo- najlepiej przed zakupem obejrzeć zdjęcia ze sprzętu robione w jasnych i ciemnych warunkach i stwierdzić czy jakieś czarne lub białe kropki nie będą nam przypadkiem przeszkadzać.

Oprócz migawki, o ile aparat nie został zamoczony, zawilgocony i nie spadał zbyt często na beton, elektronika na ogół trzyma się nieźle. Jeżeli aparat działa w pełni sprawnie- to jest spora szansa, że nadal tak będzie.



Pamiętam z Allegro pewnego Canona 5D- miał zajechaną migawkę, która wyświetlała "error", ale sprzedający podkreślał że zdjęcia nadal da się nim robić- wystarczy przekręcić aparat do góry nogami. Jakie to proste! Wystarczy tylko nauczyć się wciskać spust lewą ręką od spodu.

Nawet przez pewien czas się nad nim desperacko zastanawiałem- był tani.



Cena czyni cuda.





Fabrykant

dyrektor kreatywny nareszcie walnięty o sprzęty





P.S.

Ceny aktualne na czerwiec 2016, szacowane z oka na podstawie ofert Allegro.

Zastrzeżenie
Nie miej pretensji do Fotodinozy jak padnie Ci migawka.
                           Ministerstwo Zdrowia 
                           albo Opieki Społecznej- 
                           wybór należy do Ciebie.

25 komentarzy:

  1. kierowca bombowca1 lipca 2016 09:53

    Używało się 30D, używało. W moim egzemplarzu po 1,5 roku padł spust migawki - i w takim stanie sprzedałem aparat. Od tej pory nauczyłem się go oszczędzać przenosząc ogniskowanie na tylny przycisk ( AF-ON ) :) Z całkiem dobrymi rezultatami w przypadku śledzenia poruszających się obiektów :)

    Ze zużywaniem matrycy to trochę mit - swoim 5D Mk II nagrałem mnóstwo filmów, z dość długimi sekwencjami kręconymi na wysokich ISO. Kolory nie zdegradowały się nic a nic, jedynym skutkiem ubocznym było pojawienie się kilku przepalonych pikseli, ale widocznych tylko w specyficznych warunkach ( na ciemnym kolorystycznie zdjęciu zrobionym na wysokim ISO i długim czasie naświetlania - tak powyżej 10 sekund ). Aparat używa teraz mój kolega i zarzyna go dalej :)

    Co do serii dwucyfrowej - nowy 80D jest porównywalny jeśli chodzi o szumy i rozpiętość tonalną z 5D Mk II. Dobra zmiana :)

    Do listy dorzuciłbym jeszcze jeden aparat, który miałem okazję używać, przydatny dla kogoś kto lubuje się w zdjęciach sportowych czy pokazach lotniczych itp. Mowa o 1D mk II N - ten z poprawionym wyświetlaczem. Kobyła, ale szybka kobyła. Do ISO 1600 bezproblemowy, ISO 3200 dawało się ładnie odszumić. Nieco porąbana klawiszologia, ale już skuteczność AF, precyzja działania automatycznego balansu bieli, współpraca z lampą błyskową ( osobna drabinka ekspozycji w wizjerze ) - na medal. Crop 1,3 przydatny przy teleobiektywach, nieco przeszkadzający w doborze szkiełek szerokokątnych miał jeszcze ten plus, że bezczelnie można było używać niektórych ( znacznie tańszych ) obiektywów przeznaczonych na mniejsze matryce - używałem tak Sigmy 30 1.4, Tokiny 11-16 2.8 a niektórzy z powodzeniem także Sigmy 50-150 2.8.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo konkretny i treściwy komentarz. Dzięki i poproszę o więcej wspomnień z użytkowania. Tą dobra zmianą muszę się bliżej zainteresować.

      A, do tej listy można by dokładać jeszcze parę ładnych sprzętów. Ale Top 7 brzmi gorzej niż Top 5:)

      I rzeczywiście- od filmowania to głównie hot/ cold piksele się robią. Niewiele niby, ale jednak.
      Co do 1D jakiejkolwiek serii, to przeszukuję właśnie sklepy w okolicy, żeby podłączyć takie 1D Mk(...) do niepełnoklatkowej Sigmy 50-100/1,8. To musi być coś! I powinno działać.
      A Tokiny 11-16 używałem nawet na pełnej klacie (także na analogowym aparacie)- da się w zakresie 15-16 mm i nie winietuje za bardzo. Taki bonusik w cenie.
      W ogóle to chciałoby się poużywać wszystko co fajne. Nawet i może nie- mieć, bo w sumie po co. Canonowskie Jedynki są jednak bardzo fascynujące, co do jednej- nawet te pierwsze robią różnice- nie miałem z nimi za wiele do czynienia, ale poczułem zew. Może sobie kiedyś taką sprawię na emeryturze, jak już będą po pięć złotych.

      Usuń
    2. kierowca bombowca1 lipca 2016 11:27

      Ja jedynkę wspominam z sentymentem - zrobiłem nią i następcą ( Mk III ) sporo dobrych zdjęć, a przynajmniej dobrze się przy nich bawiłem. Sporo z tego zadowolenia wynikało z uczucia "pewności" - że większość zdjęć będzie trafionych, że szkła będą pracować na maksimum swoich możliwości, że kolory będą możliwie wierne, że migawka starczy na długo, że prędzej skończy się pojemność karty pamięci niż wyczerpie akumulator. Czasami różnica była marginalna, ale jednak była. Jedyne czego bym chciał, to tego żeby grip dało się odczepić :) 1D X kusi, ale cena używanych jest ciągle bardzo wysoka.

      Usuń
  2. hurgot sztancy2 lipca 2016 13:04

    ooo, cudownie - podziękował!

    OdpowiedzUsuń
  3. No fajny ranking. Całkowicie pokrywa się z moimi spostrzeżeniami. 5D jest poza konkurencją. Nie kupujcie tego grata bo właśnie chcę dokupić kolejny egzemplarz. Pod pewnymi względami daje lepszy obrazek niż 6D, 5DII i 5DIII razem wzięte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba.
      Mimo wszystko taki 6D też ma pewne przewagi- np. wygodne ISO automatyczne, no i zdjęcia nawet na 6400 ISO wyglądają ładnie. Tylko te ceny...

      Usuń
  4. Jakies takie nowe te cyfrówki :). Do dziś korzystam z EOS D30 (o sześć lat starszy od 30D), i nadal daje radę :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję- tak trzymać! Broń boże nie odmawiam D30 prawa do działania i cieszenia użytkownika. Jednak D60, którego nadal używam ma pewne drobne przewagi nad D30 i jest znacznie łatwiejszy do kupienia. Poza tym nie mogłem zamieścić tu Wszystkich fajnych cyfrówek Canona, bo pisałbym ten artykuł w nieskończonośc- trzeba było coś wybrać.

      Usuń
  5. Ja mam w domu 400D z jakimś 45tysięcznym przebiegiem, usunąłem filtr z matrycy, żeby w podczerwieni, i jeszcze 30D używane kupione w 2008 bodajże, dla żony, też pewnie z 50tysi poleciało - jak kupowaliśmy to wyglądała jak nówka, zero rysek, śladów używania. Ze dwa lata temu też jej spust padł, stówę z hakiem wymiana kosztowała, i jak biorę do ręki to wiem że trzymam aparat, chociaż na co dzień to już 70D robię i ergonomia gorsza wg. mnie. A tak w ogóle to bardzo ciekawy blog, na pewno tu będę zaglądał.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak czytam bloga, czytam i czytam...
    Fabrykant zakochany w obiektach sigmy, a o body jakimkolwiek słowa nie ma. Ale rozumiem, nie wszystko musi być.
    Ps. Tylko jak na chwilę wezmę coś innego niż swoją starą sigmę w rękę, to jakoś tak głupio, nawet jak to jest któryś z powyższej piątki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przykro mi, ale nie na wszystkim się znam. A na aparatach Sigmy to już w ogóle. Canonowy jestem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Canon 5D kusi ;)
    np 600zł + naprawa 700 na której się chyba nie skończy. https://i.imgur.com/TobUIP6.jpg

    Trudno oszacować cenę gdy jeszcze sprawny.Tak 1600 za 30tyś klatek, szeroki VOIGTLANDER na początek cena do przyjęcia.

    Większy rynek szkieł nawet nowych budżetowych.
    400D za ~300 ale bez kita.


    Ech a Pentax stabilizacja, uszczelnienia stare obiektywy K bez przejściówki ale
    Tańsze serie nieunikniony problem z naświetlaniem mimo małego przebiegu.
    "Pro" + - zużycie z przebiegu.
    Minimum chyba k5.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłem 5D, z drugą migawką (na gwarancji jeszcze) i przebiegiem na pierwszej ok.120 tys. Kosztował rok temu 1600 zł. Służy. Zaletą Canonów jest jednak duży wybór używanych obiektywów AF.

      Usuń
  9. Brakuje mi tu wpisu dotyczącego 40D i serii USA Rebel Xti
    czy czym się różni od 400D i cał ata linia na USA market np:" bo to morze jest taka sam historia jak z podkoszulkami tatusiowymi bawełnianymi chinskimi dostępnymi w PL w biedronce a Primemark UK że jakiś dziwnym trafem są lepszej jakości ta bawełna w UK niż w PL biedrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jakości elektroniki japońskiej pchanej na rynek USA, to ja się nie wypowiem. Raczej była lepszej jakości niż gorszej. Miały jednak swoją specyfikę - mogę opisać to tylko ogólnie - z racji różnych zastrzeżeń patentowych analogowe Canony na USA były na przykład pozbawione automatycznego podnoszenia lampy, albo pikania potwierdzającego ostrość. O cyfrówkach się nie wypowiem, bo niewiele wiem. Rynek USA jest też specyficzny jeśli chodzi o sprzęty odnawiane, czego w Europie właściwie nie ma - refurbishingiem używanych, uszkodzonych sprzętów do stanu "prawie jak nowy" zajmują się tam serwisy autoryzowane. Trzecią rzecz jaką wiem o rynku USA z doświadczeń własnych jest taka, że mają świetną obsługę i są gotowi przychylić klientowi nieba. Można o tym wyczytać w tym moim wpisie: https://fotodinoza.blogspot.com/2015/05/victoria-sentymentalna.html

      Usuń
    2. Każdy chyba ma mit pełnej klatki w głowie wiele na ten temat zostało napisane i każdy rwie sobie włosy z głowy czy jest sens czy warto czy nie warto. W obecnej dobie bezlustekowców i innych systemów mikro4/3 i podobnych. Ale jak ktoś lubi np starsze sprzęty wiadomo( prorytet przysłony $) Powiedzmy jak na tym blogu to jest temat do dyskusji np: na przykładzie Canona i jakości poszczególnionych korpusów tych starszych z połączeniem z manualnymi np: z rodziny m42
      I które z tych jest odpowiedni do 300d, 350d,20,30, 40D
      Który daje najfajniejszy daje obrazek w połączeniu np z tymi obiektywami starszymi jak przykładowe m42
      wiadomo że obiektyw ktoś powie ale czasami obiektyw to nie wszystko mozna mieć Marka IV a można mieć 300D.

      Usuń
    3. Tak, to jest kwestia dyskusyjna. Mała głębia ostrości w pełnej klatce, a właściwie "efekt" tej głębi jest bardzo pociągający. Wady obrazu na rogach i brzegach, jakie prezentują stare obiektywy, można uznawać też za zalety - ja je za takie uznaję, dają skupienie uwagi widza w centrum zdjęcia. Im większy sensor tym według mnie fajniej, mogę za to oddać hybrydowy autofokus, wi-fi i niewielkie rozmiary. Ale każdy ma inne podejście.

      Usuń
  10. Ciekawy artykuł!

    Tak się składa że mam 1Ds, pierwszą 5-tkę i kilka 30D. Tych ostatnich używam do pracy, fotografi przedmiotowej z lampami Elinchroma, nic lepszego nie potrzeba. Jest to też przyzwoity aparat do niedzielnych zdjęć rodziny. Co do 1Ds i 5D to ten drugi od kilku lat w stanie idealnym jak nowy i przebiegiem 4,5tys leży w szafie. Nie używam go bo uważam że 1Ds robi lepsze zdjęcia. Robi tez lepsze od reszty Ds-ów i innych aparatów. Używam głównie manualnych obiektywów Leica R. 5D robi ładne atrakcyjne zdjęcia z dużą ilością "łoł" i łatwo nim zrobić dobre zdjęcie. 1Ds robi zdjęcia które są dużo bardziej prawdziwe. Nawet zdjęcia sprzed 4-5 lat od razu rozpoznaję którym z nich robiłem. Jedyny moim zdaniem aparat jaki robi lepsze zdjęcia to Leica R9 z modułem cyfrowym Leica DMR. Kilka lat nie produkowany obecnie na ebsyu w kosmicznych cenach. Mowa o lustrzankach oczywiście. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za cenny komentarz. Ta opinia skłania mnie ponownie do popróbowania 1Ds. Kupowanie go, w moim wypadku byłoby fanaberią, ale jak wiadomo - pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy.

      Usuń
  11. Jeżeli jeszcze coś bym dodał, a znam te starsze canony to to że obrazek z nich zmieniał się generacjami. Nie wiem na ile to kwestia matryc a na ile algorytmów. W pierwszej generacji umiescil bym 1Ds, D30, D60 i 10D (nie znam 1D z tych lat). Wszystkie z nich dają bardzo ładny i prawdziwy obrazek, szczególnie uwidacznia się to po podpięciu naprawde znakomitych obiektów przy których nawet L-ki canona są po prostu słabe. Widziałem piękne zdjęcia z D60, sam mam 10D który też robi bardzo ładne zdjęcia, no i 1Ds który daje wyjątkowy obrazek. 20D jest gdzieś pomiędzy ale następna generacja to 30D, 5D, 1DsMk2. Wydaje mi się że łączy je wiele a już obrazki z 1DsMk2 i 5D są prawie identyczne. Nie są już tak prawdziwe ale na pierwszy rzut oka są takie "lepsze", "ładniejsze" itd. Dla mnie są minimalnie bardziej sztuczne i plastikowe, lekko dwuwymiarowe z podkręconym kontrastem. I ta plastikowość i sztuczność w późniejszych body szła już tylko do góry wraz ze spadkiem szumów przy wysokich czułościach.

    Jeśli chodzi o przewagę 5D czy Ds-ów to myślę też że duże znaczenie ma wizjer, szybkość i niezawodność pracy a nie sam fakt pełnej klatki. Po prostu ciężko się przesiąść na dwucyfrowce z powrotem. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Jest w tym coś - miałem 10D i miał on z D60 więcej wspólnego niż z następcami. Ja niestety jestem zwolennikiem kiczowatego kontrastu, dlatego późniejsze generacje mi odpowiadają.
      5D nie jest specjalnie szybki, ale fakt że do wizjera i pełnoklatkowego kąta widzenia + głębi ostrości człowiek się łatwo przyzwyczaja.

      Usuń
  12. Co byście polecili do długich czasów naświetlania, po kilka - kilkadziesiąt minut.
    Canon jest na moim celowniku, bo podobają mi się dwa obiektywy 24 mm na apsc-c i 40 mm na FF. Są zgrabne i mają małą średnice filtra, przez co tańsze będą filtry ND.
    Zastanawiam się czy do takich celów, sprawdzą się starsze modele, czy lepiej szukać wśród bardziej „współczesnych”.
    ISO będzie zawsze najniższe, ale czy przy długich ekspozycjach i tak nie powstanie szum?
    Będę wdzięczny za rady od bardziej doświadczonych osób.
    Dodam, że nie mam jeszcze żadnego obiektywu ani aparatu, więc nie upieram się przy Canonie. Ale inne opcje chyba będą droższe. Budżet im niższy to lepiej. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do długich czasów naświetlania przyda się wszystko, co ma czas naświetlania "B", czyli Bulb, oraz możliwość podłączenia wężyka spustowego lub pilota na podczerwień. Nie zajmowałem się nigdy tym tematem, ale o ile się nie mylę, większość cyfrowych lustrzanek ma takie możliwości. Nie znam kwestii szumów przy długich naświetleniach, podejrzewam, że na niskich czułościach nie będą dotkliwe. Proponuję zapytać bardziej doświadczone w tej materii osoby np. www.foto-nieobiektywny.blogspot.com , ewentualnie zajrzeć na forum lub komentarze na optyczne.pl - tam redaktorzy zajmują się astrofotografią i (m. innymi) mierzeniem szumów na długich ekspozycjach.
      W kwestii tego, czy kupować stare, czy nowe, mogę polecić kupienie starego aparatu, ale z pełną klatką (FF), czyli np. Canonów 5, 6 lub 1Ds - pełne klatki, nawet te stare, mniej szumią, niż odpowiadające im wiekowo aparaty z matrycą APS-C.

      Usuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.