(Przedświąteczny przegląd
fajoskich, nieprodukowanych Tamronów autofokus)
Do
jakiej firmy motoryzacyjnej porównałbym Tamrona? Hmmm. Do Opla.
Tak. To dobre porównanie. Firma, która robiła produkty sytuujące
się w samym środku środka. Raczej popularna, choć niekochana
miłością namiętną. Mało fajerwerków. Ale coś się zdarzało.
Ostatnio robi całkiem fajne modele...
Tamron
to też jeden z Third Party, który sprężył się w końcówce lat
80-tych i kłujnął szpileczką swoich inżynierów, żeby
zaprojektowali obiektywy autofokus. Wcześniej rzecz jasna były
obiektywy manualne- dość znane szerokim rzeszom, a najbardziej
znane z pięknego, uniwersalnego mocowania Adaptall. Ten pomysł
pozwalał zmieniać mocowania bagnetowe obiektywu z Canona na Nikona
i znów na Pentaksa, nie trzeba było sprzedawać szkła razem z
aparatem, jeśli miałeś ochotę na zmianę systemu. Całkiem
rozsądna propozycja dla amatorów, a i zawodowcom się zdarza.
Najbardziej krzyczącym przykładem jest Jarosław Brzeziński, autor
książki „Canon EOS System”, który sprzedał wszystko co miał
i z wyznawcy canonizmu został nikonowcem.
Nie
będę od Adama Opla, ani tym bardziej od Ewy opisywał całej historii
modeli manualnych, jak kto ma ochotę, oraz dysponuje znajomością
języka japońskiego (bo Google Translator nie przykładał się do
nauki) to może zajrzeć na stronę:
Tamron
nie wstydzi się swojej historii jak Sigma, ale nie wstydzi się
przed swoimi rodakami. Japońska ksenofobia, doprawdy. Ale nie
narzekajmy.
Tamron
był od wielu lat średniakiem. Nie projektował zbyt wiele
wystrzałowych obiektywów, ale celował w mainstrim (chyba można
już spolszczać?), co jak wiadomo jest mało spektakularne, ale
dochodowe. Trzymał się zwykle blisko średeniej półki, a gdy
nastały czasy AF, chwycił się jej kurczowo. Główną domeną
Tamrona stały się długozakresowe tzw. spacerzoomy, a potem
dłuuuugozakresowe spacerzoomy, a potem dłuuuuuuuuuuuuugozakresowe
spacerzoomy. Do dzisiaj trwa wyścig- która firma osiągnie większy
zakres. Na razie jest 16-300 dla Tamrona i 18-250 dla Sigmy.
Na
początku lat 90-tych i 28-200 robiło spore wrażenie. Taki obiektyw
do wszystkiego. Niektórzy mówią także że do niczego. Ale dla
amatorów wakacyjnych był w sam raz. Na tym Tamron kosił główną
kasę, oraz na dublowaniu optyki firmowej First Party, ale
sprzedawanej taniej.
Nieee, ta półka niezbyt interesuje Fotodinozę. Jeśli was interesuje- uczcie się japońskiego.
Nieee, ta półka niezbyt interesuje Fotodinozę. Jeśli was interesuje- uczcie się japońskiego.
Od
czasów autofokusowych Tamron produkował serię obiektywów SP,
znaczit Super Performance. To były szkła mające zachęcić
profesjonalistów. Nigdy nie było zbyt wiele modeli owego SP-
zazwyczaj 4- 5. W porównaniu do szerokiej gamy Sigmy, obejmującej
armadę teleobiektywów wyglądało to skromnie. Ale w odróżnieniu
od sigmowskiej armady pancerników Musashi i Yamato, Tamrony nie
toną podczas współpracy z żadnym Canonem- można je do dziś
bezproblemowo użytkować z cyfrówkami.
Wyjmijmy
po kolei najciekawsze rodzynki z tego ciasta.
Nigdy
nie widziałem na własne oczy SP AF 90/2,5 Macro. To szkło
stworzono w 1990 na bazie znanego manualnego modelu. Tamron chwalił
się, całkiem słusznie, że jest to obiektyw makro i portretowy w
jednym. Makro było przyzwoite- skala odwzorowania 1:2. Niestety nie
wiem czy był dobrej jakości. Ale chętnie bym się dowiedział. Po
dwóch latach zakończono produkcję ale dwa lata później
wypuszczono nową wersję. Definitywnie zakończono
karierę 90/2,5 w roku 1996, kiedy ukazał się znany i bardzo
ceniony do dziś Tamron SP AF 90/2,8 Macro, w którym jasność
poświęcono na ołtarzu właściwości makro- teraz dawał
odwzorowanie 1:1 (Czyli 1 cm guza w terenie równa się 1 cm guza na
mapie- Tytus de Zoo).
Dalej
leci SP AF 300/ 2,8 LD (IF) z roku 1990, z mocowaniem do Pentaxa i
Minolty- bardzo rzadkie, potężne szkło, wagi 2,25 kg. Potem w
kolejnych latach dołączyły następne mocowania. Trzykrotnie go
modernizowano, unowocześniając jego wygląd, ale nie zmieniając
mechaniki. Być może także poprawiano powłoki przeciwodblaskowe.
Skończono produkcję w 2005 roku. Jestem dumny i blady, bo miałem
taki obiektyw w rękach, w wersji II-giej. Działo się to w roku
2003, w Fotojokerze, w którym ten obiektyw ówcześnie był
sprzedawany za 1 zł, o ile kupiło się Minoltę 7D (tak, była taka
firma). Miałem plan żeby kupić ten kuszący zestaw i sprzedać
Minoltę, ale zdrefiłem, czego do dziś troszkę żałuję. Tamron
300/2,8 był co prawda nieco miękki od pełnego otworu, ale już
nigdy nie będzie w tej cenie. Od tamtego czasu nie widziałem go już
nigdy więcej. Pa Tamronie.
35-105/2,8
1992- To przykład wielkich ambicji Tamrona. Pierwszy ( i ostatni)
3-krotny zoom ze światłem f/2,8. 17 elementów w 14 grupach,
potężny instrument, dobrze oceniany, ale niezbyt popularny- dość
drogi i mający zakres szerokokątny nieco mniejszy niż firmowe
profesjonalne zoomy standardowe. Minimalna odległość ostrzenia to
potężny 1 m, co dosyć ograniczało zastosowania tego obiektywu.
Nowa,
poszerzona wersja 28-105/2,8 z roku 1997 była przykładem (podobno)
pięknej katastrofy. Podobno, bo póki Fotodinoza nie założy
bagnetu na broń, tfu (znowu ta putinowska wojna krymska), póki nie
założy obiektywu na bagnet – póty nie będzie wydawać wyroków
skazujących. Pierwszy (i ostatni) 3,75- krotny zoom ze światłem
2,8. Nigdy żadna firma wcześniej ani później nie zrobiła takiej
krotności zooma o tej profesjonalnej jasności. Jak się okazuje-
nie bez powodu. Tamron poszedł na całość. Widać w tym ruchu
całą zawziętość kogoś opętanego ideą zrobienia wyjątkowego
obiektywu. Godne podziwu. Otóż wsadzono w ten obiektyw całą
amunicję jaka była dostępna. Uwaga: cztery soczewki asferyczne i
trzy soczewki o niskiej dyspersji(15 elementów w 13 grupach). Nie
było chyba na rynku podobnej konstrukcji. Najbardziej skomplikowane
ówczesne szkło Canona- 28-300/3,5-5,6 L miało zaledwie dwie
asferyczne i 3 niskodyspersyjne soczewki.
Musiało
to kosztować fortunę w produkcji.
Obiektyw
według recenzji użytkownikow był dobry. Ale dobry- to nie
wystarczyło profesjonalistom. Uznawano go za przyzwoite szkło, ale
ganiono za potężny ciężar (ważył rzeczywiście dużo- 880
gramów) zdjęcia z żółtym zafarbem, słabą odporność na odblaski światła i bardzo wolny
autofokus, jak ktoś napisał- był to „niezbyt sportowy obiektyw”-
tego akurat profesjonaliści nie zniosą.
Dla
amatorów był jednakże zbyt drogi, (kosztował w Polsce po
przecenach 2600,- zł w roku 2003). Produkcję zakończono w 2004
roku.
70-210/2,8
LD (1992)- sprzedawano go w Polsce bardzo krótko. Niestety poległ w
walce z Sigmą i Tokiną, które były hitami. Sigma miała cichutki
napęd HSM, a Tokina renomę producenta wysokiej klasy. Tamron zaś
miał renomę producenta najtańszych obiektywów sprzedawanych w
popularnym Fotojokerze jako zestawy z amatorskimi aparatami. A do
tego w połowie lat 2000 Tamron przez pewien czas w ogóle nie miał
w Polsce dystrybutora, co też wpłynęło na nikłą popularnosć
tego szkła.
Zrobimy
tu małą dygresję, opuszczając tamronowską wysoką półkę i
zeskakując na niższą- w roku 1994 wypuszczono obiektyw 24-70/3,3-
5,6 Aspherical. Nie byłby godny wzmianki gdyby nie był pierwszym na
świecie obiektywem autofokus o tej ogniskowej. Nie pomyslałbym!
W
1994 roku wyprodukowano bardzo ciekawy obiektywik, o którym możemy
powiedzieć dwa słowa- to 20-40/ 2,7-3,5 Aspherical IF, rzadko
spotykane i mało docenione szkło.
Ma
w ogóle dzisiaj niespotykane ogniskowe. Produkowano tylko dwa
obiektywy o tej ogniskowej- naszego Tamrona i Sigmę 20-40/2,8 EX DG,
pozostałe albo miały inny, krótszy zasięg, albo były
ciemniejsze. Ten zakres- 20-40mm siedzi okrakiem między
superszerokim kątem, a krótkim obiektywem standardowym. Nie dość
że daje duże możliwości w aparatach pełnoklatkowych to jeszcze
całkiem sprawnie działa na APS-C. Bardzo uniwersalne narzędzie. Do
tego Tamron był jednym z dwóch istniejących ówcześnie zoomów
jaśniejszych niż f/2,8. Jaśniejszych, na parametrach w folderach
reklamowych, dodajmy- żaden aparat nie jest w stanie wyświetlić
wartości przesłony f/2,7, ale i tak ciekawie.
Z doświadczeń własnych powiem że sprawuje się na pełnej klatce filmowej i cyfrowej bardzo dobrze, za wyjątkiem odporności na odblaski- jest bardzo podatny na słońce w kadrze. Zamieścimy swego czasu test tego obiektywu.
Z doświadczeń własnych powiem że sprawuje się na pełnej klatce filmowej i cyfrowej bardzo dobrze, za wyjątkiem odporności na odblaski- jest bardzo podatny na słońce w kadrze. Zamieścimy swego czasu test tego obiektywu.
Wyprodukowano
dwie serie tego szkła i zakończono produkcję w 2005 roku
SP
AF 14/2,8 Aspherical IF 1999-2007
Superszeroki
stałoogniskowiec. Nie zdobył nigdy takiej popularnosci jak Sigma o
tych samych parametrach. Sigma pobiła go cichym i szybkim silnikiem
HSM i mniejszą podatnością na odblaski. Dzisiaj rzadko spotykany
obiektyw.
Tutaj
wnikliwy test 14-tki na Pentaxie, nizbyt dobrze wypadł:
Znowu
zeskoczymy na niższą półkę tamronowskiej oferty:
W
2002 roku wypuszczono przyjemny 19-35/3,5-4,5, superszeroki i w miarę
jasny obiektyw przeznaczony dla
zaawansowanych. Ten obiektyw to
ciekawostka- nie był projektem Tamrona, tylko, o ile się nie mylę- Cosiny, która
produkowała go dla wielu innych firm- myślę że jest to obiektyw
sprzedawany pod największą ilością marek w historii. Wymieniam z
pamięci:
Cosina,
Tokina, Soligor, Voigtlander, Phoenix, Quantaray, Tamron a ostatnio
jako Promaster. Jednym słowem ten sam obiektyw sprzedawali czterej
najwięksi konkurenci z Third Party, w tym Sigma (Quantaray to była
marka Sigmy na USA)- tylko w różnych okresach i nieco zmienionych
wersjach.
Tamron
wypuścił mocniej różniącą się wersję tego szkła,
dostosowaną stylistycznie do ówczesnej gamy swoich produktów i
zmienioną mechanicznie- pozostałe odmiany były podobne do siebie,
na ogół z wytłoczonym, stylizowanym „AF” na pierścieniu
zoomowania, pamiętającym jeszcze zamierzchłe czasy gdy autofokus
stanowił novum.
Spis
bakalii zakończymy na najnowszym rodzynku:
SP
AF 17-35/ 2,8-4 Di (2003-2008).
Wszyscy
chwalili ten obiektyw, należący do nowej (do dziś aktualnej)
generacji dostosowanej do współpracy z cyfrówkami. Miał bardzo
dobry zakres ogniskowych, bardzo dobrą, choć zmienną, jasność i
cenę konkurencyjną w stosunku do obiektywów firmowych.
Nie
mam szczerego pojęcia dlaczego zakończono jego produkcję. To
znaczy wiem, ale nie powiem. No dobra- powiem. Rzecz jest
historycznie- rynkowo ciekawa. Prawdopodobnie był owocem ślepej
uliczki marketingowej- obiektywów mających sprzedawać się zarówno
jako superszerokokątne do analogowych aparatów jak i krótkie
standardowe dla raczkującyh cyfrówek APS-C. (Jak wiemy matryca
cyfrowa jest mniejsza niż klatka filmu i daje mniejsze kąty
widzenia przy tej samej ogniskowej). Aparatów z matrycą wielkości
klatki filmu 35x24mm czyli Full Frame- ówcześnie nie było zbyt
wiele i żaden z nich nie kosztował mniej niż przyzwoity samochód
osobowy.
Projektowana
uliczka jednakoż skończyła się gwałtownie z prostego powodu-
sprzedaż cyfrówek APS-C poszybowała w górę, a sprzedaż apartów
na film zanurkowała jak bombowiec nurkujący. Obiektyw mający
służyć jako superszerokokątny do filmówek- przestał mieć rację
bytu. Jako szkło dla cyfrówej APS-C był jedynie zbyt krótką
namiastką standardowych ogniskowych, a tu już konkurencja (Sigma)
wypuszczała obiektywy o ogniskowych specjalnie przeznaczonych tylko
do cyfrówek z mała klatką (18-50/2,8 DG). Zarząd Tamrona krzyknął
do inżynierów- Stop! Projektujemy coś podobnego jak Sigma, to się
sprzeda! I mieli rację (Tamron 17-50/2,8 Di II).
Tymczasem,
po kilku latach ślepa uliczka dostała nowe przebicie do głównej
arterii- aparaty z dużą matrycą Full Frame- staniały. (Jeźlikto
hce po rady- najstarsze używane Canony 5D dochodzą do 1800
złotych), a ich właściciele wydaliby chętnie kasę na dobry i
niezadrogi obiektyw superszerokokątny,, nadający się na dużą
klatkę, którym był Tamron 17-35/2,8-4. Niestety już go nie
produkują.
http://www.tamron.co.jp/data/af-lens/a05.html
http://www.tamron.co.jp/data/af-lens/a05.html
Powinni
wznowić produkcję, moim zdaniem.
Za
ten pomysł, bardzo proszę, drogi Tamronie,o zatrudnienie mnie na
jakimś nieeksponowanym stanowisku testowym. Już ja wam doradzę!
Fabrykant
z
www.fabrykaslubow.pl
P.S. Kto zainteresowany podobnym tematem u Sigmy, proszony jest o kliknięcie odpowiedniej etykiety pod artykułem (np. "obiektywy-historia")- i zaraz zostanie tam cudownym sposobem przeniesion.
P.S. IIW poniedziałek lany, jednak we wtorek- przetestujemy pewnego Samuraja bez miecza. Zostańcie Państwo z nami (cytat).
P.S. Kto zainteresowany podobnym tematem u Sigmy, proszony jest o kliknięcie odpowiedniej etykiety pod artykułem (np. "obiektywy-historia")- i zaraz zostanie tam cudownym sposobem przeniesion.
P.S. II
Na stronie japońskiej siedziby Tamrona znalazłem listę nieprodukowanych obiektywów po angielsku - może nie jest szczegółowa jak w języku japońskim, no ale nie żądajmy zbyt wiele.
OdpowiedzUsuńLink: http://www.tamron.co.jp/en/data/lenses/list_dis.html
Dzięki! Obcokrajowcy dostają tam jednak mniej informacji niź w katalogu głównym. Jedyne wyjście- gugle translejtor.
OdpowiedzUsuńJaskółki donoszą o nowym tamronie 17-35 mm f/2.8-4.0. Czy Fotodinoza dostanie to szkiełko do testów? Proszę o test na C 5D Classic lub 6D. Jeżeli Fabrykant nie ma tych korpusów, to chętnie pożyczę. 20D tez mam. Zacny korpus.
OdpowiedzUsuńMuszę zmartwić Szanownego Pana. Fotodinoza to ja. Człowiek anonimowy. Nic nie dostaję, niestety. Idę do sklepu i wydębiam do testu sklepowego. Nie ma chętnych sklepów na darmowe pożyczanie sprzętu niszowym blogerom, a z importerami nie mam żadnych kontaktów. Tak że ten... Wszystkie niemal testy na Fotodinozie, to testy obiektywów własnych, które kupiłem za własną kasę. Ewentualnie pożyczyłem od znajomych.
UsuńWielka szkoda, że importerzy i inni wielcy nie zauważają tego potencjału. Czytam codziennie, kilka razy dziennie. Do kawy, ciastka herbaty i nie tylko.
UsuńSzczególnie cenię opisy i analizy zdjęć tych najlepszych!
Pozdrawiam i czekam na więcej!
Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń