wtorek, 15 kwietnia 2014

Tamron- przegląd cukierniczy.

(Przedświąteczny przegląd fajoskich, nieprodukowanych Tamronów autofokus)
Reklamówka rocznik 2002
Do jakiej firmy motoryzacyjnej porównałbym Tamrona? Hmmm. Do Opla. Tak. To dobre porównanie. Firma, która robiła produkty sytuujące się w samym środku środka. Raczej popularna, choć niekochana miłością namiętną. Mało fajerwerków. Ale coś się zdarzało. Ostatnio robi całkiem fajne modele...
Tamron to też jeden z Third Party, który sprężył się w końcówce lat 80-tych i kłujnął szpileczką swoich inżynierów, żeby zaprojektowali obiektywy autofokus. Wcześniej rzecz jasna były obiektywy manualne- dość znane szerokim rzeszom, a najbardziej znane z pięknego, uniwersalnego mocowania Adaptall. Ten pomysł pozwalał zmieniać mocowania bagnetowe obiektywu z Canona na Nikona i znów na Pentaksa, nie trzeba było sprzedawać szkła razem z aparatem, jeśli miałeś ochotę na zmianę systemu. Całkiem rozsądna propozycja dla amatorów, a i zawodowcom się zdarza. Najbardziej krzyczącym przykładem jest Jarosław Brzeziński, autor książki „Canon EOS System”, który sprzedał wszystko co miał i z wyznawcy canonizmu został nikonowcem.

Nie będę od Adama Opla, ani tym bardziej od Ewy opisywał całej historii modeli manualnych, jak kto ma ochotę, oraz dysponuje znajomością języka japońskiego (bo Google Translator nie przykładał się do nauki) to może zajrzeć na stronę:

Tamron nie wstydzi się swojej historii jak Sigma, ale nie wstydzi się przed swoimi rodakami. Japońska ksenofobia, doprawdy. Ale nie narzekajmy.

Tamron był od wielu lat średniakiem. Nie projektował zbyt wiele wystrzałowych obiektywów, ale celował w mainstrim (chyba można już spolszczać?), co jak wiadomo jest mało spektakularne, ale dochodowe. Trzymał się zwykle blisko średeniej półki, a gdy nastały czasy AF, chwycił się jej kurczowo. Główną domeną Tamrona stały się długozakresowe tzw. spacerzoomy, a potem dłuuuugozakresowe spacerzoomy, a potem dłuuuuuuuuuuuuugozakresowe spacerzoomy. Do dzisiaj trwa wyścig- która firma osiągnie większy zakres. Na razie jest 16-300 dla Tamrona i 18-250 dla Sigmy.

Na początku lat 90-tych i 28-200 robiło spore wrażenie. Taki obiektyw do wszystkiego. Niektórzy mówią także że do niczego. Ale dla amatorów wakacyjnych był w sam raz. Na tym Tamron kosił główną kasę, oraz na dublowaniu optyki firmowej First Party, ale sprzedawanej taniej. 

Nieee, ta półka niezbyt interesuje Fotodinozę. Jeśli was interesuje- uczcie się japońskiego.

Od czasów autofokusowych Tamron produkował serię obiektywów SP, znaczit Super Performance. To były szkła mające zachęcić profesjonalistów. Nigdy nie było zbyt wiele modeli owego SP- zazwyczaj 4- 5. W porównaniu do szerokiej gamy Sigmy, obejmującej armadę teleobiektywów wyglądało to skromnie. Ale w odróżnieniu od sigmowskiej armady pancerników Musashi i Yamato, Tamrony nie toną podczas współpracy z żadnym Canonem- można je do dziś bezproblemowo użytkować z cyfrówkami.

Wyjmijmy po kolei najciekawsze rodzynki z tego ciasta.

Nigdy nie widziałem na własne oczy SP AF 90/2,5 Macro. To szkło stworzono w 1990 na bazie znanego manualnego modelu. Tamron chwalił się, całkiem słusznie, że jest to obiektyw makro i portretowy w jednym. Makro było przyzwoite- skala odwzorowania 1:2. Niestety nie wiem czy był dobrej jakości. Ale chętnie bym się dowiedział. Po dwóch latach zakończono produkcję ale dwa lata później wypuszczono nową wersję. Definitywnie zakończono karierę 90/2,5 w roku 1996, kiedy ukazał się znany i bardzo ceniony do dziś Tamron SP AF 90/2,8 Macro, w którym jasność poświęcono na ołtarzu właściwości makro- teraz dawał odwzorowanie 1:1 (Czyli 1 cm guza w terenie równa się 1 cm guza na mapie- Tytus de Zoo).



Dalej leci SP AF 300/ 2,8 LD (IF) z roku 1990, z mocowaniem do Pentaxa i Minolty- bardzo rzadkie, potężne szkło, wagi 2,25 kg. Potem w kolejnych latach dołączyły następne mocowania. Trzykrotnie go modernizowano, unowocześniając jego wygląd, ale nie zmieniając mechaniki. Być może także poprawiano powłoki przeciwodblaskowe. Skończono produkcję w 2005 roku. Jestem dumny i blady, bo miałem taki obiektyw w rękach, w wersji II-giej. Działo się to w roku 2003, w Fotojokerze, w którym ten obiektyw ówcześnie był sprzedawany za 1 zł, o ile kupiło się Minoltę 7D (tak, była taka firma). Miałem plan żeby kupić ten kuszący zestaw i sprzedać Minoltę, ale zdrefiłem, czego do dziś troszkę żałuję. Tamron 300/2,8 był co prawda nieco miękki od pełnego otworu, ale już nigdy nie będzie w tej cenie. Od tamtego czasu nie widziałem go już nigdy więcej. Pa Tamronie.


35-105/2,8 1992- To przykład wielkich ambicji Tamrona. Pierwszy ( i ostatni) 3-krotny zoom ze światłem f/2,8. 17 elementów w 14 grupach, potężny instrument, dobrze oceniany, ale niezbyt popularny- dość drogi i mający zakres szerokokątny nieco mniejszy niż firmowe profesjonalne zoomy standardowe. Minimalna odległość ostrzenia to potężny 1 m, co dosyć ograniczało zastosowania tego obiektywu.
Nowa, poszerzona wersja 28-105/2,8 z roku 1997 była przykładem (podobno) pięknej katastrofy. Podobno, bo póki Fotodinoza nie założy bagnetu na broń, tfu (znowu ta putinowska wojna krymska), póki nie założy obiektywu na bagnet – póty nie będzie wydawać wyroków skazujących. Pierwszy (i ostatni) 3,75- krotny zoom ze światłem 2,8. Nigdy żadna firma wcześniej ani później nie zrobiła takiej krotności zooma o tej profesjonalnej jasności. Jak się okazuje- nie bez powodu. Tamron poszedł na całość. Widać w tym ruchu całą zawziętość kogoś opętanego ideą zrobienia wyjątkowego obiektywu. Godne podziwu. Otóż wsadzono w ten obiektyw całą amunicję jaka była dostępna. Uwaga: cztery soczewki asferyczne i trzy soczewki o niskiej dyspersji(15 elementów w 13 grupach). Nie było chyba na rynku podobnej konstrukcji. Najbardziej skomplikowane ówczesne szkło Canona- 28-300/3,5-5,6 L miało zaledwie dwie asferyczne i 3 niskodyspersyjne soczewki.
Musiało to kosztować fortunę w produkcji.
Obiektyw według recenzji użytkownikow był dobry. Ale dobry- to nie wystarczyło profesjonalistom. Uznawano go za przyzwoite szkło, ale ganiono za potężny ciężar (ważył rzeczywiście dużo- 880 gramów) zdjęcia z żółtym zafarbem, słabą odporność na odblaski światła i bardzo wolny autofokus, jak ktoś napisał- był to „niezbyt sportowy obiektyw”- tego akurat profesjonaliści nie zniosą.
Dla amatorów był jednakże zbyt drogi, (kosztował w Polsce po przecenach 2600,- zł w roku 2003). Produkcję zakończono w 2004 roku.

70-210/2,8 LD (1992)- sprzedawano go w Polsce bardzo krótko. Niestety poległ w walce z Sigmą i Tokiną, które były hitami. Sigma miała cichutki napęd HSM, a Tokina renomę producenta wysokiej klasy. Tamron zaś miał renomę producenta najtańszych obiektywów sprzedawanych w popularnym Fotojokerze jako zestawy z amatorskimi aparatami. A do tego w połowie lat 2000 Tamron przez pewien czas w ogóle nie miał w Polsce dystrybutora, co też wpłynęło na nikłą popularnosć tego szkła.

Zrobimy tu małą dygresję, opuszczając tamronowską wysoką półkę i zeskakując na niższą- w roku 1994 wypuszczono obiektyw 24-70/3,3- 5,6 Aspherical. Nie byłby godny wzmianki gdyby nie był pierwszym na świecie obiektywem autofokus o tej ogniskowej. Nie pomyslałbym!

W 1994 roku wyprodukowano bardzo ciekawy obiektywik, o którym możemy powiedzieć dwa słowa- to 20-40/ 2,7-3,5 Aspherical IF, rzadko spotykane i mało docenione szkło.
Ma w ogóle dzisiaj niespotykane ogniskowe. Produkowano tylko dwa obiektywy o tej ogniskowej- naszego Tamrona i Sigmę 20-40/2,8 EX DG, pozostałe albo miały inny, krótszy zasięg, albo były ciemniejsze. Ten zakres- 20-40mm siedzi okrakiem między superszerokim kątem, a krótkim obiektywem standardowym. Nie dość że daje duże możliwości w aparatach pełnoklatkowych to jeszcze całkiem sprawnie działa na APS-C. Bardzo uniwersalne narzędzie. Do tego Tamron był jednym z dwóch istniejących ówcześnie zoomów jaśniejszych niż f/2,8. Jaśniejszych, na parametrach w folderach reklamowych, dodajmy- żaden aparat nie jest w stanie wyświetlić wartości przesłony f/2,7, ale i tak ciekawie. 
Z doświadczeń własnych powiem że sprawuje się na pełnej klatce filmowej i cyfrowej bardzo dobrze, za wyjątkiem odporności na odblaski- jest bardzo podatny na słońce w kadrze. Zamieścimy swego czasu test tego obiektywu.
Wyprodukowano dwie serie tego szkła i zakończono produkcję w 2005 roku


SP AF 14/2,8 Aspherical IF 1999-2007
Superszeroki stałoogniskowiec. Nie zdobył nigdy takiej popularnosci jak Sigma o tych samych parametrach. Sigma pobiła go cichym i szybkim silnikiem HSM i mniejszą podatnością na odblaski. Dzisiaj rzadko spotykany obiektyw.
Tutaj wnikliwy test 14-tki na Pentaxie, nizbyt dobrze wypadł:


Znowu zeskoczymy na niższą półkę tamronowskiej oferty:
W 2002 roku wypuszczono przyjemny 19-35/3,5-4,5, superszeroki i w miarę jasny obiektyw przeznaczony dla
zaawansowanych. Ten obiektyw to ciekawostka- nie był projektem Tamrona, tylko, o ile się nie mylę- Cosiny, która produkowała go dla wielu innych firm- myślę że jest to obiektyw sprzedawany pod największą ilością marek w historii. Wymieniam z pamięci:
Cosina, Tokina, Soligor, Voigtlander, Phoenix, Quantaray, Tamron a ostatnio jako Promaster. Jednym słowem ten sam obiektyw sprzedawali czterej najwięksi konkurenci z Third Party, w tym Sigma (Quantaray to była marka Sigmy na USA)- tylko w różnych okresach i nieco zmienionych wersjach.
Tamron wypuścił mocniej różniącą się wersję tego szkła, dostosowaną stylistycznie do ówczesnej gamy swoich produktów i zmienioną mechanicznie- pozostałe odmiany były podobne do siebie, na ogół z wytłoczonym, stylizowanym „AF” na pierścieniu zoomowania, pamiętającym jeszcze zamierzchłe czasy gdy autofokus stanowił novum.


















Był to zatem taki trojaczek z Kolina (Peugeot, Citroen, Toyota), tylko dwadzieścia lat wcześniej.



Spis bakalii zakończymy na najnowszym rodzynku:
SP AF 17-35/ 2,8-4 Di (2003-2008).
Wszyscy chwalili ten obiektyw, należący do nowej (do dziś aktualnej) generacji dostosowanej do współpracy z cyfrówkami. Miał bardzo dobry zakres ogniskowych, bardzo dobrą, choć zmienną, jasność i cenę konkurencyjną w stosunku do obiektywów firmowych.
Nie mam szczerego pojęcia dlaczego zakończono jego produkcję. To znaczy wiem, ale nie powiem. No dobra- powiem. Rzecz jest historycznie- rynkowo ciekawa. Prawdopodobnie był owocem ślepej uliczki marketingowej- obiektywów mających sprzedawać się zarówno jako superszerokokątne do analogowych aparatów jak i krótkie standardowe dla raczkującyh cyfrówek APS-C. (Jak wiemy matryca cyfrowa jest mniejsza niż klatka filmu i daje mniejsze kąty widzenia przy tej samej ogniskowej). Aparatów z matrycą wielkości klatki filmu 35x24mm czyli Full Frame- ówcześnie nie było zbyt wiele i żaden z nich nie kosztował mniej niż przyzwoity samochód osobowy.

Projektowana uliczka jednakoż skończyła się gwałtownie z prostego powodu- sprzedaż cyfrówek APS-C poszybowała w górę, a sprzedaż apartów na film zanurkowała jak bombowiec nurkujący. Obiektyw mający służyć jako superszerokokątny do filmówek- przestał mieć rację bytu. Jako szkło dla cyfrówej APS-C był jedynie zbyt krótką namiastką standardowych ogniskowych, a tu już konkurencja (Sigma) wypuszczała obiektywy o ogniskowych specjalnie przeznaczonych tylko do cyfrówek z mała klatką (18-50/2,8 DG). Zarząd Tamrona krzyknął do inżynierów- Stop! Projektujemy coś podobnego jak Sigma, to się sprzeda! I mieli rację (Tamron 17-50/2,8 Di II).
Tymczasem, po kilku latach ślepa uliczka dostała nowe przebicie do głównej arterii- aparaty z dużą matrycą Full Frame- staniały. (Jeźlikto hce po rady- najstarsze używane Canony 5D dochodzą do 1800 złotych), a ich właściciele wydaliby chętnie kasę na dobry i niezadrogi obiektyw superszerokokątny,, nadający się na dużą klatkę, którym był Tamron 17-35/2,8-4. Niestety już go nie produkują.
http://www.tamron.co.jp/data/af-lens/a05.html
Powinni wznowić produkcję, moim zdaniem.
Za ten pomysł, bardzo proszę, drogi Tamronie,o zatrudnienie mnie na jakimś nieeksponowanym stanowisku testowym. Już ja wam doradzę!

Fabrykant
z www.fabrykaslubow.pl

P.S. Kto zainteresowany podobnym tematem u Sigmy, proszony jest o kliknięcie odpowiedniej etykiety pod artykułem (np. "obiektywy-historia")- i zaraz zostanie tam cudownym sposobem przeniesion.

P.S. II W poniedziałek lany, jednak we wtorek- przetestujemy pewnego Samuraja bez miecza. Zostańcie Państwo z nami (cytat).

6 komentarzy:

  1. Na stronie japońskiej siedziby Tamrona znalazłem listę nieprodukowanych obiektywów po angielsku - może nie jest szczegółowa jak w języku japońskim, no ale nie żądajmy zbyt wiele.
    Link: http://www.tamron.co.jp/en/data/lenses/list_dis.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki! Obcokrajowcy dostają tam jednak mniej informacji niź w katalogu głównym. Jedyne wyjście- gugle translejtor.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaskółki donoszą o nowym tamronie 17-35 mm f/2.8-4.0. Czy Fotodinoza dostanie to szkiełko do testów? Proszę o test na C 5D Classic lub 6D. Jeżeli Fabrykant nie ma tych korpusów, to chętnie pożyczę. 20D tez mam. Zacny korpus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę zmartwić Szanownego Pana. Fotodinoza to ja. Człowiek anonimowy. Nic nie dostaję, niestety. Idę do sklepu i wydębiam do testu sklepowego. Nie ma chętnych sklepów na darmowe pożyczanie sprzętu niszowym blogerom, a z importerami nie mam żadnych kontaktów. Tak że ten... Wszystkie niemal testy na Fotodinozie, to testy obiektywów własnych, które kupiłem za własną kasę. Ewentualnie pożyczyłem od znajomych.

      Usuń
    2. Wielka szkoda, że importerzy i inni wielcy nie zauważają tego potencjału. Czytam codziennie, kilka razy dziennie. Do kawy, ciastka herbaty i nie tylko.
      Szczególnie cenię opisy i analizy zdjęć tych najlepszych!
      Pozdrawiam i czekam na więcej!

      Usuń
  4. Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.