Zaprawdę
powiadam wam, oto nadchodzi wiek miecza i topora, wiek wilczej
zamieci. Nadchodzi Czas Białego Zimna i Białego Światła, Czas
Szaleństwa i Czas Pogardy, Tedd Deireádh, Czas Końca. Świat umrze
wśród mrozu, a odrodzi się wraz z nowym słońcem. Odrodzi się ze
Starszej Krwi, z Hen Ichaer, z zasianego ziarna. Ziarna, które nie
wykiełkuje, lecz wybuchnie płomieniem. Ess'tuath esse! Tak będzie!
Wypatrujcie znaków! Jakie to będą znaki, rzeknę wam - wprzód
spłynie ziemia krwią Aen Seidhe, Krwią Elfów...
Aen
Ithlinnespeath,przepowiednia Ithlinne Aegli aep Aevenien"
Andrzej Sapkowski "Krew elfów"Coś tam być musi dalej. Choćby świat przemijał. Jakaś przyszłość.
Mowa oczywiście o cyfrowych aparatach fotograficznych.
Do przemyśleń na temat przyszłości
fotografii skłoniły mnie:
a) artykuł na temat statystyk
sprzedaży aparatów cyfrowych
b) komentarze Tristana z fejsika Fotodinozy, mówiące że fotografia będzie się stawać coraz
bardziej elitarna.
źródło: https://www.dfv.pl/article/rynek-sprzetu-fotograficznego-ad-2016 |
Statystyki z artykułu mówią pewne oczywistości,
jakie rzucają się w oczy każdemu, kto zajrzał do sklepów
fotograficznych lub też obserwował czym to ludność fotografuje. I
jak często.
Bardzo często. Non stop.
Do wszystkich tych statystyk przydałby
mi się jeden wykres- taki który pokazuje ile zdjęć robi się na
świecie. Ja wam go narysuję (dane oparte zupełnie na niczym,
oprócz obserwacji życia):
Liczba sprzedanych kompaktów cyfrowych
zleciała na pysk i nie jest to dziwne. Dziwne jest to, że tak długo
i masowo je produkowano. Nawet bardzo dziwne. Do 95% zdjęć
robionych na potrzeby przeciętnego człowieka smartfon nadaje się
równie dobrze, tylko że jest mniejszy i mamy go zawsze przy sobie
(niektórzy).
5% zdjęć, do których się smartfon
nie nadaje, również zostaje zrobionych, tylko słabo się je potem
ogląda.
Mamy zatem 100% zdjęć ze smartfonów,
które są w stanie zastąpić 100% zdjęć z kompaktów.
Wyginięcie kompaktów było zatem
kwestią czasu i teraz po latach możemy sobie ocenić, że należało
jak najszybciej przejść z produkcji kompaktów, a nawet aparatów
cyfrowych w ogóle- na produkcję smartfonów.
A kto tak nie zrobił?
Canon, Nikon, Pentax, Olympus.
A kto tak zrobił?
Sony, Samsung.
Wobec powyższych statystyk strategia
Samsunga, który zlikwidował swój dział bezlusterkowców systemu
NX, co wstrząsnęło nie tak dawno obserwatorami rynku
fotograficznego- wydaje się dziś całkowicie uzasadniona, a nawet
prorocza.
Oni przewidzieli linię tego wykresu i
dostosowali się do prognoz. Bardzo sprytnie! A wydawało się że to
jakiś głupi ruch jest.
Na wykresach zauważa się
niespodziewanie, że wielkie halo rewolucji bezlusterkowej to jest
jakiś na razie mało znaczący margines, choć marketing i reklamy
usiłują nam wdrukować co innego. Bezlusterkowce są, jak wiemy z
pobieżnych badań w poprzednich wpisach na Fotodinozie- nie dla
każdego- LINK. Poza tym nie są zbyt
tanie, a szczególnie obiektywy do nich. Za to leży ich milion w każdym Media Markcie, co sprawia wrażenie ich dynamicznej dominacji.
Jak to się może wszystko rozwinąć?
Proroctwo Fotodinozy- takie Aen
Ithlinnespeath (Niczym niepoparte i domorosłe):
Sprzedaż
Sprzedaż lustrzanek jeżeli jeszcze
spadnie- to bardzo niewiele, a potem delikatnie wzrośnie (choć też
niewiele). Wiążę to ze wzrostem atrakcyjności oferty
lustrzankowej, bo producenci biorą się ostatnio do roboty.
Sprzedaż bezlusterkowców troszkę
wzrośnie, wobec ciągłego rozwoju i poszerzania się ich systemów,
ale też niewiele.
Sprzedaż aparatów kompaktowych
spadnie bardzo. Myślę że mają jeszcze ze dwa lata, a potem przejdą do historii.
Wartość całego rynku zatem- mocno
spadnie wraz z kompaktami.
Ceny
Wydaje się, że ceny nie mogą
wzrosnąć zbyt wiele, bo inaczej skurczy się popyt na lustrzanki i
bezlusterkowce. Przecinają się tu krzywe ilości osób jakie
zainteresują się fotografią (jest ich prawdopodobnie sporo) i ich
możliwości finansowych. JEŻELI producenci będą chcieli wciągać
nowych użytkowników w to hobby (tak jak robili to do tej pory)-
przyzwoita oferta nie może być zbyt droga, bo potencjalni klienci
odpadną. Z samych profesjonalistów i koneserów firmy nie wyżyją,
moim zdaniem.
Tutaj też czuję podświadomy sprzeciw
wobec proroctwa, mówiącego że fotografia będzie stawała się
coraz bardziej elitarna. Jest to trend co nieco wbrew interesom
dużych producentów rynkowych. Oznaczałby to, że producenci Fiatów
mogą się już pakować, a na rynku przetrwają tylko producenci
Bentleyów. Być może tak się to skończy, ale po drodze wiele się
jeszcze może zdarzyć, bo producenci Fiatów będą robić wiele, by
ten trend się nie urzeczywistnił. Wiele się jeszcze może zdarzyć.
Przewiduję na najbliższe lata
następujące tryndy:
Multimedialność w każdym aparacie-
fejsiki, instagramy, snapczaty, maksymalne uproszczenie tych
procedur, może i karty sim w lustrzankach. Dotykowe i odchylane ekrany ze wszystkich stron.
Sprzedaż najtańszych modeli
bezlusterkowców spadnie, a tych droższych relatywnie wzrośnie
(ryzykowna spekulacja, ale co tam).
Aparaty w smartfonach będą jakością
gonić to całe towarzystwo, software odszumiający i poprawiający
obraz w tym pomoże. Typuję Samsunga na lidera tej pogoni.
Z powodu wspomnianego lekkiego wzrostu
cen wróżę wielką i świetlaną przyszłość rynkowi sprzętu
używanego. Nawet tego analogowego. No bo skoro ta fotografia ma się
robić ewentualnie coraz bardziej elitarna, to można bardzo
elitarnie i tanio wziąć się za strzelanie zdjęć na filmie i
wywoływanie ich w ciemni. Ostatnie jaskółki tego trendu to coraz
to nowe filmy fotograficzne jakie pojawiają się na rynku.
Boję się następujących tryndów:
Pogorszenie trwałości wszelkich
nowych aparatów, oprócz tych najbardziej profesjonalnych, w ramach
planowanego postarzania produktu. Nikłe jaskółki tej zmiany
docierają do mnie od czasu do czasu z różnych stron. Do tej pory można było
widzieć ten trend w kompaktach (mało który przeżywał więcej niż
kilka lat bez uszkodzeń), ale skoro kompakty odchodzą w przeszłość,
to jakoś trzeba by sobie to zrekompensować...
Wszystko powyższe jest tylko
spekulacją, a życie będzie wyglądać pewnie zupełnie inaczej.
Najmocniej przepraszam.
I skoro te aparaty kompaktowe odchodzą
powoli do grobu, to zadedykujemy im taki oto utwór hip-hopowy (dzięki
Mamo!):
Po co tyle świec nade mną tyle
twarzy
Ciału memu nic już złego się nie
zdarzy
Wszyscy stoją, a ja jeden tylko
leżę
Żal nieszczery, a umierać trzeba
szczerze
Leżę właśnie zapatrzony w wieńca
liście
Uroczyście- wiekuiście- osobiście
Śmierć co ścichła znów zaczyna
w głowie szumieć
Lecz rozumiem, że nie trzeba nic
rozumieć
Tak mi ciężko zaznajomić się z
mogiłą
Tak się nie chce być czymś innym,
niż się było
Bolesław
Leśmian
Fabrykant
dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty.Wydałem niedawno swoją książkę kryminalną. Władysław Pasikowski, reżyser napisał o niej tak:
Wciągające. Rewolucja upadła, ale rewolucjoniści zostali... W Łodzi w zamachach giną zamożni fabrykanci. Kto stoi za tymi zbrodniami? Frapująca intryga i pełnokrwiści bohaterowie, ale prawdziwą bohaterką jest Łódź pod koniec 1905 roku. Jedno z najbarwniejszych i najbardziej oryginalnych miast tamtych czasów. To nie kino, to autentyczny fotoplastikon z epoki... Ja nie mogłem oderwać oczu od okularu. Polecam!
Książkę można kupić pod linkiem: LINK
Ten utwór hip-hopowy... Hmmmm... Nawet bym nie zerknął gdyby nie tknęło mnie, żeby sprawdzić autora.
OdpowiedzUsuńTo błąd! Polecam zerkać na utwory hiphopowe (w postaci tekstów). Zostałem wielbicielem polskiego hip-hopu, reagge i rapu właśnie ze względu na teksty. Na początek polecę lajtowego Łonę: https://www.youtube.com/watch?v=H-IVzFIRSVE
UsuńAlbo takie nawiązanie do pewnej znanej klasyki: https://www.youtube.com/watch?v=XjxjqTGFNR4
Łona i Webber - no tak, to jest perła. Jedna w swoim rodzaju.
UsuńJest ich tam jeszcze paru. Np. Taco Hemingway. Albo najszybszy raper świata MC Silk wdzierający się pomału do mainstreamu. Taki tekst, na oko od Leśmiana nie gorszy:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=wYH82apwlTo
Ja się na fotografii kompletnie nie znam, więc się wypowiem.
OdpowiedzUsuńZacznę od Leśmiana: po zapowiedzi hip-hopu przeczytałem go sobie hip-hopowo. Efekt rewelacyjny - gratuluję Leśmianowi wiersza, a Tobie zapowiedzi.
Co do fotografii, to okiem całkowitego lajkonika zauważam, że coraz trudniej znaleźć ludzi uważających smartfony za niewystarczające. Przeraża mnie to, bo mimo mojego foto-lajkonictwa nigdy nie pojechałbym na wakacje bez prawdziwego aparatu, choćby tylko mojego niskobudżetowego Olympusa C-480 (musiałem sobie sprawdzić model, bo nawet nie miałem pojęcia, co posiadam). Co ja mówię - nie tylko na wakacje, ale nawet na głupią "PRZEJAŻDŻKĘ PO GODZINACH".
Smartfonem to ja sobie mogę palnąć skrinszota z komputera pokładowego, jak uda mi się wykręcić rekordowo niskie spalanie na Gierkówce w drodze powrotnej od teściów, albo pożegnalną słitfocię z co sympatyczniejszą biurową koleżanką, która od jutra zmienia pracę i zapewne już nigdy jej nie spotkam. Tymczasem 90% otoczenia uważa, że niemanie aparatu zmienia tylko tyle, że taszczy się o dwa bety mniej (w tym jedną ładowarkę). Ja oczywiście rozumiem, że komuś może nie zależeć – jeszcze raz powtarzam, że sam o prawdziwej fotografii nie mam pojęcia - ale przeraża mnie świat, w którym nawet świetnie wykształceni, młodzi-dynamiczni-profesjonaliści-aktywnie-spędzający-wolny-czas-i-usilnie-pragnący-podkreślić-swoją-indywidualność nie tyle nie chcą niczego lepszego, co autentycznie nie widzą różnicy, i jeszcze argumentują, że przecież w Ajfonie jest fefnaście megapixeli, a w moim Olympusie tylko cztery (to też sprawdziłem w necie, bo z głowy nie znałem rozdzielczości własnego aparatu). Ale co się dziwić, jeśli ci sami ludzie słysząc musical Andrew Lloyd Webbera mówią że to „opera” (tak, autentyczny przykład sprzed kilku dni). I to naprawdę są bardzo oczytani i obyci w świecie osobnicy, bez żadnej ironii.
Na takim właśnie rynku działają producenci masowi.
A ja po Twoich wpisach sam już nie wiem, czy swojego 12-letniego i mocno już zmęczonego Olympusa wymienić na jakiegoś przedstawiciela wymierającego gatunku kompaktów, czy jednak zainwestować w bezlusterkowca. Chociaż przy moich umiejętnościach to pewnie bez znaczenia i lepiej będzie jednak wybrać tę tańszą opcję, póki jest dostępna.
Zastanawiam się właśnie czy jest czego żałować i czy należy biadać nad brakiem fotograficznych potrzeb poza smartfonem. Edukacja estetyczna (i muzyczna) Polaków zawsze nieco kulała. Kiedyś był jeszcze snobizm na kulturę wysoką i wypadało gdzieś tam pójść, czy coś tam obejrzeć, albo wysłuchać. Wydaje się, że ten snobizm znika i ludzie ani nie za bardzo wstydzą się jakiejkolwiek ignorancji, a nawet chwalą się że mają "na te rzeczy wyjechane". Myślę że dziś mało kto ogląda zdjęcia dla jakiejś przyjemności estetycznej, wszystko dzieje się tylko na zasadzie utylitarnej (na zdjęciu ma być treść, a nie forma)- zresztą mój zielony wykres miał to właśnie podkreślić.
UsuńFotografia stała się niesamowicie powszechna i podręczna- być może nastąpił przy tym znaczny wzrost estetycznego chłamu. Ale mam nadzieję, że taka ilość fotografii w niektórych zasiewa też jakieś ziarna twórcze.
Bądź co bądź aparat to tylko narzędzie. I jeśli smartfon będzie wystarczająco dobrym narzędziem (na razie nie jest), to właściwie dlaczego nie używać go jako głównego aparatu.
Niemniej używanie prawdziwego aparatu daje (przynajmniej mi) wiele przyjemności- to jest po prostu miłe, fajne, a nawet przez pewne konotacje panowania nad maszyną ma cechy wspólne z jazdą samochodem.
Co do zamiany Olympusa na coś możesz się porozumieć ze znanym Ci Jakubem Widla, który właśnie dokonał zmiany i konsultował ze mną jak powinien ustawiać swojego nowego bezlusterkowca. Zauważam że dużym problemem przy przejściu z kompaktu na bezlusterkowca jest nagle niespodziewane zmniejszenie głębi ostrości, co nie wszystkich ucieszy- kompakty mają maleńką matrycę i wielką głębię ostrośći tj. wszystko od pierwszego do ostatniego planu jest na zdjęciu ostre, natomiast bezlusterkowce wymagają pewnych zabiegów, by takie coś uzyskać (przymknięcia przesłony)- inaczej dają ostrość tylko na wybranej odległości, a niektóre plany na zdjęciu pozostaną nieostre. Nie wszystkim to dogodzi.
Czy w ogóle zmieniać? Hm. Wszystko co dzisiejsze będzie dawać najprawdopodobniej ładniejsze zdjęcia w ciemnych warunkach. Jeżeli odczuwasz tu niedostatek- możesz myśleć o zmianie.
Ja kupiłem 2 lata temu kompakt olympusa (żeby kręcić filmy) a teściowi canona, żeby miał fan. Oba robią fajne zdjęcia do oglądania na komputerze w rozdzielczości HD, nie najgorzej wychodzą też wydrukowane 10x15. Ale w pełnej rozdzielczości oglądać się tego nie da, bo zaszumienie/zaziarnienie i inne tego typu fachowe rzeczy dzieją się okrutne. Gdyby mój stary kodak nie wyzionął ducha, nie zamieniłbym!
UsuńW skrócie- duża matryca i duże pikselki dają ładny obrazek (Znaczy się za dużo pikselków też niedobrze). Tak to już jest. Na małych zdjęciach nie widać różnicy. Na dużych już tak.
UsuńNiespodziewanie znalazłem wiadomości całkiem pasujące do naszej dyskusji- Chicago Sun Times (8 gazeta na rynku USA) w ramach cięć oszczędnościowych postanowiła zwolnić nie tylko swoich fotografów, ale w ogóle cały dział fotograficzny i postawić wyłącznie na zdjęcia freelancerów, oraz przeszkolić reporterów w używaniu i-phone'ów:
Usuńhttps://petapixel.com/2013/05/31/sun-times-photojournalism-strategy-reporters-with-iphones/
Wyczuli po prostu wspomniane trendy (treść, a nie forma)
Niezadługo okazuje się jednak co wychodzi z takiej polityki. Nastąpiła analiza porównawcza Chicago Sun Times z Chicago Tribune (10 gazeta na rynku), która nadal utrzymuje swoich fotografów:
https://petapixel.com/2016/11/03/chicago-tribune-sun-times-covers-world-series/
No różnica faktycznie imponująca - ale jak oglądam takie tabloidy, to większość zdjęć jest taka sobie - to chyba wynika z domyślnej kiepskiej jakości druku. Pytanie dodatkowe: czy ktoś analizował wszystkie okładki tych gazet od czasu zwolnienia fotografów, czy tylko analizujemy ostatnią? Może w ubiegłym roku akurat ST miał lepsze zdjęcie?
UsuńOczywiście- miarodajne to nie jest. Jednak sorry, pomysł żeby zdjęcia sportu robić smartfonem to nie jest zbyt dobry plan. To dziedzina w której sprzęt ma wielkie znaczenie.
UsuńTo ja może doprecyzuję, bo chyba wyszedłem na jakiegoś snoba, a nie taka była intencja.
UsuńJeśli ktoś np. słucha disco polo i jest mu z tym dobrze - to super, ja nigdy się z tego nie naśmiewam. Podobnie jeśli ktoś uważa, że w roli aparatu wystarcza mu smartfon. Gorzej jednak, gdy nie tyle akceptuje różnicę w jakości zdjęć, co jej nie widzi, i to do tego stopnia, że uważających inaczej uważa za frajerów, którzy płacą tysiące złotych za coś, co i bez tego noszą w kieszeni. A najgorsze jest już to, że takich ludzi jest obecnie przytłaczająca większość.
Ja też pewne rzeczy w życiu traktuje czysto utylitarnie, mimo że dla innych są bardzo ważne (np. ubrania albo właśnie telefon komórkowy), ale nigdy nie powiedziałbym, że różnice nie istnieją - po prostu nie są dla mnie istotne, względnie warte swojej ceny. Ale to moje subiektywne zdanie, ktoś może mieć inne i bardzo fajnie.
A dlaczego uważam, że mamy czego żałować? Bo wielu z tych ludzi wykazuje podobną wrażliwość w każdej dziedzinie życia, a ich głos liczy się tak samo jak każdy inny. Za chwilę oni mogą na przykład przegłosować zakaz jeżdżenia samochodami nieautonomicznymi albo do reszty zlikwidować ochronę prywatności w sieci - bo dla nich nie ma to znaczenia. Dla innych jednak ma, i to kluczowe (podałem tylko bardzo jaskrawe przykłady, ale inne, mniej skrajne, widzimy na co dzień).
Co do mojego aparatu, to jest on już zmęczony mechanicznie, tzn. kilkanaście lat podróżowania w plecaku i utylitarnego traktowania pozostawiło na nim ślady w postaci uszkodzeń obudowy, poza tym zdarzało mi się już blokowanie się otwierania obiektywu (np. po ulewnym deszczu albo krótkim wypadzie na pustynię, gdzie akurat zerwał się wiatr) i boję się, że za jakiś czas sprzęt może odmówić posłuszeństwa w najmniej oczekiwanym momencie. Tak, mam w zapasie smartfon, ale to naprawdę jest nie to, nawet dla takiego laika jak ja. Raz już zapomniałem wziąć aparatu z samochodu, kiedy wychodziłem zwiedzać pewien zabytek i byłem zmuszony użyć smartfonu: różnica jakości w stosunku do zdjęć innych obiektów fotografowanych tego samego dnia jest porażająca.
Dziękuję za radę co do aparatu: faktycznie, mój Olympus jest bardzo podatny na warunki oświetleniowe, chociaż nauczyłem się już podciągać zdjęcia elektronicznie, żeby jakoś to niwelować (patrz mój tamtegoroczny test Jaguara - one był całkiem ciemne, a po mojej obróbce wyglądają jako tako, udało mi się też zatuszować łuszczący się całymi płatami lakier auta - bez retuszu, a tylko manipulując poziomami jasności, kontrastu, itp. na kilku obszarach zdjęcia z osobna). Przeszkadza mi też bardzo długi czas reakcji na przycisk ON/OFF - np. rzadko udaje mi się sfotografować coś w ruchu, bo aparat po prostu nie zdąży się otworzyć.
Z drugiej strony brak głębi ostrości (o dziwo, znam to pojęcie) też jest dla mnie denerwujący - dla mnie jest to np. jedna z większych wad aparatów smartfonowych (poza jeszcze gorszą reakcją na słabsze oświetlenie). No ale nic, w życiu nie da się mieć wszystkiego (chyba, że się jest miliarderem), będę więc chyba musiał zbadać sprawę empirycznie - przetestować jakiś nowszy aparat pod kątem tych cech.
e tam, nie będę czytał wypocin jakiegoś snoba
Usuńdobra, jednak przeczytałem ;)
ja się z kolei obawiam (choć to nie obawa w sumie), że nowe smartfony będą robiły porównywalne zdjęcia do kompaktów - no bo w sumie czemu nie - matryca tej samej wielkości, oprogramowanie lepsze bo świeższe, procesor też szybszy... A nakłady na R&D pewnie z 10x wyższe.
no i nieźle - właśnie wypłynęły na jaw próby manipulacji obrazu na zaprzyjaźnionym blogu! łuszczący się lakier usunięto magicznie ze zdjęć! zgrrroza!
:D
Jeżeli faktycznie smartfony będą lepsze od kompaktów, to nie ma sprawy, sam sobie taki kupię (tak samo z samochodem elektrycznym - też nie mam nic przeciwko, jeśli tylko będę mógł takim dojechać jednym cięgiem do Włoch, po czym naładować z powrotem w czasie porównywalnym z tankowaniem benzyny). Pytanie tylko, ile taki sprzęt będzie kosztował, bo już dzisiaj flagowce to nie są tanie rzeczy.
UsuńMyślę jednak, że jeśli coś ma mieć grubość poniżej centymetra, to nie będzie łatwo w tym upchnąć rozsądnego obiektywu, nawet takiego, jak w kompakcie. Choć jako laik mogę się mylić - Fabrykancie, co uważasz?
Nauka i technika wymyślają co chwila coś nowego. Więc raczej spodziewam się różnych niespodziewanych rzeczy typu teleobiektyw wbudowany w smartfon. Fizycznie jest to niby to niemożliwe, ale przy odpowiednim rozwoju automatycznych programów do obróbki obrazu da się to zasymulować kadrowaniem zdjęcia i jego podkręceniem. Jak się bardzo uprzeć to wiele się da załatwić obróbką obrazu + wydajnym procesorem. Na razie jest to zapewne nieopłacalne, ale w przyszłości, kto wie...
UsuńPodlinkuję tu, pozwolisz, Twój test Jaguara, o którym wspomniałeś. Zdjęcia są ładne: http://automobilownia.pl/przejazdzka-po-godzinach-jest-dostojnie/
Mam jeszcze niezbyt może mocne, ale jednak przekonanie że bardzo wygodne i wysokiej jakości aparaty dla profesjonalistów- lustrzanki lub lustrzankopodobne nie znikną z rynku nigdy. Ktoś przecież musi strzelać te wszystkie zdjęcia zapierające dech w piersiach, choćby reklamowe. Jedyny problem, że pewnie zdrożeją.
UsuńA co do samochodów elektrycznych, to ja nawet się poświęcę, żeby tankowanie trwało dziesięć razy dłużej niż tankowanie benzyny, o ile tylko dojadą cięgiem do tych Włoch. Taki jestem.
Usuńjeśli chodzi o zasięg elektrycznych samochodów to ja widzę bardzo proste rozwiązanie, stosowane właściwie od jakiegoś czasu na Dakarze - wymienne akumulatory. Podjeżdżasz na cepeen, wyjmujesz zużyte, a pakujesz naładowane akumulatory. Kwestia wprowadzenia standardu.
UsuńTeż bym się ku temu skłaniał. Pytanie tylko o koszta. Koszta użytkowania.
UsuńPanowie, ale w elektrykach raczej nie chodzi tutaj o zasięg. Bo na poziomie takich 400km. jest sensowny.
UsuńProblemem jest czas ładowania do "pełna". Mamy pustą baterię, podpinamy wtyczkę, idziemy zapłacić i kupić hotdoga, czy tam kawę i jedziemy dalej. O to chodzi.
Co do Jaga dobra, wygadam się. Szczepan specjalnie je podkręcił z uwagi na (wtedy) fatalny stan lakieru i niektórych elementów.
Fotografy osukujo! I mamią odbiorców pięknymi nierealnymi slajdami! ;)
Co do kompaktów, chyba bym za nimi nie płakał, a przynajmniej za tymi najmniejszymi. Smartfony im już dorównują. Choć na wyjazdy sam zabieram mojego Lumixa FZ38 i nie zamierzam z niego rezygnować.
Zobaczcie, że teraz inne jest podejście do zdjęć. Można je tłuc łatwo i w ogromnych ilościach, więc co z tego że ma słabą kompozycję, skoro przypomina mi Tą chwilę?
No dobra, ale te ładniejsze lepiej przypominają ;)
UsuńNiepoprawny Ten nasz Fabrykant . Boję się o jego zdrowie , a i do tiurmy to już bliziutko - jak przez sień . Toż to poeta wyklęty - tak w międzywojniu jak i czasie tudziejszym . Nie to , że rocznice naszego Pana Bolesława Leśmiana -życia i śmierci- nie całkiem bardzo okrągłe ale ''wadza jedynego wodza'' boczy się na tego pornofila , zbereźnika , przechrzty . Nie będzie Roku Bolesława Leśmiana - ludzki małego formaciku górą - ale tylko na moment . Jutro będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńJestem już od dawna wyśledzony przez służby własnych i obcych mocarstw. Ale w razie czego się rozpłynę w nicości.
Usuńświęta prawda
OdpowiedzUsuńoo jaka dluga dyskusja, az milo poczytac komentarze!
OdpowiedzUsuńco do kompaktow - ja tam wole miec normalny aparat niz robic zdjecia telefonem, szczegolnie ze nienawidze macafonów (dotykowych) bo sa strasznie niewygodne, wiec takowego nie uzywam (choc probowalem - wszak jak mozna nie lubic czegos co sie nie sprobowalo?) takze mam starego Nikona coolpixa 3700 kupionego za bezcen - nowa bateria przekroczyla jego cene 4x ale co to za roznica skoro dziala i robi ladne zdjecia.
ostatnio w pracy szef kupil nowy kompakt Sony, modelu nie pamietam, ale to jakas tragedia, dziadostwo takie bylejakie, zdjecia robi takie paskudne, nieostre, zaszumione, "no ale panie, 10 megapikseli!" to ja juz wole 2MPx ale z piekna ostroscia, az przypomnial mi sie moj pierwszy cyfrowy aparat - HP photosmart 435 (http://collectiblend.com/Cameras/images/HP-Photosmart-435.jpg) alez to bylo dziadostwo! szumiace zdjecia z marna ostroscia i wielki apetyt na baterie, no ale przynajmniej trwale cholerstwo, przezylo wszystko, nawet wpadniecie do wody (i potem rozebranie i wysuszenie), do tej pory dziala!
ale wracajac do Sonego - juz od jakiegos czasu dawalo sie odczuc straszny spadek jakosci aparatow (jak i wszystkiego) wiec w sumie nic dziwnego ze nikt tego nie kupuje, skoro za duzo mniejsza cene mozna sobie kupic uzywany duzo lepszy sprzet
Wobec rosnących cen używane będą rządzić coraz mocniej.
Usuń