Dziś żadnych pytań o byt,
czy mieć, czy być?
Proszę dziś,
żadnych pytań o świat,
o to co dzieje się,
dzieje się i tak.
(...)
dziś bez babrania się w snach,
przepowiedniach o dniach co nadejdą i
bez niewyraźnych dość min
i bez wina, bo
dziś jestem bez win.
czy mieć, czy być?
Proszę dziś,
żadnych pytań o świat,
o to co dzieje się,
dzieje się i tak.
(...)
dziś bez babrania się w snach,
przepowiedniach o dniach co nadejdą i
bez niewyraźnych dość min
i bez wina, bo
dziś jestem bez win.
Voo voo "Dzisiaj jest ładna pogoda"
Tym razem autobus niesie przez pół
Europy. Najpierw nasze pół, a potem obce. Żywioł germański.
Potem zjawią się zardzewiałe silosy.
Niechybny znak, że Szwajcaria już przeminęła i że teraz jedziemy
już przez Francję. W Szwajcarii nie ma ani jednego zardzewiałego
silosa, to pewne. We Francji jest dużo zardzewiałych rzeczy.
Francuzi to lubią.
Francuzi lubią sobie nie odnawiać.
Tak już mają. Budynki w tych górskich wioskach, które nie są
oplecione siecią wyciągów i kolejek linowych wyglądają jak
zbudowane w XIX wieku, ciężkie domy z kamienia. Odnawiano je
ostatnio za de Gaulle,a. Wszystko ma taki ciekawy sznyt jak z lat
50-tych. Właściwie nie musiano zapewne szukać wiele, żeby znaleźć
odpowiednie plenery do ekranizacji "Mikołajka". Już po
prostu stały. Z początku smutno mi się trochę zrobiło' że w
kwestii motoryzacji Francuzi nie są konsekwentni i wszędzie nowe
paskudne Peugeoty krosołwer, albo Renaulty ze światłami na pół
bagażnika.
Ale postanowiłem poskrobać. Postanowiłem plwać na
tę skorupę i zstąpić do głębi. I zstąpiłem.
Idea tego wpisu nie udała się. Miały
nią być Najbrzydsze Rzeczy we Francji. No bo wszyscy strzelają
tylko te najładniejsze. To ja chciałem być oryginalny. No ale nie
dało się. Obiektyw sam się kieruje w stronę tych najładniejszych.
Postanowiłem pójść innym tropem- wyznaczonym przez Tomatsu
Shomei- LINK. Dał nam przykład Shomei jak zwyciężać mamy. Czy można
potraktować Francję jak terra incognita. Tę Francję już milion
razy opisaną w literaturze, sztuce, poezji, prozie (to ja prozą
piszę?), filmach z Delonem, Tatou i Boon'em, oraz pijackim bełkocie.
Tę którą wszyscy znają z bagietek, żandarmów, ślimaków,
citroenów dwacefał, kasztanów na placu Pigalle, żabich udek i
miłości francuskiej. Czy nieznane wystąpią tu jakoweś anomalie?
No i poszedłem jak pocisk, ale nie
inteligentnie jak Pershing, tylko jak ten odłamkowy, ten co go
Gustlik ładował, bezwiednie i bezrefleksyjnie strzelać te
anomalie. O ile to anomalie. Co tam podleci to strzelać i nie pękać.
Bo stwierdzam też autorytatywnie i z
doświadczenia, że dla turysty autobusowy wyjazd docelowy
narciarski, może się odbywać gdziekolwiek, a i tak turysta, jeśli
się nie skupi, to nie odróżni jednego gdziekolwiek od drugiego.
Wszędzie jest tak samo. Apartamenty, wyciągi, kolejki linowe i
śnieg. W tym wypadku neż. Jak się człowiek nie skupi, to jak ten
niedźwiedź brunatny będzie miał do czynienia wyłącznie z
górami, a z krajem i jego kulturą- ani trochę. Po tygodniu autobus
zawiezie go z powrotem i tyle. Może się tylko przed znajomymi
chwalić kolejną egzotyczną nazwą.
Nawet w knajpie, jak zapragnie
powiedzieć coś w języku lokalsów- choćby wymówić nazwę
potrawy w menu, to kelnerka i tak rozpozna turystę- głąba i
zacznie konwersować po angielsku. Tu się człowiek chciał wysilić,
a tu taki despekt. Zero kultury. Zero kultury francuskiej- same
ośnieżone szczyty i Alpa za Alpą, a potem tylko w autobus i do
domu. Co za los.
I w niejakim wewnętrznym proteście na
zglajszachtowanie tego świata celowałem obiektyw w cokolwiek
odmiennego, trochę w duchu łomografii (Po swoich licznych wpisach
na Fotodinozie podbudowany nieco filozoficznie i teoretycznie).
I tu instynkt łowcy, a może aż jakiś
los korzystny, pomimo braku zastanowienia nad fotograficznym celem
skierował mnie na drogę poznania. Jak w buddyzmie jakimś.
Strzelałem bezrefleksyjnie tę nocną Francję, niczym kraj dzikiej
egzotyki, a tu nagle wlazły pod oczy dobre zdjęcia. Same wlazły.
Ja tylko patrzyłem przez wizjer.
I może wreszcie ktoś mi wytłumaczy
fotograficznie tę całą Sabaudię, bo któż zrobi to lepiej niż
lokals?
Bo to Sabaudia, tak w ogóle. Kolejny
kraj, który był już Austrią, Włochami i Francją. Ja to chyba
mam pecha- co nie wdepnąć, to jakiś kraj co to wszyscy go już
mieli, albo chcieli mieć, dziesięć przynależności narodowych i
piętnaście tożsamości. A może to po prostu Europa taka jest?
Może.
Bernard Grange robi te zdjęcia.
Wrażliwe te zdjęcia. I przemyślane,
w przeciwieństwie do moich. Kadry pełne uroczej czarnobieli, na
których Sabaudia aż bucha swoim klimatem lekko zapyziałej
wioskowości. Pan Grange nie boi się portretów (ja się boję) i
stworzył ze swej pracy cenne hobby, które stawia sobie zadanie
rejestracji tego co przemija.
Tak właściwie to ogólna rola
fotografii, jakby się zastanowić. Ale pan Grange pełni ją z
wielkim talentem wspartym swoim zakorzenieniem wewnątrz tematu. Ja
jestem gdzie indziej zakorzeniony, a pan Bernard Grange jest
zakorzeniony w Sabaudii.
Bernard Grange |
Bernard Grange |
Bernard Grange |
Bernard Grange |
Bernard Grange |
Bernard Grange |
Bernard Grange |
Bernard Grange |
Zdjęcia mają fantastyczną, klasyczną
kompozycję, czarno-biały klimat vintage i czuć w nich ów górski
żywioł i życie górskich ludzi.
Niestety- Bernard Grange jest
fotografem który zniknął z internetu. Właśnie tak. Zniknął. Bo
nie można powiedzieć, że jest fotografem nieznanym. Od czasu do
czasu ktoś sprzedaje jego dawny album. Ale biografii ani słychu ani
dychu.
Po odwróceniu pocztówek ze zdjęciami
pana Grange'a znajduje się adres internetowy:
Niestety. „Strona w trakcie
konstrukcji”. Przeszukuje się sieć www, ale i tak o panu Grange
niewiele się można dowiedzieć, jakby ukrył się nieco, a może
jego ukryto. Myślę że może chodzić o jakiś konflikt dotyczący
praw autorskich.
Jedyne co z półsłówek w opisach
wystaw i wydanych albumów można się dowiedzieć, że robi/ robił
zdjęcia od kilkudziesięciu lat. Zresztą najwyraźniej wiele z jego
zdjęć pochodzi z lat co najmniej 50-tych i 60-tych.
Bernard Grange |
Bernard Grange |
Bernard Grange |
Bernard Grange |
Bernard Grange |
Nie wiem kiedy się urodził. Nie wiem
od kiedy fotografuje. Ale jest fantastyczny i cóż nas więcej musi
obchodzić.
*********************************************************
Po drodze powrotnej, gdy patrzeć na
mapę, a już nie mówiąc o drogowskazach, występuje takie
zatrzęsienie nazw, które z czymś się wiążą, coś mówią,
historie jakieś przypominają, że w rozpaczy człowiek zatrzymałby
ten autobus i zwiedzał, zwiedzał, zwiedzał do utraty tchu. Nawet
bez zakorzenienia, nawet jak Tomatsu Shomei, nawet nic nie pojmując.
No choćby same limeryki się nasuwają:
Rzekła pani raz do chłopca w
Miluzie:
"Czemu rżniesz mnie tak
marnie, łobuzie?"
On jej na to: "O, pani,
Choć szacunek mam dla niej,
Na zbyt wielkim pracuję tu luzie".
Maciej Słomczyński
(ale on sam twierdził że napisał to Bogdan Czeszko)
Niemłody już maratończyk w
Stuttgarcie
Choć prezerwatyw używał uparcie,
dzieciaków miał furę
bo kondomy dureń
zakładał na mecie, nie na starcie.
Rafał
Bryndal
Był stary generał z
Gross-Gerau,
co swą pielęgniarkę rozbierał,
wołając: "Szelmutko,
na moją broń krótką
masz rewelacyjny futerał!"
co swą pielęgniarkę rozbierał,
wołając: "Szelmutko,
na moją broń krótką
masz rewelacyjny futerał!"
Antonii
Marianowicz
Pewien przebiegły cyklista z
Zwickau
Na swej damce chyżo pomykał.
Pod pretekstem przejażdżki na
ramie
Robił dziecko kolejnej damie,
Po czym kłaniał się szybko i
znikał.
Bronisław Maj
Terapeutka z Dąbrowy Górniczej
Łkała: "Dziczeć chcesz,
serce? - to dziczej!
Grzęznąc w życia zjełczałej
osełce,
Terapeucę wciąż i terapeucę...
Duszo, spsiałaś? Zstąp niżej:
zjamniczej!"
Stanisław
Barańczak
Ale nie da się zatrzymać autobusu.
Jedyna nadzieja w kolejnych wyjazdach.
Fabrykant
w rozterce zwiedzalniczej.
Marne źródełka:
https://www.delcampe.net/en_GB/collectables/postcards/illustrators-photographers-other-photographers/tres-beau-portrait-de-bernard-grange-noble-paysanne-savoyarde-tres-beau-fromage-tome-non-voyage-113381732.html
Bardzo mi się twe kolejne Va-de-me-Kum podoba. Jak i brzydkie zdjęcia, niekiedy intrygujące jak te "chemotrails" na ciemnym niebie czy 4ech ciemnych Afrykańczyków zagubionych na śnieżnej połaci.A Messieuer (!) Bernard Grange - est vraiment Grande! Nic o nim nie wiedziałem choć pracowałem dla CIA. Proponuję Ci wybrać się jeszcze raz do Sabaudii z psem Bernardynem wyposażonym w baryłeczkę krupniku - na pewno Bernardyn wytropi Bernarda! Ta Sabaudia to rzeczywiście coś dziwnego ale urzekła hotelarzy, którzy na całym świecie budowali hotele o nazwie "Savoy", również w Łodzi na ulicy Traugutta, gdzie zdarzyło mi się spędzić nieleglnie noc przedślubną. Jeśli dobrze pamiętam. Jeśli dobrze pamiętam to król tej Sabaudii bardzo chciał być większy (terytorialnie), no może nie taki terytorialnie jak Bonaparte ale zawsze. Więc zwrócił się do większego króla w właściwie samego cesarza, Napoleona Trzeciaka, z prośbą o pomoc. Napoleon , jak jeszcze nie był trzeci, a mianowicie za młodu, żył sobie w Rzymie i wdał się do karbonariuszy, którzy nie tylko wypalali węgiel drzewny ale spiskowali aby wypierdolić tych cholernych Austriaków z całych północnych Włoch. To sobie zapamiętał młody Napoleon jak jeszcze nie był Trzecim. A zapomniał , że potem mieszkał sobie w Germanii, w mieście Ulm, gdzie chodził do liceum i za co powinien być Germanom wdzięczny. Ale na świecie nie ma wdzięczności. Więc kiedy ten mniejszy król Sabaudii go poprosił o wyp... z północnych Włoch, to imperator odparł - za ile? Biedny królik Sabaudii, bił się z myślami zanim nie zaczął bić Austriaków i zaproponowa coś. Na to imperator - Ale to jest Nic. I biedny król Sabaudii musiał popuścić, dał Nic a dokładniej Nizze ( "Honni sois q'il mal de pense" - czyli " Ho, nicois, qui mal de pense") za armię francuską, która z pomocą "Chłopców z Placu Broni" de Amicisa wygnała Austriaków z Mediolanu a nawet dalej. I Francuzi mają teraz Niceę. Czego i Tobie życzę jak następnym razem zapędzisz się dalej niż do Sabaudii - np. na Riwierę Kwiatów.
OdpowiedzUsuńO Niceę to mógłbym sobie mieć. Chociaż jednak wolałbym mieć coś włoskiego, bo Włochy jakoś bardziej mi są miłe.
UsuńZe stroną p. Grange można zapoznać się dzięki uprzejmości internetowego archiwum:
OdpowiedzUsuńhttps://web.archive.org/web/20040405083624/http://bernardgrange.com/
Bardzo dziękuję za link, choć strona pana Grange nie jest zbyt wylewna jeśli chodzi o jego karierę. Będę próbował zgłębiać te archiwa.
Usuń