Masz złe intencje - poniesiesz
konsekwencje
Słuchaj głosu serca tym lepiej im prędzej
Bo to jest ważne co jest w każdym,
Lecz głęboko
Nie potrzebne jest tutaj szkiełko i oko
Kształtowanie siebie i rozwijanie
Zdążanie do doskonałości w granicach możliwości
Posiadanie moralności i techniki
Bo życie to nie tylko atak ale i uniki
Słuchaj głosu serca tym lepiej im prędzej
Bo to jest ważne co jest w każdym,
Lecz głęboko
Nie potrzebne jest tutaj szkiełko i oko
Kształtowanie siebie i rozwijanie
Zdążanie do doskonałości w granicach możliwości
Posiadanie moralności i techniki
Bo życie to nie tylko atak ale i uniki
(cytat)
Bo właściwie to jakby na tym rzecz
polega, żeby sobie świat opisać, obłaskawić i poskromić.
Oswoić, żeby warował na hasło i na hasło podawał łapę. Ale
świat ma dośc trudny charakter. Nie chce. Nie poddaje się tak
łatwo. Warczy.
Zewsząd atakują informacje, fala
podchodzi pod brodę, aż głowę trzeba trzymac wyżej, żeby nie
utonąć. O uchodźcach, o Putnie, o Polsce kwitnącej, albo w
ruinie, o ciepłej wodzie w kranie, o wyborach, o błędach, o
partiach, o Grecji. Czytam wszystko. Ale nie czuję się specjalnie
mądrzejszy.
Informacje są jak rzucanie grochem o
ścianę. Dźwięk ładny, ale efekt słaby. Całe tłumy rzucają z
zapałem tym grochem, na portalach, w gazetach, w programach, a inne
tłumy z zapałem ignorują to rzucanie. Wszyscy coś piszą,
protestują i ogłaszają, ale jakby zadowalają się samą retoryką.
I wszyscy mają rację. Czytam na
fejsie u znajomych deklaracje: "W imieniu swoim i Narodu
Polskiego przepraszamy sojuszników z Czech, Węgier Rumunii i
Słowacji za nieodpowiedzialną politykę Rządu Polskiego pod
kierownictwem Ewy Kopacz. Jest nam wstyd za zaistniałą sytuację"-
to w sprawie dzisiejszego wyłamania się Polski z protestu Grupy
Wyszechradzkiej przy głosowaniu o przyjęciu uchodźców. Czytam w
"DGP" wywiad z Bogdanem Borusewiczem: " (...)Jest
pan zwolennikiem przyjmowania uchodźców- pyta Magdalena Rigamonti.
- (...) Z moralnego punktu widzenia nie mam wątpliwości. Z punktu
widzenia politycznego też. Bo jeżeli nas nie będzie obchodziło to
, co się dzieje w Niemczech czy we Włoszech, to zaraz Zachodu nie
będzie obchodziło to co się dzieje na wschód od nas. A proszę
pamiętać, że my mamy obok siebie Putina. Unia Europejska jest
jedna i powinniśmy dążyć do tego, żeby się nie podzieliła".
No kurde, wszyscy prawdę szczera
mówią. Tylko nie da rady- oba samce.
Chciałaby dupa... tfu, chciałaby
dusza do raju, ale nie wie w którą stronę
Nie wiem czy zawsze tak było, czy
tylko ja dojrzałem do takich wniosków, czy też może świat się
zmienił.
Nie da się wyciągnąć żadnych
sensownych, niepodważalnych wniosków, bo gdy tylko się je
wyciągnie, to natychmiast znajduje się jakiś dywersant, który
gotów jest wywrócić stół do góry nogami i te wnioski
unicestwić.
Może to wszystko dlatego, że świat
się komplikuje. Kiedyś (dawno temu) był prostszy do zrozumienia,
choć trudniejszy do życia.
Kiedyś co prawda trzeba było być tym
chłopem pańszczyźnianym, niedojadającym na przednówku, ale za to
nie musiałeś się wyplątywać z umowy z telefonią komórkową,
którą podobno zawarłeś przez telefon, pomimo że nie przypominasz
sobie takiego faktu.
Chociaż może to rzekome zrozumienie
jest tylko iluzją. Czy ludzie przedwojenni ogarniali wtedy swoją
rzeczywistość lepiej, niż my ogarniamy naszą, czy tylko to
projekcja tego, że dzisiaj my mamy ich rzeczywistość zrozumianą i
opisaną, zatem dopiero z perspektywy długiego czasu wydaje się ona
taka klarowna?
Same pytania. Żadnych odpowiedzi.
Panie Premierze, jak żyć?
Trzeba koniecznie podjąć jakieś
kroki i wypracować metody. Jak Cyryl.
Jest pewnie kilka strategii- jak
poradzić sobie z atakujący światem. Pomyślmy.
Strategia 1:
Nie słuchać osób inaczej niż my
myślących- od razu się świat naprawia w naszym niewielkim
fragmencie. To bardzo popularna i niedroga metoda.
Strategia 2:
Nie słuchać w ogóle nikogo. Nastawić
się na nadawanie swoim kanałem, kanał odboiru wyłączamy.
Nadajemy i nadajemy. To druga najbardziej popularna metoda.
Strategia 3:
Nie interesować się niczym. Nie
oglądać, nie czytać. Nie denerwować się. Praca, dom, spać,
wstać, praca, dom... Czekać, aż dopust boży zapuka do drzwi.
Strategia 4:
Próbować wyciągnąć jakąś
średnią. Średnio. Średnio to idzie. Wygląda na to, że trzeba
kupic sobie maczetę, zapas konserw na pół roku, zacząć szukać
słabych punktów czołgów T-90 i Leopard, nauczyć się stawiać
zasieki i zakopywać miny. Czekać, aż dopust boży zapuka do drzwi.
Strategia 5:
Interesować się. Ale nie tym co
trzeba. To jest jakby cassus Fotodinozy. Cassus belli. Bellisimi
nawet.
Zagłębianie się i zatracanie w
rzeczach nikomu do niczego niepotrzebnych. To jest dzisiaj takie
łatwe i przyjemne! Ten cały internet, to jakby zrealizowane
marzenie z dzieciństwa. Kiedyś, jak byłem mały marzyłem o
wielkiej cysternie Coca- Coli, zawsze pełnej. No i dostałem taką
cysternę, tyle że jeszcze lepszą, bo z informacją. Wszyscy
dostaliśmy. O dzięki ci, internecie! Można zgłębiać do woli. I
choć internet ma wady (jak Coca- Cola), to zawsze przyjemnie sobie
zaczerpnąć.
Zagłębianie się w przeszłości.
Przeszłość daje ukojenie, to już powiedział Dingo w wywiadzie
wspomnianym w poprzednim wpisie:
„Dziś przyszłość
(motoryzacyjna, ale w sumie może chodzić też i o ogół- przyp.
mój) nie ma już przyszłości. Pozostaje tylko przeszłość.
Kolekcjonerzy starych aut mają tę pasję, czują ją. Dlaczego
kupują jakiś samochód? Bo miał go ich ojciec, albo dziadek i to
jest emocjonalna, uczuciowa relacja. Wspomnienia z przeszłości
działają bardzo kojąco”.
No własnie- bardzo kojąco. Przeszłość
wydaje się kufrem pełnym złota, w porównaniu z przyszłością,
która wydaje się być kufrem pełnym g...
Zagłębić się można w różnych
dziedzinach przeszłości, mnie najprzyjemniej zagłębiać się w
historę fotografii, lajtową historę, bo to nie akademickie
poziomy, tylko poziomy magistra Google'a. Jak piszę na blogasku
"Chimera i Bellerofont", to nie nawiązuję do mitologii
greckiej, tylko do Toma Cruis'a co najwyżej. Ale w historii
fotografii i pooglądać można, i wyciągnąć wnioski i powymądrzać
się trochę. Zwłaszcza, że dziedzinę tę lubie, ale tak naprawdę
się na niej nie znam dogłębnie- człowiek, czyli ja, odkrywa
jakieś zupełnie nieznane lądy i powiązania. Jakieś dziwy i
smaczki tkwią w tej przeszłości jak rodzynki. I to jest przyjemne.
I pogłębiacze przeszłości,
fedrujący na przodku internetu są do znalezienia w każdej
dziedzinie.
Ja mówię tobie podpowiedź oni
ciągle gdzieś tam są
Znajdują swoją drogę- nią idą.
Poza napięciem które nas pseudo-święcie wiedzie w czarną toń
Budują inne więzi , budują inny dom
Kiedy jeździmy po tym świecie, niekiedy spotykamy ich
Znajdują swoją drogę- nią idą.
Poza napięciem które nas pseudo-święcie wiedzie w czarną toń
Budują inne więzi , budują inny dom
Kiedy jeździmy po tym świecie, niekiedy spotykamy ich
(...)
Maniacy co po pracy starają się
żyć tak
By nie mieć wrażenia że tracą tylko czas
Wariaty chaty stawiające tam gdzie las
Otwarte domy, które czekają na nas
Inne cele, inne pomysły, odmienny ton
Szukanie rozwiązań z naturą powiązań
Plucie na to miejsce gdzie niby świata tego tron
Rzeki zamiast fontann , przewodnikiem spontan
To dla was jest ten numer, bo od was jest moc
Oddaje tak jak umiem, patrze z nadzieją w noc
To dla was jest szacunek w nutach zamotany
Do zobaczenia na pewno znowu się spotkamy
To dla was jest szacunek nadawany stąd
See you the positiv ...Vavamuffin sound
By nie mieć wrażenia że tracą tylko czas
Wariaty chaty stawiające tam gdzie las
Otwarte domy, które czekają na nas
Inne cele, inne pomysły, odmienny ton
Szukanie rozwiązań z naturą powiązań
Plucie na to miejsce gdzie niby świata tego tron
Rzeki zamiast fontann , przewodnikiem spontan
To dla was jest ten numer, bo od was jest moc
Oddaje tak jak umiem, patrze z nadzieją w noc
To dla was jest szacunek w nutach zamotany
Do zobaczenia na pewno znowu się spotkamy
To dla was jest szacunek nadawany stąd
See you the positiv ...Vavamuffin sound
(cytat)
Czy to wystarczy do opanowania i
poskromienia świata? Chyba nie. Trzeba myśleć też o strategii nr
4.
A czy to wystarczy do uratowania
świata? Pesymizm ma swoje zalety- chyba nic nie wystarczy do
uratowania świata.
Zatem róbmy swoje.
****
-Ooo, jak się fajnie skończyło, co
nie Szpenek?
-Nie! Nie! Ja to lubię takie brutalne
zakończenia!
#! BUM! # TRACH! # BRZDĘK!# ŁUBUDU!!!!
-No. To teraz chyba jesteś zadowolony?
(cytat)
Fabrykant
wesoły pesymista
Strategia 6.
OdpowiedzUsuńWalczyć ze wszystkim, dawać odpór, naprawiać świat, denerwować się. Zasypiać z poczuciem, że się próbowało.