niedziela, 27 września 2015

Jak żyć.


Masz złe intencje - poniesiesz konsekwencje
Słuchaj głosu serca tym lepiej im prędzej
Bo to jest ważne co jest w każdym,
Lecz głęboko
Nie potrzebne jest tutaj szkiełko i oko
Kształtowanie siebie i rozwijanie
Zdążanie do doskonałości w granicach możliwości
Posiadanie moralności i techniki
Bo życie to nie tylko atak ale i uniki

(cytat)



Bo właściwie to jakby na tym rzecz polega, żeby sobie świat opisać, obłaskawić i poskromić. Oswoić, żeby warował na hasło i na hasło podawał łapę. Ale świat ma dośc trudny charakter. Nie chce. Nie poddaje się tak łatwo. Warczy.

Zewsząd atakują informacje, fala podchodzi pod brodę, aż głowę trzeba trzymac wyżej, żeby nie utonąć. O uchodźcach, o Putnie, o Polsce kwitnącej, albo w ruinie, o ciepłej wodzie w kranie, o wyborach, o błędach, o partiach, o Grecji. Czytam wszystko. Ale nie czuję się specjalnie mądrzejszy.

Informacje są jak rzucanie grochem o ścianę. Dźwięk ładny, ale efekt słaby. Całe tłumy rzucają z zapałem tym grochem, na portalach, w gazetach, w programach, a inne tłumy z zapałem ignorują to rzucanie. Wszyscy coś piszą, protestują i ogłaszają, ale jakby zadowalają się samą retoryką.

I wszyscy mają rację. Czytam na fejsie u znajomych deklaracje: "W imieniu swoim i Narodu Polskiego przepraszamy sojuszników z Czech, Węgier Rumunii i Słowacji za nieodpowiedzialną politykę Rządu Polskiego pod kierownictwem Ewy Kopacz. Jest nam wstyd za zaistniałą sytuację"- to w sprawie dzisiejszego wyłamania się Polski z protestu Grupy Wyszechradzkiej przy głosowaniu o przyjęciu uchodźców. Czytam w "DGP" wywiad z Bogdanem Borusewiczem: " (...)Jest pan zwolennikiem przyjmowania uchodźców- pyta Magdalena Rigamonti. - (...) Z moralnego punktu widzenia nie mam wątpliwości. Z punktu widzenia politycznego też. Bo jeżeli nas nie będzie obchodziło to , co się dzieje w Niemczech czy we Włoszech, to zaraz Zachodu nie będzie obchodziło to co się dzieje na wschód od nas. A proszę pamiętać, że my mamy obok siebie Putina. Unia Europejska jest jedna i powinniśmy dążyć do tego, żeby się nie podzieliła".

No kurde, wszyscy prawdę szczera mówią. Tylko nie da rady- oba samce.

Chciałaby dupa... tfu, chciałaby dusza do raju, ale nie wie w którą stronę



Nie wiem czy zawsze tak było, czy tylko ja dojrzałem do takich wniosków, czy też może świat się zmienił.



Nie da się wyciągnąć żadnych sensownych, niepodważalnych wniosków, bo gdy tylko się je wyciągnie, to natychmiast znajduje się jakiś dywersant, który gotów jest wywrócić stół do góry nogami i te wnioski unicestwić.

Może to wszystko dlatego, że świat się komplikuje. Kiedyś (dawno temu) był prostszy do zrozumienia, choć trudniejszy do życia.

Kiedyś co prawda trzeba było być tym chłopem pańszczyźnianym, niedojadającym na przednówku, ale za to nie musiałeś się wyplątywać z umowy z telefonią komórkową, którą podobno zawarłeś przez telefon, pomimo że nie przypominasz sobie takiego faktu.



Chociaż może to rzekome zrozumienie jest tylko iluzją. Czy ludzie przedwojenni ogarniali wtedy swoją rzeczywistość lepiej, niż my ogarniamy naszą, czy tylko to projekcja tego, że dzisiaj my mamy ich rzeczywistość zrozumianą i opisaną, zatem dopiero z perspektywy długiego czasu wydaje się ona taka klarowna?



Same pytania. Żadnych odpowiedzi.



Panie Premierze, jak żyć?



Trzeba koniecznie podjąć jakieś kroki i wypracować metody. Jak Cyryl.

Jest pewnie kilka strategii- jak poradzić sobie z atakujący światem. Pomyślmy.



Strategia 1:

Nie słuchać osób inaczej niż my myślących- od razu się świat naprawia w naszym niewielkim fragmencie. To bardzo popularna i niedroga metoda.



Strategia 2:

Nie słuchać w ogóle nikogo. Nastawić się na nadawanie swoim kanałem, kanał odboiru wyłączamy. Nadajemy i nadajemy. To druga najbardziej popularna metoda.



Strategia 3:

Nie interesować się niczym. Nie oglądać, nie czytać. Nie denerwować się. Praca, dom, spać, wstać, praca, dom... Czekać, aż dopust boży zapuka do drzwi.



Strategia 4:

Próbować wyciągnąć jakąś średnią. Średnio. Średnio to idzie. Wygląda na to, że trzeba kupic sobie maczetę, zapas konserw na pół roku, zacząć szukać słabych punktów czołgów T-90 i Leopard, nauczyć się stawiać zasieki i zakopywać miny. Czekać, aż dopust boży zapuka do drzwi.



Strategia 5:

Interesować się. Ale nie tym co trzeba. To jest jakby cassus Fotodinozy. Cassus belli. Bellisimi nawet.

Zagłębianie się i zatracanie w rzeczach nikomu do niczego niepotrzebnych. To jest dzisiaj takie łatwe i przyjemne! Ten cały internet, to jakby zrealizowane marzenie z dzieciństwa. Kiedyś, jak byłem mały marzyłem o wielkiej cysternie Coca- Coli, zawsze pełnej. No i dostałem taką cysternę, tyle że jeszcze lepszą, bo z informacją. Wszyscy dostaliśmy. O dzięki ci, internecie! Można zgłębiać do woli. I choć internet ma wady (jak Coca- Cola), to zawsze przyjemnie sobie zaczerpnąć.

Zagłębianie się w przeszłości. Przeszłość daje ukojenie, to już powiedział Dingo w wywiadzie wspomnianym w poprzednim wpisie:

Dziś przyszłość (motoryzacyjna, ale w sumie może chodzić też i o ogół- przyp. mój) nie ma już przyszłości. Pozostaje tylko przeszłość. Kolekcjonerzy starych aut mają tę pasję, czują ją. Dlaczego kupują jakiś samochód? Bo miał go ich ojciec, albo dziadek i to jest emocjonalna, uczuciowa relacja. Wspomnienia z przeszłości działają bardzo kojąco”.

No własnie- bardzo kojąco. Przeszłość wydaje się kufrem pełnym złota, w porównaniu z przyszłością, która wydaje się być kufrem pełnym g...



Zagłębić się można w różnych dziedzinach przeszłości, mnie najprzyjemniej zagłębiać się w historę fotografii, lajtową historę, bo to nie akademickie poziomy, tylko poziomy magistra Google'a. Jak piszę na blogasku "Chimera i Bellerofont", to nie nawiązuję do mitologii greckiej, tylko do Toma Cruis'a co najwyżej. Ale w historii fotografii i pooglądać można, i wyciągnąć wnioski i powymądrzać się trochę. Zwłaszcza, że dziedzinę tę lubie, ale tak naprawdę się na niej nie znam dogłębnie- człowiek, czyli ja, odkrywa jakieś zupełnie nieznane lądy i powiązania. Jakieś dziwy i smaczki tkwią w tej przeszłości jak rodzynki. I to jest przyjemne.

I pogłębiacze przeszłości, fedrujący na przodku internetu są do znalezienia w każdej dziedzinie.



Ja mówię tobie podpowiedź oni ciągle gdzieś tam są
Znajdują swoją drogę- nią idą.
Poza napięciem które nas pseudo-święcie wiedzie w czarną toń
Budują inne więzi , budują inny dom
Kiedy jeździmy po tym świecie, niekiedy spotykamy ich

(...)

Maniacy co po pracy starają się żyć tak
By nie mieć wrażenia że tracą tylko czas
Wariaty chaty stawiające tam gdzie las
Otwarte domy, które czekają na nas
Inne cele, inne pomysły, odmienny ton
Szukanie rozwiązań z naturą powiązań
Plucie na to miejsce gdzie niby świata tego tron
Rzeki zamiast fontann , przewodnikiem spontan
To dla was jest ten numer, bo od was jest moc
Oddaje tak jak umiem, patrze z nadzieją w noc
To dla was jest szacunek w nutach zamotany
Do zobaczenia na pewno znowu się spotkamy
To dla was jest szacunek nadawany stąd
See you the positiv ...Vavamuffin sound

(cytat)



Czy to wystarczy do opanowania i poskromienia świata? Chyba nie. Trzeba myśleć też o strategii nr 4.

A czy to wystarczy do uratowania świata? Pesymizm ma swoje zalety- chyba nic nie wystarczy do uratowania świata.

Zatem róbmy swoje.



****

-Ooo, jak się fajnie skończyło, co nie Szpenek?

-Nie! Nie! Ja to lubię takie brutalne zakończenia!

#! BUM! # TRACH! # BRZDĘK!# ŁUBUDU!!!!

-No. To teraz chyba jesteś zadowolony?

(cytat)



Fabrykant

wesoły pesymista

1 komentarz:

  1. Strategia 6.
    Walczyć ze wszystkim, dawać odpór, naprawiać świat, denerwować się. Zasypiać z poczuciem, że się próbowało.

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.