wyświetlenia:

poniedziałek, 2 września 2019

Jak robić ponętne selfie. Felieton gościnny p. Marka Szarka


Jak to na Facebooku bywa - przez znajomych znajomych trafia się czasem na wspaniałe i ciekawe rzeczy. Kawał czasu temu trafiłem na twórczość facebookową pana Marka Szarka - TUTAJ, który od lat wielu pisze krótkie, żartobliwe felietoniki na tematy życia własnego i okolic, a jest on człowiekiem renesansu. Oddaję w tej kwestii głos Panu Markowi:

Przed Wyższą Szkołą Pedagogiki Specjalnej studiowałem filologie polską na UW, ale wywalili mnie z hukiem, później pracowałem w PDPs Międzylesie z dziećmi upośledzonymi, a potem w Szkolnym Ośrodku Socjoterapii - SOS, z dziećmi trudnymi. A potem zająłem się przemytem.
W latach real - socjalizmu przemycałem wszystko: kolorowe telewizory z Symferopola, elektroniczne zegarki z Wiednia, narty Elan z Jugosławii, kawę i dzinsy z Triestu etc. 
Po transformacji piastowałem przez 12 lat posadę dyrektora ds. administracyjnych w firmie Świat Spinek, a następnie otworzyłem hurtownie ze sztucznej biżuterii i zbankrutowałem! Teraz jestem ex sprzedawcą sztucznej biżuterii i nauczycielem wspomagającym (to termin ministerialny) w szkole podstawowej. 

A przy tym erudytą i gawędziarzem jak się patrzy.
Czytam owe felietoniki z przyjemnością i gębą roześmianą. Nakłoniłem Pana Marka do napisania wpisu gościnnego. Oto i on. Poradnik dla nieświadomych selfiarzy:

Lubię dostawać lajki! Żeby na nie zasłużyć - piszę: głupio, krótko i do rymu! Im głupiej, tym śmieszniej, im śmieszniej, tym lepiej! Z pisaniem, w ogóle, można dać sobie spokój i poprzestać na zdjęciach! Gdy ma się wdzięk i sylwetkę gwiazdy filmowej - jest łatwo - pstrykamy selfie i lajki sypią się, jak tabaka z rogu (powinienem był napisać - jak z rogu obfitości ale porównanie z tabaką jest głupsze). A co robić, kiedy pan bóg obdarzył nas pospolitą gębą, nikczemną posturą i w zębach dziurą ? Wtedy, dobrze jest, robić sobie zdjęcia ze wspomaganiem. 




Na przykład - z nogą wspartą na cokole pomnika Cezara, albo pod piramidą Cheopsa – uwaga - piramida powinna być mniejsza od nas, lub sportretować się - na leżąco w Grobie Agamemnona. Dobrze jest też, uwiecznić się 


w towarzystwie, jakiegoś znanego Gamonia-Celebryty, a gdy nie ma pod ręką żywego gamonia – możemy skorzystać z wizyty w muzeum figur woskowych. Uwaga – unikamy zdjęć z politykami! 
Kiedy, w pobliżu nie ma muzeum, ani piramidy, zawsze możemy zdjąć się w towarzystwie rodziny! Dobrze rokują zdjęcia dzieci obarczonych, jakimś fotogenicznym kalectwem oraz ujęcia z żoną, której właśnie pomogliśmy siąść na wózku inwalidzkim! Gdy dzieci są zdrowe, a żona na chodzie, to fotografujemy się z pieskiem i kotkiem! Najpewniej lajkują portrety zdychających kundli-pudli, które przed chwilą przygarnęliśmy ze schroniska! 



A gdy, zdechnie nam ostatni zwierzak, nie martwimy się, bo nieograniczona jest hojność natury, więc fotografujemy się w pięknych okolicznościach przyrody! Mile widziane są ujęcia naszej osoby na szczytach Tatr, lub nad brzegiem morza z zachodzącym słońcem w tle! Pod obrazkiem dobrze jest umieścić romantyczny tytuł w stylu: Szarek w Alpach Splugen! Szarek na Psiej Górce, albo Szarek na rykowisku!
Jeżeli mamy ambicje literackie, możemy nawiązać do klasyki i podpisać obrazek, jakimś sentymentalnym cytatem - np. takim:
„Choć mi tak góry Ty złocisz i morze – smutno mi, Boże!”
Ale z klasykami smutasami trzeba uważać, nie skazywać fejsowiczów na ciężkie Norwidy, nie cytować Herbertów, ani Prevertów, zamiast Stasiuka, dać Martyniuka albo coś z Wiecha - będzie uciecha!
Jeżeli, nie macie Państwo: urody, żony na wózku, ani zagłodzonego psa pod ręką, jeśli nie podróżujecie do egzotycznych krain i nie chce wam się wstawać o świcie, to znam niezawodny sposób, który zapewnia milion lajków pod zdjęciem.
Otóż, trzeba zdjąć się w jakimś fajnym przyodziewku! Najlepiej w buraczkowych gaciach, jeszcze lepiej zdjąć gacie!





Marek Szarek

felietony facebookowe Autora:
 https://www.facebook.com/marek.szarek.96

P.S. Ilustracjami do artykułu są pocztówki erotyczne pana fotografa Jean Agélou, robione w Paryżu w latach 1910 - 1917.

10 komentarzy:

  1. heh jakie to smutne, ze 100 lat pozniej Paryz przypomina jakis kair czy inne miasto syfu, a nie takie fajne miasto rozkoszy :( wiem bo akurat wlasnie w tej chwili jestem w Paryzu... na prawde szkoda tej Francji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy byłem 12 lat temu w Paryżu, natknąłem się na sporą grupę włóczęgów/bezdomnych okupującą jeden z głównych placów miasta. Byli głośno, krzyczeli, zaczepiali przechodniów mieli nawet psy, które ganiały po placu bez kontroli. Przechodnie znosili to dzielnie, nie dzwonili na policję, traktowali ich jak element krajobrazu, folklor paryski. Tego typu zachowania były tam obecne od lat. Aha, grupa krzyczała do mieszkańców po polsku.

      Usuń
    2. No, to pytanie Benny - czy oglądałeś Paryż 100 lat temu, żeby stwierdzić rzeczywistą różnicę? ;) Imigrantów było zawsze w Paryżu niemożebnie dużo, tyle że teraz są trochę bardziej dostrzegalni.

      Usuń
    3. nie, ogladalem jakies 17 lat temu i nie mialem takiego wrazenia, ale fakt, trzeba by spytac jakis babć ktore od zawsze mieszkaly w Paryzu :)

      Usuń
  2. Cześć zabawowicze, miłośnicy lekkiej muzy. Ostatnie jej zdjęcie wymaga - być może - komentarza. Do przełomu dwóch ubiegłych wieków panie nosiły takie majty jak na zdjęciu, rozcięte w kroku. Suknie były sute, trudno się dostać było do źródła, więc dla wygody. Mam taki delikt w zbiorach, kupiony na flohmarku w dużym pakiecie tekstyliów (do mojej sztuki) - leżały zapewne dlugie dziesięciolecia w jakiejś szafie czy skrzyni - pamiątki po prababce. Wykorzystywałem te rozmaite części historycznej garderoby w różnych konceptach wystawowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to pięknie! W pewien sposób garderoba jest kondensatem swoich czasów, można ją łatwo w konceptach historycznych używać.

      Usuń
  3. Cała zachodnia Europa wygląda jak Kair,Mozambik, czy Casablanca. Tragedia niczym Szekspirowski poemat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem o którym kawałku Europy zachodniej mówimy. Moje doświadczenia tego nie potwierdzają. Bywam we Włoszech kilka razy do roku i, owszem, ciemnoskórych osób jest ciut więcej niż 10 lat temu, ale dlaboga! (jak pisał Lem) gdzie Włochy, a gdzie Mozambik. W Austrii, Szwajcarii nie widzę żadnych zmian. W Holandii osób z byłych holenderskich kolonii było dużo już w latach 90-tych. Nie wygląd czy pochodzenie się liczy, tylko stopień asymilacji imigrantów, moim zdaniem. Stany Zjednoczone są, bądź co bądź, złożone z samych imigrantów.

      Usuń
  4. Naprawdę przewrotny i zabawny tekst! Brawo za zaproszenie Pana Marka. A wybrane ujęcia przeplatające ten wpis są bardzo ciekawymi portretami, dziś niestety już coraz rzadziej można spotkać tego typu podejście do fotografii. Bardzo szanuję, za umieszczenie ich tutaj.

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.