Kocham
te wszystkie obiektywy. One są takie słodziutkie, maleńkie i
niewinne. To tylko ich konstruktorzy dają czasem tyłów.
Tymczasem
spojrzałem przez lipko aparatu i tak mi się spodobało, że nie
dałem rady. Zakochałem się w lunecie. Wszistko wibaczam. Bo
milość, mój mily- to ja (cytat).
I
luneta 400mm trafiła już raz na Fotodinozę, a teraz trafia inna
luneta.
Sigma AF 400/5,6 + Canon D60, bez obróbki, zmniejszone. f/13 ISO 400 |
Stałoogniskowe
AF 400/5,6.
I
w tym zakochaniu długoogniskowym tak się rozpisałem, że muszę
podzielić na części- najpierw posmarujemy masełkiem podkładowym,
a w następnej części będzie smakowita bitwa antycznych potworów.
Oba stare, jeden bardziej legendarny od drugiego.
Pierwszy na Fotodinozie artykuł dwuczęściowy. Voilà! (Tak zwany -Kfazi Miś, Wuala).
Obiektyw
400mm to potężne tele, w miarę niezłe do celów przyrodniczych,
na tyle długie, że są już pewne szanse ucieczki przed
rozwścieczonym bawołem, który akurat nie życzy sobie żeby mu
robić zdjęcia, całkiem fajne do zbliżeń krajobrazów i
niektórych sportów, tych sportów, co to gdzieś tam biegają na
horyzoncie, a nie grają w tenisa stołowego. Do tenisa stołowego są
trochę krótsze niż 400mm.
Sigma AF 400/5,6 + Canon D60 f/5,6 ISO 400 |
Sigma AF 400/5,6 + Canon D60, bez obróbki, zmniejszone. f/10 ISO 400 |
400mm
kompresuje świat do linii i nakładających się planów i daje
obrazek jak z teleskopu Hubble'a. I to jest w nim piękne i kuszące.
Rzecz jasna nie można nazwać go uniwersalnym. Żeby zrobić komuś
porządny portret, taki w którym fotograf nawiązuje kontakt
bezpośredni z modelem, należy wyposażyć się w krótkofalówkę,
lub skorzystać z sieci GSM. Żeby użyć tego co potocznie zwą
"zoomem nożnym" należy wyposażyć się w dobre buty do
wędrówki i prowiant. Żeby wreszcie znaleźć motyw godny
uwiecznienia tym kieszonkowym Hubblem, trzeba przestać patrzeć jak
normalny człowiek- na rzeczy normalnie postrzegane, a zacząć
patrzeć jak dowódca łodzi podwodnej- przez peryskop w stronę
horyzontu.
Dzisiaj
na rynku występują w większości stałoogniskowe czterysetki
profesjonalne, ze światłem f/2,8 w cenie nowego samochodu, lub ze
światłem f/4 i stabilizacją, w cenie niezłego używanego.
Dawniej, szanujące się firmy produkowały jeszcze stałoogniskowe
czterysetki ze światłem f/5,6, które miały bardzo poważne
zalety: były niewielkie, łatwo manewrowalne, stosunkowo lekkie i
miały ceny znacznie rozsądniejsze (choć nie można ich nazwać
niskimi). Dlaczego już ich właściwie nie robią? Oprócz zalet
miały także i wady, a największa- dla producentów- była ta, że
zmniejszały sprzedaż drogich, jasnych i stabilizowanych. Oprócz
tego- przyznaję- zoomy przy tej ogniskowej są bardziej użyteczne i
uniwersalne.
Były
niezbyt jasne. Oczywista oczywistość. Nie nadawały się do
wszystkiego co by człowiek chciał. A człowiek chciał wszystko.
Ale dziwnym trafem tęsknota za tym skutecznym i rozsądnym sprzętem
przelewa się czasem przez fora internetowe, póki ich dawni
użytkownicy nie wymarli.
O
Sigmie 400/5,6 jest w tych narracjach mniej, ze względu na to, że w
latach 80-tych i 90-tych nie była firmą z pierwszej ligi, a zatem
najlepiej sprzedawały jej się tanie obiektywy. Droższe traktowane
były z pewną taką nieśmiałością. A 400/5,6 do nich należała,
choć i tak kosztowała 1/3 kwoty jaką trzeba było płacić za
firmówki First Party..
Część
1. History will teach us nothing.
Wszystkie
Sigmy 400/5,6 autofokus.
Zacznijmy
od początków, prapoczątków. To jest właśnie typowy
przedstawiciel prawie wymarłego gatunku, jak wspomnieliśmy- całkiem
fajnego i praktycznego, obiektyw z gatunku "Semi Pro", dla
zaawansowanego entuzjasty z ograniczonym budżetem. Tego samego,
którego pragną usunąć ze swojego targetu wszystkie firmy
fotograficzne z Sony na czele- napisało się o tym opowiadanie- o Półprofesjonaliście..
Firmy
chciałyby mieć najchętniej za klientów następujące grupy osób:
kasiastych amatorów (można im wmówić wszystko, za każdą cenę),
kasiastych entuzjastów, gotowych kupować sprzęt profesjonalny
jakby nim zarabiali na życie, oraz kasiastych profesjonalistów,
którzy robią to rzeczywiście.
Entuzjaści
z ograniczonym budżetem są przekierowani na firmy trzecie (Third
Party), a jeśli tam nie znajdą tego czego potrzebują (coraz
częściej nie znajdują, bo Sigma i Tamron aspirują do coraz to
wyższego poziomu)- muszą skierować wzrok na sprzęt używany, bo
nowego się już nie produkuje.
I
ja właśnie nic innego nie robię, dniami i nocami, tylko kieruję
wzrok na sprzęt używany.
No
i muszę się przyznać- patrzę, patrzę i nic nie kumam. Nic nie
kumam w temacie, który jest moim ulubionym konikiem- historii
obiektywów Sigma autofokus, konkretnie historii obiektywu 400mm
f/5,6. Przekopuję się przez internet szpadlem i grzęznę w
niejasnościach, koła buksują, no i nie daje się dojść do sedna.
Coś tam wiem, ale nie wiem najważniejszego- o jakim obiektywie jest
ten artykuł? Niezły dylemat, prawda?
Z
grubsza- nie wiem jaki obiektyw testuję.
Jest
to sprawa tak skomplikowana, że jej wyjaśnienie zajmie większość
artykułu, tak że właściwe testowanie nie będzie już konieczne.
Początki
były zamierzchłe. Obiektyw 400/5,6 manualny produkowała Sigma od
1978 roku pod przydomkiem "Super Tele XQ". Niestety
obiektywy te musiały wymrzeć przed potopem- znalazłem tyko jedno
zdjęcie takiego manualnego szkła w internecie. Ale wystarczy.
Ten obiektyw należy uznać za przodka naszych autofokusów, bo Sigma produkowała także lustrzany obiektyw o tych samych parametrach.
Ten obiektyw należy uznać za przodka naszych autofokusów, bo Sigma produkowała także lustrzany obiektyw o tych samych parametrach.
Następny
krok w historii był bardzo odważny. Sigma zaproponowała jako
pierwsza firma na świecie obiektyw o ogniskowej 400mm z autofokusem.
Było to w roku 1988.
Było
to raptem rok po prezentacji pierwszego aparatu systemu EOS.
Podkreślmy
to- było to na trzy lata przed zaprezentowaniem pierwszej bardzo
jasnej 400-tki przez Canona (400/2,8 L) i na 5 lat przed
wypuszczeniem przez niego podobnego szkła Semi-Pro tj. Canona
400/5,6L. Nasza Sigma wyprzedziła tym obiektywem także wszystkie
długie teleobiektywy Minolty i Nikkory 400mm autofokus.
Ten
obiektyw był produkowany do... no właśnie nie wiadomo do którego
roku. Mroki średniowiecza kryją wczesne lata autofokusów Sigmy.
Sporo internetowych źródeł podaje że do 1994-5 roku, bo wtedy
wszedł na rynek najbardziej znany spośród czterysetek- obiektyw
400/5,6 APO Tele Macro.
Ale
to nie jest prawda. Po drodze była jeszcze jedna wersja, o której
pisze dużo źródeł, a jak się przyjrzeć uważnie- to dwie, o
którech pisze tylko Fotodinoza.
Otóż
mój obiektyw wygląda tak:
A
w internecie można znaleźć tak samo opisane obiektywy, które
wyglądają tak:
Wytęż
wzrok i znajdź jeden szczegół jakim różnią się te obiektywy, oprócz koloru.
Różnią
się! Okienko od skali odległości skacze raz przed, a raz za
pierścień ostrzenia. Niestety nie dowiecie się z całkowitą
pewnością- która była wcześniejsza. Ja przeprowadzę spekulację-
wcześniejsza była ta z okienkiem od tylnej strony, bo bardziej
przypomina kształtem manualną Sigmę.
Do tego wszystkiego następne wersje 400/5,6 także, jak zauważycie występują z okienkiem raz z przodu, a raz z tyłu. Być może chodzi o mocowania pod różne bagnety (Canon, Nikon, Pentax), które wymuszało zmianę konstrukcji.
Do tego wszystkiego następne wersje 400/5,6 także, jak zauważycie występują z okienkiem raz z przodu, a raz z tyłu. Być może chodzi o mocowania pod różne bagnety (Canon, Nikon, Pentax), które wymuszało zmianę konstrukcji.
Ostrzegam,
że powyższa spekulacja nie jest oparta na niczym pewnym.
Drzewo genealogiczne Sigmy 400 autofokus według tej spekulacji wygląda tak:
Sigma AF 400/5,6 (wrzesień1988-?)
Drzewo genealogiczne Sigmy 400 autofokus według tej spekulacji wygląda tak:
Sigma AF 400/5,6 (wrzesień1988-?)
okienko skali odległości od strony tylnej- za pierścieniem ostrzenia
Średnica
przedniej soczewki 72mm
minimalna
odległość ostrzenia 4m
przesłona
maksymalna: f/22
11
elementów w 8 grupach
prawdopodobnie
dwie soczewki ULD.
wymiary:
85 x 213,5 mm
waga:
890 gram
Szkło
całkowicie metalowe, z wysuwaną, wbudowaną osłoną
przeciwsłoneczną, mimo potężnej ogniskowej lekkie i nieduże.
Wyposażone w niezdejmowane mocowanie statywowe, swoim pierścieniem
prawie gładko wpasowane w tubus. Produkowane w czterech wariantach
kolorystycznych lakierowania- czarnym, białym, szarym i oliwkowym.
Podobne opcje miały też inne teleobiektywy Sigmy z tamtych czasów. Pierwszy obiektyw autofokus o tej ogniskowej.
okienko
skali odległości od strony frontowej- przed pierścieniem
ostrzenia.
Średnica
przedniej soczewki 72mm
minimalna
odległość ostrzenia 4m
11
elementów w 8 grupach
prawdopodobnie
dwie soczewki ULD.
wymiary:
85 x 213,5 mm
waga:
1100 gram
Nie
mam szczerego pojęcia czym różniły się, oprócz wyglądu te
wersje.Ta ma wygładzone krawędzie, brak karbowania na osłonie przeciwsłonecznej. Nie wiem też czy różnica w wadze była rzeczywista, czy
też jest to jakieś przekłamanie. W internecie znajduje się
znacznie więcej zdjęć tej odmiany czterysetki, niż tej
poprzedniej.
Sigma AF 400/5,6 APO(1993(?)- 1994)- info z katalogu 1993.
Sigma AF 400/5,6 APO(1993(?)- 1994)- info z katalogu 1993.
Średnica
przedniej soczewki 72mm
minimalna
odległość ostrzenia 4m
przesłona
maksymalna: f/22
11
elementów w 8 grupach
"
w konstrukcji użyto szkła SLD"
wymiary:
85 x 212,5 mm
waga:
1445 g.
Szerszy
niż u poprzednika pierścień ostrzenia, duży napis APO na
mocowaniu statywowym, sam pierścień tego mocowania- wyraźnie
grubszy- odstaje od profilu tubusu. Zmiana konstrukcji optycznej-
więcej soczewek. Na pierwszym zdjęciu- okienko skali odległości za pierścieniem, a na drugim zdjęciu (katalogowym)- przed.
Sigma AF 400/5,6 APO Tele Macro, 1994- 1996.
Sigma AF 400/5,6 APO Tele Macro, 1994- 1996.
Średnica
przedniej soczewki 77mm
minimalna
odległość ostrzenia 1,6m
przesłona
maksymalna: f/32
10
elementów w 7 grupach
dwie
soczewki ze szkła SLD
wymiary:
90,5 x 257,2 mm
waga:
1445g. / 1500 (HSM) g.
Pierwsza
wersja APO Tele Macro z matowym lakierem, zdaje się że gumowanym-
typu "Zen", szeroki pierścień ostrości. Wyjątkowo mała
minimalna odległość ostrzenia była przebojem wśród
teleobiektywów. (biła Canona o zabójcze 1,9m). Znowu zmieniono
ilość soczewek, tym razem jest ich mniej.
Sigma AF 400/5,6 APO Tele Macro/ Tele Macro HSM 1996- 2001- info z katalogu 1996.
Sigma AF 400/5,6 APO Tele Macro/ Tele Macro HSM 1996- 2001- info z katalogu 1996.
Sigma AF 400/5,6 APO Tele Macro. Osłona schowana |
Sigma AF 400/5,6 APO Tele Macro, wersja biała. Osłona schowana |
Średnica
przedniej soczewki 77mm
minimalna
odległość ostrzenia 1,6m
przesłona
maksymalna: f/32
10
elementów w 7 grupach
dwie
soczewki ze szkła SLD
wymiary:
90,5 x 257,2 mm
waga:
1445g. / 1500 (HSM) g.
Druga
wersja, na pozór bardziej plastikowa- pokryta gładkim satynowym
lakierem w wersji białej, lub czarnej, pierścień ostrzenia jeszcze
większy i karbowany wzdłuż osi obiektywu. Ten wariant jest
popularniejszy, bo dłużej produkowany, najbardziej znany i uznawany
za najlepszy z czterysetek Sigmy. Wiele osób używa go do dziś, nie
przejmując się brakiem możliwości przymknięcia przesłony na
Canonie. Wariant z silnikiem zwykłkym, oraz cichym silnikiem ultrasonicznym HSM- pierwszy raz w gamie Sigmy.
W roku 1996 kosztował 590 $, podczas gdy Canon 400/5,6 L- 1470 $.
W roku 1996 kosztował 590 $, podczas gdy Canon 400/5,6 L- 1470 $.
Fotodinoza ostrzega: Ministerstwo Zdrowia, albo Opieki Społecznej, wybór należy do Ciebie- Mimo wielu starań powyższy spis może nie być kompletny i w pełni zgodny z prawdą.
Po
2001 roku, w którym nastąpił armageddon i Canon wprowadził nowe
protokoły elektroniczne, które w efekcie powodowały brak
współpracy tych obiektywów Sigmy z nowszymi aparatami Canona
inaczej niż na pełnym otworze przesłony- czterysetka zniknęła z
rynku zastąpiona przez zoomy. Występowały także jakieś problemy
z Sigmami dedykowanymi do Minolty/Sony. Ostatnia wersja APO Tele
Macro była rechipowana w serwisach do współpracy z nowymi
lustrzankami, ale nie wiem czy jeszcze jest to możliwe.
Trzy generacje Sigmy- na górze AF 400/5,6 APO Tele Macro, w środku AF 400/5,6 APO Macro, na dole pierwszy AF 400/5,6. Osłony wysunięte. Zdjęcie wzięte z: http://www.dpreview.com/forums/thread/2813649 |
Mój (drugi
najstarszy) wariant Sigmy współpracuje w pełni z Canonem D60, współpracuje wyłącznie na pełnym otworze z
wszystkimi moimi aparatami APS-C (Canon 30D, 40D,400D), ale z 6D robi
zdjęcia w automacie prześwietlone o dobre 2EV, trzeba go tresować
w trybie M.
No
i w następnej części- TUTAJ, za dni parę, potresujemy troszeczkę naszą
Sigmę i postawimy ją naprzeciw godnego konkurenta. Będzie szybka
bitwa Sigma AF 400/5,6 contra Canon 400/5,6 L. Nie ma jeszcze takiego
testu w internecie. Kogo obstawiacie? Miejmy nadzieję, że Sigma
potrenuje troszkę przed tym starciem...
Pompuj
pompuj pompuj, człowieniu
Trenuj
A
ujrzysz progres w okamgnieniu
Jeśli
ktoś rzuci ci wyzwanie
Jak
spartanie vis a vis wygranej staniesz.
Fabrykant
dyrektor
kreatywny wyjątkowo walnięty o sprzęty.
Źródła
i źródełka:
Canon
EOS System- Jarosław Brzeziński
System
Nikon- Marcin Górko
Minolta
Dynax System- Paweł Baldwin
Katalogi
Sigmy z r. 1993 i 1996
Różne
wersje Sigmy 400AF:
http://www.dpreview.com/forums/thread/2813649
http://www.photoclubalpha.com/2009/03/06/sigma-classic-400mm-tele-quick-rechip/
http://www.dyxum.com/lenses/Sigma-400mm-F5.6_lens397.htmlhttp://www.trademarkia.com/photoline-74033482.html
http://www.csse.monash.edu.au/~carlo/Sigma-AF-400mm-f5.6-APO-B.html
http://www.csse.monash.edu.au/~carlo/Sigma-AF-400mm-f5.6-APO-B.html
czy w tych Sigmach nie da się ręcznie przestwić przysłony na np. 8 i w tej pozycji użyć do Canona? (aby nie było tylko przy pełnym otworze)...
OdpowiedzUsuńNie ma pierścienia przesłon. Przecie to EOS- wszystko przez prąd elektryczny. Sposób jest jeden, ale b. bezsensowny i niewygodny. 1. Kupujemy za 30 złotych jakiś aparat analogowy, który współpracuje z Sigmą. 2. Zakładamy Sigmę do niego i naciskamy przycisk podglądu głębi ostrości (o ile go mamy- w tańszych modelach zwykle dostępny przez funkcje użytkownika "Custom Functions"), 3. Sigma przymyka przesłonę, 4. Zdejmujemy w tym stanie Sigmę z aparatu analogowego i przekładamy na cyfrowy ALE w ten sposób, żeby styki elektroniczne aparatu i obiektywu nie zetknęły się- czyli nakręcamy bagnet "nie do końca". 5. Uzyskujemy w ten sposób obiektyw manualny o zadanej przesłonie. 6. Po pierwszym zdjęciu tracimy zapał i chęci do tej bezsensownej operacji i rzucamy obiektyw w kąt, zaczynamy pić z rozpaczy, wpadamy w alkoholizm i melancholizm, staczamy się po równi pochyłej.
OdpowiedzUsuńInnym, prostszym sposobem jest kupienie starego aparatu cyfrowego, który współpracuje ze starymi Sigmami, są to, wg. mej wiedzy D30, D60 (nie mylić z 30D i 60D!), oraz 1D i 1Ds pierwszych generacji.
Innym, jeszcze prostszym sposobem jest posiadanie Nikona i kupienie tej Sigmy z mocowaniem nikonowskim. Ale, rzecz jasna- będzie znacznie droższa.
Bardzo ciekawy artykuł Fabrykancie!
OdpowiedzUsuńW tym miejscu warto poinformować, że historia Sigmy (włącznie z opisem części obiektywów) jest dostępna na internecie: http://www.sigma-imaging-uk.com/sigmalounge/sigma-history-1961-to-present-day/
Przy okazji mam propozycję: jako, że Fotodinoza opisuje głównie sprzęt na wskroś nieprofesjonalny - cóż mogło by być lepszego niż zestawienie i testy jakichś starych megazoom'ów, które jak wiadomo są do wszystkiego czyli do niczego..
Dziękuję! Sigma lounge była do zeszłego roku prywatną inicjatywą entuzjastów, jednak nawet gdy korespondowałem z japońskim oddziałem Sigmy- to odsyłano mnie tam właśnie w kwestiach historycznych. Od tego roku na witrynie położyła łapę, czy też wzięła pod swe skrzydła Sigma United Kingdom. Ze strony owej korzystam od czasu do czasu i nawiązywałem do niej w poprzednich wpisach z tagiem "Sigma", aczkowlwiek jest to strona dość niedokładna. Nie jestem w stanie zweryfikować wszystkiego- daty się zwykle zgadzają, ale w kilku przypadkach zdjęcie jednej wersji obiektywu służy za ilustrację do kilku następnych. To obniża nieco jej wiarygodność. Dziwię się, że Sigma, wzorem Canona, Nikona czy innego Pentaxa nie założy swojej własnej, prawilnej strony historycznej uwzględniającej Wszystko Co Wyprodukowano, tylko korzysta z pracy entuzjastów amatorów. Wygląda jakby im się nie chciało.
OdpowiedzUsuńFotodinoza opisuje oczywiście sprzęt w pełni półprofesjonalny. Niestety robię to zgodnie z własnymi zainteresowaniami, oraz zasobami, zatem testy megazoomów nie wchodzą za bardzo w grę- miałem kiedyś Sigmę 28-200, która nie wzbudziła mego entuzjazmu i sprzedałem ją za marne środki płatnicze. Do innych megazoomów nie mam ani dostępu, ani serca. Ale jekby kto chciał napisać o nich artykuł, to chętnie przyjmę w gościnę.
Posiadam wersję tej sigmy, o której nie było mowy w artykule ;)
OdpowiedzUsuńA to ciekawostka! Ale historia Sigmy ginie w odmętach historii i mało o niej wiadomo.
Usuń