-Czołem żołnierzu!
-Czołem ..telu generale!
-Jak się nazywacie, żołnierzu?
- Carl Mydans, sir!
-Aaa, Mydans, Ten Mydans z „Life'u”?
-Ten, sir!
-Podajcie no mi tutaj szklaneczki- są
tam w rogu, w szafce.
Szum morza wpadał przez otwarte drzwi
bungalowu, a silny, niemal sztormowy wiatr, mimo słonecznej pogody
osłabiał wilgotny upał. W sąsiednim pomieszczeniu ktoś stukał
na maszynie. Generał rozparł się wygodnie w wiklinowym fotelu.
-No i jak tam sobie radzicie, Mydans?
-Trochę bujało, obywatelu generale,
ale już się przyzwyczaiłem. Poza tym już prawie spokój. Mniej
strzelają.
-No, mieliśmy trochę roboty przez te
parę lat, trochę mieliśmy...
Złoty płyn polał się do szklanek.
-No, Mydans! Zdrowie! Jesteście
pierwszym cywilem, który się dowiaduje. Za naszych chłopców! Tych
co zginęli i tych którzy dali radę! Jutro kapitulacja!
- O rany! Naprawdę, generale?
-Tak jest! Żółtki zmiękły
nareszcie.
-Prawdę mówiąc ja też bym miał
kisiel w majtach jakby mi spuścili na głowę taki armageddon, panie
generale.
-Arma... co?
-Lanie, panie generale
-A. Wy fotopstryki zawsze macie ten
swój zawodowy żargon. No dobra, Mydans! Jest zadanie!
- Tak jest, panie generale!
Na plaży żołnierze targali skrzynki
z amunicją, za cienką ścianą słychać było ich śmiechy i
pokrzykiwania. Maszyna w sąsiednim pokoju stukała nadal.
-Polejcie no, Mydans! Dokopaliśmy
żółtym w polu, teraz trzeba im dokopać fotograficznie. Mydans, co
potrzebujecie do zrobienia tej kapitulacji? Proście o co chcecie, ma
to być najlepsze zdjęcie na okładkę. Kapujecie?
-Tak jest, sir! A gdzie się to
odbędzie?
-Ustawiamy wszystko w pałacu cesarskim
w Tokio.
Moskiteiera w oknie trzepotała od
wiatru.
-Za pozwoleniem, panie generale, ale
tam będzie pełno Japońców jako publika.
-No i co z tego, żołnierzu?
-Jak to będzie wyglądać, panie
generale? Pokonaliśmy ich, a tutaj ich cała masa. To źle wygląda
w druku. Po drugie na pewno będą w galowych strojach. Tych
kimonach.
-No i?
- A pan nie założy przecież nic
innego niż mundur, prawda? Z całym szacunkiem, ale te ich kimona za
bardzo przyciągają uwagę, nawet czarno- białe garnitury... to
duży kontrast, wasze mundury znikną na tym tle... No chyba... jakby
tak Kodak Tri-X 50... jakby tak generała w złotym środku
postawić... no może...
-Polejcie no, Mydans, tego złotego
środka!
Butelka zadzwoniła o szklanki. Papiery
na biurku powiewały lekko w przeciągu, przyciśnięte łuskami
artyleryjskimi.
-Nie filozofujcie, Mydans! Co
sugerujecie?
-Nooo, ja myślę, żeby to lepiej
wyglądało na amerykańskim gruncie, panie generale.
-Amerykańskim gruncie?!!!
Ocipieliście, żołnierzu?! Ja wiele mogę, ale skąd ja wam wezmę
amerykański grunt na dalekim wschodzie! No dobra! Ważna sprawa!
Zaraz sprawdzimy co my tu możemy...
-Ale, panie generale, nie o to mi...
-Adiutant!!!
Stukanie na maszynie ustało.
-Słucham, panie generale!
-Zadzwońcie zaraz do LeMaya z
lotnictwa, niech na jutro przewiozą do Tokio ze trzy tony ziemi,
powiedzmy... yyy... z Teksasu. Niech zbiorą te swoje cholerne
Skytrain'y i biorą się do roboty!
-Ale, panie generale, chodzi o symbol!
O symbol!!!
-O symbol, mówicie Mydans? Polejcie no
tutaj.
-Tak, panie generale. O symbol, tylko o
symbol!
Butelka stuknęła lekko o szklanki.
-No, dobra, walcie prosto z mostu,
Mydans, jak wy to widzicie.
-Ja myślę, panie generale że trzeba
to zrobić na statku.
-Na jakim statku, żołnierzu?! Nasza
flota handlowa nie pływa tutaj od trzech lat! Jest wojna, żołnierzu!
Znaczy- była...
-Noo, nie handlowym, tylko tym...
wojennym.
-Na okręcie, żołnierzu!!! Dobra
Mydans, zaczynacie mnie zaciekawiać. Opowiadajcie dalej. Polejcie no
tu!
-Noo, dobrze by było na okręcie. Dużo
marynarzy, białe mundury... będzie jaśniej w kadrze, możemy wtedy
przymknąć przesłonę, zwiększyć głębię ostrości...
-Po co wam przesłona, żołnierzu?!
Artylerii już dawno nie mają, wykosiliśmy ich do cna! Głębię
zwiększyć, mówicie? Znaczy okręt podwodny! Adiutant!!!
- Nie! Nie! Zwykły taki! Panie
generale, z lufami żeby był.
-Z lufami? Dobra. Symbol, mówicie?
Dobra. Flagowy, znaczy się weźmiemy. US Missouri cumuje w Tokio. No
i co dalej?
-Marynarzy dużo, panie generale.
Ustawi się wszystkich równo, środek wolny, lufy... o ja to może
naszkicuję. Można kartkę?
-O, tu macie Mydans kartkę. Nie... To
rozkaz rozstrzelania dezertera. Tę weźcie.
-Dziękuję. O tak. Tu z lewej, u góry,
lufy celują w niebo. Tu pokład. O, tam z tyłu dużo marynarzy,
żeby kontrast dla luf był. A tu by się przydał taki
kontrapunkt...
-Od kontrataków, to ja mam pułkownika
Drebbina. Zaraz go przyślemy. Adiutant!!!
-Nie! Nie! Panie generale, kontrapunkt!
Przeciwwaga taka kompozycyjna.
-A! Od kompozycyjnej to ja mam...
Zaraz. Od kompozycji to chyba wy jesteście?
-Tak jest, panie generale!
-No to co wy mi tu chcecie skomponować?
-Noo, tu by się przydał jakiś
statek... Okręt znaczy się. Dla lepszej kompozycji. Tu w tym
miejscu, po prawej.
-Aha. Dobra. Zrobi się. US Iowa może
być? Nic większego nie mamy.
-Jasne, panie generale!
-No brawo, żołnierzu. Pokażcie no
ten rysunek. Aha. Dowódcy- tutaj. Marynarze- tutaj..., US Iowa-
tutaj... Lufy... To jaki kąt luf, żołnierzu?
-Kąt luf?
-Kąt luf, żołnierzu?!
- To może ja ręką pokażę- o. O
taki.
-37 stopni, 12 minut, żołnierzu!
Dobra jest! Załatwione! Marynarze- tu. Dowódcy-tu. Macie to u mnie!
Jeszcze jakieś życzenia, żołnierzu?!
-Nie, dziękuję panie generale,
chociaż...
-Walcie śmiało, żołnierzu!
-Jakby tak... Jakby tak Japończycy
mogli na chwilę zastygnąć przy podejściu, tak z nogami- o tak.
-Żaden problem, żołnierzu! Żółtki
jedzą nam z nogi... Tfu! Z ręki nam jedzą. Zaraz wyślemy
sierżanta Lewisa do tego, jak mu tam... Umezu. Niech trochę
potrenuje do jutra. Wszystko?
-Wszystko, panie generale.
-Odmaszerować!!!
-To do jutra, panie generale. Dziękuję.
-To armia wam podziękuje, żołnierzu,
jak zrobicie dobre zdjęcie. Ale ma być dobre! Bo jak nie...
Pamiętajcie żołnierzu, pluton egzekucyjny czuwa! Zaraz, tu był
gdzieś ten druczek na rozstrzelanie dywersanta... Gdzie to do
cholery...Odmaszerować!!!
Za ścianą dał się słyszeć niski
warkot odpalanego Jeepa. Kierowca z fantazją ruszył wzbudzając
spod kół mały tuman piasku. Auto odjechało dróżką wśród
palm, reporter kołysał się na wybojach na bocznym siedzeniu.
Wiatr wiał trochę łagodniej,
moskiteiera w oknie wydymała się lekko. Przez szum morza przebijały
się okrzyki żołnierzy noszących metalowe skrzynie z amunicją.
Adiutant zapukał do gabinetu generała
-Co tam masz, Jimmy?
-Panie generale, Kapitan Stevens jest
nad Pacyfikiem, dolatuje nad Midway, pyta drogą radiową gdzie mają
dostarczyć te trzy tony ziemi z Teksasu.
Fabrykant
z www.fabrykaslubow.pl
Gratuluję! Marcinie fabrykancie! Zmień zawód (wój to robił parokrotnie i nawet go o szpiegostwo posądzali) . Zostań korespondentem wojennym! Ostatnio wzrasta zapotrzebowanie (niepomne licznych ofiar, jak podaje "Reporters without frontiers") - Irak-Kurdystan, Syria, Afganistan,Czad, Niger, Ukraina-Donbas(?! ). Tych zdjęć z kapitulacji akurat nie znałem. Znam inne z wielką masą ustawionych w szereg marynarzy ameryńskich. Co do Japończyków z nogami - jeden z nich, generał czy minister utykał na nogę z powodu zranienia wojennego. Ale nie wiesz jak wyglądała szopka z tą kapitulacją Najpierw o fanatyźmie Japończyków;: ..."defense force should carry out gyokusai (harakiri). It is not possible to conduct the hoped-for direction of the battle. The only thing left is to wait for the enemy to abandon their will to fight because of the gyokusai of the one hundered million;“ Termin..."ichioku gyokusai" (一億玉砕, „Hundertmillionen zerschlagene Juwelen“ - "Sto milionów rozbitych klejnotów - zakładał walkę do ostatniej kropli krwi aby taka hekatomba pozwolią odrodzić się zwycięsko narodowi japońskiemu. Ale wracajmy do USS Missouri: Akt kapitulacji podpisali ze strony alianckiej - USA, Wielka Brytania, Kanada, Francja, Australia, Nowa Zelandia i Chiny (Czang-Kai Szeka). Generał kanadyjski złożył podpis w Akcie w miejscu przewidzianym dla Francji. Formalno-prawnie unieważniało to akt kapitulacji. Zorientowano się o pomyłce kiedy Japończycy opuścili już pokład Missouri a generałowie alianccy biesiadowali w kantynie okrętowej na bankiecie dla uczczenia końca wojny. (na bankiet ten przedstawiciele japońscy nie zostali zaproszenie bo byłoby to nieznośnie w obliczu potwornych okrucieństw ,których się Japończycy dopuścili podczas wojny. (na bankiecie był zmaltretowany przez Japończyków generał amerykański, który cudem przeżył obóz jeniecki). Rada w radę po bankiecie postanowiono złożyć jeszcze raz podpisy generałów kanadyjskego i francuskiego we właściwym miejscu na Akcie kapitulacji - jako poprawki. Japończyków nie konsultowano bo i tak sytuacja była niebezpieczna w obliczu nastrojów buntu w armii japośskiej,która nie bardzo chciała kapitulować (woleli raczej zbiorowe harakiri jak ich generałowie) i tylko boski autorytet cesarza Hirohito zmusił ich do poddania się. Czego Cie nie życzę jak pójdziesz na tę cholerną wojnę... U.S. Uncle
OdpowiedzUsuńOpis to majstersztyk! Złotego napoju sobie polej, to i mi będzie raźniej ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej! Pozdrawiam ze wschodu. Tego bliższego wschodu.
Dziękuję. Polewam sobie czerwonego. Też dobry.
Usuń