piątek, 13 czerwca 2014

1 września 1945



-Czołem żołnierzu!

-Czołem ..telu generale!

-Jak się nazywacie, żołnierzu?

- Carl Mydans, sir!

-Aaa, Mydans, Ten Mydans z „Life'u”?

-Ten, sir!

-Podajcie no mi tutaj szklaneczki- są tam w rogu, w szafce.

Szum morza wpadał przez otwarte drzwi bungalowu, a silny, niemal sztormowy wiatr, mimo słonecznej pogody osłabiał wilgotny upał. W sąsiednim pomieszczeniu ktoś stukał na maszynie. Generał rozparł się wygodnie w wiklinowym fotelu.

-No i jak tam sobie radzicie, Mydans?

-Trochę bujało, obywatelu generale, ale już się przyzwyczaiłem. Poza tym już prawie spokój. Mniej strzelają.

-No, mieliśmy trochę roboty przez te parę lat, trochę mieliśmy...

Złoty płyn polał się do szklanek.

-No, Mydans! Zdrowie! Jesteście pierwszym cywilem, który się dowiaduje. Za naszych chłopców! Tych co zginęli i tych którzy dali radę! Jutro kapitulacja!

- O rany! Naprawdę, generale?

-Tak jest! Żółtki zmiękły nareszcie.

-Prawdę mówiąc ja też bym miał kisiel w majtach jakby mi spuścili na głowę taki armageddon, panie generale.

-Arma... co?

-Lanie, panie generale

-A. Wy fotopstryki zawsze macie ten swój zawodowy żargon. No dobra, Mydans! Jest zadanie!

- Tak jest, panie generale!



Na plaży żołnierze targali skrzynki z amunicją, za cienką ścianą słychać było ich śmiechy i pokrzykiwania. Maszyna w sąsiednim pokoju stukała nadal.



-Polejcie no, Mydans! Dokopaliśmy żółtym w polu, teraz trzeba im dokopać fotograficznie. Mydans, co potrzebujecie do zrobienia tej kapitulacji? Proście o co chcecie, ma to być najlepsze zdjęcie na okładkę. Kapujecie?

-Tak jest, sir! A gdzie się to odbędzie?

-Ustawiamy wszystko w pałacu cesarskim w Tokio.



Moskiteiera w oknie trzepotała od wiatru.



-Za pozwoleniem, panie generale, ale tam będzie pełno Japońców jako publika.

-No i co z tego, żołnierzu?

-Jak to będzie wyglądać, panie generale? Pokonaliśmy ich, a tutaj ich cała masa. To źle wygląda w druku. Po drugie na pewno będą w galowych strojach. Tych kimonach.

-No i?

- A pan nie założy przecież nic innego niż mundur, prawda? Z całym szacunkiem, ale te ich kimona za bardzo przyciągają uwagę, nawet czarno- białe garnitury... to duży kontrast, wasze mundury znikną na tym tle... No chyba... jakby tak Kodak Tri-X 50... jakby tak generała w złotym środku postawić... no może...

-Polejcie no, Mydans, tego złotego środka!



Butelka zadzwoniła o szklanki. Papiery na biurku powiewały lekko w przeciągu, przyciśnięte łuskami artyleryjskimi.



-Nie filozofujcie, Mydans! Co sugerujecie?

-Nooo, ja myślę, żeby to lepiej wyglądało na amerykańskim gruncie, panie generale.

-Amerykańskim gruncie?!!! Ocipieliście, żołnierzu?! Ja wiele mogę, ale skąd ja wam wezmę amerykański grunt na dalekim wschodzie! No dobra! Ważna sprawa! Zaraz sprawdzimy co my tu możemy...

-Ale, panie generale, nie o to mi...

-Adiutant!!!

Stukanie na maszynie ustało.

-Słucham, panie generale!

-Zadzwońcie zaraz do LeMaya z lotnictwa, niech na jutro przewiozą do Tokio ze trzy tony ziemi, powiedzmy... yyy... z Teksasu. Niech zbiorą te swoje cholerne Skytrain'y i biorą się do roboty!

-Ale, panie generale, chodzi o symbol! O symbol!!!

-O symbol, mówicie Mydans? Polejcie no tutaj.

-Tak, panie generale. O symbol, tylko o symbol!



Butelka stuknęła lekko o szklanki.



-No, dobra, walcie prosto z mostu, Mydans, jak wy to widzicie.

-Ja myślę, panie generale że trzeba to zrobić na statku.

-Na jakim statku, żołnierzu?! Nasza flota handlowa nie pływa tutaj od trzech lat! Jest wojna, żołnierzu! Znaczy- była...

-Noo, nie handlowym, tylko tym... wojennym.

-Na okręcie, żołnierzu!!! Dobra Mydans, zaczynacie mnie zaciekawiać. Opowiadajcie dalej. Polejcie no tu!

-Noo, dobrze by było na okręcie. Dużo marynarzy, białe mundury... będzie jaśniej w kadrze, możemy wtedy przymknąć przesłonę, zwiększyć głębię ostrości...

-Po co wam przesłona, żołnierzu?! Artylerii już dawno nie mają, wykosiliśmy ich do cna! Głębię zwiększyć, mówicie? Znaczy okręt podwodny! Adiutant!!!

- Nie! Nie! Zwykły taki! Panie generale, z lufami żeby był.

-Z lufami? Dobra. Symbol, mówicie? Dobra. Flagowy, znaczy się weźmiemy. US Missouri cumuje w Tokio. No i co dalej?

-Marynarzy dużo, panie generale. Ustawi się wszystkich równo, środek wolny, lufy... o ja to może naszkicuję. Można kartkę?

-O, tu macie Mydans kartkę. Nie... To rozkaz rozstrzelania dezertera. Tę weźcie.

-Dziękuję. O tak. Tu z lewej, u góry, lufy celują w niebo. Tu pokład. O, tam z tyłu dużo marynarzy, żeby kontrast dla luf był. A tu by się przydał taki kontrapunkt...

-Od kontrataków, to ja mam pułkownika Drebbina. Zaraz go przyślemy. Adiutant!!!

-Nie! Nie! Panie generale, kontrapunkt! Przeciwwaga taka kompozycyjna.

-A! Od kompozycyjnej to ja mam... Zaraz. Od kompozycji to chyba wy jesteście?

-Tak jest, panie generale!

-No to co wy mi tu chcecie skomponować?

-Noo, tu by się przydał jakiś statek... Okręt znaczy się. Dla lepszej kompozycji. Tu w tym miejscu, po prawej.

-Aha. Dobra. Zrobi się. US Iowa może być? Nic większego nie mamy.

-Jasne, panie generale!

-No brawo, żołnierzu. Pokażcie no ten rysunek. Aha. Dowódcy- tutaj. Marynarze- tutaj..., US Iowa- tutaj... Lufy... To jaki kąt luf, żołnierzu?

-Kąt luf?

-Kąt luf, żołnierzu?!

- To może ja ręką pokażę- o. O taki.

-37 stopni, 12 minut, żołnierzu! Dobra jest! Załatwione! Marynarze- tu. Dowódcy-tu. Macie to u mnie! Jeszcze jakieś życzenia, żołnierzu?!

-Nie, dziękuję panie generale, chociaż...

-Walcie śmiało, żołnierzu!

-Jakby tak... Jakby tak Japończycy mogli na chwilę zastygnąć przy podejściu, tak z nogami- o tak.

-Żaden problem, żołnierzu! Żółtki jedzą nam z nogi... Tfu! Z ręki nam jedzą. Zaraz wyślemy sierżanta Lewisa do tego, jak mu tam... Umezu. Niech trochę potrenuje do jutra. Wszystko?

-Wszystko, panie generale.

-Odmaszerować!!!

-To do jutra, panie generale. Dziękuję.

-To armia wam podziękuje, żołnierzu, jak zrobicie dobre zdjęcie. Ale ma być dobre! Bo jak nie... Pamiętajcie żołnierzu, pluton egzekucyjny czuwa! Zaraz, tu był gdzieś ten druczek na rozstrzelanie dywersanta... Gdzie to do cholery...Odmaszerować!!!



Za ścianą dał się słyszeć niski warkot odpalanego Jeepa. Kierowca z fantazją ruszył wzbudzając spod kół mały tuman piasku. Auto odjechało dróżką wśród palm, reporter kołysał się na wybojach na bocznym siedzeniu.

Wiatr wiał trochę łagodniej, moskiteiera w oknie wydymała się lekko. Przez szum morza przebijały się okrzyki żołnierzy noszących metalowe skrzynie z amunicją.

Adiutant zapukał do gabinetu generała

-Co tam masz, Jimmy?

-Panie generale, Kapitan Stevens jest nad Pacyfikiem, dolatuje nad Midway, pyta drogą radiową gdzie mają dostarczyć te trzy tony ziemi z Teksasu.

Carl Mydans. Japan signing surrender on US Missouri. 2.09.1945


Fabrykant

z www.fabrykaslubow.pl



P.S
Na specjalne życzenie Krzysztofa Gol- linie na zdjęciu:




3 komentarze:

  1. Gratuluję! Marcinie fabrykancie! Zmień zawód (wój to robił parokrotnie i nawet go o szpiegostwo posądzali) . Zostań korespondentem wojennym! Ostatnio wzrasta zapotrzebowanie (niepomne licznych ofiar, jak podaje "Reporters without frontiers") - Irak-Kurdystan, Syria, Afganistan,Czad, Niger, Ukraina-Donbas(?! ). Tych zdjęć z kapitulacji akurat nie znałem. Znam inne z wielką masą ustawionych w szereg marynarzy ameryńskich. Co do Japończyków z nogami - jeden z nich, generał czy minister utykał na nogę z powodu zranienia wojennego. Ale nie wiesz jak wyglądała szopka z tą kapitulacją Najpierw o fanatyźmie Japończyków;: ..."defense force should carry out gyokusai (harakiri). It is not possible to conduct the hoped-for direction of the battle. The only thing left is to wait for the enemy to abandon their will to fight because of the gyokusai of the one hundered million;“ Termin..."ichioku gyokusai" (一億玉砕, „Hundertmillionen zerschlagene Juwelen“ - "Sto milionów rozbitych klejnotów - zakładał walkę do ostatniej kropli krwi aby taka hekatomba pozwolią odrodzić się zwycięsko narodowi japońskiemu. Ale wracajmy do USS Missouri: Akt kapitulacji podpisali ze strony alianckiej - USA, Wielka Brytania, Kanada, Francja, Australia, Nowa Zelandia i Chiny (Czang-Kai Szeka). Generał kanadyjski złożył podpis w Akcie w miejscu przewidzianym dla Francji. Formalno-prawnie unieważniało to akt kapitulacji. Zorientowano się o pomyłce kiedy Japończycy opuścili już pokład Missouri a generałowie alianccy biesiadowali w kantynie okrętowej na bankiecie dla uczczenia końca wojny. (na bankiet ten przedstawiciele japońscy nie zostali zaproszenie bo byłoby to nieznośnie w obliczu potwornych okrucieństw ,których się Japończycy dopuścili podczas wojny. (na bankiecie był zmaltretowany przez Japończyków generał amerykański, który cudem przeżył obóz jeniecki). Rada w radę po bankiecie postanowiono złożyć jeszcze raz podpisy generałów kanadyjskego i francuskiego we właściwym miejscu na Akcie kapitulacji - jako poprawki. Japończyków nie konsultowano bo i tak sytuacja była niebezpieczna w obliczu nastrojów buntu w armii japośskiej,która nie bardzo chciała kapitulować (woleli raczej zbiorowe harakiri jak ich generałowie) i tylko boski autorytet cesarza Hirohito zmusił ich do poddania się. Czego Cie nie życzę jak pójdziesz na tę cholerną wojnę... U.S. Uncle

    OdpowiedzUsuń
  2. Opis to majstersztyk! Złotego napoju sobie polej, to i mi będzie raźniej ;)
    Czekam na więcej! Pozdrawiam ze wschodu. Tego bliższego wschodu.

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.