Tenisowy Puchar Davisa w 1936 roku w
Wiedniu nie poszedł dla Polski zbyt dobrze. Już pierwszego dnia
nasz czołowy zawodnik Ignacy Tłoczyński przegrał w kiepskim stylu
z hrabią Baworowskim, reprezentującym Austrię. Polegliśmy w deblu
i nawet dwa wygrane mecze Józefa Hebdy z Georgem von Metaxa i
Baworowskim nie pomogły uratować przed porażką. Austria
zwyciężyła.
Tłoczyński, chudzielec i mikrus z
Poznańskiego był jednym z chłopaków którym udało się wedrzeć
do tenisa nie mając w żyłach błękitnej krwi. Tenis, z jednej
strony gra stara jak świat - jeszcze na greckich wazach widać
zawodników z rakietami przebijających piłkę - z drugiej elitarna,
do jej rozpropagowania przyczyniły się głównie francuskie i
angielskie koronowane głowy, Między innymi Ludwik VIII, Henryk VII
i Henryk VIII, ten ostatni wymyślił podobno zagranie serwisowe -
tusza nie pozwalała mu wyrzucać piłki w górę samemu, robili to
za niego służący (ang. servants). Z trzeciej znów strony
współczesny, znany nam tenis był grą młodą, kodyfkacji
przepisów dokonano w okolicach 1875 roku, ale wówczas nadal był
zabawą uprawianą tylko wśród najwyższych elit. Wzmożenie
rywalizacji, zwłaszcza międzynarodowej, które się odbywało pod
koniec XIX wieku, spowodowało pójście w cenę talentu, a zatem ci,
którzy go mieli, mogli wypłynąć, nawet gdy nie zaliczali się do
śmietanki. Na nieśmietankowców zaczęto w latach 1900-ych
przymykać lekko oko.
Ignacy Tłoczyński pochodził z
poznańskiego, jednego z mniej elitarnych i bardziej
zdemokratyzowanych regionów kraju. Zaczynał jako nastoletni
sparingpartner najlepszych zawodników w Poznaniu. Znany był z
bardzo solidnej, regularnej gry z głębi kortu i bardzo solidnego
podejścia do tenisa. Ze względu na marną sytuację finansową -
grał sparingi zarobkowo, za kasę. Żeby wystąpić na mistrzostwach
Polski w 1929 roku musiał otrzymać specjalny certyfikat Polskiego
Związku Lawn Tenisowego, uznający że jest on amatorem. Zawodowstwo
było w tenisie dżentelmenów niemile widziane, musiał nastać
dopiero rok 1968, żeby się to zmieniło.
Tłoczyński w swojej karierze
zawodniczej był sześciokrotnie mistrzem Polski singlistów i
siedmiokrotnie w deblu i mikście. W międzynarodowych występach
szło mu dobrze- zdobył mistrzostwo Nicei, Portugalii, Walii i
Południowej Anglii i zdobył także dla Polski mistrzostwo Europy
Środkowej. Tuż przed wojną był uznawany przez niektórych
dziennikarzy za trzecią rakietę w Europie, choć w Wimbledonie
doszedł tylko do trzeciej rundy.
Józef Hebda ze Lwowa, zaczynał późno,
nauczył się tenisa w wieku 20 lat, wcześniej był piłkarzem.
Piłkarze dość często okazują się dobrymi tenisistami. Znam
kilku takich, jeden parę lat temu ograł mnie do zera w amatorskim
turnieju. Nie wspominając o Rafie Nadalu, który do wieku
nastoletniego nie był zdecydowany w której dziedzinie sportu
rozpocząć zawodową karierę. Hebda występował w Lwowskim Klubie
Tenisowym, naszym łódzkim ŁKS-ie, potem przeniósł się do
Warszawy i Krakowa. W 1930 roku przebił się do polskiej czołówki,
a w 1932 zdobył mistrzostwo Polski, pokonując Tłoczyńskiego. Ich
kilkuletnia rywalizacja rozpalała głowy kibiców i dziennikarzy
sportowych. Walczyli łeb w łeb, o przechodni puchar Millera,
prezesa Polskiego Związku Lawn Tenisowego. Hebda uchodził za
imprezowicza i gracza nierównego, niezbyt zaangażowanego i potrafił
być w jednym meczu świetny, a w kolejnym kiepski. Za to kiedy był
świetny wygrywał w pucharze Davisa na przykład osiemnaście gemów
z rzędu i wyciągał wynik meczu z Włochem Emanuele Sertorio z 1:5
na 7:5, 6:0, 6:0. "Ledwie się wyrwałem z objęć ludzi.
Wreszcie docieram do szatni. Otwieram drzwi i oczom nie wierzę.
Ściana zabryzgana krwią. Biedny Sertorio przytrzymywany za ramiona
przez kolegów. Straszny szok! - no i włoski temperament. Oni umieją
się cieszyć jak nikt i jak nikt przeżywać rozpacz. Tłukł głową
o ścianę. Rakietę połamał w drzazgi."
Adam Baworowski |
Reprezentant Austrii Adam Baworowski
pochodził z polsko- austriackiej rodziny hrabiowskiej. Urodzony w
1913 roku, grał w tenisa w wiedeńskich klubach i reprezentował
Austrię w Pucharze Davisa, grupowej rywalizacji międzynarodowej,
wymyślonej w 1900 roku przez studentów amerykańskiego Harvardu,
którzy chcieli rzucić rękawicę Brytyjczykom zza oceanu. Student
Dwight Davis, jeden z pomysłodawców turnieju, za własne pieniądze
(skromne) ufundował przechodni puchar dla zwycięzców. Jest to
nadal ten sam puchar, używany do dziś, choć nieco wzbogacony o
dodatkową podstawkę. Do rywalizacji włączały się od początku
kolejne kraje, a zawody wzięła pod skrzydła Międzynarodowa
Federacja Tenisowa. W setnej edycji Pucharu Davisa wzięło udział
129 państw. Jest to jedyna okazja, kiedy tenisiści z pierwszych
stron gazet biorą udział w rywalizacji grupowej, na rzecz kraju z
którego pochodzą, rywalizacji od zawsze prestiżowej i
ambicjonalnej. To jedyny turniej męski, w którym tenis
niespodziewanie przestaje być sportem tak straszliwie indywidualnym
i "krwawym", gdy dwóch kowbojów wyalienowanych z
rozentuzjazmowanego tłumu staje naprzeciw siebie w samo południe. W
Pucharze Davisa mają za sobą wspierającą narodową drużynę. Z
jednej strony co za ulga, z drugiej - co za presja...
Baworowski, zanim trzykrotnie wziął
udział w występach na Pucharze dla Austrii, wcześniej wygrał
turniej Cote d'Azur w Cannes i kilkukrotnie dochodził do czwartej
rundy turniejów wielkoszlemowych (Wimbeldon, Rolland Garros).
Uchodził za wybitny talent, zdobył mistrzostwo Austrii, oraz
Niemiec już jako junior. Był pierwszą rakietą swojego kraju,
zarówno w singlu jak i w deblu. Jego stałym partnerem deblowym był
Georg von Metaxa, przyjaciel z lat dziecinnych. W domu u Baworowskich
mówiło się po niemiecku, ale hrabia Adam zawsze podkreślał swoje
polskie korzenie.
W 1936 roku w wiedeńskim spotkaniu
daviscupowym Baworowski nie dał dojść do głosu naszemu
Tłoczyńskiemu. Polska przegrała ten mecz.
12 marca 1938 roku niemiecki Wehrmacht
wkroczył do Austrii, a Hitler ogłosił powstanie Wielkich Niemiec.
W referendum 99,7 % Austriaków opowiedziało się za zjednoczeniem z
niemiecką macierzą. Daviscupowemu austriackiemu tenisiście Adamowi
Baworowskiemu nie było to jednak w smak. Rodzina Baworowskich miała
liczne majątki w Galicji, między innymi we Lwowie, gdzie młody
tenisista spędzał czasem wakacje. Do lat dojrzałych nie miał
specjalnych związków z Polską. Anschluss musiał jednak wstrząsnąć
Baworowskim pod wieloma względami. Atmosfera nazistowskiej presji
wymagała opowiedzenia się za lub przeciw, czy z nimi, czy przeciwko
nim. Rodzina Baworowskich obawiała się utraty majątków w Polsce.
W marcu 1938 roku Adam Baworowski nie wrócił do Austrii ze
zgrupwania na lazurowym wybrzeżu. Wybrał Warszawę i złożył
akces o dołączenie do polskiej drużyny tenisowej.
Po przyjeździe udzielił wywiadów, potępiających Anschluss i politykę hitlerowskich Niemiec -
były szeroko komentowane w zachodniej prasie. Wstąpił do klubu
tenisowego Legii Warszawa. Już w maju, pod egidą polskiej ekipy
zagrał w meczu towarzyskim Polska – Niemcy.
Wkrótce został sklasyfikowany w
rankingu jako druga rakieta w naszym kraju. Zdaje się, że udział w
polskiej reprezentacji służył dobrze Baworowskiemu. Dzięki niemu
Polska zdobywa po raz pierwszy puchar Mistrzostw Europy Środkowej. W
Davis Cup 1938 nie może grać, bo po zmianie obywatelstwa obowiązuje
go rok karencji.
Dzięki wsparciu Ministerstwa Spraw
Zagranicznych wydelegowany do południowej Francji dochodzi do
półfinału turnieju w Cannes i zdobywa mistrzostwo w turniejach w
Juan-Les-Pines i w Nicei. Niestety doznaje tam kontuzji, która ma
wpływ na jego późniejsze starty w naszej reprezentacji .
Po konferencji monachijskiej, na którą
nie zaproszono Czechosłowaków, hitlerowskie Wielkie Niemcy zajmują
czechosłowacki Kraj Sudecki. Na zachodzie euforia i ulga - wreszcie
Hitler dostał czego chciał i groźba wojny oddalona. Polska
wykorzystuje niecnie słabość Czechosłowacji i odbiera Zaolzie. W
sojuszach - pat i przeciąganie liny. Niemcy naciskają na korytarz
przez Pomorze i oddanie Gdańska. Wielka Brytania kusi układem
polsko - angielskim. Beck się godzi. Z pozycji niewiadomych i
wahających przechodzimy na stanowisko głównego wroga Niemiec. 5
maja minister spraw zagranicznych wygłasza przemówienie w sejmie:
"Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja,
skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak
wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę, wysoką, ale
wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę.
Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która
jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor". Będzie wojna o
honor, zatem.
W Polsce wrze. Lato jest piękne tego
roku.
Dwa tygodnie później,19 maja 1939
roku w pucharze Davisa w Warszawie spotykają się reprezentacje
Polski i Niemiec. W meczu bierze udział dwóch poznaniaków. To
znaczy jeden z Poznania, a drugi z Posen. Oprócz wspomnianego
polskiego poznaniaka Ignacego Tłoczyńskiego, urodził się w tym
mieście także reprezentant Niemiec- Henner Henkel, kilka lat po
odzyskaniu przez Polskę niepodległości przeniósł się jednak do
Erfurtu. Po polskiej stronie- Józef Hebda, Tłoczyński, Baworowski,
po niemieckiej- Henkel, Georg von Metaxa i Roderich Mentzel. Na
trybunach kortów Legii- pół Warszawy. Wśród widzów- Mieczysława
Ćwiklińska i ambasador Niemiec w Polsce - Heinrich Adolf von
Moltke. Atmosfera- gorąca, antyniemiecka. "Nie damy ani
guzika".
Ambasador Von Moltke, za nim Roderich Mentzel |
Przegląd Sportowy:
W piątek o godzinie 14:30 na plac
Legii, zapełniony szczelnie publicznością (sądząc z tempa
przedsprzedaży) wejdą Baworowski i Menzel i rozpocznie się
pierwszy akt meczu tenisowego Polska – Niemcy. (...) Jeśli Menzel
pobije Baworowskiego – żegnajcie nadzieje! (...) Jeśli Baworowski
pobije Menzla, może go pobić i Tłoczyński. (...) Na treningach
Henkel był groźny. Ma ostry plasowany serwis o niskim, ale za to
szybkim koźle; znakomite returny, drajwy z forhendu i bekhendu;
klasyczną długość i plasowanie piłki; bezbłędną grę przy
siatce, piłka Henkla jednak jeszcze „nie siedzi”. Zdarzają się
auty i to często. I tu kryją się niewątpliwie symptomy, które
upoważniają do pewnego optymizmu. Przygotujmy się więc na porażkę
w stosunku 2:3, może nawet 1:4? 22-letni Henner Henkel był przed
dwoma laty trzeci na liście Walls Myersa...“
Pierwszy mecz Baworowski przegrywa z
Mentzlem, daje się zapewne we znaki wcześniejsza kontuzja, brakuje
sił w piątym secie. Mentzel, z resztą gra jak z nut, na zimno i
nie przeszkadza mu ciężka atmosfera na kortach Legii.
Ignacy Tłoczyński, Hennig Henkel |
Następny mecz Tłoczyński z Henklem.
Różnica postur jest doprawdy znacząca- Polak jest drobny i wygląda
przy potężnym przeciwniku jak junior. Niemniej szybko uzyskuje
przewagę i utrzymuje ją aż do wieczora, który kończy
nierozstrzygnięty mecz w trzecim secie. Rano w sobotę rywalizacja
zostaje wznowiona i Ignacy Tłoczyński zwycięża 6:4, 6:8, 6:4,
3:6, 6:3. (Do lat 60-tych sety gra się do dwóch wygranych gemów,
nie ma tie-breaków. Tie breaki to wymysł telewizji). Na kortach
Legii euforia na maksa. Jest chwilowo 1:1.
Przegląd Sportowy:
Był to jeden z najbardziej
emocjonujących meczów, jakie zna historia tenisa polskiego. (…)
Przeżyliśmy dwa mecze pięciosetowe rozłożone na dwa dni.
Świadczy to najwymowniej o wartości tenisa polskiego. (…) Popis
Tłoczyńskiego. Od pierwszych chwil widać, że Tłoczyński jest w
dawno niewidzianej formie. Piłka jest regularna, długa, agresywna,
bekhend pewny. Do siatki chodzi rzadko, ale zawsze skutecznie.
I przede wszystkim świetnie mija.
Znakomite longlajny muskają co chwila linię. Henkel ogląda się za
nimi tylko i macha zrezygnowany ręką. Atutem Henkla jest serwis i
doskonała gra przy siatce. Piłka jego z głębi placu jest za to
dość wolna, co wyraźnie odpowiada Polakowi. Ba, Tłoczyński
przyspiesza nawet raczej tempo i deprymuje tym Niemca; zdobywa liczne
punkty szybkimi drajwami, które padają w sam róg. Nie wytrącają
go też z równowagi przemyślne ścięcia, które od czasu do czasu
nadaje piłkom Henkel, ani raptowne skróty, do których Polak
dochodzi dobrze. Naturalnie, były momenty, kiedy Henkel grał
wspaniale, a Tłoczyński był bezradny. (…) Mecz Henkel –
Tłoczyński składał się z dwu części. Pierwszej – piątkowej
– przerwanej z powodu zmroku przy stanie 6:4, 6:8, 6:4 dla Polaka,
i drugiej – sobotniej – która przypieczętowała przewagę
Tłoczyńskiego. Henkel wygrał pierwszego seta 6:3, przegrał
drugiego w tym samym stosunku. (…) W sobotę Polak był bardziej
nerwowy, może dlatego, że Henkel chodził wciąż do siatki i co
chwila trzeba go było mijać z pozycji bardzo trudnych.
Przygotowanie bowiem ataku przez Henkla było wzorowe: szybka,
slajsowana piłka w lewy róg i wypad. Za drugim, trzecim takim
atakiem Tłoczyński tracił precyzję i dawał piłkę w aut. (…)
Tłoczyński uginał się coraz wyraźniej pod naporem jego ataków,
gubił się coraz częściej. Na domiar złego przegrał on dwie
długie wymiany piłek. Niemiec wygrał seta 6:3 i prowadził w
drugim 2:0, 30:0 i 40:15.
Henkel, von Metaxa, Hebda, Baworowski. Georg von Metaxa i Adam Baworowski znają się od dziecka. |
Niestety już trzy godziny później
debla wygrywają Niemcy. Hebda i Baworowski nie dają rady ich
powstrzymać. 2 do 1.
W niedzielę mecz singlowy Ignacego
Tłoczyńskiego z Roderichem Mentzlem. Polak wygrywa. Euforia sięga
zenitu. Kibice w emocjach na swych ramionach wynoszą Tłoczyńskiego
z kortu. Mamy to! Jest 2:2.
Roderich Mentzel, Ignacy Tłoczyński. |
Ignacy Tłoczyński na ramionach kibiców. |
Niestety Adam Baworowski znów nie daje
rady i przegrywa swój mecz z Henerem Henklem. Niemcy finalnie
zwyciężają spotkanie z Polską 2:3. Publiczność z ciężkim
sercem i zawiedzionymi nadziejami udaje się do domów. Von Moltke
zadowolony opuszcza korty Legii. W Warszawie zabawi jeszcze tylko dwa
miesiące, usiłując doprowadzić do ugody pomiędzy Polską a
Niemcami. W sierpniu odwoła go Ribentropp. Ugoda nie będzie
potrzebna.
W czerwcu Adam Baworowski Wraz z
Ignacym Tłoczyńskim dochodzą do półfinału debla w Roland-Garos.
Mało tego! Jadwiga Jędrzejowska gra w finale Mistrzostw Francji.
Przegrywa z Simone Mathieu 6:3, 8:6, walka była bardzo zacięta.
Polacy w czołówce tenisowej Europy.
W sierpniu polska ekipa tenisowa jedzie
do Monako na akademickie mistrzostwa świata. Baworowski zdobywa tam
srebrny medal. Tenisiści wracają w pośpiechu. Lato piękne, ale
czarne chmury coraz bardziej ciążą nad Polską.
1 września o 4:45 pancernik Schleswig
- Holstein z wizytą gościnną w Gdańsku zaczął nawalać z dział
do polskiej jednostki wojskowej na Westerplatte, zużywając w kilka
godzin 896 pocisków. W tym samym czasie 29 bombowców Junkers 87B
"Stuka" wystartowało na Wieluń i z lotu nurkowego
spuściło grad bomb na śródmieście; była to ta wersja Junkersa,
którą wyposażono w akustyczne syreny, zwane "trąbami
jerychońskimi", same bomby były także wyposażone w gwizdki,
których narastający świst powodował panikę wśród
bombardowanych. Zniszczono 75% miasta, w tym czternastowieczny
kościół świętego Michała.
Wybuch wojny zastał hrabiego Adama
Baworowskiego, wraz z resztą teamu w Paryżu. Słysząc o napaści
Niemiec na Polskę postanawia za wszelką cenę dołączyć do
polskiej armii i wrócić wraz z Polakami, choć matka i siostra
usilnie perswadują mu do ostatniej chwili zostanie w bezpiecznej
Francji. Przekonują go aż do peronu na Gare de Lyon. Tenisista
wsiada w pociąg i rusza wraz z kolegami w trudną i potencjalnie
ryzykowną drogę do Warszawy - jadą przez Włochy, Jugosławię,
Rumunię. Gdy po kilku dniach wysiadają na Dworcu Wschodnim właśnie
trwa bombardowanie miasta, pasażerowie uciekają z wagonów w
poszukiwaniu schronienia. Ekipa tenisowa rozstaje się na dworcu -
wracają do domów, szukają rodzin, zaciągają się do wojska.
Bohdan Tomaszewski:
„Spotkaliśmy się przypadkowo w
pierwszych dniach okupacji. Adam, zawsze elegancki, świetnie ubrany,
tym razem miał na sobie stary, przetarty płaszcz, był zaniedbany,
nieogolony. Sprawiał wrażenie człowieka zagubionego. Rozmawialiśmy
bardzo krótko. Pożegnaliśmy się nie mówiąc nic o następnym
spotkaniu. Nikt z nas nie znał swych najbliższych losów."
Baworowski spotyka się z kuzynem z
Kalisza Eugeniuszem Baworowskim - Adam jest przerażony, ukrywa się
i szuka kontaktów z polskim podziemiem. Niemcy wydali przepis o
natychmiastowym aresztowaniu i wysłaniu do obozów jenieckich
wszystkich mężczyzn w wieku poborowym, niezależnie od ich
uczestnictwa w obronie wrześniowej. Przepis ten stosowano głównie
do Niemców i Austriaków, którzy przebywając na terenie Polski
zostali uznani za zdrajców. Wkrótce Gestapo wpada na trop
Baworowskiego, który jest solą w oku nazistowskich okupantów -
trafia do obozu jenieckiego.
Znajoma rodzina Choryńskich uruchamia
swoje kontakty. Za dawnym kolegą ujmują się reprezentanci tenisowi
Austrii i Baworowski zostaje uwolniony z obozu. Ale jest cena. Ma być
teraz Niemcem i występować dla nowej- starej ojczyzny. Wstępuje do
sławnego klubu Rot- Weiss Berlin. Ironia losu - "rot- weiss"
to czerwono-biali.
Gra w tenisa w Pucharze Dunaju, dawnym
Pucharze Europy Środkowej, występują tam tenisiści z bratnich
krajów Hitlera: Włoch, Węgier, Chorwacji, Słowacji i Rumunii.
Rozgrywki nie zostają zakończone, bo na frontach II wojny robi się
bardzo gorąco. Armia niemiecka prze na wschód. Tenis idzie w
odstawkę. Niezależnie od sportowego talentu, Adam Baworowski
zostaje wcielony do Wehrmachtu i jedzie na front.
W 1943 roku umiera, ranny pod
Stalingradem, w wieku 29 lat. Przed śmiercią, wedle relacji
świadków, odstępuje miejsce w samolocie do Berlina ciężej
rannemu koledze.
Adam Baworowski |
Drugi uczestnik warszawskiego Davis Cup
po stronie Niemiec, poznaniak Hennig Henkel także traci w nogę w
bitwie stalingradzkiej, umiera w szpitalu w Rosji.
Georg von Metaxa, trzeci zawodnik z Warszawy, ginie w ostrzale artyleryjskim w Niemczech w 1944.
Georg von Metaxa, trzeci zawodnik z Warszawy, ginie w ostrzale artyleryjskim w Niemczech w 1944.
Józef Hebda, polski tenisista ze
Lwowa, wraz ze swym rodzinnym miastem dostaje się pod okupację
radziecką. Jak wszyscy polscy obywatele dostaje sowiecki paszport. W
1940 roku ma startować w mistrzostwach tenisa Związku Radzieckiego.
Zwycięża turniej bezdyskusyjnie, nie tracąc ani jednego seta.
Przeżywa wszystkie okropieństwa lwowskiego losu okupacyjnego i gdy
Niemcy zdobywają miasto- ucieka do Krakowa. Po wojnie zostaje
trenerem.
Ignacy Tłoczyński gra sporadycznie w
tenisa w czasie okupacji. Bierze udział w Powstaniu Warszawskim w
batalionie „Ruczaj” - 1 sierpnia 1944 roku idzie na akcję
zdobycia koszarów SS przy ulicy Koszykowej 38, za pomocą butelek z
benzyną i granatów. Wzięto do niewoli 78 SS-manów, zdobyto cenną
bron i amunicję, samochód pancerny i ciężarówkę z żywnoscią,
niestety Tłoczyński zostaje ranny. W jego batalionie służą także
tenisiści daviscupowi- Czesław Spychała, Antoni Smordowski, oraz
kilkukrotny mistrz Polski w sztafecie, pięcioboju i skoku w dal-
Tadeusz Hanke. Tłoczyński pod koniec wojny trafia do obozu
jenieckiego pod Salzburgiem, gdzie rozgrywa, pomimo kontuzji pokazowy
mecz z francuskim trenerem tenisa. Po wyzwoleniu obozu przedostaje
się do Włoch, do armii Andersa, a następnie osiada w Wielkiej
Brytanii. Przez dobre dziesięć kolejnych lat bierze czynny udział
w angielskich turniejach, z dużymi sukcesami. Dwukrotnie zostaje
finalistą mistrzostw Wielkiej Brytanii, zwycięża w mistrzostwach
Szkocji, czternaście razy startuje w Wimbledonie. Ma propozycję
startów w polskiej ekipie tenisowej, ale po konsultacjach z
Władysławem Andersem – odmawia. Zostaje trenerem, do 1990 roku
pracuje w klubie tenisowym w Edynburgu, wychowując kilka mistrzyń
Szkocji w tenisie.
No i takie to były czasy. Obyśmy nie
żyli w aż tak ciekawych. Ludzie przemijają, gra musi trwać
dalej...
Fabrykant
Źródła i źródełka:
http://dzieje.pl/aktualnosci/najlepsi-tenisisci-wsrod-zdobywcow-koszar-ss-w-powstaniu-warszawskim
niby truizm, ale pasuje tu jak ulał: w zdrowym ciele zdrowy duch
OdpowiedzUsuńCzy sugerujesz Pan jakąś wszechogarniającą chorobę? (zwłaszcza w kontekście efektów na Euro 2018).
UsuńAktualnie to raczej - w zdrowym ciele zdrowe cielę
OdpowiedzUsuńrien ne vas plus...
OdpowiedzUsuń