Fot. Josef Koudelka 1968/ 1976. |
"Człowiek
wolny jest zawsze ponad człowiekiem zależnym."
Franz
kafka „Proces”.Nic nie wyjaśnia sprawy dwóch zegarków.
Nie ma. Mimo zagłębiania się w analizy, oraz długie procesy tentegowania w głowie (cytat- Król Julian)
Niektórzy są wolni, choćby urodzili się w klatce. A niektórzy lubią być wolni od wszystkiego. Josef Koudelka to pierwszy w świecie pielgrzym i asceta, który w dziedzinie kultywowania wolności ma mało konkurentów. Ekspata, wyrwany z ojczyzny. Czechosłowakiem się urodził, ale Czechosłowacja go nie chciała. Fotografował zatem na obczyźnie i tam, można by napisać- robił karierę, gdyby nie wyglądało na to, że kariera wisi mu kalafiorem.
I powiewa.
Jest
znany. Jest także doskonale znany w Polsce, bywał u nas na
festiwalach fotograficznych, uhonorowany i hołdowany przez
wielbicieli. Właściwie jest legendą. Tworzył historię, choć
pewnie mimo woli. Ale za to w zgodzie z wewnętrzną wolnością. Czy
tak trzeba? Nie wiem. Ale można.
Fotografował
od dziecka, zainteresowany przez amatora fotografii- sąsiada
piekarza. Zarobił na swój pierwszy sprzęt zbierając truskawki.
Był to bakelitowy aparat 6x6. Potem w latch później młodzieńczych
studiował na Politechnice Praskiej, by dostać w rezultacie
korzystną posadę inżyniera lotnictwa. Dalej strzelał fotki z
zapałem, a w 1963 roku został fotografem praskiego Teatru za Bramą
(coś dla Ciebie, Gregu) i zrezygnował z etatowej pracy, by
poświęcić się jednak zdjęciom.
Interesował
się muzyką i kulturą cygańską (romską), nawiązywał kontakty i
robił dużo fotografii. Wnikał. Zatapiał się. Poświęcał się.
W końcu właściwie zamieszkał z Romami i przez kilka miesięcy
budował swój fotoreportaż.
„Na
początku nie zdawałem sobie sprawy z tego dokąd zmierzam i co
robię. Spotykałem ludzi, robiłem im portrety, starałem się by
zaakceptowali mnie i podzielili się swoim życiem. Potem dopiero
zbudowałem swoją wizję Cyganów, biorąc pod uwagę ich problemy i
fakty, próbując spójnie opowiedzieć o ich sposobie życia.”
Zrobił
świetne zdjęcia.
Fot. Josef Koudelka. |
Fot. Josef Koudelka. |
Fot. Josef Koudelka. |
Zdecydował
się na szerokokątny obiektyw, którym fotografował wszystko-
obszerne plany we wnętrzach i portrety zbiorowe. Życie codzienne.
Ten reportaż był nowoczesny, intensywny, ujęty w bardzo
dzisiejszym streetfotograficznym stylu, gdzie wszystkie elementy
zdjęcia tworzą wyrazistą kompozycję- postaci, plan pierwszy i
równie istotne tło.
Fot. Josef Koudelka. |
Fot. Josef Koudelka. |
Fot. Josef Koudelka. |
Koudelka
zespolił się ze swoim tematem i zrobił to w charakterystycznym dla
siebie stylu.
„Romom było mnie żal. Oni wieczorem szli spać do ciepłych wozów, a ja kładłem się na ziemi obok taboru. Po pewnym czasie przydzielili mi człowieka, żeby mnie pilnował”.
Nawiązując
kolejne kontakty podróżował od 1963 do 1968 roku po Morawach i
Rumunii, robiąc swoją dokumentację cygańskiego życia.
Niedojadając i śpiąc byle gdzie. Wystawiał swoje zdjęcia po
powrocie do Pragi.
Anna
Fárová,
znana historyczka fotografii, autorka pierwszej w Czechosłowacji
biografii Cartier- Bressona wysłała zdjęcia Koudelki do agencji
Magnum, początkując jego nieformalny kontakt ze światem zza
żelaznej kurtyny.
Kiedy
przebywał w Rumunii w Czechosłowacji wrzało.
Powolny
ferment spowodowała śmierć Stalina kilka lat wcześniej, przemiany
w sąsiednich krajach bloku komunistycznego, w których stalinistów
zastąpili trochę bardziej światli towarzysze. W Czechosłowacji
nadal u steru był ten sam partyjny beton, którego symbolem był
prezydent Antonín
Novotný.
Kraj
biedniał coraz bardziej pod zarządem planowanej gospodarki. Nawet
na łonie komunistycznej partii Czechosłowacji odzywały się głosy
by zastąpić ją „socjalistyczną gospodarką rynkową”.
Społeczeństwo coraz bardziej łaknęło jakiejkolwiek zmiany. Z
Zachodu przychodziły nowe prądy w kulturze i sztuce, zawitał wśród
braci studenckiej ruch hipisowski, który nie za bardzo wpisywał się
w nurty socrealizmu. Kino czechosłowackie przeżywało mimoustrojowy
rozkwit, można rzec- ferment, za sprawą Miloša
Formana, Jiřego Menzla i
innych reżyserów Nowej Fali.
Krytyka
ustroju szła także od strony pisarzy, którzy na kongresie zażądali
uznania dla pisarstwa Franza Kafki, do tej pory zakazywanego przez
czechosłowackie państwo. Artykuły krytykujące władze ukazywały
się już w niektórych miejscach otwartym tekstem, co spowodowało
paroksyzm komunistycznego zamordyzmu i bunty studenckie w obronie
zamykanych gazet. Milicja stłumiła demonstracje, ale oczywiście
nie uspokoiło to nastrojów.
Moskwa
pytana przez komunistyczną górę o pomoc i rady, jako światły
Związek Radziecki, bądź co bądź, ogłosiła że muszą radzić
sobie sami.
Do
władzy zatem doszedł Aleksander Dubček,
partyjny reformator.
Po
jego pierwszym przemówieniu, w którym skrytykował on swoich
poprzedników, oraz zapowiedział szybkie reformy i liberalizację
było już wiadomo, że nic nie będzie takie jak było. Fala krytyki
wewnątrzpartyjnej wybuchła z dużą siłą, nastąpiły
przetasowania personalne i odsunięcie od władzy stalinistów.
Wszystko to przeniosło się na nastroje społeczne.
Dubček
ogłosił nowy „Program działania”, który oprócz lekkiej
liberalizacji gospodarki, przede wszystkim dawał znaczne poszerzenie
demokracji. Samorządy pracownicze miały mieć znaczący wpływ na
przedsiębiorstwa, a partia zrezygnowała ze swojego wpływu na
wszystkie aspekty życia obywatela i miała przekazać dużą część
władzy parlamentowi i rządowi. Wprowadzono ograniczony pluralizm,
liberalizację prasy i przykrócono działanie tajnej policji. Nie
rezygnowano z socjalizmu. Ale reformy te miały przynieść w efekcie
coś co trenowała już Jugosławia- „socjalizm z ludzką twarzą”,
demokrację i sporo dobrobytu.
Czechosłowacja
była jednym z nielicznych krajów bloku komunistycznego, w których
socjalizm cieszył się od przedwojnia bardzo dużym poparciem i nie
został zainstalowany na sowieckich bagnetach, a jedynie
przesterowany na potrzeby Moskwy. Zmiany wprowadzone przez Dubčeka
były wręcz bardzo po myśli czechosłowackiego społeczeństwa- tak
właśnie miało być od czasu Drugiej Wojny, tylko Stalin na to nie
pozwolił.
Doszło
do tego, że oficjalnie zlikwidowano cenzurę.
Jak
się można było domyślić- to było za wiele. Można było wkrótce
przeczytać o samodzielności Czechosłowacji, jej wyjściu z Układu
Warszawskiego, a także o pełnej demokratyzacji i dopuszczeniu do
parlamentu także innych partii politycznych, nie tylko
socjalistycznych (pisał o tym Vaclav Havel). Duże wrażenie zrobiła
petycja pracowników Państwowej Akademii Nauk, nawołująca do
całkowitego zerwania z dziedzictwem stalinowskim i usunięcia
wszystkich towarzyszy reprezentujących partyjny beton.
Moskwa
nie mogła patrzeć na to spokojnie. Podobnie sąsiednie kraje
komunistyczne, zwłaszcza NRD i Polska, w której reformy w
Czechosłowacji obudziły duże nadzieje społeczne i protesty
studenckie.
Cała
Polska czeka na swego Dubčeka.
Rosyjscy
przywódcy wysłali list do czechosłowackiego rządu w którym
domagali się spacyfikowania opozycji, przywrócenia cenzury, zakazu
działalności nowych organizacji społecznych i ukarania wszystkich
wrogów socjalizmu. Domagali się jedności bloku komunistycznego.
List został opublikowany w prasie i w radiu, a czechosłowacki rząd
oficjalnie odrzucił te postulaty.
Rozumiecie
sytuację- prawdziwa kontrrewolucja.
Już
jedna taka była- w Budapeszcie w 1956-tym.
Moskwa
i jej blok zgromadziła pod granicami Czechosłowacji wojska i
zagroziła interwencją. Odbyła się konferencja władz państw
Bloku Wschodniego z władzami KPCz, na której te ostatnie, pod
przymusem zadeklarowały wierność socjalizmowi, Moskwie i Układowi
Warszawskiemu.
Co
z tego. Społeczeństwo o rozbudzonych nadziejach nie mogło się na
to zgodzić. List pisarza Pavla Kohouta nawołujący do odrzucenia
przez partię rosyjskich żądań, opublikowany w gazecie, został w
szybkim tempie podpisany przez MILION osób. I to w czasach przed
internetem i fejsikiem.
W
sierpniu zapadła decyzja o rozpoczęciu Operacji Dunaj- wojska
rosyjskie, polskie, węgierskie, bułgarskie, oraz symboliczna ilość
żołnierzy NRD wkroczyły w granice Czechosłowacji, żeby
przywrócić „porządek”. Aresztowano przywódców KPCz i
wywieziono do Moskwy.
„K.
żył przecież w państwie praworządnym, wszędzie panował pokój,
wszystkie prawa były przestrzegane, kto śmiał go we własnym
mieszkaniu napadać?”
Franz
Kafka „Proces”
Pół miliona wojska
wjechało do CSRS, napotykając bierny opór Czechosłowaków- z
miast zniknęły wszystkie tabliczki z nazwami ulic, z domów-
numery, a z mieszkań- tabliczki z nazwiskami i listy lokatorów.
„(...)A
na pytania [zadawane przez żołnierzy dowolnej armii] odpowiadali:
Prosím? Cože?
Ja vam nerozumím! Mluvite
česky?- nawet gdy pytano po
czesku. Ta prosta, a niekosztowna forma oporu znakomicie spełniała
swoją rolę. Dla mnie, szwejkologa, było wielkim przeżyciem
słuchać, jak Polacy chwalą Czechów za skuteczną konspirację”Antoni Kroh „O Szwejku i o nas”- (gorąco polecam!!!)
Koudelka
wrócił do Pragi, dwa dni przed wjazdem do niej sowieckich czołgów.
Zaczął dokumentować inwazję. Nigdy wcześniej nie zajmował się
typową reporterką gazetową, czy tym bardziej fotoreportażem
wojennym- bo przecież w Pradze blisko było wojny. Ale jego zdjęcia
są przejmujące. Nawet bez historycznego kontekstu jest to pomnikowy
reportaż.
Fot. Josef Koudelka. |
Fot. Josef Koudelka. |
Fot. Josef Koudelka. |
Fot. Josef Koudelka. |
Koudelka
zastosował tu dosłownie znany instruktaż Roberta Capy: „jeśli
zrobiłeś kiepskie zdjęcia, to znaczy, że nie byłeś
wystarczająco blisko”. Był w samym centrum. Nie fotografował z
dystansu tłumów. Był z tym tłumem, bo to było jego miasto i jego
sprawa.
Fot. Josef Koudelka. |
Fot. Josef Koudelka. |
Fot. Josef Koudelka 1968. To właśnie słynne zdjęcie z zegarkiem, zrobione na Václavskim náměsti. Zegarek, o ile się nie mylę pokazuje okolice południa. Na ulicach kompletna pustka.
|
Dużym
szczęściem było to, że morale atakujących armii także było
niepewne. To pozwoliło uniknąć choć w części morza krwi jakie
mogło być przelane. W inwazji na Czechosłowację zginęło 108
cywili, a ponad 500 osób było rannych. Propaganda radziecka i w
wojskach zaprzyjaźnionych przedstawiała Operację Dunaj jako
reakcję na kontrrewolucję sprawioną przez zachodnich szpiegów.
Sęk w tym, że rosyjscy, polscy i węgierscy czołgiści zetknęli
się w rzeczywistości ze zwykłymi cywilami, którzy próbowali
wyjaśniać swoje racje, i przeciągać żołnierzy na swoją stronę.
To niewątpliwie zasiało sporo wątpliwości.
Koudelka
sfotografował to wszystko. Jego krzyczące emocjami zdjęcia moim
zdaniem wyprzedziły swój czas.Fot. Josef Koudelka. Kto nie zna cyrylicy, temu tłumaczymy napis na autobusie: "Wracajcie do domu". |
Fot. Josef Koudelka. |
Ale
w 1969 było już pozamiatane.
Spacyfikowana
wierchuszka KPCz po powrocie z Moskwy rozpoczęła całkowity odwrót
od reform, wprowadzanie powrotnego zamordyzmu, cenzury i terroru
policyjnego. Wszystkie aspiracje do wolności zostały zdławione.
Nowym przywódcą partii został Gustav Husák.
Represje
objęły wielką część obywateli, zwłaszcza inteligencję-
profesorowie uniwersytetów, aktorzy, reżyserzy byli usuwani ze
stanowisk z wilczym biletem i brakiem możliwości zatrudnienia się
gdziekolwiek. Z partii wyrzucono dwa tysiące członków.
KPCz
pod nowymi rządami przekształciła Czechosłowację w państwo o
porównywalnym zamordyzmie jak NRD. Można o tym poczytać u Mariusza
Szczygła w jego doskonałej książce „Gottland”.
„Pan
jest aresztowany, pewnie, ale nie powinno to panu przeszkadzać w
wykonywaniu zawodu. I nie powinno to również wpłynąć na
codzienny tryb pańskiego życia”
Franz
Kafka „Proces”
Nie
pomogły żadne społeczne demonstracje, ani dramatyczne protesty na
jakie zdecydowali się w Polsce Ryszard Siwiec, były żołnierz AK,
który na oczach stutysięcznego tłumu dokonał samospalenia na
Stadionie Dziesięciolecia w proteście wobec interwencji w
Czechosłowacji (polecam film dokumentalny „Usłyszcie mój
krzyk”), ani Jan Palach, student z Pragi, który podpalił się na
ulicy w 1969 roku i którego pogrzeb wywołał olbrzymią
manifestację. Czechosłowacja wróciła za kraty.
Koudelka
był na cenzurowanym. Służba bezpieczeństwa niewątpliwie
próbowała się dowiedzieć kim jest Prague Photographer, ale na
szczęście niewiele się dowiedziała. Fotograf wystąpił o
paszport, w celu kontynuowania swojej dokumentacji społeczności
Romów. Z poparciem od agencji Magnum dostał trzymiesięczną wizę
do Wielkiej Brytanii.
"Dla
podejrzanego lepszy jest ruch, niż spokój, bo ten kto spoczywa może
w każdej chwili nie wiedząc o tym znajdować się na szali wagi i
być ważonym wraz ze swoimi grzechami."
Franz Kafka „Proces”Koudelka na Zachodzie mógł ujawnić się jako Prague Photographer, co otwierałoby mu drogę do kariery zawodowej, jednak zamykało całkowicie powrót do ojczyzny, gdzie zostałby uznany za szpiega i wroga systemu. Wahał się długo. Zdecydował się jednak wystąpić o azyl polityczny. Od tej pory nie miał wjazdu do Czechosłowacji. Aż do samego jej końca.
Zaprzyjaźnił się bardzo blisko z
Henrim Cartier- Bressonem, który wspierał go na emigracji i w jego
drodze zawodowej. W 1971 roku Josef Koudelka został przyjęty do
Magnum.
Przez następne lata non stop był w
podróży.
Pracował nad swoim projektem
„Cyganie”, wystawianym później w wielu znanych galeriach Europy
i USA, nagrodzonym mnóstwem nagród i wydanym jako album. Prowadził
życie koczownika, tym trudniejsze, że tym razem nie miał żadnego
powrotu „do siebie”.
Fot. Josef Koudelka. Hiszpania. |
"Przez
szesnaście lat nie pracowałem dla nikogo. Nigdy nie wziąłem
żadnego zlecenia, nigdy nie robiłem zdjęć dla pieniędzy.
Starałem się nie mieć żadnej własności. Nie płaciłem żadnego
czynszu przez 16 lat. Nie chciałam mieć w domu. Nie trzeba mi
wiele, wystarczy śpiwór, para butów, dwie pary skarpetek i jedną
parę spodni rocznie. Kurtka i dwie koszulki służyły mi przez trzy
lata. Udało mi się żyć przez kilka lat za pieniądze zarobione ze
sprzedaży Magnum zdjęć z inwazji. Potem była sprzedaż zdjęć
archiwalnych. I udało mi się pozostać niezależnym dzięki różnym
grantom i nagrodom. Pierwszy duży grant dostałam było od Arts
Council w Wielkiej Brytanii w 1976 roku, gdzie mieszkałem. (…) Ujmując to w inny sposób: Na Zachodzie nie chciałem
naginać się do niczego. Chciałem zachować osobność i zachować
[pierwotną] złość, tak długo to możliwe. "
Należy tu dodać,
że Josef Koudelka kontynuował własną tradycję zaczętą jeszcze
w ojczyźnie- przez 17 lat w Czechosłowacji przebywał bez meldunku,
co w paranoicznym totalitaryzmie było niezłym kuriozum. Podobny tryb życia przyjął na
emigracji.
„Każdy aspekt bycia wygnańcem to
osobne doświadczenie. Chciałem zobaczyć świat i zrobić mu
zdjęcia. Podróżowałem przez ostatnich 45 lat. Nigdzie nie
zostałem dłużej niż trzy miesiące. Kiedy nie znajdywałem już
nic więcej godnego fotografii- wyjeżdżałem. Kiedy zdecydowałem
się opuścić dom wiedziałem, że chciałbym doświadczyć świata,
takiego jakiego nie mógłbym nawet wyobrazić sobie w
Czechosłowacji.”
„Po szesnastu latach bez paszportu
byłem zadowolony z francuskiego obywatelstwa jakie dostałem w 1987
roku. Ale nie czuję się Francuzem. Nie czuję się też Czechem.
Jestem wytworem tych krajów, które odwiedziłem i tych ludzi,
których poznałem (…) Ale znam swoje korzenie. Nie w tym
miasteczku, w którym przypadkowo się urodziłem, ale bardziej na
południu- na południowych Morawach, skąd muzyka wciąż do mnie
przemawia. Ta muzyka pochodzi z ziemi i ja czuję że także stamtąd
pochodzę. Straciłem tę muzykę i szukałem jej potem. I znalazłem
ją także na granicy Hiszpanii i Portugalii w miejscowości El
Almendro. Znam tam wszystkich i wracam co roku.”
Josef Koudelka, mimo lat (rocznik 1938), wciąż
podróżuje i fotografuje do tej pory. Nigdy nie zrobił żadnego
komercyjnego zlecenia. Nie miał nigdy telefonu komórkowego.
„Największe wyzwanie? Wstać
rano, rozejrzeć się i znaleźć coś interesującego”.Nie lubi gdy nazywać go artystą. „Nie ma dobrych fotografów- są tylko dobre fotografie”- mówi.
W 1978 roku zrobił w Hiszpanii zdjęcie, na którym powtórzył swój gest z ręką wstawioną z zegarkiem przed obiektyw. Tym razem widok nie przedstawiał żadnych dramatycznych okoliczności. Przedstawiał Kompletnie Nic Ciekawego.
Fot. Josef Koudelka. Hiszpania 1976. |
„Kiedy fotografuję, nie myślę
za wiele. (…) Wierzę, że efekt mojej pracy powstaje w mojej
głowie, a gdy fotografuję- ujawnia się na zewnątrz, bez udziału
mojego myślenia.”
„Nie udaję, że jestem
fotografem- intelektualistą. Po prostu patrzę.”„Jestem człowiekiem intuicji”.
Tu może być klucz do rozwiązania
zagadki dwóch zegarków.
Pierwszy z zegarków, ten z Václavskégo náměsti został zrobiony dla świata, żeby wykrzyczeć mu dramat Pragi.
Pierwszy z zegarków, ten z Václavskégo náměsti został zrobiony dla świata, żeby wykrzyczeć mu dramat Pragi.
Ten drugi, po latach- został zrobiony
dla kontrastu. I dla siebie. W jakim celu? Pozostaje to enigmą. Może żeby uświadomić sobie upływ czasu i zmiany. Może dla smaku życia.
Bo fotografią da się wycisnąć z życia trochę tego smaku. Czasami jest to smak pod gust indywidualny. Skrojony na wymiar.
Bo fotografią da się wycisnąć z życia trochę tego smaku. Czasami jest to smak pod gust indywidualny. Skrojony na wymiar.
Fabrykant
Źródła i źródełka:
fajnie napisane, choć trochę mnie razi poprawne określenie Cyganów jako Romów. A co jeśli nie byli to Romy a Sinti? Pech. Zostańmy lepiej przy Cyganach, których uromantycznianie ma ponad stuletnią historię od opery Bizeta "Carmen" do "Jadących wozów" naszej rodzimej śpiewaczki czy naszego łódzkiego cygańskiego (a może romskiego ?poety.
OdpowiedzUsuńWój Szanowny jest jeszcze starszej niż ja daty. Mnie też drażnią "Romowie", bo od dzieciństwa jestem przyzwyczajony do Cyganów i w ogóle nie wyczuwam pejoratywnych konotacji tego słowa. No ale poleciałem owczym pędem, bo w wielu artykułach o Koudelce była mowa o Romach. Jednakoż jego album miał tytuł "Gypsies", zatem Cyganie.
Usuńno właśnie, w zbyt wielu artykułach , nie tylko o Koudelce, dominuje ta poprawność
Usuńkolejny materiał do przemyśleń, co by było gdyby... no przecież gdyby im się udało, to reszta socjalizmu mogłaby paść w 10 lat, a nie 20...
OdpowiedzUsuńTowarzysze Radzieccy stanowili jednak dużą siłę i Zachód trząsł przed nimi portkami. Nie mówiąc o Wschodzie. To raczej nie wchodziło w grę.
Usuńjasne, pomarzyć zawsze można
Usuńa tu trzeba jeszcze popatrzeć jak to był trudny rok dla USA i nic dziwnego, że jakaś Czechosłowacja średnio się przebiła
historia bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńbiedni czechoslowacy.. zawsze ich jakos lubilem i lubie. dobrze ze ten najazd zakonczyl sie i tak dosc niewielka rzezia, ale smutne ze wogole mial miejsce..
ci ruscy to wogole glupie strasznie podejscie mieli, jak by na zlosc ludziom nie robili i im wszystkiego nie zabraniali, to mieli by ta swoja komune i zapewne nawet bardzo by to ludziom nie przeszkadzalo, no ale jak to juz ktos kiedys slusznie zauwazyl - od komunistycznej wladzy nie mozna bylo wymagac logicznego myslenia, skoro co madrzejszych wybili a im ktos glupszy i posluszniejszy tym dalej zachodzil - z takim podejsciem to bylo od razu skazane na porazke i nie to zeby mi bylo zal z tego powodu, ale ile to sie ludzi przez to nacierpiec musialo...