Tokio. "Shin 1111" fot. Ichtrinken, Wikimedia Commons |
Ruch
gęstniał. Samochody hamowały na pięciopasmówce, potok czerwonego
światła rozlewał się po całej szerokości arterii. Razem z
tysiącem innych aut hamował potężny czarny Nissan President z
przyciemnionymi szybami. Wieżowce dzielnicy biurowej Tokio górowały
nad trasą jak himalajskie szczyty ze szkła i aluminium nad
błyszczącą rzeką z lakierowanej stali. Korek sunął powolutku
naprzód po estakadzie. Wewnątrz auta nie czuć było ani upału,
ani nie słychać dźwięków ulicy. Pachniało skórą i dobrą wodą
kolońską Dwóch dobrze ubranych panów na tylnym siedzeniu
siedziało w milczeniu. Starszy zamyślał się, młodszy nie śmiał
przerywać ciszy.
-Dojedziemy
na piętnastą, Toichi?
-Na
pewno, panie dyrektorze.
Dyrektor
Maimoto pochylił się nieco z zaciekawieniem, żeby zerknąć na
stojące na pasie obok, nieco obtłuczone, zielone Suzuki Carry.
Jakiś duży okularnik nie marnował czasu w korku i czytał w nim
gazetę rozpostartą na kierownicy. Wzrok dyrektora pobiegł
machinalnie w górę, gdzie lśniły szczyty budynków, nieco dalej
między szklanymi elewacjami prześwitywały dźwigi potężnej
budowy. To był chyba ten nowy biurowiec Acty Shiodome, niedaleko ich
kwatery. Mieli go otworzyć za dwa tygodnie.
Dyrektor
milczał jeszcze przez chwilę, potem splótł ręce i odwrócił się
do swojego asystenta.
-Tak,
Toichi. Uważam, że musimy kontynuować politykę Minolty. Ich
przejęcie to będzie dobry ruch dla naszej firmy. Niewiele trzeba
zainwestować, żeby wyjść na prowadzenie przed konkurencję.
Niedługo powinni zacząć się bać. Mamy już gotową technologię
stabilizacji matrycy, sądzę, że sprzedaż szybko nam wzrośnie.
-Też
tak sądzę, panie dyrektorze.
-Mam
już gotowy plan zwiększenia produkcji obiektywów. Musimy mocniej
postawić na sektor półprofesjonalny. Odróżnimy się tym od
Canona i Nikona. Obiektywy semi-pro to będzie nasza droga. Bardzo
dobra jakość, za nieco wyższą cenę. Uważam, że ta część
rynku jest bardzo obiecująca. Dzisiaj przedstawię scenariusz
inwestycji prezesowi. Fabrykę w Osace będziemy musieli rozbudować.
-Zgadzam
się, Panie dyrektorze. Przygotuję analizę finansową.
Korek
posuwał się wolno naprzód. Auta stały niemal dotykając się
zderzakami. Kierowca czarnej limuzyny wrzucił migacz i z trudem
wepchnął się na lewy pas zjazdowy przed białą Mazdę 323P
załadowaną po dach sprzętem muzycznym. Na samej górze wystawała
gitara basowa. Jeżdżenie po Tokio nie jest lekkie- pomyślał
dyrektor Maimoto. Na szczęście już od paru lat nie musiał tego
robic własnoręcznie.
***
Hakuro
Mifune nie czuł się najlepiej. Na odprawie przed dniem pracy starał
się wyglądać prężnie jak zwykle i gorliwie przytakiwał
kierownikowi budowy Asakiemu, tłumiąc chęć ziewania. Głowa ćmiła
go nieco. Dzisiaj na szczęście szła już wykończeniówka, praca
trochę prostsza niż wcześniejsze, precyzyjne etapy. Odprawa
skończyła się. Kilkudziesięciu ubranych w identyczne białe
kombinezony pracowników ruszyło do przydzielonych zadań. Hakuro z
westchnieniem wziął z regału termos i baniak z wodą i pakiet z
jedzeniem. Wyszedł z biura na słońce, które poraziło go ostrym
światłem, wzmacniając głuche łupanie w głowie. Przystanął na
chwilę, żeby przyzwyczaić oczy. Nasunął kask mocniej na czoło i
ruszył zdecydowanym krokiem do swojego celu. Wczorajsze siedzenie z
Hanadu i Kaimo w Kabuki-cho, w barze ze striptizem do czwartej rano,
to nie był najlepszy pomysł. Wypił trochę za dużo, trochę zbyt
długo zajął mu powrót do domu. Dzielnica, która nigdy nie
śpi...- uśmiechnął się pod wąsem na wspomnienie. Ale nie można
powiedzieć, ta mała przebrana za Pikachu, z wymalowanymi na
policzkach rumieńcami strasznie mu się podobała. Zamarzył się
erotycznie przez chwilę, przypominając sobie jak kręciła... No
dobra. Hakuro westchnął ciężko, poprawił rękawiczki i zaczął
się wspinać na drabinkę niebosiężnego dźwigu, celującego
kratownicą w błękit.
***
-Musimy
zlikwidować ten cały półprofesjonalizm- dyrektor Yashido rozparł
się w potężnym, czarnym fotelu za biurkiem ze stali i szkła.
-Tak
jest, panie dyrektorze.- kierownik fotooptyki zgiął się w
posłusznym ukłonie- wie pan, że jako pracownicy- jesteśmy gotowi
na wszystko.
-Taak...-
dyrektor odchylił się w fotelu z zamyśleniem, a jego wzrok pobiegł
ku rozsłonecznionym dachom niższych wieżowców, niedalekim dźwigom
i mieniącej się rzece samochodów, stojących na odległej
estakadzie, przypominających z tej odległości grube sznury pereł.
Kierownik
Masada trwał w dyskretnym oczekiwaniu.
-
To przejęcie Minolty, to będzie dobry ruch. Myślę, że niedługo
zamieszamy na rynku. Tylko ci wredni półprofesjonaliści, oni
stanowią nasz problem, rozumiecie kierowniku. Konkurencja ogranicza
ofertę dla nich- my też będziemy musieli iść w tę stronę...-
dyrektor przekładał papiery na biurku.
Kierownik
fotooptyki czekał na dalszy ciąg. Przestronnie tutaj- pomyślał
prześlizgując wzrokiem po storczykach w kwietniku i wielkim napisie
SONY wytłoczonym na ścianie biura- pokój przekraczał rozmiar jego
całego trzyosobowego mieszkania na przedmieściach. Klimatyzator
szumiał cicho.
-Tak,
kierowniku Masada. Półprofesjonaliści są do niczego. Ani nie
wydadzą dużo kasy na sprzęt, ani nie aspirują do najwyższej
półki. Tylko wymagają. I żeby tanio było i żeby jakość
wysoka. Według mnie ten target nie rokuje. Musimy zlikwidować
półprofesjonalistów, a zyski naszej Minolty wzrosną. Dzisiaj o
piętnastej przedstawię prezesowi plan likwidacji
półprofesjonalistów z targetu. Ma pan jakieś sugestie, kierowniku
Masada?
-Hm.
Panie dyrektorze, mam znajomego w Yakuzie, myślę, że mógłby
pomóc. Oprócz tego kolega ze studiów należy podobno do sekty Aum
Shinkyo, wie pan, ci od zamachu w metrze, dziewięć lat temu.
Możnaby coś podobnego... Nie wiem tylko jak zwabić
półprofesjonalnych fotografów do metra, może jakiś konkurs
ogłosimy z nagrodami, czy co? Tylko Sarin będzie potrzebny...
-
Kierowniku Masada! Źle mnie pan zrozumiał! Doceniam pana
zaangażowanie, naprawdę doceniam. Ale chodzi tylko o plan usunięcia
z oferty sprzętu semi- pro!
-Aaaa.
Oczywiście dyrektorze.
-Przygotujcie
mi na piętnastą pełną listę obiektywów z tej półki i plan
przesunięcia produkcji wyłącznie na zakres amatorski i
profesjonalny... Yakuza, powiada pan. Hm... Może się kiedyś
przyda... Jak pomyślę jakie głupoty wygaduje dyrektor Maimoto, to
czasami mam ochotę go zlikwidować...
***
W
kabinie na szczycie dźwigu, sto metrów nad ziemią, widok był
powalający. Dalekie statki stały na zatoce, niżej wiły się ulice
Tokio, zajmujące panoramę po horyzont, a tuż obok rósł las
wieżowców, na którym refleksy odbijały się lustrzanie. Lekka
mgiełka smogu pokrywała miasto, a nad wszystkim stała kopuła
bezchmurnego błękitu.
Mifune,
przyzwyczajony, nie zwracał na to uwagi. Patrzył przez szyby w dół,
na plac budowy pod nim.
Krótkofalówka
szczęknęła.
-Mifune,
tutaj zero. Kabel na dół, na C3, będziemy podczepiać kontener z
klimatyzatprami. Numer 97, waga 3450, poziom 56.
-Zrozumiałem,
kabel na C3, kontener 3450 kg, na 56.
Mifune
czuł lekki szum w głowie. Powiódł wzrokiem po dźwigniach i
kontrolkach. Upił duży łyk kawy z termosu i obniżył klimatyzację
o dwa stopnie. Potem zerknął przez szybę pod stopami, przesunął
przeciwwagę i chwycił za drążki manewrując kratownicą w lewo.
Konstrukcja drgała lekko i kiwała się razem z kabiną. Był do
tego przyzwyczajony. Lina odwinęła się z bębna schodząc powoli w
dół, w cień między wieżowcami, gdzie stała lora z kontenerem,
maleńka niczym detal kolejowej makiety.
***
Czarna
limuzyna powolutku przesuwała się w tokijskim korku. Dyrektor
Maimoto przeglądał katalog obiektywów Minolty. Asystent notował
pilnie na rozkładanym stoliczku.
-
Koniecznie musimy rozbudować serię teleobiektywów ze światłem o
działkę słabszym niż profesjonalne. Może nawet wznowimy 70-210/4
na przykład. Konieczne też nowe półprofesjonalne stałki makro.
50/3,5 już mamy, to może 100/3,5? Ciemniejsza czterysetka zostaje w
ofercie, ciemniejsze 300 milimetrów też. Myślę że powinniśmy
popracować nad obiektywami lustrzanymi- w końcu mamy jedyny na
rynku lustrzany autofokus- i to rozsądny cenowo. Dobrze byłoby
przerobić ten lustrzany 400mm, który mieliśmy dla APS-C. No i na
pewno postawimy na umiarkowane stałoogniskowe szerokokątne. Takie
nie najdroższe, ale dobre...
Auta
wokół toczyły się wolniutko. Dyrektor Maimoto, który lubił
europejskie samochody, przerwał na chwię i zapatrzył się na
błyszczącego Mercedesa CLK na sąsiednim pasie- takie auta nie były
codziennością w Tokio.
***
Mifune
trzepnął się po twarzy, żeby pobudzić krew i otrzeźwić się
nieco. Skupił wzrok na kontenerze, przyciągnął dźwignie. Cała
konstrukcja zadrgała i lekko zakołysała się wraz z kabiną, gdy
ładunek powoli zaczął sunąć do góry, mijając kolejne piętra
nowo budowanego wieżowca. Masada podniósł rękę do ludzi na
dachu, żeby dać znak że towar nadjeżdża. Krótkofalówka
szczęknęła
-Tu
poziom 56. Jedź wolniej, przygotowujemy się.
-Dobra.
Zrozumiałem. Wolniej.- Mifune odpuścił dźwignię podnoszenia.
Potrząsnął głową i zamrugał oczami dla koncentracji. Trudno mu
było się skupić. Kontener dojeżdżał wolniutko do kratownicy. W
odpowiednim momencie zatrzymał go nieruchomo na wysokości dachu. Na
szczycie budynku trwała krzątanina. Chyba za wcześnie kazano
podnieść ładunek. Był tam jakiś problem.
-56,
czy mam dalej czekać?- zapytał przez radio.
-Tu
56. Czekać. Jeszcze minuta. Instalacja nam się przesunęła. Za
chwilę damy znak.
-Ok.
zrozumiałem. Czekam.
Kontener
wisiał dziesięć metrów przed jego oczami. Spokojny wiatr od morza
kołysał lekko konstrukcją dźwigu. Mifune zapatrzył się na
łagodny łuk horyzontu nad zatoką z Jokohamą po prawej a Futtsu po
lewej stronie, z tankowcami na redzie. Słońce, mimo klimatyzacji
grzało delikatnie przez przyciemniane szyby. Mifune czekał
cierpliwie wpatrzony w przestrzeń. Ludzie na dachu wieżowca wciąż
przesuwali przewody, kłębiące się na dachu. W dalekiej
perspektywie, z lotniska Haneda startował jakiś duży samolot.
Jumbo Jet. Mifune rozpoznawał z daleka niebieskie znaki Pan-Am.
Pan-Am? Przecież oni już nie istnieją...
Radio
szczęknęło ponownie.
-
Tu poziom 56. Możesz opuszczać powoli.
Niestety
Mifune nie słyszał. Oczy zamknęły mu się same, a głowa
poleciała na drążki sterownicze. Dźwig zakołysał się potężnie.
***
-
Co to za huk?! Znowu trzęsienie ziemi?- Dyrektor Yashido aż
poderwał się z fotela wyglądając za okno. Obydwaj panowie w
gabinecie na 60-tym piętrze przyskoczyli do przeszklonej ściany.
Kilkadziesiąt metrów niżej podnosiła się ogromna szara chmura
pyłu w okolicach wiaduktu z pięciopasmówką.
-Jakaś
katastrofa budowlana- odezwał się niepewnie kierownik.
Chwilę
obserwowali w milczeniu dziwne zjawisko u podnóża stojących nad
trasą dźwigów.
-Muszę
zadzwonić do dyrektora Maimoto. Myślę że będzie niezły zator-
stwierdził dyrektor Yashido z westchnieniem- być może trzeba
będzie opóźnić nasze spotkanie u prezesa, może minąć godzina
zanim dotrą...- sięgnął po leżącego na szklanym blacie dużego
Sony- Ericssona.
Ale
dyrektor Maimoto nie odbierał.
Chmura
pyłu powoli opadała, ukazując potężną wyrwę w wiadukcie. Tuż
za uszkodzeniem wyłaniała się z kurzawy obsypana kawałkami betonu
biała Mazda.
***
Chętni
na półprofesjonalizm byli zmuszeni odejść z kwitkiem.
Fabrykant
Źródła inspiracji:
"System
Minolta Dynax"- Paweł Baldwin 2000.
"Obiektywy i akcesoria- Sony alfa. Katalog" 2014
duży okularnik za kierownicą carry i mazda zawalona sprzętem muzycznym, dobre ;-) CLK nie rozpoznałem, widocznie nie czytam, albo nie wiem.
OdpowiedzUsuńDziękuję, starałem się, a przy okazji rozrywka była, bo auta pasowały rocznikowo i klimatem. Tajemnicze CLK to www.automobilownia.pl.
Usuńa czerwona E36 albo Civic ufo gdzieś tam nie przemknęły przypadkiem?
UsuńZ pewnością przemknęły. Ale dyrekcja Sony była mało spostrzegawcza... Nie dało się wsadzić wszystkiego do tak krótkiego opowiadania.
Usuńa ja, właśnie kupiłem obiektyw do Minolty . Sigma Zoom 100-300 mm 1: 4,5-6.7 DL. Za 5 Euro. Na pchlim targu. Może się nada do cyfrowego Nikona ...
OdpowiedzUsuńMieliśmy takiego, ale sprzedaliśmy. Było to jeszcze przed erą pisania Fotodinozy i fascynacją Sigmami nie działającymi z Canonem- nie mieliśmy do niego "podejścia". Dzisiaj już bym go nie sprzedawał. A poza tym, zacytuję klasyka: "Czydzieści złoty, to nie jest żaden ten". Już nie mówiąc, że to tylko 20 złotych.
Usuńczyli, robię coraz lepsze interesy. Nie ma to jak "know how"...
UsuńBardzo ładnie literacko napisałeś tę historię. Brawo!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tak mnie naszło japońsko. Dzisiejszy risercz (z angielska) pisarski do takiego opowiadania jest banalnie prosty. Google maps, wikipedia itd. Sama zabawa.,
UsuńNajbardziej zdumiewające jest to, że ocalała Mazda półprofesjonalisty, i to nieszczególnie zamożnego (za to lubiącego dobrze brzmiący sprzęt).
OdpowiedzUsuńPrzypadki chodzą po ludziach, samochodach i ulicach Tokio.
OdpowiedzUsuń