poniedziałek, 12 marca 2018

Co nas kręci, co nas podnieca.




Na ławeczce

Na początku podobały mi się wszystkie kobiety: grube, chude, starsze, młodsze, blondynki, brunetki. Potem zacząłem trochę przebierać- raczej młodsze, raczej blondynki niż brunetki, a najlepiej szatynki, szczupłe, ale nie kościste. Jeszcze później zacząłem gustować w przyćmionych lampkach, cichej muzyce, cienkiej bieliźnie i dwóch kieliszkach dobrego wina na stoliku. Myślałem, że mi się smak coraz bardziej sublimuje, a to były początki impotencji…
                     Wisława Szymborska, z serii Podsłuchańce.


A mnie podnieca kafelek od pieca.
Kiedyś podniecało mnie wszystko. Teraz zauważam sublimację. Kiedyś dyszałem na widok dowolnego nowego obiektywu. Teraz poznałem swe gusta do głębi i już wreszcie ustaliłem kryteria wewnętrznego rankingu. Kryteria podniety są następujące:
-to co jasne
-to co szerokie
-to co tanie.
Jak wiadomo wszystkie te kryteria razem są nie do pogodzenia, tak jak samochód dobry, ładny i tani. Trzeba kupić trzy.
A jak już dwa naraz kryteria są spełnione, to już w ogóle ekstaza. Udręka i ekstaza.

Na szczęście i o dziwo wybór w każdej z tych dziedzin się poprawia. Nawet w tej ostatniej, znaczy się taniości. Nie zapomnieli jeszcze producenci o tych najmniej podnieconych, bo mniej zamożnych. Ostatnio pisało się o takim tanim sprzęcie, w postaci Yongnuo 100/2 – LINK. Nie był ci on super, ale też nie był do niczego. Był pośrodku. Za to tani.
Taniość jest rzeczą względną. Dla niektórych tanio, to będzie 5,5 tysiąca za nową Sigmę 14-24/2,8– na przykład dla Foto-Nieobiektywnego. Ja wiem, że to cholernie zaawansowane szkło i że tańsze niż mniej więcej odpowiadające mu sprzęty innych marek. No, ale jakoś tak mi się to drogo widzi. Nie poradzę. Może i dobra cena, ale wysoka. Ja jednak w zaostrzaniu swoich kryteriów doszedłem do ekstremum. Ma być bardzo jasno, ma być bardzo szeroko i ma być bardzo tanio. Ma być podniecająco.

No to teraz o czym myślą kobiety? O czym mówią faceci? O czym szumią wierzby? W kryterium jasności oczywiście o Sigmach, bo Sigma ostatnio bardzo dba o to, żeby być w czołówce wyścigu. Żeby wyprzedzać lewym pasem. Po pierwsze więc primo obiektyw 105mm ze światłem 1,4. No niby nie jest to takie super ekstremum, Nikon ma podobny Canon ma 85/1,4, ale jednak. Sigma jest o pięć milimetrów dłuższa od Nikona, piętnaście dwadzieścia milimetrów dłuższa od Canona i nie ma stabilizacji (którą ma Canon). No i do tego ma coś, co dla obiektywów jest jak potężny spoiler na Subaru Imprezie - mocowanie statywowe. W tej dziedzinie jest najprawdopodobniej najkrótszym teleobiektywem w którym takie coś zastosowano. Brak stabilizacji oznacza też jedno – ma szansę być tańsza niż konkurenci. Patrz – punkt trzeci podniet.


Następny obiektyw łączy aż dwie cechy z tych podniecających. Jest superjasny i superszeroki. To Sigma 14/1,8. W dziedzinie szerokości dość blisko ekstremum, w dziedzinie jasności – ekstremum niepobite. Nigdy nie było tak jasnego obiektywu o takiej ogniskowej. Bije on na głowę wszystko co było do tej pory. Ekstremalnie szerokie szkło, które daje małą głębię ostrości – to jest jednak coś. Trzeba kiedyś tego popróbować.





Oczywiście wymienione wyżej szkiełka nie spełniają kryterium numer 3. Znaczy się nie może być za dobrze na świecie i za tanio. Ale czasem jednak trafia się coś, co oprócz kryterium względnej taniości sprawdza się choć w jednej z pozostałych pożądanych dziedzin. Jak ostatnio stwierdziliśmy w teście, wspomniane Yongnuo 100 f/2 jest w miarę tanie i jasne, choć nie bez drobnych wad.

Teraz przydałoby się coś, co łączy szerokość ze względnie niską ceną. Jest coś takiego?
Jest, o dziwo. Dla większych wariatów sprzętowych, w rodzaju Fotodinozy jest jeden ekstremalnie szeroki, blisko końca skali, który nie kosztuje tyle co nowy samochód. Nie musicie sprzedać jednego z cennych wewnętrznych organów, żeby go kupić. I do tego jest w pewnej części polskim produktem. To Irix.




Irix jest obiektywem manualnym. Ale autofokus jest mu mało potrzebny, bo jest to hiperszerokie 11 milimetrów na pełną klatkę. Minimalna przesłona f/4, dość niezła, jak na taką konstrukcję, i do tego elektronicznie można sterować tą przesłoną z poziomu aparatu (czego nie mają inne manuale). Przy parametrach 11mm + f/4 nie można specjalnie liczyć na jakąś płytką głębię ostrości. Od pełnego otwarcia większość obiektów na zdjęciach – od tych bliskich, aż po odległe – będzie ostrych. A jeśli nie na pełnym otwarciu, to już po przymknięciu o działkę przesłony, do f/5,6. Zatem kręcenie pierścieniem ostrości ma w takim sprzęcie niewielkie znaczenie. Za to szerokość! O ta ma znaczenie! To jest jeden ze światowych ekstremalistów w tej dziedzinie. I do tego prawdopodobnie najtańszy. Kosztuje koło 2,5 kafla, co może nie jest ceną dla ubogich amatorów, ale w porównaniu do wszystkich innych obiektywów zawierających tę ogniskową- jest to cena wyjątkowo atrakcyjna. Konkurenci ( bardziej uniwersalne i z autofokusem - zoomy Canona i Nikona) kosztują, uwaga uwaga- 11 tysięcy. Zatem Irix, bardzo solidnie wykonany obiektyw, zaprojektowany w Szwajcarii, przy udziale polskiego kapitału (firma TH Swiss, współzarządzana przez Polaka) i wyprodukowany w Korei, jest przy nich produktem dla ludzi, a nie dla zombies.

Dobrzy mądrzy ludzie mnie mijają w moim mieście
Lecz bezmózgie zombie mnie mijają częściej jeszcze
Tym się świat nasz różni, choć inaczej radio trąbi
Że ludzie ludziom ludźmi
A zombie zombie zombie.
               Wowa- LINK

Ten obiektyw jest hiperszerokim kątem na pełnej klatce, ale jest tak ekstremalnie szeroki, że będzie również superszerokim kątem na małej matrycy APS-C.

Jeżeli komuś 2 i pół kafla to za drogo, może przejść do konkurencji sportowej o kroczek niższej i zainteresować się obiektywami 14 lub 15 mm. 





Tutaj już panuje spory wybór manualnych szkieł, w którym walczą ze sobą Irix, koreański Samyang i Chińczycy. Choć oczywiście większą radość z 14 milimetrów będą mieli posiadacze pełnej klatki, niż małego obrazka. Ale cóż stoi na przeszkodzie, by wrócić do korzeni i za trzydzieści złotych sprawić sobie używany aparat na film, a za kolejne piętnaście - sam film i cieszyć się superszerokim kątem na trzydziestu sześciu klatkach.

Przychodzą różni,
A co do cen,
Trzydzieści złoty
To nie jest żaden ten.
         Elektryczne Gitary

Tutaj znalazłem porównanie Irixa z Samyangiem 14mm w droższych wersjach(są też tańsze)- LINK (po angielsku).


Kto jednak ma małą klatkę Canona (w dużej klatce – mały ptaszek), pragnie autofokusa i szerokiego kąta – nadal płakać nie musi. Canon robi dla Was bodajże jedyny superszeroki obiektyw amatorski. Nawet firmy niezależne zamilkły, jak szczwacze jacyś zadziwieni i nie wyprodukowały niczego, co mogłoby z nim konkurować. To jest dopiero ciekawe. Jak wytrawny polityk Canon zablokował im tę drogę swoim obiektywem 10-18/ 4,5- 5,6 IS. Jak sama nazwa wskazuje – nie jest on jasny, ale ma rekompensatę w postaci stabilizacji obrazu, która pozwala robić zdjęcia w ciemniejszych warunkach. Nie jest on wielce solidny- konstrukcję ma plastikową. Ale kosztuje nieco ponad tysiąc złotych. To jest jednak coś! Żadna Sigma, Tamron, ani Tokina nie pokusiła się o stworzenie jakiejkolwiek konkurencji z tym szkłem, dlatego też inne systemy mają gorzej niż Canonowcy, bo znacznie drożej. Ten obiektyw, podobnie jak Yongnuo, spełnia dwa kryteria z trzech wymienionych na wstępie.



Gwizdnąłem powyższe zdjęcie ze strony Canon Polska, i wiecie co? Tam byłem Tony Halik! Oprócz obiektywu na zdjęciu widać pewną wioskę - to Frigiliana, opisana przeze mnie TUTAJ.

Full teścik widocznego na zdjęciu obiektywu zrobił na przykład Foto- Nieobiektywny: LINK i wygląda na to, że kto nie ma takiego, ten może się zastanowić.

Pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy.
                     Marylin Monroe

I tym hasełkiem, rzuconym w celu zwiększenia produktu narodowego brutto, podkręcenia koniunktury, oraz wzmożenia podniet własnych i cudzych, zakończmy przegląd owych podniet.

Więc wespół w zespół
Wespół w zespół
By żądz moc móc wzmóc.
           Starsi Panowie.


I podniecony

Fabrykant


P.S. Facebook Fotodinozy - LINK. Zapraszamy

2 komentarze:

  1. Tej Szymborskiej nie wystarczał już towarzysz Stalin co usta słodsze miał od malin i wczuła się w nieponętnych niepotentnych mężczyzn? "jak już dwa naraz kryteria są spełnione, to już w ogóle ekstaza." Szykuję swego rodzaju ekstazę dla Fabrykanta - "By żądz moc móc wzmóc."

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.