piątek, 17 listopada 2017

Nareszcie coś!


Dosyć często na crowfundingu zbierają pieniądze na rzeczy zupełnie nikomu niepotrzebne, marne, albo takie którymi jestem zawiedziony. Liczni wynalazcy wynajdują coś w nadziei że publika sfinansuje. Czasami są to takie wynalazki, jakich dokonywali uczeni radzieccy. Na przykład uczony radziecki Łomonosow wynalazł elektryczną maszynkę do golenia. Na śmietniku ambasady amerykańskiej.
Dotyczy to także, a nawet zwłaszcza fotografii. Nie raz już uznane firmy szukały społecznego finansowania na projekty jakichś swoich nowych obiektywów. Co jest chłopaki? Przeinwestowaliście? Stoicie na krawędzi upadku, że kaski na nowy projekt nie starcza? Internauci z dobrawoli mają go zasponsorować?
Z innej strony pewne pomysły poparłbym całym sercem i mocą, ale nic z tego- dotyczy to przede wszystkim cyfrowej ścianki tylnej do starych aparatów analogowych, albo cyfrowej wkładki wsuwanej w miejsce filmu. Od piętnastu lat projektują takie wkładki, projektują, kikstartują i krołfundują, kasę zbierają i nic. Ani ani. Czyżby problem nierozwiązywalny? Ciężko stwierdzić. Już kiedyś było do tego blisko, ale firma Silicon Film zbankrutowała na kilka tygodni przed premierą swojego produktu. Już się o tym kiedyś pisało- TUTAJ.
Zostają marzenia i oczekiwanie.
Produkty fotograficzne na jakie ich twórcy zbierają kasę czasem są nieco żenujące- np. słabo działaja, albo zupełnie banalne, np. kolejny model aparatu do samodzielnego składania.
Kiedy pojawił się projekt Reflex, również nie brałem go na poważnie. Nie skusiło mnie nawet określenie "aparat modułowy". Wszystkie dotychczasowe pomysły na aparat składany z modułowych kawałków albo były dość dziwne i niepraktyczne, albo powalająco drogie i raczej do filmowania, jak np. słynny aparat/ kamera RED za jedyne 65.790,- złotych polskich.
Tymczasem na Kickstarterze pojawił się już jakiś czas temu pomysł modułowego aparatu analogowego. Modułowość jest tym razem opracowana tak jak trzeba i do tego pierwszy raz przy takim projekcie ktoś wymyślił coś, co rozwiązuje kilka problemów sprzętowych naraz. Faktor "chcę to" bucha gejzerem z tego Reflexa- LINK.


Jakie problemy ma przeciętny dzisiejszy użytkownik aparatu analogowego? Po pierwsze- ten sam problem co zawsze- załadowany na stałe film, o niezmiennej czułości. Ja tu panie chcę zdjęcia robić, wiosna wystrzela kolorami, kwiaty kwitną, ptaszki śpiewają, a tu w aparacie założony film czarno- biały. Albo- jesień idzie, mgły snują się na łąkami (wymawiać z akcentem kresowym), półmrok cały dzień, a tu w aparacie pozostały jeszcze z wakacji film 100 ISO. I co wystrzelać go na zmarnowanie i założyć nowy o wyższej czułości? Nie wiadomo. Znaczy się- wiadomo że nie.
Oczywiście są możliwości przypominające karczowanie dżungli za pomocą nożyczek do paznokci- w postaci wymuszenia zwinięcia pozostałego filmu, w nadziei, a nawet w bulu i nadzieji, że się go założy kiedyś z powrotem i przy zakrytym obiektywie naciskając spust przewinie do pierwszej nienaświetlonej klatki żeby go dokończyć. Ale ludzie nie lubią takich rzeczy.

Ludzie najbardziej nie lubią
różnych rzeczy
    Krzysztof Gol

Problem ów został już raz rozwiązany, w późnych latach 80-tych, kiedy to stworzono nowy system filmów i aparatów zwany Advanced Photo System (APS), z elektronicznym odczytem, pozwalający automatycznie cofnąć film do kasetki, a potem równie automatycznie przewinąć go do pierwszej wolnej klatki- już się o nim nie raz pisało- LINK. Ba nie tylko pisało, ale i używało- LINK. System APS ma tylko jedną wadę. Zdechł był. Nie produkują już filmów do niego.
Jest to pewna przeszkoda.

Drugim problemem, przynajmniej dla mnie istotnym, jest pamięć. Pamięć dobra, ale krótka. Moja własna. Gdy strzelam foty na analogu, zwłaszcza z myślą zamieszczenia ich na Fotodinozie prawie ZAWSZE zapominam przy jakich parametrach czasu i przesłony były one robione. Chodzenie z aparatem, kartką papieru i długopisem przekracza moją cierpliwość i dokumentnie psuje przyjemność strzelania fotek. Zawracanie gitary. Ludzie najbardziej nie lubią różnych rzeczy.

Trzecim problemem jaki niektórych nurtuje, jest możliwość używania obiektywów różnych systemów na tym samym aparacie. Na to są już od dawna sposoby w postaci redukcji zakładanych na bagnet aparatu- ostatnio jeszcze bardziej popularne, w czasach bezlusterkowców i ich niezbyt rozbudowanych firmowych baterii obiektywowych. Nie wszystko idzie jednak tak pięknie jakby się chciało.


Otóż każdy z systemów obiektywowych był projektowany z założoną nieco inną odległością obrazowania- czyli odległością pomiędzy elementem światłoczułym- matrycą czy filmem- a mocowaniem obiektywu. Dla bagnetu Nikon F jest to 46,5 mm, a dla klasycznej Leiki na przykład- 38,8. Powoduje to spore problemy z ostrzeniem na nieskończoność lub na maksymalne zbliżenie, zależy jaki obiektyw do czego podpinać (im większa różnica pomiędzy odległościami obrazowania, tym gorzej). Czasami jest to rozwiązywane za pomocą dodatkowej soczewki wmontowanej w pierścień redukcyjny- a to oznacza że  na ogół spada jakość otrzymywanego obrazu.

Aparat Reflex ma w założeniu rozwiązywać te trzy problemy. Oprócz tego że robi zdjęcia, oczywiście. Co lepsza jest to całkiem prosta filozofia i aż dziwne że wcześniej nie wpadli na to tradycyjni producenci, pomimo że mieli wszelkie przesłanki. Zaczynając od najmniejszego- elektronika rejestruje przesłonę i nastawiony czas i za pomocą aplikacji zapisuje nam te dane na smartfonie. To już niemalże było w aparatach analogowych, choć tylko tych z najwyższych półek przeznaczonych dla zawodowców i w nieco bardziej analogowej formie.

Druga rzecz to wymienny bagnet. To oczywiście w epoce analogowych aparatów nie mogło być powszechne- jaki duży producent z własnej woli montowałby bagnet pod obiektywy konkurencji. Reflex jest aparatem bez systemu, w związku z tym przewidziano mocowania pod M42, Nikona F, Olympusa OM i Pentaxa PK. Nie są to co prawda wszystkie interesujące nas mocowania, ale cóż- zawsze przecież mogą wyprodukować kolejne, miejmy nadzieję- rzecz jest realizowana za pomocą wymiennych frontowych płyt z bagnetem.

Dygresja:
Przypominam sobie co prawda jeden aparat, który miał dwa bagnety, ale nie naraz, tj. niewymienne. Było to jednak tak dawno że już nieprawda- mam na myśli Kodaka DCS Pro slr-n i DCS Pro slr-c, obydwa z 2004 roku. Rzecz była bardzo ciekawa- u zarania ery cyfrowej Kodak nawiązał współpracę jednocześnie z Nikonem i Canonem, uzyskał zgodę na wykorzystanie ich analogowych aparatów do swoich wczesnych modeli produkcyjnych- Na początku Nikonów 801s i F3, a od Canona profesjonalnego 1N. Ten ostatni, wyposażony w elektronikę Kodaka był pierwszym w ogóle cyfrowym aparatem sprzedawanym pod marką Canon jako D2000. Wkrótce jednak drogi wszystkich trzech firm zaczęły się rozchodzić- Japończycy nie pozwolili Kodakowi wykorzystać swoich najnowszych profesjonalnych modeli- sami tworzyli już na ich bazie własne projekty. W 2004 Kodak mógł użyć jedynie amatorskiego Nikona F80 jako podstawy do stworzenia DCS Pro slr-n. Musiał ten półamatorski aparat stawić czoła na rynku wypasionemu Nikonowi 1D, ale w przeciwieństwie do Nikona miał pełnoklatkową matrycę, kilka lat wcześniej zanim sam Nikon zaczął pełną klatkę pakować do swoich aparatów. 
Canon w tym 2004 roku miał już zaawansowane swoje projekty cyfrowych lustrzanek- Kodak nie dogadał się na użycie żadnego z canonowskich aparatów i w ciekawy sposób obszedł ów brak zgody. Otóż porozumiał się ze znaną nam firmą Sigma, producentem obiektywów, która od początku lat 90-tych usiłowała wypromować swój system lustrzanek SA, jednak raczej bez powodzenia- nigdy nie zagroził on głównym rynkowym graczom. Na bazie analogowej Sigmy SA9 Kodak stworzył swojego Frankensteina- wyposażył aparat w bagnet Canon EOS i nafaszerował swoją elektroniką, identyczną jak w modelu DCS slr-n. Już za chwilę nadeszły jednak ostatnie chwile Kodaka, opisane już kiedyś na blogasie- LINK. Sigma, cyfrowa czy analogowa, z bagnetem Canona, czy też z własnym, pod marką Kodaka czy swoją nie poszalała cyfrowo wśród coraz mocniejszych konkurentów.


Kodak DCS Pro SLR n
https://www.dpreview.com/articles/4126164623/kodakdcsproslrn


Kodak DCS Pro SLR c
https://www.dpreview.com/reviews/kodakslrc

Obydwa te Kodaki- "n" i "c" nie dosięgały parametrami profesjonalnych cyfrówek Canona i Nikona, ale miały jedną rzecz ówcześnie zupełnie niezwykłą- czułość minimalną na poziomie 6 ISO (!) i możliwość naświetlenia zdjęcia z czasem migawki 60 sekund- dawało to idealną bezszumowość do wykorzystania np. w fotografii produktowej.

Koniec dygresji. Wracamy do Reflexa na Kickstarterze.

Trzecia rzecz w Reflexie, najciekawsza- marzenia pokoleń fotografów zrealizowane w najprostszy możliwy sposób. Z tyłu Reflexa zastosowano wymienne kasety- podobne miały analogowe aparaty średnioformatowe. Teraz zamiast noszenia dwóch czy trzech aparatów załadowanych takim czy innym filmem możemy mieć tylko jeden aparat i kilka płaskich kaset w których tkwią rolki naszych Kodaków, Fuji czy Ilfordów. Coś pięknego. Co prawda nie niedrogo. Raczej drogo, ale w związku z rozwiązaniem dręczących od wieku problemów, wielu jest gotowych zapłacić. Reflex kosztuje trochę poniżej 2000,- złotych. Dużo? Mało? Nie wiadomo do czego porównywać. Trzydziestoletnie aparaty analogowe z serii profesjonalnych kosztują już kilkaset złotych, a nowych analogów już nie ma. Z drugiej strony do zabawy wystarczy i amatorska lustrzanka autofokus za 30 złotych, ale jak kto jest mocno nakierowanym na wynik analogowym profesjonalistą? Jak ma w czeluściach szaf baterie manualnych obiektywów? Może się skusić. Mnie w każdym razie kusi, tyle że mnie nie stać. No i jestem tylko pełnym półprofesjonalistą.


No i co? Można było?
Można było. Trzeba było zaprojektować w roku 1985-ym taki aparat, drogi Canonie, szanowny Nikonie, uroczy Pentaxie i ty, świętej pamięci Minolto. Era analoga przedłużyłaby się przynajmniej o parę lat. Ale czy warto pisać historie alternatywne?

Fabrykant

dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty.

7 komentarzy:

  1. Warto Pisać historie alternatywne. Przykład : Piotr Zychowicz. Ale ad rem: cyfrowa wymienna matryca na tylną ściankę aparatu istnieje (-ała) od lat - do szwajcarskiego bardzo profesjonalnego aparatu studyjnego "Sinar". Format: 13 x 18 cm. A Kamera profesjonalnego RED w międzyczasie bardzo staniała.(profesjonalnego Filmy można jednak kręcić Canonem Mark.). Tak jak FaBryant mam paręnaście Kilo analogowych obiektywów. Nawet takich na Format 13 x 18 "Globica"-z NRD.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisałem na cwanym komórkowcu z natrętną funkcją "auto-fill". I nie wiem jak poprawić "literówki"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tam literówki! Najważniejszy przekaz!
      Przyznaję szczerze, że wiem jak wykasować zamieszczony post, ale jak edytować cudzy post- to nie wiem. Zdaje się że nie warto się w to zagłębiać.
      A Wój Szanowny, jako znany rentier ze Zgniłego Zachodu, to byłby grupą docelową na takiego Reflexa?

      Usuń
  3. Przypomina mi się Minolta Dynax?maxxum 7 z jesieni 2000 r., która zapamiętywała dane o ekspozycji, korekcji ekspozycji, ogniskowej, otworze względnym obiektywu i pomiarze światła dla każdej klatki z 7 filmów. Nawet naświetlała numer filmu na rozbiegówce.
    Poza tym można było przewijać filmy do żądanej klatki, co rozwiązywało problem ich wymiany w dowolnym momencie.
    Taka to była technika kosmiczna... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pięknie! Nie miałem niestety przyjemności poznać szanownej Minolty. Minolty w ogóle były fajne, wymyślne i szkoda że nie ma ich już z nami, choć niby są jako Sony. Ale Sony, producent telewizorów, słuchawek i odtwarzaczy dvd jakoś gorzej mi się od zawsze kojarzy niż Minolta. Nic nie ujmując aparatom Sony.

      Usuń
  4. uwaga, realizm konieczny: nie uda się, nie warto w to się pakować, pomysł spóźniony o 28 lat

    proszę bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, nie do końca. Huczek jest na portalach fotograficznych. Oczywiście nie będzie to produkt masowy, ale następuje ostatnio ewidentny renesans analogowy. Uda się, w małej skali.

      Usuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.