The Tetons, and the Snake River- foto: Ansel Adams |
Voyager 1 nadal leci w przestrzeni. W
2016 roku oddalił się na 134au (19mld 199mln kilometrów) od ziemi
i jest to najdalej od naszej planety wysłany przez człowieka
przedmiot, a przy okazji- najszybszy. W sierpniu 2012 jako pierwszy
twór naszych rąk opuścił układ słoneczny i znalazł się w
przestrzeni międzygwiezdnej. Łączność z sondą powinna trwać do
2025 roku. Dzisiaj sygnał komunikacyjny dociera do nas po 18
godzinach.
Nieco później, w roku 40272 sonda
minie najbliższą nam gwiazdę Gliese 445 w gwiazdozbiorze Żyrafy.
Jeżeli ktokolwiek z obcych odbierze nasz
sygnał z Voyagera, będzie się mógł wśród stu szesnastu innych zdjęć
radować jednym, zrobionym przez Ansela Adamsa.
Mało który fotograf cieszy się tak
czołobitnym uznaniem. W każdej książce od fotografii powtarzają
się nazwiska tych wielkich, którzy zdjęciami przestawili ową
dziedzinę sztuki na inne tory, albo tych którzy w ogóle na torach
ją ustawili. Zawsze znajdzie się w tej historii miejsce dla JosephaNicifore Niepce'a, Daguerra, Nadara, Cartier- Bressona czy Ansela
Adamsa.
Ten ostatni jednak oprócz albumów o
sztuce trafia równie często do książek szkoleniowych o
fotografii, poświęca mu się również miejsce w albumach
przyrodniczych, a w swym rodzinnym kraju cieszy cię niemal
pomnikowym kultem.
Ansel Adams nie był człowiekiem
typowym. Był pod wieloma względami człowiekiem idącym własną
drogą, a która pod wieloma względami okazała się drogą
pionierską.
Nie zapowiadał się dobrze. Były z
nim kłopoty.
Urodził się na przedmieściach San
Francisco. W wieku czterech lat przeżył słynne trzęsienie ziemi z
1906 roku, w którym rozpadający się mur ogrodowy złamał mu nos-
skrzywiony pozostał do końca jego życia. Był nerwowy i wybuchowy,
o naturze hipochondryka, szybko nudziły mu się tradycyjne zabawy z
kolegami, a trzy kolejne szkoły wyrzucały młodego Adamsa ze swoich
progów. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że był dzieckiem z ADHD.
Ojciec, z którym Ansel Adams był bardzo emocjonalnie związany,
zdecydował o domowym trybie nauczania swojego syna. Przyniosło ono
bardzo dobre efekty. Chłopak miał naturę bardzo dociekliwą i
rzeczy które go ciekawiły zajmowały go bez reszty- interesował
się przyrodą i kolekcjonował owady. Od ojca dostał z początku
teleskop, który stał się jego hobby, a w 1916 roku- aparat
fotograficzny, słynnego Kodaka Brownie.
Pamiętacie kodakowskie „Ty naciśnij
guzik, my zrobimy resztę”. Znamienne jest to że ową „resztę”
Ansel Adams zgłębił i zrewolucjonizował w swoim dorosłym życiu.
Niemniej coraz bardziej pochłaniała
go także muzyka. Adams, wzrokowiec z doskonałą pamięcią
błyskawicznie nauczył się nut i zaczął grę na pianinie. Dużo
ćwiczył, zachęcany przez ojca, wdrażał się do konsekwencji i
systematyczności. W muzyce wyżywał się emocjonalnie i twórczo,
co dawało mu satysfakcję, zaczął więc kierować myśli w stronę
kariery koncertowego pianisty.
Rodzinne wychowanie Adamsów kładło
nacisk na skromność, moralność i społeczną odpowiedzialność.
Ansel ewidentnie kierował się tymi zasadami przez całe życie, a
odpowiedzialność za świat przeniósł w głównej mierze na
przyrodę. Rodzina przyszłego fotografa prowadziła firmę zajmującą
się wycinką lasów i eksploatacją drewna- założył ją dziadek
Ansela, a przejął ojciec. Wychowanie młodego Adamsa obróciło się
przeciwko rodzinnemu biznesowi, który w wieku dojrzałym bardzo
krytykował jako nieodpowiedzialne niszczenie natury.
Zatem uważajcie, Szanowni Czytelnicy
czy wspaniałe ideały jakie przekazujecie swoim dzieciom nie mają
przypadkiem lekkiej pozłotki z hipokryzji.
Natura napadła (cytat) na Ansela
Adamsa w czasie pierwszej jego wycieczki z rodziną i aparatem
Brownie do Yosemite National Park. Młody Adams doznał tam dosłownej
estetycznej euforii, która na dobrą sprawę zaważyła na jego
późniejszych losach.
Yosemite, dolina i jej okolice leżące
na zboczach Sierra Nevada, pierwsze miejsce w USA chronione ustawą
kongresu, było jak piorun z jasnego nieba. Sekwoje o średnicy 9
metrów, skaliste szczyty, rzeki, jeziora i wodospady, w tym najwyższy w
Stanach siedemsetczterdziestometrowy. I górskie światło,
które zrobiło wrażenie na przyszłym klasyku fotografii. Tam
zrobił swoje pierwsze zdjęcia.
Przez całą jesień i zimę uczył się
fotografii w ciemni lokalnego zakładu fotograficznego, a następnego
lata powrócił do Yosemite z lepszym aparatem i statywem.
Wpadł w fotografię po uszy.
I w góry.
Do tej pory większość przyjaciół
Adamsa pochodziło z kręgów muzycznych, teraz nawiązał znajomości
wśród artystów i fotografów i wraz z wujem zaczął wycieczki w
góry Sierra, zabierając zawsze aparat i hartując wolę wędrówki
w każdą pogodę.
Ansel Adams Yosemite Valley Clearing Winter Storm 1944. |
Należy tu wspomnieć czym pan Adams
fotografował, gdy odłożył już Kodaka Brownie na półkę. Był to na ogół aparat formatu 8x10 cali. Gdy to
przeliczyć na centymetry okaże się, że klisza miała wymiar
płytki łazienkowej. Sam aparat był potężną skrzynką, do której
trzeba było nosić odpowiednio masywny statyw i stos szklanych
płytek z emulsją. Nie przeszkadzało to zapaleńcowi Adamsowi
wspinać się z tym zestawem na grzbiecie.
Zapisał się także do klubu Sierra,
grupy entuzjastów chcących chronić naturę, później wiele lat
prezesował temu klubowi. Prowadził wycieczki i ruszał na samotne
wyprawy fotograficzne w wysokie szczyty (Sierra Nevada ma w
najwyższym punkcie 3997 metrów), wspinając się z aparatem na
skały, żeby uzyskać lepszą perspektywę.
Tymczasem także ćwiczył na pianinie
i dawał lekcje uczniom, żeby zarobić na swoje utrzymanie. Jako
człowiek rozmowny i wrażliwy, był zarówno wśród wędrowców jak
i artystów bardzo lubiany. Ze znerwicowanego nastolatka stał się po prostu fajnym gościem, o szerokich horyzontach i zainteresowaniach, chętnym do dyskusji na temat Bacha, jak i na temat ścieżek przez grzbiety gór.
Jeżdżąc non stop, zimą czy latem, w góry Sierra
Adams nawiązał bliskie stosunki z lokalnym zakładem fotograficznym
rodziny Best. Studio Best wkrótce zaczęło sprzedawać odbitki z
jego zdjęć turystom i miłośnikom parku Yosemite. U Bestów
korzystał z ciemni i z pasją ćwiczył na ich wiekowym fortepianie. Grał
tak i grał i korzystał, a później ożenił się z córką
właścicieli Virginią Best.
W tym czasie klarowały się jego
poglądy na fotografię. Adams eksperymentował z obiektywami, robił
zdjęcia z różnymi filtrami, dążył konsekwentnie do ukazania
pejzażu takim, jakim on go widział, zdając sobie sprawę z tego,
że aparat i substancja światłoczuła „widzą” ten świat nieco
inaczej niż ludzkie oko. Należało zmusić je do współpracy.
Podczas fotografowania strzelistej formacji skał Half Dome w 1927,
gdy została mu do wykorzystania jedyna, ostatnia klatka do
której użył czerwonego filtra żeby wzmocnić efekt nieba, zdał
sobie sprawę ze swojego intuicyjnego działania:
„Byłem w stanie wyobrazić sobie pożądany
obraz: nie takim, jakim jawił się w rzeczywistości, ale takim,
jakim go czułem i takim, jakim chciałem żeby był na ostatecznej
odbitce”.
Ansel Adams: Yosemite Valley Clearing Winter Storm 1944. |
Zdjęcia Adamsa, jak mało czyje wcześniej,
próbowały oddać pejzaż tak by oko widza oglądało go niczym
efektowną, oryginalną rzeczywistość. Jak to oko, które
automatycznie i bezwiednie przymyka przesłonę tęczówki i wyostrza
obraz, tam gdzie właśnie kierujemy spojrzenie. Adams robił zdjęcia
na wysokich przesłonach, tak by wzrok widza mógł się skupiać na
detalach w każdym miejscu zdjęcia. Starannie naświetlał odbitki,
żeby uzyskać płynne przejścia tonalne od czerni do bieli i
zrekompensować fakt, że rozpiętość tonalna kliszy jest znacznie
mniejsza niż możliwości oka w tej materii.
To doprowadziło go tuż przed wojną do
skodyfikowania zasad naświetlania zdjęcia i robienia odbitek,
zwanych Systemem Strefowym, opracował go wraz z portrecistą Fredem
Archerem. System, w skrócie, polegał na podzieleniu odcieni oddawanych przez
fotografię na 11 tonów od czerni do bieli, opisaniu ich i
bezpośrednim powiązaniu z podziałem przesłon w aparacie. Kolejne
tony szarości różniły się od siebie o jedną działkę
przesłony. Fotograf znając te zależności mógł przed zrobieniem
zdjęcia ocenić fotografowaną scenę, zmierzyć jasność jej
punktów światłomierzem i zdecydować jak ma ona wyglądać
finalnie na odbitce, i zgodnie z tą decyzją ustawić przesłonę i
czas na aparacie.
System pozwalał do maksimum wykorzystać rozpiętość
tonów, jakie mogła dać czarno- biała fotografia, żeby uzyskać
obraz dostosowany do szerokiego spektrum tonalnego jakie oglądamy
własnymi oczami.
Oprócz Systemu Strefowego, znanego i otoczonego
chwałą w ciemniach ciemni całego świata Ansel Adams był
wynalazcą także jeszcze jednego, bardzo istotnego odkrycia,
powiązanego logicznie z Systemem. Była to tak zwana Preekspozycja.
Rzecz polegała na tym, że gdy motyw fotografowany był bardzo
kontrastowy i zawierał dużą ilość cieni, kryjących w czerniach
mroku detale, to świetnym rozwiązaniem było wcześniejsze krótkie
naświetlenie klatki filmu równomiernym białym światłem. Cały
finalny obraz zyskiwał znaczne rozjaśnienie detali w cieniach,
zachowując je w jasnych partiach obrazu. Voilá!
Photoshop z lat 20-tych!
Zdjęcia Ansela Adamsa zaczęły być szerzej znane.
Po ślubie fotograf zweryfikował swoje plany co do zostania
zawodowym pianistą. Słuchacze, którzy go znali, mówili o jego dużym wyczuciu
muzycznym i umiejętnościach, jednak on sam zdał sobie sprawę, że jednak
nie zostanie wybitnym muzykiem koncertowym. Zwłaszcza, że często
grał dłońmi pokancerowanymi od górskiej wspinaczki. Dzięki
kręgowi swoich przyjaciół, zyskiwał coraz szerszy rozgłos jako świetny
fotograf i dokumentalista, w 1927 roku podpisał kontrakt na swoje pierwsze portfolio,
dzięki pomocy biznesmena i mecenasa sztuki Alberta Bendera, które to portfolio,
rozpowszechniane wśród elit Zachodniego Wybrzeża przyniosło mu
sławę i bardzo przyzwoity dochód. Przy okazji wydania albumu fotograf
zgłębił tajniki wydruku, farb drukarskich i edycji zdjęć.
Znajomości Adamsa poszerzały się znacznie, poznał
wielu artystów, między innymi malarkę Georgię O'Keeffe i
fotografa- Paula Stranda, który inspirował Adamsa, doradzał ,
dzielił się z nim wiedzą i zachęcał do rozwoju.
W 1930 Adams wydał swój drugi album pod tytułem „Taos Pueblo”. Autorką tekstu do niego była Mary Austin, znana z mistycznej i uduchowionych powieści o Sierra Nevada. Z tego albumu pochodzi zdjęcie, przed którym leżę plackiem na podłodze.
Taos Pueblo By Ansel Adams - Source: http://www.archives.gov/exhibit_hall/picturing_the_century/port_adams/port_adams_img109.htmlTen plik jest dostępny w zbiorach National Archives and Records Administration i skatalogowany pod numerem ARC (National Archives Identifier) 519983., Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=118224 |
Nie wiem jak na Was działa to zdjęcie.
Ja nie mogę oderwać od niego wzroku. To jest doskonałość
wcielona. Moryc, ty nie wierz własnym oczom, to nie może być
(cytat). Oprócz kompozycji niczym z Pieta Mondriana, to zdjęcie
daje po prostu genialne wrażenie. Jest tu absolutna, boska równowaga
światła i cienia, jest tu wypieszczony i widoczny każdy detal,
który sprawia że ten obraz jest jak widziany własnymi oczami,
jest to wszystko tak ujęte, że nie wyobrażam sobie, żeby mogło
to być zrobione lepiej. Każde przesunięcie fotografa o trzy
centymetry w dowolną stronę dałoby kompozycję uboższą-
wyobraźcie to sobie- na zdjęciu widać dokładnie tyle ile trzeba,
żeby zwizualizować proporcje, detale i wrażenie, odbiór. Lekko
przycięte okno, krawędź dachu minimalnie wysunięta ponad zwornik
bramy, światłocień uwypukla bryły i odległości. Zamykam oczy i
nadal jestem w Taos Pueblo.
By Ansel Adams - From 20 MB TIFF scan of original print, cropped to remove print edges, denoising, contrast adjustments, rescaled and converted to JPEG. Photo from Ansel Adams's Manzanar war relocation center photographs (alternative overview). Z zasobów Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych, oddziału Prints and Photographs division jest dostępny pod numerem ppprs.00370., Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=29493 |
Ansel Adams: Portrait of Half Dome-Yosemite National Park |
Adams z powodzeniem prowadził przejęte
po teściach Studio Best w pobliżu doliny Yosemite, sprzedając turystom
odbitki swoich zdjęć i albumy. Dzisiaj to dawne studio jest jego szacownym
muzeum. Sukcesy wystawowe i namowy Paula Stranda skłoniły go
do otworzenia swojej własnej galerii w San Francisco, zaczął też
publikować eseje w kilku pismach fotograficznych.
Lata trzydzieste to, jak wiemy, kryzys w USA,
przemiany społeczne i migracje bezrobotnej ludności, fotografowane
przez znanych reporterów i opisywane przez Steinbecka w "Gronach Gniewu". Adams nie
czuł się reportażystą społecznym, ale i on miał wolę
działania. Zaangażował się w ochronę ukochanej przyrody, która
coraz mocniej ustępowała w dolinie Yosemite przed zakusami
deweloperów. U wylotu doliny stawiano już w tym czasie baseny, hotele i hale handlowe. Fotograf wydał wtedy album „Sierra Nevada, ścieżki
Johna Muira”. To ta jego książka wybitnie przyczyniła się do
uchwalenia przez Kongres ustaw określających obszary parków
narodowych Sierra Nevada i Wielkiego Kanionu.
Kryzys w USA, to także czas, gdy
Studio Best nie prosperowało najlepiej. Cienkie czasy odczuwali wszyscy. Adams podejmował wtedy
najróżniejsze komercyjne kontrakty fotograficzne dla dużych firm,
w rodzaju Kodaka, AT&T, Pacific Gas and Electric i magazynu
„Fortune”. Te zlecenia nie były specjalnie zgodne z
jego zainteresowaniami i zajmowały dużo czasu, ale dawały
stabilizację. Fotografował w wolnym czasie swoje pejzaże.
W 1939, po kilku kolejnych wystawach, został
edytorem pisma „U.S. Camera”, ówcześnie najważniejszego
magazynu fotograficznego w Stanach. Tam prawdopodobnie poznał słynnego
animatora i krytyka fotografii Edwarda Steichena, późniejszego
szefa działu fotografii Museum Of Modern Art w Nowym Jorku (o którym
PISAŁO SIĘ na Fotodinozie). Rok
później sam Adams zorganizował największą i najgłośniejszą
wystawę fotograficzną swoich czasów „A Pageant of Photography”,
którą odwiedziły wielkie tłumy zwiedzających.
W latach czterdziestych Adams tworzył
i udzielał się na niwie fotografii dosłownie na wszystkich polach. Wydał
swój przewodnik-album po Dolinie Yosemity, rozpoczął wykłady dla
studentów fotografii na Art Center School of Los Angeles, gdzie wraz
z Fredem Archerem kodyfikował swój, wspomniany wyżej System
Strefowy.
Napisałem, że System Strefowy powstał
przed II Wojną Światową, co jak widać w naszej części świata jest nieprawdą, owszem-
przed włączeniem się do wojny przez USA, kiedy w Stanach życie
biegło swoim torem, gdy tymczasem w Europie trwał krwawy konflikt,
który zrujnował dawne porządki i wymordował miliony ludzi,
zwłaszcza w Europie Wschodniej.
Ameryka myślała już niewątpliwie o wojnie. Wśród
wykładów o technice naświetlania i wywoływania zdjęć dawanych przez Adamsa, były też takie przeznaczone dla
wojskowych fotografów. W gazetach wrzało, ale na razie nie
zakłócało to codziennych działań.
W 1941 roku Ansel Adams dostał rządowy
kontrakt na zrobienie fotografii pejzażowych dla U.S. Department of
the Interior (Wydział Zasobów Wewnętrznych), przedstawiających
parki narodowe, rezerwaty Indian i inne dziedzictwa. Fotografie miały
w wielkich formatach ozdobić ściany nowych budynków departamentu.
Na projekt ten Adams poświecił wiele miesięcy pracy. Jest też ten
kontrakt przyczynkiem do historii trudnych i zawikłanych ścieżek,
jakimi kroczy prawo autorskie i rządowe zamówienia.
Adams dostał zapisane w kontrakcie
pozwolenie na wykonywanie w trakcie trwania projektu zdjęć na
prywatny użytek, robionych na własnych materiałach, w czasie nie
opłacanym przez amerykański rząd. Rzecz miała być odnotowywana
szczegółowo w notatniku dziennym, gdzie fotograf zapisywał dniówki
za które wystawiał rachunki Wydziałowi Zasobów Wewnętrznych.
Jednakowoż dokładne zapisy w
dzienniku nie weszły w krew Anselowi Adamsowi, co można zrozumieć.
Biurokracja zawsze jest nieco skonfliktowana z artyzmem. A Artysta z
biurokrację. Podczas długich wypraw Ansel zrobił wielkie ilości
zdjęć, wśród nich i to, które obrosło legendą, zatytułowane
„Moonrise, Hernandez, New Mexico”. Adams opisywał okoliczności
jego zrobienia w swoich późniejszych książkach- w każdej nieco
inaczej. W bardziej dramatycznym z opisów, jadąc drogą o zachodzie
słońca, zauważył księżyc nad wioską, wieczór zapadał szybko,
a on w aparacie miał tylko jedną klatkę. Spiesząc się nie mógł
znaleźć światłomierza, przyjrzał się scenie i ocenił jasność
przyszłego zdjęcia na oko, mając w pamięci znaną sobie wartość
luminancji księżyca, wedle której nastawił parametry aparatu.
Zdjęcie ukazało się w „U.S. Camera”, wybrane do edycji przez
Edwarda Steichena.
Po pierwsze okazało się dość
kłopotliwe w naświetlaniu negatywu, zbyt ciemne i z mało wyraźnym
pierwszym planem. Technika z lat 40-tych nie dawała mu do końca
rady. Dopiero w latach 70-tych Ansel Adams przysiadł nad nim w
ciemni i wypracował sposoby i materiały, które w pełni oddawały
jego zamierzenia. To przyczyniło się do wielkiego renesansu tego
pejzażu. Fotograf zrobił wtedy 1300 sygnowanych odbitek zdjęcia,
większość w formacie 16x20 cali (40x50cm). Wartość tych
sygnowanych odbitek osiągnęła 25 mln dolarów i dała w jesieni
życia Anselowi Adamsowi pełną niezależność i brak konieczności
zatrudniania się do projektów komercyjnych. W 2006 roku jedną z
odbitek sprzedało Sotheby's za 609.600 dolarów.
Tutaj przykłady jak Adams edytował i
podkręcał to zdjęcie na przestrzeni lat, korzystając z tego
samego negatywu:
Ansel Adams na tle swojego pejzażu z księżycem- po lewej wersja najwcześniejsza, po prawej- najpóźniejsza. |
Przypomina mi się tu historia Lou
Reeda, który za tantiemy z jednej piosenki „Walk on the Wild Side”
przez czterdzieści lat utrzymywał ze wszystkimi opłatami swoje
nowojorskie mieszkanie.
Wróćmy do studia.
Zdjęcie „Moonrise” sprawiło
jeszcze jeden kłopot. Czy było prawną własnością fotografa? Czy
może jednak należało do U.S. Department of the Interior? Adams
zapomniał zanotować datę jego zrobienia. Dokonano śledztwa i na
podstawie astronomicznych obliczeń ustalono położenia księżyca
wedle zdjęcia. Zostało zrobione 1 listopada. Dziennik odnotował,
że tego dnia Adams nie pracował dla rządu.
Tymczasem 7 grudnia Japończycy
postanowili zatopić amerykańskie okręty na małej wysepce pośród
Pacyfiku. Stany przystąpiły do wojny. Armia zaczęła szybko
organizować jednostkę fotograficzną pod wodzą Edwarda Steichena
(wspominałem już o niej przy okazji TEGO
wpisu). Steichen znał możliwości Adamsa, zresztą po wydaniu jego
biblii fotografów, opisującej wszystkie etapy robienia zdjęcia-
trylogii „The Camera”, „The Negative” and „The Studio”,
był on traktowany jako wyrocznia i najbardziej doświadczony
człowiek w tej branży. Steichenowi zależało szczególnie na tym
„The Studio”. Adams współpracował w czasie lat wojny z amerykańską armią,
wykonując odbitki strategicznych zdjęć lotniczych, między innymi
tajnych japońskich baz na Aleutach. Był jednak w duchu humanistą i
nie był bezkrytyczny. Na przykład internowanie amerykanów japońskiego
pochodzenia bardzo go skonfundowało, pojechał do obozu internowania
i zrobił tam reportaż, wystawiony później w Museum of Modern Art.
Po wojnie fotograf cieszył się już
powszechnie uznaną sławą i szacunkiem. Doceniony przez Fundację
Guggenheima wykonał na jej zlecenie zdjęcia do albumu o wszystkich
parkach narodowych Stanów Zjednoczonych, rodzaj almanachu z najpiękniejszymi pejzażami Ameryki. Co jak co, ale przyrodę to
USA ma zupełnie odlotową, zwłaszcza pod względem skali. Gejzery,
łańcuchy górskie i jeziora na zdjęciach Adamsa nabierały
wyjątkowego blasku i epatowały monumentalizmem, zwłaszcza że
cierpliwy i doświadczony fotograf poświęcał im wiele czasu,
portretując w różnych porach dnia i roku i wyczekując na
odpowiednią pogodę.
"Czasem zjawiam się wtedy gdy Bóg jest gotowy na to. aby ktoś tylko kilknął spust migawki"- mawiał.
Jeszcze we wczesnych latach 40-tych Adams skonstruował na dachu swojego auta specjalną platformę dla fotografowania i montował ją później na swoich kolejno zmienianych środkach lokomocji. Zastanawia mnie tylko, czy owa platforma rzeczywiście aż tak bardzo ułatwiała wielkoformatowe zdjęcia- podwyższała korzystnie punkt widzenia, jednak zważywszy na miękkie resory amerykańskich aut i dłuższe czasy naświetlania...
"Czasem zjawiam się wtedy gdy Bóg jest gotowy na to. aby ktoś tylko kilknął spust migawki"- mawiał.
Ansel Adams: Thundercloud, Lake Tahoe 1938 |
Ansel Adams: Dunes, Oceano |
Ansel Adams: Tenaya Lake Clouds |
Ansel Adams: Teton National Park |
Ansel Adams: Old Faithful Geyser, Yellowstone |
Ansel Adams: Zabriskie Point, Death Valley National Monument. |
Ansel Adams: Fountain Geyser Pool, Yellowstone National Park 1942 |
Jeszcze we wczesnych latach 40-tych Adams skonstruował na dachu swojego auta specjalną platformę dla fotografowania i montował ją później na swoich kolejno zmienianych środkach lokomocji. Zastanawia mnie tylko, czy owa platforma rzeczywiście aż tak bardzo ułatwiała wielkoformatowe zdjęcia- podwyższała korzystnie punkt widzenia, jednak zważywszy na miękkie resory amerykańskich aut i dłuższe czasy naświetlania...
W latach 50-tych Ansel Adams udzielał się też dziennikarsko, organizując fotograficzne pismo „Aperture” i pisząc liczne artykuły. Był zapalonym i naprawdę wytrwałym edukatorem. Od roku 1955 przez ciągłe dwadzieścia sześć lat prowadził roczne kursy dla studentów fotografii. Przy tym nadal poświęcał się komercyjnym zleceniom, aż do wspomnianej reedycji „Moonrise”, która ustawiła go finansowo- między innymi był stałym współpracownikiem firmy Polaroid, tej od zdjęć natychmiastowych.
Napisał dla niej nawet poradnik fotograficzny. Zdjęcia na Polaroidach wykonane przez Adamsa zapewne są jednymi z najlepszych pejzażowych zdjęć zrobionych tym formatem.
foto: Ansel Adams |
Najbardziej znane zdjęcie Ansela Adamsa na Polaroidzie: El Capitan Winter |
Oprócz tego wydawał własne książki- poradniki o fotografii.
"Zdjęć nie tworzy się tylko aparatem fotograficznym. Podczas tworzenia fotografii wykorzystujesz również wszystkie obrazy które widziałeś, książki które przeczytałeś, słyszane utwory muzyczne oraz ludzi których kochałeś"
Ansel Adams
Ansel Adams
W 1966 roku został członkiem
Amerykańskiej Akademii Sztuk i Nauki, a w 1980-tym Jimmy Carter
odznaczył go Presidential Medal of Honour, najwyższym amerykańskim
odznaczeniem przyznawanym cywilom.
Sukces Ansela Adamsa i pomnikowa
pozycja jaką zyskał, wiąże się z tym jakim był człowiekiem i
czemu poświęcił swoją twórczość, ale także z czasami w
których żył. Były to jednak, myślę, lepsze czasy dla fotografii niż
dziś, pomimo dzisiejszej szerokiej jej dostępności. Była ona
wtedy medium naprawdę wszechmocnym, władnym zmieniać społeczeństwo
i kształtować poglądy, a przy tym cieszyła się szerszym niż
dzisiaj uznaniem. Adams podsumował to prosto: "Nie każdy wierzy obrazom, ale ludzie wierzą fotografiom"
Tematyka jego zdjęć brzmiała w
zupełnej harmonii z zainteresowaniami społecznymi Amerykanów, ich
poczuciem dumy i wyjątkowości, które to uczucia zdjęcia Adamsa
niewątpliwie budowały. Przy tym konsekwencja z jaką pracował i
rozwijał się, dążenie do pełnego poznania dziedziny jaką się
zajmował- jest godne podziwu.
"Życie jest twoją sztuką. Otwarte i świadome serce to twój aparat fotograficzny. Twoja jedność ze światem jest twoim filmem. Twoje jasne oczy i łatwy uśmiech to twoje archiwum"
"Życie jest twoją sztuką. Otwarte i świadome serce to twój aparat fotograficzny. Twoja jedność ze światem jest twoim filmem. Twoje jasne oczy i łatwy uśmiech to twoje archiwum"
Tutaj mała dygresja- Adams próbował
fotografii barwnej (choćby Polaroidy), ale nigdy nie stała się
jego ulubioną dziedziną. Był wierny czerni i bieli. Jak sam mówił-
nad fotografią barwną, od momentu zrobienia zdjęcia, aż do
momentu wywołania odbitki- nie da się panować w całości. A to
było jego konikiem, sednem jego twórczości- całkowite ogarnięcie
procesu fotografowania. Niektórzy mówią, że spodobałaby mu się
dzisiejsza cyfrowa obróbka.
Ilość epigonów jakiej dorobił się Adams jest po prostu niezliczona. W każdej Castoramie i Ikei stoją dziesiątki czarno-białych fotografii za 49,90, które powtarzają techniki Adamsa w jakich przedstawiał swoje imponujące pejzaże- maksymalną głębię ostrości, staranną rozpiętość tonów, harmonijną kompozycję.
Ilość epigonów jakiej dorobił się Adams jest po prostu niezliczona. W każdej Castoramie i Ikei stoją dziesiątki czarno-białych fotografii za 49,90, które powtarzają techniki Adamsa w jakich przedstawiał swoje imponujące pejzaże- maksymalną głębię ostrości, staranną rozpiętość tonów, harmonijną kompozycję.
Myślę nadal o Taos Pueblo...
Szkoda żeśmy w 1977 roku oryginalnego zdjęcia
Taos Pueblo nie wysłali obcym cywilizacjom, przyklejając przylepcem do złotej płyty.
To pierwotnie wysłane Voyagerem 1, "The Snake river" nie
spodobałoby się samemu Adamsowi. Jakość reprodukcji nie spełniała
z pewnością jego standardów.
Zdjęcie Ansela Adamsa z oryginalnej złotej płyty wysłanej Voyagerem 1 (porównajcie z pierwszym zdjęciem tego wpisu) |
Pozostaje tylko zacytować Stanisława Lema, zmieniając nieco kontekst:
Wiedząc, gdzie mają ideały
I ujść nie mogą z tej zasadzki,
Litością zdjęty Kosmos cały
Nad wami załamuje macki.
Wesołych świąt!
Fabrykant
Wiedząc, gdzie mają ideały
I ujść nie mogą z tej zasadzki,
Litością zdjęty Kosmos cały
Nad wami załamuje macki.
Wesołych świąt!
Fabrykant
P.S. Artykuł ten nie powstałby, gdyby nie inspiracja na Fotoblogii, gdzie Ansel Adams został opisany stosunkowo skrótowo, tak że rzuciłem się do pogłębiania wiedzy: http://fotoblogia.pl/8554,dlaczego-ansel-adams-stal-sie-legenda
Źródła i źródełka:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ansel_Adams
https://en.wikipedia.org/wiki/Ansel_Adams
http://www.kadrzasada.pl/cytaty-o-fotografii-ansel-adams/