poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Przewief. Łódź jako Sanfrancisko. 400mm

Sigma 120-400,400mm f/8, Łódź- ul. Zgierska w kierunku północnym.


Lecąc tropem starego sprzętu co nieco zaniedbuje się nowy. Dość wygodnie rozsiadło się, w niszy lat 80-tych i 90-tych, siedzi się po cichutku w tej norce, jedząc kanapki, a świat ucieka- coraz trudniej go dogonić, materialny ten, nadprzyrodzony. A pościgu nie ułatwia ta ułańska czapka z pomponem (cytat).

Zaniedbawszy tak współczesność, jakbyśmy wciąż udawanym Ferrari jeździli z Donem Johnsonem po ulicach Miami, i to ubrani w marynarkę na T-shirt, nagle mieliśmy okazję zetknąć się i zderzyć z nówką sztuką.

400 milimetrów. To jest jednak coś.

Bardzo to było korzystne zderzenie, nie trzeba było od razu kwitka opłat za OC wyciągać, a wręcz przeciwnie- zderzenie było pod kontrolą, jak w wielkim zderzaczu hadronów. To była taka próba mikrofonu na pożyczonym mikrofonie. Udana próba. Z nadziejami i marzeniami na własny mikrofon. Znaczy własne M400.



Była to pożyczona Sigma 120-400/4,5- 5,6 OS (dzięki Piotrze!). Szkło całkiem niedawne, stabilizowane i słuszne. Takie rozsądne monstum dla zapaleńców- nie kosztujące milionów, nie będące superjasną lunetą kosmiczną, ale zapewniające równie ciekawe wrażenia i robiące swoją robotę.



Czterysta milimetrów to niezłe tele. I chociaż nie tak niezłe jak testowana przez Fotodinozę Sigma1000mm, to i tak przekraczające pewne ramy. Są to umowne ramy dostępności, na które wszyscy producenci obiektywów umówili się bez słów. Gdyby wypowiedzieli jednak te słowa, brzmiałby one tak: "Do 300mm robimy tanio, niech sobie postrzelają, a powyżej 300mm- walimy ceny dla głupków". Po japońsku to mniej więcej tak : "300 Made damī no tame yasuku, 300 ijō no MM - kakaku o MM - hanbai shite imasu", (wg Google translatora).

Różnice cenowe brane z Ceneo: nowe 300mm można kupić za 500 zł. Najtańsze nowe 400mm można kupić za 2870 zł.

Czy ktoś chętny na 100 mm więcej? Zapraszamy serdecznie.



Nie ma wg mnie żadnej obiektywnej przyczyny aż takiej różnicy cenowej. Szkła niewiele więcej, plastiku i elektroniki tyle samo.



Czterysetka to nawet obiektywnie patrząc jest jednak coś. Coke is it. Tylko what is it?



Długa ogniskowa jak prasa spłaszcza plany, kompresuje dal z bliżą i w przeciwieństwie do obiektywów szerokokątnych- nasyca obraz, tak że niewiele trzeba, żeby wydobyć ze zdjęcia urok, klimat, światło. O ile jeszcze superszerokokątne obiektywy mają coś wspólnego z ludzkim postrzeganiem- zastępują niejako kilka spojrzeń człowieka na raz i łączą je w jeden kadr, natomiast tak spojrzeć jak spogląda 400mm bez lornetki- nie sposób. Tak zewrzeć dal z bliżą- nie da się okiem nieuzbrojonym.

Użyło się 400mm na aparacie z małą matrycą APS-C, która wycina z pełnej klatki filmu samą środkową część (rusycyzm), więc liczyliśmy po cichu, że jak nam wytnie, to będziemy hołubce wycinać ze szczęścia. Czy co tam się jeszcze da wycinać. Troszkę bełkoczę, ale to się wytnie.

Zatem tele jest sprzętem dającym jako rezultat coś nieco odhumanizowanego, dalekiego od codzienności.



Rozmiarem takie 120-400 jest dość potężne, zwłaszcza że wysuwane. Wsunięte jest bliskie wielkości 70-200/2,8, ale w wersji maksymalnej ogniskowej- sporo dłuższe. Mimo wszystko niezbyt wysoka jasność pozwoliła na zachowanie dość rozsądnego gabarytu, nie powodującego bulu i nadzieji pleców przy całodziennym noszeniu, oraz przy umiejętnym przewieszeniu przez ramię- nie powodującego ulicznych sensacji wśród przygodnych przechodniów. Ma też skromny kolor czarny, przez co nie jest się branym od razu za Fakt, Superekspres i Przegląd Sportowy, jak to się czasem dzieje przy białych teleobiektywach Canona. Można próbować nawet wtapiać się w tłum, byle nie używając najdłuższej ogniskowej.
Sigma 120-400/4,5-5,6 DG Apo OS HSM


Na temat teleobiektywów można by śpiewać poezję śpiewaną. Ale co tu śpiewać, trzeba patrzeć w wizjer, ustawiać ładne obrazki i naciskać spust. I przerabiać, przerabiać Łódź na Sanfrancisko, tyle że bez mostu. I bez zatoki. Chociaż z Portem.

Sigma 120-400, 400mm f/11, ul. Zgierska- Łódź


Jakie wrażenia? Do użytkowania takiego długasa trzeba się trochę przyzwyczaić. Nie jest to light, przynajmniej dla mnie. Od lat noszę 70-200 i te właśnie, skromniejsze ogniskowe uważam za najbardziej praktyczne- można nie wysilając się strzelać portrety, zbliżać, ale też ogarniać nieco szerszy kadr, robiąc kilka kroków do tyłu.

120-400 nie jest taki zwykły. Raczej nazwałbym go sprzętem do zdjęć specjalnych- to nie jest obiektyw do łapania tej rzeczywistości, jaką na codzień się postrzega, tylko teleskop do podpatrywania innych galaktyk, obrotów gwiazd i mgławic dalekich spirali.


(...)Tak sobie wyobrażam Kielce, symbol, jako szczyt ohydy,
I jako jakieś Paramount najgorszej małomiasteczkowej brzydy.
A może piękne to jest, ach, miasteczko, ach, i nawet miłe
I niełatwo jest w nim złapać nawet kiłę...
W każdym razie tam przyjacielem być i w tych warunkach
Trudniej jest niż w afrykańskich najtropikalniejszych choćby wprost stosunkach.
Gdy człowiek gębą sra,
A tyłkiem podpatruje obroty gwiazd i mgławic dalekich spirale (...)

Witkacy "Do przyjaciół gówniarzy"



To znaczy- jak to w fotografii- trzeba się przyzwyczaić do patrzenia na świat, tak jak robi to obiektyw. Trzeba się zmusić do spojrzenia na rzeczywistość jak przez jego soczewki.

Dlatego przy używaniu szerokiego kąta ma się na ogół oczy dookoła głowy, natomiast już po półgodzinie użytkowania 120-400 mój wzrok błądził błędnie w niezmierzonej oddali i wyłapywał nikłe detale na horyzoncie, pomijając rzeczy bliższe niż 100 metrów.

Luneta.

Sigma 120-400, 400 f/10. Łódź- Kościół Św. Teresy, czarny budynek Infosys'u, w tle dawne zakłady Feniks i totem marketu M1 na ul. Brzezińskiej.

Sigma 120-400, 400mm f/9, budowa Dworca Fabrycznego w Nowym Centrum Łodzi
Sigma 120-400, 323mm f/11, budowa Dworca Fabrycznego w Nowym Centrum Łodzi
Sigma 120-400, 400mm f/10, Łódź ul. Zachodnia w kierunku południowym. Jakie to wieloznaczne.
 
Sigma 120-400, 400mm f/5,6, Łódź- Hotel Andels, ex- zakłady im Marchlewskiego, ex- Fabryka Poznańskiego.
Sigma 120-400, 400mm f/5,6, Łódź- Tadeusz Kościuszko spiżowy.
Dzięki tej lunecie świat jest inny. Może nawet i ładniejszy. Taki filmowy. Coraz częściej zauważam w filmach kadry ujęte superteleobiektywami- to piękna rzecz, bo pozwala ograniczyć pole widzenia do tego co potrzebne, i przez nakładające się na siebie plany stworzyć efekt spojrzenia z oddali.


Przyznaję szczerze, że zdjęcia zrobione były niefachowo, tj. w ramach pełnego półprofesjonalizmu- bez osłony przeciwsłonecznej. Na kilku zdjęciach kontrast jest z tego powodu słabszy niż by mógł. Zdjęcia z ramką zostały, tradycyjnie na Fotodinozie- obrobione, a zdjęcia bez ramki są nie tknięte, a jedynie zmniejszone bez wyostrzania. Wszystkie zdjęcia za pomocą Canona EOS 40D.
Sigma 120-400, 400mm f/9, Łódź ul. Piotrkowska w kierunku południowym.

 
Sigma 120-400, 400mm f/10, Łódź ul. Legionów

Sigma 120-400, 400mm f/10, Łódź ul. Narutowicza- po prawej Filharmonia.
Sigma 120-400, 400mm f/11, ul. Sienkiewicza, Łódź

Niekiedy da się uzyskać kompletnie odjechaną kompresję planów- na jednym ujęciu: Hotel Grand, Kościół Garnizonowy na Placu Wolności, Kościuszko na cokole, Kośćiół NMP na pl. Kościelnym, bloki na Bałutach. Dla zobrazowania zamieszczę nawet mapę owych obiektów:
Sigma 120-400, 400mm f/11, Łódź- ul. Piotrkowska w kierunku północnym.


Z telekonwerterem x 1,4 niestety nie działa autofokus- jak to w Canonie, należałoby zakleić styki na obiektywie, żeby człowiek mógł oszukać maszynę. Jednak nie zdecydowałem się przylepiać. Zdjęcie z konwerterem na manualnym fokusie:
Sigma 120-400 + Ext x 1,4, 560mm f/29, Zaćmienie słońca


Sigma 120-400, 400mm f7,1, Łódź- ul. Biegańskiego w kierunku zachodnim.

Sigma 120-400, 400mm f/5,6, Łódź- ul. Zgierska w kierunku południowym.
Sigma 120-400, 273mm f/8, Łódź- pomnik "Radegast" przy torach Łódź- Zgierz

Te tory... ach te tory. One są strasznie pociągające w obiektywie 400mm. Co chwila włażą w kadr jakieś urocze tory. Dobrze że to Łódź jest, jakby był to Kołobrzeg to nie byłoby połowy zdjęć. Jednakże nie tylko tory są fascynujące. Cienie przed bramą na mojej ulicy:
Sigma 120-400, 400mm f/5,6
 No a potem znowu tory:

Sigma 120-400, 400mm f/10, Łódź ul. Zachodnia w kierunku południowym
Sigma 120-400, 273mm f/8, Łódź- elektrownia EC2

Sigma 120-400, 232mm f/9, Łódź- Centrum Kultury EC1, dawna elektrownia.

 Dla równowagi podajemy także krótsze ogniskowe. Na Bugu we Włodawie ubyło dwieście sześćdziesiąt dziewięć: 
Sigma 120-400, 131mm f/9, Łódź- park im. St. Radwana, ex cmentarz protestancki

Sigma 120-400, 131mm f/11, Łódź- park im. St. Radwana, w tle komin- chłodnica elektrowni EC2.


Summa summarum

120-400 zostawił po sobie niezatarte dobre wrażenia, jako pierwszy stosunkowo ciemny teleobiektyw, który się używało. Nic to- że ciemny. Atrakcja jest wyjątkowa- tak spójrz, jak nikt nie spojrzy, łam czego rozum nie złamie! To poważny sprzęt, dający bardzo ładną ostrość, no i mający stabilizację, która ustabilizuje wasze fotograficzne życie i pozwoli używać 400-setki w warunkach światła znacznie gorszych niż byśmy się spodziewali.
Autofokus HSM szybki i cichy, choć czasem trochę nerwowy. Jedyne do czego możnaby się przyczepić to słabszy kontrast pod światło.

Jakby kto chciał na lwyby, lub choćby i na grzyby, albo lubi fotografować pokazy lotnicze, albo jak szanowny właściciel tej Sigmy rajdy samochodowe- jest to bardzo sensowne szkło. W całkiem niezłej cenie.

Kto chce test Sigmy- musi zajrzeć na Optyczne.pl- tutaj.

To co tu zaprezentowaliśmy to jedynie tzw. przewief (ang. preview) obiektywu. I to przewief we własnym interesie- dla czczej ciekawości- jak też się fotografuje takim 400mm



120-400 Sigmy zainteresował Fotodinozę na tyle, że nie przerywając marzeń postanowiliśmy zorientować się czy nie da się czasem znaleźć jakiejś taniej wiekowej Sigmy 400mm, która nie współpracuje z cyfrowymi Canonami inaczej niż na pełnym otworze.

Da się.



Franz, tego bierz!



Co z tego będzie- okaże się. Może się coś napisze.



Fabrykant

dyrektor kreatywny z przewiefem interesu



P.S. Podziękowanie za pożyczkę Sigmy dla Piotrka W.




























12 komentarzy:

  1. Piękny wpis, szanowny Fabrykancie, jak zawsze! I zdjęcia piekne. Sledzę po cichu, raz cos próbowałem wpisać, ale komentarz został pożarty przez blogspot, a że był długi... to uznałem, ze może nie aż tak bardzo mi zależy, by dzielić się nim ze światem. Uwaga o drogich czterysetkach słuszna, ja jednak pamiętam, że kiedyś był taki Soligor/Cosina/Vivitar - coś pewnie jeszcze, 100-400, f 4,5-67. Ciemny jak noc (chociaż ze srebrnego lub jasnokremowego tworzywa), ale dawał mi wiele radości w czasach analogowych, zresztą podpięty do EOSa 650 (i na odbitkach 10x15) O, taki http://www.photodo.com/lens/Vivitar-AF-100400mm-f4567-756. Cena była umiarkowana, jako student byłem w stanie na niego zarobić. Czyli, według dzisiejszych realiów, teleobiektyw z dolnej, dolnej półki.
    Ciekawe, czy ten komentarz się przyjmie...
    Dziękuję za każdy wpis i pozdrawiam,
    Tomek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście komentarz się przyjął. Dzięki za komplementa. Miło czytać. Rzeczywiście, zapomniałem o Vivitarze/ Soligorze/ Cosinie 100-400, ale też nie produkują go już od lat paru. W ogóle kilku obiektywów dla normalnego człowieka nie produkują od lat paru i napiszę o tym przy okazji opisu Sigmy 400/5,6. Generalnie tendencja jest taka, żeby odgrodzić amatorów fotografii od przyjemnych cymesów za pomocą ceny. Kto dziś chce niektóre atrakcje- musi bulić. Kiedyś tak nie było, choćby z 400-tkami. Dzięki za przypomnienie o wrednym Bloggerze i jego ekscesach ze zjadaniem wpisów- niniejszym spróbuję zmienić komunikat powitalny dla wpisujących- może to co pomoże. Pozdrowienia vice versa.

      Usuń
  2. fajne san francisco ci wyszło, też lubię takie powiększenia i czasem nawet tory! (no cóż, pierwszy raz wszedłem na twojego bloga z linku do najdłuższej sigmy...)
    stosunkowo tanim sposobem na ekstremalną ogniskową i dobrą jakość optyki są teleskopy astronomiczne typu maksutow (zwierciadlane - dlatego tanie).

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki. Już myślę o wzięciu na warstat takiego lustrzańca.

    OdpowiedzUsuń
  4. napisałem długi komentarz i zniknął...

    OdpowiedzUsuń
  5. to było 14 kwietnia. Wspomniałem o nasadkowym konwerterze (za kilkanaście dolarów) , który nie likwiduje automatyki cyfrowych lustrzanek. Ale pogarsza jakość fotografii..Nothing for nothing...

    OdpowiedzUsuń
  6. Panie Fabrykant! Ładnie Pan tą Łódź fotografujesz. Ale nie o tym chciałem. Tak sobie myślę, że skoro obiektywy 400 mm są pieruńsko drogie, a takie do 300 mm znacznie tańsze (tak jakżeś Pan napisał), to czy nie można by kupić tanio obiektyw 300 mm, a potem (jeszcze taniej) obiektyw 100 mm, a następnie je jakoś złączyć? W sumie dałoby to 400 mm. Działalo by to? Zaznaczam, że jest to pytanie fotograficznego laika i ignoranta, a jako stuprocentowy fotograficzny laik i ignorant zastrzegam sobie prawo do stawiania takich pytań. Bo jako że się nie znam, to mi wolno. To jak Panie Fabrykant, działalo by to czy nie? Bo jeśli tak, to zrób Pan test takiego zestawu, a ja w zamian poproszę 5% popularności Fotodinozy.

    Dyrektor Artystyczny Nieco Nieetyczny (DANN)
    Waldeck_13

    OdpowiedzUsuń
  7. Otóż Sz. P. Waldeck! Obiektywów jako takich podłączyć nie idzie, ale są ustrojstwa, które przedłużają ogniskową- mianowicie telekonwertery. Takie mini-obiektywiki z mocowaniem z przodu i z tyłu. Posiadam ja takowy nawet. Niestety wraz z przedłużaniem ogniskowej zmniejszają one jasność obiektywu, tak że ze szkiełka jasnego robi się ciemne, a z ciemnego robi się Czarna Nora, choć Długa. Dlatego też nie zawsze to fajnie działa. No i jakość trochę spada. Dlatego z obiektywów dobrych robią się średnie, a ze średnich robi się syf i trzy metry mułu z takim konwerterem (lekko naciągam,żeby ładniej brzmiało). To tyle o przedłużaniu. A 5% popularności Fotodinozy masz Pan gratis. Wułala.

    OdpowiedzUsuń
  8. To żeś mnie Pan deczko ciemną materię fotograficzną rozjaśnił. Czyli się nie da. No to przynajmniej tyle wiem. Niemniej niniejszym za informację dziękuję. A gratisowe 5% popularności chętnie przytulam i będę ze sobą wszędzie nosił. Innymi słowy: raz dane 5%, nie oddam już nigdy, a kto po moje 5% rękę wyciągnie, tedy mu tą rękę władza ludowa w imię solidarności społecznej odrąbie (czy jakoś tak). Tylko Panie Fabrykancie, mam pewne obawy czy przy 95% Pan długo pociągnie... Jak będzie potrzeba, to ja Panu te 5% pożyczę na niski procent. Oddasz Pan, jak się już odkujesz...

    DANN
    Waldeck_13

    OdpowiedzUsuń
  9. Popularność Fotodinozy... Ona spadywuje. Zdaje się że piszę Nie O Tym Co Trzeba. Ale trudno. Mus to mus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Fabrykant! Nie wiem jak inni, ale w mnie masz Pan wiernego czytelnika (a raczej wiernego laika). Ja tam będę Fotodinozę czytał do samego końca (mojego albo jej). Także pisz Pan tak jak do tej pory i niczego nie zmieniaj, bo mie się podoba a i tak nie trafisz za tym co ludzie chcą. A tak jak było do tej pory, to wg mnie jest dobrze i nie trza psuć i kombinować. No i niech tam, oddaję Panu te 5%, bo się Panu bardziej przyda niż mnie.

      DANN
      Waldeck_13

      Usuń
    2. Dzięki za słowa pokrzepienia. Piszę zatem sobie dalej. 5% niech jednak zostanie u Pana na przechowanie.

      Usuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.