czwartek, 9 kwietnia 2015

Fotografowie do urbanistów, za pomocą kundli.




No i kto mógł zrobić to zdjęcie, hę? Ja się pytam.



Po pierwsze- co widzimy na tym zdjęciu? Widzimy na nim wygon, błotnisty, z drogą, a za wygonem urbanizm modernistyczny. Dlaczego modernistyczny? Bo graniasty i bez detalu. W języku architektów określany jako klabzdron bez dziobów.

Niektórzy oburzą się, że bez detalu (znamy takich), niektórzy się ucieszą i powiedzą że cudny (znamy takich).

Gdzież to może być? Widział kto taki urbanizm? Widział. Za rogiem w każdym mieście. Kto nam go załatwił? Moderniści oczywiście. Le Corbusiery i inne sławne epigony. Na tym zdjęciu też jest dzieło sławnych epigonów, choć nieco schowane za wzgórzem. Ale też nieco wystające. Wyobraźnia się włącza, gdy widzimy taki kontrastowy widoczek.

No więc kto zrobił to zdjęcie?

Na którym w trzech czwartych panuje wiejski pejzażyk polno-ugorowy, rozmiękła gliniasta droga, niczym na Podkarpaciu, rachityczne drzewka, ciemna ziemia.

A nad nią tajemniczy rząd białych modernizmów spadłych z kosmosu na ziemię orną.

Byłoby to Podkarpacie, ale jednak jest to Ameryka Południowa. Brazylia. Czy coś kojarzy się Państwu z modernizmem spadłym z kosmosu na ugór?



Brasilia.



Miasto zbudowane jako jedna z niezbyt licznych zrealizowanych modernistycznych utopii. Na surowym korzeniu- wcześniej nic tam nie było, oprócz dżunglowego brazylijskiego Podkarpacia. W 1956 zdecydowano o wybudowaniu całkowicie nowej stolicy Brazylii na zupełnym pustkowiu, 1000 kilometrów od Rio de Janeiro. Nie było tam nawet drogi. Materiały budowlane, robotników i maszyny dostarczano samolotami.

Za dzieło zabrali się Lúcio Costa- urbanista i Oscar Niemeyer- architekt. Brasilię skomponowano w sposób absolutnie idealny- na planie zbliżonym do samolotu- po osi skrzydeł powstały osiedla mieszkaniowe, na osi kadłuba zbudowano budynki użyteczności publicznej i siedziby rządowe. 

Miasto było na wskroś modernistyczne, jednorodne i podążające za ideami Le Corbusiera- przestrzenią, światłem, zielenią. Rozdzieleniem funkcji.

Miasto na 140 tysięcy ludzi (docelowo planowano około 500 tys.) powstało w całości w 3,5 roku, z wielkim nakładem sił i środków i transportowaniem materiałów budowlanych samolotami.



Białe, modernistyczne, stal, szkło i aluminium, linie, rytmy i osie, organiczna lekka architektura Niemeyera z żelbetu.


Plan idealny okazał się w praniu planem nader idealistycznym.

Przestrzeń okazała się straszliwą przestrzenią- dość podobne odhumanizowanie przejawia Moskwa ze swoimi wygonami, analogia wydaje się dobra, bo Oscar Niemeyer, był przez całe życie (żył 105 lat)- ideowym komunistą.

Główna ulica, Eixo Monumental, przypominająca autostradę przedzieloną pasem zieleni ma 300 metrów szerokości. Niestety w znakomitej większości miasta darowano sobie budowanie chodników. Może nawet słusznie. Komu by się chciało chodzić na takie odległości. Niektóre zdjęcia z Brasilii wyglądają wstrząsająco:

Bruno Barbey, 1973

Bruno Barbey, 1973.

Osiedla mieszkaniowe na "skrzydłach samolotu" są zaprojektowane jako jednostki samowystarczalne- ze sklepami, szkołami, kościołami itp. Mieszkańcy nie mają zbyt wielu motywacji, żeby pospacerować sobie w niedzielę po centrum- piesze wycieczki nie zostały zaplanowane przez planistów, choć zaplanowali oni nie tylko kolor taksówek, ale także mundury kierowców autobusów.

Lúcio Costa i Oscar Niemeyer swą Brasilią wspięli się na wyżyny sławy, ale jednak dość krótko była to sława przynosząca chwałę. Potem była zaprawiona dużą dawką krytyki, choć miasto zostało w 1987 roku wpisane na listę UNESCO. Ochrona Brasilii jako unikatu nie uchroniła jej od nieplanowanej dalszej rozbudowy- wokół stolicy pojawiły się osiedla satelitarne- teraz ilość ludności przekroczyła już pięciokrotnie pierwotnie założone pół miliona. Przedmieścia mocno zeslumsiały, centrum pozostało w pierwotnym kształcie, naruszanym jedynie przez wydeptane przez wygony dzikie ścieżki. Przestępczość w stolicy jest niestety na wysokim poziomie, a bezrobocie osiąga okolice 40%. "Dzieło wymknęło się spod kontroli"- stwierdził 102 letni Niemeyer.

Zdania mieszkańców są podzielone. Niektórym podoba się życie w mieście przestrzeni i światła, całkowicie innym niż tradycyjne miasta Brazylii. Ale nie jest to łatwe miasto.



Zdjęcie.

Byłoby to zdjęcie prostym, brutalnym zderzeniem dwóch pejzaży- miejskiego osiedla z wiejską okolicą, zderzeniem dającym po oczach i umyśle.

Byłoby- ale jest pies.

Pies zmiękcza. Pies rozwesela. jak to on- czy to w życiu, czy na zdjęciu. Wiejski kundel szczekający kontra stararchitekt Oscar Niemeyer (ten kundel- to tak jak ja). Ten kundel dodaje absurdu do fotografowanego kadru i szczyptę ironii. Tu wieś i kundel, a tu wysokie C Oskara Niemeyera i Lucio Costy.

Która część kadru jest bardziej ludzka? Czy nawet- po czyjej stronie jest sympatia fotografa? Zdaje się, że po stronie kundla. Dla tego fotografa psia zawsze byłanajlepsia. To rzecz jasna Eliott Erwitt, tropiciel absurdu, wirtuoz psiej fotografii doprawionej ciepłą ironią. Nawet w takim neutralnym i fotoreportażowym temacie udało mu się wykrystalizować oba ulubione elementy. 
Eliot Erwitt, Brasilia 1961.

Co ciekawe- już w 1961 roku, tuż po zbudowaniu Brasilii Eliott Erwitt w prosty i przenikliwy sposób podsumował tym zdjęciem eksperyment urbanistyczny na pustkowiu. Zupełnie inaczej niż jego koledzy z Magnum, zwłaszcza Rene Burri, który związał się z Brasilią na pół życia, ale fotografował tam głównie strzeliste arterie i budynki, oraz Oskara Niemeyera w zadumie.

Brasilia Eliotta Erwitta wygląda na tym zdjęciu niezbyt atrakcyjnie i myślę, że szpilka ironii jest skierowana raczej przeciwko nowym blokom, niż przeciwko brazylijskiemu Podkarpaciu. To ujęcie podkreślające obcość nowej architektury.



I jest to jakiś komentarz do wewnętrznej sprzeczności człowieka, który z jednej strony marzy o czystych, nietkniętych żadnym zaburzeniem strukturach, schludności idealnej i idealnym porządku, ale z drugiej strony oddala go to od tradycyjnego porządku świata- który bez wątpienia jest chaosem i bigosem kipiącym w garnku. I człowiek by chciał, żeby taki klarowny i sterylny porządek był śladem jego istnienia na tym padole- znakiem cywilizacji ustawiającej na swoją modłę świat. Ale gdzieś gubi umiar i nie zwraca uwagi na to co mówi jego pień mózgu, struktura kory starej i ciało migdałowate (odpowiedzialne za uczucia negatywne- no ktoś musi), cały ten procesor odziedziczony po gadach i płazach. Nie zwraca. Słucha tylko swojej kory nowej, neocortexu, uczuć wyższych, porządkujących, gdy tymczasem te stare krzyczą- stop, stop, my już tu wysiadamy! My chcemy natury, nie cywilizacji! Kundla nam dajcie!



To teraz już wiemy kto zrobił to zdjęcie i kto zbudował to miasto. Czas na wnioski.



Wniosek 1:

Fotografowie! Patrzcie uważnie przez wizjery i jak tylko widzicie coś, co obrazuje wasze uczucia i stosunek do świata- naciskajcie spust!

Wniosek 2:

Architekci! Urbaniści! Pamiętajcie o psach marki kundel podczas projektowania osiedli mieszkaniowych. Pies kundel musi się dać harmonijnie skomponować z nowym osiedlem. Bez tego nic! (jak mawiał Lem).



Fabrykant

z www.fabrykaslubow.pl




Zdjęcia z Magnum na temat Brasilii:




7 komentarzy:

  1. Mam wrażenie, że zdjęcia nie są do końca kompatybilne z tekstem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To możliwe. Mam schizofrenię. A co konkretnie szanowny Pan/ Pani ma na myśli?

      Usuń
    2. Nie wiem, czy linki: Zdjęcie 1 i Zdjęcie 2 linkują tam gdzie Pan by chciał żeby linkowały, wygląda jakby chciał Pan pokazać konkretne zdjęcia, a to są całe zbiory. I jeszcze tu mamy taki kawałek:

      Zdania mieszkańców są podzielone. Niektórym podoba się życie w mieście przestrzeni i światła, całkowicie innym niż tradycyjne miasta Brazylii. Ale nie jest to łatwe miasto.



      Zdjęcie.

      Byłoby to zdjęcie prostym, brutalnym zderzeniem dwóch pejzaży- miejskiego osiedla z wiejską okolicą, zderzeniem dającym po oczach i umyśle.

      Jakby miało być tam jakieś zdjęcie, a zdjęcia nie ma, no chyba że jest, to wtedy ja mam źle skalibrowany monitor za co serdecznie przepraszam.

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi. Zdjęcia źle podlinkowane. Poprawiono i podrasowano.

      Usuń
  2. pierwsze zdjęcie - genialne! :-O

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo i pan fotograf genialny. Pisało się już o nim tutaj: http://fotodinoza.blogspot.com/2014/11/psia-jest-najlepsia.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Panie Fabrykant! Ładnie żeś Pan to napisał. Ale nie zapominaj Pan, że taką Brasilię masz Pan pod nosem, trochę ponad godzinę jazdy autostradą A2 lub dwie godzinki jazdy pociągiem (przez Skierniewice). Mam na myśli miasto stołeczne Warszawa, a konkretnie ścisłe jego centrum, z tymi, jakżeś to Pan nazwał wygonami w postaci Placu Defilad, ikonicznymi wieżowcami (Pałace Kultury i inne Liebeskindy), wielopasmowymi arteriami bez przejść dla pieszych i innymi "przyjemnościami". Tam się nie chodzi, tam się przemyka chyłkiem i nie zostaje się sekundy dłużej niż to potrzebne. Ot, miasto w ludzkiej skali...

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.