ARTEFAKTY
System
Canon EOS powstał już dość dawno temu. Na tyle dawno, że wczesne
obiektywy do tego systemu stają się powoli obiektami
archeologicznymi, czymś na kształt wymarłych dinozaurów.
Większość
z nas zna na wylot dzisiejszą gamę szkieł do Canona- zarówno
oryginalnych, jak i firm trzecich. Ale czy ktokolwiek z użytkowników
miał w ręku, lub chociażby widział na żywo takie obiektywy jak
EF 50-200/ 3,5-4,5 L, 35-135/3,5-4,5 albo 28-80/ 2,8-4 L? Zapewne
niewielu wie że istniały, a jeszcze mniej osób ich używało.
Początki systemu EOS to nie była dzisiejsza masowa sprzedaż. Jak
wiemy Canon zerwał całkowicie ze swoim dziedzictwem mocowania FD i
na początku słychać było głównie głosy oburzenia dawnych
użytkowników, nagle odciętych od możliwości stosowania nowych
szkieł do starszych aparatów. Fotografowie zapewne powoli
przyzwyczajali się do nowych Canonów EOS i ostrożnie dokonywali
zakupów.
Dzisiaj
na rynku te wymienione i inne obiektywy z końca lat 80-tych i
początku 90-tych są rzadkością, białym krukiem (niezależnie od
ich jakości i wartości)- a na polskim rynku w szczególności, co
łatwo zrozumieć, o ile przypomnimy sobie jak wyglądała Polska w
tym czasie.
Ta
recenzja będzie gawędą dotyczącą jednego z gatunków dinozaurów,
którego gałąź rodowa nie wygasła, tylko wyewoluowała w
późniejsze, lepiej znane modele (np.Sigmę 28/1,8 EX DG).
HISTORIA
Sądząc
po małej ilości informacji jakie można znaleźć w internecie na
temat 28/1,8 High-speed Wide Aspherical mogę przypuszczać że był
rzadki również w czasie gdy był produkowany. Wypuszczono go w 1990
roku i był na owe czasy najjaśniejszym
obiektywem autofokus o tej ogniskowej
(Canon EF 28/1,8 pojawił się dopiero 5 lat później). Konstrukcja
optyczna zawierała jedną soczewkę asferyczną- ówczesną nowość.
Dość szybko też zakończono produkcję- już w 1994 roku wszedł
następca 28/1,8 Aspherical II- o podobnej konstrukcji optycznej (z
dwiema soczewkami asferycznymi) i innym, bardziej plastikowym
wyglądzie. Obydwa te obiektywy są mylone i mylone są także lata
ich produkcji.
Firma
Sigma nie jest zbyt wylewna jeśli chodzi o swoją historię (a
szkoda), na jej stronie internetowej można dowiedzieć się
wyłącznie o aktualnie produkowanych szkłach. Troszkę informacji
znalazłem tutaj: kalendarium Sigmy, oraz linki do broszur
reklamowych, najstarsza z 1993 roku (!), zawiera opisywaną 28/1,8:
http://www.sigmauser.co.uk/index.php?option=com_content&view=article&id=51&Itemid=67
Tutaj mój artykuł o obiektywach z początków autofokusowych Sigmy- latach 1986- 1991:
http://fotodinoza.blogspot.com/2014/03/sigma-tajna-historia-smaczne-kaski.html
http://www.sigmauser.co.uk/index.php?option=com_content&view=article&id=51&Itemid=67
Tutaj mój artykuł o obiektywach z początków autofokusowych Sigmy- latach 1986- 1991:
http://fotodinoza.blogspot.com/2014/03/sigma-tajna-historia-smaczne-kaski.html
Była
to pierwsza generacja obiektywów Sigmy z autofokusem, z długimi ,
opisowymi przydomkami („High- Speed Wide”) wywodzącymi się
jeszcze z modeli manualnych. Najbardziej znanym jej przedstawicielem
jest Sigma 24/2,8 Super Wide Aspherical (rok 1986), pojawiająca się
dość często w aukcjach na Allegro- dość podobna zewnętrznie do
naszej 28/1,8. Sigma już w 1985 roku, po tym jak Minolta wypuściła
pierwszy „rynkowy” aparat autofokus (Minolta 7000), wzięła się
do projektowania i przeprojektowywania swoich obiektywów na
automatyczne ostrzenie. Znając dzisiejszą, niezłą pozycję Sigmy
był to dobry ruch. O ile dobrze się doczytałem pierwszym
autofokusem Sigmy był 70-300/3,5-5,6 z roku 1986-go, popularny i
długo produkowany.
Z
ZEWNĄTRZ
28/1,8
High-Speed Wide jest szkłem niewielkim jak na parametry-
porównywalnym do EF 28/1,8 Canona i znacznie, znacznie mniejszym od
swoich późniejszych wersji- wystarczy porównać średnicę
filtrów: High- Speed Wide Ø
58 mm, 28/1,8 EX DG- Ø
77 mm. Co do wagi natomiast to jest wyjątkowo ciężka jak na
rozmiar- 350 gram versus 310 gram ciut większego Canona 28/1,8.
Wszystko z powodu konstrukcji- Sigma obleczona jest w prawdziwie
metalowy pancerz zewnętrzny, od mocowania bagnetowego, aż po bagnet
osłony przeciwsłonecznej. Obiektyw jest pokryty gumowatym lakierem
zwanym w broszurach reklamowych „Zen”. No, Sigma niestety nigdy
nie miała szczęścia do swoich zewnętrznych pokryć (pamiętamy
złażący EX)- „Zen” wyglądał dobrze zapewne na półce
sklepowej, a po 23 latach od premiery widać na nim jednak dużo
rys... Plastiku jest bardzo mało- użyto go jedynie w elemencie
wewnętrznym mocującym przednią soczewkę- część ta przy
ostrzeniu wysuwa się na max 3,5 mm do przodu, ale nie rotuje.
(Mocowanie filtra średnicy 58 mm jest przyjemnie zgodne ze stałkami
Canona średniej klasy np. 85/1,8 czy 50/1,4). Na tubusie zamontowano
okienko ze skalą odległości i zakresem głębi ostrości. W
komplecie osłona przeciwsłoneczna typu tulipan, wyłożona od
wewnątrz czarnym aksamitem. Jednym słowem- ful profeska. Sigma
widać chciała zrobić wrażenie na posiadaczach nowych aparatów z
autofokusem.
WOJNA
No
teraz będzie beczka dziegciu w tej łyżce miodu.
Niestety
używający systemu Canona mają gorzej niż wszyscy inni
fotografujący (Nikon, Sony/Minolta, Pentax...)- Canon w latach
90-tych stoczył ukrytą wojnę z Sigmą, polegającą na zmianie
protokołów elektronicznych którymi aparat steruje obiektywem.
Stare szkła Sigmy przestały nagle współdziałać z nowymi
aparatami Canona- rzecz zaczęła się od analogowych EOS'ów 30/33
(debiut w październiku 2000), a w cyfrówkach od 10D (luty 2003).
Według niektórych źródeł aparaty z oprogramowaniem które gryzą
się ze starymi Sigmami Canon zaczął wypuszczać od 2001 roku.
Problemy
z kompatybilnością nasiliły się w ostatnich modelach analogowych
Canonów, od 3000V (sierpień 2004)- ten model, niezależnie
od ustawień blokuje się przy próbie zrobienia zdjęcia starym
obiektywem Sigmy i wyświetla symbol rozładowanej baterii.
Sigma
przyjęła bitwę i obiektywy produkowane po 2001 roku otrzymywały
inne oprogramowanie, a niezbyt wiekowe starsze modele mogły zostać
„upgradowane” za pomocą nowego chipa sterującego. Modele które
podlegały temu serwisowi (w zależności od numeru seryjnego SN)
można znaleźć tutaj:
Nie
należały niestety do nich najstarsze, pierwsze generacje
autofokusów Sigmy.
Opis
jak zachowują się poszczególne modele Sigmy z aparatami canona
można znaleźć tutaj, w zakładce „Dedicated lens”:
Echa
wojny trwały jeszcze w połowie lat 2000- słychać było głosy o
problemach z przesłoną z najnowszymi modelami Sigmy z serii EX i EX
HSM (jeszcze bez oznaczenia DG) i analogowymi Canonami 30/33, 30v/33v
oraz 1n i 1v.
Generalnie
szkoda, że to akurat my Canonowcy jesteśmy najbardziej poszkodowani
w tej całej walce firm...
ŻYCIE
NA PEŁNYM OTWORZE
Jak
to wygląda w praktyce? Z większością starych obiektywów Sigmy
nowe Canony zrobią zdjęcie na w pełni otwartej przesłonie, gdy
jednak przesłona zostanie jakkolwiek przymknięta, aparat zawiesza
się i wyświetla komunikat „Error 99”.
Oznacza
to że w cyfrówkach musimy ustawić program Av lub M i używać
WYŁĄCZNIE nastawy na najmniejszą możliwą wartość przesłony (
w tym wypadku f/1,8). Wszystkie inne wartości uniemożliwią nam
zrobienie zdjęcia. Powoduje to liczne utrudnienia życiowe:
-kupujemy
obiektyw do specjalistycznych zastosowań- do zdjęć wyłącznie z
najmniejszą możliwą głębią ostrości. Ma to znaczenie przy
jasnych szkłach, a mniejsze przy przeciętnych i ciemnych.
-
brak możliwości zwiększenia przesłony zmusza do manewrów czasem
migawki i czułością matrycy. Niekiedy i tak będzie zbyt jasno
żeby zrobić zdjęcie na f/1,8 (ale w innych, ciemniejszych
obiektywach Sigmy wygląda to już lepiej)
-
przy najbardziej otwartej przesłonie obiektywy wykazują najsłabszą
ostrość, przy przymykaniu ostrość rośnie, a jak powiedzieliśmy-
przymknąć się nie da.
Jeśli
to dla kogoś hardkor, to na szczęście z aparatami na film,
starszymi niż EOS 30/33 wiekowe Sigmy wracają do pełnej
funkcjonalności i nie wymagają wyrzeczeń.
Nie
mogę gwarantować niestety że wszystkie stare Sigmy będą
zachowywać się identycznie, ale tak zachowywały się na EOSach
10D, 30D i 40D znane mi modele 28-200/3,8-5,6 UC Aspherical,
100-300/4,5-6,7 DL, sprawdzany w komisie 24/2,8 Super Wide Aspherical
i bohater naszego artykułu 28/1,8 High-Speed Wide. Na aparatach
analogowych EOSie 50e i EOSie 100 i EOSie 650 pracowały bez żadnych
problemów (tutaj mój test EOS'a 650:http://fotodinoza.blogspot.com/2014/01/eos-650-pradziadek-spozniony-test-tylko.html )
Co
ciekawe w aparatach cyfrowych, ze
starymi Sigmami nie
działa
podgląd głębi ostrości- czyli przymknięcie przesłony do
wartości roboczej niezależne od spustu migawki.
Najważniejszym
zatem kryterium jakie musimy ocenić jest zachowanie 28/1,8 na pełnym
otworze.
NA
MAŁEJ KLATCE CYFROWEJ (APS-C)
Pierwsze
co mnie urzekło w 28-mce to bosko śliczny (wg mnie) bokeh. Godny
najlepszych w lidze obiektywów stałoogniskowych. Dla tego efektu
gotów jestem na wszystkie wyrzeczenia. W końcu najważniejsze jest
ładne zdjęcie:
Ponieważ
najczęściej fotografuję portrety, bardzo podoba mi się także
mała głębia ostrości, uzyskiwana bez problemów na APS-C
Uwaga:
Wszystkie
powyższe i poniższe zdjęcia z obiektywu, mające
ramkę,
zostały po zmniejszeniu rozmiaru do 1280px na długim boku
minimalnie podostrzone.
Wszystkie
następne zdjęcia bez
ramki
NIE BYŁY W OGÓLE WYOSTRZANE.
NA
PEŁNEJ KLATCE CYFROWEJ (FF)
Powiem
szczerze- jest pięknie. Po pierwsze- większość pełnoklatkowców
Canona ma regulacje ostrzenia autofokusem z dostosowaniem do każdego
obiektywu z osobna- ustawiłem w 6D punkt ostrzenia tam gdzie
potrzeba (o tym pod koniec artykułu). Po drugie- pełnoklatkowy
obiektyw na pełnoklatkowej cyfrówce pokazuje nareszcie taki obrazek
jaki zaprojektowali mu konstruktorzy tj. głębia ostrości staje się
jeszcze płytsza, a naturalne łagodne winietowanie pojawia się w
rogach obrazu. Do tego nieostre oddanie tła poza celem... Wszystko
to razem wzmacnia klimatyczność zdjęć. Zobaczcie sami.
PORÓWNAWCZE
TESTY OSTROŚCI
Z
góry przepraszam za nieprofesjonalne podejście do testowania
ostrości.
Nie
jestem, mówię od razu, zawodowym, ani nawet zapalonym testerem
obiektywów- więc de facto nie można tego artykułu nazwać testem,
co najwyżej subiektywną opinią. Sprawdziłem jedynie dla
porównania jak wygląda zdjęcie zrobione na w pełni otwartej
przesłonie trzema obiektywami które mam we władaniu. Nie mam nawet
statywu na którym mógłbym umocować aparat- leżał on (aparat) na
blacie i celował w orzeszki :).
Obiektywy
to:
Canon
50/1,8 serii I, rocznik ok. 1988
opisywana
Sigma 28/1,8 High-Speed Wide Aspherical, rocznik ok. 1990
Sigma
30/1,4 EX DC HSM rocznik 2009
Test
1 Środek kadru
Tak
wygląda kadr strzelony 28/1,8 High-Speed Wide (f/1,8):
Tak
wygląda zdjęcie z 30/1,4 EX DC HSM na (f/1,4)
Przesunąłem
orzeszki i zrobiłem zdjęcie 50/1,8 MkI (f/1,8)
Na
koniec powiększenia ze środka kadru:
Test
2 Różnica pomiędzy środkiem a brzegiem
Dwa
kadry rzeżuchy zrobione z podobnej odległości- cel w środku i na
brzegu zdjęcia.
Tutaj
wycinki kadrów z centrum i z brzegu
Jakie
(moje, subiektywne) wnioski?
W
centrum kadru
Sigma
28/1,8 daje dobry obraz w centrum przy f/1,8, podobny jak przy
maksymalnym otworze 30/1,4.
Ostrość
Canona 50/1,8 MkI jest nieco słabsza.
Na
brzgu kadru
Canon
50/1,8 daje najostrzejsze zdjęcia, druga w kolejności jest 28/1,8
High-Speed Wide, Sigma 30 daje najsłabszą ostrość (co zrozumiałe,
bo jest obiektywem na klatkę APS-C, a dwa pierwsze- pełnoklatkowe).
Generalnie
High-Speed Wide daje radę.
TESTY
NA PEŁNEJ KLATCE FILMU
Kilka
zdjęć strzelonych na filmie Kodak BW 400 CN zrobionych na wyższych
przesłonach (patrz napisy na fotografiach). Aparat Canon 50e, do
jakości zdjęć dokłada się oczywiście jakość skanera. Skan 2x3
mpx. Na taki test należałoby także zużyć ze dwa filmy,
powtarzając zdjęcia i wyciągając średnią, a nie poświęcając
na to zaledwie 5 klatek. No ale cóż...
Wnioski:
Ostrość
w centrum kadru jest dobra od maksymalnego otworu, od przesłony
f/2,5 jest bardzo dobra.
Winietowanie
wyraźnie widoczne na f/1,8, zanika przy f/3,5
Bokeh-
wg mnie świetny.
Zdjęcia
klimatyczno portretowe najlepiej wyglądają na f/2 lub f/2,5,
maksymalną ostrość szkło uzyskuje w okolicy f/5,6
Troszkę
zdjęć przykładowych:
WINIETA,
DYSTORSJA I INNE CHROMATYZMY
Na
APS-C winietowanie jest niemal niewidoczne, na pełnej klatce filmowej-
wyraźne (ściemnienie narożników). Żeby nie było widoczne trzeba przymknąć obiektyw do
około f/3,5.
Wady
chromatyczne na APS-C prz f/1,8 są bardzo nieznacznie widoczne na
krawędzi obrazu- wyraźnie mniejsze niż w 30/1,4 na pełnym
otworze.
MINUSY
Największym
mankamentem Sigmy High-Speed Wide, jest słaba dokładność
autofokusa. Jest to przypadłość mojego egzemplarza, niekoniecznie
wszystkich pozostałych. Obiektyw wykazuje frontfokus na dużej
części zdjęć robionych na One Shot (ok. 30% zdjęć jest
zepsutych z Canonem 40D), Mała głębia ostrości przy pełnej
przesłonie nie ułatwia sprawy, więc zwykle dla pewności strzelam
2- 3 razy ten sam kadr. Autofokus w tak wiekowych modelach nie jest
niestety korygowalny za pomocą oprogramowania- w autoryzowanym
serwisie Sigmy nie ma możliwości interwencji. Pogarsza to nieco
sprawę stosowanie High-Speed Wide jako obiektywu reporterskiego.
Znacznie
lepiej sprawy się mają na 6D, wyposażonym we wspomnianą
mikroregulację autofokusa dostosowaną do obiektywu. Po ustawieniu
punktu ostrości 13 kresek w stronę celu obiektyw zaczął trafiać
w 98%- tach zdjęć.
Autofokus,
notabene jest cichy, Sigma w swoich reklamówkach chwaliła się że
silnik jest specjalnie wyciszany w tym modelu. Obiektyw jest znacznie
cichszy niż głośno bzyczący Canon 50/1,8 Mk I.
Drugim
poważnym minusem 28-mki jest wrażliwość na światło w kontrze i
utrata kontrastu- w porównaniu ze współczesną Sigmą 30/1,4 EX DC
jest to duża różnica. High-Speed Wide była konstruowana w czasach
gdy klatka filmu nie świeciła odbitym światłem jak lusterko, tak
jak to czyni filtr przed cyfrową matrycą. Powłoki przeciwodbiciowe
i sposoby ich stosowania zrobiły gigantyczny postęp od tamtych
czasów- dzisiaj nawet najtańsze szkła (vide- kit 18-55 IS) dają
dobry kontrast nawet w trudnych warunkach.
Kontrast
można zwiększyć obrabiając zdjęcie, niewiele tracąc na jakości,
ale oczywiście lepiej mieć go od razu z obiektywu.
PODSUMOWANIE
Sigma
jest sprzętem jednocześnie dającym dużo przyjemności, jak też
stawiającym pewne wyzwania. Lubię takie obiektywy, bo człowiek
wyzwala w sobie trochę więcej kreatywności. Podobnie działa na
mnie rybie oko, które też nie jest szkłem do wszystkiego.
Duża
jasność i dobra ostrość predestynują High-Speed Wide do
portretów i detali, gdy strzelamy aparatem cyfrowym, a na analogówce
nadaje się też ładnie do krajobrazów. Jego dzisiejsza niewielka
cena, chyba czterokrotnie niższa niż używanego Canona 28/1,8, sprawia że
można wybaczyć mu wszystkie wady, zwłaszcza że w porównaniu z
Canonem jest solidniej zbudowana. Można ją polecić osobom bardziej
zaawansowanym, którzy potrafią korzystać z preselekcji przesłon i
mają baczenie na parametry robionych zdjęć. Najlepsze efekty daje
na pełnej klatce.
Plusy:
+
dobra ostrość od pełnego otworu w centrum i na brzegu
APS-C, przyzwoita na FF
APS-C, przyzwoita na FF
+
solidna metalowa budowa
+
ładny bokeh i papierowa głębia ostrości
+
dobrze korygowane wady chromatyczne
+
cichy autofokus
+
bardzo dobra współpraca z pełnoklatkowymi aparatami na film
(sprzed 2001 r)
Minusy:
-
współpraca z cyfrówką Canona tylko na przesłonie maksymalnej (f/1,8)
-
niedokładny autofokus
-
duża podatność na światło w kontrze
-
brak wsparcia serwisowego i części
DANE
TECHNICZNE
Sigma
28/1,8 High-Speed Wide Aspherical
Konstrukcja:
8 grup, 9 elementów, jedna soczewka asferyczna.
Przesłona
minimalna: f/22
Minimalna
odległość ostrzenia: 30 cm
Max
powiększenie: 1:7,2
Średnica
filtrów: 58 mm
Rozmiary:
69,5 x 56,8 mm
Waga:
350 g
Dostępne
mocowania: Sigma, Minolta/Sony A, Nikon, Canon.
Lata
produkcji: 1990- 1994 (wg mojej dedukcji, Watsonie).
Fabrykant
Ten obiektyw przetestowałem także po rechipowaniu (działa z Canonem na wszystkich przesłonach). Reportaż jest tutaj LINK
P.S.
Mój artykuł o wycinkach z historii manualnych obiektywów Sigmy jest tutaj:
http://fotodinoza.blogspot.com/#!/2014/01/sigma-kundel-czempion.html
Wypatrzyłem, zamówiłem, mam. Z 1Ds mkI działa pięknie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie. Ja jestem z mojego bardzo zadowolony. A z 1Ds'a też byłbym bardzo zadowolony, gdybym miał. Może jeszcze kiedyś to nastąpi- pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy (cytat- Marylin Monroe)
UsuńWarto się tera rozglądać za używanym 1Ds, ceny zrobiły się sympatyczne na ten aparat.
OdpowiedzUsuńBardzo się nad nim zastanawiałem przed zakupem 5D, ale jednak wydał mi się za drogi jak na walory. O tutaj mi się wydał: https://fotodinoza.blogspot.com/2015/07/wyprawawawa-po-dwa-swiete-grale-stare.html
UsuńPrzez ten tekst właśnie taką "dorwałem" do mojego D700. Aż nie mogę się doczekać przesyłki :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że z Nikonami działa lepiej niż z cyfrówkami Canona.
UsuńMoje spostrzeżenia są bardzo podobne (co prawda nie miałem czasu solidnie przetestować). Wszystko pięknie tylko autofokus fatalny. Jak dla mnie mój obiektyw ma sporego BF i trafia wszędzie, tylko nie tam gdzie bym tego oczekiwał ;-) Ale jak już trafi - obrazek jest miodny (zwłaszcza od przysłony 2.2-2.5). Muszę pobawić się mikroregulacją i wybrać w plener na głębsze testy. Potencjał jest.
UsuńJa używam jej bardzo często. Zwłaszcza do fotografii czarno-białej, bo bardzo podoba mi się jej rozmycie i winietowanie. Ma piękny klimat. Wszystkie zdjęcia z tego wpisu są nią zrobione: https://fotodinoza.blogspot.com/2018/06/unplugged.html
Usuń