piątek, 28 lipca 2017

Canon EF 70-210 f/4 vs EF 70-200/2,8 L. Wesoły jest sukces staruszka.


Znowu trzeba się cofnąć w przeszłość. Ta teraźniejszość nie jest tak atrakcyjna.

Beverly Hills 70-210

Ogniskowa 70-210 mm nie występuje dzisiaj w ogóle w przyrodzie, z niewiadomych zupełnie względów. Zatem jak usłyszycie o takich ogniskowych, to wiedzcie że sprzęty z nimi związane pochodzą w najlepszym razie z lat 90-tych lub początku 2000-ch.
Canon kiedyś produkował obiektyw o takiej ogniskowej, ale było to tak dawno temu, że najstarsi japońscy samurajowie nie pamiętają.

Człowiek to jednak słaby jest.
No, przyznam się.
Dokonałem ostatnio (słabo) kontrolowanego zakupu obiektywu o takim zakresie. Polowałem długi długi czas na Cosinę 70-210 2,8-4 ale się nie trafiała. A trafił się okazyjnie inny bohater zestawienia 10-ciu tanich i ciekawych obiektywów do Canona- Canon EF 70-210 f/4.

Zabytkowa rzecz.
Jak tu nie kupić, skoro go się samemu polecało.

Canon EF 70-210 f/4

Miejskie legendy krążą. Niektórzy mówią, że jest tak dobry jak nowe L-ki o tym zakresie. Ale ci co tak mówią zwykle chcą go sprzedać.
Zobaczy się czy prawdę mówią. Jest to może techniczny i duchowy poprzednik Canona 70-200 f/4 L, ale poprzednik niebezpośredni, trochę z innej epoki. I innej to jednak nie znaczy gorszej. Była to bądź co bądź epoka, w której wstydem było wypuszczenie obiektywu o konstrukcji całkowicie plastikowej i pozbawionego okienka ze skalą odległości. Niemniej do fotografii cyfrowej to było jeszcze daleko.

Końcówka lat 80-tych. Wszystkie firmy starały się wtedy jak tylko mogły, bo stawką było pozostanie na rynku po autofokusowej rewolucji. Kto się nie starał ten wypadał.

EF 70-210 f/4 był pierwszym telezoomem z autofokusem wyprodukowanym przez Canona. Ukazał się w roku 1987-ym, na samym początku systemu Canon EOS, razem z pierwszą lustrzanką- Canonem 650- LINK. Produkowano go strasznie krótko, bo ledwie do 1990. Co oznacza, niestety niestety, że najmłodsze egzemplarze mają 27 lat. Ja cię przepraszam, jaki on jest stary! No, ale skoro trzydziestoletnie Mercedesy nadal jeżdżą, a czterdziestoletnie Boeingi nadal latają, to czemu nie 27-letni Canony? Musieli ich jednak natłuc wielkie ilości, bo w przeciwieństwie do wielu innych obiektywów- ten jest, o dziwo, nadal bardzo popularny i łatwo dostępny. Na Allegro nadal wiszą ze trzy czy cztery egzemplarze.

Do tego jest to również ostatni TAKI Canon. To jest ostatni w historii canonowski zoom ze stałym światłem, który NIE JEST serią L.
To ciekawe, prawda? Pod swoją serią "Luxury" Canon zgromadził wszystkie zoomy, które nie zmieniały przesłony podczas zmiany ogniskowej, a amatorzy od 1990 roku musieli się zadowolić tymi gorszymi, które ciemniały podczas zoomowania. To ci spryciarz!

70-210 jest jeszcze z innej strony oryginałem na tle dzisiejszej stawki, bo to obiektyw typu pompka (push- pull), konstrukcja od czasów lat cyfrowych już niestosowana. Ogniskową w tym szkle zmienia się pchając tubus do przodu lub ciągnąc do tyłu. Jest w tym pewna zaleta intuicyjnej poręczności i prostoty konstrukcyjnej, ale też pewna wada w postaci zasysania i wydmuchiwania kurzu. O ile w czasach filmów kurz ten nie stanowił wielkiego problemu i przy wywoływaniu zostawał usunięty, o tyle przy nieruchomej matrycy cyfrowej stwarza większe problemy. Nie mówiąc już o elektrostatyczności matrycy, przez którą przecież prądy elektryczne płyną tajemnicze.
Cóż. W najgorszym razie trzeba będzie częściej czyścić- pomyślałem sobie i dokonałem zakupu tej rzekomej pra L-ki bez czerwonego paska.

Intencje i nadzieje

Intencją było sprawienie sobie czegoś mniejszego i lżejszego niż 70-200/ 2,8 L, bo przyznam szczerze- 70-200 L jest wielki. I nie jest lekki. Nie na każdy wyjazd można go ciągać. Czasami też zwyczajnie się nie chce dokładać te kilo sześćset do plecaka. Do tego 70-200 ma potężną wadę, o której nie myślą reporterzy- strasznie rzuca się w oczy. Jest biały. Kto żądny sławy i nachalnych pytań przechodniów- temu w to graj. Ale jak kto chce zniknąć w tłumie, to z 70-200/2.8 L nie da rady. Nie ma go jak ukryć.
Dlatego szczupła czerń leżała mi na myśli. No i żeby nie kosztowała tyle co L-ka.

Canon EF 70-210 f/4 (uwaga- zdjęcia bez ramek są wyłącznie zmniejszane, niepoprawiane i niewyostrzane)
Canon EF 70-210 f/4


Canon EF 70-210 f/4



Canon EF 70-210 f/4


Canon EF 70-210 f/4

Canon EF 70-210 f/4

Drugą intencją było napisanie wpisu.
Drodzy czytelnicy- nie miałem specjalnych złudzeń, że za 1/15- tą kwoty da się kupić stuprocentowy odpowiednik nowego Canona 70-200/4 serii Luxury. No, sorry Winnetou (cytat). Niemniej liczyłem nie tyle na genialną ostrość i powalające zdjęcia prosto z aparatu, co po prostu na zwykłą używalność.
Bo to, że jest lżejszy i mniejszy, to od razu widać- nie tylko od mojego pancerfausta ze światłem f/2,8 ale nawet od 70-200 L ze światłem f/4.
Nasz bohater oprócz pompy ma jeszcze inną cechę przy okazji- pierścień ostrzenia na przednim członie tubusu, zatem sterowanie zoomowaniem, oraz ręczne ostrzenie może się odbywać jedną ręką i w tym samym czasie. Wydaje mi się że to rzecz całkiem przydatna filmowcom.
Nasz obiektyw ma też wyjątkowe (jak na swoje lata powstania) możliwości zbliżania makro.

Tutaj szesnastolatki w wyuzdanych pozach
Stoją w parkach głodne zbliżeń.
Ja w ich wieku to Leśmian, Petrarca najwyżej.
           Łona i Weber "Wyślij sobie pocztówkę"

Można tym sprzętem naprawdę w miarę nieźle zbliżyć, jak na reportersko- portretowe tele.

Canon EF 70-210 f/4


Canon EF 70-210 f/4

Należy tu pamiętać o tym, że obiektyw ów projektowano gdy fotografia cyfrowa miała ledwo wyrzynające się cztery piksele. Nikt nie myślał czy da on radę świetnie działać z matrycami wielkości paznokcia z pikselami upchanymi jak na wybiegu słonie.

Stoję przy mikrofonie
Ciasny ten klubik, ludzie poupychani jak na wybiegu słonie.
Papierosy i pot, pot i papierochy
Mężczyźni mają koszulę, kobiety suknie w grochy
Krople potu z sufitu na kafle terakoty.
Napije się pani likierku? Nie, nie mam ochoty.
(Bassisters orchestra)

Tak właśnie muszą się dziś czuć pikselki na owych upchanych matrycach, o których szczerego pojęcia nie mieli twórcy 70-210 f/4.
Może się zatem okazać, że nowiutkim, sklepowym Canonem ten obiektyw da słabsze rezultaty niż z moim wiekowym 5D, na którego matrycy słonie pikseli biegają jak na wolnym wybiegu (12 Mpx na klatce 35mm).

Ale to obiektyw dla mnie, więc co mi tam jakieś sklepowe aparaty.

Canon EF 70-210 f/4

Canon EF 70-210 f/4


Canon EF 70-210 f/4

Canon EF 70-210 f/4

Canon EF 70-210 f/4


No i co? Dobry?

Szczerze mówiąc jestem powalony za jak niewielką kwotę da się kupić tak dobry obiektyw.
Po pierwsze - po trzydziestu latach sprzęt ten nie ma żadnych luzów. Ba! Nie wysuwa się samoistnie gdy skierować go w dół! Tego nie potrafią nawet niektóre nowe obiektywy o standardowym, obrotowym zoomowaniu.
Do tego obawy o dmuchanie kurzem w matrycę można oddalić- tylna soczewka tego sprzętu jest zamocowana na stałe i gdy przyłożyć do niej rękę podczas zoomowania żaden zefirek jej nie muska. Bonus.
Zewnętrznie jest to przedstawiciel najstarszej linii dinozaurów Canona- z wyglądem tej serii jestem familiarnie zaprzyjaźniony- wychowałem się na nich, a konkretnie na 50-tce f/1,8.- LINK.

Po drugie- porządna jakość! Zanim jeszcze pokażę Wam testy mogę powiedziec, że na pierwszy rzut oka niewiele ustępuje ostrością i kontrastem obiektywowi 70-200/ 2,8 L (co prawda dwudziestoletniemu). Nie chce się wierzyć!
(Jednak ustępuje, co pokażemy za chwilę)

Canon EF 70-210 f/4
Canon EF 70-210 f/4

Po trzecie- bokeh! Niewiarygodnie ładny- Canon ślicznie oddaje jasne nieostre punkty obrazu.
Szczerze mówiąc- szczęka na ziemi ustąpiła bananowi na gębie, który już nie ustępuje do tej pory. Myślę że to jest jeden z najlepszych zakupów obiektywowych (za poradą Marylin Monroe, rzecz jasna) jakie dokonałem za czasów pisania Fotodinozy- jeśli chodzi o stosunek ceny do jakości. No ale musiało się to wydarzyć prawem statystyki- jak ktoś dużo poluje, to w końcu coś ładnego upoluje. Bardzo się zastanawiam czy nie zaktualizować mojego zestawienia 10 tanich i ciekawych obiektywów do Canona EOS, bo po doświadczeniach własnych chętnie umieściłbym ten sprzęt na podium, a nie w środku zestawu.

Po czwarte- stałe światło f/4. O ile dla 70mm nie jest to wielki cymes, bo oferują podobne niektóre standardowe zoomy amatorskie, to dla 210mm już tak. Z pełną klatką 35mm daje to już bardzo małą głębię ostrości i naprawdę piękne rozmycie tła dla fotografowanego obiektu- zdecydowana różnica w porównaniu do amatorskich tele zoomów, które w okolicach tych ogniskowych są już ciemne jak nieszczęście.
Z resztą, co tam ciemne! Dają one zwykle mydlane, nijakie rozmycie tła, bez kontrastów, nasz najnowszy, trzydziestoletni 70-210 bije je na głowę (o czym mało kto pisze w jego recenzjach).

Burek contra Luxurek.

Teraz nastąpi chwila prawdy, a nawet dwóch prawd. Porównamy sobie obrazki z 70-210/4 i 70-200/2,8 L. Ten ostatni jest weteranem wielu reporterskich bojów. Niejeden fotoreporter zginął marnie trafiony nim jako tępym narzędziem. Kupiony jako mocno już używany i służący u nas już dobre 15 lat. Ale nadal produkują takie nowe. Fotodinoza zatem, wyjątkowo, nie czuje się dinozaurem- rarogiem użytkując ten obiektyw.
No to bardzo proszę.

Kelner pyta czy nalać jeszcze?
Bardzo proszę.
Ktoś inny pyta czy chcę w pysk
Bardzo proszę.
         Taco Hemingway

Canon EF 70-210 f/4 vs Canon EF 70-200/2,8 L USM


Centrum obrazu

Ustawiamy nasze obiektywy na słynnej osi testowej Fotodinozy i lecimy. Test w stylu pełnego półprofesjonalizmu (ang. Half Semi Full Proffesional Test).




Obydwa obiektywy bez osłony przeciwsłonecznej. Na zdjęciach wycinki- 10% kadru- zdjęcia powiększają się do pełnego rozmiaru po kliknięciu na nie. 
Aparat Canon 5D, z podparcia. Test dotyczy centrum obrazu:

Ogniskowa 70mm
Z lewej 70-210 f/4, z prawej 70-200/2,8 L

Ogniskowa 100mm

Z lewej 70-210 f/4, z prawej 70-200/2,8 L

Ogniskowa 130/ 135mm
(różnica w ogniskowych spowodowana niedokładnym ustawieniem zooma push-pull)
Z lewej 70-210 f/4, z prawej 70-200/2,8 L

Ogniskowa 200/ 210mm
Z lewej 70-210 f/4, z prawej 70-200/2,8 L


Na 70 milimetrach- jeżeli chodzi o ostrość, to pomiędzy obiektywami prawie nie widać różnić na wszystkich przesłonach. Główna i wyraźna różnica, to wady chromatyczne szalejące w całym kadrze na pełnym otwarciu i otaczające tęczowymi obwódkami kontrastowe krawędzie. Na szczęści po przymknięciu znikają.
Od przesłony f/5,6 i wyżej obydwa wypadają podobnie.
Starszy obiektyw ma minimalnie słabszy kontrast.

Na 100 mm.
Ostrość znów nie czyni wielkich różnic pomiędzy oboma obiektywami, natomiast wady chromatyczne utrzymują się w staruszku ciut dłużej, tj. do wyższych przesłon. Różnice obrazu zacierają się przy f/8.

Na 130/ 135mm
Niewielka różnica w ostrości widoczna na pełnym otworze przesłony. Na wyższych- zupełny brak różnic. Spowodowane jest to lekkim spadkiem formy nowszego obiektywu przy tej przesłonie- w nim także ujawniają się lekkie wady chromatyczne- na tyle wyraźne, że przy f/11 stary obiektyw wydaje się minimalnie lepszy.

Na 200/ 210 mm
Największe różnice w całym zestawieniu. Na pełnym otworze stary 70-210 jest ewidentnie miękki. A 70-200 odzyskuje wigor i jest świetny już od pełnego otworu. Zatem bije staruszka na głowę, brutal jeden. Wyrównanie jakości obrazów z obydwu teleobiektywów następuje dopiero przy f/11.

Najdłuższa ogniskowa to pięta achillesowa staruszka. Wydawałoby się, że będzie to silnia dyskwalifikacja dla 70-210, ale obejrzyjcie sobie sample, z których większość jest zrobiona właśnie na tych „najgorszych” ustawieniach, tj. pełnym otworze i najdłuższej ogniskowej. Jakoś dziwnym trafem zdjęcia w całości robią całkiem dobre wrażenie, w przeciwieństwie do oglądania pod lupą testowych wycinków.

Ocena testu:
Trzydziestoletni, tani jak barszcz 70-210/4 daje radę w centrum obrazu.

Róg obrazu.

Jako że strasznie zmęczyłem się tym profesjonalnym testowaniem- test brzegów potraktowałem trochę po macoszemu i na ostatku. Może też dlatego że czułem iż zburzy on mit o porównywalności obiektywu za 300 i za 4500 złotych.


Proszę bardzo, burzymy mity. Ale tak naprawdę to je potwierdzamy.
Aparat Canon 5D, strzelane z ręki (handhold), wyostrzanie bocznym/ dolnym punktem autofokusa, wycinki 15% kadru z prawego dolnego rogu (powiększają się po kliknięciu):

70mm

135mm

200mm

No cóż, tutaj już tak słodko nie jest. Obydwa obiektywy winietują na pełnym otwarciu, z tym że po przymknięciu o działkę biała L-ka kasuje zupełnie swoje winietowanie, a w 70-210 jest ono nadal lekko widoczne. Na dłuższych ogniskowych trzeba go przymknąć do f/8 żeby zniknęło.

Na 70 mm:
Staruszek 70-210 uzyskuje przyzwoitą jakość dopiero od f/8. Na pełnym otworze jest miękki.
70-200 L już od 2,8 jest dobry, a od f/4 bardzo dobry i tak trzyma do końca.

Na 135mm:
70-210 niestety nigdy nie dogania swojego młodszego konkurenta. Nawet po przymknięciu brzeg jest co najwyżej średni. Winieta widoczna przy wszystkich przesłonach.

70-200 L jest bardzo dobry od pełnego otworu. Właściwie nie widać różnic ostrości pomiędzy przesłoną f/2,8 a f/8. Tylko winietowanie widać przy otwartej przesłonie, a potem już nie. Rewelacja. Klękajcie narody!

Na 200 mm:
W 70-210 przynajmniej trochę poprawia się winietowanie. Dość niewielkie nawet na pełnym otwarciu. Ostrość niestety nie dogania nowszego obiektywu nawet na f/8. Na każdej przesłonie raczej miękki.
70-200 bardzo dobry od pełnego otwarcia i tak trzyma. Mało co winietuje. Narody! Znowu klękajcie!

Ocena testu:
Bardzo duże różnice pomiędzy obydwoma obiektywami. W rogu obrazu 70-210 radzi sobie słabo, a 70-200 L – świetnie.



Test przymknięcia o 1/3 działki.

Zwykle każdy obiektyw polepsza swoją ostrość przy przymknięciu przesłony. Dość często zauważalne różnice daje nawet minimalne przymknięcie, które wyostrza obraz, a niewiele jeszcze zmienia głębię ostrości. Ciekawe czy w 70-210 jest to metoda na uzyskanie dobrych rezultatów? Bo w 70-200/2,8- jest. Znam go od lat i minimalnie przymykam. Ostrość oceniana w centrum kadru:
Z lewej 70-210 f/4, z prawej 70-200/2,8 L

Z lewej 70-210 f/4, z prawej 70-200/2,8 L

Tutaj doznaję lekkiego zawodu.
O ile w 70-200/2,8 lekkie szturchnięcie ostrogą przesłony o 1/3 EV wpływa zauważalnie na jakość (z bardzo dobrej na super), o tyle w starym 70-210/4 takie głaskanie nie daje specjalnych efektów. Trzeba mu huknąć: DO NOGI!!! SIAD! APORT! I przywalić co najmniej jedną działkę przesłony, żeby zauważyć lekkie zmiany.

Autofokus

W 70-210/4, staruszku wiekowym, autofokus jest bardzo dokładny, ale wolny. Jest to taki staruszek perfekcjonista, ale flegmatyk.

To, że będzie się dotkniętym
przez dla płci indyferentyzm
To nie znaczy jeszcze, żeć
Miłych wrażeń nie da płeć

Wesołe jest życie staruszka
Gdzie spojrzy, tam bóstwo co krok
Tu biuścik zachwyci, tam nóżka
bo nie ten, bo nie ten już wzrok

Jeszcze tylko parę wiosen
Jeszcze parę przygód z losem
i kłopotów będzie mniej
Ach, cierpliwość tylko miej

Wesołe jest życie staruszka
Choć wczoraj zmoczyła go łza
Suchutki już dzisiaj wstał z łóżka
bo pamięć, bo pamięć nie ta
Suchutki już dzisiaj wstał z łóżka
bo pamięć, bo pamięć nie ta

Trzęsiesz się z niecierpliwości
żeby dożyć tych radości
Guzik rwiesz i wdzianko mniesz
tak już być staruszkiem chcesz
Jeremi Przybora, Jerzy Wasowski

Autofokus w 70-210 f/4 nadaje się do śledzenia wolno poruszających się obiektów. Jak już coś w kadrze pędzi, to mało zdjęć będzie trafionych. Ale kilka będzie, więc nie jest tragicznie. Tutaj niestety występuje znaczna różnica pomiędzy staruszkiem, a 70-200/2,8 L, który ma świetny autofokus ultradźwiękowy.

Canon EF 70-210 f/4


Zbliżenie na panią Henię.

Na obudowie naszego zabytkowego obiektywu napisali „Macro”. Jest to takie trochę udawane macro. Maksymalne powiększenie wynosi 1: 4,16, a maksymalne zbliżenie do obiektu- 1,2m. Nie najgorzej, ale też do obiektywów przeznaczonych typowo do powiększeń nie za bardzo podskoczy. Jest to dość dobre narzędzie do ładnych, przyjemnych dla oka zbliżeń, ale nie takich, które zapierają dech w piersiach. Niemniej lepiej niż 70-200 L, które ostrzy od 1,5 metra. Zatem starszy i tańszy obiektyw daje w tej dziedzinie więcej swobody i wszechstronności. Wspiera to jeszcze wspomnianym bardzo ładnym rozmyciem tła.


Wnioski z testów. Praktyczne.

Generalnie pomiędzy 70 a 135mm o ile nie potrzebujemy jasnej przesłony to damy radę uzyskać całkiem podobne zdjęcia, jak z dziesięć razy droższego Canona 70-200/2,8, O ILE TYLKO nasz cel znajduje się blisko centrum kadru i nie porusza się zbyt szybko.
Na 200 mm dostajemy zdjęcia trochę tylko gorsze niż z białego „Luxury”, nadal z zastrzeżeniami jak powyżej.

Canon EF 70-210 f/4


Canon EF 70-210 f/4

Canon EF 70-210 f/4

Spore winietowanie jakie widać na obrazku, wraz z ładnym rozmyciem tła daje miły klimat. EF 70-210 f/4 pomimo swoich wad, a może raczej wykorzystując jego wady jako zalety nadaje się bardzo przyjemnie do portretów, detali, nastrojowych kompresji krajobrazowych. Miękkie brzegi dodają klimatu, ale trzeba o nich wiedzieć żeby nie sytuować w rogu najistotniejszych elementów kompozycji.

Drastyczną różnicą jaka dzieli te obiektywy jest oczywiście jasność. Przy f/2,8 zgodnie z prawami optyki przelatuje przez profesjonalne szkło dwukrotnie więcej światła niż przez obiektyw f/4. To oznacza możliwość zastosowania dwukrotnie krótszego czasu naświetlania (np. 1/100 sekundy zamiast 1/50) lub dwukrotnie niższej czułości (np. 800 zamiast 1600 ISO). I kto potrzebuje jasnego obiektywu- nawet na 70-210 f/4 nie spojrzy.

Canon EF 70-210 f/4

Canon EF 70-210 f/4

Canon EF 70-210 f/4

Canon EF 70-210 f/4


Do tego 70-210 f//4 jest obiektywem jedynie dobrym- ładnie ostrym dopiero po przymknięciu, z wiecznie słabszymi brzegami , a 70-200/2,8 L wręcz świetnym, ostrym od pełnej przesłony i to w całym kadrze.
Niestety takie coś musi kosztować dość słono i to nie tylko w pieniądzach, ale i w wadze oraz rozmiarach.

Tymczasem coś, co nie kosztuje, ani nie waży także daje radę robić dobrą robotę- choć z pewnymi ograniczeniami.
Dostało się zatem to co się chciało.

Zatem sukces, panie mecenasie.

Fabrykant

dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty.

Wydaję właśnie debiutancką książkę.
 
To klasyczny kryminał, dziejący się - co dało się łatwo przewidzieć - w moim rodzinnym mieście Łodzi. Rzecz inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, kiedy to po rewolucji robotniczej zastrzelono w tramwaju łódzkiego milionera - Juliusza Kunitzera. Od tego się zaczyna, a potem trzeba to wszystko rozwikłać...

Książka o mieście próbującym zagoić rany i zbrodni, która może otworzyć je na nowo.

"Tramwaj Tanfaniego" jest do kupienia w dobrych łódzkich księgarniach, oraz wysyłkowo tutaj: LINK

18 komentarzy:

  1. Fajny teścik i obiektyw też bardzo przyzwoity. To chyba tylko dostosowana do bagnetu EF wersja szkła zaprojektowanego do FD. Zresztą i jako manual uchodził za porządny sprzęt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście. Wygląda na to że szkła z manuala wstawiono do obiektywu autofokus. Ino te canony FD to były metalowe od a do zet, a za autofokusa to już połowa z plastiku. Chociaż może to i dobrze, bo jest przynajmniej lekki.

      Usuń
  2. A mówiłem Ci siostrzeńcu abyś w końcu naprawił tę balustradę na balkonie zanim się coś stanie! (to a propos : "słynnej osi testowej Fotodinozy"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hurgot Sztancy1 sierpnia 2017 10:11

      a coś się zdążyło wydarzyć? czyżby słynna oś była już ex-słynną osią?

      Usuń
    2. To tylko strachy na Lechy... tfu na Lachy. Wój straszy, a balustrada na szczęście stoi.

      Usuń
  3. a propos: "Zatem sukces, panie mecenasie." Replika adwokata: "No, drogi kliencie, zawsze możemy się odwołać do wyższej instancji"(i zamienić sukces pierwszej instancji na porażkę w następnej , z następującymi konsekwencjami - czas i pieniądz)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wiadomo: ciasto- pieniądz.
      Zawsze można prawniczo odwrócić kota ogonem na lewą stronę.

      Usuń
  4. A ja pod wpływem różnych blogowych wpisów kupiłem sobie taką "starą", ale dobrze trzymającą się Sigm. Sigmę APO Macro Zoom 3,5-4,5/70-210mm z lat 1995-1997 http://www.sigma-imaging-uk.com/sigmalounge/images/stories/museum/199470210APOMacro.htm, która hula bez zająknięcia z 1Ds mk1. Jeśli autor będzie chciał i bywa w stolicy, mogę chętnie wypożyczyć do testów. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O fajnie! Sigmy APO były ogólnie uznawane za dobre. Dzięki za propozycję!

      Usuń
  5. Ja z podobnych powodów kupiłem kiedyś 70-210 ale ze światłem 3,5-4,5 - tego z silnikiem USM. Choć 70-200/4 ustępował ostrością i szybkością AF, byłem z niego bardzo zadowolony. Za około 1/3 wartości Elki był więcej niż wystarczająco dobry... do momentu aż nie uszkodziła się wewnątrz taśma flex. Oddałem kumplowi, który miał go zreperować, ale póki co od sześciu lat ciągle twierdzi to samo: "nie sprzeda, będzie go robił" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) . Nie on jeden, jak wiadomo. Ja też mam pełną szopę różnych złomów, których nie sprzedam i będę robił.

      Usuń
  6. Bardzo nieźle wypadł! Pal sześć brzegi, tam na zdjęciach tele rzadko jest coś ciekawego :-) Ciekaw tylko jestem, w którym miejscu przed 200 mm pojawia się wyraźna przewaga L-ki w centrum. Czy to 150 mm, czy może dopiero 190 mm?
    Dwa sprostowania do wstępu:
    17-55 ma stałe światło, a nie ma paska (wiem, wiem, APSowe szkła z zasady nie mają do niego prawa, nawet jeśli pracują tak wspaniale jak to)
    28-300/5.6 jest pompką - premiera chyba 2004.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za te cenne sprostowania. W miarę posiadania chwili wolnej spróbuję zobaczyć gdzież następuje wyprzedzenie małego przez dużego.
      U Pana Szanownego na blogasku dużo się bardzo ostatnio działo, próbowałem skomentować na wakacjach będąc, ale albo mój telefonowy eksplorer się żarł z komentarzami na Foto-nieobiektywny'm, albo też internet nie dawał rady. Obiecuję nadrobić.

      Usuń
    2. Rzeczywiście- mea culpa, zapomniałem o 17-55, bądź co bądź dość popularnym.
      Pompy push-pull są też na wymarciu, ale wiedziałem że jeszcze je robią. Starszy 100-400 L używany masowo przez spotterów samolotowych też jest, o dziwo, pompką.

      Usuń
    3. Pompki fajne są. Zwłaszcza w manualu, bo zooma i ostrzenie mamy cały czas pod palcami. Nazwa "one-touch zoom lens" wszystko tłumaczy.
      I ja skoryguję co napisałem: wspomniany 28-300 ma oczywiście światło 3.5-5.6, a nie stałe 5.6.
      Te długie, zwłaszcza jasne, zoomy warto sprawdzać "gęściej" przy dłuższym krańcu. Taki na przykład Nikkor 70-200/2.8 VR jeszcze przy 180 mm pracował świetnie przy 2.8, ale dalej "nie istniał" bez 3.5. Można więc było swobodnie go używać na pełnej dziurze, byle nie sięgać do samego krańca.

      Usuń
    4. Dzięki za cenną podpowiedź. W przeciwieństwie do Szanownego Pana ja jestem niestety pełnym półprofesjonalistą i sobie bardzo po amatorsku testuję. Może uda mi się jeszcze dorobić testowo ten zakres pomiędzy 135 a 210 przy chwili wolnej.

      Usuń
  7. Kiedy test 70-210 3,4-4,5 USM. To podobno fajne szkiełko za niewielką kasę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety najprawdopodobniej nigdy. Jestem amatorem, który wszystkie szkła do testów kupuje za własną kasę, lub ewentualnie pożycza. Raczej się nie zanosi na ten obiektyw. Trzeba szukać w innych internetach. Sorry

      Usuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.