wtorek, 20 czerwca 2017

Kodaczek biedaczek.

Logo Kodaka- z lewej z 2006 r, z prawej aktualne z 2012.


Ten Kodak to nie taki głupi się okazał jakby się myślało. Bo myślało się, że z głupoty upadł. A on upadł nie z głupoty, a z pomyłki.

Dzisiaj Kodak służy różnym wykładowcom marketingu jako chłopiec do bicia, jako przykład kariery od milionera do zera. Już się trochę przy różnych okazjach o tej szacownej firmie fotograficznej i jej wyrobach pisało- LINK

O wynalazcy "Forda model T" fotografii, który zaniósł to hobby pod strzechy amatorów- tekturowego Kodaka Brownie wyprodukowanego w uwaga, uwaga 250 milionach egzemplarzy! Producent całej rzeszy bardzo popularnych filmów fotograficznych, uwielbianych przez profesjonalistów dostarczyciel taśmy filmowej dla całego Hollywoodu. Ba! Wynalazca matrycy cyfrowej! Jednym słowem król rynku, który zginął marnie.


Zdjęcie z Kodaka Brownie: USS Nautilus przechodzi pod mostem George Washingtona w NY, 1956r.
By ArnoldReinhold - Own work by uploader. Scanned by me from a photograph I took in 1956. agr 17:50, 4 June 2008 (UTC), CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=4164667

Zmarnował wszystkie potencjały i olbrzymi majątek. Ale okazuje się- walczył dzielnie. Zginął w boju, a nie z przepicia.

Kodak w latach 80-tych miał wszystkie atuty w ręku. Opanował praktycznie 3/4 rynku materiałów do fotografii analogowej. Rynku światowego, dodajmy. Do tego to jego inżynierowie byli wynalazcami aparatu cyfrowego i najistotniejszych patentów z nim związanych. Na przykład patentu na WYŚWIETLANIE zdjęcia w trybie podglądu na monitorze aparatu. Czujecie co to za pozycja? Za ten jeden patent Samsung zapłacił 550 milionów dolarów, a LG 414 milionów.

A jednak Kodak upadł. Jak to się stało?


Wczesna wersja aparatu cyfrowego projektu Stevena Sassona (Kodak). Jak widać zapis magnetyczny.

Obiegowe opinie internetowe, które sam przytaczałem w poprzednich wpisach głoszą, że do samego końca Kodak trzymał się swojej ulubionej działki - produktów do fotografii analogowej, działki, która przynosiła krociowe zyski, póki źródełko nie zaczęło wysychać. Zaniedbał przy tym zupełnie swój największy atut, jakim była matryca cyfrowa CCD i kiedy się obudził- było już za późno, konkurenci zjedli go na śniadanie.

Przypadki chodzą po firmach
I po ludziach. Leżała sobie u znajomego gazeta, której na pewno bym nie kupił. Nie zaszczyciłbym jej nawet spojrzeniem na półce w kiosku, bo dotyczy rzeczy które znajdują się poza horyzontem moich spojrzeń na świat. "Harvard Business Review Polska"- gazeta dla marketingowców, dyrektorów i strategów biznesu.

Nie jestem żadnym z nich. I nie zanosi się żebym był.

Przekartkowałem. Podtytuł zawierający słówko "Kodak" sam wlazł mi pod oczy.
Więc to nie było tak. Kodak walczył, ciął, zmieniał się. Właściwie nawet udała mu się zmiana. Tyle tylko, że okazało się, że była to zmiana nie w tym kierunku co trzeba.

Kodak po 2000-ym roku przeorganizował się całkowicie. Zwolnił z fabryk klisz naprawdę dziesiątki tysięcy pracowników i zamknął je. Dosłownie zlikwidował całkowicie swój dotychczasowy biznes. Amatorska fotografia cyfrowa była wtedy nadal w powijakach. Była szansa.
Swoją finansową potęgę firma przeznaczyła na rozwój nowych technologii i nowych fabryk je produkujących. Kompaktowe aparaty Kodaka zaczęły się pięknie sprzedawać, lustrzanki z technologią migawek zapożyczoną od Canona i Nikona, ale z cyfrowymi bebechami Kodaka także były jednymi z pionierów. Jak się okazuje jeszcze w 2005 roku firma wyszła na pierwsze miejsce w USA i trzecie na świecie w sprzedaży cyfrówek. Troszkę to przeczy obiegowym opiniom o "nicnierobieniu" Kodaka w kwestii fotografii digitalnej. Wyglądało na to, że firma wróciła na pozycję hegemona fotografii.

(Najbardziej znane logo Kodaka to to 1971 zaprojektowane przez Petera Oestritcha, używane przez 34 lata, od 2012-go jest już nowe- patrz pierwsze zdjęcie)

Kodak jednak szedł dalej.
Rozważono najróżniejsze strategie działania- rozszerzenie działalności, dywersyfikację, a także przeczekanie i zebranie sił. Potem podjęto decyzję. Postawili na jedną kartę.
Na początku lat 2000-ch przekształcenie giganta filmów analogowych w giganta cyfrowego drukowania wydawało się pomysłem na eldorado.
Firma wszystkie pieniądze zdobyte na sprzedaży wspomnianych patentów zainwestowała w rozwój sprzętu do drukowania cyfrowych zdjęć- drukarek, tuszy, papierów. Ale i fotokiosków oraz fotolabów do punktów fotograficznych, zdobywając wielki kawał rynku kosztem konkurencyjnych Fuji i Agfy. Znów wyglądało, że będzie dobrze.

Niestety jak trochę rozejrzymy się po świecie, to zrozumiemy dlaczego w końcu się to wszystko nie udało.
Kiedy ostatnio oglądaliście jakąś fotograficzną odbitkę?
A kiedy sami ją ostatnio zamówiliście?
Otóż to.

Ja tam lubię zamawiać odbitki i od wielu lat zamawiam je zawsze w Agfie na Narutowicza 2, firmie zacnej i zasłużonej, będącej m.in. sponsorem konkursu „Oblicza Łodzi”. Ale ja wywołuję też od czasu do czasu filmy.
Znaczy się nie jestem mainstrimem.

Kodak nie przewidział faktu, że za sprawą popularyzacji fotografii cyfrowej (którą sam wynalazł), za sprawą ciągłego doskonalenia matryc CCD (które sam wynalazł), oraz ulepszania wyświetlaczy i sposobów ich działania (na które sam miał patenty) drukowanie fotografii odejdzie w przeszłość.
Cały nasz misterny plan... itd. (cytat)

Cała kasa i energia zmian, jaką podjął Kodak, a było to, jak się okazuje wielkie i rewolucyjne dzieło, całkowicie zmieniające sposób funkcjonowania firmy- została błędnie zainwestowana. Zainwestowana w drugą już z kolei technologię w historii Kodaka, która okazała się schyłkowa.
Potem było już za późno- Kodakowi zabrakło kapitału, żeby eksploatować swoje liczne cyfrowe patenty i obronić je przed wykupieniem.
W 2012-tym ogłoszono bankructwo.



Jaki z tego morał?
Postęp może zadziwić każdego. Nawet jego twórców. Nawet Kodaka.

I jaką tu przyjąć strategię?

Autor artykułu, Ron Adner zaleca: „Firmy, które wyciągną właściwe wnioski z upadku Kodaka, a mianowicie nauczą się spojrzenia na swoją strategię konkurencyjną przez szeroki obiektyw, obejmujący dynamikę całego ekosystemu, prawdopodobnie będą lepiej przygotowane na nowy rodzaj rewolucyjnych wyzwań”.

Mi przypomina się jednak zupełnie inny, równie odwieczny dylemat:
Czy przystoi imponować byle komu
Czy lepiej zostać w ciepłych kapciach przy kolacji w domu?
                            Afrokolektyw


Fabrykant

Źródła i źródełka:
Ron Adner „Jak walczyć z rywalami w cyfrowym świecie”, Harvard Business Review Polska nr 166- 167






10 komentarzy:

  1. Pecety wykończyły stare kompy, laptopy wykończyły pecety, tablety wykończyły laptopy, smartfony wykończyły tablety. I się skubane trzymią.
    Jakie wnioski? Technologie nie rozwijają się liniowo jednak, patrz - walka w sektorze zapisu dźwięku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postęp zastępuje jedne rzeczy drugimi. Nie warto się przywiązywać. Na to nie ma rady.

      Usuń
  2. Trzecie podejście. A słowo ciałem się stało. Słowo fabrykanckiego ostrzeżenia, że Gugl kradnie wpisy. Mój komentarz był długi i zamiast od razu go opublikować zdecydowałem się nacisnąć "Podgląd". I tu był błąd. Wszystko znikło (choć mój cwany komórkowiec Samsung, ucząc się mojego stylu coś tam zapamiętał i mu odbijało jak pisałem drugi raz. Ale wróciłem do poczciwego laptopa z nieocenionym Windows XP). NIE UżYWAJCIE FUNKCJI PODGLąD !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    Drugi raz był winny samowolny komórkowiec, który chciał mi rozkazywać co mam robić. Znikła pierwsza połowa mego rekonstruowanego komentarza. Więc jeśli "ab ovo" to jaja są już ugotowane na twardo.Twardziel jestem. Nie dam się złamać, choć kość właśnie złamana. Traktuję to jako profilaktyczne ćwiczenie przeciw chorobie. Azheimera.

    KODAK RELOADED.

    Mam Brownie czy jego niemiecką wersję. Mam też wczesny, prymitywny aparacik cyfrowy Kodaka na wielkie karty pamięciowe CF o pojemności bodaj 128 kB. Co więcej i dawniej - mam bodaj pierwszy aparat na świecie na "błony zwojowe". Mieszkowy KODAK z pneumatycznie ("gruszeczką lekarską") wyzwalaną migawką .Rok produkcji ok. 1896! Format ok. 4" x 6".
    Jak Kodak rozwiązał problem wyginania się taśmy? Chyba wogóle nie rowiązał - zrobił to co po niemiecku nazywa się "aus Not -Tugend machen".(czyli z niedostatku , na odwrót, wyciągnąć pozytywne elementy). Płaszczyzna ostrości obiektywów w tamtych czasach (a właściwie w ogólności) była półkulista więc wygięcie takiej wielkiej błony . było korzystne dla ostrości na brzegach. Błon zwojowych tego formatu nie ma od stu lat chciałem więc sam ją wyprodukować z aktualnych formatów 18x24cm. Zaniechałem jednak... Kodak też różne rzeczy zaniechał zanim go zaniechano. Myślę, że największym osiągnięciem firmy z Rochester jest nadal "Technicolor" niezależnie od tego kto kupił ten patent. 3 czarno-białe wyciągi podstawowych kolorów precyzyjnie "drukowane" na subpozytywowej taśmie kolorowej. Bo filmy kolorowe blakną po ok. 50 latach. Filmy czarno-białe (srebro) praktycznie nigdy. Teraz chyba się nie drukuje tylko skanuje digitalnie te czarno-białe wyciągi i uzyskuje możliwie najwierniejszą kolorystycznie kopię starych filmów. (Resztę robią komputerowi koloryści). W ten sposób cała technikolorowa kinematograficzna produkcja światowa zachowana jest dla potomności. Na wieczność. Czego też kochanemu Fabrykantowi życzę. Wój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wóju, niech się Pan trzymie w tem hospitalu!
      :)
      BTW wój Haliny ma w pokoju lampę stojąca zrobioną z aparatu Zenith 12 na statywie. Świeci (słabo) matowy obiektyw. Więc zawsze się coś może przydać, nie?

      Usuń
    2. @ Lech Tresowski: Dziękuję, Szanowny Wóju. Wieczność w kwestii blogowania to niestety na pstrym koniu jeździ- jak blog przestaje być pisany i przestają go oglądać to Gugiel go likwiduje. Jedyna zatem nadzieja że będą go oglądać i jakoś tam non omnis moriar.
      Bardzo ciekawe te wójowe zbiory fotograficzne.
      Bardzo martwi mnie kwestia złamania Wója- mam nadzieję że Wój Szanowny nie całkiem złamany.

      Usuń
    3. w piętkę gonię. Non omnis viver....

      Usuń
    4. proponuje uzycie klisz rentgenowskich, sa w formatach od 18x24 nawet do 35x43, ja z uzyciem takich klisz zrobilem camere obscure o ktorej juz chyba wspominalem:
      http://www.elektroda.pl/rtvforum/topic2169558.html

      Usuń
  3. to juz calkowicie Kodak umarl na amen? czy zyje w kolejnym wcieleniu jak to maja czesto Amerykanskie firmy potrafiace bankrutowac po kilka razy i istniec dalej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się w tym nie do końca łapię. Na pewno nadal sprzedają licencje na markowanie produktów swoim logiem. Tylko czy to oni sprzedają?

      Usuń
    2. W kolejnym wcieleniu chyba. Chociaż na rolkach od Kodaka jest Kodak Alaris, a nie po prostu Kodak.

      Usuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.